Udaję się do Strefy 51
Stoję wraz z żoną, na przeciw długiego budynku, tworzącego oprawę bramy. Po jej obydwu stronach budynek ma okienka przez które wystają ręce z szablami. Polecono nam pokonać owe ręce. To niesprawiedliwe bo żona ma walczyć z tymi z lewej strony i będzie musiała używać lewej ręki. Ja mam łatwiejsze zadanie bo mam zneutralizować ręce z prawej strony. Mój pomocnik ułatwia mi dodatkowo to zadanie. Ponieważ wiem o tym, że owe ręce są zdyscyplinowane i posłuszne poleceniom im wydawanym, mówię do pomocnika aby podał każdej z tych rąk płonąca pochodnię wtedy wypuszczą szable! W ten sposób pozbawimy ich zdolności do obrony budynku.
W płytkim śnie zamieniłem stary, bardzo drogi dom w górach, na dwa okrągłe błyszczące metalicznie „domy” po lewej stronie, na nizinach. Te błyszczące są dużo tańsze.
W głębokim śnie wiozę żonę poprzez budynek wielki jak katedra. Wiozę ją na wózku, który ma tylko dolne piętro. Wymyśliłem nawet, że aby łatwiej było go pchać wyciągnę rączki do góry .To wózek transportowy do większych gabarytów, taki jakie spotyka się w OBI czy Makro.
Podjeżdżam na lewo, do jakichś ławek i żona się na nie przesiada. Czujemy się tam jak w domu.
Kolejna noc- Strefa 51
Znowu kible!
Tym razem w prawo, z holu przypominającego szpitalny. Wszedłem. Sedesy są ustawione zespołowo. Nie ma kabin(!) żadnej intymności. Nie mogę znaleźć takiego gdzie bym mógł w cywilizowany sposób załatwić swoją potrzebę.(Tym razem nie ma zespołu białych skrzydlatych sedesów jak we śnie o Metatronie 8/3.) Wracam na korytarz. Znajduję kolejne drzwi, w jego głębi, ale również po prawej. Liczę na to, że może tu będą jakieś lepsze warunki. Uchylam drzwi ale to sala chorych i to na dodatek żeńska.
Przepraszam kobietę w szlafroku która stoi tuż za drzwiami i wracam do tych męskich kibli. Wchodzę ponownie i idę w głąb, na prawo. Tu są jakieś czyściejsze ale również w szeregu, jakby na podwyższonej grzędzie. Po lewej obok szeregu tych kibli stoi dwóch facetów i pali papierosy. Mówię do nich żeby wynieśli się stąd bo przecież nie można załatwiać swojej potrzeby w takich warunkach, po ludzku (!). Siadłem na tej grzędzie ale to jakieś dziwne sedesy. Jakby częścią tyłka siedziało się na żerdzi a na stopy podparcie jest tak wąskie, że się co chwilę ześlizgują pięty. Trzeba na dodatek tyłkiem tak balansować w przód i w tył aby trafić na brzeg tej żerdzi. Koszmar !
Drugi śniący – Co słychać w strefie 51?
Dwa dosyć konkretne sny. Kiedy się obudziłem i je sobie przypomniał to od razu je zinterpretowałem.
Sen numero uno. Mamy jechać z żoną gdzieś na wakacje, szukamy oferty. W ofercie sprawdzamy lotniska aby było wygodnie oraz miało dobry dojazd. Wpadła nam w oko wycieczka do egzotycznego kraju który miał lotnisko, które jest bardzo malutkie. Samoloty ledwo tam startują. Asia jednak mówi mi, że się mylę bo to lotnisko ostatnio bardzo rozbudowali i jest kilka razy takie jak było!
Rzeczywiście obserwuje je i widzę, że teraz jest potężne i ma super dostęp. W celu powiększenia wycięto spory kawałek góry! Praktycznie była góra i jej ni ma…
Drugi sen, to moje usilne próby spotkania się z moją byłą, której nie widziałem już lata. Niby ona sama chce się ze mną spotkać ale cały czas mnie zwodzi.
Mało tego, kontakt mam z nią utrudniony bo tylko przez jej koleżankę. Teraz dowiedziałem się od niej, że jest w Krakowie i myślę czy do niej nie pojechać, choć z drugiej strony unika mnie wyraźnie więc pewnie będzie mnie unikać nawet jak pojadę do Krakowa. Mimo wszystko koleżanka mówi mi, że ona chce się ze mną spotkać.
Od razu przyszła mi do głowy interpretacja/teoria. Amerykanie oczekują ufoli ale ci ich zwodzą. Podejrzewam, iż jest to związane z administracją. Ufoki chcą się spotkać ale czekają na odpowiedni moment. Spotkanie ma być na ziemi dla tego powiększono lotnisko. Pomiędzy ufokami a ziemianami pośredniczą zapewne inne ufoki albo jacyś ludzi którzy dobrze ich znają, ktoś kto ma z nimi kontakt. Podejrzewam, że ufoki są gdzieś blisko, może jakaś planeta układu słonecznego albo księżyc. Amerykanie chcą doprowadzić do spotkania ale boją się, że nawet wówczas mogą ich ignorować. Moim zdaniem czekają na nowego prezydenta i zmianę administracji.
