Do naszego śnienia włącza się nowy kolega, Jacek. Jacek nie wie, o czym ostatnio śnimy. Będzie śnił „na lidera”.

Jacek jest spod znaku panny. Pracuje zatem nad zamianą energii biologicznej na silne ciało fizyczne i realne uchwytne wartości, przejawia zdolności matematyczne. Czuje jednak nadchodzący zwrot w swoim życiu w kierunku wznoszenia, stąd jego zainteresowanie śnieniem. (Proszę porównać z wykresem w moim artykule „Czy w śnie czarny jest diabłem a biały aniołem”.)

 

Jacek

Idę do kontrahenta, mijam pierwszą bramkę. Otwieram – wchodzę. Podchodzę do drugiej bramki, dzwonię, wtedy budzi się pies w budzie po prawej (wcześniej go nie widziałem). Chcę uciec i przeskoczyć przez bramkę, ale tu jest drugi, czarny pies, też w budzie, właśnie się wybudza. Biały mnie atakuje i gryzie w rękę (nic nie czuję), otrząsam się, wtedy przychodzi właściciel, woła psa, a on odchodzi. Właściciel psa mówi – trzeba było przejść.

 

Zapisuję sen i kładę się z pytaniem, po co mam przechodzić i jak?

 

Bardzo nieregularny sen, ale widzę pana! W pana mieszkaniu! Pytam, czy można osiągnąć pełną świadomość ciała przyczynowego. Pan nasłuchuje, a ja ponawiam pytanie. Wtedy pan robi ruch ręką, jakby wyciągał coś ze mnie. Przesuwa mnie pan do przodu, głowa zaczyna mnie boleć, a pod okiem zaczyna mi lecieć krew (pan mi o tym mówi, ale ja niczego nie czuję), potem kogoś uwalniam (karła?), biegniemy razem przez kartony (już mnie głowa nie boli), potem przez drzwi. Decyduję się pomóc karłowi, idę przed drugie i trzecie drzwi (są coraz mniejsze), potem wracam zamykając drzwi za sobą, żeby go nie znaleźli (co ciekawe, nie wiem, kto goni, nikogo nie widzę za sobą, nawet  kiedy wracam.)

 

Dzisiaj  zapytam, kogo właściwie ratuję, po co i czemu mam blokadę przed drzwiami i  wracam/zatrzymuję się.

 

Ja do Jacka

Bardzo ciekawe sny. Czerwień i krew to właśnie ciało przyczynowe. To, co wyciągnąłem, to było wyciągnięcie ciebie (ludzkiego karła) z twojego przewodnika. Rozdzielenie was na dwie współdziałające ze sobą części. Dopiero teraz możesz próbować rozwijać swoją relację z własną Świadomością. Mieć wpływ na swoje ciało przyczynowe. Dotarliście aż do trzeciej bramy, o której właśnie śnimy. Biały pies (Cerber) ugryzł cię, bo próbowałeś bez uprawnień wejść do kanału wstępującego w kierunku Źródła. Chciałeś przeskoczyć drugą barierę pomiędzy poziomem boga wyobrażeniowego a poziomem jeszcze dwoistego Boga–Rodziców. Po uwolnieniu, niemal jak Atena wyskakująca z głowy Zeusa, Świadomość doprowadziła cię do trzecich drzwi. Tam rzeczywiście jest coraz węziej. Ucho igielne! Dotarłeś do Ust Brahmana, czyli do trzeciej bramy.

 

Jacek

Dobra. Jeszcze jedna rzecz. Czemu jak śni mi się jakiś samochód, zawsze jestem na miejscu pasażera?

 

Ja do Jacka

Początkowo to się zdarza. Przecież jeździłeś (byłeś  biernie wożony) do teraz jako integralna, nieświadoma swej złożoności część Świadomości. Teraz powinieneś zacząć kontrolować własną, ludzką świadomością, całość procesów zachodzących we wnętrzu twojej całkowitej struktury Świadomości, wtedy pojazdy zaczną się mnożyć. Symbolizują bowiem rozwinięcie się samoobserwującej jaźni każdego z subtelnych poziomów „twojej” Świadomości. Pomagasz Jej w ten sposób być samoświadomą. Czasem Ktoś nas zabiera na wycieczkę, ale proporcja powinna być odwrotna niż u ciebie. Oczywiście twoje ciała subtelne mogą się inaczej określać we śnie. Na przykład jako teczki, torby, kolejne dzieci, ogólnie jako jakieś pojazdy.

