Nocny świat jest podszewką dnia i ciąży w stronę Hadesu, mawiał James Hillman.
Śmierci w naszych snach nie należy jednak pojmować w sposób dosłowny, to informacja płynąca z Nieprzejawienia 8-12 gdzie spoczywa martwy biologicznie Bóg o Źródłowej Świadomości. Wiem że pobrzmiewa w tym zdaniu zagrobowy chichot Nietzschego. Dusza pragnie nam w takich snach powiedzieć do czego zmierza nasze przeznaczenie, nasza indywiduacja. Zmierza do śmierci naszej oddzielności którą zazwyczaj podtrzymuje życie.
Zacytuję Hillmana ;”Ten nieznany cel jest jedynym absolutnym pewnikiem ludzkiej egzystencji. Hades jest więc niewidzialny, a jednak absolutnie obecny.” Istotą pracy ze snami jest ich przyzywanie i pogłębianie swojego związku z obrazami jakie przynoszą. Hillman mówi o przylgnięciu do takiego obrazu zamiast o dokonywaniu na nim obrzędów hermeneutycznych, zamiany obrazu na pojęcia lub intelektualne interpretacje. Odnosząc się do Freuda i Junga Hillman pisze; Wykonali oni pewien ruch, którego my już nie chcemy powtarzać-przemieniali obrazy w wykrystalizowane symboliczne znaczenia. To znaczy cokolwiek spotkali nie pozostawiali tego takim, jakie jest, lecz natychmiast przekształcali w 'to czy tamto’.
Chodzi o to, że psychoanalityczne podejście do snu ekstrahowało ze snu jakiś jego fragment i redukowało cały sen do tej jednej płaszczyzny narzuconej przez interpretację szczegółową. „Pozwalając obrazowi mówić tylko jedno słowo.” Porzucamy wtedy sen jako całość i skupiamy się na szczegółowym nurcie, kontynuacji pochwyconego w interpretację symbolu który jeszcze niedawno był elementem całego, żywego obrazu snu. Takie podejście pozostawia wciąż naszą Duszę nieożywioną.
„Obrazy nie przechadzają się dookoła na swoich własnych nogach. Zostają przekształcone w znaczenia. Ale zostawmy wreszcie to znaczenie- zostawmy poszukiwanie znaczenia i sensu życia.”

Hillman ma rację. Każdy kto rozpoczyna śnienie progresywne najczęściej pyta o sens swojego życia , o to jak ma postąpić aby było pomyślne albo chociaż obfite w wartości cenione przez śniącego. Obraz senny jest nie tyle tym co ktoś widzi ale sposobem w jaki widzi. I właśnie sposób w jaki widzimy znaczenia senne zmienia się wraz z praktyką śnienia a nie same sny, sny są przepełnione niezgłębionymi treściami. Nasza interpretacja zawsze zatem je ogranicza do aktualnego poziomu zrozumienia śniącego. Musimy zatem ograniczyć interpretowanie i pozwolić działać w nas snom. Warto nadać im intencję lub nawet pozwolić przedstawiać im własną swobodną narrację. Dobrze jest jednak mieć wiedzę o pojawiających się na różnych poziomach dominujących symbolach czy kolorach, rodzajach postaci, wtedy łatwiej nam zrozumieć język snów i nie chodzi tu o dosłowną interpretację jak w psychoanalizie ale o uchwycenie mowy snów u korzenia ich przedstawień, nawet na poziomie geometrycznych kształtów Nicości 8/2 które mają z sobą zadziwiające relacje jakie można poznać jedynie śniąc bo po przebudzeniu umykają werbalizacji podobnie jak doświadczenia unii mistycznych.

„ Początkowo, jednostka wierzy, że obrazy są halucynacjami (tym, co widzialne); potem rozpoznaje je jako subiektywne wyobrażenia ale w następnej kolejności przychodzi świadomość, że obrazy są niezależne od subiektywności, a nawet od samej wyobraźni jako pewnej aktywności mentalnej. Obrazy przychodzą i odchodzą zgodnie ze swoją własną wolą i swoim własnym rytmem […] Ostatnie rozpoznanie oznacza, że to raczej umysł jest zanurzony w wyobraźni, a nie wyobraźnia w umyśle. Obraz jest trans-historyczny, głęboki , płodny, wysoce intencjonalny i ważny.”
Budowanie więzi z Duszą , ja nazwałbym ten proces odzyskaniem i oczyszczeniem połączenia, według Hillmana polega na ustanowieniu kontaktu z obrazami sennymi na ich ożywianiu, na utrzymywaniu z nimi nieustannej, troskliwej i uważnej relacji. Chodzi o pozwolenie im na pełne wyrażenie się w obrębie psyche.
Tak zwane silne ego, będące głównym celem większości nurtów terapeutycznych jest nie tylko fikcyjnym, sztucznym tworem, blokującym aktywność obrazów, ale również czynnikiem odpowiedzialnym za zjawiska psychicznej dezintegracji.
Hillman dużo pisał o patologizowaniu ludzkiej psyche przez Duszę.Tak też to jawi się nam w śnieniu progresywnym, jako przeciekanie i próby naprawienia przecieku przez byty pozornie zewnętrzne wobec nas śniących. Warto zdać sobie sprawę że przeciekanie do naszej świadomości Świadomości Duszy 7 nie jest jedynie związane z odczuciami przyjemnymi.

