Mały człowiek owładnięty przez Wielkiego Człowieka czyli jak wyprowadzać Duszę na spacer i nie oszaleć

Jeśli sądzisz, że myślisz, to się mylisz-to Atena myśli w tobie”

Friedrich Otto

Znudzony a może nawet zniecierpliwiony czytelnik, zapewne zada w końcu pytanie o cel do jakiego zmierzam w cyklu poświęconym Swedenborgowi. Cel, tymczasem, jest już właściwie widoczny, choć oczywiście w sensie adlerowskim, fikcyjny.

Dusza, jeżeli dopuścimy ją w swoim życiu do głosu, może nam zaszkodzić, oczywiście z punktu widzenia celów uważanych za pożądane w naszej kulturze . Odbierzemy to negatywnie , jako patologizację, nerwicę czy psychozę ponieważ to odczucie jest wyrazem naszego uporczywego, urojeniowego przeciwstawiania się Jej celom.

Kiedy szeroko pojęta Dusza(6-8) ma zamiar wycofać nas z gry karmicznej, gotowa jest pozbawić nas środków do życia lub spatologizować w sposób tak głęboki, że przestaniemy się o siebie troszczyć. Odwrotnie , kiedy ma w planie ulokowanie nas tutaj na dłużej, pchnie nas w niekończący się wyścig po laur zaspokojenia, pogoń za bachiczną radością . I jedno i drugie uzyska przeciekając do naszego życia odpowiednimi archetypami !

Może dojść nawet do wydostania się duszy z naszego wnętrza na zewnątrz, tak jak w alchemicznym coagulatio. Obrócenia percepcji o sto osiemdziesiąt stopni. Na tym polega sekret opętania przez któryś ze składników Duszy(6-8), na tym polega stanie się phorosem. Rumakiem jednego z aspektów Duszy (6-8). Dzieje się tak zawsze kiedy nie podporządkujemy się jej głosowi z wnętrza, ponieważ to Ona nas posiada a nie my Ją. To Ona nas animuje(psyche-anima/animus) aranżuje sytuacje zmuszające do pobudzeń wyobrażeniowo-emocjonalnych. Tak zostaje się prorokiem, wariatem albo mężem stanu. Dopóki Duszę izolujemy zaprzeczając jej znaczeniu w swoim wnętrzu wydaje się nam ulotna, zmuszamy Ją jednak w ten sposób do projektowania Siebie na to co nas otacza,na osoby i wydarzenia które nas spotykają, albowiem Dusza „nie znosi” izolacji , chce aby ją oglądano, patrzono na nią, choćby w postaci symptomu, jakim się przejawia w naszej psychice. A kiedy już wydostanie się na zewnątrz, okazuje się, że zostajemy powołani aby stać się zaprzęgiem prawdziwej furii. Oczywiście możemy „starać się” zachować równowagę pomiędzy obydwoma stanami ale to nie jest takie proste. Aby zwrócić symptom trzeba rytuału, modlitwy jakiegoś własnego sposobu na jego psychologizację, trzeba wzbudzić potężne emocje.

Warto jeszcze raz przemyśleć naiwną praktykę myślenia pozytywnego jako technikę mającą na celu zatrzymanie przeciekania Duszy. Jej „plany” nie są bowiem naszymi planami a powstrzymywanie jej działania barierą myślenia pozytywnego doprowadzi wcześniej czy później do eksplozji. Dusza nie jest lukrowanym na różowo aniołkiem i może dążyć do pogorszenia warunków życia człowieka a w niektórych okolicznościach nawet do śmierci ciała. Możemy uchwycić moment kiedy Dusza (Świadomość Świadka, Atmana 7) zaczyna aktywnie przesiąkać (patologizować) naszą dzienną świadomość. Odnosimy wtedy wrażenie jakby nadrzędna część nas samych wyglądała na świat poprzez nasze oczy. Najczęściej Świadek jest bardzo zainteresowany wszystkim co dzieje się wokół nas, nawet stroną techniczną naszego otoczenia. Ma się wrażenie że Świadek jest bardzo stary, przedtechniczny i zagląda do naszego życia przez swoiste „okno czasowe”. Jeżeli nie próbujemy powstrzymać Jego/Jej zaglądania w nasze życie nie jest zbyt natarczywy. Powiedziałbym nawet, że nie narzuca się i szanuje naszą decyzję o zakończeniu takiego wglądu(przecieku). Inaczej dzieje się kiedy nasza świadomość stawia Duszy opór , z lęku o zdrowie psychiczne i zachowanie normy ustalonej społecznie i kulturowo. Właśnie wtedy, takie zahamowanie wglądów Duszy w nasze życie przejawia się patologizowaniem, pojawieniem się obsesyjnych myśli, „bezprzyczynowego” lęku wolnopłynącego czy wolnopłynącego smutku-depresji . Kiedy pozwalamy kierować Duszy naszym życiem, starając się nie walczyć z jej delikatnym głosem, obrazami wewnętrznymi, których najłatwiej doświadczyć w snach, kontakt taki odbieramy jako delikatną ekstazę. Kiedy jednak wytworzymy w sobie mechanizmy obronne przed przeciekaniem Duszy , przed naporem, ciśnieniem duchowym, odgradzając się mentalnie od duchowości jako takiej, pojawić się może stan depresyjny coś w rodzaju podciśnienia Duszy. To mroczna forma ekstazy tyle, że z braku świadomości samego procesu i naszego oporu określana depresją. Depresję określa się chorobą ze względu na społeczną bezużyteczność osoby podlegającej takiej formie patologizacji. Gdybyśmy przestali stawiać opór i poddali się odczuciu które w naszej kulturze wydaje się być destrukcyjne, rozkosz depresji niczym nie różniłaby się od rozkoszy ekstazy mistycznej o którą wielu mistyków aktywnie zabiegało. Kluczem jest poddanie się przeciekaniu Duszy i zrozumienie że to Ona wybiera ten moment. Należy się wtedy „zatrzymać” i pozwolić jej wyjrzeć przez nasze oczy, nie starając się niczego rozumieć.

W takim momencie wyprowadzam właśnie swoją Duszę na „spacer”, pokazuję Jej świat jaki widzę dokoła siebie. Na jawie Dusza nawiedza mnie kiedy przez jakiś czas aktywnie nie śnię. Kiedy mam z Nią kontakt w snach, rzadko pojawia się na jawie.

Trzeba pamiętać o tym, że szeroko rozumiana Dusza (6-8) a nie tylko zakochany w sobie Atman 7 nie pragnie ucieczki przed rozpaczą, rozpamiętywaniem swojej przemijalności i skończoności(przemijanie dotyczy również Duszy , jest bowiem tworem urojeniowym podobnie jak my tyle, że na skalę wielkiej karmy), Ona pragnie ją przeżywać nami(nogami Wielkiego Człowieka) ! Nie powinniśmy zatem uciekać przed wolnopłynącym lękiem ani przed depresją a dogłębnie ją przeżyć aż do doświadczenia jej na płaszczyźnie duchowej. Co innego Duch 8-12(głowa i „oddech” Wielkiego Człowieka Kosmicznego) ten „idzie skacząc po szczytach” jest zaangażowany w sprawy absolutne, jednoczenie przeciwieństw i ich powtórne rozdzielanie, „wdycha” harmonię Przejawienia; integrację, przejrzystość a „wydycha” ich przeciwieństwa. Potrafi tego dokonać jednocześnie !

