„Czego dowodzi tekst naszpikowany cytatami? Skromności? Tchórzostwa? A może znawstwa? Bardziej niż tego wszystkiego- woli zaznaczenia, że temat autora bezpośrednio nie dotyczy.”
E.Cioran, Zeszyty 1957-1972
Samech – mem
Obejrzyjcie jeszcze raz Dybuku z 1937 roku, pod koniec jest mowa o wywoływaniu Samech – mem, co tak naprawdę wywołuje się wypowiadając to imię ?
W filmie padają słowa :
„Wywołać Samach -mem można tylko dwustopniowo, wypowiedzianym świętym imieniem, które stapia najwyższe szczyty z najgłębszymi otchłaniami.”
Samech – mem to specyficzny sposób mówienia o bycie duchowym, bez mimowolnego nazywania go jego właściwym imieniem. Samech- mem to Samaela, anioł śmierci.
Sny o Samech – mem
Śnią mi się dwie wieże. Ta z lewej jest prawdziwa i jest tak wielka że właściwie wiem że jest tam. Po prawej, przed sobą, mam mały model tej dużej wieży.
Na tym modelu mogę obserwować wpływa przechylenia wieży na jej środek ciężkości. Wiem na tej podstawie jak daleko mogę przechylić bezpiecznie wieżę z lewej. To trochę przypomina sterownik dużej wieży. Nie są połączone w jakiś wyraźny sposób ale ich związek ze sobą jest we śnie oczywisty.
Kolejnej nocy stoję na klatce schodowej Przed drzwiami do firmy szefa (4) której częścią jest mój gabinet (6). Dziwne, że stoję na klatce schodowej bo wejście w rzeczywistości prowadzi bezpośrednio z ulicy. Tu we śnie to jest stare wejście z klatki schodowej do mieszkania w jakim firma szefa powstała a które zostało zamurowane(Zadziwiający jest sen kolejnej nocy bo on właśnie nawiązuje do tego zamurowanego przejścia). Na klatce na tym wyższym parterze na który wejście jest z dołu po kilku stopniach z lewej strony panuje spore poruszenie. Dokoła jest kila wejść i do różnych innych firemek do każdej z nich wchodzi kontroler skarbowy który przybył właśnie z lewej strony, nico z dołu z poziomu ulicy. Stoję razem z innymi na klatce(!) schodowej .W końcu przychodzi kolej na firmę szefa. Nie ma nikogo w środku i właściwie mógłbym udać że tu nie pracuję ale z jakiegoś powodu wpuszczam faceta do środka. Bardzo szybko okazuje się że powodem tej kontroli są jakieś wydatki/kredyty wzięte przez szefostwo które nie mają pokrycia w ich dochodach. Facet z kontroli powtarza to niby mimochodem ze dwa razy. W końcu widząc, że mnie osobiście nie dotyczy postanowiłem zrobić eksperyment i mówię do kontrolera, przybliżając tajemniczo do jego twarzy moją; Mnie się wydaje proszę pana że ci moi szefowie to jest jakaś agentura !
Z tego cyklu snów płyną bardzo interesujące wnioski. Już kilkakrotnie miałem takie kontrole w snach ale nigdy nie wiedziałem kto jest tym kontrolerem a tu wyszło na jaw, że jest nią Samael. Co ciekawe zawsze na niego dobrze dział postraszenie go nadrzędną instancją która ma wyższe kompetencje od niego .
Kolejnej nocy okazuje się , że na poziomie buddycznym czyli w mojej pracy, bez mojej wiedzy, rzekomo w jakichś celach ochronnych , za wiedzą i podobno z inicjatywy szefostwa 4 zostały wprowadzone zmiany. Na podłodze poczekali naprzeciw wejścia do gabinetu, na gresowych płytkach podłogi została przyklejona jakaś tapeta , jak się po chwili przyglądania jej fakturze okazało, z twarzą Kaczyńskiego. Jest umieszczona tak, że twarz „zagląda” do gabinetu który jest po lewej stronie od wejścia. Ktoś niewidoczny ale wyraźnie obecny oprowadza mnie po tym zmienionym ,w sposób tandetny, poziomie (-6). Ustawiono na dodatek jakieś dwie małe i niewidoczne, kiedy się patrzy na wprost, ale obecne figurki koloru biało- niewyraźnego. To zauważam jednak dopiero kiedy jestem już w pracowni technicznej i spoglądam z niej na poczekalnię, pod światło padające z drzwi wejściowych do firmy. Obróciłem się zatem o 180 stopni w stronę granicy 5/6.
