Chciałbym się spotkać z mnichem Charbelem
W listopadzie 2017 roku Komisja KEP ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, po zasięgnięciu opinii arabistów, prof. dr. hab. Michaela Abdalli i dr. Bartłomieja Grysy, i Zespołu Języka Religijnego Rady Języka Polskiego PAN, podjęło decyzję, by imię świętego zapisywane w formie „Szarbel” w miejsce dotychczas najczęściej stosowanego „Charbel”. W różnych językach transkrypcja tego imienia jest uzależniona od własnych norm: łacina – Sarbelius, francuski – Charbel, angielski – Sharbel, niemiecki – Scharbel, czeski – Šarbel. Nie ma więc powodu, aby w Polsce to imię było zapisywane według francuskiej ortografii.
Ja ów sen śniłem kilka lat temu, zatem nie będę zmieniał formy zapisu jego imienia.
„Szarbel Makhlouf (Wikipedia) właściwie Jusuf Antun Machluf (ur. 8 maja 1828 w Bika Kafra, zm. 24 grudnia 1898 w Annaja) − duchowny maronicki, mnich i pustelnik, święty Kościoła katolickiego. (Maronici wprowadzili do Kościoła rzymskiego takie wschodnie instytucje, jak różaniec i drogę krzyżową)
Urodził się w ubogiej rodzinie chrześcijańskiej w Bika Kafra w północnym Libanie. Na chrzcie otrzymał imię Jusuf. Już jako dziecko odznaczał się wielką pobożnością, zamiłowaniem do modlitwy i samotności. W wieku 23 lat wstąpił do maronickiego klasztoru św. Marona w miejscowości Annaja, gdzie otrzymał zakonne imię Szarbel. Po odbyciu studiów teologicznych w klasztorze w Kafifan i otrzymaniu święceń kapłańskich wrócił do klasztoru św. Marona gdzie przebywał do 1875 roku. W tym też roku ojciec Szarbel przeniósł się do znajdującej się w pobliżu klasztoru pustelni pod wezwaniem świętych Piotra i Pawła. Żyjąc w odosobnieniu prowadził niezwykle ascetyczny tryb życia, poszcząc i umartwiając się, większość czasu spędzając na modlitwie i praktykach religijnych. W pustelni spędził ostatnie 23 lata swego życia. 16 grudnia 1898 roku podczas odprawiania mszy świętej dostał udaru mózgu. Zmarł w Wigilię Bożego Narodzenia – 24 grudnia 1898 roku. Został pochowany na klasztornym cmentarzu. Zgodnie z zakonną tradycją niezabalsamowane ciało ubrane w habit zostało złożone w grobie bez trumny.
Wydarzenia po śmierci ojca Szarbela
Po pogrzebie ojca Szarbela miało miejsce niezwykłe zjawisko. Nad jego grobem pojawiła się niezwykła, jasna poświata, utrzymująca się przez wiele tygodni. Łuna ta spowodowała, że do grobu pustelnika zaczęły przychodzić co noc rzesze wiernych i ciekawskich. Gdy po kilku miesiącach, zaintrygowane wydarzeniami władze klasztoru dokonały ekshumacji pochówku okazało się, że ciało ojca Szarbela jest w doskonałym stanie, zachowało elastyczność i temperaturę ciała osoby żyjącej oraz wydzielało ciecz określaną przez świadków jako pot i krew. Po umyciu i przebraniu zwłoki zostały złożone w drewnianej trumnie i umieszczone w klasztornej kaplicy. Mimo usunięcia wnętrzności i osuszenia z ciała zmarłego dalej sączyła się substancja, która została uznana za relikwię.
Szybko zaczął rozwijać się kult zakonnika. Do klasztoru w miejscowości Annaja zaczęły przybywać tłumy pielgrzymów z Bliskiego Wschodu. Miały też miejsce liczne uzdrowienia związane z niezwykłą cieczą sącząca się z ciała zmarłego.
W 1926 roku Kościół maronicki rozpoczął starania w Rzymie o uznanie Szarbela Makhloufa błogosławionym Kościoła katolickiego. W 1927 roku mumia zakonnika została drobiazgowo zbadana przez komisję kościelną, na której czele stali dwaj lekarze z Francuskiego Instytutu Medycyny w Bejrucie. Następnie złożono ją do nowej metalowej trumny, którą zamurowano w grobowcu w niszy kaplicy.
