„Wielu ekscytuje się tym, że podczas modlitwy zobaczyli jakąś piękną postać, że sam Jezus lub Maria spotkali się z nimi. Czują się wówczas jak wybrańcy. Albo też rozkoszują się obrazami, jakie się w nich rodzą… Trzeba jednak wiedzieć, że gdy będę skupiać się na samych obrazach, to staną one między mną a Bogiem. Bóg nie jest żadnym obrazem. Wyobrażenia, jakie rodzą się we mnie na temat Boga, są o tyle ważne, o ile wznoszą moje serce do Niego. Ale kiedyś muszę pozostawić owe obrazy za sobą. W przeciwnym razie będę się zajmował tylko sobą samym i moimi projekcjami. W czystej ciszy przed Bogiem ustają wszelkie myśli o Nim. Jak długo myślę o Bogu, jestem od Niego oddzielony, wytwarza się nieprzekraczalny dystans pomiędzy Bogiem a mną. Jak długo zajmuję się tworami wyobraźni, krążę ostatecznie tylko wokół siebie i wokół swoich wzniosłych uczuć, które owe obrazy wywołują.. Chodzi natomiast o to, aby to wszystko zostawić poza sobą i w czystym milczeniu zanurzyć się w Bogu.” Wtedy – jak mówi Ewagriusz z Pontu – „Bóg odwiedzi cię i podaruje ci największy dar, jaki może otrzymać człowiek: modlitwa”.

 

 

Czy Najwyższa Świadomość jest tym samym co Źródło wszystkiego, Bóg ?

Jest noc (Czas rzeczywisty pojawia się na początku snu i na jego końcu ). Idziemy pod górę po lewej stronie jezdni, po chodniku. To droga w stronę stolicy.

Ja idę przodem a za mną, kilkanaście kroków dalej, rodzice.
Ciągle wybiegam na przód, jak to dziecko. Mimo, że jest noc i niczego nie widać, nawet rodziców(!) czuję się dość bezpiecznie, świadomy ich bliskiej obecności.
Resztki konturów, jakie udaje mi się dostrzec, pochodzi od załamujących się promieni słabego światła, na brzegach otaczających mnie przedmiotów. Światło jest bardzo odległe i pada z za moich pleców, z dołu. To omiatające okolicę, z bardzo daleka, reflektory samochodu, który jest za nami, gdzieś w dole.
Biegnę po lewej stronie ulicy, po chodniku. Trafiam na jakieś przewężenia. To barierki ograniczające chodnik z obydwu stron. Taki rodzaj prowadnicy. Jest pomiędzy nimi niewiele miejsca. Nawet ja, ledwo się mieszczę, ale czy rodzice się zmieszczą?
Taka wątpliwość nawiedza mnie już we śnie. Zatrzymałem się, odwróciłem(!), aby zobaczyć co zrobią rodzice.
Oni tymczasem skręcili w prawo i przeszli na druga stronę ulicy, gdzie nie ma takich barier. Nie widzę ich przechodzenie, w dosłownym sensie, a raczej się tego domyślam.
Zarys obojga rodziców widzę na tle słabych błysków reflektorów odległego samochodu. Takie znaleźli rozwiązanie ?! Myślę sobie i w dyrdy, biegnę z powrotem, aż do miejsca w którym rozpoczynały się barierki.
Skręcam w lewo, pod kątem prostym i biegnę w poprzek ulicy, wciąż powyżej miejsca w którym spacerowym krokiem idą rodzice.
Trochę się niepokoję tym samochodem nadjeżdżającym z dołu ale wciąż jest tak daleko, jakby się nie poruszał. Z góry chyba nic nie jedzie, albo to tylko taka teoretyczna możliwość, bo żadnych świateł z tej strony nie widzę.
Chwilami jest tak ciemno, że przeciwległy krawężnik ulicy jest już praktycznie niewidoczny. Jedynie w tych dalekich pobłyskach reflektorów samochodu udaje mi się ujrzeć nieco szarości, jaśniejszej, od otaczającej nas głębokiej czerni, jedynie załamek światła, odbity od krawężnika.

Jestem właściwie bardziej ŚWIADOMY jego istnienia, daleko przede mną, niż go widzę naprawdę.
Po obudzeniu od razu wiem jaki towarzyszył temu przekaz.

Świadomość sięga dalej niż docierają rodzice z dziesiątego piętra. Tak daleko, że nie widać już żadnych kształtów i wszystko jest czernią i niemal już tylko potencjalnością. No ale pojawia się znowu cała lawina pytań.