 

Zapraszam Jacka i Wojtka do wspólnego śnienia. Wojtek wie, że będziemy śnili o Świątyni w Szczelinie, nowy kolega dalej nie zna naszego celu, ma śnić tak, jak poprzednio o tym, o czym my będziemy śnili.

 

Dzisiaj udamy się do Świątyni poza Szczeliną i niecką.

 

Od samego początku coś mi w tym śnie nie pasuje.

Zacznę od początku. Schodzę z żoną ze skarpy. Żona jak zwykle po prawej. (Jednym słowem śnię z poziomu poniżej pierwszej granicy o tym, co jest powyżej trzeciej granicy – wleczony obserwator). Schodzimy w kierunku doliny, którą biegnie dwupasmówka, czyli jedna z moich wersji granicy pomiędzy ciałem przyczynowym a buddycznym. (Ta wersja śni mi się, kiedy śnię o tym, co dzieje się ponad granicą z ciała subtelnego zlokalizowanego poniżej granicy, dlatego granica jest wklęsła). Idziemy trawersem z lewej na prawo. Gdzieś w oddali przed nami idzie jeszcze ktoś, co najmniej dwie osoby, ale są dość daleko, tak że chyba o nas nie wiedzą . Doszliśmy do najniższego punktu doliny, ale zamiast tranzytowej drogi, jaka biegnie w niej na jawie i w innych snach, ta jest zarośnięta zielskiem. Jakby czas cofnął się o wiele lat albo pobiegł innym torem.

Przechodzimy z żoną dolinę w poprzek i docieramy do drugiego, wznoszącego się jej zbocza. Żona z przyzwyczajenia skręca w prawo i idzie w stronę, gdzie powinien być nasz dom (c. mentalne).

Odeszła już kilkadziesiąt metrów, ale ja wypatrzyłem lepsze przejście. Wołam do żony, aby zawróciła. Tu na wprost kierunku naszego marszu w poprzek doliny widzę zbocze całkiem pozbawione zarośli. Dosłownie goły plac o nieregularnych kształtach, jakby złożony z dwóch zlewających się ze sobą okręgów. Żona zawraca. Wspinamy się na łyse zbocze, a ja odnoszę wrażenie, że to już nie jest zbocze doliny, którą powinna biec dwupasmowa Aleja Solidarności, a zbocze następnej ulicy, równoległej do niej, położonej dużo wyżej.

Dotarliśmy do miejsca, gdzie stoją dwa budynki. Jesteśmy naprzeciw dzielącej je szczeliny(!). Na ścianie budynku stojącego po prawej stronie, skierowanej do wewnątrz przejścia pomiędzy budynkami, ktoś wyświetla film. Chyba jakiś stary czarno-biały western. Film kojarzy mi się z westernem (mimo że ściana jest wschodnia(!)), ponieważ wiem, że ten łysy stok należy do Amerykanów – taką wiedzę mam we śnie).

Podejrzewam, że film jest wyświetlany z budynku po lewej, a ten po prawej stanowi swoisty rodzaj ekranu. Myślę(!) do żony, że chyba trzeba obejść prawy budynek od prawej  strony, bo inaczej wejdziemy w strumień projekcyjny i go zakłócimy. To oczywiście moje domniemanie, bo być może ekran po prawej jest rodzajem wielkiego telewizora i nie jest rzutowany z budynku stojącego z lewej strony szczeliny. Tak też zrobiliśmy, ale szczegółów nie pamiętam, ponieważ kiedy zaczęliśmy go okrążać z prawej, straciłem pamięć!!!

Koniec końców znaleźliśmy się po drugiej stronie szczeliny z wyświetlanym wewnątrz niej filmem. Kierujemy się do budynku po lewej. Wchodzimy. Zostajemy przyjęci przez kobietę, która zaprasza nas do zajęcia miejsc za dwoma okrągłymi, zsuniętymi  na ukos stolikami (konfiguracja podobna jak łysina na skarpie, po której przed chwilą wspinaliśmy się).

