Wielu osobom niewątpliwie inteligentnym wydaje się , że powinni uwolnić się od samych siebie dzisiejszych, czyli niedostatecznie mądrych, od tych siebie którzy za chwilę, w wyniku tej przełomowej decyzji wezmą a może już biorą intensywny udział w procesie doskonalenia, czemu sprzyja dzisiejsza moda na rozwój duchowy czyli właśnie na ucieczkę od samego siebie dzisiejszego ku nam jutrzejszym bardziej duchowo i intelektualnie rozwiniętym.
Jednym słowem ja dzisiejsze na podstawie wiedzy ja wczorajszego stwierdza, że jest głupie, zbyt mało rozwinięte, zbyt mało wykształcone, rozpoczyna zatem w swojej głupocie bieg ku świetlanemu ja jutrzejszemu. Dlaczego my dzisiejsi jesteśmy na tyle mądrzy i rozwinięciu duchowo aby uznać, że tacy nie jesteśmy ? Oto wielka tajemnica bytu ! Paradoks? Nie całkiem, zwyczajnie, porównujemy się do innych i ich miarę tak jak my głupcy ją pojmujemy przykładamy do siebie ale czy w ogóle mamy szansę stać się nowymi nami na miarę naszych głupich wyobrażeń o mądrości innych? Lepszych od nas, nazwijmy to wprost , przyszłych nas na miarę naszych pragnień.
Zatem już dziś jako głupcy przecież, podejmujemy tę decyzje i wybieramy dziedzinę lub ją co jakiś czas odmieniamy aby dotrzeć do celu jaki jako głupcy uznaliśmy za wart tego całego wysiłku .Czy potrafilibyście mi wskazać osobę która tą metodą dotarła do upragnionego celu który, nie oszukujmy się , stał się w międzyczasie celem ruchomym a może już tylko samym ruchem bez celu. Może zbyt banalne jest porównanie do chomika biegającego w młynku ale przyznajcie sami , niewiele się różnimy w tym względzie. Mędrcy co prawda mówią, że nie cel jest ważny a droga ale w tym przypadku przecież niepostrzeżenie droga staje się celem .
Trochę to głupie ale przecież jako głupcy ruszamy w tę drogę, jako głupcy nią podążamy więc nie możemy się dziwić że jako głupcy trafiamy do celu głupców.
Co więcej , mamy za mentora swojej głupoty siebie samych czyli głupca bo to głupiec w nas wybiera kto z nauczycieli w mądrości jest mądrzejszy a kto jeszcze głupszy.
Mój ojciec kiedy byłem jeszcze nastolatkiem w trakcie pedagogicznej pogawędki napomknął łamiącym się ze wzruszenia głosem , że zawsze pragnął spotkać naprawdę mądrego człowieka. Zaimponował mi wtedy swoją mądrości i dążeniem do jeszcze większej mądrości , dał mi w ten sposób impuls do tego abym i ja zaczął rozglądać się za kimś mądrym.
Kiedy po latach napisałem kilka książek o poszukiwaniu mądrości a nawet o poszukiwaniu Najwyższej Przyczyny Wszystkiego, sporo artykułów na ten sam temat, obiektywnie rzecz ujmując, nie całkiem pozbawionych głębszego sensu, mój ojciec wiedząc o tym nigdy nie zapytał o konkluzję płynącą z moich poszukiwań. Nie mam mu tego za złe wiem bowiem jak wiele kosztuje korekta własnych przekonań.
Ojciec jako młode pacholę, kiedy z pobliskiego domu wysiedlano niemieckich sąsiadów natrafił w powysiedleńczej ruinie na porzucony luterański wolumin, miał potem przez długie lata z powodu kontaktu z ową księgą głębokie poczucie winy. Nie mam zatem zamiaru pod koniec jego długiego życia, wypełnionego pragnieniem spotkania mądrego człowieka burzyć wewnętrznej równowagi ojca, starannie pielęgnowanej niemal dziewięćdziesiąt lat , dzisiaj już tylko z lekka korygowanej mało stresującymi programami stacji Cartoon Network i Disney Chanel.
Tak sobie czasem myślę, kiedy go obserwuję oglądającego kreskówki, czy spotkał w swoim życiu tego wyczekiwanego mędrca , czy jego dzisiejszy stan jest rezultatem rozmowy z nim ?
A może nadal jest głupcem który zmienił jedynie technikę poszukiwania mądrości ?
Jakoś brak mi chęci aby go o to zapytać.
Zakończę tę głupią refleksję refleksją innego głupka:
„Zrozumiawszy, że chcąc dokonać całkowitej przemiany w strukturze swej psychiki, nie możemy opierać się na żadnym zewnętrznym autorytecie, spotykamy się z nieskończenie większą trudnością odrzucenia swego własnego wewnętrznego autorytetu, autorytetu swych odrębnych, drobnych doświadczeń i nagromadzonych opinii, wiedzy, pojęć i ideałów. Jeśli wczorajsze doświadczenie czegoś was nauczyło , to staje się ono nowym autorytetem- ten autorytet dnia wczorajszego jest równie szkodliwy, jak autorytet sprzed tysiąca lat.”
Krishnamurti