Wtedy omal nie wpadłem na trzeciego z krasnalowatych. Ta jest wyraźniejsza, zielonkawa i sięga mi do kolan. Oprowadzający mnie tłumaczy, że to zrozumiałe że go nie zauważyłem bo jest zielony i na tle podłogi niemal niewidoczny.
Co ciekawe po lewej stronie pracowni pojawiają się drzwi których nie ma w rzeczywistej pracowni techników(Tu właśnie jest nawiązanie do drzwi z poprzedniego snu, przejścia które decydent poziomu czwartego zamknął ! Decydentem, szefem jest byt solarny-świadomość twórcy tego lokalnego układu słonecznego, ma cechy poziomu mentalnego 4, i pod tym względem jesteśmy stworzeni na podobieństwo tego lokalnego demiuraga. Zachęcam was do zbadania tego zagadnienia i do wycieczki na Słońce w snach.)
Tak jakby obraz z poczekalni został przeniesiony tutaj tyle, że zamiast leżeć jako dwuwymiarowa twarz Kaczyńskiego, na podłodze, teraz postać ta stała się trójwymiarowym zielonkawy krasnalem(-3) spoglądającym w światło nieistniejących w rzeczywistości drzwi. ( To ciekawa formuła otwarcia granicy 5/6 w sposób minusowy.)
Należy się domyślać przeniesienia poczekalni 6 na poziom techniczny, manipulacyjny.
Widać zmiany wprowadzane przez Samaela są wymuszone, minusowe i zmieniają topografię bez wiedzy umysłu na poziomie ciała buddycznego, za pomocą środków minusowo urojeniowych.
Kolejnej nocy snów było wiele ale udało się mi zapamietać podróż jednośladem w górę. Co ciekawe z tyłu siedziała za mną jakaś zbiorowość (!), z przodu mam przymocowana tarcze która przypomina numer zawodnika zwodów motorowych ale tarcza jest pozbawiona numeru , wygląda na srebrną blachę. Ciągle w podróżach tej nocy doradzał mi ktoś mało wyraźny, z prawej strony. Właśnie w podróży pod górę zatrzymałem się na niewielkim , może metrowym uskoku. Widzę jak z góry omijając mnie jadą jednośladowcy ale i autobusy. Nawet nie jestem zaskoczony ich ekwilibrystycznymi wyczynami na tym uskoku ale jakoś dają sobie radę. Tymczasem mój doradca , zanim jeszcze zabrałem się do forsowani tej granicy pomiędzy poziomami , i z czym nie spodziewam się mieć większych problemów, proponuje mi wypełnienie formularza. Tłumaczy , że na jego podstawie , tam na górze będe mógł się ubiegać o zwrot kosztów przystosowania się do tej podróży. Swojego i tej zbiorowości któa siedzi za mną. Tak sobie we śnie pomyślałem że to biurokratyczne fanaberie i będzie trzeba jeszcze pewnie na to poczekać z tydzień. Obudziłem się z przekonaniem że obędzie się bez ich refundacji i tej ich całej łaski (!)