W tym eleganckim(!) pomieszczeniu siedzimy przy tych zsuniętych na ukos stolikach we troje. Żona z prawej, a z lewej ktoś, kto z nami tu przybył, ale to nie jest Wojtek, to ktoś nowy.

Jemy zupę. Kobieta przynosi talerz z drugim daniem, ale ja jeszcze nie skończyłem pierwszego, więc podnoszę talerz (obydwa obok siebie się nie zmieszczą, nawet na ukos, musiałyby się zlać częściowo ze sobą!) i odwracając się w lewą stronę, chcę go odstawić na ten drugi stolik, który mam z boku. Kobieta mówi, żebym się nie odwracał(!), tylko spokojnie skończył, a ona z tym drugim poczeka. (Próbowałem wykonać zwrot, jakbym chciał przekroczyć kolejną granicę, ale widać w tym momencie było to niewłaściwe.) Odpowiadam, aby spokojnie stawiała, a ja skończę zupę na stoliku obok. Ona jednak pozostaje przy swoim zdaniu i stojąc naprzeciw mnie czeka, aż zjem pierwsze danie.

Tymczasem nasz nowy towarzysz z lewej strony spojrzał w stronę okna po drugiej stronie sali i mówi, że przestano wyświetlać obraz na tamtej ścianie. On to formułuje w ten sposób, że zniknął z tamtej ściany, po drugiej stronie przejścia, obraz okna. Widać okno/film był jednak wyświetlany na tamtej ścianie, a nie istniał nieco bardziej realnie, czyli telewizyjnie!!! Wygląda na to, że był wyświetlany z tego budynku, w którym teraz przebywamy! Kolega skądś otrzymał informację, że przerwa w wyświetlaniu nastąpiła z konkretnego powodu. Mówi tak, jakby to była ważna informacja dotycząca przyszłego zdarzenia, którego zapowiedzią jest zaniechanie wyświetlania filmu:

KTOŚ  SIĘ  TUTAJ ZBLIŻA!

Budzę się. Co to jest? Zablokowanie obrotu przez obsługę? Zniknięcie drogi tranzytowej? Przesunięcie pomiędzy ulicami? Utrata pamięci przy próbie ominięcia budynku z prawej strony? W końcu wyświetlanie obrazu, a nie sam obraz. Same odwrotności!

Iluminacja! Poprosiłem przecież o wyprawę do Świątyni za szczeliną i niecką! Potraktowano to dosłownie. Dzięki temu doświadczyłem, jak naprawdę działa trzynasty poziom. Szczelina jest pomiędzy ósmym a dwunastym. Świątynia jest w jej wnętrzu, a nie za nią. Już dawno temu odkryłem, że trzynasty poziom Świadomości jest zwierciadlaną, ostatnią granicą odbijającą w sobie całe dwunastostopniowe przejawienie, a dzisiaj w nocy tego doświadczyłem w symboliczny sposób.

Nawet senna żona była zdezorientowana. Wojtek szedł prawym stokiem, nie przechodząc w zwierciadlane odbicie, ponieważ myślał o Świątyni w szczelinie, a nowy kolega śniący na lidera wylądował w odbiciu razem ze mną.

 

Wojtek opowiada swój sen o wyprawie do Świątyni. Sen jest z tej samej nocy:

 

Dobra, może się zasugerowałem, ale tak naprawdę nie pamiętam nic oprócz tego, że sen był  erotyczny, łagodnie to ujmując.
Treści samej nie pamiętam, ale co tam się mogło w końcu dziać – parzenie –coupling!

 

 

Jacek opisuje swój sen, również z tej samej nocy.

 

Jutro w Toruniu odbywają się otwarte zajęcia crossfit i to było tło mojego snu, jakie zainteresowania mam na jawie, wiadomo. (Wspomniałem wcześniej o miejscu na drodze zstępującej, z którego jaźń Jacka obserwuje rzeczywistość – JB). Na starówce odbywają się zawody (naprawdę są w innym miejscu, ale niedaleko, poszedłem tam z całą rodziną na podeście, jest w trakcie treningu około 4-6 osób, wśród nich trener (ty?)).