Całą Świadomość jakiej, mniej lub bardziej świadomie, doświadczamy można podzielić na dwa rodzaje. Na świadomość jakiej doświadczamy na jawie oraz w snach OOBE , LD czyli świadomość myślową , to świadomość obszaru 1-5 , w tym zawarłbym również nieświadomość indywidualną i zbiorową towarzyszącą poziomowi mentalnemu 4. Drugim rodzajem świadomości jest świadomość agnostyczna, ta której nie możemy doświadczyć w sposób intelektualny , nie możemy jej zwerbalizować, dostępna jest nam w formie przeczuć , niewytłumaczalnej pewności i symboli w wizjach i snach. Czym bardziej oddalamy się od świadomości agnostycznej brnąc w szczegóły świadomości myślowej próbując dowieść tego co nie ma wyrazu logicznego, tym bardziej oddalamy się od poziomu świadomości Duszy czyli właśnie świadomości agnostycznej.

Jestem przekonany, że z duszą można pertraktować. Jest zainteresowana głównie silnymi emocjami jakie daje przeżywanie przez nas świata, nie dba o same formy , zdarzenia które je indukują. Kiedy zatem chcemy uniknąć Jej ślepych popchnięć w wir zdarzeń dla nas nieprzyjemnych, powinniśmy złożyć jej jakiś dar zastępczy. Właśnie taki sens mają wszystkie obrzędy religijne, i świeckie. Tym darem może być nasze zaangażowanie w zupełnie abstrakcyjne czynności generujące przeżycia .Wspinaczka górska , skoki na bandżi, uczestniczenie w kulturze, można również stać się kimś bardzo dziwnym a nawet zdziczałym i dopóki czujemy wsparcie duszy, dopóty nasza życiowa droga/rola jest odgrywana właściwie. Na tym polega poruszanie się w nurcie Konieczności ,bez zbaczania na urojeniowe mielizny.

Hillman napominał nas, że „grzeszymy” przeciw Duszy, gdy nadmiernie dociekamy znaczenia obrazów ujrzanych we śnie czy próbujemy zrozumieć co zainteresowało Duszę na jawie, skoro zdecydowała się nas spatologizować (przeciec przez Granicę 5/6), akurat w takim a nie innym momencie. Hillman był osobą która miała skłonności do depresyjnego kontaktu ze Świadomością, stąd zapewne bierne podejście do konfrontacji z nieznanym, które uogólniając zalecił wszystkim swoim czytelnikom i słuchaczom niezależnie od ich sposobu istnienia w Duszy.

Jest pewne, że obsesyjne spekulowanie wokół symboli pojawiających się w snach, śnionych biernie, kiedy sny są jedynie raportami ze swobodnie fluktuujących stanów Duszy, nie jest najlepszym rozwiązaniem. Hillman jednak nie jest konsekwentny , choćby w ; „Senex i puer : aspekcie teraźniejszości historycznej i psychologicznej” możemy znaleźć taki popis kojarzenia wszystkiego ze wszystkim , że czytanie skryptu staje się wprost nieznośne. Choć sam temat jest ciekawy ponieważ dotyczy relacji pomiędzy Duszą a Duchem, zstępowaniem a wstępowaniem , życiem a śmiercią.

Problem nadmiaru skojarzeń, z którym mamy do czynienia u wielu wykształconych w „niepohamowany” sposób , jest poważnym problemem duchowym. Refleksja nad własną nadkojarzeniowością powinna budzić niepokój badacza owładniętego taką przypadłością i sprowokować do postawienia sobie pytania; dlaczego przy odpowiednio drobiazgowym wniknięciu w rozważany przedmiot analizy mentalnej wszystko do wszystkiego zaczyna pasować ?

Gödel postawił ten problem jasno choć na gruncie logiki matematycznej. Jego twierdzenie ma jednak konsekwencje filozoficzne i metafizyczne. Zdanie Gödla** jako samozwrotne jest nierozstrzygalne wewnątrz teorii, bo teorie są właśnie ograniczone, nie mają możliwości introspekcji. Gödel korzystając z teorii chaosu, daje przykłady, jak w zupełnie określonych deterministycznych strukturach bardzo (dowolnie) małe zmiany założeń na wejściu powodują kolosalne różnice na wyjściu, zdarza się że poprowadzone dwoma, niezależnymi torami, dają sprzeczne rezultaty. Nadmiar interpretacji może prowadzić do podobnego zjawiska. Powtórzę raz jeszcze; Czym bardziej oddalamy się od świadomości agnostycznej brnąc w szczegóły świadomości myślowej próbując dowieść tego co nie ma wyrazu logicznego, tym bardziej oddalamy się od poziomu świadomości Duszy, czyli właśnie świadomości agnostycznej.

Hillman podobnie jak wcześniej Jung , do kontaktu z Duszą używał tak zwanej aktywnej imaginacji i biernego śnienia, dlatego nie trudno domyślić się co otrzymywali na wyjściu takiego procesu. W jednym i drugim przypadku dominowała mentalizacja doświadczenia sennego czyli obracanie się w urojeniowym obszarze poznawczym małej karmy 1-5. Kiedy śnimy progresywnie , ukierunkowując intencją eksplorowany snem obszar , na co Dusza , co zapewne obydwu analityków zdziwiłoby niepomiernie , chętnie się zgadza, nie ma problemów z interpretacją. To jak w odczytywaniu napisu z kamienia z Rosetty. Mamy dwa kompatybilne zapisy , naszą intencję i obraz senny. Po kilku miesiącach sennych porównań nietrudno jest zrozumieć język Duszy.

Oczywiście stanowisko jakie prezentuje Hillman w psychologii archetypowej, wciąż nie prowadzi wprost do porzucenia ludzkiego punktu widzenia i wciąż mimo zapewnień o zrozumieniu wieloaspektowości Duszy , Hillman nie potrafi wyzwolić się z antropocentrycznego przekonania, że to my decydujemy jakie kroki podejmiemy aby okiełznać operującą w świadomości Duszę. Trzeba przyznać że Hillman wraz z Jungiem zbliżają się nieco do odkrycia Konieczności(skutku który jest przyczyną wszystkich przyczyn do niego prowadzących), Jung zaczyna dostrzegać ją w synchroniczności akauzalnej (pamiętajmy ,że Jungowi jako protestantowi nie była obca idea predystynacji, która jest przecież formą Konieczności). Hillman antycypuje ją w owym przytłoczeniu „zmową” archetypów choć wciąż jest w głębi (nomen omen, czego właśnie nie dostrzega) przekonany, niczym Odys, że jakoś można z nimi według własnej woli postąpić, uchylić się pozorną zgodą albo chytrym wybiegiem posłuszeństwa.

Tyle o moim osobistym doświadczeniu w tym względzie. Ważne jest aby z Duszą mieć relację może nie tyle uległości czy pokory co wdzięczności,kiedy ją w sobie wzbudzimy zawsze nawiążemy łączność z poziomem atmanicznym 7. Jesteśmy jego aspektem. Kiedy zaczniemy się wymądrzać wpadniemy w nurt urojeń , obojętnie dodatnich czy minusowych, wtedy nasza część Tej maszyny może ulec „zatarciu”.

Hillman powiada, że; „wszystkie wydarzenia w sferze duszy, to znaczy wszelkie psychologiczne zjawiska i zachowania cechują się odpowiedniością i podobieństwem do archetypowego wzorca. Nasze życie naśladuje życie postaci mitologicznych: działamy, myślimy i czujemy tylko tak, jak nam na to pozwalają pierwotne wzorce ustalone w świecie imaginatywnym. Nasze życie psychiczne naśladuje mity.