„Dusza(6-8;JB) bowiem nie pragnie ucieczki od rozpaczy-pragnie rozpacz przeżyć, pragnie głęboko doświadczyć rozmaitych ciemnych nocy, rozpamiętywać własną śmiertelność i skończoność, lamentować nad nieodłącznym od wszystkiego rozpadem oraz przemijalnością. W przeciwieństwie do tego Duch (8-12;JB) wędruje po szczytach, dąży do transcendencji, wieczności, absolutu, zjednoczenia przeciwieństw, integracji , harmonii, czystej świadomości , jedności ….przekroczenia wszelkich uwarunkowań.”

Hillman pisał; „ Nie lubię czuć się zbyt zdrowy. Potrzebuję więcej depresji. To raczej próba wyrwania się z depresji, odsunięcie od siebie głębokiego doświadczenia tragedii życia, jakie niesie ono ze sobą, stanowi prawdziwe zagrożenie.”

„W depresji wstępujemy w głębię, w głębi zaś odnajdujemy duszę. Depresja jest kluczowym doświadczeniem tragicznego wymiaru życia. Przynosi ucieczkę, ograniczenie, skupienie, powagę, ciężar i upokarzającą niemoc. Przypomina o śmierci. Prawdziwa rewolucja zaczyna się tylko w kimś, kto gotów jest uczciwie przeżywać swoją depresję. Nie chodzi ani o wyrywanie się z niej-pozostawia nas to bowiem w zamkniętym kręgu nadziei i rozpaczy; ani o przeczekiwanie, aż przejdzie-chodzi odkrywanie świadomości i głębi, których depresja się domaga. Tak zaczyna się rewolucja w imię duszy.”

Hillman unika definiowania czym jest Dusza. Dla niego jest podstawową metaforą psychologii głębi, najlepiej oddaje jej istotę myśl Heraklita; „Idąc , granic duszy byś nie odkrył, każdą przemierzając drogę: Tak głęboki ma Logos.”
Zapewne dlatego w snach pojawia się jako przeźroczysty kontur naszej własnej postaci przed którym stajemy, czasem pozwala zetknąć się z sobą głową, czasem pojawia się jako błękitna czuła dłoń a czasem jako mgła w której jedynie przeczuwamy Jej obecność. Mam na myśli szeroko pojętą ekumenę Duszy obejmującą poziomy 6 do 8.
Logos to oczywiście ta najbardziej pierwotna Wibracja-Słowo/Obraz który stwarza Przejawienie. Pojawia się kiedy zbliżamy się do granicy 8/9 i jest tym bardziej przykra, budząca lęk, drapieżna, im bardziej nie jesteśmy gotowi na przekroczenie tej granicy. Co znamienne nie zawsze ją słyszymy czasem widzimy ją jako OBRAZ, to zależy od rodzaju percepcji duchowych reprezentacji naszych zmysłów, od naszych predyspozycji. Głos śnienia i obrazy senne są zatem dalekim echem Logosu stwórczego, wibracji która w swoich „węzłach” poprzez „aglutynację”stwarza urojone byty samoświadome dlatego właśnie niższe świadomościowo węzły „czują” lęk/drżenie przed otchłannym nisko zindywidualizowanym Logosem.

Znalazłem w Historii klasycznej filozofii indyjskiej, prof. P. Balcerowicza uwagę prowadzącą do ciekawej refleksji ; najpierw w Przejawieniu pojawiają się bogowie, potem byty powstałe przez aglutynację a na samym końcu te które posiadają zindywidualizowaną świadomość taką jak indywidualne Dusze i ich zindywidualizowane aspekty splątane karmicznie-inkarnacyjne. Ja nazywam to fałdowaniem Pola/Zwierciadła Świadomości, aglutynacja mimo, że brzmi bardzo współcześnie oddaje w trafny sposób naturę pierwotnych poziomów Świadomości .