W 1950 roku miało miejsce kolejne niezwykłe zjawisko związane z ojcem Szarbelem Makhloufem. Pielgrzymi odkryli bowiem, że z kamiennego grobowca znowu zaczęła sączyć się lepka ciecz, z którą spotkali się świadkowie ekshumacji zwłok sprzed kilkudziesięciu lat. 22 kwietnia 1950 roku komisja kościelna otworzyła trumnę i odkryła, że ciało ojca Szarbela jest w doskonałym stanie, zachowało elastyczność i temperaturę ciała osoby żyjącej. Znaleziono także dobrze zachowany humerał, na którym odciśnięta była twarz zmarłego.
Na strona internetowych Tradycji Katolickiej znajduje się informacja, że ojciec Joseph Mahfouz (postulator), potwierdził, że w 1965 r. ciało ojca Szarbela nadal było nienaruszone. W 1976 roku, rok po beatyfikacji ojca Szarbela postulator ponownie był świadkiem otwarcia grobu; tym razem ciało było całkowicie rozłożone; pozostał tylko szkielet.
Beatyfikacja
5 grudnia 1965 roku, na zakończenie Soboru Watykańskiego II papież Paweł VI ogłosił ojca Szarbela Makhloufa błogosławionym. Po tym czasie ponownie zamknięto grobowiec zakonnika.
Kanonizacja
9 października 1977 roku w Watykanie papież Paweł VI kanonizował ojca Szarbela. Do dziś grób świętego w Annaja jest celem licznych pielgrzymek z całego świata.
Relikwie
23 lipca 2017 roku pielgrzymi z Libanu, podczas uroczystej Mszy św. przekazali do Łagiewnickiego Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie relikwie I stopnia św. Szarbela – XIX-wiecznego pustelnika i uzdrowiciela – Jest to druga świątynia na terenie Krakowa, w której wierni będą mogli modlić się i prosić tajemniczego mnicha o łaski dla siebie i bliskich.” (Źródło – Wikipedia)
Sny o Charbelu
Jestem murzynem(8/1) ale w jakiś odleglejszy sposób jestem chyba również białym mistrzem z którym razem byliśmy na wsi (To chyba Ziemia ale inna niż moja Ziemia ze snów) po prawej. Ja na tej wsi się wychowałem i byłem przedmiotem kpin kolegów. Nazywano mnie w dzieciństwie Żyletą.(Oczywiście w moim życiu nic takiego nie miało miejsca, to jakaś nie moja biografia )
Teraz kiedy jestem dorosłym, razem z mistrzem(mamy podkreśloną dwoistość osobowości Charbela, najwyraźniej miał wewnętrznego mistrza od dzieciństwa) wybraliśmy się do tej samej miejscowości. Moim kolegom już nie wypadało ze mnie pokpiwać ale nie był to mój powrót triumfalny.
Opuszczam po raz drugi tę wieś, raczej z przyjemnością. Mistrz prowadzi pojazd który ciągnie za sobą lawetę( Obserwator >7 prowadzi Cień czyli umysł Charbela). Na lawecie stoi jakieś wyrafinowane urządzenie, być może jakiś szybki pojazd. Mistrz wycofuje się ze wsi po prawej stronie ekranu, tyłem.
Czyli na razie lawet jest pchana a nie ciągnięta. (Mamy zatem sygnał o nacisku jaki wywiera mistrz na umysł Charbela).
Ja (Czarny) idę obok lawety i zbieram niewielkie paski .
(Paski, na jawie, wyglądem przypominają mi paski testowe do autoklawu(Poziom 8) potwierdzające udaną sterylizację. Na podobnych kształtem, nasączonych paskach wysyłany jest do wiernych olej św. Charbela).
W takim porządku docieramy tyłem do skrzyżowania(!!!) po środku ekranu śnienia.
Mistrz manewruje zestawem drogowym tak aby zawrócić na Krzyżu i ruszyć na lewo(stoję twarzą do zestawu). Ktoś na motocyklu(monizm jednośladu, bliskość granicy 8/9) nawet już pojechał na lewo, drogą, jakby nas pilotując.
Tymczasem kiedy obróciłem się twarzą do odjeżdżającego motocyklisty z lewej odnogi skrzyżowania, nadszedł brodaty starzec (Charbel , jak ulał). Starzec mówi do mnie, że żałuje, że nie pojedziemy do niego ale spodziewał się, że wybierzemy tamtą drogę.
Ja również byłem przekonany że Mistrz będzie chciał pojechać za motocyklistą w głąb ekranu (Głębię ekranu kiedy teraz obróciłem się o 90 stopni na skrzyżowaniu).
