O czarnej magi w dobrym towarzystwie mówić nie wypada ale zapewne nie raz was owa czarna magia intrygowała. Postanowiłem wziąć ten temat na „klatę” i aby nie narażać was na przykre doświadczenia, zapytałem :

Czy zaklęcia służące do podporządkowywania sobie 72 duchów, zapisane w pierwszej księdze „Małego klucza Salomona” GOECJI są skuteczne ?

(Chodzi o NAJSTRASZNIEJSZĄ księgę magiczną zachodniego świata ; GOECJĘ – KSIĘGĘ WYCIA ! )

Pomiędzy pracą a domem obserwuję na ulicy straszny zamęt. Ktoś obrócił (jadący w lewo) czarny (!) liniowy autobus bokiem i teraz samochody , cały ich sznur zamiast prawym pasem jadą lewym a te z drugiej strony, raz odwrotnie a raz prawidłowo ,jakaś apokalipsa drogowa ! Na szczęście zaburzone strumienie mijają się bezkolizyjnie (!). Po prawej , po stronie w którą udaję się do pracy(6) widzę jak jakiś facet ubrany na czarno przejęty sytuacją stoi pośrodku przeciwległych jezdni pomiędzy zmieniającymi się sznurami pojazdów próbując chyba przejść na druga stronę a może wydaje się mu, że jest w stanie pokierować tym splątanym ruchem ??? Całe zdarzenie mam miejsce na wysokości wieży(!) ciśnień ,miejskich wodociągów. Ten mag, pożal się boże, wyszedł właśnie chyba stamtąd.

Oglądamy razem z ekipą TVP różne dziwne zabawki. Niektóre działają lepiej inne gorzej. Najbardziej charakterystyczny jest piesek Wiery Pietrowny(tak się nazywa ta zabawka) to mechaniczny piesek ziejący ogniem. Środowisko w jakim się znajdujemy jest jednak jakieś zawilgocone i wszystko dział tak sobie , jest na dodatek mroczno więc nie wszystko dobrze widać. Wychodzimy i wsiadamy do samochodów , każdy jedzie swoim samochodem mieliśmy się chyba już rozstać a oni wrócić do stolicy ale widzę, że ekipa TVP jedzie w oddali za mną, widać pomyśleli, że być może coś przed nimi ukryłem i mam im jednak coś więcej do pokazania i nieświadomy zaholuję ich w ciekawsze miejsce.

Kiedy wjeżdżam na skrzyżowanie które jest na szczycie wzniesienia widzę ich w lusterku (!180 stopni) jak wyjeżdżają za mną z bocznej drogi pod kątem 90 stopni z prawej strony .To skrzyżowanie trzeba dobrze znać aby się nie dać zaskoczyć jego charakterem , to jest rondo a wszyscy spodziewają się zwykłego skrzyżowania . Kiedy się podjeżdża do niego z dołu do góry w ogóle nie widać jak ono działa. Dopiero kiedy na nie wjedziemy jego mechanizm jest dla wielu zaskoczeniem. Zatrzymuje się więc przed skrzyżowaniem i wysiadam. Pokazuję ekipie czarny szklany okrąg który mam z sobą. Chyba zrozumieli że wiem o ich podchodach i nie mam przed nimi nić do ukrycia , jak widać z dalszej części snu mimo deszczu wszystko widzieli i skręcili na górce za mną, w prawo.

Znaleźliśmy się znowu w jakiejś podobnej do tej pierwszej mechanicznej menażerii ale tu jest jasno i sucho. Mijając podobnego pieska Wiery Pietrowny byłem świadkiem jak tutejsza zabawka rzygnęła ogniem na pół metra ,omal mnie nie osmalając , na szczęście wykonała swój „numer”w stronę talerzyka z czipsami niczego więc nie podpaliła. Wziąłem nawet jednego czipsa do ręki i zjadłem żeby pokazać ekipie TVP, że to jest to fajnie zorganizowane i tworzy nawet jakąś fabułę warta ich uwagi .

Wszystkie te zabawki są stare, z poprzednich epok i dzisiaj już trochę śmieszą , trochę budzą nostalgię a trochę przestraszają samym faktem, że działają, tak jak ten piesek Wiery Pietrowny, który rzygnął ogieńkiem, niespodziewanie, kiedy przechodziłem.

Wygląda to na zabawową egzaltację przedrewolucyjnych rosyjskich arystokratek pokroju Bławatskiej a nie księgę Salomona i jago magiczne sposoby na uwięzienie 72 duchów w butelce. (Arabska wersja tej magii to Sulejman i Dżiny w butelkach 🙂 Mathers i Crowley utrzymywali, że oryginał Goecji znaleziono w londyńskiej bibliotece ale zapewne zwędzili go Bławatskiej 🙂

Dariusz Misiuna , tłumacz i autor przedmowy do Goecji ładnie zdefiniował problem jaki pojawia się wraz z księgami magicznymi :

Największym wrogiem maga, a zarazem , paradoksalnie, narzędziem jego tymczasowego sukcesu, jest obsesja. O tę zaś bardzo łatwo, kiedy przed-sąd, pod wpływem kontaktu z „nieznanym”, zamienia się w przesąd. Z tej właśnie racji w świecie magii tak niewiele spotyka się osób „oświeconych” na tle rzeszy pogrążonej w przesądach.”

Misiuna również podaje we wstępie zabawną uwagę, że często najpierw się pisało o pewnych magicznych księgach a dopiero potem się je tworzyło 🙂 Podaje również ,że Crowley sam użył owych goecjańskich zaklęć tylko raz ,wzywając ducha Buera aby uleczył znajomą mu osobę , częściowe fiasko owej ewokacji tłumaczył potem własną niedyspozycją po libacji 🙂

Crowley zresztą nie ukrywał, że w jego rozumieniu ewokowanie i współpraca z owymi przyzywanymi duchami jest działaniem na poziomie własnej nieświadomości a nie działaniami realnymi.

W księdze tej mowa […]o duchach i zaklęciach, […] które być może istnieją bądź nie istnieją. Ich istnienie nie ma zresztą znaczenia. Kiedy podejmuje się pewne działania, pewne sprawy się zdarzają. Uczniów ostrzega się poważnie, aby nie nadawali im filozoficznej wagi ani nie traktowali ich jako coś, co istnieje obiektywnie.”( Liber O vel Manus Sagittae ).

Prawda jest jednak taka jak w moim pierwszym śnie ,wpływając naszą wolą na zmiany na mokrym poziomie (-3) nieświadomi prawdziwych skutków możemy odkształcić bieg linii przejawienia , tendencji pewnych zdarzeń. Nie zniszczymy ich co prawda ale spowodujemy spore naprężenia w otaczającej nas przestrzeni. Zupełnie niepotrzebnie wystawiając samych siebie na cierpienie psychiczne. Trochę lepiej dział to powyżej granicy 5/6 oddzielającej + do O, czyli poziomy 1-5 od 6-8. Chodzi oczywiście o różnicę pomiędzy czarną i biała magią czyli goecją a teurgią. W tym drugim , jasnym przypadku jest to tylko zabawą ezoteryczną.

Zabawne jest również to, że księgi magiczne nazywano kiedyś „grimuarami” skąd wzięło się polskie słowo; gryzmoły 🙂