Jeżeli chcesz poznać coś na pewno , najpierw sformułuj odpowiedź, którą chcesz tak bardzo poznać, a potem pomyśl jak powinno brzmieć pytanie, niech utworzy z nią, satysfakcjonującą cię, sensowną całość.
( J. Bzoma, Et oculi digito)
Cienistość*
Od momentu objawienia światu jungowskich prawd, które bardziej niż psychologią były gnozą, ludziom wydaje się, że poprzez integrację cienia i asymilację zła, nie zaś czynieniem dobra da się dokonać integracji świadomego i nieświadomego, Światła i Ciemności, tu i teraz. Idący tą drogą nie docenili potęgi nieświadomego licząc na to, że uporają się z nim nowymi technikami psychologicznymi, a nie oddaniem się nieświadomemu z religijną wdzięcznością i nadzieją, uznając swoją podrzędność wobec potęgi i głębi Duszy.
Tymczasem bezceremonialne wejście w strefę cienia kończy się na ogół klęską. Prowadzi nie do integracji zła, ale do pozostania w sferze jego wpływów. Mało kto bowiem zauważa, że zło wynika z naszego skrzywionego obrazu, wadliwego pojmowania rzeczywistości potęg panujących ponad światem przyczyn i skutków.
Iluzja skuteczności technik psychologiczno-duchowych, gnostycznych, wpływu na kolejność dziania się zdarzeń, ma się nijak do pracy Konieczności realizowanej przez najwyższe poziomy Duszy. Można rozumieć to tak, że zło, które drzemie w swoich tajnych pokładach raz pobudzone pochłania niczego nieświadomego bo pozbawionego duchowego wzroku poszukującego integracji Światła z Ciemnością, ale można również rozumieć to jako niezrozumienie Konieczności i realizację swoich założeń, bez uwzględnienia rozdarcia pomiędzy tym co ma się dziać Koniecznie a tym co chcielibyśmy aby się działo. Każdy akt naszej woli, obojętnie czy jej celem jest zło, czy dobro, niesie w sobie siłę zmącenia nieruchomych złogów urojeniowej iluzji zwanej złem. W tej sytuacji kiedy Konieczność ma swój porządek, zaburzenie jej dobrem, rozumianym w ludzkich kategoriach, doprowadzi do opłakanych skutków, podobnie jak niekonieczne zło. Zło może działać podobnie jak próba świadczenia dobra w niewłaściwym momencie i w niewłaściwym miejscu. Nie wystarczy samowiedza. Świadomość własnych skłonności, a nawet zbrodniczych instynktów nie zwolni nas z ich opresyjności, kiedy tylko utracimy, nawet na mgnienie oka, kontrolę nad tą głęboko skrywaną warstwą niekonieczności.
Duchowa praktyka, bez której nikt o zdrowych zmysłach nie waży się zstąpić do cienistej otchłani, pobudza nas do przywrócenia łączności z Duszą. I tak jak dusza opuszcza się przeciekając do poziomu umysłu, otwartego na jej wpływ, wraz z rozwojem duchowej praktyk, i tak urojeniowy cień zalewa jawę, kiedy tylko opuścimy swoje loty do sfery realizacji niekonieczności. Starcie obydwu sił, powoduje początkowo rozdrażnienie i zagubienie, co do sensowności i celowości praktyki, takiej, jaką jest na przykład śnienie progresywne. Stoczenie bitwy jest nieuniknione, aby dać pierwszeństwo nad sobą władzom Duszy, a nie urojeniowym wyobrażeniom o mocach duchowych, którymi za pomocą wyrafinowanych technik, uda się nam manipulować światem.
Dlatego każdą intencję, warto zapieczętować wdzięcznością wobec Duszy, wtedy zyskamy pewność, że intencja i nasze dążenie jest Konieczne i nie wzmacnia cienistych urojeń, które nazywając dobro złem a zło dobrem, realizuje swoje cele naszą pracą.
