Co dzieje się o 15.00 , w godzinie miłosierdzia ?
Wracam z małego miasteczka do swojego miasta. Idę (!) tędy co zawsze , wąską drogą przebiegająca przez stare wsie i osady. Niestety odkąd Budowniczy dróg i mostów(Pontifex) zbudował po lewej stronie autostradę, aby uniemożliwić omijanie jej bramek i jazdę dawnymi bezpłatnymi drogami, zerwał z tej starej drogi nie tylko asfalt ale nawet kamienna podbudowę. Teraz nieszczęśni mieszkańcy tych okolic grzęzną w błotnistej drodze gruntowej.
Idę tą drogą i im dłużej nią idę moje oburzenie bezwzględnością Pontifexów wzrasta. Zagaduję miejscowych. Są załamani !
Ten fragment drogi który pokonuję we śnie przebiega przez płytkie nieckowate zagłębienie terenu. Kiedy docieram do drugiego brzegu nicki, na wzniesieniu spotykam dwie kobiety. Starszą i młodszą.
Spotkaliśmy się na tej górce nie przypadkiem. One przyniosły ze sobą spore kwadratowe płyty betonowe, każda jedna płytę , a ja dwa długie czerwone betonowe krawężniki.
Mieliśmy je położyć w wyrazie protestu przeciwko Pontifexom. Położyliśmy nawet ta nasze znaki protestu na ziemi ale mówię do kobiet; to nic nie da, oni są bezwzględni. Zabierajmy to stąd.
Teraz idziemy do dołu, wygląda na to, że schodzimy z jakiegoś wiaduktu(Granica) na dół, schodzimy po kręconych schodach. Starsza z kobiet przodem , młodsza za nią a ja na samym końcu. Kiedy jesteśmy na samym dole ciężary jakie niesiemy stają się dla kobiet zbyt wielkie. Szczególnie ta młodsza jest już tak wyczerpana, że stanęła na granicy życia i śmierci (5/6). Ja niosę te swoje krawężnikowe czerwone belki pod pachami i w zasadzie nie ciążą mi one zupełnie ale dopiero teraz zorientowałem się, że zamiast baz sensu taszczyć te czerwone belki mogłem je wyrzucić i pomóc kobieto nieść ich ciężary. Nawet się trochę zawstydziłem swoim brakiem empatii. Powinienem okazać im miłosierdzie. Wołam do nich, aby odłożyły swoje torby na ziemię (!)(ich szare kwadratowe płyty stały się w międzyczasie torbami) a ja odłożę tutaj te swoje dwie czerwone belki i pomogę im nieść ich bagaż. Położę jednak te belki w taki sposób aby nie wyglądały na wzmocnienie konstrukcji Pontifexów a na protest przeciwko ich bezwzględności wobec prostych ludzi. Kładę więc jedną belkę na ukos przejścia które w tym miejscu zakręca pod kątem 90 stopni a drugą w poprzek tej pierwszej .Nie ma co się oszukiwać powstał z tego krzyż w kształcie litery T , leżący w poprzek przejścia.
Obudziłem się i pytam a kim ja byłem w tym śnie , skoro szedłem za Dobrą Matką i Białą Boginią(Demeter-Persefoną)?
Sen życzliwie podpowiada:
Jesteś tym kto nakłania dziecko do podjęcia wielkiego trudu.
Obudziłem się. No tak Czerwony<10 z belkami granic czyli w jakimś sensie krawężnikami a jeszcze w innym krzyżem dla tego chłopca.
No a co jeszcze możecie powiedzieć mi o tej godzinie miłosierdzia ?
Jest noc , ciemno, że oko wykol. Po wyjściu z autobusu (!) idę piechotą ,skręcając na najbliższym skrzyżowaniu(!) pod kątem prostym(oczywiście to dalszy ciąg poprzedniego snu, tylko sen opada jeszcze niżej niż poprzedni ). Idę jezdnią bo dokoła jest całkiem pusto i ciemno.
To ulica Głęboka (!)
