Chodzi za mną taki jeden z kozim pergaminem i bez przerwy pisze. Ale kiedyś zajrzałem mu do tego pergaminu i strach mnie zdjął. Nie mówiłem dosłownie nic z tego, co tam zostało napisane. Błagałem go: spal, proszę cię , ten pergamin! Ale on mi go wyrwał z ręki.
                                                                                      Jeszua Ha -Nocri (M.Bułgakow;Mistrz i Małgorzata)

 

Zasnąłem już w czasie transmisji pasterki z Watykanu. Siedząc na kanapie.
Sen był wyraźny, ale nie do zapamiętania. Położyłem się do łóżka – to samo!
Dopiero trzeci sen, nad ranem, udało się wydobyć na powierzchnię.
Na rogu Radziwiłłowskiej i 3-go Maja, w pomieszczeniu, a jednocześnie na ulicy, w przestrzeni publicznej (okolica szpitala dermatologicznego), wkręcamy we trzech żarówkę, w małej kuchennej lampie, pod sufitem.
Radziwiłłowska jest już po remoncie, ale czasowo jest ślepą ulicą (krzyżuje się pod kątem prostym z 3-go Maja, moja prawa strona we śnie), ponieważ od wiosny tego roku, zaczęto remontować 3-go Maja (dziewięć miesięcy?!). Skrzyżowanie jest niewątpliwie krzyżem w budowie!
Klosz otwartej do dołu kuchennej lampy jest mocowany na trzy(!) maskujące, metalowe śruby, czarne nakrętki.
Najpierw był problem z drabiną, drabinę mieliśmy za niską. Rozwiązaliśmy go, stawiając drabinę na stole. Potem baliśmy się, że drabina spadnie ze stołu. Próbowałem wejść na tę chybotliwą konstrukcję, ale w związku z tym, że moi dwaj kompani, stojący na dole, nie bardzo kwapili się do jej trzymania, nakazałem przesunięcie drabiny na środek stołu, a nie trzymanie jej na brzegu. Stała na brzegu, bo mieli ją przytrzymywać.
Tymczasem zamiast mnie asekurować, rozmawiali ze sobą. Trochę mnie to wkurzyło (dwa poronne sny tej nocy?!).
Pamiętam we śnie, że kiedyś tę żarówę wymieniałem sam i nie było z tym żadnych kłopotów !
Kolejny problem – trzecia z czarnych nakrętek (dla mnie z lewej strony) spadła na ziemię. Na szczęście udało się ją znaleźć, nie bez mojej pomocy. (Musiałem również jak ona znaleźć się na podłodze). Wchodzę z odnalezioną trzecią czarną nakrętką na stół, potem na drabinę. Trudno ją przykręcić, bo muszę ją wkręcać lewą ręką. W końcu udało się.
Zanim zszedłem na dół, zauważyłem, po prawej, dwa pająki. Jeden siedzi dalej, ten jest obrzydliwie tłusty, drugi mniejszy, bliżej mnie. Obydwa są na suficie. Obydwa schowały nogi, chyba są zaniepokojone. Nigdzie nie widzę pajęczyny! Myślę, że trzeba by wziąć odkurzacz i je wessać, pewnie jest ich tutaj więcej. Co prawda mogą z odkurzacza wyleźć, ale mam nadzieję, że ssanie (próżnia-Nicość 8/2)zabije je!
Budzę się. Jakiś skromniutki ten „wielki” sen! Było trzech króli/z bożej łaski elektryków, była gwiazda i dwóch nieprzyjemnych, czarnych obserwatorów. Nawet pojawił się krzyż w budowie. Postaram się z tego wydobyć jak najwięcej!
– Ulica Radziwiłłowska – kojarzy mi się głównie z Januszem Radziwiłłem, raczej źle. Separacja Litwy od Korony, zdrada(!!!) na rzecz obcego mocarstwa.
– Ulica 3-go Maja – skojarzenie raczej pozytywne – „majowa jutrzenka !”-Syn Jutrzenki.
– Stół, drabina – sprawa jasna.
– Ciekawe są trzy czarne (!) nakrętki dokoła obudowy źródła światła!
– Liczba trzy (posłużę się arcyciekawą książką – Sen i jego znaczenie autorstwa Ernsta Aeppli, szwajcarskiego psychoanalityka z kręgu Junga. Książka została wydana w 1943. Co ciekawe, autor posługuje się często pojęciem duszy! Dusza u jungisty ? No, no, to chyba było możliwe jeszcze tylko w tamtych latach!).

