Jestem jednocześnie obserwatorem i pielęgniarką która ucieka tylnymi drzwiami z oddziału szpitalnego przytulając do siebie wypełnioną w połowie butelkę. Pielęgniarka ucieka przed ścigająca ją kontrolą zewnątrz szpitalną . Trzyma w rękach wypełnioną w połowie butelką czerwonego wina, nie wiem dlaczego ale nie ma jej tutaj gdzie odstawić , w końcu w ostatniej chwili zanim kontrolerka ją dogoni zdąży postawić butelkę na szafie znajdującej się po mojej/naszej prawej stronie(na szafie butelka od razu się przewraca i turla(!) z lewej na prawą i z powrotem zanim nie osiągnie jakieś sobie tylko wiadomej równowagi), pielęgniarka chce udać że stoi jak gdyby nigdy nic w trzyosobowej kolejce do lekarza (z prawej na lewo). Kontrolerka jest wyjątkowo zawzięta(nie jest sama towarzyszą jej jakieś niewyraźne dwa byty), nie dowierza że pielęgniarka jest chora więc przykłada jej dłoń do czoła aby sprawdzić czy mamy (!) gorączkę. To zachowanie wzburzyło już nawet osoby stojące w kolejce które już wcześniej zdecydowały się stanąć po stronie pielęgniarki i nie wydawać jej. Kontrolerka nie mogąc udowodnić niczego jednak kręci (!)się w pobliżu do samego końca pracy , do trzeciej (!). Dopiero wtedy odchodzi .Wtedy również ja opuszczam (!) pielęgniarkę , pamiętam jeszcze jak wychodząc z pomieszczenia oglądam się(obrót 180 stopni, granica 5/6) czy pielęgniarka nie zapomni o leżącej na szafie butelce do połowy pełnej.( Butelki pełne w moich snach symbolizują duszę(Świadomość) a niepełne rodzaj półautomatów , choćby takich jak w snach o Strefie 51)
Idąc za innymi również kończącymi już pracę idę prawym skrajem opadającego przejście(trochę przypomina wąwóz o metalowych ścianach). Kiedy jednak orientuję się że różnica poziomów przekracza już dwa metry decyduję się na opuszczenie się do wąwozu po ścianie. Górnicy (! Jedyny górnik jaki mi się w tek chwili przypomina to byt który dostrajał radiem Świetliście Białego Gordona do naszej rzeczywistości o czym więcej napisałem w Codexsie!) powracający nim ze zmiany z niepokojem przyglądają się tej mojej desperackiej próbie z niepokojem, niewiele brakuje abym połamał sobie nogi. Kiedy „wąwóz” znowu zaczyna piąć się ku górze okazuje się że jest przegrodzony rodzajem bramki. Trochę jak w metrze ale bramka otwiera się inaczej nie na bok ale jakoś tak do góry ( granica 8/9 obrót do góry nogami), jak blokada kopalnianej windy. Wygląda więc jakbym opuszczał kopalnię. Jestem jednak sam .Za bramką widzę wielki hol (przypomina halę odlotów ze snów o Strefie 51) a na jego końcu co najmniej cztery osoby , facetów i jakąś dziewczynę, nawiązałem z nią kontakt wzrokowy myśląc, że zwróciła na mnie uwagę bo jestem interesujący 🙂 ale okazało się że to są sprzedawcy papierosów , reprezentanci poszczególnych firm tytoniowych. Dziewczyna pomyślała zatem , że skoro na nią patrzę to jej firmę (markę) wybrałem i wystartowała błyskawicznie (!) w moim kierunku. Wtedy przypomniałem sobie we śnie, że już o tym ktoś mi kiedyś mówił , uprzedzał ale nie skojarzyłem faktów i doszło do nieporozumienia. Kiedy dziewczyna znalazła się już blisko mnie zapytała, już tylko formalnie, bo przyzwyczajona była do takiego trybu postępowania : papierosy ? Tymczasem ja mówię nie , na co ona lekko zmienił tor swojego błyskawicznego (!) poruszania i ominęła mnie z prawej strony dosłownie o włos. Też o podobnym zachowaniu sprzedawców ktoś mi już we śnie opowiadał ale przypomniałem sobie o tym dopiero po fakcie. Idę dalej a tu nadbiega facet od strony wyjścia czy raczej zejścia, schodów(znajdują się po prawej stronie linii sprzedawców papierosów) i pyta; tabletkę? Chodzi o tabletki na palenie(!) w przełyku (na zgagę).Nie zdążyłem zaprzeczyć i jednej chwili miałem w rękach , od niego i kilku innych sprzedawców którzy tłoczyli się tu niemal wszyscy na kupie po kilka paczek pastylek na zgagę 🙂

Obudziłem się i dopytuję czy wszystkie pioruny mają półświadomość , kuliste jak widać ze snu częściowo działają w sposób zautomatyzowany ale widać w ich działaniu również przejawy świadomości.

