Kiedy brakuje mi pomysłu na kolejną podróż zadaję zazwyczaj pytanie:
Co teraz mam śnić ?
„Gdy ptak snu zamierzył uwić sobie gniazdo w mej źrenicy, zobaczył rzęsy i zląkł się, że to sieć.”
Ben al-Hammara. Andaluzja, XII w.
Wchodzę do antykwariatu po lewej stronie ekranu śnienia. Po kilku schodkach w dół. Witam się z antykwariuszem. Przepraszam, że dawno mnie tu nie było ale byłem zajęty pisaniem swoich własnych książek. Antykwariusz Uśmiechnął się z zawodową życzliwością i pewnie refleksją, że koniec końców i tak wszystko trafi do niego (antykwariat to jedna z wyobrażeniowych form Kroniki Akaszy).
Po krótkiej pogawędce antykwariusz prosi mnie abym poszedł za nim. Podchodzimy do schodów które kilkunastoma stopniami prowadzą do góry do antykwariatu w antykwariacie(To Nadbiblioteka czyli Magazyn Form poziomu 8). W oddzielnym pomieszczeniu na sporej wysokości. Wita mnie tutaj leciwa antykwariuszka a ja zaciekawiony rozpoczynam przeglądanie książek stojących na regałach ,od prawej strony, w głąb i ku lewej. Odwrotnie do ruchu wskazówek zegara.
Zatem to kronika kroniki ! Takie Święte Świętych wszechświata informacyjnego.
Ciekawe czego tu można się dowiedzieć ?
Osiedliłem się na wsi (Ziemia), pośród miejscowych-ludzi. Zamieszkałem we dworze o przezroczystych ścianach(Szklane ściany to odpowiednik Kryształowego Wiru 8-12). Dwór jest pełen moich gości. Kiedy wyjeżdżamy z podwórza na drogę, prowadząc z sobą tabun koni(żywe konie to pojazdy Świadomości które dopiero prowadzone są z poziomu 8/2 na dół, w stronę małej karmy), miejscowi muszą ustępować. Nie chcę wchodzić z nimi w kolizję ale domyślam się, że czują respekt przed nami bo z nami jest siła tabunu. Po prawej widzę podniesione/naprawione, chyba przez moich gości, druty kolczaste nad ogrodzeniem i to dość wysoko(Granica 8/9). Moi jadą z tym tabunem w prawo. Staramy się żyć z tubylcami w zgodzie co jest podkreślone na końcu snu jeszcze raz.
Kolejny sen .
Na Alejach Racławickich (Ta ulica często występuje w moich snach bo świetnie się nadaje na symbol struktury Świadomości. Zaczyna się od koszar (1-5), potem szkoła średnia (6-7) potem uniwersytet(7+/8) a na końcu teatr operowy i filharmonia pokryta szklaną elewacją(Centrum Spotkania Kultur)= 8-12, to po prawej a po lewej, nieco niżej park 3,30,300).
Znajduję się na wysokości szkoły średniej, ze sporą grupą innych osób (to przeniesienie akcji z poprzedniego snu). Obserwujemy działania dwóch osób. Jedną z nich jest obcy/gość a drugą miejscowy młody człowiek. Są wyposażeni w wielkie strzykawy wypełnione środkiem do dezynfekcji. Gość ma dwururkę a miejscowy strzykawę z pojedynczą lufą. Po drugiej stronie ulicy ktoś wybudował (Miłośnicy zwierząt !!! To oczywiście Niewidzialni , ta część z nich która lubi zwierzęta takie jak choćby ludzie) dwie czy trzy drewniane proste budy w których mieszkają różne rodzaje zwierząt; ptaki i ssaki. Dwaj operatorzy strzykaw zaczynają lać środkiem dezynfekującym do wnętrza bud, starają się oblewać ściany a nie zwierzęta. Podchodzę bliżej (zoom) aby zobaczyć jak to wygląda dokładnie. Smród z tych bud zapiera dech. Zwierzęta siedzą i stoją nieporuszone działaniem dezynfektorów. Jakby były zahipnotyzowane faktem, że to schronienie uznały wcześniej za bezpieczne. Aż mnie to dziwi, zachowują się jakby nie dostrzegały procesu dezynfekcji.(One tego nie widzą bo Niewidzialni poruszają się tak szybko , kilkanaście razy szybciej od ludzi, że z punktu ich widzenia zwierzęta się nie poruszają.)