Choćby takie; na jakim poziomie przeszedłem na drugą stronę ulicy i co to za wąska prowadnica po lewej stronie chodnika, biegnącego pod górę? Trochę przypomina taką w jakie się zapędza zwierzęta do selekcji: uboju(!) albo strzyżenia(!).

Ledwie zasnąłem słyszę głos śnienia :

Sto trzy (103), w pasie.
A kanał biustu jeszcze chodzi ???

Budzę się. Wskazanie na poziom zwierciadła – trzynasty(8/9) z dziurą (0) pośrodku (Nicość 8/2) a prowadnica to kanał biustu ale co to może oznaczać? ( bi – usta ? Oczywiście wszystkie te określania należy donieść do mapy Człowieka Kosmicznego. Usta/Szczelina w powiązaniu z dualnością (bi), to właśnie Nicość 8/2 )

Pytam powtórnie, chcąc potwierdzić wnioski; Jak daleko sięga Świadomość, czy do samego Źródła Wszystkiego ?

Idę ulicą biegnącą niedaleko miejsca w którym pracuję(6). Gdzieś, na chwilę zniknęła mi żona(anima) ale po chwili znowu się pojawiła. Okazało się, że w tej chwili, kiedy jej nie widziałem udała się do lekarza(Szpital 6) a ten zalecił jej wizytę u neurologa.
Widzę, że ma do mnie jakąś skrywaną pretensję o to, że nie byłem tam z nią.

Budzę się . Nie pytałem o swoją ludzką świadomość(1-5) i jak daleko ona sięga, tylko o Najwyższą Świadomość obejmującą wszystkie inne, jakie istnieją we wszechświecie !

Zasnąłem:
Przed samym wejściem na teren wystawy leży naga modelka. Tuti fruti !!! Takie dziwne określenie na jej widok pojawia się w mojej świadomości.
Jest nieprzytomna albo śpi. W każdym razie, jest pozbawiona świadomości (!).

Można podejść do jej biustu (!!!). Jest co prawda umazana razem z tymi piersiami jakąś białą pudrowatą w konsystencji, mazią i jej stan nie zachęca do bliższego kontaktu, ale podobno można by przetestować i ją i to coś białego, ale jest tak jak jest, ponieważ coś tam nie zadziałało. (Ta mazista biała substancja pojawia się w snach o przekraczaniu Nicości 8/2 w stronę Nieprzejawienia 8-12)

Nad ranem, docieram z powrotem, w pobliże swojego domu(4).
Przywiózł manie jakiś facet ,własnym samochodem. Jeździ w kółko(karma) zamiast zatrzymać się i pozwolić mi wysiąść.

Jeździmy raz niżej , raz wyżej, ale co kilka minut okrążamy tę samą, pustą stację benzynową (2), umiejscowioną dużo niżej, niż mój dom, po tym właśnie poznaję że jeździmy w koło !
(W rzeczywistości w tym miejscu nie ma żadnej stacji, tylko zaniedbane ogródki działkowe.)

Pytam dlaczego nie odwiezie mnie do domu? On na to, że chciał mi pokazać jeszcze pewnego koziołka(!) który „gdzieś tam”, w głębi, po drugiej stronie, dwupasmówki powinien być. Nie może jednak trafić w to miejsce i dlatego tak krążymy, już drugi czy trzeci raz.

Widzę, że i on ma już ochotę zatrzymać się. Stajemy.
Zaparkował swój samochód dużo niżej, niż stoi mój dom (4), będę musiał w związku z tym pokonać, samodzielnie, na piechotę, różnicę poziomów, kilkudziesięciu metrów.

Wysiadłem i idę. Mój kierowca towarzyszył mi nawet kilka metrów pod górę ale po parunastu krokach gdzieś się ulotnił.
Spoglądam na zegarek. Jest siódma trzydzieści, rano.(Czas rzeczywisty).Wszystko by się zgadzało tyle tylko, że jest lato a nie zima !!!

Idę w stronę domu i myślę jak się wytłumaczyć przed żoną z tej całonocnej podróży. Niedawno byłem w Krakowie a teraz znowu zniknąłem na całą noc. Będzie miała do mnie żal, że znowu wydałem kupę pieniędzy(2) na podróżowanie. Może udobrucham ją jak jej powiem, że podróżowałem na cudzy koszt?! Pewnie mi nie uwierzy.
Dobrze się składa bo kiedy wrócę do domu, pewnie będzie dopiero wstawała i być może nie zorientuje się kiedy wróciłem.

Teraz się dopiero obudziłem naprawdę.

Druga śniąca

Dzisiaj miałam dziwaczne sny. Zadałam to same pytanie.
Czy całkowita zbiorcza dla całego wszechświata Świadomość to to samo co Bóg, Źródło. Czy ta ostateczna Przyczyna Wszystkiego jest czymś jeszcze wyższym niż świadomość wszystkiego?