Amerykanie w ostatnich tygodniach właśnie wystrzelili jakąś rakietę, która rozpoczęła nowy program badania kosmosu.
(Od siebie dodam że Kraków często w snach jest symbolem siedzib starych cywilizacji. JB)
Czy w strefie 51 są obecni kosmici ?
Przez połowę snu nie mogę się zdecydować czy kupić Whiskie (Jaś wędrowniczek!!!)
Oczywiście chodzi o dusze, bo butelki to jedna z ich symbolicznych form w snach, podobnie jak ryby) .
Rozważam ten zakup w sklepie, na górze, u znajomych ekspedientek w normalnym sklepie, alternatywą jest sklep na dole na piętrze podziemnym(-), w jakiejś strefie bezcłowej.
Oczywiście ten normalny na górze, jest pewnie droższy, ale chodząc raz w górę to znów schodząc w dół nie mogę zapamiętać cyfr i porównać obydwu cen.
Dlatego właśnie to zabiera mi aż pół nocy !!!
Tymczasem obok mnie, z prawej, pojawił się znajomy i teraz razem stoimy przed młodym ekspedientem(!), w sklepie na dole.
Tu na dole są trzy(!) rodzaje Johniego Walkera. Z czerwoną kartką, takie jakie zawsze, te są również w tym sklepie na górze, z zieloną kartką i z jakąś trzecią, których nie znałem do tej pory. Ta trzecia etykieta jest jeszcze innego koloru ale w tej części nocy, z jakiegoś powodu nie zwracam na nią uwagi.
Decyduję się na butelkę z zieloną(!) nalepką. To Whiskie z dodatkiem ziół i na dodatek podobno tańsza od pozostałych. Mnie to wszystko jedno, na dodatek zaoszczędzę na tym podwójnie.
Pewnie da się wypić i taka.
Ktoś przecież nad tą mieszanką(!) myślał zanim wyprodukowali ten gatunek (!!!).
Ekspedient(!) sięga po butelkę z zieloną nalepką ale okazuje się, że ta jest pełna tylko w jednej piątej (odwrócone 51, zawartość jest również istotna bo określa poziom zawartości Ducha w takim modelu duszy/istoty!).
Sam jest zaskoczony. Przesuwa inne butelki tego gatunku alkoholu ale one też są prawie puste. Widzę że chłopak jest przerażony. Okazuje się, że jest tylko pracownikiem tego sklepu i właśnie uświadomił sobie, że przed właścicielem nie będzie się w stanie wytłumaczyć z tych prawie pustych butelek. Jak udowodni, że to nie jego robota, że być może takie wyprodukowała fabryka! Przejrzał prawie wszystkie i na szczęście dla mnie, znalazł jakąś jedną flaszkę z zieloną nalepką która była pełna.
Widzę jednak, że dla niego to żadne pocieszenie. Jak tylko nam ją sprzeda to zaraz pójdzie powiadomić właściciela sklepu o tej anomalii !!!
Teraz senna sceneria zmienia się i jestem już w innym miejscu.
To niski, barakowy budynek. Jest jakiś obniżony względem miasta(zabudowań) które widzę w oddali.
Jest w tym coś dziwnego. Byłem tu jeszcze przed chwilą z tym facetem który towarzyszył mi przy zakupie Zielonego Johniego ale teraz gdzieś mi zniknął.
Stoję w środku niskiego budynku i trzymam szklaneczkę w dłoni popijając z niej jakiś płyn. Patrzę w okno, które wychodzi na ulicę. Przed oknem przechodzi jakiś mężczyzna.
Przez chwilę nie skojarzyłem, kto to jest, ale kiedy już zniknął mi z ekranu okna, idąc na prawo przypomniałem sobie, że to mój kolega ze szkoły średniej.
( Mieszkaliśmy niedaleko siebie ale nigdy go od tamtej pory nie spotkałem. No może jeden raz, minęliśmy się w ciągu tych trzydziestu lat w sklepie OBI kiedy pchaliśmy wózki !!!)
Chwile się waham ale w końcu decyduję się wyjść na ulicę i wyjrzeć za nim.
Kiedy otwieram drzwi, z lewej strony nadchodzi, szybkim krokiem, mężczyzna z którym kupowałem alkohol.
Widzę, że jest czymś mocno zaniepokojony. Mówi, abym udawał, że nic się nie stało, wszystko pozostawił co tu widziałem(!) bo to przestrzeń …..bliźniacza !!!!!!
Kiedy się z nią utożsamię, nigdy już nie wrócę do naszej przestrzeni !!!!!
Ja, jak gdyby nigdy nic, wychodzę z niskiego budynku i idę na lewo, skręcając za budynek i udaję się na pustkowie, niedaleko szosy tranzytowej.
Znajomy mężczyzna, kiedy tylko mnie ostrzegł, pobiegł na prawo, w tym samym kierunku w którym zmierzał , przed chwilą mój dziwny obecny, nieobecny kolega z młodości.
Widzę przed sobą kilka krzaków a za nimi jakiś niewielki, wydzielony obszar.