Kolejny sen.
Ktoś przedstawia mi trzy rodzaje postaci.
Z lewej strony czarno biały rysunek chłopaka w czapce baseballowej i krótkich spodenkach (człowiek w młodym stadium-poziom „szkoły średniej” z poprzedniego snu), ta ikonka jest najbardziej z lewej , potem następują dwa ideogramy , również czarno białe. Trudno mi je opisać ale ten środkowy jest jakby formą uczynioną z kilku figur geometrycznych (po środku okrąg) a ten najbardziej z prawej jest wersją tego samego jeszcze bardziej abstrakcyjną.
Polecenie dotyczy mnie. Mam wybrać z którą z tych trzech form chcę się kontaktować w chwilach relaksu (snu ?!).
Budzę się i oczywiście wybieram formę najbardziej zbliżoną do oryginalnych postaci, gospodarzy Nadbiblioteki z pierwszego snu.
Zasypiam.
Jestem w Italii. W jakimś sporym mieście , ale to chyba nie jest Rzym. Spacerowałem z kimś czyjej postaci nie mogę sobie przypomnieć ale pamiętam, że rozmawialiśmy o śnieniu. Wróciłem do hotelu bo po jednej dobie musimy jechać dalej , do Venetta Concicione.
Wstyd się przyznać ale nie wiem czy to jest rozbudowana nazwa Wenecji czy jakieś miasteczko w przeciwnym kierunku. Nie wiem nawet czy to blisko czy daleko, może to nazwa dzielnicy tego miasta w którym jesteśmy i wystarczy taksówka i nie trzeba będzie jechać pociągiem. Wracam na górę i z częścią walizek schodzę na dół. Nie wiem czy w jeszcze w mieście czy dopiero w hotelu, przykleiła się do mnie jakaś dziewczyna. Kiedy szedłem ze swojego pokoju na dół, z częścią bagaży, ona przyniosła za mną ich resztę. Musiała się bardzo natrudzić bo walizek jest sporo. Dziękuję jej i wracam na górę po żonę i jej bagaże. Żona(anima) ma wynajęty oddzielny pokój. Wchodzę pod górę po prawej stronie schodów jakąś wydzieloną pochyłością pozbawioną stopni(pas immanencji-linia Świadomości której odpowiada pociąg). Kiedy jestem w połowie słyszę jak kobieta która pomogła znieść mi część walizek opowiada coś w portierni a właściwie śpiewa.
Pieśń pochwalną na moją cześć !!!
Najwyraźniej jest we mnie zakochana !!! Śpiewa i to chyba całkiem szczerze, że jestem 300 razy bardziej jakiś tam niż normalni mężczyźni. Jednym słowem to pieśń miłosna Duszy! (Trzysta to odpowiednik poziomu 3 w przestrzeni Duszy 6-8 bo dwa zera).
Słysze jak portierzy potwierdzają jej słowa a oczami wyobraźni już widzę jak puszczają do siebie oko. Odegrana przed chwilą scena wydaje się być fragmentem przedstawienia operowego, jak aria z Don Juana.
Pomyślałem jednocześnie, że jeżeli ona już wyśpiewała te swoje peany jeszcze na górze to nie mam po co wracać po żonę bo już pewnie jest pozamiatane, ale okazało się że jednak nie. Wchodzę do pokoju a żona jest zadowolona, wygląda przez okno na miasto , więc kontynuujemy pakowanie.(Motyw zazdrości animy o postać wyobrażeniową Duszy , jakby nie było jej pozostałą część jest typowy dla poziomu -7, zazdrość jest symbolicznym przedstawieniem działania zwierciadła 5/6).