„Bywa, że człowiek, który uświadomił sobie własne zło, potrzebuje przebaczenia, Najpierw jednak próbuje przebaczyć innym. Popycha go do tego stara etyka chrześcijańska, popychają psychologowie i terapeuci. Lecz mimo najszczerszych chęci i najlepszej woli, nie potrafi przebaczyć tym którzy go skrzywdzili. Akt przebaczenia, nawet płynący z głębi serca, okazuje się kruchy i krótkotrwały. Powraca pamięć doznanego bólu i niechęć do drugiego człowieka. Nic nie pomaga terapia, nie pomaga samowiedza, i akceptacja cienia. Co wtedy? Wtedy- powiedział mi kiedyś pewien mądry i doświadczony człowiek- pozostaje się pogodzić z własną bezradnością i zaufać Rzeczywistości, która nas przewyższa. Tylko w ten sposób możemy przekroczyć własne zło.” Krzysztof Dorosz, Nowa etyka i pakt z diabłem
Widzimy zatem sensowność zaobserwowanej w śnieniu progresywnym struktury Przejawienia, stojącej u jego podstaw Konieczności istnienia form na poziomie Nicości 8/2, zanim jeszcze pojawią się wypełniające je byty przez nie formatowane. Dzieje się tak podobnie, gdy sami tworzymy egregory, elementale, elementaria, kritije czy sięgając po inny zestaw określeń, tulpy albo golemy. Nadajemy im najpierw formę a potem wypełniamy treścią. Dostrzegamy w tym prymat Świadomości nad bytami w Niej przejawionymi. Wszystko co dostrzegamy w Przejawieniu jest zatem Świadomą treścią utrzymywaną dynamicznie przez formy Nicości 8/2.
„Kto włada symbolami , włada ludźmi”. Tę myśl Korzybskiego możemy rozszerzyć na stwierdzenie; kto włada schematami poznania, wnioskowania, postępowania, zachowania wobec innych a nawet schematami buntu i sprzeciwu, ten zaprawdę ma nad nami włada .
Przypowieścią o nieodpowiedzialnym tworzeniu myślokształtów, mniej lub bardziej świadomym, jest Golem jak i późniejszy Frankenstein. Golema Gustava Meyrinka wszyscy już chyba czytaliśmy: https://www.youtube.com/watch?v=skoN3PiB3Tc dlatego dzisiaj, dla rozprostowania kości, film Golem z 1920 Paula Wegenera, Carla Boese :
https://www.youtube.com/watch?v=0_pRaZA543M
oraz jego bardziej współczesna wersja, film polski z 1979 roku:
https://www.youtube.com/watch?v=YtVvhwvGESU
Księga 'ibbur to ta sama księga o której pisze Bruno Schulz w Sanatorium pod klepsydrą:
https://www.youtube.com/watch?v=HAYuQnCJQJo
* Cienistość to po hebrajsku cel, jest nim Samael (Samech-mem). Smierć, hebr. mawet, to Lilith ; oboje złączywszy się jak mężczyzna z kobietą, tworzą cień śmierci (cel-mawet). Jak wiemy z Tory „doliną cienia śmierci” (gej cel-mawet) zwany jest nasz ziemski świat. [Zohar, Sitra Achara (druga strona)]
Warto również zajrzeć do mojego artykułu: https://snienieprogresywne.pl/metafizyka-smierci/
Na koniec, krótki komentarz, dotyczący cienistości, ze strony buddyjskiej:
Należy być krytycznym wobec tych, którzy interpretują siunjatę jako nicość (pāli. suññatā; sanskr. śūnyatā; शून्यता – pustka, pustość, niesubstancjalność):” Biada tym, którzy tak czynią, ponieważ przypomina to chwytanie węża za niewłaściwy koniec. Mylą oni dwa poziomy prawdy, konwencjonalny (samvriti) i absolutny (paramartha). Konwencjonalny nie jest ostatecznie prawdziwy, ale potrzebny jest do tego, aby wskazać na poziom absolutny. Siunjata jest prawdą konwencjonalną, która pomaga nam w uświadomieniu sobie absolutu, który nie może zostać wyrażony w słowach. Siunjata sama w sobie jest pusta, ale jest użyteczna w pokazywaniu tego, że nic nie posiada samoistnej egzystencji. Siunjata pomaga nam w uwolnieniu się od naszego przywiązania do rzeczy. Skoro jednak siunjata posiada znaczenie tylko w relacji z czymś, co nie jest puste, i ponieważ ostatecznie nie ma samoistnie istniejących rzeczy, siunjata nie istnieje również. Postępując podobnie jak przypadku tratwy, o której mówił Budda, musimy się pozbyć również siunjaty. „Prawda absolutna” nie odnosi się do jakiejś transcendentnej rzeczywistości. Jak to ujął później inny propagator Madhyamiki, Atisha: „Jeżeli posłużycie się umysłem, aby badać świat konwencji, jaki pojawia się przed wami, odkryjecie to, że nic nie jest prawdziwe [że nic nie ma samoistnej egzystencji].Owo nieodnalezienie samo w sobie jest czymś ostatecznym”. David R. Loy