Tu czeka na mnie ów mężczyzna który mnie ostrzegał przed uwięźnięciem w przestrzeni bliźniaczej, w razie gdybym zbyt przyzwyczaił się do bytowania w obniżonym „budynku” w którym byłem jeszcze przed chwilą. Z tego miejsca gdzie się spotykamy jest możliwa ucieczka z tej przestrzeni !!!!!!
Obudziłem się mocno poruszony. To nie żadne latające ufo z nieba tylko miejsce przejścia do przestrzeni bliźniaczej, skąd przybywają do nas dwa czy trzy gatunki istot inne niż zwykli ludzie. Jeden z nich jest tylko w jednej piątej bytem takim jak my. Większość z zielonych to zapewne roboty lub roboty biologiczne!!!!
A ci drudzy ? Próbuję sobie przypomnieć coś więcej, na temat tego drugiego typu istot(butelek) ale w końcu zasypiam i widzę wysoką , może nawet ponad dwumetrową(!) szczupłą szarą (!) postać. Aż się ocknąłem. No jasne, te nalepki na butelkach drugiego gatunku gatunku Jasia Wędrowniczka, na pełnych(!!!) butelkach, które mnie nie zainteresowały, były SZARE !!!
Leżę przez pół godziny i nie mogę zasnąć. Jestem naprawdę pod wrażeniem snu.
Nad ranem jednak przysnąłem, na chwilę, myśląc o tym co tak naprawdę może się dziać w Strefie 51.
Stoję za taśmą taką jakie widuje się przy kasach. Jednak już nie w sklepie, ale w jego części przeznaczonej do pakowania, już zapłaconych zakupów. Widzę jak jakaś kobieta, odebrawszy swoje zakupy, odchodzi od niej, mijając mnie z lewej strony. Po tej samej stronie, nieco dalej, stoi zwarta grupa kolejnych klientek. Jakby były sklejone(!) ze sobą.
Czuję przyzwolenie kasjerki na to abym podszedł (z „odwrotnej” strony !) . Kolejka również nie ma nic przeciwko temu. Chyba się tym kobietom zbytnio nie śpieszy. W tym samym momencie usłyszałem głos:
Jego dziecko było w moczu.
Obudziłem się i dopiero po chwili kiedy minęło pierwsze zaskoczenie, zrozumiałem jaki związek jest pomiędzy Szarym, dzieckiem i moczem! Ich rozmnażanie, ich siła życiowa ma nieco odmienny nośnik ?
Drugi śniący
Miałem sen w którym byłem członkiem drużyny, małego oddziału. Walczyliśmy ale najśmieszniejsze było to, że wroga prawie nie widzieliśmy, jednak strzelaliśmy stringerami i pociskami pancernymi, gdzieś w dal… Później poszedłem do jakiejś dziwnej maszyny, chyba mojej, parowej, ale nie mojego pomysłu. Maszyna była podzielona na 3 sekcje a na przeciwko jej była jeszcze jedna z nią połączona. Działała na zasadzie takiego częściowego perpetuum mobile. Tej maszynie z zewnątrz dostarczało się niewiele energii, a ona później pracowała już bardzo długo sama. Tłumaczyłem komuś, że to nie pełne perpetuum mobile ale dostarczając małej ilości energii otrzymujesz jej dużo więcej, więc było to coś na zasadzie maszyny o sprawności, powiedzmy 150%
Pytam- Dokąd prowadzi przejście ze strefy 51? Chodzi o tę bliźniaczą przestrzeń.
Kiedy zbliżam się do obiektu który stoi na środku ekranu wiem , że mam zapomnieć(!!!) o tym co widzę !
Obudziłem się i myślę sobie – aha, to o to chodzi. Dlatego poprzedniej nocy nic nie mogłem zapamiętać.
Mówię do Szirin. Skoro tak, to ty zapamiętuj a ja będę patrzył i ich podchodził.
Zasnąłem i chodzę w jakiejś przestrzeni otoczonej szklanymi ścianami. Mam przeprowadzić dezynfekcję w 110 procentach !!!
Nad ranem stoję wewnątrz budynku którego szklane okna wychodzą na zamknięty dziedziniec(kiedy to piszę uprzytomniłem sobie, że stałem tak jak w poprzednim śnie o niskim „budynku” i również wyglądałem przez okno ale w tej chwili uświadamiam sobie, że wtedy tam wewnątrz był ciemno !!!! Nie zwróciłem na to uwagi bo patrzyłem w jasne okno ! To był UFO!!! Dlatego mój towarzysz dawał mi do zrozumienia, że jak tam zostanę to mogę nie wrócić do swojej rzeczywistości !
W tym budynku jest jednak jasno. Na pustym (!)dziedzińcu jest kilka osób. To moi krewni !
Ten dziedziniec to podwórko Poczty Głównej !!!
Moi ćwiczą kroki taneczne. Jeden z nich, zdobył chyba nawet jakieś mistrzostwo, w tej dziedzinie i teraz udziela lekcji innym (dwóm, trzem osobom). Ja sam, nie umiem tańczyć i nie lubię, ale dla wsparcia grupy rodzinnej wychodzę na ten wewnętrzny (!) dziedziniec i naśladując kroki jednego z krewnych idę za nim, wykonując kroki taneczne.