Jeden sen pamiętam jak przez mgłę (!)- śniło mi się, ze mam dziecko z wielbłądem.

No i kolejny. Chciałam podejść do bankomatu(2 ale i Szczelina 8-12) i wybrać kasę ale wyprzedził mnie, po chamsku, jakiś gość – cham normalnie – taki wielki chłop. Był z jakąś babą. Dosłownie baba. A on to jakiś wieśniak zaczął do mnie skakać. I w ogóle opowiadać mi jednocześnie, że przyjechał gość z tvn i kręcą materiał o polakach w UK (Zjednoczone Królestwo!). A ja mowie mu, że to ja go nasłałam. Widać ze był zły ten chłop. Miałam ze sobą żelazko i t-shirta i chciałam go wyprasować. Wkurzyłam się, rozłożyłam t-shirt na piasku i zaczęłam prasować bo ten facet cały czas stał przy tym bankomacie(Piasek i temperatura to poziom Nicości 8/2).

I jeszcze jeden sen;
Wsiedliśmy do jakiegoś samochodu. To znaczy ja i z 10 rożnych osób – dziewczyn. Niektóre to koleżanki z czasów szkolnych. Kilka pamiętam. A samochód, a właściwie jego pojemność była spora.(Pojazd zbiorczy to górne poziome przestrzeni 6-8. JB). Bo się żeśmy wszystkie wepchnęły. Torby włożyłyśmy do bagażnika(Bagaż karmiczny. JB). Moja została na zewnątrz i musiałam się przepychać żeby ją włożyć(Szkoda było zostawić 🙂 JB). Kierowca(!) – chłopak, znany mi – mrugnął do mnie. Poczułam z nim jakąś dziwna koneksję.

Później brałam udział w konkursie, przesłuchaniu. Byłam w jednym pomieszczeniu z jeszcze jedna dziewczyną, o imieniu takim jak moje(!zwierciadlane alter ego!) i jakaś profesorką. Po zadanym pytaniu tamta(!) źle odpowiedziała a ja się cieszyłam, że znam odpowiedz (Błędna odpowiedź dotyczyła zapewne zabranego niepotrzebnie bagażu karmicznego, z poprzedniego snu). Później kiedy mnie zapytała, ta profesorka- jakim imieniem powinni się do mnie zwracać interesanci odpowiedziałam- oficjalnie Joanna, a Asia jak dla rodziny, przyjaciół, znajomych. Zaliczyłam ten, jakby egzamin.
Później byliśmy na boisku i ja stałam z boku. Nagle ten kierowca przeszedł za bramą i machał wszystkim, a wszystkie laski piszczały. A on przesłał buziaka do kogoś, okazało się, że do mnie. I dał mi jeszcze jakiś znak.

Ta dualność Przejawienia, wielbłąd dwugarbny i baba z chłopem to jedno i to samo, pojawiła się i w moim śnie. U mnie był to jednak damski biust.
Dziecko i prasowanie to jedno i to samo spłaszczanie dualności temperaturą, pozbawienie go formy przestrzennej jak to w Nicości 8/2.Czyli działałaś gdzieś na poziomie granicy 8/9 stąd liczba dziewczyn, zachowałaś na tym poziomie indywidualność czyli imię i świadomość . Świadomość da się potwierdzić jeszcze na poziomie samej Granicy 8/9. Kierowca to zapewne obraz przejawieniowy Czerwonego <10 spoza bramy (!) 8/9. Sen jednak dotyczył świadomości rozróżniającej jaką znamy w Przejawieniu 1-8 no i <10 a Nie Świadomości Źródła.

Czy Przyczyna Wszystkiego (Źródło) jest Świadome ?

Pierwszy sen. Poziom dalekiej abstrakcji.
Przesuwam, w obrębie jakiejś podłużnej przestrzeni, z prawa na lewo okrągłe podprzestrzenie.

Są sobie równoważne ale różnią się od siebie współczynnikiem, przez który, ta bardziej z prawej,została przemnożona, zanim stała się tą po środku. Mam świadomość, że duża, poprzeczna przestrzeń, zajmuje miejsce jeszcze dalej, na lewo, ale tam ta okrągła podprzestrzeń , nawet po przemnożeniu przez współczynnik, nie sięga.

Sen drugi o tym samym ale praktycznie nie do zwerbalizowania.