Chyba zrobiło mi się ciepło bo do swojej czarnej lekarskiej torby wpycham czapkę i szalik i jeszcze jakąś część garderoby , torba się nie chce się zapiąć. Walczę z torbą (formą) i idę nieckowato opadającą ulica (Jak z pierwszego snu tyle, że teraz jest zupełnie ciemno i ciepło – Nicość 8/2 ale w swojej wersji urojeniowej). Kilkanaście kroków za mną idzie kobieta która również wysiadła z tego samego autobusu liniowego. Czasem mnie wyprzedza, omijając mnie szerokim łukiem, to znów pozwala się wyprzedzić zwalniając. Ja kończę zmaganie z torbą i nieco zniecierpliwiony jej zachowaniem zaczynam się zastanawiać co ona ode mnie może chcieć ? Przecież chyba mnie nie podrywa? W takiej okolicy to byłby absurd. Nagle mnie „olśniło”! Ona boi się iść tędy sama i widać w ten sposób przyłączyła się do mnie, tak czuje się bezpiecznie (A choćbym szedł ciemną doliną …. itd.). Zatrzymałem się . Rozglądam się gdzie ona teraz jest ? Kobieta ma teraz fazę(!) bycia z tyłu za mną(To nie jest cień bo ten jest zawsze tej samej płci co podróżnik .) Odwracam się w jej kierunku. I Pytam : Proszę pani, czy chciała by pani iść razem ze mną ? Okazuje się że chce. Podbiega kilkanaście kroków i zajmuje miejsce po mojej lewej stronie(po lewej zawsze pojawia się przewodnik przestrzeni po które się poruszamy-urojeniowy). Jakoś tak z przypływu miłosierdzia i dla dodania sobie pewności podałem jej dłoń, ona ją przyjęła i pocałowała mnie w policzek. No i poszliśmy w tę Nicość jak Jaś i Małgosia 🙂
Budząc się zapytałem; no i co dalej ?
Głos śnienia odpowiedział skwapliwie :
– Świat Świętych Rękojmi.
No i mamy odpowiedź. Godzina miłosierdzia jest poza instytucjonalną, poza religijną , naturalną ścieżką, może nawet wbrew instytucjonalną, współczującą ingerencją Dobrej Matki i Czerwonego<10 w życie bytów Przejawionych, od momentu przejawienia się bytów i zstąpienia na poziom fizyczny do momentu powrotu do Nieprzejawienia. Ma związek z krzyżem a nawet z Jezusem/symbolicznym człowiekiem 1-5(stąd godzina 15), bo to jego/nas obarczył wysiłkiem życia Czerwony <10 .Krzyż dla dzisiejszych Pontifexów jest tylko zabawką, pośmiewiskiem z Czerwonego <10 , byty wysokie z wnętrza Szczeliny 8-12 odbierają Pontifexów jako uzurpatorów idei powrotu do Źródła, tymczasem krzyż w swoim pierwotnym sensie miał być symbolem sprzeciwu przeciwko instytucjonalnej religii egregorialnej która ku rozczarowaniu wyższych bytów zaczęła ostatecznie posługiwać się krzyżem jak pałką, zawładnęła nim czyniąc z krzyża logo, kierunkowskaz/drogę szybkiego ruchu do urojeniowego egregora religijnego. Miał być ramami dla Czerwonego<10 a stał się powodem zawstydzenia , a jego ostateczne odrzucenie miało wyrażać współczucie dla Dobrej Matki i jej niższej hipostazy -Białej Bogini/Brzemiennej ludźmi Dziewicy, która sięga w swoim dalszym przejawianiu się w bytach, nawet poziomu -2, o czym pisałem szeroko w Codexie. Te dwie czerwone belki to zarówno znak równości , jak i ramy , granice w jakich tworzy się Przejawienie, jego całościowa forma ale i wyraz sprzeciwu przeciwko podstępnemu utrzymywaniu bytów w Przejawieniu. To właśnie jest wyraz miłosierdzia okazywanego przez Czerwonego <10. Pana wielkiej Karmy i Jego Matkę/Ojca.
Jeszcze jedna refleksja. Nieco innej natury. Warto do liczb pojawiających się Biblii a nawet do wieku bohaterów biblijnych zastosować senną matematykę.
Ograniczanie miłosierdzia do godziny 15 , wymyślenie takiego okna czasowego związanego z domniemanym jedynie przecież momentem śmierci Jezusa na krzyżu jest oczywiście typowo kościelnym absurdem, próbą dystrybuowania tego co od tej instytucji nie zależy i stworzenia pozorów głębokiego zrozumienia a nawet bycia szafarzem owego miłosierdzia.