Kiedy skończyliśmy nasz „pokaz”, z prawej strony podchodzi (odpowiadają ilością liczbie moich krewnych), kilku mężczyzn, którzy odwiedzili(!!!) nas i teraz również pokażą swój taniec, albo raczej będą nas naśladować. Widzę wśród nich nawet jednego celebrytę, znanego mi z telewizji(!). Ustawili się na niewysokiej rampie, pod ścianą Poczty Głównej, przygotowując się do swojego pokazu. Tymczasem z prawej strony, podjeżdża tyłem mikrobus w którym siedzi mocno stłoczona rodzina tych facetów z rampy. Jakaś baba i dzieci. Kiedy mikrobus zatrzymał się i otworzył widzę w nim wszystkich, jakby mikrobus nie miał dachu. Na dodatek dziedziniec Poczty Głównej przemienił się w dziedziniec na podzamczu- Plac Zebrań Ludowych – w kształcie elipsy/oka, gdzie z jednej strony na wzgórzu stoi zamek a z drugiej plac otacza pierzeja kamienic.
Mikrobus aby zatrzymać się na placu zjechał tyłem z tranzytowej dwupasmówki !
Słyszę z poza mnie oklaski(!) miejscowej ludności (to w moich snach częste potwierdzenie udanego wybrnięcia z jakiejś opresji).
Ja nie mam ochoty klaskać, nie lubię się podlizywać obcym. Wygląda to na jakieś powitanie czy imprezę integracyjną naszych z obcymi w portalu przesyłowym. Na dodatek liczebnie, wydaje się, że tych obcych jest więcej niż nas. Przynajmniej na tym placu ! Wiem, w tym śnie, że oni, jeżeli zaczną nas naśladować to zrobią to lepiej niż my sami !!!!!!
Proszę Szirin aby przekazała ufokom , że zgadzam się na symulację przejścia przez portal pocztowy.
Robi się ponuro. Przynajmniej na razie.
Niesiemy z kolegą kilkunastolitrowe worki z czymś w środku. Nie są ciężkie. Dołączyła do nas kobieta.
Jakoś tak wkradła się w nasze łaski i teraz nie wypada jej odganiać. Wchodzimy do niewysokiego budynku. Kładziemy swoje worki na dwóch oddzielnych stojakach. To jakiś rodzaj żebrowanych szafek. Ja mam ze sobą jeszcze dwie blaszane, szpitalne męskie kaczki (na mocz z poprzednich snów). Kładę je na podłodze za szafką na której położyłem swój worek.
Kolega odbiera tymczasem wiadomość z Centrali (!). Mamy worki postawić na półkach skalnych a nie tutaj! (Obserwują nas zdalnie!)
Tutaj, te stojaki, nie wytrzymają temperatury którą mamy potraktować worki i przepalimy blaty na wylot. Nie mieliśmy ochoty robić tego na zewnątrz niskiego „budynku” bo wiemy, że tam zgromadziła się spora widownia. Niby taki kondukt pogrzebowy ale wiem, że ich żal jest nieszczery i dlatego chciałem aby zrobić to tutaj wewnątrz „budynku”. Tu było by intymnie.
W tych workach są ciała naszych kolegów !!!
Musimy zatem ułożyć je na półce skalnej, na zewnątrz i tam spalić dyszami silników. Wiem, że silniki pozostawią na półce skalnej znak w kształcie dwóch łuków otaczających okrąg.
Coś podobnego do oznaczenie światła stopu na kontrolce w samochodach.
Widać mają być spaleni martwym ciągiem silników !!!
Drugi śniący
Ja zadałem pytanie o to dlaczego widzę ciemność w astralu ?
Kilka snów.
W pierwszym śnie byłem na odbiorze samochodu na zamówienie. Zamówiłem sportową wersje najnowszego Mini. Samochód ma być w białym kolorze ale silnik ma być nie tylko podrasowany ale ma być pomalowany na żółto a wszystkie jego elementy mają być chromowane, włącznie ze śrubami.
Przód auta ma być bardzo ażurowy, tzn. przez duży grill z przodu, silnik ma być widoczny. Jakg dyby specjalnie wyeksponowany. Auto zapowiada się rewelacyjnie.
Chyba znalazłem się w salonie po odbiór i wszyscy są podekscytowani, gdyż ma to być wyjątkowy model. Nagle wydaj się, że coś jedzie, ale okazuje się, że to jakiś złom, a nie moje auto. Muszę jeszcze poczekać.(Widać śniący chciałby doświadczyć przejrzystości i blasku swojego pojazdu Świadomości ale musi jeszcze na to poczekać. JB)
Kolejny sen to pojedynek dwóch gości. Jeden z lewej a drugi z prawej. Strzelają do siebie, ale ten z prawej ma już widać dosyć, jest zmęczony, musi odpocząć, więc pojedynek jest zawieszony. Ten z lewej ma lepszy sprzęt i dużo lepszą kondycję i chyba jakby chciał to szybko by załatwił tego z prawej.(Przewaga strony subtelnej nad materialną. JB)
Kolejny sen.