Mam wybrać kulę do ćwiczeń (kettlebell), mam do wyboru 18 kg/16 kg albo inne. Podnoszę 18, ale uważam, że jest za ciężka, więc biorę 16 i zaczynam trening z innymi (wami?), ciężaru oczywiście nie czuję. Po chwili pomiędzy nogami przebiega mi jedno z moich dzieci i przestaję ćwiczyć, żeby go nie uszkodzić. Trener mówi, że oni (wy) wykonaliście już trening i poczekacie na mnie, aż ja go wykonam. Odsuwacie się wszyscy, a ja mam do wykonania trzy ćwiczenia na nogi, ręce wyciągnięte do przodu i robię „kaczuchy”, idąc do tyłu (!!! – JB). Potem stepping w miejscu, ćwiczenie na łydki i chyba chód w miejscu, bo widzę swoje udo, lewe (jestem w spodenkach kąpielowych!!!) Na te ćwiczenia mam 15 minut. Wy oczywiście czekacie.

 

W międzyczasie na scenie pojawia się Halle Berry(!) i idzie kupić coś ze straganu przed sceną. Kupuje trzy przedmioty, między innymi jakąś miskę (ćwiczenie jest trójelementowe, podobnie jak zakupy H.B.; miska to oczywiście niecka w szczelinie!!! – JB) i mówi, że chce zapłacić w innej walucie. Sprzedawca nie rozumie (tego nie jestem pewien), więc tłumaczę, że to z angielskiego, ale po chwili krzyczę, że to USA!!! Ona się odwraca i uśmiecha.

Na scenę wchodzi żona, mówię, że może ona zacznie ćwiczyć, ale jest przemęczona, dzieci są również zmęczone i czas wracać (godzina około 18-19, czas spania dzieci), tyle.

 

Odpowiadam Jackowi.

Nic dziwnego, że są przemęczeni. Po takiej podróży?!

Starówka. Wiadomo, najstarsza część Świadomości. Osób razem z tobą jest sześć. To znaczy trzech nas, a razem z nami przewodniczki.

Kula wiadomo rota, zlecenie na podróż. Miała się odbyć na poziom 8-12, a konkretnie wybraliśmy się do Świątyni, czyli poziom 12, ale ja nieco przestrzeliłem i wylądowałem razem z tobą w odbiciu przejawienia, w poziomie trzynastym.

Dla ciebie samego osiągnięcie poziomu 9 (1+8) (poziom wewnątrz szczeliny brahmanicznej) to za wiele, wybierasz 1+6, czyli 7, to poziom atmaniczny.

Doganiając nas, wykonujesz trzy ćwiczenia. Warto podkreślić ćwiczenie numer dwa -chód tyłem, tak się przekracza drugą granicę, czyli tę, którą czasem odbieramy we śnie jako obraz do góry nogami. (Pierwsza to obrót ekranu o 180 stopni). Próbujesz więc wejść na poziom brahmaniczny tak jak miałeś zalecone w rocie. Widzisz udo, bo się zacząłeś obracać. Żona-anima/przewodniczka i dzieci-ciała subtelne są przeciążone, jeszcze słabo wytrenowane.

W moim śnie byłeś raczej bierny do momentu, zanim nie powiedziałeś, że ktoś  ważny nadchodzi. Nie jest jednak tą nadchodząca osobą Halle Berry. Jej pojawienie łączyłbym z trzecim elementem w przestrzeni ponadbuddycznej.

Dzisiaj obejrzymy, kim jest  naprawdę ten, który nadszedł.

 

Sprawdziłem w sieci, kto to taki ta Halle Berry?

Halle Maria Berry to amerykańska aktorka.

Laureatka Oscara za rolę pierwszoplanową w filmie Czekając na wyrok (ang. Monster’s Ball)!!!!!!

 

Pytam: KTO NADCHODZI?

 

No i przyszedł. Wielki Architekt!

W Śnie bierzemy udział we trzech, wyglądamy jak faceci z kabaretu Ani mru-mru!

Dostaliśmy pozwolenie na inwestycję po prawej stronie. Nadzoruje sam Wielki Budowniczy, patrząc na to, co budujemy z góry z lewej strony! Ściany już stoją!

Podoba się mu to nasze budowanie.

Wiem, bo patrzę „oczami” atmanicznego obserwatora i wiem, że tak „myśli”.

Szczególnie robi na Nim/mnie wrażenie organizacja pracy. Budynek jest duży, prostokątny, biegnie w głąb prawego boku ekranu śnienia.