Sen trzeci, na poziomie symbolicznym, o tym samym:
Jestem w długim pomieszczeniu, biegnącym przez całą szerokość ekranu śnienia. Nie wiem gdzie się kończy, po lewej stronie. Po prawej, nie mam takiego kłopotu z określeniem. Po prawej są drzwi, które prowadzą tutaj z przedsionka.
Po środku ekranu, mam do dyspozycji biurko, na którym leży coś nieokreślonego, coś co pozwala oddzielić od siebie dwa kuliste zbiory, wielkości trochę większych piłek tenisowych. Obydwa zbiory trochę się lepią, a właściwie sieją czymś na około, więc muszę je umieścić w futerałach. Różnią się ponadto od siebie, zagęszczeniem wewnętrznym.

Z prawej na lewo, przechodzi jakiś zbiorowy(!!!) Byt. Coś jak subtelny tłok albo wir. Nawet przez chwilę obawiam się, że zabierze mi te kule ale przeszedł nie ruszając ich.

Teraz czekam na kogoś znajomego, kto ma przyjść z prawej strony, z przedsionka. Chciałem mu zademonstrować te dwie kule. Aby zrobić mu miejsce do siedzenia, przynoszę ciemne, plastikowe krzesełko i stawiam po prawej stronie biurka.

Z wszystkich snów poświęconych świadomości Przyczyny Wszystkiego widać, że podzielić ją można na dwie części. Świadomość i świadomość, ta mniejsza jest bardziej z prawej. Świadomość z dużej litery odpowiada ciałom od buddycznego (6) do brahmanicznego(8) do Granicy Przejawienia i Nieprzejawienia (8/9 =13). Dalej jest „prowadnica” tego co rozumiemy jako świadomość ale świadomości rozróżniającej już nie ma za tą granicą.

Trzeci śniący

Pytanie to samo.

Snów miałem wiele, ale coś w nocy było nie tak i nie pamiętam za wiele. Pamiętam pierwszy sen.

W śnie dostałem od mojego portugalskiego kolegi, Joe działkę – byłem bardzo zdziwiony jego gestem, że daje mi tak malowniczy kawałek ziemi. Co prawda jest dosyć zniedbany, ale tak bardzo malowniczo.
Jestem na tej działce, przychodzą do mnie ludzie, pytać o Joe ale ja nie wiem gdzie on teraz jest i zaczynam mieć wrażenie, iż dał mi tą działkę po to aby ukryć się?

Eksplorując teren odkrywam ledwo zauważalną ścieżkę w górę, intuicyjnie wiem, że wiedzie do Joe. Wchodząc na górę, okazuję się, że jest to olbrzymie i płaskie pole, na którym rozpościera się potężne gospodarstwo rolne.
Widzę, że na polu stoi bardzo duży, super nowoczesny i przy okazji dość stylowy, traktor w kolorze czarnym – wydawało mi się nawet, że to Lamborghini.
Poszedłem przez pole, do gospodarstwa, a tam pełno ludzi Joe, którzy zajmowali się tym gospodarstwem. Wielu z nich zajmowało się też innymi czynnościami i miało się wrażenie, takiej zamkniętej społeczności z Joe na czele.
Joe powiedział mi, że nie muszę się niczym przejmować, gdyż jestem pod jego jurysdykcją i okazało się nawet, po tej jego wypowiedzi wyczułem, że traktuje mnie trochę lepiej niż swoich ludzi, w takim sensie jakbym miał być jego pod-zarządcą, szefem pod jego przywództwem.

Oczywiście za tym szły pewnego rodzaju przywileje. Ta działka, którą od niego dostałem, miała być czymś w rodzaju strażnicy przed jego posesją aby nie każdy mógł się do niego dostać.
Byłem cały czas zaskoczony tym potraktowaniem i nie wiedziałem czemu zawdzięczam jego przychylność, że potraktował mnie, obcokrajowca, lepiej niż swoich pobratymców z Portugalii.

Poprosił mnie, abym zajął się też jakimiś kobietami z jego ludu. Te kobiety ćwiczyły pływanie w wodzie. Miałem je gdzieś zawieść, ale po drodze, kobiety zaczęły mówić o seksie i wciągnęły mnie w ich zadowalanie się seksualne, wręcz dosłownie, masowałem je w miejscach intymnych, nie twierdzę, że nie sprawiało mi to również pewnej przyjemności. W trakcie tego masażu się obudziłem.

