W przestrzeni która przypomina podkowiasty korytarz , a może okrąg ? Widzę skupione po prawej stronie cztery przedmioty. Podkreślono we śnie że nie są one tak jak mi się wydawało nieuchwytne. Są zgromadzone w jednym miejscu.
-Czekają aż dogoni je czas !!! Jak wyraził się sen.
W drugim śnie również pojawiły się cztery przedmioty. Przypominają raczej niewielkie pół a może nawet mniej niż półlitrowej pojemności miseczki (a nie kielich jak wyobrażamy to sobie dzisiaj). Widzę naniesione na nie liczby. Dwie z nich są takie same ; 320 , trzecia chyba 89 czy może 890, czwartej nie zapamiętałem albo coś się z nią stało. Widziałem te liczby bardzo dokładnie jak rzadko zdarza się to we śnie ale nie chciało mi się budzić i zapisywać 🙂
Kolejnej nocy udało się zapamiętać już tylko trzy jednakowe miseczki ustawione jedna nad drugą.
Pytam kolejnej nocy ; dlaczego najpierw cztery potem trzy i o co chodzi z tym Graalem, generalnie?
Obserwuję z daleka nadlatujące samoloty. Nadlatują z głębi ekranu nad jakieś miastem pogrążonym w ciemności. Widzę jak ich wielkie czarne krzyże(!) co chwilę pojawiają się wyraźniej na tle świateł rozbłyskujących za kadłubami. Najpierw jeden , potem drugi , trzeci. Rozbłyski są piękne, to nie wybuchy pocisków przeciwlotniczych a rozbłyski następujące w momencie kiedy każdy ze spadochroniarze „traci grunt” pod stopami. To nie są flary, a krótkie rozbłyski światła wokół maszyn, wielkie aureole zachodzące na siebie(!).
Widowisko jest zachwycające ale w pewnym momencie jedna z trzech obserwowanych przez nas maszyn (jestem z przewodnikiem) przechyla się niebezpiecznie na lewą stronę. W tej samej chwili widzę że jej skrzydło zaplątało się w linki spadochronów. Pomiędzy mną a przewodnikiem przeskoczyła myśl że jedna z maszyn zaraz spadnie na ziemię i się roztrzaska.
Przewodnik po chwili milczenia mówi; no a teraz nadaj ostatnią wiadomość bo zaraz będzie twoja kolej i przez jakiś czas nie będziesz miał łączności. Powtarza tę frazę dwa albo trzy razy. W tym samym momencie okazuje się że desant z udziałem trzech samolotów obserwujemy z pokładu czwartego transportowca.
No i wyskakuję , tracę łączność i budzę się w łóżku 🙂
Reasumując . Nie było jednego Graala a cztery. Bezpodstawne jest założenie że był jeden kielich czy „krater” albo tyle ich było ilu ucztujących .Były cztery i pito zapewne z nich wino po kolei przekazując sobie kratery. Jeden się rozbił w momencie kiedy któryś z ucztujących zaczął już tracić równowagę 🙂 .Pozostałe po uczcie gliniane miseczki a nie cudnej piękności kielich leżą zapewne do dziś w jakiejś jamie , niczym się nie wyróżniając od innych skorup z tamtych czasów. Blask wokół nich bowiem pojawiało się tylko wtedy kiedy wlewano do gardeł ich zawartość 🙂
Wiele by można snuć refleksji nad ostatnim snem ,opowiada przecież historię rozbicia czwartego naczynia w sposób w którym można by się dopatrzyć wiele głębszych znaczeń. Choćby refleksji nad domniemaniem nie o Sact Graal’u a o Sang real’u (naczyniu na krew królewską) czyli nie kielichu a dziecku Jezusa i Marii Magdaleny, wywiezionym (podobno miała to być dziewczynka ale ze snów wynika że chłopiec i to jakiś taki…nadpobudliwy) do Francji gdzie do dziś w miejscu w którym miała żyć i umrzeć Maria Magdalena po uciecze z Jerozolimy stoi klasztor chrześcijański.
Z badań tego tematu w snach wynika, że ta legenda mimo ziarnka prawdy jest nieco odchylona od toru jakim podąża prawda 🙂
Jezusa wykradł jeden z jego braci , ten który od dawna uprzedzał swojego młodszego brata Jezusa że to się źle skończy, nie bardzo wierzył w to co Jezus wygaduje o Bogu i swoim synostwie .
