„Nie jest wcale jasne, czy biologiczna forma świadomości,rozwinięta do obecnej postaci przez ewolucję na naszej planecie, jest pożądaną formą doświadczenia, faktycznie dobrą samą w sobie.(…)
Jedynym teoretycznie martwym punktem obecnej filozofii umysłu jest kwestia świadomego cierpienia: tysiące stron pisze się o qaliach barw bądź zawartości myślenia, natomiast niemal żadna praca teoretyczna nie omawia wszechobecnych stanów fenomenalnych, takich jak ludzkie cierpienie czy zwykły powszedni smutek(„depresja subkliniczna”), ani też treści fenomenalnej związanej z paniką, rozpaczą oraz melancholią- nie mówiąc już o świadomych doświadczeniach śmierci bądź utraty godności.(…)
Zagadnienie etyczno-normatywne ma wyższą rangę. Gdyby ktoś ośmielił się przyjrzeć faktycznej fenomenologii systemów biologicznych na naszej planecie, spostrzegłby, że różne rodzaje świadomego cierpienia stanowią co najmniej równie istotny element życia jak postrzeganie koloru, czy świadoma myśl, które pojawiły się stosunkowo niedawno. Ewolucja nie jest czymś, co należałoby gloryfikować. Jednym ze sposobów- niezliczonych sposobów-patrzenia na ewolucję biologiczną na naszej planecie jest podejście jak do procesu, który stworzył ocean cierpienia i zamętu, gdzie wcześniej nie było żadnego. W miarę jak nieustannie rośnie nie tylko liczba osobnych świadomych podmiotów, ale również wymiarowość ich fenomenalnych przestrzeni stanu, pogłębia się także ocean cierpienia. Jak dla mnie jest to również silny argument przeciwko tworzeniu sztucznej świadomości: nie powinniśmy powiększać tego koszmarnego bałaganu, zanim nie zrozumiemy, co tu się naprawdę dzieje. (…) Istnieją oblicza światopoglądu naukowego, które mogą zaburzać spokój naszego umysłu i wszyscy to przeczuwają.” ( Thomas Metzinger- A Self Worth Having)
„A najstraszniejszą rzeczą, jaką możemy się o sobie dowiedzieć jest to, że każdy z nas jest nikim, a nie kimś, marionetką a nie człowiekiem.(…) Jest strategią konieczną, jeśli mamy żyć dalej jako byty paradoksalne, które znają stawkę, ale temperują zapędy świadomości, żeby nie poznać tej stawki zbyt dokładnie.” dodaje Thomas Ligotti
Kiedy już wszyscy przejrzymy tę grę w jaką z nami gra Świadomość pozarefleksyjna, Ta spoza Granicy 5/6 i Ta która jest jej podszewką 8-12, nie pozostanie nam nic innego jak zacząć zachowywać się wobec siebie, nawzajem, przyzwoicie. Choćby tylko po to aby uniknąć śmieszności.
A co z tymi którzy stracą oparcie w ochronnych ideałach czyli w urojeniach społecznego transu konsensusowego? Ligotti mówi że;
„ Gdyby utracili oparcie w tych swoich ideałach, honor kazałby im postradać rozum.(…)Nie ma wątpliwości, że przetrwaliby to doświadczenie, jak wielu przed nimi.(…) Ile jeszcze zniesiemy, (i) w jaki sposób ludzka rasa przyjmie wiedzę, że nie ma żadnej ludzkiej rasy-że nie ma nikogo?”
Swoją drogą szaleństwa nie trzeba się obawiać ani go tabuizować. Psychiatria ewolucyjna wyjawia nam, że wiele chorób psychicznych; schizofrenia, depresja jak i euforia naprzemiennie występująca w chorobach dwubiegunowych to dawne strategie przetrwania jakie umysł stosował od tysiącleci. Jedne służyły przetrwaniu w czasach opresji i niedostatku a drugie w czasach nadmiaru.
Ostateczne rozpoznanie siebie jako samoświadomej autoiluzji nie jest niczym strasznym.
To kwestia przyzwyczajenia, opracowania języka w którym się w ten sposób o sobie myśli i mówi, na dodatek taki stan umysłu pozwala penetrować obszary Świadomości do tej pory niedostępne z powodu barier wyobrażeniowych, emocjonalnych i mentalnych.
Gdybyśmy byli wciąż świadomi naszą dzisiejszą świadomością,że po tej oto młodej parze ,stojącej na ślubnym kobiercu, mającej w planach domek z ogródkiem i gromadkę ślicznych dzieci , nieodwołalnie, prędzej czy później, przejedzie walec bytu albo byśmy postradali zmysły albo w końcu zaakceptowali tę szaloną grę, rozumiejąc jej Konieczność.
Jak na razie martwi, po skończonym przedstawieniu, wstają na bis 🙂