Właśnie dwuosobowe ekipy montują poszycie dachu. Więźba jest już ukończona. Wygląda to super profesjonalnie. Pracują dwójkami, ale jakimiś takimi nie oddzielnymi! Po drabinach pary wchodzą niemal jednocześnie. Montujący zawsze jest z przodu takiej pary, z tyłu miejsce zajmuje pracownik zaopatrujący w materiał. Każdy z zaopatrujących ma ogromny, kanciasty, czerwony (!) plecak z materiałami. Po to, aby nie trzeba było po nie ciągle schodzić na dół. Robota jest zorganizowana jak w szwajcarskim zegarku. Montowane elementy, mimo że wieloboczne i wielokształtne, pasują do brakujących fragmentów budynku jak klocki lego.

Nasze żony siedzą w strojach kąpielowych pod kominem jeszcze nieobłożonym poszyciem. Atmosfera wakacyjna. Pełny relaks, a robota idzie!!!

 

Teraz akcja snu przenosi się do wnętrza. Wykończeniówka. Tu Wielki Budowniczy jest już osobą! Montuje nam po prawej stronie specyficzny przedmiot. Na ścianie na wysokości Jego głowy przyczepił sworzeń, przez który przełożony jest element w kształcie księżyca. (Warto zajrzeć do pierwszej księgi i przeczytać o podróży na Księżyc.) Trudno powiedzieć, do czego ma służyć. Przypomina kinkiet, ale żarówki nie widzę. Za to Budowniczy demonstruje nam, że jak górny róg tego rogala wysuniemy wyżej, to cały rogal jest pod kątem prostym do ściany, a kiedy dolny róg pociągniemy w dół, to cały księżyc obraca się pod kątem kilkunastu stopni w naszą stronę.

(Jednym słowem ładny przykład polaryzacji światła i mechanizmu utrzymywania stałej pozycji wobec Ziemi !!!!)

 

Sen dość oczywisty. Warto zwrócić uwagę na rolę Księżyca w całości konstrukcji  naszego ziemskiego domu oraz na to, że światło spolaryzowane kryje pewne struktury i byty przed naszym wzrokiem.

Wojtek pyta, kto nadchodzi w moim śnie.

Akcja odbywała się w Knurowie (fałszywy dom – tak było w poprzednich snach). Jestem na jakimś spotkaniu ni to biznesowym, ni to towarzyskim. Siedzieliśmy przy stole, takim dość długim (coś jak ostatnia wieczerza – hue, hue). Po mojej lewej stronie siedziała jakaś atrakcyjna kobieta, o czymś z nią rozmawiałem, ale nie wiem dokładnie, o czym – przekomarzałem się z nią. Z jakiegoś powodu miałem jej patrzyć w oczy (chodziło o jakąś próbę). Niespodziewanie podczas patrzenia w oczy zacząłem ją całować, a ona nie pozostała bierna. Trochę nas poniosło. Wiedziałem, że jeszcze chwila, a zaczniemy tam regularny sex, wiedziałem, że są inni ludzie w pokoju. Powiedziałem jej szeptem, że nie możemy teraz kontynuować, ale możemy spotkać się później, na co ona się zgodziła. Ja przeprosiłem wszystkich za nasze zachowanie, a widziałem po niektórych, że byli lekko zszokowani. Pogadałem później z jakimś szefem tego spotkania i bardzo go przepraszałem, ale on mówił, że jest w porządku. (JB – To prawda, wszystko jest w porządku, ponieważ Wojtek próbował wniknąć poprzez oczy swojej troistości poza drugą granicę. Seks w snach pełni nieco inną rolę niż się to powszechnie rozumie, nawet związki kazirodcze w snach, o czym wiedzieli już starożytni, nie obciążają moralnie śniącego, a opowiadają o stopniu połączenia z wyższymi warstwami Świadomości – JB.) Podaliśmy sobie dłonie. Poszedłem do domu i po drodze w mojej torbie jakby na zamówienie pojawiły się prezerwatywy i to w sporej ilości. Zacząłem je oglądać a były różnego kształtu i koloru. Niestety momentu kulminacyjnego – spotkania z tą babką, nie było w moim śnie albo nie pamiętam tego.

Ja do Wojtka

Nie pytałeś, kto się zbliża, tylko myślałeś o Świątyni?