Niestety nie mamy już żadnych walizek bo wszystkie wolne zostały zapełnione i zniesione na dół, pozostaje nam pakować się w plastikowe torby(jednorazowe !). Na dodatek mamy z sobą sporo ciastek tutaj zakupionych, to głównie okrągłe gniazdka z lukrem(symboliczne małe jednorazowe karmy, te które reprezentowały walizki były karmami solidnymi o sporym ciężarze). Żona decyduje się założyć nowe buty(element podstawowy małej karmy, ciało fizyczne) więc pozostaje po nich dodatkowa fabrycznie nowa torba, to właśnie w nią decydujemy się te ciastka zapakować. Żona zmienia stare buty, które były w tych samych kolorach co moje żółto czarne (do nurkowania na jawie) na biało czarne. To chyba jedyny dysonans pomiędzy nami jaki powstał.
Kolejnej nocy pozostaje mi kontynuować podróż, do Venetta Concicione.
Kilka refleksji. Pielęgnujący zwierzęta; obcy i miejscowy to przedstawiciel jednej z frakcji arystokracji duchowej-Niewidzialnych, która nam sprzyja, miejscowy to ktoś kto wspomaga obcych/ gości z poziomu ujednoliconego wtrysku czyli z poziomu ponad brahmanicznego, ze Szczeliny 8-12. Zwierzęta to między innymi my, ludzie.
Nadbibliotekarze to pielęgnujący formy transportu Świadomości z poziomu boskiego do niższych Bibliotek. Woluminy kroniki czym niżej przekształcają się w walizki wielkiej karmy od1 do <10, jednorazówki (!Dusze Indywidualne 7!) i kółka karmy małej-aspekty Duszy 7.
Pocztówka z podróży do Venetta Concicione .
Jestem w czymś co przypomina poczekalnię dworcową ale sama może być również środkiem transportu. Patrzę w głąb długiego korytarza wyłożonego jasno seledynowymi kafelkami o niewielkiej wypukłości. Nie czuję się tu zbyt dobrze. Inni chyba również ale to akurat może być tylko moja projekcja własnych emocji.
Zaczynam marudzić, na głos. Mówię że te kafelki to przypominają mi kible z lat pięćdziesiątych . Idę kilka kroków w głąb korytarza mijając siedzące na ławeczce po prawej stronie kobiety ale po chwili wracam. Kobiety nie reagują na moje marudzenie. Wcale mnie to nie dziwi bo mają jakieś takie „cielęce” spojrzenia, jak baby ze wsi.
Drugi obrazek jest już z prawdziwego lotniska. Z poczekalni. Oprócz czekających pasażerów widzę swoją żonę i ową Wrażliwą dziewczynę która wczoraj śpiewała hymn pochwalny na cześć mojej skromnej osoby. (Dusza 7 w komplecie)
Poczekalnia jest mała i zaprojektował ją chyba jakiś głupek, o czym również nie omieszkałem wyrazić swojej opinii na głos. Znowu mi się to nie podoba. Poczekalnia wygląda jak małe dwupokojowe mieszkanie w bloku. Swoją drogą na sporej wysokości bo kiedy wyjrzy się przez okno do płyty lotniska jest ładne kilkadziesiąt metrów.
Poczekalnie jest mała i urządzona jak mieszkanie czyli kanciasta sofa i takież fotele wpadające w jasny beżyk. Jak w mieszkaniu z lat osiemdziesiątych.
Odbiegającym od normy elementem jest jedynie biała szafka na bagaże przypominająca dwukomorową lodówkę. Pakujemy swoje walizki do górnej komory , na dole są chyba bagaże innych pasażerów ale kiedy drzwiczki są zamknięte wskaźnik potwierdza jedynie obecność naszych.
Tymczasem dopiero co żeśmy wpakowali je do szafki a tu już trzeba je wyjmować. Na dodatek moja żona „zawiesiła się” i zanim zdjęła płaszcz zaczęła znowu go nakładać i tak w kółko. Na szczęście Życzliwa zajęła się moją żoną, bo ja stałem się już mocno poirytowany tą sytuacją. Mówię na głos, że wystrój poczekalni udający wnętrze mieszkania wprowadza mnie w idiotyczny stan. Mam wrażenie że jestem już spóźniony bo jestem wciąż w domu zamiast na lotnisku mimo tego, że jestem przecież na lotnisku.(Objawy zawieszenia się na poziomie granicy 5/6).
Zwracam się do Wrażliwej szukając u niej potwierdzenia moich odczuć. Wrażliwa odpowiada, że najgorzej jest wtedy kiedy zwykli ludzie dostaną się do klasy biznes i nie wiedzą jak się w niej zachować.