Jak zauważa Proklos, zjawiska wtórne (nasze osobiste doświadczenia) można ponownie zwrócić do ich pierwotnego, czyli podstawowego, tła, od którego się odbijają i do którego należą. Zadaniem psychologii archetypalnej i jej terapii jest odkryć archetypowy wzorzec różnych form zachowania. Zakłada się przy tym, że każde zachowanie gdzieś przynależy: wszelkie formy psychopatologii mają swój mityczny substrat i przynależą do mitów, czyli mają w nich swoją siedzibę. Co więcej, sama psychopatologia jest środkiem umożliwiającym powrót do mitu, środkiem pozwalającym ulec działaniu mitu i wkroczeniu weń. Jak powiedział Jung: Bogowie stali się chorobami, tak że dzisiaj, ażeby znaleźć Bogów, musimy poszukać ich w naszych patologiach”(Pathos. Nostalgia pueri aeterni w: Gnosis nr 6, przeł. J.Prokopiuk)

Wielkanocny aspekt mojej opowieści.

Idąc, granic duszy byś nie odkrył, każdą przemierzając drogę: tak głęboki ma Logos.” Heraklit

Śmierć i Zmartwychwstanie o którym mówią religie nie dotyczą ciała ale ludzkiego 'ja’, to moment przeniesienie świadomości z Adama człowieka , poprzez rozkawałkowanie , symboliczną lub realną śmierć ciała z jego wybujałym 'ja’ i restrukturyzacja, odwrócenie świadomości , spojrzenie na życie z punktu widzenie Adama Kadmona/ Człowieka Kosmicznego/Wielkiego Człowieka /Szeroko pojętej Duszy(6-8), na całość swojej wewnętrznej struktury na którą składają się aspekty nierównoprawne co do siły woli 'ja’ ale równoprawne w swojej niezbędności uczestniczenia w całości ciała kosmicznego Adama Kadmona-Matatrona 8/3. Małym Zmartwychwstaniem ludzkiego 'ja’ możemy nazwać „obudzenie się” w ciele przemienionym czyli w Ja naszej Duszy 7. W jeszcze szerszym kontekście to odwrócenie ludzkiego 'ja’ może nastąpić niejako podwójnie (dwie Granice 5/6 i 8/9) aż do poziomu Świadomości Czerwonego <10 z wnętrza Nieprzejawienia 8-12, co niemal równa się uwolnieniu z iluzji bycia oddzielnym od Źródła. Mamy zatem Małe i Wielkie Zmartwychwstanie , z małej i wielkiej karmy. Święta Wielkiej Nocy są poświęcone naszemu Wielkiemu Zmartwychwstaniu na poziomie Czerwonego <10 w już nie na naszym poziomie Świadomości . Gdybyśmy chcieli bawić się znaczeniem słów taj jak robił to J. Lacan, fizyczne zmartwychwstanie człowieka było by Wyobrażone, to po rozkawałkowaniu i zespoleniu na poziomie Duszy – Symboliczne a na poziomie Nieprzejawienia 8-12 było by Realne. Ma to ciekawy , dodatkowy wymiar na płaszczyźnie głębszego zrozumienia co się wokół nas dzieje.

Człowiek ma skłonność do zauważania rzeczy które są stałe, najmniej zmienne, mamy zatem skłonność do traktowania jako istniejące realnie przede wszystkim rzeczy , zjawiska, odczucia, które są zmienne w jak najmniejszym stopniu, te które szybko przemykają przez pole naszej uwagi traktujemy jako iluzję lub zjawiska o marginalnej istotności. Czasem , chcąc poddać je badaniu ,aby w ogóle mogło to się wydarzyć musimy płynne zjawisko unieruchomić, czasem nawet uśmiercić. Musimy jednak zdawać sobie sprawę, że postępując w ten sposób badamy nie całe zjawisko a jeden z jego stanów i to ten najmniej dynamiczny.

Monoteizm jakim skrępowano naszą imaginację, oprócz wybujałego rozrostu ego, doprowadził do pozbawienia nas umiejętności dynamicznego personifikowania wewnętrznych obrazów psychicznych. Zabronił nam czerpać z wielopostaciowości naszego Wielkiego Wnętrza.

Trzeba oddać sprawiedliwość Jamesowi Hillmanowi, iż w sposób rzeczowy włączył się w obronę wieloaspektowego dynamizmu Duszy.

Personifikowanie, nie dopuszczane do świadomości jako metaforyczna wizja, powraca w konkretnej formie; czepiamy się ludzi, przylegamy do innych osób. Stają się one nosicielami wypartych obrazów, dlatego wzrastają w znaczenie, bywają przez nas idealizowane, traktowane jak idole, podczas gdy psyche przekonuje się, że jest nimi bardziej zafascynowana, że bardziej lgnie i jest przywiązana do owych konkretnych indywiduów niż działoby się to w przypadku metaforycznych osób które znajdują się przecież u podstaw owej projekcji na innych ludzi. Pozbawieni tworzywa metaforycznych osób, zmuszeni jesteśmy do desperackiego trwania w literalizmie, który skłania nas do kurczowego trzymania się innych, konkretnych ludzi.”(Re-wizja psychologii. James Hillman)

W rezultacie dziś zostaliśmy zniewoleni przez sublimacje otaczającej nas cywilizacji i jej kultury dużo bardziej niż dawniej przez metafory i personifikacje aspektów naszej Świadomości.

“Jesteśmy bardziej pornograficznie zseksualizowani niż nasza seksualność, bardziej agresywnie żądni władzy niż nasze ambicje, bardziej spragnieni i uzależnieni niż nasze potrzeby, bardziej masochistycznie zwiktymizowani niż wymaga tego od nas nasze cierpienie.[…] Inni przejmują na siebie funkcję nosicieli naszej duszy i stają się figurami duszy, co prowadzi w ostateczności do tego że bez tych idoli popadamy w czarną rozpacz, czujemy się nieznośnie samotni […] Relacje osobowe stają się tym obszarem na którym należy szukać tego, co boskie, zgodnie z założeniami owej nowej teologii.[…] Oczekujemy zbawienia ze strony ludzi. Pragniemy odkupienia w osobowych spotkaniach, osobowych relacjach, osobowych zatopieniach się w sobie.[…] Ludzkie osoby to współczesne sanktuaria…Skinięcie głowy bliźniego ma wartość numinalną” James Hillman

Zaniedbujemy jednocześnie własne wnętrze, zbiorową przestrzeń naszej Duszy, wraz z jej archetypami i aspektami które pozbawiamy prawa do personifikowania się w naszych myślach i przejawach życia.

Droga na której wobec całego wszechświata staje jedynie nasze ludzkie 'ja’ pozbawione wsparcie z wnętrza ,William Blake nazwał drogą Szatana.

Całe szczęście, że to tylko kolejne z urojeń naszego 'ja’, a autonomiczne aspekty i archetypy naszej Duszy i tak upomną się o swój trybut, ukryte pod postaciami coraz silniejszych symptomów psychotycznych i nerwicowych.

Czy naprawdę nie lepiej powierzyć swój los w ręce spersonifikowanych sił Świadomości w której przestrzeni się uczestniczy , własnych bóstw, aniołów i dajmonionów egzystujących w migotliwych krajobrazach Duszy? Nasz opór jest infantylny, Dusza ma nas “w ręku”, my zaś nie mamy nad Nią władzy to Ona nadaje naszemu 'ja’ sens, to Jej stany na naszej jawie odbieramy jako bycie sobą samymi. Jesteśmy jedynie psychobiologicznym naczyniem Duszy, jedynie jednym z Jej licznych aspektów.