Podchodzę do schodów prowadzących do góry, na których tłoczą się młodzi , mniejsi ode mnie mają przed sobą koszyki jak ze święconym w których jest tylko jedna wypełniająca całkowicie koszyk kula. Ja jestem największy i najstarszy z nich bo mam za sobą już wiele takich podejść na te schody więc mimo że przyszedłem później od nich zostanę przyjęty a oni będą musieli powtarzać swoją próbę jeszcze przez dłuższy czas aż ich kule dojrzeją (!).

Trochę to przypomina przesyłanie rot które dopiero kiedy są całkowicie sformatowane zostają wysłane do góry, nie ma odniesienia do innych zwykłych błyskawic. Kiedy Jakub zdradził mi kolejnego dnia co kierowało nim kiedy chciał zbadać pioruny kuliste przyszło mi do głowy że skoro podczas badania spektrum piorunów kulistych pojawiają się ich widmie, widma konkretnych pierwiastków , choćby takich jak krzem mogą być owe pioruny rodzajem urządzeń wydobywczo(kopalnia)- transportujących te pierwiastki. Dlatego niepełny załadunek nie jest przyjmowany do transportowania w górę. Ponadto podniebne „robaki” o jakich mowa w linku od razu skojarzyły mi się z charakterystyczną skłonnością do grupowania się w podobne ciągi ziemskich Niewidzialnych. Pewnie kolejnej nocy zapytam właśnie o to.

Kto steruje piorunami kulistymi ? Niewidzialni?

Stoję chyba w suterenie szpitala, właśnie zszedłem po schodach z góry (!!! z małymi pigułkami , małymi niezaładowanymi piorunkami kulistymi !!!). Pielęgniarka(!!!) czy opiekunka pcha przed sobą wózek na którym siedzi starsza kobieta( Człowiek i wózek to taka mechaniczno świadomościowa hybryda ! To ta sama scena jak z poprzedniej nocy tylko powiększona , tam pielęgniarka próbowała wynieść z oddziału do połowy napełniona butelkę.). Jestem gotów do pomocy w przetransportowaniu kobiety na wózku na górę schodami. Jeszcze nie wiem jak to zrobię ale jestem pełen zapału. Okazuje się jednak , że za moimi placami ,równolegle do klatki schodowej którą zszedłem jest zainstalowana winda. Ktoś ją otworzył chyba jeszcze inna osoba inna pielęgniarka . Pakujemy się do windy ale ze zdziwieniem widzę że pielęgniarka która zajmowała się inwalidką pozostaje na zewnątrz windy a ze mną wchodzi ta druga która zwróciła moją uwagę na windę za moimi plecami (obrót o 180 stopni), może jest z obsługi tej windy ? W ostanij chwili do windy wchodzi jeszcze jakiś mężczyzna . Staję po prawej stronie windy .Mam więc drzwi do niej po swojej lewej. Kobiety są za mną a mężczyzna stoi twarzą zwrócony do mnie. Drzwi się zamykają ale mimo tego widzę /wiem że winda zanim ruszy odsuwa się od progu szybu na sporą odległość i dopiero rusza. Pierwszy raz widzę takie rozwiązanie 1. Winda jedzie i jedzie , trwa to jakoś długo , szpital ma chyba ze trzy , cztery piętra więc to pewnie nie o wysokość budynku chodzi a o powolne tempo poruszania się windy. Winda zgrzyta i dygoce ale jedzie , trochę mnie to zaczyna niepokoić bo zaraz mnie nachodzą myśli że jeżeli się winda urwie to …. Aby powstrzymać się od strasznych myśli rozglądam się po windzie .Za plecami mężczyzny który wsiadł jako ostatni w prawym rogu patrząc z miejsca w którym stoję zauważyłem rodzaj przekątnej barierki , kilkanaście centymetrów wysokości. Wkrótce orientuję się do czego ona służy .Do windy wraz z jej wędrówką w górę tym rogiem dostaje się woda. Kiedy obserwuję jak ta woda spoza windy wciska się do odgraniczonego trójkąta na jej podłodze orientuję się, że ten sam proces, z rosnącym niepokojem, obserwuje również mężczyzna z naprzeciwka. Mnie to aż tak nie martwi bo skoro ktoś zbudował to zabezpieczenie to widać ten proces jest kontrolowany. Kiedy jednak woda zaczyna się przelewać przez krawędź obramowania i podtapiać nasze buty i ja zacząłem się niepokoić Jazda miała być z sutereny na pierwsze piętro tymczasem winda jedzie i jedzie . Cholera, i mnie się udzielił ten niepokój , jak długo można jechać na pierwsze piętro !?! Już dawno skończyłby się szyb windowy na czwartym? W końcu jednak winda dojechała do celu , więcej zgrzytania niż jechania. Stanęła, tymczasem okazało się że teraz drzwi wyjściowe w tej windzie są po przeciwnej stronie niż wejściowe, czyli z mojej prawej. Winda plumknęła i mówi ; piętro jedenaste !!!
Ja pierdzielę !!! Spojrzeliśmy po sobie. To znaczy ja z facetem na siebie spojrzeliśmy bo kobiety za moimi plecami jakby zniknęły a może stopiłem się z nimi w jedno ?
Nie ma odważnego aby otworzyć te drzwi i wyjść . Czas mija a my stoimy się żaden z nas nie może się zdecydować na popchnięcie drzwi. Tymczasem winda zniecierpliwiona brakiem naszej reakcji zaczęła się przemieszczać w bok czyli mój tył. Ale jakoś tak dziwnie bo ściana która była za facetem została na swoim miejscu a przesuwać się zaczęła tylko ta za mną, jakby szyb za moimi plecami miał ze dwadzieścia metrów szerokości. Znowu stanęła ,na przeciw drugich drzwi ale drzwi równoległe są nieco niżej więc się pewnie nie otworzą .Mówię do faceta teraz jak tylko winda się w nie wpasuje to pchamy je i wyskakujemy obojętnie które piętro za nimi będzie jedenaste czy równoległe mniej niż jedenaste. Co dziwne za drzwiami słychać gwar , ktoś tam jest!