(Aby nie sugerować Wojtkowi interpretacji jego snu, nie wysyłam nigdy swojego jako pierwszy, czekam na jego sen na zadany temat.)

Wojtek do mnie

Wojtku, w takim razie musisz teraz ustalić kim jest szef z twojego snu?
Nie, właśnie zadałem dokładnie pytanie, które mi napisałeś. Też jak się obudziłem miałem taką myśl, że to pasuje do świątyni, ale nie. Wydaje mi się, że tą postacią, która miała nadejść, był szef, którego bardzo przepraszałem za moje zachowanie, a później ściskałem jego rękę.

Wojtek przysyła kolejnego dnia taki oto sen.

 

W nocy bardzo rzadko miewam sny albo je pamiętam, ale jak wstanę, coś porobię i się zdrzemnę z rana, nawet na godzinę lub dwie, to mam/pamiętam wyraźnie sen.
Sen oczywiście z rana miałem, choć znów mam wrażenie, że coś jest nie tak. Śniłem o tym, że pojechaliśmy do domu rodziców. Spaliśmy w pokoju na samej górze – na poddaszu, ale Ninka strasznie łobuzowała i pchała się w kierunku schodów. Bałem się, że spadnie. Miałem rozmowę z rodzicami na temat domu. Powiedziałem im, że pokoje na dole zupełnie się marnują, stojąc puste. Zaproponowałem im, aby je wynająć sublokatorom. Powiedziałem, że my się też możemy wprowadzić, też moglibyśmy w ten sposób obniżyć koszty. Na piętrze rodziców odbywał się remont i powiedziałem im, żeby wynajęli te pokoje na dole jak się tylko skończy.
W tym śnie to tyle. Wydaje mi się też, że w nocy śniłem o tym, że skakałem na nartach, ale tylko tyle pamiętam i nie jestem tego bardzo pewny.

 

Ja do Wojtka

Skakałeś na dół Ninką (jedno z twoich ciał subtelnych) ze schodów, kiedy wracałeś do ciała!

Wysyłam Wojtkowi swój sen o Wielkim Budowniczym. Wszystko pasuje bez zbędnych komentarzy.

 

Jacek się rozchorował i ma gorączkę, widać nastąpił w nim jakiś przełom. Poczekamy co z tego wyniknie.

Powracając do Wielkiego Architekta. Śniłem już o nim wiele razy. W trzeciej księdze Krajobrazów opisałem cały cykl snów poświęconych Architektowi. Wydaje się, że w snach istnieją symboliczne odpowiedniki form osobowych tworzących drogę wstępowania dla świadomości śniącej, zapewne dla umierającego przejawiają się owe „osoby” w podobnej kolejności. Architekt – Ogrodnik – Ojciec widzialny pokrywający się z tradycyjnymi wyobrażeniami o Bogu osobowym – Ojciec niewidoczny, ale obecny na dziesiątym poziomie, oraz Androgyn. Po „drugiej stronie” istnieje droga zstępująca. Począwszy od Androgyna poprzez Matkę niewidoczną, ale we śnie obecną na dziesiątym poziomie – Dobrą Matkę – Białą Boginię uosabiającą się w wielu formach, które przekształcają się od poziomu brahamnicznego aż do poziomu ujemnego. Na tym polega pozorna autonomia form zanurzających się w przejawieniu wobec „swojego” archetypu. Białą Boginię spotkamy jeszcze w „Czerwcowych nocach” kilkakrotnie, będzie Panną Młodą, Księżniczką a nawet Białą Kapliczką.

 

Mam dzisiaj noc na realizację własnych pomysłów, więc poleciałem znowu do Świątyni, ale nie zapisywałem samej treści snu, bo udało mi się już we śnie przeprowadzić jego interpretację.

Otóż:

Nie powinno się zbyt często powtarzać odwiedzin w Świątyni, ponieważ umysł zamiast autentycznej Świątyni podkłada naszą interpretację, jej symboliczne wyobrażenie, a potem tworzy z niego egregora. Kiedy wciąż chcemy odwiedzać Świątynię, zaczynamy odwiedzać naszego świątynnego egregora, a nie autentyczną Świątynię. Tak mnie pouczono.

 

To ma sens. Dlatego zapewne dość szybko powstają wyobrażenia Boga!

Cdn.

Jarosław Bzoma

Korekta przez: Radek Ziemic (2014-07-18)