Zawrzałem w środku bo ta aluzja dotknęła mnie osobiście. To jest klasa biznes !?!Wykrzykuję. Ta klitka ?!?
Jednym słowem zrobiło się nieprzyjemnie.(Wpadłem w urojeniową minusowość podczas obniżania poziomów Świadomości i stanąłem w opozycji wobec Życzliwej czyli Duszy 7 , w następnym snie stanie się dla mnie irytującą babą)
Zobaczymy co wyniknie z tej podróży.
Podróż w kierunku Venetta Concicione cd.
Kobieta pokazuje mi trzy miski. Przypominają misy/dzwonki tybetańskie. Pokazuje i przekazuje, że nawet Oni sami nie stosują metody bezpośredniej. W warstwie wizualnej wygląda to tak że jedna miska , w głębi jest już pusta a dwie pozostałe , bliższe, mają na dnie wlany płyn. Kobieta pokazuje, że aby skorzystać z płynu należy użyć nośnika który jest narzędziem pośrednim, w tym przypadku są to kawałki chleba. O jakie pośrednictwo/medium chodzi pokazuje drugi sen.
Drugi sen z którego się budzę rano jest typowym snem realnym ( czyli kauzalnym 5).
Jestem albo w swoim mieszkaniu (4) albo w pracy (6) na dodatek towarzyszy mi ktoś podobny do żony ale mało konkretny. (Za chwilę nastąpi połączenie obydwu stron granicy 5/6)
Dzwoni telefon. Odbieram.
To ta sama baba która dzwoniła dzisiaj już dwa razy. Teraz będzie to już trzeci raz. (Troistość ciało-dusza-duch powtarza się już w tej podróży po raz kolejny)
Z reguły kiedy słyszę, że ktoś zaczyna wygłaszać, po drugiej stronie kabla, formułkę odkładam słuchawkę ale tym razem tego nie zrobiłem bo w końcu wygląda na to , że baba się nie odczepi, spróbuję ustalić o co jej chodzi. Baba jest ledwie słyszalna, muszę przycisnąć słuchawkę do ucha a drugie zasłonić aby rozróżnić poszczególne słowa. Na dodatek mówi wolno i z dużymi przerwami jakby musiała dobierać słowa za każdym razem od nowa (Wskazuje to na komunikat z bardzo wysokiego poziomu Świadomości). Już drugi czy trzeci raz proszę żeby powtórzyła. Baba cierpliwie „ślabizuje” i za każdym razem z taką samą trudnością. Na razie udało mi się zrozumieć, że dzwoni z jakiejś agencji która weryfikuje uprawnienia do uprawy/wykonywania roli, coś jak jakaś licencja którą trzeba odnowić. Proszę kolejny raz aby powtórzyła całość. Baba powtarza. Niczego nowego nie mogę wychwycić. Zaczyna mnie to irytować, krzyczę w końcu do baby ;
KURWA MAĆ !!! Nie może pani mówić spójnie i z większą werwą bo co pani zacznie to jakby za każdym razem zastanawiała się pani co ma mi do powiedzenia !
Swoją drogą połączenie jest fatalne jakby baba dzwoniła zza grobu !!! (8-12)
Pytam, skąd pani dzwoni, z Urzędu Miasta czy Urzędu Wojewódzkiego ? Może tak się prędzej dogadamy ? Nie , odpowiada baba, z czegoś tam czegoś . Zaczyna mnie zalewać krew, jakby baba była pod ręką to urwałbym jej ten głupi łeb !
Niech pani powtórzy jeszcze raz.
Achaaaa , z Agencji !? Rolnej ?
Baba chyba potwierdziła, że to rzeczywiście jakaś Agencja, od roli czy może ról ? Znowu jakaś niejasność. Jednak dowiedziałem się już czegoś więcej, że należę do ostatnich 30 którzy się jeszcze do nich nie zgłosili mimo, że powinni to zrobić aby otrzymać jakieś tam pozwolenie na dalszą działalność.