Niepokojem , ale i ekscytacją, może napawać fakt, że nasza Dusza nie pozostaje związana aktualnymi umowami społecznymi co do ról, moralności i obyczaju i może okazać się naprawdę wolna !

Oczywiście nasze małe 'ja’ obawia się przejawów pełnej wolności Duszy(psyche). Nie wiemy co za „numer” może nam owa Dusza wywinąć , czujemy że jest nieuładzona i pełna sprzeczności, miłości, gniewu, wszechmocy,trwogi i jej iluzji. To, co z naszego ludzkiego punktu widzenia jawi się psychopatologią (!) okazuje się naturalnym stanem Duszy która nami włada , stanami naszego Atmana 7 = Brahmanowi 8. Szeroko pojętej przestrzeni Duszy 6-8 skąd przybywają , zstępują na nas idee (greckie słowo eidos znaczy w swojej pierwotnej formie to, co widzimy jak i to, dzięki czemu widzimy, innym słowem ,poprzez ideę patrzymy na świat). Przypuszczenie, że przestrzeń “wnętrza” którego jesteśmy psychobiologicznym fragmentem (naczyniem), przestrzeń która jest zawarta pomiędzy granicami 5/6 i 8/9 czyli przestrzeń naszej szeroko pojętej Duszy 6-8(w tym jej aspektów (6) , ośrodka kreującego 'Ja’ Świadka i jego archetypowych (8) animatorów, że owa przestrzeń jest uładzonym, przepełnionym radosnymi inspiracjami miejscem jest oczywiście błędna. Idee są narzędziem władzy archetypów. Unikanie spotkania z personifikacjami poziomów brahmanicznych; z ich Wielkim Czarnym , Nicością- i wyłaniającymi się z niej archetypami , oraz z pewnym swej boskości Metatronem nie prowadzi do niczego dobrego. Alternatywa przeciwstawiająca psychopatologizowanie/grzech samorealizacji/zbawieniu jest fałszywa. Patologizując w swoich fantazjach, emocjach czy symptomach rzadko wymagamy natychmiastowego leczenia ponieważ stany te są zwykłymi stanami Duszy.(Patologizowanie można by określić inaczej, jak ja to robię nazywając ten proces „przeciekaniem” albo, jak robił to Hillman „wzrastaniem w dół.”)

Wielkie sny-obrazy które pozostają z nami na zawsze , do których wciąż odwołują się inne sny „prozaiczne”,są fundamentami archetypowymi, formami z poziomu brahmanicznego 8 które leżą u podstaw naszego strumienia Świadomości, to złota (8/3) i srebrna(8/1) matryca,na których opiera się konstrukcja naszej indywidualnej (7)Duszy i Duszy szeroko pojętej (6-8). Co istotne, w chwilach kryzysowych możemy odwoływać się, nawet na jawie, do swoich wielkich archetypowych obrazów sennych i czerpać z nich siłę do przetrwania kryzysu. Ze mną, już do końca życia pozostaną senne obrazy ze spotkana sześcioskrzydłych Serafinów strzegących stopni Świątyni i obrazy z samego wnętrza Świątyni Kryształowego Wiru 8-12. To obrazy mocy, działające analogicznie jak pieśni mocy czy słowa mocy, które przybierając formę akustyczną pojawiają się, do naszej dyspozycji, w snach progresywnych.

Cytowany tu przeze mnie, J. Hillman wiele mówił o konieczności wydostania się z systemu duchowego “który musi znajdować chorobę by móc promować zdrowie, i który, aby poszerzać zakres swojej pomocy, zobligowany jest coraz bardziej powiększać obszar choroby. W rezultacie trzeba analizować coraz głębsze pokłady patologii, coraz wcześniejsze traumy: pierwotne, prenatalne, dotyczące ciała astralnego; coraz więcej osób musi brać udział w rytuale; całe rodziny, pracownicy biur i urzędów, społeczności lokalne-analiza dla każdego.[…] Rodzi się jednak pytanie; Przed kim oni (analizujący/spowiadający) zdają sprawę z tego, co dzieje się podczas ich interwencji w sytuacje kryzysowe Duszy?”

Czy zatem rozwój duchowy obiecujący nirwaniczą łagodność , dobre zdrowie i życie osiągane na drodze idealizowania rzeczywistości jest alternatywą ?

J. Hillman podpowiada nam; “Każda próba samo-realizacji/samo -spełnienia bez uznania psychopatologii, która tkwi, jak powiedział Hegel, w samej naturze duszy, jest sama w sobie czymś patologicznym, rodzajem ćwiczenia w samo oszustwie/samo-okłamywaniu się. Tego rodzaju samorealizacja okazuje się więc paranoidalnym systemem ułudy, a nawet jakimś rodzajem szarlatanerii, psychopatycznego zachowania pustej , opróżnionej z treści duszy.”

Uważam , że możliwość spotkania z wielopoziomową Świadomością „naszego wnętrza”, świadomością agnostyczną, jaką daje śnienie progresywne jest , Realną(!) alternatywą dla takich „paranoidalnych systemów ułudy”.

Fundamentalną zasadą życia naszej Duszy jest jej polowe zróżnicowanie na aspekty, żadna pojedyncza perspektywa jednego z aspektów nie jest w stanie ogarnąć całej złożoności wspólnej przestrzeni Duszy 6-8.Wszelkie normy są jedynie iluzją którą poszczególne aspekty starają się zaaplikować sobie na wzajem. To co dla jednego z nich jest normalne dla innego z aspektów może się okazać się patologiczne. Co ciekawe, ze śnienia progresywnego, jak i z wniosków twórcy psychologii archetypowej , dowiadujemy się, że dusza odżywia się nie tyle naszą energią 2 , bo ta jest jedynie po to aby utrzymywać przy życiu iluzję 'ja’ w ciele fizycznym małej karmy 1-5 czy myśleniem, cechującym poziom mentalny 4 , Ona odżywia się obrazami i emocjami poziomu wyobrażeniowo-emocjonalnego 3. Poziom mentalny 4 jest pod tym względem dla duszy nieistotny, myśli to tylko wprowadzone do systemu dane które o ile nie powodują rezonansu w postaci wyobrażeń i emocji poziomu 3 , poziom mentalny 4 to tylko magazynem danych, które dalej, powyżej granicy 5/6 nie ulegają dalszemu przetworzeniu( to co tu zapisałem można potraktować jako głos w dyskusji o sztucznej inteligencji AI). Kant szedł właściwym tropem pisząc o niedoskonałości sądów apriorycznych, kategoriach intelektu i ideach rozumu jako czymś odnoszącym się tylko do ludzkiego umysłu, a więc jako czymś subiektywnym i z punktu widzenia Źródła Świadomości ( numenu, Świadomości samej w sobie), nieistotnym. Kant sądził, że absolut pozostając poza wszelkim możliwym poznaniem jest zarazem niezbywalną ideą myśli zdążającej ku jedności wiedzy. Tej rzekomej furtki uczepił się pewien drugorzędny filozof niemiecki udający Polaka, piszący jedynie po francusku , nie mam na myśli Nietzschego a Hoene-Wrońskiego twierdzącego, że owa niezbywalność wynika z jedności, tożsamości bytu i myśli. Racjonalność bytu według Wrońskiego, twórcy naukowego(!) mesjanizmu, musi się zatem odsłaniać przed penetrującą go wiedzą, jako że są one w istocie tożsame.