Scena jak z Być jak John Malkowich 🙂 Ale mam jeszcze ciekawszą refleksję. Sen z drugiej nocy jest sprzężony z tym z pierwszej różnią się tylko ….skalą ! To co rozgrywa się w windzie na 11 piętrze jest tym samym co rozgrywało się na szafie i wokół niej wczoraj ! Zapewne to co jest za drzwiami okaże się nawiązaniem do tego co ujrzałem po wyjściu z kopalni po oddzieleniu się od pielęgniarki wczoraj tyle że będzie powiększone i tak w kółko (piorun kulisty :)) Oby się nie okazało że te pioruny to innowymiarowe, równoległe chociaż nieco przesunięte w fazie , wszechświaty które czerpią budulec z naszego fizycy jeszcze na to nie wpadli.
O tym tropie wskazuje pościg za pielęgniarką która ukradła niepełną butelką z oddziału szpitalnego (tak jakby uprowadziła niemowlę z oddziału porodowego) oraz kule/jaja w koszykach wielkanocnych , związane ze świętem zmartwychwstania w tym przypadku nowego wszechświata równoległego.
Super zabawa 🙂

Zapytałem zatem czy to znaczy że piorun kulisty jest innowymiarowym wszechświatem który przedostał się do naszego ?

Pierwszy sen pochodzi ze strefy snów geometrycznych czyli z poziomu Nicości (8).
Widzę rząd kółek/ kul ciągnący się z lewej strony na prawą. Jest ich nie więcej niż dziesięć. (We śnie trudno policzyć szybko więcej niż sześć 🙂
Wszystkie są puste/bezbarwne a tylko jedna , pierwsza z lewej jest pełna/czerwona. Wiem w tym śnie że ta pełna ,pierwsza z lewej jest boska.

Sen drugi z poziomu symboli.
Wkładam pacjentowi palce prawej dłoni w rozcięty z zewnątrz policzek(Dla mnie prawy dla niego lewy. Swoją drogą ciekawa aluzja dotycząca niedowiarstwa :)). Namacałem, jednocześnie widząc jakbym miał w tych palcach kamerę, że w policzku są dwie wiązki włókien. Pomyślałem że nie będę w tym dłubał bo to jest poza moją kompetencją i niech się tym zajmie ktoś kto jest od tego specjalistą.

Sny krótkie ale treściwe. Wedle mojego rozumienia u podstaw wszystkich takich baniek wszechświatów(piorunów kulistych) leżą inne .Nie jest wykluczone że nawet najmniejsza cząstka subatomowa jest takim wszechświatkiem budującym inny. Co zaskakujące wielkości w naszej skali odniesień są złudne bo jak sen przypomina wszystkie one są jedynie iluzją a tylko boski element jest realny mimo że dla nas niepoznawalny bo Nieprzejawiony. O tym Nieprzejawieniu (głowa jest symbolem tego właśnie poziomu czyli >8 i odkrył to już Swedenborg przypisując części ciała Człowieka Kosmicznego warstwom świata duchowego)mówi również drugi sen. Te dwie grupy strunowatych struktur naprawdę istnieją i pioruny kuliste są zapewne ich formą przejawiania się w naszym wszechświecie a nie tylko w teorii strun.