Kiedy wszyscy towarzysze Jezusa ukryli się ze strachu przed prześladowaniem Maria Magdalena wraz ze starszym bratem Jezusa wynieśli pozbawione przytomności ciało(Ciekawe dlaczego nikt nie zadał jeszcze pytania dlaczego „zmartwychwstanie” odbyło się nocą a nie w świetle dnia gdzie mogłoby być obserwowane przez zgromadzonych licznie przez nieprzekonanych Żydów?) i udali się za miasto gdzie opatrzono rany (Jezus kulał już do końca życia) i w miarę możliwości jak najszybciej było można udano się w dalszą drogę .Rzeczywiści w stronę ówczesnej Galii. Po wielu miesiącach drogą początkowo głównie lądową a nie jak suponują dzisiejsi badacze od razu łodzią przez Morze Śródziemne. Uciekinierzy dotarli do Owernii a nie tam gdzie dzisiaj stoi wspomniany klasztor.
Jezus jak każdy mistrz(Przez pewnego psychiatrę została nawet napisana książka analizująca syndrom i cechy charakterystyczne osobowości mistrzowskiej na przykładach kilkunastu mistrzów dawnych i współczesnych) owładnięty w wieku młodzieńczym (często w wieku dwudziestu kilki lat pojawiają się pierwsze objawy schizofrenii młodzieńczej-kuszenie na pustyni)manią gloriosa czyli często towarzyszącym zaburzeniom neurologicznym/epileptycznym zespołem Geschwinda przejawiającym się napadami teofanii, wizjami Królestwa Niebieskiego itp. To są odniesienia do osoby historycznego Jezusa.
Jezus ewangeliczny/egregorialny jest postacią zbiorową , dlatego apostołów oraz ich mistrza powinniśmy traktować jako jedną postać(nie tyle osobowość zwielokrotnioną co wielopoziomową , dwunastoelementową strukturę Świadomości gdzie Judasz odpowiada poziomowi 13 , urojeniowemu zwierciadłu Boga w którym powstaje Przejawienie a Mistrz/Jezus poziomowi Czerwonego <10, Matka Jezusa Maria (!) łączy się / jest wymienna z Marią(!) Magdaleną ,relacja Demeter-Pesefona i reprezentuje poziom 10 itd. itd.), dlatego wszystkie opowieści o losach apostołów winniśmy łączyć w całość, epizod opowiadający o udarze/ślepocie/odzyskaniu wzroku/późniejszych dysocjacyjnych napadach epilepsji przez Szawła/Pawła jest elementem odnoszącym się właśnie do okoliczności pojawienia się pierwszej dysocjacyjnej wizji Chrystusa(Czerwonego <10) jakiej doznał w podobnych okolicznościach Jezus człowiek).
Jezus człowiek miał trudne dzieciństwo. Jako dziecko nie Żyda(w tej sytuacji nie mógł się nawet ożenić w obrządku żydowskim , mogło to być powodem agresji wobec tradycyjnej religii żydowskiej jaką Jezus przeniósł na swoje urojone posłannictwo) żył w społecznej izolacji, a rówieśnicy raczej go unikali, zapewne dlatego miewał w dzieciństwie i we wczesnej młodości epizody złości i tłumionej agresji wobec otoczenie(Apokryficzna Ewangelia wg.Tomasza), objawiającej się czasem drobnymi kradzieżami i rozwijaniem „złego oka” (ewangeliczna relacja o walce Piotra z Szymonem Magiem to tak naprawdę to co chciano ukryć w historii życia Jezusa , zniszczyć tę jego część mroczną, demoniczne alter ego. Miał bowiem za co pokutować na tej pustyni judzkiej, co ciekawe alchemicy arabscy twierdzą że był na dodatek alchemikiem!)
Jego późniejsze (po pierwszych napadach wizji teofanicznych naprzemiennych z kuszeniem przez Szatana i depresją , typowych dla objawów dwubiegunowych jego przypadłości) relacje z ludźmi a nawet bliskimi uczniami nie były przyjacielskie i bliskie a „pouczycielskie”, takiż miał również stosunek do kobiet co jest charakterystyczne dla dzieci izolujących się/izolowanych w dzieciństwie która zmuszone były do życia w świecie własnej wyobraźni. Tego rodzaju osobowości zwane w psychiatrii mistrzowskimi są bliskie psychopatii pozbawionej zdolności przeżywania bliskości emocjonalnej z innymi osobami(wystarczy przywołać twarde słowa Jezusa wobec własnej matki i rodziny).