Niestety, nie są ! Nietrudno wykazać błąd rozumowania Wrońskiego, podczas śnienia progresywnego.Warto również wrócić do sposobu w jaki podmiot poznający zdefiniował J.Lacan. Myślenie przeszkadza, wręcz wyklucza doświadczanie istoty bytu, ponieważ jak to już dzisiaj wiadomo, częstotliwość fal mózgowych towarzyszących jawie i myśleniu jest znacznie wyższa niż częstotliwość świadomości agnostycznej na której odbywa się doświadczanie medytacyjnego wglądu metafizycznego, śnienia progresywnego. Owszem, można potem owo doświadczenie próbować analizować, racjonalizować, przedstawiać pod postacią symboli ale nie można tego aktu pomylić z pozaprzestrzennym i pozaczasowym BYCIEM. Symbol za którym skrywa się „ostateczne” poznanie i emocja jakiej możemy doświadczyć podczas tego aktu nie jest bowiem kategorią rozumową a emocjonalną, czuciową i to w sensie przekraczającym poziom 3, ponieważ jego istota sięga poprzez (zieloną) bramę wyobrażeniowo-emocjonalną 3 aż do troistości poziomu brahmanicznego 8. Gnoza sięga jedynie poziomu sefiry Da’at (gardło Człowieka Kosmicznego), i jest ze swojej natury formą urojenia, na sposób ludzkich możliwości pojmowania, to tu powstawał właśnie obraz Człowieka Kosmicznego, przed oczami wszystkich mistyków , tu gdzie powstają również obrazy Niebiańskiego Miasta, takiejże Jerozolimy, Choronzonu z moich snów, Niebiańskiej Szambali etc. Jednym słowem kres ludzko dostępnej wiedzy a raczej jej iluzji czyli kres nauczania ludzi poprzez ludzkich mistrzów, srebrna matryca urojeniowego poznania. Potem oczywiście wszystkie sensy zostają wywrócone do góry nogami na Granicy 8/9 i pojawia się Nieprzejawienia którego możemy doświadczyć w obrazach i doznaniach symbolicznych, we wglądach mistycznych, w śnieniu. W śnieniu progresywnym mamy jeszcze jedną, zachwycającą możliwość. Możemy zwrócić się do istot nad-bytujących(przekraczających poziom Nigredo/Albedo 8/1), o świadomościach z poziomu brachmanicznego 8/3, niemal współistotnych Metatronowi, do świetlistych Dewów, aby łaskawie udzieliły nam transmisji swojego wglądu w Nieprzejawienie Szczeliny 8-12 !!!

Ale zdaje się , że znowu odbiegłem zbyt daleko od głównego wątku.

Wróćmy zatem do wielkanocnych rozważań o patologizowaniu nas przez Duszę.

Warto zauważyć że psycho-patologia to nic innego jak patos duszy. (Pathos to właściwość która pozwala się zmieniać, zmieniać nawet to co już wcześniej zostało zmienione, to zdolność do bycia poruszonym, zmiany te mogą być bolesne ale nie oznacza to że niewłaściwe, tu właśnie odnajdziemy sens słowa patologizowanie. To określenie stanów duszy które wpływają na zmianę naszego życia, losu, zdrowie naszego 'ja’ 1-5).

Nie mamy jednak słowa na określenie patologizowania sferą Ducha 8-12. Nawet J.Lacan zaznaczył ,że psychozy powstają dopiero w obszarze Symbolicznego (Duszy) kiedy Realne (8-12) przecieka(ulega inflacji) do poziomu Symbolicznego(6-8) a właściwie Wyobrażonego (urojonego 1-5) bo dopiero tu przybiera formę objawu.

Warto zatem zauważyć, że w odniesieniu do Wielkiego Człowieka. Płuca (8-12) rozprężając się i kurcząc w oddechu (W Szczelinie 8-12 to proces jednoczesny, pozaczasowy) powodują analogiczny ruch klatki piersiowej Człowieka Kosmicznego co przekłada się na stany przestrzeni Duszy 6-8. W jej przypadku kiedy czas i przestrzeń, choć przecież urojone, istnieją subiektywnie dla Niej, stąd prądy zstępowania (czarne) i wstępowania(białe), prądy w obszarze Świadomości Świadka.

Dlatego szczególnie wzniosłe twory wyobrażeń i emocji, egregory religijne, mają swoje lokum na poziomie Nadduszy 7+. Religie tworząc egregory dostarczają czegoś w rodzaju pojemników magazynujących i skupiających sformatowane przez symbole i obrzędy religijne emocje i wyobrażenia. Zatem tworzą dodatkowych partnerów dla nas , naturalnych aspektów Duszy. Musimy się zatem liczyć również z ich obecnością w przestrzeni wewnętrznej. Czy chcemy czy nie one wchodzą w relację zwrotną z Duszą i z jej aspektami.

Zazwyczaj dowiadujemy się o tym wtedy kiedy egregor religijny ulega rozpadowi a uwolnione z niego stany które na jawie można by śmiało określić patologizującymi zaczynają szukać sobie przy naszym czynnym udziale nowych Bogów, nowych pojemników lub wynajdować stare, formy już praktycznie nieużywane, w których na nowo mogły by wzbierać w siłę. Tak dzieje się z Chrześcijaństwem , jego indywidualnie dopasowane struktury(wtyczki) agregorialne rozpadając się w niektórych z Dusz, swoim elementom składowym znajdują miejsce w dawnych słowiańskich , celtyckich czy mezoamerykańskich formach bogów lub przejmują w tym samym celu postacie popkulturowych idoli.

Religie maskują psychopatologie (naturalne dla Duszy ale destrukcyjne przy zbyt wielkim ich nasileniu dla ludzi, nurty/aspekty ich Duszy i starają się w ten sposób bronić nas przed inflacją Symbolicznym a nawet Realnym.

Paradoksalnie czym lepiej w ludzkim świecie funkcjonuje konkretna religia tym więcej psychopatologii jest w stanie przed nami ukryć. Najlepiej to skrywanie widać kiedy obserwujemy inną niż znana nam religię. Jej dziwactwa, obsceniczności, wręcz szaleństwa i barbarzyństwa widoczne są wtedy jak na dłoni.

Można śmiało wysunąć tezę, że im mniej religijnej troski o zagospodarowanie szaleństwa i surrealizmu Duszy tym więcej psychopatologii wylewa się w życie społeczne i indywidualne ludzi pozbawionych tego zabezpieczenia.

Chciałbym w tym miejscu kolejny raz podkreślić , co czynię już z pewną regularnością , że w przestrzeni Duszy 6-8 nie wszystko jest nasze. Nasze czyli w prostej linii związane z małym 'ja’ (1-5). Po przekroczeniu Granicy 5/6 natychmiast dowiadujemy się, że poziom buddyczny 6 nie jest nasz, nie tylko. Naszym okazuje się poziom atmaniczny 7 ale już poziom Paramatmaniczy 7+ znowu nie jest tylko nasz, właśnie dlatego egregory religijne ulokowały się na tym poziomie. Nie nasz jest również poziom 8, w całej swojej rozciągłości. Poziomami nie naszymi są określane te w których uczestniczymy (czyli nasze ja 1-5) jako zbiorowości niższego (6) lub wyższego(7+, 8) rzędu , tymi które należą bądź do wielu aspektów Atmana 7 tak jak poziom buddyczny 6 lub są domeną poziomów Metatrona 8/3, czy Nigredo/Albedo 8/1 i Archetypów (potężnych proto-form)poziomu Nicości 8/2.

