Pytam, czy dobrze rozumiem, że uwięziono Jezusa za karę ?

Jestem traktowany jak ktoś nowy. Powinienem przywdziać starą powierzchowność, rodzaj starego futerału.
Uznaję to za dobry pomysł. (Nie zdaję sobie, w najmniejszym stopniu sprawy, że wkrótce zamienię się miejscami z lokatorem całunu!)
Dostaję przewodnika, który sprawdza, jak potrafię się maskować.
Przewodnik ma nam, (nie przyszedłem sam) coś zademonstrować.
Obserwuję ganek budynku. Stoję z boku i obserwuję jak przewodnik, idąc od prawej poprzez ganek, wchodzi w drzwi budynku, stojącego po lewej stronie. Wszedł i zniknął w drzwiach. (To nauka wchodzenia w wymiar duchowy połączony z utratą ciała fizycznego !!!)
Mówię do swojego towarzysza – Zobaczysz, że za chwilę wyłoni się z powrotem. Zrobi to tak, jakby dał krok do tyłu. To ma nam pokazać, że należy zachować w tym miejscu czujność.
Dzieje się tak jak zapowiedziałem. Widzimy plecy przewodnika wyłaniające się ze światła drzwi. Znam te sztuczki i pokazuję przewodnikowi, że potrafię takie rzeczy robić. Wyłaniam się zza filarów, futryn i schodów, które są wewnątrz. Ze wszystkich stron przewodnika. Widzę, że jest zaskoczony moją techniką zwielokrotnionego maskowania się.
Po obudzeniu się niewiele rozumiem.

Ponawiam pytanie; czy Jezus został przez was aresztowany?
Wszyscy noszą przy sobie szable w jednakowo wygiętych pochwach. Oczywiście z zewnątrz trudno określić, rzeczywistą długość szabli spoczywającej w każdym z tych futerałów. Kiedy szabla wewnątrz jest krótka, pochwa stanowi jej potencjał wzrostowy, na przyszłość !!!
Wygląda zatem na to, że został mu nadany z zewnątrz, pewien potencjał, pewien typ konfiguracji.

Pytam, czy to była szansa dana Jezusowi, czy kara ?
Przekaz: Kiedy przyszedł do tej biblioteki (z głębi ekranu omija bibliotekarką i skręca w lewą stronę) tworzył jeszcze zbyt wiele obrazów przed sobą !!!
Budzę się. To chyba te obrazy powodowały, że nie był jeszcze gotowy na swoją przyszłą formę, tworzył jeszcze wokół siebie zbyt wiele myślokształtów, które więziły go w postaci karmy !? Tak sobie dumałem, ale musiałem zasnąć, bo:
Chcę przejechać przez skrzyżowanie (! + poziomu <10) na wprost, tymczasem coś zmusza(!) mnie, abym skręcił w lewo. (To ta krzywizna formująca/futerał z poprzednich snów, która zmusza mnie do skręcania w tę stronę, to ona jest formą więzienia-formatowania Jezusa! )
Muszę się tej sile poddać, ale już kombinuję jak zawrócić i znaleźć się na swojej właściwej trasie, na wprost.
[Ktoś zmusza nas do dobudowania, na samym końcu szeregu, jeszcze jednego budynku ! (Przedłużenie określonego wspomnianym planem, założenia. Co bardzo ciekawe ktoś, z zewnątrz nie pozwala Jezusowi przekroczyć poziomu Wielkiej Karmy i jego strażnika Czerwonego<10 zwanego przez chrześcijan Chrystusem. Ta presja doprowadziła zapewne do powrotu do życia. Walka Jezusa i jego chęć dostania się do Domu Ojca/Matki 10 kontra czyjś (!) plan, czyjeś działanie, tego, kto ma władzę po lewej stronie ( urojeniowej), które spychało go w lewą stronę, stronę potężnych myślokształtów. Nie jest wykluczone, że przygotowano dla niego formę ciała mistycznego i to właśnie to ciało oglądaliśmy w „Szwajcarii” w pierwszej części, do której jeszcze nie dorastał, ale już go tam przymierzono, w czasie śmierci klinicznej a którą po prawdziwej śmierci Jezusa, jego świadomość wróciła do niej, dając uchwyt, możliwość rozdymania jej przez kolejne pokolenia chrześcijan, do rozmiarów wielkiego myślokształtu mistycznego ciała kościoła !]
Dalsza część przekazu-Matka pójdzie do ludzi (znowu w lewo!) z oryginalnej Matki, niewiele już zostało. Nie ma więc co jej żałować to tylko jej forma !
Budzę się. To zapewne dotyczy jego matki ziemskiej i jej własnej urojeniowe, egregorialnej formy.