Widzę scenę: kobieta krzyczy aby ją ktoś tak nie popychał bo spadnie w dół. Rzeczywiście jak by spadła to byłoby to z bardzo wysoka. Teraz orientuję się gdzie jestem. Jestem w New York-u na szczycie mega drapacza chmur. Co dziwne balkony są na tak wysokim piętrze i to w dodatku bez barierek. Koleś mówi jednak do kobiety aby nie panikowała bo jak zleci z tego balkonu to jej się nic nie stanie i aby jej to chyba udowodnić rzuca się w dół. Okazuje się, że budynek na górze ma konstrukcję schodkową i poniżej jest kolejny balkon i dalej kolejny. Faktyczne nie da się nawet spaść na sam dół bo trzeba by spaść z kilku balkonów. Pomimo wysokości balkon jest więc bezpieczny, nawet bez barierki. Mieszkanie w tym drapaczu dzielę z moim bardzo dawnymi znajomymi. Nie są może jakimiś moimi przyjaciółmi i więcej mnie z nimi teraz dzieli niż łączy ale z drugiej strony, tu na emigracji zawsze swój to swój i dla tego dziele z nimi to mieszkanie.
(Widać że ten sen precyzuje poprzedni chodzi o lęk i urojone zagrożenie przed „wysokością” pełnej Świadomości. To jest właśnie ta przyczyna widzenia czerni w przestrzeni wysokich Świadomości. Zapewne z tego samego powodu w pojazdach obcych jest dla nas, ludzi, ciemno.
Al Gazali mówił już o tym sześć wieków temu, a i inni mistycy również o tym, że światło jest ostatnią zasłoną Boga który nie jest światłem a tym co po nim pozostaje ! To sol nigra alchemików.
Kolejnej nocy powracam do portalu pocztowego, czy też pojazdu obcych który nim jest.
Skoro nie mogą/nie chcą mnie przewieść swoim pojazdem to poprosiłem o zrzut z ekranu świadomości któregoś z tych kosmitów. Miałem na myśli co widzą kiedy lecą/są przesyłani w swoim pojeździe. Otrzymałem tako oto historię, wyrażoną w ludzkim języku śnienia.
Już, już miałem swoim pojazdem dojeżdżać do lokalnego skrzyżowania, nieopodal mojego domu, kiedy nastąpił na nim wielki zator. Mam jeszcze, do skrętu w prawo, kilkaset metrów i nie widzę co dokładnie się stało. Zjechałem zatem na prawo na chodnik i ustawiłem samochód na lokalnym parkingu, tuż obok miejscowego sklepu z alkoholem(!). Patrzę sobie bezstresowo, na cały ten korek, nie musząc ciągle być w napięciu psychicznym.
Spoglądam na lewo. W korku, kilkadziesiąt metrów od miejsca w którym stoję, w korku utkwili również Rosjanie (!) ze swoją lawetą(minusowy cień narracji z poziomu kauzalnego 5). Wiozą na niej identyczny samochód jakim i ja się poruszam. Bardzo ciemna zieleń, prawie czarny. Spoglądam na prawo, w kierunku początku zatoru. Tam również podobna laweta wiezie samochód taki sam jak mój. (Jestem w pewnego rodzaju nawiasie, tak jak pokazywał to symbol martwego ciągu silników w poprzednim śnie.)
Czekamy dłuższy czas. Korek stoi i właściwie się nie przesuwa.
W końcu coś drgnęło. Sygnałem który świadczył o tym, że korek za chwilę zostanie rozładowany było włączenie lewego kierunkowskazu samochodu stojącego na jego początku. To samochód identyczny jak mój który stoi na lawecie(!), tej na początku zatoru. Droga którą się poruszałem prowadzi w kierunku Stolicy. Kiedy samochody stojące w korku ruszyły, wtedy również ja wsiadłem do swojego samochodu i ruszyłem w drogę. Kiedy dotarłem do miejsca w którym nastąpiło zatrzymanie ruchu, po prawej, na trawniku, widzą świeżo rozkopaną ziemię. Miejsce wygląda jakby pogrzebano w nim dwie(!) osoby. (Znowu nawiązanie do martwego ciągu i spalenia „kolegów”.)
Ziemia jest świeżo nasypana i nawet posadzono już kilka roślinek(3) po lewej. Kiedy jestem już niemal przy samym skrzyżowaniu, znowu mnie coś wstrzymuje ale tym razem to inna przyczyna, a może i nie.
Powodem mojego zablokowania jest facet w czarnej, długiej kurtce, który idzie chwiejnym krokiem środkiem jezdni. Nie mogę go ominąć. Dojeżdżam do niego swoim rowerem(!!!) tak blisko, że niemal dotykam go przednim kołem. Facet zachowuje się dość dziwnie, mimo że idzie chwiejnym krokiem wygląda jak by był całkiem trzeźwy. Kiedy dotknąłem go kołem odwraca się i w rewanżu odłamuje mi cienką antenę jaką mam przytwierdzoną do kierownicy z lewej strony. Chyba mi ją ułamał a może i nie, bo antena chyba ma przegub.
Spoglądam na kierownicę, w tym miejscu, a tu okazuje się, że to nie antena a kij do golfa i mimo że facet ułamał mi jego górną część to pozostało mi jeszcze sporo tego kija i co najważniejsze, końcówka którą uderza się piłkę.