Oczywiście po przebudzeniu zorientowałem się szybko, że na tej granicy wymaga się podpisywania cyrografów. Kiedyś w swoich podróżach podpisałem chyba ze trzy takie dokumenty. Nie jest to fałstowski handel duszą z Samaelem/Szatanem ale od wieków stosowana praktyka w której podróżnik Świadomości godzi się na konkretne profity w zamian za coś. Nie jest to Dusza, co najwyżej nasza zgoda na oderwanie się, czasowe lub trwałe, od Duszy. Handlowanie Duszą znacznie przerasta nasze możliwości. Bywa, że cyrograf dotyczy zgody na udzielenie swojej świadomości innym świadomościom, często z wzajemnością, tak jak w przypadku mojej prośby do Dewy, z poziomu ósmego, prośby o udostępnienie jego świadomości i przekazania mi jak wygląda Nieprzejawienie, z jego „punktu widzenia”. Z doświadczenie wiem, że to nie samo podpisanie takiego dokumentu, we śnie, jest niebezpieczne. Dokument zawsze można anulować. Niebezpieczne jest rozbudowanie swojego 'ja’, iluzji swojej mocy sprawczej, bycia urojeniowo oddzielnym tworem, oddzielnym od Duszy 7. Dopóki jesteśmy w stanie wzbudzić wobec niej naszą wdzięczność i rozumieć swoją podrzędność względem tego poziomu Świadomości, żaden podpis nas do niczego nie zobowiązuje, bez naszej woli kontynuacji takiej umowy.
A oto kilka cytatów zebranych w internetowej kwerendzie, na temat Samech mem:
„Gemara (Hagiga 9) stwierdza: „Ten, kto przegląda swój materiał 100 razy, nie jest tym samym, co ktoś, kto recenzuje jego materiał 101 razy”. Anioł zapomnienia to sam Szatan, który jest znany z liter. „Samech” „Mem” – które mają łączną wartość liczbową równą 100. Jeśli osoba studiuje swój materiał tylko 100 razy, wciąż jest pod wpływem siły szatana, który sprawia, że zapomina on o swojej Torze. Ale kiedy uczeń uczy się materiału 101 razy, przechodzi pod moc Michała – którego imię ma wartość liczbową 101 – i to pozwala mu zachować swoją wiedzę.”
„Rav Haim Vital (1543-1620) pisze, że jego nauczyciel, Arizal (Rav Yishak Luria z Safedu, 1534-1572), nigdy nie werbalizował nazwisk aniołów, nawet podczas studiów.Na przykład, jak pisze Rav Haim, Arizal odnosił się do „Sar Hapenim” (anioł, który służy jako „minister spraw wewnętrznych”) jako „Mem Tet”, nie werbalizował całego imienia. Powodem tej praktyki było to, że kiedy anioł słyszy swoje imię, myśli, że jest wezwany i staje się niespokojny. Kiedy dowie się, że jego niepokój był zbyteczny, mógłby wyrządzić krzywdę osobie wzywającej go bez potrzeby.
Nie dotyczy to jednak aniołów, których nazwy są powszechnie używane tutaj na ziemi, takich jak Michał, Gabriel, Rafael, Azriel i Malkiel.”
„Arizal był przekonany, że nigdy nie należy werbalizować pełnego imienia Szatana. Odwoływał się zatem do Szatana, wypowiadając litery „Samech Mem”. Reb Haim Vital pisze, że pewnego razu rozmawiał z kimś w nocy i wymieniał imię Szatana, a następnego ranka, gdy udał się do domu Arizala, Arizal spojrzał na swoje czoło i powiedział: „W nocy przekroczyłeś zakaz 'Ve’shem Elohim Aherim Lo Tazkiru’ („Nie wspominaj o imionach innych bogów” – Shemot 23:13). „Arizal napominał Rav Haima w bardzo ostrych słowach, nie wspominając o imieniu, szczególnie w nocy, kiedy Szatan ma moc, która mogłaby zostać wzmocniona przez wzmiankę o Jego imieniu, tak aby mógł on doprowadzić do grzechu, Nie daj Boże. Podobnie, należy powstrzymać się od werbalizowania pełnego imienia „żony” Szatana, którego powinno się nazywać po prostu „Li”, a nie jej pełnym imieniem.”
Lilit- to Babka ze snów, często przedstawiana w kulturze żydowskiej jako ladacznica, pierwsza żona Adama, przed Ewą. To Przestrzeń Protoprzejawiania się Pierwszego Oddzielającego się od Źródła , czyli Logosa, przez chrześcijan nazywanego również Szatanem albo Chrystusem, w tej kwestii panuje w teologi całkowity zamęt.