Do dziś istnieje Kościół Janowy(Mandeiści) którego, na szczęście dla Watykanu, już nieliczni wyznawcy twierdzą że Jan Chrzciciel przepędził Jezusa podczas chrztu ponieważ w wodzie obok Jezusa ujrzał czarny krzyż (Czyżby orła cień ? 🙂 A może raczej kruka? I jego krakanie ;Oto jest…itd).
Wracając do przerwanego wątku.
W czasie ucieczki doszło do zbliżania brata Jezusa z Marią Magdaleną i to ich dziecko urodziło się w Owernii. Jezus mimo że Maria nie była mu niechętna a można przypuszczać że go nawet kochała nie miał z nią nigdy żadnych intymnych zbliżeń.(Osobowości mistrzowskie wobec seksu zajmują zawsze skrajnie odmienne postawy albo zupełny permisywizm albo absolutne odrzucenie , w naszym analizowanym przypadku mamy ten drugi wariant, jest taka kapitalne wręcz opwieść gnostycka relacjonująca spotkanie Jezusa z Marią Magdaleną na którejś ze świętych, dość licznych w tamtej okolicy , gór . Jezus wyjął z własnego uda małą kobietę i powiedział do Marii że pokaże jej jak można osiągnąć królestwo niebieski, po czym zaczął z ową własną (!!!) wyjęta z uda(?) kobietą kopulować. Maria z Magdalii widząc to upadła na ziemię porażona wstydem ! Skądś się przecież takie opowieści biorą !). Co ciekawe starszy brat Jezusa pod wpływam całej tej sytuacji a może wpływu Marii zaczął skłaniać się albo tylko udawać że uwierzył w głoszone przez Jezusa idee i został jednym z pierwszych głosicieli chrześcijaństwa (biskupów)choć mogło być również tak, że Jezus na którym wciąż ciążył wydany wyrok(Owernia to podówczas wciąż jeszcze obszar Imperium Romanum) podszywał się pod brata i jako on głosił razem z Marią swoją naukę. Braci można było co prawda odróżnić po tym że jeden z nich kulał ale wtedy nie zwracano na takie przypadłości nadmiernej uwagi. Jezus zmarł w Owernii w wieku około pięćdziesięciu lat. Grób został otwarty dopiero za panowania cesarza Juliana zwanego przez chrześcijan Apostatą a ciało spalone. W dowód wdzięczności jeden z żołnierzy Juliana oczywiście chrześcijanin zamordował ostatniego z cesarzy rzymskich który próbował wyplenić chrześcijaństwo i przywrócić Rzymowi dawną religię.
Bawiłem się w gemetryczne rozważanie nad znaczeniem imion. Litery hebrajskie oprócz wartości liczbowych noszą w sobie pamięć obrazów, mają pamięć graficzną związaną z protosynajskim źródłem tego języka(Ideogramy).
I tak na przykład :
alef to 1 albo 1000 ale i głowa byka,początek, nauczanie
bet to 2 ale i rodzina , intymność, charakter wewnętrzny czegoś
itd.
Kiedy rozpatrzymy w te sposób liczbę 666 jej znaczenie ukryte to:
symbol przymierza +być przywódcą+szukać tożsamości/inteligencja+przyjmowanie+wola/ostrze
co ciekawe 6 to również gwóźdź czyli 666 w jakimś sensie to trzy gwoździe !
A kiedy rozpatrzymy imię w formie Jezus to:
posiadać umysł analityczny+ gwóźdź/ostrze+konfrontacja+słowa+jednoczyć
w formie Jeszua to:
nauczanie+ gwóźdź/ostrze+konfrontacja+umysł analityczny+słowa+jednoczyć
Trochę was to przeraziło? Chrześcijaństwo nie wzięło się z sufitu i nie jest tak, że nie tkwi w nim spore ziarno prawdy chociaż …..
Oczywiście zbadałem i swoje nazwisko :
nauczanie + pytanie o tożsamość + wola + konfrontacja + coś co ma charakter wewnętrzny