Zasnąłem i widziałem siebie w lustrze. Byłem bardzo szczupły, widać mi było każde żebro i „kaloryfer” zamiast brzucha. Nawet się we śnie nieco zmartwiłem, pomyślałem, że to może jakaś choroba.
Obudziłem się. To zapewne moment zwrotny. Stan przygraniczny 5/6. Obserwator 7 i ciało 1-5, tuż przed odzyskaniem świadomości w ciele-w całunie !

Pytam, co spowodowało powstanie śladów na całunie?
Wiele recept (receptur)staje się jedną receptą. Na tej recepcie, w środku jej długości, po lewej stronie, jest nazwa, która jest zakreślona na czerwono(!)
Trudno ją przez to odczytać!

Pytam, co zaznaczono na tej recepcie ?
W wannie (6-8), w odpływie umieściłem coś, co wygląda jak protetyczny podgrzewacz (Nicość 8/2) do upłynniania wosku. Ustawiłem go na odpływie i uszczelniam połączenie pomiędzy nimi a odpływem białą mazistą substancją. ( To rozwinięcie procesu powracania do życia lokatora całunu. Za chwilę zmieni się symbolika, ale narracja potoczy się dalej ! )
Z jakiegoś powodu znaleźliśmy się z żoną w Ameryce (!). Mieliśmy pojechać na wycieczkę, jeszcze bardziej na lewo. Żona nie była jednak w stanie wejść do autokaru, w którym ulokowałem wcześniej, na ostatnim siedzeniu, nasze bagaże. Sam jestem na to za słaby, aby samemu żonę wtaszczyć na wysoki podest autobusowy.
Nikt z pasażerów nie chce nam pomóc. A ona z jakiegoś powodu nie może zrobić tego sama!
Ostentacyjnie więc wynoszę nasze bagaże (Wracam na prawo, do życia). Wiem, że wszystkim pasażerom, z tego powodu, jest bardzo głupio, ale mimo tego nie otrzymujemy od nich żadnej pomocy.
Po prawej stronie autokaru biegnie dwutraktowa (! 1-5) ścieżka i to na jej środku(!), tak aby nikomu nie przeszkodzić, ustawiam torby wyniesione z autobusu.
Jakiś facet, stojący obok autokaru przygląda się temu, też jest mu głupio, ale mimo tego, nie pomaga.
Nie chcą, abyśmy połączyli ogień 8/2 z wodą 6-8, pewnie spowodowałoby to powstanie mgły brahmanicznej naszego własnego wyrobu. Amerykanie nie chcą nas zatem zawieźć, jeszcze bardziej na lewo, niż ich przestrzeń egzystencji, która dla nas jest egzystencją wyobrażeniowo-emocjonalną 3 a dla nich całkowicie realną. Jednym słowem najpierw „mnie” w tę stronę odginano, abym nie poszedł ku Czerwonemu <10, a potem mnie wyrzucono, z powrotem z Nadduszy kontrolowanej jak się w końcu okazało teraz przez Amerykanów-
To ta receptura ma być dla ludzi powszechnie niedostępna! Ślady na całunie mają zatem wymiar niematrialny, wyobrażeniowo-emocjonalny i powstał poprzez manipulację bytów, cywilizacji, która zamieszkują głęboką przestrzeń poziomu wyobrażeniowo-emocjonalnego 3.

Sen kontynuuje swoją narrację i wyjaśnia, co zaszło:
Z jakiegoś powodu mam zatkane czymś mokrym obydwie dziurki od nosa (często w ten sposób zatyka się nos zmarłym!). Chciałem się wysmarkać w łazience autokarowej, ale ktoś zamknął się w środku i nie pozwala mi wejść do środka. (Odcięcie dostępu do poziomu 6)
Smarkam więc „po chłopsku”, na ziemię(!) przed autokarem. (Ta aluzja jest bardzo delikatna, ale tak naprawdę to opowieść o nie do końca zmarłym z całunu ! To opowieść o Jezusie, który ożył! Dlatego nie chciano nas zabrać w lewą stronę, bo jeszcze nie umarł)
Facet, który biernie mi współczuje, abym nie czuł się skrępowany, mówi, że on też tak czasem robi. Wracam do autokaru i kontynuuję wypakowywanie naszych bagaży z autokaru, zdejmuję z półki torbę (Bagaż -informację/doświadczenia/wyobrażenia), nie wiem, czy ona jest własnością żony, czy obca, ale nikt nie protestuje, więc ją również wynoszą na ulicę.
Kiedy jestem na dole, przy stercie naszych bagaży, słyszę za plecami rozmowę dwóch osób, które mówią, że ten samolot (+), którym ja z żoną będę wracał z Ameryk, i to ma taką specjalną wyświetlarkę filmów i nawet trochę nam zazdroszczą, bo podobno w czasie powrotu, będzie wyświetlany premierowo niesamowity film, Wielkiego Reżysera. Nawet oni go jeszcze nie widzieli i wyraźnie nam tego zazdroszczą. (Jak widać film, już został wyreżyserowany i nakręcony, a będzie odtwarzany zapewne przez kolejna 2000 lat, a może i dłużej!)
W środku sterty naszych bagaży, powoli, budzi się z uśpienia/niesprawności, moja żona (anima, czym niżej tym jest bardziej sprawna, najbardziej oczywiście w małej karmie 1-5).
Bagaże są chyba już na lotnisku, z którego mamy odlatywać do domu. Żona budzi się powoli, jeszcze jej całej nie widzę. Podnosi, spomiędzy toreb, dopiero rękę. Słyszę jak pyta, czy już jesteśmy w domu. Odpowiadam, że jeszcze nie. Widzę u podnóża sterty naszych bagaży, pojemniki z czymś białym przetykanym czerwonymi punktami. Wyglądem przypomina ryż z truskawkami. (To spojrzenie z „góry” na aspekty Duszy 7 w puchu Domu Duszy 6)