Pamiętam jeszcze, że dostawałem we śnie, szczepionki na różne choroby.
Napiszę moje wnioski i moje rozumienie snu, które zgadza się z moim wewnętrznym przekonaniem póki co. Ja reprezentowałem istotę, która była sumą innych istot, przez co byłem traktowany jakoś specjalnie, ale nie jestem jedyną taką istotą, choć nie każda jest traktowana tak samo wobec źródła, a wręcz są one trzymane na dystans. Źródło według mnie jest w zasadzie oddzielne, choć do niego należymy.
Nie wiem czy dobrze kombinuję i mogę się mylić ale takie mam odczucie po tym śnie. Zauważ, że po raz kolejny mam takie sny tego, że jestem jakimś ulubieńcem, chyba mnie tam lubią. Rozumiem, że moja osoba może być tylko pewnym symbolem ale miło by było jakby mnie lubili personalnie 🙂

Nasza osoba we śnie jest ciekawym obiektem. Jako Obserwator jesteśmy oczami Brahmana, jako obserwowany świadomością w urojonej oddzielności od Niego, na jednym z poziomów Świadomości.
Dzisiaj zapytam o to, co jest poza tą bi-prowadnicą ?
Pojawia się kolejny sen z poziomu figur geometrycznych, z formatywnej warstwy Nicości 8/2.

Mam przed sobą bardzo wiele jednakowych kul. Otwieram je aby pokazać, że każda jest identyczna. Otwieram jedną po drugiej. W końcu okazuje się, że kolejna z nich ma w sobie, oprócz normalnej zawartości „zakończenie”. Trochę mnie to zaskoczyło więc sięgam po te, które już otwierałem wcześniej aby sprawdzić czy w tamtych „zakończenie również było a ja nie zwróciłem na nie uwagi.
Cała moja praca, związana z otwieraniem kul, odbywa się w obecności MATKI (abstrakcyjnej ). Ma z tym jakiś związek, bardzo trudny do uchwycenia we śnie.
Głos śnienia: Zespół eksploatuje dziesięć takich kul !!!

Po obudzeniu nie czuję zaskoczenia. Po prostu, nasza świadomość składa się z dziesięciu poziomów, tworzących Zespół Świadomościowy. Sięga od poziomu fizycznego 1 do poziomu Czerwonego <10 a zakończeniem jest Matka/Ojciec 10.
Pytam jeszcze raz ; Co jest na zewnątrz Zespołu (w domyśle poza/pond Nim)?
Wyglądam przez szybę w drzwiach .Widok mam jak z wysokogórskiej kolejki, z tym że znajduję się w ogromnej przestrzeni, która się przede mną otwiera(!), nie widać gór a ogromny płaskowyż.

Wysokość jest tak wielka, że nierówności terenu są już niewidoczne(!!!)
Kolory złoto-beżowo-malachitowe.

Stoję w odległości kilku metrów od szklanych drzwi, a kiedy robię w ich stronę pierwszy krok, zraz za drzwiami, jak semafor, z dołu na prawą stronę, prostuje się postać !

Widzę ją od ramion w górę. Ma twarz hindusa, ucharakteryzowanego na kobietę. ANDROGYN !!!

Jestem jego pojawieniem się, zaskoczony, tym bardziej, że wzrok miałem zakomodowany na oddalony płaskowyż, gdzieś tam, wile kilometrów w dole.

Proszę o to aby dane mi było zobaczyć z zewnątrz, spoza tych drzwi, co tam jest dalej ?

Dla tych bytów które mnie otaczają jestem METALONGIEM (czyli takim nadprzedłużeniem, czymś o ponadstandardowej długości. Przekroczyłem swój wymiar !!!).

Chodzi o jakieś markery(wskaźniki), po których tutaj, trafia się do domu .
Zasypiam jeszcze głębiej i nad samym ranem, budząc się z nieokreślonego snu, w nieokreślonej przestrzeni, konstatuję ku swojemu zdziwieniu:

– Znowu Walentina i Piksola (tak jakby mi się już obydwie śniły nie pierwszy raz !). Chodzi o dwa niewyraźne, dwa ale jakby występujące razem, w połączeniu nieokreślone byty, w przestrzeni zewnętrznej.
Żeńska dwoistość, która na pierwszy rzut oka kojarzy mi się z latającą (Tiereszkową) pikselą czyli jednostką w ruchu . Taka jedność która poprzez ruch osiąga dwoistość i żeńskość !!!
Chcę zobaczyć to nasze Przejawienie z tamtej strony szklanych drzwi(Kryształowego Wiru 8-12). Wyjrzeć i spojrzeć z „zewnątrz” na ten nasz przejawiony grajdołek !

Razem z szefem i liczną obsługą, nosimy wszystko, co służy przygotowaniu pewnej imprezy nie na górę , po schodach, gdzie kiedyś, stacjonowało wojsko (!) a na dół, do piwnicy (-), gdzie znajduje się moja żona. Unieruchomiona na stałe (!!!).