„Rozwiązanie i nową energię przynosi liczba trzy. Jej ilustracją może być dziecko symbolizujące przyszłość; zostało poczęte przez dwoje rodziców [to te niepokojące pająki? – przyp. J.B.], stając się trzecim członkiem rodziny [spadająca na ziemię czarna nakrętka – przyp. J.B]. Liczba ta zawiera element woli, idei, ma coś wojowniczego, męskiego. W potrójnej postaci często ukazują się bóstwa. […] Ojciec, syn i Duch Święty, […] Trzej królewscy mędrcy składają pokłon małemu Dziecięciu Bożemu; trzeciego dnia zmartwychwstał Jezus Chrystus […] dopiero trzykrotne zawołanie zaklina duchy, sprowadza ich pomoc. Bieg życia rozkłada się w czasie na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Gdziekolwiek pojawia się liczba trzy, coś się dzieje, szerszym strumieniem płynie energia, życie uzyskuje kierunek. Jest to liczba skuteczna, święta, ale i niebezpieczna. Wyraża stawanie się w kierunku dobrego lub złego. Dlatego obecna jest w wielu snach, które zapowiadają coś nowego, za kwadrans lub za dziesięć trzecia [patrz ukrzyżowanie – przyp. J.B.]”

„Na pająka patrzy się we śnie z dwojakiej perspektywy – z jednej strony przygląda się uważnie, jak kunsztownie tka swoją sieć, z drugiej natomiast obserwuje to stworzenie podstępnie czatujące na ofiarę. […] Pajęczyna to symbol mądrej koncentracji energii psychicznej na istocie sprawy. Wrażenie budzi duchowy wymiar pajęczyny. Z drugiej strony człowiek czuje sprzeciw wobec obecnego w pająku elementu wciągania w pajęczynę, czatowania, „złego spojrzenia”. W ten sposób pająk staje się symbolem uwodzicielskiej kobiety, diabelskiej istoty, łączącej w sobie cechy kobiety i mężczyzny, zmierzającej do zniszczenia męskiego rodu. Powiązanie pomiędzy kobietą, pająkiem a zielonym diabłem […]. Tego rodzaju sny wzywają do ogromnej czujności. Kto we śnie widzi grubego, tłustego pająka, ma przeważnie niekorzystny obraz świata, który jednak nie jest jego własny”. Ernst Aepli, Sen i jego znaczenie, Warszawa 2006.

Nasuwają się bardzo ciekawe wnioski, dotyczące tego, kto jest powodem mojego sposobu oglądu rzeczywistości. Należałoby się przyjrzeć jeszcze drugiemu, mniejszemu pająkowi, bliższemu lampie, i trzem czarny nakrętkom! No i ten odkurzacz, po który mam zamiar sięgnąć. Podciśnienie;pająki nie mają szans? Co ciekawe, pajęczyny jeszcze nigdzie nie widać!
Przestrzeń publiczna, w jakiej odbywa się wkręcanie żarówki, to okolica, gdzie w pierwszej rzeczywistości znajduje się szpital dermatologiczny. I tu mamy najlepszą puentę, jaką moglibyśmy wymyślić:

„Klinika mieści się w zabytkowym budynku, w którym od 165 lat nieprzerwanie są leczeni chorzy.
Teren dawnego szpitala św. Józefa (!) stanowił własność Lubomirskich. W 1818 r. wraz z pałacem i ogrodem został sprzedany przez Rozalię z Lubomirskich Rzewuską za 1000 dukatów Annie z Reynbergów Władychowej. Od niej Rada Opiekuńcza Instytutów Dobroczynnych nabyła tę nieruchomość za 34 000 złotych i założyła tutaj szpital dla chorych wenerycznie”.