W ludowych opowieściach przypisywano jej odbieranie życia noworodkom-śmierć łóżeczkową. Stąd w wielu krajach w których pojawiali się Żydzi , motyw Lilit przedostawał się do kultury miejscowych społeczności. Angielska kołysanka Lulu by , czy polska Luli, Luli laj to tak naprawdę zaklinanie; Lilith odejdź.
„Samech (ze względu na kształt tej litery przypominającej ס : JB)odnosi się do Ouroborosa, czyli węża gryzącego własny ogon. W Kabale Samech- Ouroboros, odnosi się do Promienia, który nazywany jest Okidanokh, Promień Stworzenia, który wyłania się z Niepoznawalnej Boskości. Promień Stworzenia spływa przez Drzewo Życia (dziesięć Sephirot lub sfer), do Malkuth (poziom fizyczny), a nawet dalej, do świata Kinot (niższych wymiarów).”
Litera Samech
Litera mem
Samael
Wiedza o tym aniele pochodzi z literatury talmudycznej, jak i późniejszej literatury kabalistycznej, gnostyckiej i religijnej.
Etymologicznie słowo Samael wywodzi się z hebr. „sami” – ślepy, lub aram. „samu” – jad, trucizna. Można więc to imię przetłumaczyć jako: „Ślepy Bóg” albo – „Jad Boga”. Imię może też pochodzić od syryjskiego boga Szemala. (Mój 'ibbur pochodzi właśnie z tej jednej z najstarszych formacji duchowych na Ziemi; J.B.)
W tradycji żydowskiej Samael to anioł śmierci, zarządzający Piątym Niebem, jeden z siedmiu wysłanników Boga na świecie. Służą mu dwa miliony aniołów.
W żydowskich Świętych Księgach Kabały, Samael, określany jest jako surowość Boga i jest uznawany za piątego archanioła świata – wykonawcę wyroków śmierci wydanych przez Boga.
W żydowskich pismach gnostycznych, Hipostaza archontów oraz O początku świata, Samael identyfikowany jest najczęściej z demiurgiem Jaldabaotem, twórcą materialnego świata. Nie zna on gnozy, jest więc ślepy, etymologicznie imię sugeruje też nazwę „syn chaosu”. Z demonicznymi postaciami Samaela czy Saklasa („Szalony”) gnostycyzm judeochrześcijański utożsamiał żydowskiego Boga-Stwórcę.( W moje sennej klasyfikacji byłby czymś pomiędzy Czarnym 8/1 a Metatronem 8/3, czyli personifikacją Nicości 8/2 – J.Bzoma)
Literatura żydowska utożsamia Samaela z Szatanem, który był pierwotnie aspektem Boga i znajdował się wśród 72 tajemnych imion Boga jako Sa’el. Kiedy siła Din (sefira zwana surowością Boga), stała się niezależna, śmierć („Maveth”) stała się częścią życia a Sa’el został Samaelem, aniołem śmierci.
Samael jest jednym z Aniołów Sądu jako Boski Oskarżyciel; często występuje w parze z Michałem Archaniołem, obrońcą.(Na podstawie Wikipedii)
Oczywiście owe dwa aspekty poziomu Brahmanicznego 8, oskarżycielski i obrończy, są wytworem naszej małej świadomości (1-5) tak jak Rada Starszych, Rada Przodków, Sąd Cząstkowy i Ostateczny. Zasadza się na naszym małym 'ja’ które łamie Konieczność, postępując według własnego egotycznego widzimisię. Konieczność jest tym co wiele religii określa prawem naturalnym czy boskim. Grzechem to co nasze 'ja’ tworzy odstępując od Konieczności. Jakoś zawsze się tak dziwnie składa, że to co nie jest konieczne jest pożądane przez 'ja’ i jest wyrazem jego bycia oddzielnym od innych jako reprezentacji całości/jedności Świadomości Źródłowej, postępowanie w nurcie Konieczności zawsze niesie z sobą odczucie wyższej sprawiedliwości i celowości.
Warto również zajrzeć do „Metafizyki śmierci” na stronie Śnienie Progresywne w dziale Poszukiwanie mądrości.
Kolejnym, jak najbardziej konsekwentnym krokiem, powinno być śnienie o Archaniele Michale 🙂