Wszystko trzeba nosić w rękach, aż mnie dziwi, że nie ma tu windy towarowej. Po chwili, okazuje się, że jednak jest ale mało wydajna, wchodzi do niej nieco jedzenia albo podpaski (?!) i to nie za dużo.
Z szefem z czwartego piętra, spotkałem się w holu, zrekonstruowanego według dawnych planów pałacyku.
Każdy kto tu zajrzy myśli, że tak stylowo było tu od początku, tymczasem te piękne boazerie, plafony i meble zostały tu zainstalowane niedawno, przykrywając surowe betonowe ściany. Wszystko zrobiliśmy sami.

Całe to zamieszanie, przyjęcie w piwnicy, odbywa się z okazji śmierci babci ( To Lilit, przestrzeń protoprzejawiania się Pierwszego Oddzielającego się od Źródła, nie żyje biologicznie!JB).

Budzę się i od razu coś mi się tutaj nie zgadza. Miało być na zewnątrz Przejawienia a nie w jego piwnicy, czyli minusowości urojeniowej. Czyżby narracja z „na zewnątrz” oznaczała już tylko urojeniowa narrację ?
Wszystko co da się uroić na ten temat, z góry można stwierdzić, że jest urojone minusowo, czyli powoduje uwięźnięcie w swoich wyobrażeniach na temat tego co „na zewnątrz” Przejawienia !!!

Trochę mnie to zasmuciło i z tym odczuciem zasnąłem:
Obserwuję ruch na ulicy, biegnącej z lewej (od rynku głównego) na prawo. Można też widzieć to inaczej. Kiedy stanie się na środku ulicy, ruch jest z góry do dołu i odwrotnie, albo z przodu do tyłu i z tyłu do przodu.
W każdym razie, po lewej stronie, przy chodniku, stoi rząd zaparkowanych pojazdów i dla poruszających się ulicą pozostaje w związku z tym tylko jeden pas. Na szczęście, pomiędzy zaparkowanymi samochodami ,jest jedno, nie zajęte miejsce i w tym miejscu można się wyminąć z nadjeżdżającym z góry/z lewej/z głębi ekranu pojazdem.
Piszę tak, ponieważ mimo nieokreśloności/przezroczystości (!) pojazdy nadjeżdżające z tego kierunku mają pierwszeństwo.
Ci z dołu/z prawej i z tyłu mimo, że są wyraźni i kolorowi muszą, a właściwie chcą, z szacunku do tych drugich ustępować im z drogi !!!

Budzę się. Co to ma być ? Czyżby nie było żadnego zewnątrz ??? A cały obieg następował wewnątrz , z góry na dół i z dołu do góry na jednym pasie, w obydwie strony ???
Pytam jeszcze raz: Nie ma zewnątrz ?!?!?

Ruscy(czerwoni-poziom przyczynowy 5) mają pod chodnikiem(-), ukryty magazyn z amunicją do karabinów starego typu. Do takich wymagających ponownego załadowania po każdym strzale! Jestem w śnie mocno tym zaskoczony. Przecież takich karabinów już dawno nie ma na świecie!
Oni tymczasem magazynują te naboje, chyba tak na wszelki wypadek. Może to są jakieś dawne nieodwołane do dziś zalecenia, jak to w ruskim wojsku ?
Budzę się i zapisuję. Jakieś dziwactwo, myślę, pewnie to podkreślenie system akcja- reakcja czyli przyczyna- skutek i aktualności tego prymitywnego(-) obrazu świata, panującego w świadomości bytów małej karmy, przysypiam.
Całe przyjęcie odbywa się w Sali, po lewej, albo raczej za mną, bo wyszedłem na prawo, przez drzwi, które teraz, kiedy stoją na zewnątrz(!) i jestem odwrócony w jej stronę mam po lewej .
Sala jest cała oszklona (!!!) i przez mętne szyby widać poruszające się w niej postacie. Wyszedłem i zrobiłem ten obrót (!) po to aby na schodkach które biegną na dół, wzdłuż ściany Sali, do piwnicy(w lewo) postawić miskę z jedzeniem dla kota (myślokształtu !). Robię to z litości !
Obudziłem się, zapisałem i zasnąłem.
Stoję w tym samym miejscu, w którym stałem przed chwilą tyle, że teraz wiem, że w tej Oszklonej Sali, poruszające się postacie to ………. zwierzęta !!!
Zwierzęta są różnorakie i mogą nawet porozumiewać się pomiędzy sobą ale jedynie wewnątrzgatunkowo !!!
Informacja/przekaz : Można zabrać tu osobę towarzyszącą. Zabrać w to przenicowanie! Możemy to wyrazić w poetyckich słowach, bo za pół dnia i tak je zetrzemy(!!!!!!!!).