Pytam, czy negatywowy obraz na całunie, powstał w wyniku zmartwychwstawania ?
Do mojej pracy(6) przyszedł Janusz P. Jest zupełnie nagi(!). Trzeba przyznać, że mimo że jest nagi, przez cały sen zachowuje się taktownie i chodzi tak, aby nie odsłaniać przede mną swoich intymnych miejsc !
Przyszedł naprawić protezę. (Proteza powstaje na modelu, który jest odlany z negatywu. Jest zatem sztucznym pozytywem. Nago Pan J. Nie ma na sobie żadnego całunu, jest natomiast rodzajem futerału dla namiastki zawartości Szczeliny 8-12)
Mówię, że reperacja będzie po piętnastej (! Godzina miłosierdzia!). Przechodzimy na lewo, do szefowej siedzącej przy stole laboratoryjnym, po jego lewej stronie. Widząc, kto nas odwiedził, mówi, że reperacja będzie przed 13. Potwierdzam to jeszcze raz i przekazuję informację Panu J. (13 to Granica 8/9. Nazwiska Pana Janusza/Jezusa ma ścisły związek z egregorem Jezusa, jako że często śni mi się, ów egregor jako naładowany wysoką energią, nastroszony kot. W tym wypadku, przed trzynastą, oznacza-jeszcze w Przejawieniu. Po naszej stronie Zasłony Bytu. )
Wracając na prawo, Pan J. mówi, że przeczytał moją książkę i jest tam kilka dobrych fragmentów. Przeprasza mnie , że wcześniej traktował mnie protekcjonalnie !!! Po chwili jeszcze raz wypowiada to zdanie. Odpowiadam mu, że dwie pierwsze części to zaledwie początek. Tak naprawdę nowe treści pojawiają się w części trzeciej.
Pan J. nagi opuszcza poczekalnię.

Tymczasem, podchodzi do mnie jakiś mężczyzna, który kiedyś pracował z moim Ojcem. Pyta, czy pamiętam pewnego specjalistę od dietetyki (asceta?), który również pracował przed laty z Ojcem. Coś sobie przypominam.
Wtedy mężczyzna pokazuje mi, przez okno, po prawej stronie poczekalni (cała poczekalnia jest oszklona, co na jawie nie ma miejsca) mężczyznę, który idzie z prawej na lewa stronę. Poznaję jego włosy !!! Są jak stojące dęba dredy. Twarz ma już postarzałą, więc głównie poznaję go po tych włosach. (Nastroszone dredy ma nie tylko egregor Jezusa jako kot, ale również byty apollińskie, słoneczne).
Wiadomo, nagi Pan J. jest Jezusem. Specjalista od dietetyki (ten, którego niedawno opisałem stojącego przed lustrem 5/6) pożyczał kiedyś ode mnie książkę, kiedy badałem pacjentkę z nowotworem jamy ustnej (Nowotwór w ustach to tyle, co tworzenie nowo przejawionych form w szczelinie 8-12).