Najważniejszym jednak wnioskiem jaki z tego płynie jest ten, że to, że nie są nasze nie oznacza, że my nie jesteśmy w ich władaniu !!!

Zatem religie religijne , czy psychologizujące jak choćby terapie psychoanalityczne, jak i świeckie jak materializm czy nominalizm czy inne jeszcze formy samoobrony przed własną Duszą 6-8, i co oczywiste przed Nieprzejawionym 8-12, mają dla nas tę istotną funkcję, że pozwalają przenieść nasze odczucie sił psyche z powrotem w sferę Symbolicznego czyli obszaru Duszy 8-9 i nie popadać w panikę w czasie zalania naszej małej świadomości przez „szatańską” inflację Wielkiego Czarnego 8/1 , „boskie” unoszące głosy Albedo 8/1 czy „groźne napominania” Matatrona 8/3 lub „pochłaniającą nicość” Nicości 8/2 -depresji. Zalanie miłością własną poziomu 7 jest dość przyjemne mało kto zatem się przed nim broni.

Depresja która jest zanurzeniem świadomości 1-5 w Nicości 8/2 przeformatowuje ją , “osusza” /wybiela duszę zbyt wilgotną i “nawilża” /przyczernia zbyt suchą .Poza Nicością 8/2 czeka na nas coś w rodzaju Szpitala Dusz, nadzoruje go Czerwony< 10 .Taki Szpital ale dla aspektów zaobserwujemy również ponad Granicą 5/6 , nadzoruje go Atman 7 , poprzez ciągłe rekonstruowanie poziomu buddycznego 6.

Depresja, również inne psychopatologie są jedynie złem czy chorobą kiedy nadamy im taki sens, porównując do chwil doświadczeń euforycznych, jasnego oblicza Duszy , same w sobie nie są ani złe ani dobre. Nie są nawet chorobą , są jedynie stanem Duszy który przedostał się w tej formie do życia małego 'ja’ 1-5.

Procesy te są nieuniknione ponieważ podszewką każdego ze stanów, również tych patologicznych naszego ciała i umysłu są nakładające się na nie , załamujące się na Granicach 5/6 i 8/9 źródłowe stany Duszy 6-8 i Ducha 8-12 , stany których Wielkie odpowiedniki znajdziemy na mapie “ciała” Wielkiego Człowieka Kosmicznego. Można by się nawet pokusić o stwierdzenie, że patologie naszego ciała poniżej talii są odbiciem nie tylko naszych urazów pochodzących ze świata fizycznego ale i stanów innych naszych współaspektów poziomu buddycznego 6, zanurzonych podobnie jak my w małej karmie 1-5, gdzieś w czasie i przestrzeni. Te zaś powyżej talii a poniżej szyi odpowiadają stanom i wzajemnym relacjom aktorów szeroko pojętej przestrzeni Duszy 6-8, zaś powyżej szyi , stanom Ducha/Nieprzejawienia 8-12.

Co najważniejsze ta mapa świetnie sprawdza się w snach, kiedy interpretujemy symboliczne znaczenie wyglądu i zachowań pojawiających się postaci.

To co objawia się w naszej psychice jako patologizowanie, odmienne od oczekiwań społecznego formatowania zachowanie lub ocena rzeczywistości( łamanie konsensusowych wzorców), nie jest niebezpieczne dla jednostki dopóki źródło pochodzenia symptomu, jako wyrazu zmienności stanów duszy, jest właściwie rozpoznawane. Rozpoznanie symboliczności , odesłanie symptomu do źródła jego pochodzenia usuwa niebezpieczeństwo utrwalenia się, jako głębszej patologii. Może do tego posłużyć religia. Dla jednostki niebezpieczne staje się dopiero zdogmatyzowanie symptomu. Rozpoznanie w nim objawu choroby lub grzechu powoduje zdefiniowanie się choroby psychicznej czy psychosomatycznej a nawet stanu który można by określić opętaniem przez treści archetypowe.

To co nas ogarnia przeciekając z przestrzeni Duszy6-8 powinno być przyjęte, jeżeli czujemy się na siłach lub zawrócone, oczywiście tylko wtedy gdy przekracza nasze zapotrzebowanie na inspiracje. Można owe przecieki wykorzystać jako inspiracje twórcze albo dla czystej przyjemności doświadczania przecieku, czy tworzenia dzieł sztuki, czy to wprost dla tworzenia swojej własnej życiowej narracji(tragicznej, komicznej,heroicznej czy o charakterze świadomego poddania się realizmowi społecznemu- transowi konsensusowemu). Sądzę, że i tu warto zachować zdrowy rozsądek, nadmiary powinny być zwrócone Duszy. Do tego służy psychologizowanie (werbalizacja tego co wydobyto ze sfery Duszy; gr.psyche-dusza, logos-mowa), tworzenie własnej opowieści która racjonalizując pozaludzkie przecież formy świadomości, inspiracje i wątki nieludzkiej narracji , zracjonalizuje je unieruchamiając w warstwie poziomu mentalnego 4 lub wypchnie poprzez bramę wyobrażeniowo – emocjonalną 3 z powrotem do strefy Duszy i Ducha, ponad Granicę 5/6, ku wielowątkowej , polowej, nielinearnej, pozalogicznej formie świadomości agnostycznej poziomu buddycznego 6 czy poziomu brahmanicznego 8 . Odbyć się to może poprzez stworzenia własnego mitu (co jest istotą śnienia progresywnego) lub uczestnictwo w ustalonym już obrzędzie religijnym. Psychoterapeutyczna gra w tworzenie od nowa , fabularnej historii swojego życia, z czynnym udziałem psychoanalityka, czy psychoterapeuty pełni podobną funkcję.

Niektórym z czytelników artykułu wydawać się może, że gdzieś po drodze zgubiłem główny wątek dotyczący Wielkiego Człowieka Swedenborga ale to nieprawda, wystarczy zauważyć, że Człowiek Kosmiczny jest jedną z form jakie przybiera narracja pozwalająca naszemu umysłowi zwrócić nadwyżkę zalewającej nas, wprost nieludzkiej ciekawości wszystkiego. Jedyny problem z takimi narracjami jest taki , że mają one tendencję do stawania się wyłączną , dominującą wszystkie inne, opowieścią naszego 'ja’.

Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że systemy narracji tworzą ludzie , również systemy religijne i psychoterapeutyczne. Każdy z nich jest jedynie typem narracji terapeutyzującej z patologizowania , za którą stoi często już konkretna forma lub grupa form archetypowych. Podobnie jak indywidualna Dusza 7 tkwi w kontekście archetypowym jak krótkie zdanie w szerszej wypowiedzi, tak każda narracja religijna jest grą pomiędzy jej formą egregorialną(duszą myślokształtu) i archetypami w jej otoczeniu. Na dodatek jej kontekst jest wciąż modyfikowany przez wydźwięk całości „wypowiedzi”czyli przez nas.