Tymczasem Mistrz obserwując całą sytuację zrobił jakiś zawiły obrót i moimi ustami odezwał się do Starca;
– Nie. Pojedziemy za tobą !!!
Przyznaję że ja jako Czarny jestem bardzo zadowolony z takiego rozwoju sytuacji (Czyli zmiany kierunku Charbela który teraz pociągnie mistrza za sobą) tym bardziej, że Starzec ma u siebie jakąś córkę (poziom/przestrzeń Świadomości który rozwija)czy kogoś takiego, dość atrakcyjna osoba o czym wiem mimo, że Starzec niczego na ten temat nie mówił.
Obudziłem się i kombinuję Charbel przekonał mistrza, który pchał przez całe życie urojeniowy umysł Charbela, do zmiany kierunku. Pozostaje pójść za nimi i sprawdzić co to za kierunek ?
Nie potrafię sobie przypomnieć całego snu, jaki miałem w nocy ale zapamiętałem scenę końcową , nad ranem .Chyba najważniejszą skoro dała się zapamiętać !
Obserwuję jako świadek ale posiadający ciało, scenę jaka rozgrywa się przy stole. Po prawej w miejscu Mistrza z poprzedniego snu siedzi Lekarka czy też jakaś profesjonalna Pielęgniarka. Po lewej stronie stołu siedzą dwie osoby. Bliżej mnie, gdzie w poprzednim śnie stał starzec(Charbel) siedzi jakiś „bezradny” mężczyzna. Głębiej po lewej siedzi jego kobieta która jest pielęgniarką amatorką (!!!)
Mamy zatem zmianę przestrzeni Mistrza(Pielęgnującego Charbela) na amotorsko (smaodzielnie) osiągniętą przez Charbela przestrzeń bieroności.
Amatorka wielokrotnie podkreśla, że jest prawdziwą pielęgniarką i zna się na podłączaniu kroplówek(!). Na dowód tego wyciąga butlę która na kołnierzu ma zawieszoną rozetkę(czerwoną 5) różnego kalibru (uniwersalnego!) wentylków, takich jakie widuje się na zbiorniczkach z gazem do zapalniczek. Jedna rurka jest jednak zakryta jakimś kołnierzem co ja (Czarny ) i Lekarka-Mistrz odbieramy natychmiast jako niedopatrzenie higieniczne (!!!), przeczące profesjonalizmowi pielęgniarki amatorki (samodoskonalenia Charbela).
Ta jednak nie ustępuje, i jakby oczekiwała od Lekarki-Mistrza zgody na taki właśnie sposób podawanie kroplówek Charbelowi. Najpierw argumentuje to tym, że nie może przyjmować tych samych kroplówek które przyjmuje Matka(!) (Pokazana we śnie na dziesiątym piętrze, jest tam wyraźna) z powodu jakiejś niezgodności, alergenu z kroplówki Matki który mógłby zaszkodzić Charbelowi.)
Potem aby uwiarygodnić się pokazuje dokument który potwierdza jej kompetencje. Nachylam się aby zerknąć ale dokument jest pokazywany jedną ręka i na dodatek tak aby widziała go dokładniej Lekarka-Mistrz a nie ja Czarny.
Mimo to widzę jakieś fragmenty nazwiska panieńskiego pielęgniarki amatorki :
– Keuz . . .klapy . . z łosiowatych !
Wyczuwam jej zawstydzenie ujawnieniem brzmienia jej personaliów. Kobieta z lewej wstydzi się swojego panieńskiego nazwiska i chyba dlatego połączyła się z tym „niezgułą”. Odbieram ten sen jako rozczarowanie Mistrza Marona Charbelem !!!
Chociaż we śnie ten mężczyzna(Charbel) wygląda na niezgułę odnoszę wrażenie, że tylko takiego udaje. Wyczuwam w nim jakiegoś kamuflującego się przestępcę albo renegata.
Budzę się.
Charbel przez całe życie ukrywał twarz pod kapturem i nie pozwalał się nikomu oglądać, poza braćmi z klasztoru (Maronickiego). Może ukrywał swoją tożsamość z powodów kryminalnych albo społecznych ?
