Cz.III
Tymczasem na samym rynku coś się dzieje. Od strony bramy, wolno manewrując pomiędzy wielką liczbą turystów, nadjechały dwie ogromne cysterny. Stanęły na środku rynku. Kierowcy przyjechali zaprotestować, sabotując swoją pracę. Spuszczają z cystern brudy, strumienie mazi wylewają się na rynek.(Warto zauważyć, że Czarny- Nigredo/Albedo 8/1 pojawił się od strony Bramy Krakowskiej czyli Nicości 8/2).
Zobaczyłem, pozazmysłowo, że oni te brudy czerpią u podnóża starego miasta, które położone jest na wzgórzu (brudy pochodzą z minusowości urojeniowej małej karmy!!! To taki czarny lusz) .
Patrzę, zaskoczony radykalnością ich postępowania. Za ten krótki protest słono zapłacą, bo samochody mają tabliczki rejestracyjne i nie trudno będzie ustalić właścicieli cystern. Obchodzę pojazdy dokoła, ale boję się podejść do kierowcy, nawet od strony pasażera. Faceci mogą być agresywni. Zaszedłem drugą z cystern od prawej strony, drzwi lekko się uchylają. Wyłoniła się z nich ręka i sięga do niewielkiego zagłębienia w obudowie cysterny. Odniosłem początkowo wrażenie, że wyciąga z niego kłaczek włóknistej substancji. W jednej chwili jednak nadeszło właściwe zrozumienie: zdałem sobie sprawę, że to jest podpałka! Już od kilku chwil wydawało mi się, że oprócz nieczystości z cystern wylewa się palna ciecz. Zanim jednak zdążyłem połączyć wszystkie fakty w całość, obydwie cysterny eksplodowały.
Nikomu z gapiów nic się nie stało!!! Trochę nas tylko porozrzucało na boki. Z cystern nie pozostało nic. Dosłownie, jakby zniknęły!
Ktoś jednak na tym zamieszaniu skorzystał. Widzę, jako obserwator ekranu, że po prawej stronie, już poza rynkiem, pojawił się biały mikrobus. Skądś wiem, że w momencie wybuchu porwano do niego kilku gapiów Widzę nawet, jak przez tylne okno mikrobusu, po lewej stronie, wygląda ktoś bardzo znany! To zapewne ten najbardziej znany zmartwychwstaniec!
Budzę się i pytam, co to ma wspólnego ze zmartwychwstawaniem? Na razie wszystko eksplodowało! No ale dajmy szansę Wielkiemu Projektorowi Snów na dokończenie spektaklu.
Na poziomie ZR widzę po prawej stronie w kącie kilkanaście butelek(dusz) ustawionych w czworobok! Wszystkie są przykryte jedną wspólną srebrną(Daat) folią.
Rano analizuję sny. Wychodzi na to że przybyły trzy (!) nieco wyeksploatowane (stare) białe liniowce Trójcy. Zapowiedziały przybycie złotego Metatrona, po którym z kolei pojawiły się dwie cysterny Czarnego z nieczystościami. Następuje samozagłada dwóch cystern (przy rynku mieści się Trybunał Koronny, to przed nim następuje destrukcja), ale z tego zamętu, po przesunięciu się akcji dalej na prawo, powstaje/pozostaje jeden biały mikrobus(lokalny) z grupką dusz pod przewodnictwem jednej znanej osoby.
Poproszę o dalsze objaśnienia. To opis mechanizmu zmartwychwstania na przykładzie Jezusa? Jezus wszedł w jakąś maskującą reakcję z łotrami? Może skorzystał z rozpadu ich energii życiowej do przeformatowania swojego ciała? Zobaczymy!
Istnieje podanie gnostyckie mówiące, że w czasie ukrzyżowania swojego ciała Jezus stał z boku i przyglądał się egzekucji, będąc w ciele Szymona. W jego ciele na krzyżu cierpiała świadomość Szymona. Dostrzegam w moim śnie echa tej legendy.
Skorzystał ze śmierci łotrów aby wrócić do życia?
Następuje sen, którego narrację jeszcze przed obudzeniem zamieniam na interpretację i jedynie ją pamiętam po przebudzeniu.
Ta wersja, która zostanie mi pokazana, jest jedną z wielu! Aby ją utworzyć, trzeba się przykleić do konkretnej linii interpretacji. Z sennej fabuły zapamiętałem, że po lewej stronie była długa pozioma linia koloru czerwonego, po prawej tylko krótki odcinek, chyba biały, to właśnie wybrany fragment (te kolory powtarzają się od samego początku snów o zmartwychwstawaniu).
Ta wersja, która jest proponowana, to wersja ojcowska!
Budzę się. Dziwne, czyżby zmartwychwstawanie można było realizować na różne sposoby, zależnie od jego rozumienia?
Zapisałem i ordynuję: Dobra, dawajcie wersję ojcowską!
Na poziomie ZR widzę, że trzeba będzie unieruchomić swoją żonę (przyszpilić jakimś ostrzem animę, swojego przewodnika życiowego , delegata Duszy7).
Głos zapowiada:
– Każdy z góry otrzymuje swoją wersję, ale Ojciec głosi niewzruszenie swoją.
„No dobra!” – myślę sobie w krótkim przebudzeniu. „Niech daje swoją niewzruszoną wersję!”
C.d.n.