Mówię do tego faceta, skręcając nieco, spychając faceta w prawo, w uliczkę prowadzącą w kierunku mojego domu, że gdyby nie miał tak inteligentnej twarzy to palnął bym go tym kijem w łeb, tak żeby mu się rozpadł na kawałki.
Powtarzam tę frazę kilka razy, podkreślając, że tylko jego inteligentna twarz powstrzymuje mnie przed tym.
Podkreślam jeszcze raz, że tylko go to ratuje, że potrafię kontrolować swoje emocje a on jest inteligentną istotą.
Kiedy w końcu udało mi się go zepchnąć na prawo, wyprzedziłem go i skręciłem w uliczkę prowadzącą w kierunku mojego domu.
Tymczasem w tej uliczce dołączyła do mnie sąsiadka. Na kolejnym, sublokalnym już skrzyżowaniu, skręcamy w lewo (normalnie, na jawie powinienem pójść w prawo -ponieważ teraz już tylko idziemy).Ten odmienny wybór drogi prowadzi do jakiegoś przeskoku bo teraz tak jakbym szedł, z sąsiadką, gruntową uliczką, która na jawie znajduje się dużo dalej niżby wynikało to z mojej aktualnej lokalizacji. Na dodatek tę subsublokalna uliczkę zagradza niewielka zapora podobna do takiej jakie są w metrze. Tyle tylko, że ta jest obrośnięta jakąś bardzo delikatną rośliną o przylegających do siebie drobnych cieniusieńkich listkach. Jest w kolorze złocistym i wygląda na bardzo szlachetna. Sąsiadka która towarzyszy mi w tej subsublokalnej przestrzeni mówi, że to podgatunek rośliny którą znam ze swojego ogrodu ale ta jest jakaś niespotykanie subtelna. Tawuła, czy coś podobnego. Na jawie kojarzy mi się raczej z pnączem a jeszcze bardziej ze złotym runem, niż z takim topornym krzewem jakim jest tawuła.
Jak widać przejście pocztowe ma sporo zabezpieczeń, martwego ciągu, utrudnień powodowanych przez czarnych strażników po zapory obrośnięte złotym runem. Jakoś nieodparcie kojarzy się to z poziomem brahmanicznym 8. Być może to jego naśladownictwo wykonane przez obcych w ich świecie.
Chcę obejrzeć oczami obcej istoty jej planetę.
Znowu zaczyna się sen symboliczny, podobny do wczorajszego.
Budzę się i mówię do Szirin. Nie chcę takiego snu. Chcę mieć widok z jego oczu.
Znowu śni mi się ubikacja. O co chodzi z tymi kiblami ? To może jakiś zrzut obrazu z wysoka na dół ?
Tym razem wchodzę do jakiejś ubikacji którą nadzoruje kobieta. Są dwie kabiny. Jedna na wprost a druga po prawej. Kiedy podchodzę, kobieta obsługująca ubikacje, niechętnie(!) wychodzi z niewielkiego holu, na jaki otwierają się kabiny, ustępując mi w nim miejsca.
Ja również się wycofuję ponieważ widzę, że kabina po prawej jest zajęta przez mężczyznę. Widocznie wiem, że ta druga na wprost jest żeńska. Kiedy facet wychodzi w końcu z kabiny, po prawej , wchodzę do niej ja.
Widzę jakąś dziwaczną armaturę, tak jak we śnie z przed dwóch dni. Tym razem jednak nie jest to zbiorowa grzęda a jednoosobowa męska kabina. W środku wszystko jest krzywe(!Strażnik z poprzedniego snu również się zataczał !), a cementowe, niemalowane ściany nie trzymają w żadnym kącie, kąta prostego. Posadzka jest chropowata i zakurzona, jakby wykuta młotkiem. Mam ze sobą torbę ale brzydzę się ją postawić na podłodze. Nie ma jednak innej rady, bo półek, ani stolika, również tutaj nie ma. Na ścianie wisi coś w rodzaju małej umywalki, bo na pisuar to nie wygląda. Nie ma tutaj również żadnego sedesu !? Umywalka jest przyczepiona zbyt wysoko jak na pisuar czy sedes. Rozglądam się po podłodze i dopiero teraz zauważam, że pod umywalką, pomiędzy ścianą a podłogą jest niewielka szczelina. Wygląda jak gdyby ściana oddzieliła się od podłogi. Żadnej finezji, żadnej glazury czy armatury. Trzeba zatem sikać bezpośrednio po cementowej ścianie do szczeliny. Coś okropnego. (Mocz w tej cywilizacji ma jak widać nieco inną rolę do odegrania. Pamiętacie głos, sprzed kilku nocy, ze snu o Szarych, który wypowiedział słowa – Jego dziecko było w moczu.
Kiedy się obudziłem miałem tego nie zapisywać ale przyszło mi na myśl, że umiejętności przemieszczania się w przestrzeni nie muszą iść w parze z wysokim poziomem bytowania, jak my tego byśmy oczekiwali.
To nie jest ziemskie science fiction. Nie jest wykluczone, że właśnie tego nie chcą przed nami tego wyjawić. Stąd te zapory !
Pomyślałem i chyba zasnąłem na chwilę, bo poczułem na plecach, stojąc oparty przodem o balustradę, dotyk kija którym mnie popychano w jej stronę ! Kij był zdaje się pomarańczowy!