Trzeci śniący

Działo się! I to jak nigdy jeszcze do tej pory, dużo tego było ale ja pamiętam wyrywki i brak jest zakończenia, ale po kolei.
W nocy mi nic nie wyszło i uznałem, że Twojego pytanie nie rozumiem i jest dla mnie zbyt skomplikowane. Zmieniłem pytanie na trochę inne : O co chodzi w tej przestrzeni, którą badamy z Jarkiem i o co chodzi z tym zwężeniem?

Takie sformułowanie łatwiej trafia do mojej prostej duszy .
Śniła mi się przestrzeń gry, która była czymś w rodzaju labiryntu, ale jednak pozornego, bo jak poznałeś się na tym to można było łatwo i liniowo(!) go przebyć. W labiryncie byli ze mną rodzice(10), żona(1-5) i Chris(<10), nasz współlokator. Wcześniej też miałem sen o domu, gdzie wraz z ojcem miałem remontować łazienki ale bardzo nam się nie chciało.
W początkowych śnieniach, których szczegółów nie pamiętam, zapamiętałem liczbę 300 jako ważną ale tyle tylko pamiętam.
Wracając do „labiryntu”, była to raczej gra wyborów ale wielu, można było go przejść na wiele sposobów. Pierwsza sala to było coś, jakby łamigłówka przestrzenna. Gdzie była rampa, winda, przycisk, który otwierał drzwi, wtedy było przejście do zapadni itd. Przeszliśmy to łatwo. Następna sala to było coś, w rodzaju gymu i spa połączonego w jedno. Mieliśmy oszukać załogę tego przybytku, że jesteśmy klientami, skądś buchnęliśmy ręczniki ale Chris, ponieważ pracował na siłowni, to mógł się zatrudnić na niby i zlustrować ten gym, docierając nawet do szefa aby podpatrzyć na plany, jak iść dalej. Dlatego mogłem obejrzeć to jak gdyby w całości, wówczas padły słowa LABIRYNT POZORNY. Został stworzony po to, aby istoty o braku doświadczenia i wiedzy go nie przebyły!!!
(Wygląda na to, że to pewien rodzaj testu, który pozwala przejść do Źródła, nie dostaniesz się do Niego jeżeli nie wiesz, że masz do czynienia z pozornością labiryntu. Jest tak dowolny w sposobie pokonania, że kiedy to odkryjesz okazuje się że nie był żadnym labiryntem, takie wrażenie stworzył jedynie twój umysł. Chodziło jedynie o samą drogę , przejście go a nie o trasę/zagadkę którą rozpoznałeś. JB)

Ale to nie był jedyny sen i dopiero następny był naprawdę dziwny. Wydaje się, że ma spore znaczenie. W tym śnie spotykamy się razem, Ty i ja, w kawiarni, niedaleko mojego domu.
Ty przytaszczyłeś ze sobą skrzynię, taką olbrzymią, pełną zeszytów/notatników ze swoimi zapiskami. Wyglądało to tak, jakby to były zapiski, które robiłeś chyba całe życie, a nie parę lat. Była tego masakryczna ilość !!!
Wszystko zapisane drobnym maczkiem, na niektórych stronach poprzylepiane były kartki na kartkach, które miały świadczyć, że wracałeś do tych notatek i je uzupełniałeś!
Zaproponowałem Ci, abyśmy poszli do mnie, do domu, bo te notatki mogą tu zginąć. Zgodziłeś się. Weszliśmy do sypialni i pokazałem Ci żonę i małą. Żona spała ale się obudziła i Cię pozdrowiła. Poszliśmy później do livingu i tam omawialiśmy podróż, którą jednocześnie mieliśmy odbyć i już ją odbyliśmy i właśnie omawialiśmy!
Strasznie dużo mówiłeś, jak nigdy dotąd, bo my przecież nie rozmawiamy, a piszemy do siebie. Ty w zasadzie piszesz zdawkowo. Zaproponowałem Ci Colę .Wlałeś mi ją do szklanki i zakląłeś bo się skończyła.
Powiedziałem Ci, że jest jeszcze w kuchni, więc poszedłeś ale były Coke, zwykłe czerwone z cukrem, ja pijam czarną bez cukru (Coca Cola zero). Ty jednak chciałeś czerwoną i w sumie okazało się, że to Ty te cole kupiłeś i przyniosłeś. (Szirin-Słodycz. JB)
Gadaliśmy o wielu sprawach, ale nie wszystko pamiętam. Siedzieliśmy nad jakąś mapą, która w zasadzie była punktami, które połączone były ze sobą liniami, a te z innymi tworząc ścieżki. Każdy punkt miał jakieś znaczenie i coś oznaczał. Była to chyba mapa tego co jest POZA.