Inaczej będą rozłożona akcenty a nawet sama narracja jej założyciela którym był mężczyzna w średnim wieku ze skłonnością do autodestrukcji , albo owładniętego mania gloriosa, inaczej kogoś kto chce uciec od egzystencjalnych problemów tego świata a jeszcze inaczej kogoś kto che się cieszyć życiem na sposób dionizyjski. Spróbujmy postawić przed sobą wymagania etyczne w różnych stylach archetypowych. Gdyby Bóg Przejawiony 8/3 czyli Wielki Człowiek nie był jedynie malowaną kukłą albo co jeszcze gorsze zgryźliwym starcem albo okrutnikiem, a radosnym młodzieńcem lub zadziornym rozrabiaką, albo dowcipnisiem, albo ckliwą matką, albo poszukującą przygód dojrzałą kobietą? Jak ukształtowalibyśmy naszą kulturę, cywilizację, swoje normy moralne i sam sposób życia codziennego? Oczywiście truizmem jest przypominanie, że obraz Boga jest wyrazem stanu naszego zbiorowego splątania , formą świadomości którą napełniliśmy własnymi znaczeniami,lękami,nadziejami, jednym słowem urojeniami zbudowanymi wokół typowych form patologizowania, a nie Realnym obrazem Nieprzejawienia 8-12. Bóg to ruchomy cel jaki konstruując stawia przed sobą społeczeństwo, zadanie na pokolenia, wciąż wymagająca aktualizacji recepta w jaki sposób dziś będziemy wychodzili z naszego urojeniowego splątania. Oczywiście w międzyczasie, jeżeli ten model odpatologizowującego nas Boga jest odpowiednio plastyczny, zmieniamy niepostrzeżenie pewne kwestie zgodnie z potrzebami społecznymi nazywając to reinterpretacją albo dociekaniami teologicznymi. Dziś coraz częściej wybieramy pomiędzy różnymi religiami, zazwyczaj w głębi wciąż praktykując tę starą , zaszczepioną w dzieciństwie , przyozdabiając ją jedynie nowymi , kwietnymi bukietami form , oderwanymi od ich dalekich, równie przegniłych jak nasze, korzeni dawnych modeli Boga. Chrześcijaństwo które postawiło teologię na głowie w sensie swedenborgiańskim , myląc Wyobrażeniowe z Realnym , w sensie Lacanowskim, nie powstrzymało się również przed odwróceniem znaczenia smutku wolnopłynącego, wykorzystując za to skrzętnie wolnopłynący lęk, stymulowany przez kościół świadomie, zręcznie gospodarując ulgą. Pozbycie się wolnopłynącego lęku a tym bardziej bezpośredni kontakt wiernych z poziomem Świadomości przekraczającym poziom chrześcijańskiego egregora nigdy nie było intencją chrześcijaństwa, stąd i bezpośredni kontakt z Nim poprzez bramę wolnopłynącego lęku a w szczególności smutku był piętnowany jako grzech acedii.

W naszych czasach, w których, w warstwie cywilizacyjnej, obserwujemy postęp obsesyjny, rozpoczęły się od oddzielenia profanum od sacrum, czyli właśnie od postawienia tamy patologizowaniu ludzi przez Duszę. Wynikało to ze zmęczenia metodami manipulacji lękiem i smutkiem stosowanymi przez chrześcijaństwo. W języku nauki określa się to końcem średniowiecza. Sięgnięto po antyk i jego kulturę , sztukę i mitologię, bez głębszego zrozumienia czego owa mitologia Greków i Rzymian była wyrazem. Chrześcijaństwo, prewencyjnie,zazdrosne o swój sposób sublimacji, pozbawiło antyk głębi prawdy duchowej, sprowadzając jej archetypową mitologiczność do roli zbioru legend. Od tego momentu niezrównoważone patologizowanie zaczęło błądzić na jawie, wydostało się ze sfery religijnej. Początkowo nie było wiadomo jak przed nim znaleźć schronienie, zaczęto go szukać w obsesyjnej aktywności.

Ścigający Europejczyków lęk i smutek wolnopłynący a nie tylko chciwość, zmusiły naszych europejskich pradziadów do wędrowania, ucieczki poza własny kontynent , a kiedy nie było już co odkrywać , do ucieczki od siebie samych, do ciągłej aktywności myślowej , co dało w efekcie zaskakujące rezultaty. Próbą pozbycia się lęku wolnopłynącego i wolnopłynącego smutku stało się również używanie substancji psychoaktywnych. Wraz z upadkiem wewnętrznej religijności , zagubiliśmy się wśród jej pozorów, w formach coraz bardziej brutalnych a jednocześnie rozbudowanych obrzędowo, lęk i smutek wolnopłynący, czyli nie kompensowane niczym przeciekanie/patologizowanie przez Duszę zmusiło naszą cywilizację do tworzenia coraz to nowych wynalazków w dziedzinie psychologi, religii, kultury i techniki ,co właściwie można by uznać za zewnętrzne manifestacje Duszy i jej patologizacji. W tych wynalazkach bez trudu odnajdziemy oblicza archetypów . Właśnie dlatego obrazy pojazdów , domów i sprzętów znanych nam z jawy obok starych „wyrazów” takich jak konie , psy , i inne zwierzęta mocy czy od wieków znane przedmioty o wartości symbolicznej weszły do języka snów, stały się bowiem elementami ukrytego języka Duszy! Kupno, zużycie i wyrzucenie zastąpiło przeciekanie , recepcję i odesłanie impulsu w stronę Duszy.

Lęk i smutek wolnopłynący pozostały jednak z nami , nie dały się zneutralizować nazwaniem ich egzystencjalnym czy metafizycznym smutkiem , nawet elektrowstrząsami czy Prozakiem. Pozostaną z nami , przynajmniej do czasu kiedy jako zbiorowość nie odkryjemy ponownie, że najprostszym sposobem na jego pozbycie się jest zawrócenie „smutku i drżenia” , będącego wyrazem naturalnej aktywności archetypów poziomu brahmanicznego 8. Skutecznym sposobem jest śnienie oraz naturalne formy świadomej swojego celu sublimacji, nowoczesnej duchowości obrzędowej, nowoczesnego archetypowego wielobóstwa, zbudowanego na znajomości mechanizmów Duszy. Rok liturgiczny kościołów chrześcijańskich bardzo wybiórczo oddaje wieloarchetypowość struktury Duszy , większość archetypowych patologizacji ,zwanych od starożytności namiętnościami, sklasyfikowano w formie dziesięciu przykazań i zawraca się je hurtem , w czasie tzw. sakramentu pojednania czyli spowiedzi. Obrzędowe zawracanie patologizowania Duszy jest skupione wokół wolnopłynącego smutku narodzin , wolnopłynącego lęku przed śmiercią i wcale nie szybciej płynącej nadziei na zmartwychwstanie, mieszając narrację ciała i Duszy. Najrozsądniej byłoby przywrócić obrzędowość związaną z archetypami traktowanymi jako półbogowie, Metatronem8/3 jako poziomem zbiorczym archetypów oraz Źródłem 8-12 , dla nas Nieprzejawionym, co pozwoliło by systematycznie zawracać ich przeciekanie/patologizowanie w sposób cykliczny i społeczny. Ten pomysł nieprzypadkowo przypomina homerycki Olimp.

Choć trzeba zdawać sobie sprawę z problemu jaki niesie z sobą próba klasyfikowania czegokolwiek , nie tylko archetypów. Dlatego tak istotne jest własne doświadczenia w tym względzie. Najczęściej niestety Wyobrażeniowa klasyfikacja zastępuje dynamikę Symbolicznego i nieokreśloność Realnego, w naszej głębi. Właśnie z tego powodu uchylam się wciąż od nakreślenia graficznego schematu struktury Świadomości, tak jak ją w tej chwili pojmuję. Na początku każdego rozpoznania umysłem musi paść słowo , jak w Genezis, ale jak każda wibracja i ono wraz z przypisanym do siebie znaczeniem gaśnie, z każdą następną chwilą, istota tego co miało określać kamienieje.