Czyżby zdecydowano jednak przepuścić przez zaporę ?
Drugi śniący eksploruje świat przybyszów do strefy 51
Pierwszy sen. Koledze umarła mama, gdy akurat byłem u niego. Było mi bardzo przykro i nie wiedziałem jak się mam zachować, czułem się skrępowany sytuacją ale było mi też przykro. Jakoś tak stałem przed nimi i robiłem dobrą minę do złej gry. Oni zresztą też bo moja obecność wkurzała(!) ich ojca.
Sen drugi. Zmarł mój ojciec(martwy ojciec w snach to poziom 8-12). JB. Siedziałem w domu i czekałem na mamę. Nie potrafiłem sobie znaleźć miejsca w domu. Wiedziałem, że mama wróci dopiero wieczorem(Po ciemku. JB), była chyba w pracy? Postanowiłem się gdzieś przejść, spotkać kogoś, nie być samotnym. W pubie spotkałem kolegę, który zamówił sobie ekstrawaganckiego drinka (mało popularny). Przyszedł drugi znajomy i zapytał co on pije takiego dziwnego i też zamówił sobie to samo. Gdy przyszedł jednak do stolika pochwalił się przed nami, że zamówił tego samego drinka ale z lepszych alkoholi, bardziej ekskluzywnych i drogich. Ja pomyślałem, że pewnie smakuje tak samo. Znudzili mnie więc wróciłem do domu.
Gdy przyszła mama to nie wytrzymałem już i zacząłem płakać. Było mi przykro, że umarł mi ojciec, a przede wszystkim, że mama teraz będzie samotna. Zacząłem z mamą rozmawiać o stoliku. Nasz stolik w kuchni był bardzo malutki, więc zamówiłem większy ale mama stwierdziła, że i tak za mały. Pomyślałem, że po co nam skoro jest nas teraz mniej ale nic mamie nie mówiłem bo nie chciałem jej zrobić przykrości.
Widać, że wszystko obraca się wokół straty bliskich osób, Drugi sen pozwolił odczuć śniącemu w jakiej sytuacji psychicznej znajdują się indagowani przez nas przybysze.
Jeszcze raz zamawiam oglądanie rodzinnej planety przybywających do strefy 51
Uczestniczę w pędzeniu bimbru, na skalę niemal przemysłowa, choć dzieje się to w prywatnym domu. (Bimber to coś w rodzaju minusowości Spirytusu-Ducha, samoróbka)
Pędzenie odbywa się na górze.
Reszta rodziny stoi na dole schodów, ja jednak jestem dopuszczony do schodów niemal na samej ich górze. (Penie powinienem być za to wdzięczny obcym)
Mistrz, który działa na górnym piętrze, demonstruje mi, we flaszce, jakość tych spirytualiów, stawiając pod światło flaszkę z bimbrem tak, że stojąc na górze schodów mam możność ową przezierność podziwiać.
Mistrz referuje, że są dwie frakcje o różnych parametrach. Dlatego część alkoholu znajdzie się w jeden a część w drugiej butelce. Po pomyślnym wykonaniu planowego zadania mam okazję wejść na górę i podziwiać dwie wielkie, sięgające mi do pasa butle które przypominają dwie owalne kapsuły. (Jak widzimy destylują Ducha i tworzą dwie kategorie Wielkich Dusz, zapewne dlatego nie przywiązują wielkiej wagi do warunków bytowych!)
Nie przypominają butli jakie znamy na ziemi a raczej dwa pionowo ustawione bojlery.
Są ciepłe (!).Gospodarz zwraca również moją uwagę na ich właściwą izolację w tej fazie produkcji. Separują je jakimiś okładzinami. Gospodarz i jego rodzina, stojąca u podnóża schodów są bardzo zadowoleni z tych dwóch butli.(Jak widać dostąpiłem niemałego zaszczytu, pozwolono mi obejrzeć, z bliska, proces duchowy, do jakiego nie mają dostępu nawet współrodacy Mistrza!!!)
Nie mogę się cieszyć razem z nimi bowiem zdaję sobie sprawę, że czeka ich smutna wiadomość. Daleko stąd doszło do tragicznego wypadku i kiedy się o tym dowiedzą cała radość z udanej destylacji przepadnie.
Sen przechodzi w kolejny.
Mogę (!) już wracać do domu. Przychodzę na wielkie lotnisko. Widzę przed sobą kolejkę do odprawy. Na końcu kolejki powstała jednak anomalia nie pozwalająca już się w niej ustawiać. Ta anomalia wygląda jak zaschnięty ale wydrążony /wypalony niepełny wielościan. Jakiś taki frez w czymś czy strup ?!
Jest wielu chętnych chcących dołączyć do kolejki ale owa przeszkoda nie pozwala im na to, czekają zatem z boku. Okazuje się, że dysponuję specjalistycznym urządzenie, rodzajem wielkiej frezarki która pozwoli raz dwa sfrezować owa przeszkodę. Kiedy przeszkoda zostaje usunięta oczekujący na uboczu pozwalają zająć mi miejsce na końcu odblokowanej kolejki, jako pierwszemu. Trochę się krępuję bo przecież dopiero co przyszedłem oni zaś czekali na boku, już od dłuższego czasu. W końcu dochodzi do konsensusu. Ja podchodzę jako pierwszy ale ustępuję miejsca najstarszej z podróżniczek, spośród oczekując na dołączenie do kolejki .To Elżbieta Dzikowska (wdowa po Tonym Haliku).