Była bardzo skomplikowana. Mieliśmy dotrzeć gdzieś na skraj punktu, gdzie jest granica (pozorna?) naszych podróży, ale naszym celem było się dostać gdzieś, gdzie z perspektywy mapy wyglądało jakby to było jeszcze dwa razy dalej!
To znaczy od tej naszej granicy drugie tyle. Było to praktycznie niewykonalne i poza naszymi możliwościami ale jakoś nam się prawie udało.
Dotarliśmy blisko celu a po drodze znaleźliśmy dwóch facetów, których też mieliśmy odkryć , byli kluczami albo kluczowymi postaciami. Ja też byłem jednym z kluczy albo kluczową postacią. (Ci faceci byli nami 🙂 JB)
Powiedziałeś mi, że ja jestem Majanem albo Majonem ale raczej to pierwsze. Nie wiem co to oznacza ale może chodzi o Majów? Nie ważne.
Pamiętam tylko część z tych rzeczy i nie pamiętam szczegółów, których ten sen był pełen. Jeden z tych gości znajdował się na mapie w miejscu, gdzie na pozornie prostej drodze z punktu do punktu następowało rozwidlenie na 10 punktów, jeden obok drugiego, tworząc w ten sposób 10 dróg przejścia, jedna obok drugiej. Nie pamiętam już nic więcej, opisałem to bardzo chaotycznie ale starałem się to jakoś ogarnąć.
Sen nie miał jakiegoś wyraźnego zakończenia, jakby miał mieć kontynuację. Szkoda, że nie pamiętam więcej szczegółów. Aha, ten sen był trochę inny od pozostałych snów, które miewałem do tej pory i nie chodzi o to, że odczuwałem go bardzo realnie, bo nie był jak niektóre bardzo realne sny ale był ten sen jakiś inny.

Jeszcze jedno. W tym śnie wyglądałeś trochę inaczej ale wiem, że to byłeś Ty! W sumie już kiedyś mi się śniłeś ale nigdy nie miałem pełnego przekonania, takiego jakie mam teraz, co do tego snu. Tyle tylko, że było za dużo informacji aby to łatwo przenieść do świadomości dziennej.

Ja nie zapamiętałem dzisiaj niczego szczególnego, poza właśnie jakimiś rozgałęzieniem, na wiele kierunków. Ta rozgałęziona na dziesięć stron sieć wychodząca z jednego punktu to właśnie Szczelina, poziomy Świadomości wcale nie są linearne są bliższe naszemu wyobrażeniu cebuli. Kabała określa to w swoim języku rozbiciem naczyń-skorupami. Dlatego właśnie kryształowy wir składa się z wielu tafli „szkła” pod różnym kątem względem siebie. Jakby nie było, posługujemy się językiem indoeuropejskim, a Brahma to brama !
Faktycznie nie pijam coli „O” bo jest z aspartamem a to podobno neurotoksyna ! W ogóle nie pijałem żadnej, aż do listopada. Teraz wzięło mnie właśnie na jej picie co nie umknęło uwadze snów. Oczywiście pojawił się dodatkowy podtekst , imię wspomagającego mnie 'ibbura-Szirin, perskie słowo, bliskie naszej słodyczy.
Twój sen opowiada o tym o czym mieliśmy śnić. Właśnie przemyśliwuję nad taką mapą. Zaczynam podejrzewać, że nie ma żadnego na zewnątrz. Jest tylko wewnątrz a zmiana kierunków (Labirynt ) następuje pozornie bo jednocześnie. Z naszego czasoprzestrzennego punktu widzenia wygląda to jak naprzemienność a nie jednoczesność. Stąd złudzenie czasu, przestrzenie i bycie na zewnątrz lub wewnątrz!
Twój sen jest bardzo istotny bo teraz wiemy, że o czymś co wiemy w głębi Świadomości nie wiemy jeszcze nawet jawie. Mamy już nawet konkretną mapę i planujemy odbyć podróż a właściwie z tamtejszego punktu widzenia już(!!!) ją odbyliśmy, czy wyrażając się jeszcze precyzyjniej jesteśmy podróżą !!! Notatek rzeczywiście mam od jasnej cholery i rzeczywiście doklejam nowe sny do starych pytań, a stare wciąż analizuję mając coraz szerszą wiedzę na temat ich symboliki co pozwala ze starych snów poznać nie znane mi na jawie informacje !

A, jeszcze jedno, zapomniałem dodać, że wczorajsze sny zakończyły się informacją podaną przez głos śnienia :
„Można zabrać tu osobę towarzyszącą. Zabrać w to przenicowanie! Możemy to wyrazić w poetyckich słowach, bo za pół dnia i tak je zetrzemy(!).”

No to zabrałem…….. ciebie !!!!