Duch jest w swej istocie wynikiem własnej działalności;działalność jego jest wychodzeniem poza bezpośredniość, negowaniem jej i powrotem w siebie. Możemy porównać go z nasieniem, gdyż nasienie jest początkiem rośliny, a jest ono także wynikiem całego jej życia. Niemoc życia ujawnia się jednak w tym, że jego początek i jego wynik są rozłączne w czasie. Podobnie dzieje się w życiu jednostek ludzkich i w życiu narodów. Życie narodu to proces dojrzewania owocu; całą bowiem działalnością swoją naród zmierza do tego, by wprowadzić w czyn swą zasadę. Owoc ten nie spada jednak z powrotem na łono narodu, który go zrodził i wyhodował; przeciwnie, zmienia się dlań w napój pełen goryczy. Nie może wstrzymać się od niego, gdyż ciągnie go doń niezaspokojone pragnienie; zakosztowanie tego napoju sprowadza unicestwienie narodu, ale jest jednocześnie świtem nowej zasady.[…]Zasady przejawiającej się w niezmiennej i koniecznej kolejności w duchach poszczególnych narodów są tylko różnymi momentami jednego, ogólnego ducha, który poprzez nie wznosi się w dziejach do obejmującej samą siebie całości i na tym zamyka swój pochód.
G.W.Hegel, Wykłady z filozofii dziejów.
Prekognicja
Jak działa, z czego wynika ?
Sny płytkie.
Obserwuję blaszany (amerykański !) kosz na śmiecie, odwrócony otworem do dołu. Pod nim płonie ogień co powoduje zawiśnięcie kosza w powietrzu (jak balonu na ciepłe powietrze).
Wiem, że chodzi o odwrócenie ciągu i osiągniecie równowagi.
Widzę jak z dużą szybkością nadjeżdża, z głębi ekranu, w moją stronę, lokomotywa. Jedzie meandrując pomiędzy wzgórzami, mam wrażenie jakby, na zakrętach, nieco odchyla się od pionu.
Stoję pod portykiem. Stoję z boku tak, że sam budynek jest z lewej a rząd kolumn z prawej. Pomiędzy kolumnami przestrzeń jest zaburzona. Jakby coś się obracało/falowało pomiędzy kolumnami, ale wciąż zachowuje równowagę.(Portyk złożony z czterech serafinów, płonących stożków, widziałem już innym razem na progu Świątyni Androgyna w Nieprzejawieniu 8-12)
Zapadam w sen głęboki.
Strzelam z karabinu automatycznego w zamkniętej przestrzeni, aby w ogóle dało się w tych warunkach rozmawiać trzeba przejść z trybu automatycznego na tryb ręczny, jazgot wylatujących łusek byłby nie do zniesienia dla rozmówców, w tak małym pomieszczeniu.
Nad ranem śni mi się drugi niemal identyczny sen.
Kolejnej nocy:
Ojciec miał trzy pakiety walut. Ten z prawej był najdłuższy a dwa z lewej krótsze. Dał mi, do jakiejś eksperymentalnej wymiany, ten środkowy. Potem miałem chyba tę wymienioną walutę schować w bramie prowadzącej z nowego na stare miasto, bo to było tylko na próbę.
Wnioski; Prekognicja jest sięganiem nie w czas przyszły a na wyższe poziomy Świadomości, w których istnieją już pewne tendencje. Konieczności, prowadzące do przyszłych zdarzeń tu na dole. Poziom świadomości, do którego wtedy sięgamy, odwracając ciąg to już Nieprzejawienie. Aby cokolwiek dało się tam rozpoznać musimy podzielić Konieczność bazową na krótsze fragmenty. Aby uchwycić sens, wystarczy dotrzeć do średniego stopienia kompresji energii. Ciekawe jest koncepcją, jaką sugeruje pierwszy sen. O odwróceniu ciągu, do którego jesteśmy przyzwyczajeni przy percepcji zjawisk. Nie zdarzają się autonomicznie a są wtłaczane w nasz świat
Drugi śniący
W nocy śnił mi się mój kolega Żaba (stary kolega z czasów, gdy mieszkałem w Katowicach) Był na studiach plastycznych i miał problemy, gdyż kazano mu donieść zaświadczenie, o tym, że uczęszczał na dodatkowe zajęcia plastyczne przed studiami. To było całkiem bez sensu, bo on już był dość zaawansowany na tych studiach i jak się dostawał to składał też teczkę ze swoimi pracami plastycznymi, a teraz przez głupie zaświadczenie, a raczej jego brak mógł wylecieć. Nawet jego rodzice w to się zaangażowali, aby dopilnować załatwienia tego. Problem jednak polegał na tym, że on jakoś nie potrafił się z tym uporać, choć mógł przez to wszystko zawalić. Cała sytuacja była trochę patowa. Ja się zastanawiałem czy on na takie zajęcia może nie chodził w ogóle, ale chyba ważniejsze, że miał talent i to się liczy bardziej w przyjęciu na studia? I na tym się zakończył ten sen.
Mamy tu podobną narrację. Odwrócenie zjawisk koniecznych ze świata idei na sformatowane w sposób logiczny sposoby istnienia naszej, ludzkiej rzeczywistości.
Prekognicja wbrew pozorom jest bliźniaczą siostrą zjawiska znanego nam jak deja vue. Tyle że sięgając do świata idei składających się na Konieczność doświadczamy każdego z nich niejako z przeciwnej strony, w Konieczności nie różnią się niczym od siebie, są tożsame to nasz sposób postrzegania czyni tę różnicę Przy prekognicji docieramy do sfery Konieczności przed jej zrealizowaniem się w naszym świecie a w deja vue po jej realizacji. Wtedy mamy wrażenie, że fakt, który nam się odpomina już jakby gdzieś miał miejsce, rozpoznajemy skądś już nam znajome zjawisko, fakt postać, słowa sytuacje. Właśnie dlatego, że Konieczność jest całością naszego czasu przyszłego, teraźniejszości i przeszłości. Dzianie się zjawisk nie może się zatrzymać. Przejście od jednego do drugiego jest jedynie zmianą formalną, którą wymusza wewnętrzna „struktura” pozaczasowa i pozaprzestrzenna Konieczności Nieprzejawienia 8-12. To lepiszcze, które ciągnie przeszłość w przyszłość postrzegamy jako czas jest on jednak jedynie iluzją form biologicznych, o niejako odwróconym ciągu percepcji Konieczności.
Na poziomie Konieczności czas i rozdzielność faktów nie istnieje, wszystkie są współistotne sobie.
Mój drogi słuchaczu, ty, który jesteś być może przyzwyczajony do wymagania wszystkiego od mówcy, widzisz teraz, jak wszystko leży po stronie słuchacza […]. To, jaki efekt wywoła prawda tej mowy, zależy jedynie od tego, km jest słuchacz. Być może jest tym, kogo ta mowa mogła uczynić tak zlęknionym, jakim nigdy wcześniej nie był; ale to nie jest wina mowy, ona leży po stronie słuchacza. Być może jest tym, kto z pełną zgodą mówi do niej; tak i amen, usłyszał w niej bowiem najbardziej błogosławione utwierdzenie; ale to nie jest zasługa mowy, ona leży po stronie słuchacza. To nie jest tak, że mowa jednego przeraziła i to nie jest tak, że mowa drugiego utwierdziła; to jeden i drugi, którzy w tej mowie zrozumieli samych siebie.
Soren Kierkegaard