Sen zmienia znowu lokalizację. Teraz znajduję się już w domu (ale to nie jest dom znany mi z innych snów ale wnętrze budynku z długim gankiem, do którego chciałem dostać się na początku podróży do Strefy 51.Ten z rękami wystającymi z okien, uzbrojonymi w szable. Stoję w środku i widzę jak reszta podróżników w chwilę po mnie przemierza ganek. Powstaje jakaś kotłowanina przedmiotów i osób, ale to chyba nie są ludzkie osoby !!!!
Zdaje się, że otworzyłem kanał na ziemię który został zamknięty po jakieś katastrofie. Ciekawe czy coś z tego wyniknie.
Pytam czy obcy faktycznie konstruują świadome byty i do czego ich używają?
Słyszę głos:
To jest drugie dziecko, na rosyjskiej drodze.
Obudziłem się i pomyślałem że może być ciekawie tej nocy, coś z poziomu przyczynowo-skutkowego, kauzalnego 5. Zasnąłem i :
Wyszedłem z czegoś w rodzaju zgromadzenia. Coś na nim demonstrowano, jakiś rodzaj nowoczesnych broni ale były zbyt wyrafinowane, w moim rozumieniu. Wyszedłem zatem i udałem się na stare miast w okolice Trybunału Koronnego. Wszedłem do toalety (będę ich chyba nazywał WC cywilizacją ) a kiedy z niej wychodziłem właśnie wchodził do niej starszy mężczyzna z laską. Zanim wszedł głębiej, odstawił tę laską przy drzwiach. Nie omieszkałem skorzystać z okazji i mu tę laskę zwędziłem.
To nie była zwyczajna laska inwalidzka to był rodzaj długiej cienkiej pałki, rodzaj broni starego typu.(Coś w rodzaju anteny/kija golfowego z poprzednich snów!).
Wyszedłem przed Trybunał i machnąłem laską kilka razy. Laska w czasie wymachu robiła się dużo dłuższa. Miewała nawet kilkanaście metrów i udało mi się nią puknąć kilku przechodniów, oddalonych ode mnie, niczego się nie spodziewających. Fruwali jak zeschłe liście. Te laski to broń starego typu. Skuteczna, choć prymitywna, nie tak jak te dziwolągi technologiczne o których dyskutowano na zgromadzeniu. Pewnie te butlowe destylaty to jakiś rodzaj nowoczesnej broni.
Kiedy macham laską próbując różnych technik i rodzajów machnięć, a to na wprost, a to z boków czy z za pleców słyszę, że jestem Żydem czy czymś takim. Chodziło o to, że jestem niebieski !!!
Kiedy obudziłem się z tego snu zacząłem się zastanawiać nad snem. Zasnąłem w międzyczasie bo słyszę jak ktoś wdał się ze mną w dyskusję na zaskakujący temat.
-Jak można udowodnić, że coś zaszło?
(Chodzi o zaskakujący dla mnie typ ich percepcji , bez pamiętania tego co się zdarzyło przed chwilą !!! Czyli świadomość pozbawioną pamięci zdarzeń w których się przed chwilą uczestniczyło. Określenie mnie w poprzednim śnie-niebieskim, zapewne dotyczyło posiadanego przeze mnie poziomu mentalnego i możliwości pamiętania swoich czynów!!!)
Odpowiadam, że można i to w prosty sposób, jeżeli to co miało miejsce nie zniknęło do chwili teraźniejszej.
Podaję swojemu rozmówcy przykład.
-Na przykład, jeżeli nalejemy płynu do naczynia i go nie wypijemy to po jakimś czasie możemy powiedzieć, że nalaliśmy go w przeszłości bo tu jest w tej chwili!
Kiedy się obudziłem trochę się pośmiałem, bo wszystko wskazywało na to, że ufoki zapewne nie mają pamięci zdarzeń minionych a przynajmniej pamiętania dalszej przeszłości ale po chwili przestałem się uśmiechać bo zrozumiałem, że to nie ufoki takie są a ich częściowo świadome konstrukty obronne, które nie mają pamięci wstecznej !!! Nie mają zatem skrupułów, anie refleksji nad tym co robi !!!
To te same zielone destylaty, częściowo wypełnione alkoholem butelki Janków Wędrowniczków, z poprzednich snów. Są zielone dlatego, że nie myślą ale są kierowane przez wysokich Szarych z poziomu zielonego, wyobrażeniowo -emocjonalnego 3 czyli astralnego !
Potrafią zatem tworzyć sobie urojenia, bezrefleksyjnie wykonywać zadania, poddając się emocjom bez refleksji, bez pamięci, bez skrupułów !!!
Wyobraźcie sobie istotę, przypominającą na przykład człowieka, zwierzę, maszynę, kulę albo bombę, które potrafi się zdenerwować tym, że nie chcecie się im podporządkować i dać zabić albo użyć instrumentalnie !!!
https://www.youtube.com/watch?v=G2yxwHElXCg