Obudziłem się i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że to był sen. Czyli oni mnie już trzeci raz wzywają żebym się do nich zgłosił. No to właśnie to robię. Kolejnej nocy udam się do Agencji w/na Venetta Concicione i się zarejestruję. Polecę po kablu/połączeniu na którym odbyła się dzisiejsza rozmowa.
A, zapomniałem powiedzieć, że wpadłem w końcu na to co znaczy Venetta Concicione. To oczywiście błędnie wyartykułowane słowa, na dodatek połączenie dwujęzykowe (włosko -angielskie) i z błędem gramatycznym, słowa oznaczające połączenie/zetknięcie/przybycie Świadomości ! To typowy „błąd” językowy dla dalekich połączeń w obrębie dwóch odległych krańców Świadomości.
Podróż po licencję na dalszą działalność „po kablu” w głąb Nadbiblioteki.
Całą noc śniło mi się dość dużo ale moja możliwość zapamiętywania włączyła się na „dwie minuty” przed obudzeniem. Oczywiście to co pozwolono mi zapamiętać dotyczyło dokładnie intencji z jaką dzisiaj udałem się w podróż, były jednak w owej odpowiedzi ukryte jeszcze inne ciekawe informacje.
Po lewej w powietrzu wisi tablica z kilkoma (chyba ośmioma) pytaniami. Wszystkie zaczynają się od Czy …..
Już zacząłem je rozpatrywać , oczywiście od trzeciego od dołu, kiedy przyszedł z prawej strony facet i obrzuciwszy okiem mojego vana, chodziło mu najwyraźniej o obszar jaki zajmuje, skwitował, że jest mniejszy niż narodowy i ich zgoda mnie nie dotyczy.
Kiedy powiedział narodowy pomyślałem, że się przesłyszałem i chodziło mu o to, że nie jest sportowy. Wykonałem nawet manipulację obrazem zmieniając na chwilę vana w sportowe auto ale i na to zezwalacz machnął ręką.
No i wtedy się obudziłem na minutę przed tym jak zadzwonił budzik.
Początkowo byłem zdezorientowany, potem zaskoczony. To ja kilka nocy idę , jadę , lecę a tu kur.a okazuje się, że niepotrzebnie ?
Nie muszę mieć żadnego pozwolenia bo nie jestem narodem ? I w tym momencie zaczęły się mi kojarzyć pewne fakty z tych nocy które poświęciłem na temat odgórnie zaproponowany.
Po pierwsze to wszystko wina tej Życzliwej (7) i nadskakującej z drugiego snu to ona powiedziała że jestem jak 300 facetów. Od tego się zaczęło. Widocznie śniący wytwarza wokół siebie taki szum informacyjny jak wielka grupa ludzi. Zbiorowy egregor. W połowie drogi już się zorientowali że jest mnie mniej, ocenili że jakieś 30 osób 🙂
To jeszcze nie koniec. Ten sen w formie wizji na granicy snu płytkiego i głębokiego , na poziomie ZR, przyśnił się mi już pierwszej nocy ale w ogóle go nie zapisałem bo wydawał mi się bez związku. Nawet pamiętam ten moment kiedy kontroler mierzy powierzchnię podwozia a ja zamieniam vana na sportowe auto !!!
Zatem, całkiem przypadkiem, trafiłem na wyjaśnienie mechanizmu powstawania deja vu/prekognicji, wszystko ma swoją jednoczasowość na poziomie Nadbiblioteki!!!
Jak zwykle jest zupełnie odwrotnie niż się ludziom wydaje. Wcale nie przypominamy sobie zdarzenia którego już kiedyś doświadczaliśmy, ani nie chodzi o świat równoległy, ani o prekognicję , nie jest to również zaburzenie przepływu neuronalnego.
Cała tajemnica leży w tym, że cztery noce przez które śniłem te sny, na poziomie ósmym są jedną i tą samą chwilą. Dla bytów z tamtego poziomu . To jest właśnie Konieczność. Skutek który jest przyczyną wszystkich przyczyn do niego prowadzących. Ponieważ Konieczność nierozciągnięta na podmiot i przedmiot percepcji, na czas i przestrzeń jest upunktowionym Źródłem Świadomości które zawiera wszystkie chwile i wszystkie przestrzenie, jak to Źródło.
Jarosław Bzoma