Co ciekawe jego jedyna fotografia została wykonana już po śmierci, po pochówku. Jego twarz widniała na zdjęciu jakie nad jego grobem zrobili sobie jego konfratrzy. Do dziś dnia wycieka z jego grobu jakiś olej który uznano za cudowny i uzdrawiający. Z mojego snu wiele wskazuje na to, że ten olej (zapewne kroplówka ze snu) to sprawa całkiem fizyczna. Interesujące są; kobieta/mistrzyni amatorka Charbela(W obydwu znaczeniach tego słowa !), która wstydzi się swojego pochodzenia(!) jak i niezgodność duchowa Charbela z Matką 10 .
Początkowo ciało Charbela nie rozkładało się co już pachniało znamieniem świętości ale po pewnym czasie kiedy zaczął wypływać z grobowca „cudowny olej” ciało zniknęło a pozostał jedynie czysty(!) szkielet co uznano za jeszcze pełniejszy jej dowód .
Cóż mamy sądzić o tym znamieniu świętości Charbela ? Co mamy począć z tym świętym olejem? Otóż możemy go sobie zrobić sami!
Posłuchajcie Państwo co proponują nowoczesna zakłady pogrzebowe w zamian za kosztowne spalanie zwłok:
„Zwłoki umieszcza się w hermetycznym zbiorniku, a następnie poddaje się je działaniu ługu (a konkretnie wodorotlenku potasu – KOH), gorącej pary wodnej i dużego ciśnienia. Po 2–4 godzinach tkanki rozpuszczają się, zostawiając po sobie kupkę kruchych, wypłukanych z kolagenu czystych kości, które można pokruszyć na pył. Reszta, czyli jakieś 97–98 proc. masy ciała, zamienia się w wyjałowiony płyn koloru kawy.”
Czy taki proces oczywiście powolny bo bez zastosowania komory ciśnieniowej był możliwy w czasach Charbela?
Był możliwy ! Olej Charbela jest tak naprawdę mydłem potasowym uczynionym z Charbela. Wystarczyło zwłoki i ubranie, w którym złożono zwłoki do grobu, obmyć w silnym ługu i ich nie opłukać.
Potaż czyli węglan potasu, był od wieków dostępny powszechnie, to rozpuszczalna w wodzie część popiołu pochodzącego ze spalania węgla drzewnego, zawierająca zmienne ilości również innych związków potasu.Łatwo było z niego uzyskać potaż żrący. Inną ciekawostką jest to, że słowo sarkofag oznacza dosłownie pożeracza ciała.
„Polska była dość długo eksporterem potażu. Szczyt produkcji potażu w Polsce osiągnięto w XVII i XVIII w.Polscy specjaliści od wytwarzania potażu byli tak cenieni, że z inicjatywy kapitana Johna Smitha zostali sprowadzeni przez kolonistów angielskich do Ameryki. W dniu 1 października 1608 roku grupa polskich rzemieślników, specjalistów produkcji mydła, potażu oraz szkła przybyła do pierwszej osady kolonistów angielskich w Stanach Zjednoczonych o nazwie Jamestown na brytyjskim statku „Mary and Margaret” i założyła pierwsze na amerykańskim kontynencie manufaktury produkcyjne Rzemieślnicy wytwarzający potaż byli więc protoplastami obecnej amerykańskiej Polonii. Istotne znaczenie produkcji potażu dla gospodarki Rzeczypospolitej poeta Ignacy Krasicki tak ujął nawet w jednej ze swoich fraszek:
„Gdyby nie było potażu
Nie byłoby ekwipażu;
Skarb to nie dość wielbiony
Z popiołów mamy galony.” –
Ignacy Krasicki (1735 – 1801)
Potaż produkowano z popiołu pochodzącego ze spalania drewna i węgla drzewnego, a także przez wypalanie skał o znacznym stężeniu soli potasu. Potaż był od starożytności powszechnie stosowany przy produkcji mydła, szkła, wyrobów ceramicznych, bielenia tkanin oraz jako nawóz.
Z potażu, w procesie kaustyfikacji, wytwarzany był potaż kaustyczny (potaż żrący), zawierający głównie wodorotlenek potasu
Kaustyfikacja – przemysłowa metoda produkcji potażu żrące (KOH) z potażu(K2CO3). Proces polega na reakcji wapna gaszonego z węglanem potasu w roztworze wodnym. Z mieszaniny reakcyjnej wytrąca się trudnorozpuszczalny węglan wapnia, a w roztworze pozostaje wodorotlenek potasu: K2CO3 + Ca(OH)2 → 2 KOH + CaCO3↓” (Źródło -Wikipedia)
Reakcja zmydlania Charbela potażem żrącym jest już bardzo prosta.