I jeszcze krótka dygresja o charakterze analitycznym:
Jung i cztery maski
„Carl Gustaw Jung, jeden z twórców współczesnej psychoanalizy, mawiał, że wszyscy pijemy z tego samego źródła. By wyjaśnić swoją koncepcję, rozwinął teorię odnoszącą się do dzieła starożytnych alchemików, którzy nazwali to źródło »duszą świata« (anima mundi).
Według teorii Junga każdy z nas dąży do niezależności, ale pewien obszar naszej pamięci pozostaje taki sam. Niezależnie od tego, z jaką kulturą jesteśmy związani i jaką wyznajemy wiarę, wszyscy szukamy idealnego piękna, kochamy taniec, boskość i muzykę.
Społeczeństwo ustala, w jaki sposób te ideały mają się manifestować na poziomie rzeczywistości. Na przykład w epoce współczesnej ideałem piękna jest szczupła kobieta, podczas gdy parę tysięcy lat temu bogów przedstawiano jako grube(!!!) istoty. To samo dotyczy szczęścia. Istnieje zbiór zasad, których człowiek powinien przestrzegać. Jeśli nie będzie tego robił, jego świadomość nie pozwoli mu na bycie szczęśliwym. Nie są to reguły absolutne, mogą zmieniać się z jednego pokolenia na drugie.
Jung dzielił rozwój indywidualny na cztery etapy. Pierwszym jest Persona – maska, którą nosimy na co dzień, udając, że tacy właśnie jesteśmy. Wierzymy, że świat nie mógłby bez nas istnieć, że jesteśmy wspaniałymi rodzicami i nasze dzieci nas rozumieją, że nasi szefowie są w porządku, że wszyscy ludzie marzą o tym, by nie pracować i spędzić życie, podróżując. Niektórzy ludzie próbują zrozumieć, co jest nie w porządku i w końcu znajdują Cień.
Cień jest naszą ciemną stroną, dyktuje nam, jak powinniśmy się zachowywać i co czynić. Kiedy próbujemy uwolnić się od Persony, zapalamy światło, które jest w naszym wnętrzu. Widzimy wtedy pajęczyny, tchórzostwo i małostkowość. Cień jest tam, by hamować nasz rozwój i zwykle mu się to udaje – wracamy tam, gdzie byliśmy, zanim zaczęliśmy wątpić. Niektórzy ludzie wychodzą cało z walki z pajęczynami, mówiąc: »Tak, mam mnóstwo wad, ale zasługuję na to, by iść dalej«.
W tym momencie Cień znika i wchodzimy w kontakt z Duszą.
Jung nie definiował duszy w kontekście religijnym, mówił o powrocie do Duszy Świata, o źródle wiedzy. Nasze instynkty są coraz silniejsze, emocje coraz gwałtowniejsze, oznaki życia nabierają większego znaczenia niż logika, nasza percepcja rzeczywistości staje się mniej sztywna. Zaczynamy poznawać rzeczy, do których nie jesteśmy przyzwyczajeni, i reagujemy w sposób, który jest zaskoczeniem dla nas samych.
Potem odkrywamy, że, jeśli uda się nam zgromadzić całą tę energię, będziemy mogli ją umieścić w trwałym miejscu. Jung nazywa to miejsce Mądrym Starcem (dla mężczyzn) i Wielką Matką (dla kobiet).
To niebezpieczne odkrycie. Uogólniając, ktokolwiek osiąga ten etap, zaczyna uważać się za świętego, za znawcę dusz i proroka.
Nie tylko pojedyncze jednostki, ale także całe plemiona używają tych czterech masek. Zachodnia cywilizacja ma Personę – zbiór idei, które nas prowadzą i wydają się prawdami absolutnymi.
Ale świat się zmienia. Próbując przystosować się do zmian, obserwujemy masowe demonstracje, w których zbiorowa energia może być wykorzystana w dobry lub zły sposób (Cień). Nagle z jakiegoś powodu Persona i Cień przestają nam wystarczać. Nadszedł czas, by zrobić następny krok i odkryć nowe wartości (skok w duszę).
Pod koniec tego procesu, kiedy zostają przyjęte nowe wartości, cała rasa ludzka zaczyna się znowu kontaktować z językiem znaków (Stary Mędrzec).”