Zakończenie

Mówiąc o Duszy, Hillman pisał ; „Mam przede wszystkim na myśli pewną

perspektywę, a nie substancję; raczej punkt widzenia, a nie rzecz samą. Dusza, to nieznany czynnik, który przemienia zdarzenia w przeżycia i umożliwia doświadczenie miłości” .

Tak właśnie należy rozumieć każdy z trzynastu poziomów Świadomości o których piszę. Sama Świadomość która doświadcza każdego z poziomów jest w pozaczasowej równowadze , to poziomy , „głębia odbicia w Zwierciadle 13 ”, poprzez swoją specyficzną dynamikę zmieniają samoidentyfikację Świadomości i skłania ją do snucia specyficznych urojeniowych iluzji.

Aby bezpiecznie poznać przestrzeń swojej Duszy 6-8 musimy zdawać sobie sprawę z urojeniowości wszystkich obrazów jakich doświadczamy w snach i wizjach na jawie. Należy starannie unikać wszelkich prób jednoznacznego konceptualizowania tych psychicznych fenomenów, mimo tego , że niosą w sobie pewną natrętność, nieustannie domagając się uwagi, prześladują nas dopóty, dopóki nie zostaną wysłuchane. Stąd powtarzające się co jakiś czas , całymi latami sny. Doszukiwanie się jednoznaczności w wizji wciąga nas na urojeniowe tory umysłu i zabija polowy przekaz ze świata Duszy. Dopiero kiedy pozbędziemy się tej naturalnej dla umysłu konceptualizacji, wyłoni się z tła, początkowo świat Świadomych form geometrycznych(Archetypów) a po nim podstawa Świadomości, pozbawiona wyobrażeń, a Ta jest przejrzystością pozbawioną form. Początkowo w snach i medytacjach kręcimy się w kółko, nie mogąc głęboko uchwycić sensu powyższych słów, podnosząc poziom urojeniowości aż do momentu kiedy bańka niezrozumienia, a raczej nadmiernego rozumienia, pęknie i doświadczymy Nieprzejawienia w Jego pełnym majestacie. Jeszcze tylko małe zderzenie z urojeniowym wyobrażeniem Majestatu i Celu Ostatecznego i jesteśmy wolni.

Podobnie jak Hillman czy Jung twierdzę, że nie powinniśmy poruszać się w kierunku doskonałości .Czym bowiem jest doskonałość wyobrażona na ludzki sposób? Kolejnym urojeniem. Powinno dążyć się do osiągnięcia pełni, tę trudniej konceptualizować bo zawiera w sobie postulat niestabilnej umowności.

Picasso, w przypływie szczerości, powiedział: „ Ja się nie rozwijam; ja jestem.”

Natrętnie formatywne działanie archetypów, ich wpływ na rzeczywistość przejawioną można dostrzec nie tylko w sferze psychicznej jednostek, jako ich osobiste obrazy-wizje, wglądy i motywy postępowania ale również w życiu całych społeczeństw.

Na sam koniec dokonajmy drobnej rewersji, czyli odnajdźmy archetypowy wzorzec dla wydarzeń nas otaczających. Każdy bowiem proces psychiczny , nawet ten zbiorowy,ma komponentę archetypową.

Właśnie jesteśmy świadkami , czy nam się to podoba czy nie, urealniania się jednego z takich archetypów, z urojeniowo przeniesioną postacią zdjętą z matrycy Nadarchetypu Czerwonego <10, którą przed wiekami posłużył się również Jezus z Nazaretu.

Możemy doświadczyć podobnego oddziaływania archetypowego na społeczeństwo w Polsce, a dzieje się to na naszych oczach; jeden z przywódców ginie śmiercią męczeńską na krzyżu samolotu a potem zmartwychwstaje jako brat bliźniak, żyjący w celibacie , wychowany jedynie przez matkę. Królestwo jego jest nie z tego świata , nie ma nawet konta w banku. Jego jedynym urojeniowym celem jest zbawienie narodu wybranego przez Boga – Królewskiego Jezusa któremu powierzono władanie Polską !!!

„ŻYCIE NIE JEST PROBLEMEM DO ROZWIĄZANIA, TYLKO RZECZYWISTOŚCIĄ DO DOŚWIADCZENIA.”  SOREN KIERKEGAARD

„A CI, KTÓRZY TAŃCZYLI ZOSTALI UZNANI ZA SZALEŃCÓW PRZEZ TYCH, KTÓRZY NIE SŁYSZELI MUZYKI.” FRIEDRICH NIETZSCHE

 KONIEC

Przypisy

*James Hillman( 1921-2011)– amerykański psycholog, jeden z najwybitniejszych współczesnych myśliciel, uczeń C.G. Junga, dyrektor programowy Instytutu C.G. Junga w Zurychu , uważany za najoryginalniejszego „heretyka” szkoły jungowskiej, twórca tzw. psychologii archetypowej.

** Dzięki twierdzeniu Gödla „wiemy, że matematyka w sensie obiektywnym nie może być ujęta przez określony (rekurencyjny) system aksjomatów, czyli nie może być wyprodukowana przez żadną maszynę Turinga. Natomiast matematyka w sensie subiektywnym – może! Nie da się wykluczyć, że wszystko, co może być udowodnione przez człowieka, może być wyprodukowane przez „skończoną regułę”, czyli przez maszynę Turinga. Wtedy jednak „my,z naszym ludzkim rozumieniem, nie moglibyśmy nigdy wiedzieć na pewno, że tak jest.”Także „nie moglibyśmy nigdy wiedzieć z matematyczną pewnością, że wszystkie produkowane przez nią zdania są prawdziwe. Innymi słowy, umysł ludzki, co najmniej w zakresie matematyki, byłby „równoważny skończonej maszynie, która nie mogłaby całkowicie zrozumieć swego własnego funkcjonowania” . Tutaj „rozumienie” oznacza w szczególności umiejętność widzenia czy stwierdzenia niesprzeczności. Nawet znając pełny opis maszyny, nie moglibyśmy stwierdzić, że ogół produkowanych przez nią zdań jest niesprzeczny. Opis tych hipotetycznych sytuacji, gdy umysł jest równoważny maszynie, i wskazanie, że nie wyklucza tego twierdzenie o niezupełności, został sformułowany z wielką mocą przez Gödla […]. Nie miał prekursorów, bo nikt przedtem nie przeprowadził takiej refleksji. Gödel uznawał, jak Turing, że mózg działa jak komputer cyfrowy, nie uważał,by niemożliwy był umysł poza materią. Turing zakładał, że zmiana stanu musi mieć charakter fizyczny. Gödel wydaje się tego nie akceptować, bo zarzucił Turingowi, że ten pochopnie założył, iż umysł (w ciele) człowieka może przyjąć tylko skończenie wiele stanów. Oczywiście w żadnej chwili nie może być nieskończenie wielu stanów, o ile każde dwa stany się różnią fizycznie, a możliwości fizycznie różnych stanów mózgu jest skończenie wiele. Na to Gödel się godzi, bo mechanika kwantowa przyjmuje tylko skończoną liczbę stanów i w ogóle fizyka dopuszcza tylko ograniczoną dokładność, a to się nie zmieni (Wang 1996)”. (Stanisław Krajewski . TWIERDZENIE GÖDLA I JEGO FILOZOFICZNE INTERPRETACJE)

Jarosław Bzoma