A co jeżeli oprzemy się przeciekaniu/zaglądaniu Duszy do naszego życia wewnętrznego ?
Odczepi się od nas ?
Przecieknie do naszej przestrzeni urojeniowej czyli do przestrzeni która jest w naszym przekonaniu na zewnątrz nas, do urojeniowej realności otaczającego nas świata i zaatakuje nas jako zdarzenia wybrane z wielości przyczyn i skutków 5 , tak aby zmusić nas do poruszania się, szukania nurtu Konieczności. Czy to odbywa się w formie głaskania czy kopniaków zależy od tego jakiego rodzaju świat urojeniowy kreujemy sobie naszym umysłem na zewnątrz nas. Można iść lekko, stąpając po szczytach gór albo być w tym samym kierunku brutalnie popychanym, klucząc po życiowych wertepach.
Życie w nurcie Konieczności nie jest brakiem działania(!) jakby chcieli widzieć to zwolennicy wolnej woli, fatum naszych czasów, ale ciągłym odnajdywaniem nurtu Konieczności w swoim życiu, wyznaczającego najkrótsza drogę pomiędzy początkiem a końcem.
Nie są to linie proste ! Te potrafią prowadzić najdłuższą drogą. W naturze takich nie ma. Umysł poprzez swoją logiczną dialektyczność jest źródłem iluzji celowości wymyślonych przez siebie działań, myślenie lubi generalizacje, schematy, uproszczenia, szuka w życiu powtarzalności aby zmniejszyć swój wydatek energetyczny. Tymczasem ta prosta droga wiedzie nas na manowce a wysiłek potrzebny na pokonywanie tej, zdawałoby się prostej drogi, rośnie wykładniczo.
Na ścieżce Konieczności pojawiają się również skrajne realizacje Konieczności tak jak u Adżiwików skrajna asceza-rytualny bezruch i zagłodzenie się (pr.nivatti; s.nirvrtti), rytuał któremu w ostatnich dniach życia ascety towarzyszy cała społeczność. W Europie podobny rytuał zwany endurą(głodówkę prowadzącą aż do śmierci ), praktykowali średniowieczni Katarzy. Są to jednak wyzwania skrajne które podejmują nieliczni wyznawcy determinizmu po głębokiej refleksji duchowej, właściwym rozpoznaniu sytuacji, w porozumieniu i za akceptacją przełożonych wspólnoty. Nie jest to zatem samobójstwa popełniane w depresji czy w afekcie a wyraz głębokiej przemiany duchowej i chęci porzucenia życia jako przyczyny ograniczającej wolność duchową ascety. Proces ten trwa zazwyczaj wiele tygodni a etapy słabnięcia ciała są precyzyjnie zsynchronizowane z ćwiczeniami duchowymi.
Jak zorientować się w którym momencie należy skręcić z ubitej drogi ?
Właśnie do takiej kontroli drogi służy śnienie progresywne. Wszyscy rozwijamy się według różnych szkół duchowych ale niewiele osób zdaje sobie sprawę w którym miejscu drogi się znalazło i czy przypadkiem nie kręcą się w kółko uwiedzeni iluzją pewności swoich postępów. Nie zawsze czas poświęcony rozwojowi przekłada się na rzeczywisty postęp. Niewielu jest naprawdę oddanych i kompetentnych nauczycieli. Śnienie daje nam możliwość ciągłej kontroli i autokorekty. Stajemy się zatem swoim własnym nauczycielem. W kolejnych snach coraz częściej udaje się nam przenosić „swój” punkt obserwacji prowadzonej z pozycji umysłu na poziom Obserwatora-Duszy 7 ale jak uzyskać połączenie z Duszą 7 na jawie ?
Wystarczy nauczyć się wzbudzać w sobie wdzięczność. Nie chodzi tu o wdzięczność skierowaną wobec kogokolwiek za cokolwiek. Chodzi o umiejętność osiągania tego poziomu Świadomości nawet bezosobowo. Można trenować na bliskich , psie , krześle nawet na sobie.
Zaskoczeniem może okazać się konstatacja, że wdzięczność jak i miłość , euforia, nie są emocjami z poziomu 3 czy małej karmy 1-5 potraktowanej jako całość a poziomami Świadomości z przestrzeni Duszy 6-8, które my jako byty niskoświadome interpretujemy jako uczucia wyższe z braku możliwości znalezienia innego punktu odniesienia niż znane nam z biologicznego życia odczucia komfortu czy bezpieczeństwa lub jego braku.