Tyle tekst zaczerpnięty z Księgi III Krajobrazów. Takich snów związanych z Bożym Narodzeniem zgromadziłem bardzo wiele. Pojawiają się w kolejnych tomach Krajobrazów. Jak odczytuję ten sen dzisiaj, po wielu latach śnienia?

W toku dalszych badań nad snem i jego symboliką okazało się że Pająki zaczęły pojawiać się w moich snach coraz częściej. Pająk jako symbol ma związek z neuronem czyli z przepływem informacji ale to fakt suchy.
Pająki które pojawiają się we śnie, kiedy już przestają obserwować śniącego, zaczynają wchodzić z nim w interakcję i wtedy okazuje się że to byty opresyjne. Próbujące nas zdominować. Przeskalować i pomniejszyć spychając nas w minusowość urojeniową i jej mikropsję. Zaczynają się nam przedstawiać jako bogowie i zlecać nam zadania, powołują nas do prorokowania do stania się ich reprezentantami na Ziemi, do zakładania nowych religii. Sytuacje takie zdarzają się nie tylko we śnie ale i w stanach utraty świadomości wywołanych różnymi przyczynami. Jednym z takich przypadków jest udar Szawła/Pawła, na pustyni.
Swoją drogą można ich dzieło rozpoznać w istniejących religiach. Nieodłącznym elementem, niejako podpisem wskazującym na pajęcze pochodzenie takich religii jest przytłaczająca opresyjność wobec ludzi. Obiecują nagrodę, która jak to opisałem w kolejnych tomach Krajobrazów, jest niewspółmierna do stopnia opresji jaką trzeba znieść ze strony owych samozwańczych bogów jedynych.
Oczywiście w tym śnie pojawiają się wszystkie symbole które dotyczą życia i przyszłej misji Jezusa. Uchwyty klosza-Kryształowego Wiru to z jednaj strony Trójca Święta a z drugiej poziom brahmaniczny 8. Sama scena wkręcania żarówki jest zakodowaną, wielowątkową i wielowarstwową historią narodzin, życia i ukrzyżowania Jezusa widzianą wieloma parami oczu Pająka.
Pająki które spotykamy w snach to zbiorowości Enkiego i Enlila opisywanych przez Sitchina, Reptilianie Icke’a. Ci autorzy nie do końca oszaleli. To Niemowy/Niemcy z moich snów(Właśnie dlatego, że nie mówią, w naszym rozumieniu tego słowa, dyktują w czasie channelingów, dokonują przekazów pozawerbalnych).Ja nazwałem ich również Niewidzialnymi. Obserwujące Zgromadzenie Monroe’a też ma, z nimi, wiele cech wspólnych.
Pająki są podzielone na dwie grupy, jedni nam sprzyjają i towarzyszą w rozwoju od wieków, drudzy próbują nas zdominować i uprzedmiotowić.
Psychologia oczywiście ujmie te siły, w swoje naukowe ramy, jako bezosobowe siły psychiczne; destruktywne albo konstruktywne. Oczywiście całą odpowiedzialność zwali na nas, naszą rodzinę i na ludzkie otoczenie które nas kształtowało.