Jakie jest twoje osobiste zdanie na temat całunu, pytanie adresuję do Szirin ?
Winda powtórnie została otwarta. Idę jako pierwszy, z lewej na prawo, aby zabrać z windy swoje buty (1-5). W windzie, w lewym rogu ,w głębi zgromadzono buty różnej wielkości. Zostały w tej windzie poddane jakiemuś procesowi ciśnieniowemu. Zmieniły nieco fakturę swoich powierzchni, z gładkiej na „spękaną”.
Wyprzedzam, w marszu po buty, nieznaną mi bliżej kobietę. Lekceważę obyczaj mówiący o przepuszczaniu pań przodem, usprawiedliwiam się sam przed sobą, znajomością miejsca, gdzie w windzie jest zainstalowany włącznik światła.
Po lewej stronie, na ścianie. Kiedy zapalam światło, widzę moje buty, tak jak podejrzałem to wcześniej, w umyśle kogoś, kto widział je tutaj przede mną. Nie trudno znaleźć je, pośród innych, ponieważ są największe !!!
Mechanik zabrał wieko od autoklawu (ciśnienie, temperatura i para wodna-mgła, czyli 6-8) stojącego w moim gabinecie 6. Zabrał je do legalizacji! Nie trzeba bowiem legalizować całego urządzenia a jedynie samo wieko. Można tego dokonać, montując je na każdym innym (wzorcowym?) urządzeniu.
Otwarcie windującego pomieszczenia – gdzie powstają temperatura i wielkie ciśnienia, unaocznia nam, że zawartość została nieco przemieniona, ale wciąż jest do rozpoznania. Faktura rzeczywiście uległa zmianie. Kluczowe znaczenie mają okrągłe drzwi od pomieszczenia. One legalizują całe zdarzenie, jakie zaszło we wnętrzu pomieszczenia (całunu). Oczywiście w tym wyścigu po stare buty – ciało, przegoniłem w tym śnie samą Marię M.
Wydaje się zatem, że całun jako taki jest i był rodzajem maszyny duchowej.

Jakie jest twoje zdanie Szirin, na temat legalności (autentyczności) tego całunu?
Rozmawiam przez telefon z Matką, z dziesiątego pietra. Jestem w swoim domu (4).
Mówię, że ma szczęście, że mimo wieku zdrowie jej dopisuje. Wyglądam przez okno, za dom. Do ogrodu (3). Drzewa, jakie rosły wzdłuż granicy ogrodu, po lewej stronę są ścięte !
Jestem niepomiernie zdziwiony tym faktem. Niczego nie słyszałem. Żadnego dźwięku piły.
Wychodzę cały czas, trzymając telefon przy lewym uchu. Oglądam, jak zostało to zrobione. Pnie są przecięte na wysokości człowieka, ale to nie człowiek je ściął. To musiał być …………………….bóbr!!!
Jestem nawet z tego zadowolony !!!
Drzewa już były za duże, a na ścięcie trzeba było starać się o legalizację (!). Teraz nikt nie może się do mnie przyczepić, bo to zrobiło własnowolnie ZWIERZĘ CHRONIONE !!!
Rozglądam się czy upadające drzewa nie uczyniły jakichś szkód. Okazuje się, że żadnych. Na trawniku leżą jedynie ich niewielkie kawałki. Pień najgrubszego z drzew, leży po stronie sąsiada, nie upadł na tamtą(!) stronę. Leży wzdłuż granicy posesji. Majstersztyk, myślę sobie o robocie BOBRA.
Rozglądam się za autorem tego dzieła. Coś przemknęło po ziemi, z powrotem na lewą stronę, wzdłuż granicy. Spoglądam w ślad za biegnącym stworzeniem.
Na posesji sąsiada stoi jego pies (8/1).Trochę mu głupio, że nie upilnował drzew przed Bobrem. Próbuje na mój widok przeciągnąć się nerwowo. Mówię do psa no i co Maksiu gdzie ty byłeś, jak boberek ścinał drzewa?
Kwestia ścięcia i nietypowego upadku drzew przechodzi na poziom wykładu naukowego.
Tłumaczę działanie sił Coriolisa na przykładzie prądów morskich, obiegających dookoła biegun północny (!)! Tłumaczę to obcej kobiecie i starszemu mężczyźnie. Mężczyzna jest mi raczej niechętny. Zwracam ich uwagę na Ziemię. Planetę !
Tak jakbym im pokazywał prawdziwą planetę, a nie globus. Na globusie (modelu-protezie) tej anomalii nie widać. Nie uwzględnia się jej z jakiegoś powodu !!!
Chodzi o wielkie wgłębienie z jej boku. Musiało powstać po ogromnym impakcie (ciśnienie, temperatura) gigantycznego meteorytu. Planeta przypomina nieco, wielki erytrocyt (!czerwony!).
Nad ranem pokazują mi zdejmowanie maski pośmiertnej z czyjejś twarzy, jeszcze za jego życia !!! (To zapewne o całunie. Zwracam uwagę, że za życia lokatora całunu. Ciśnienie wywołane uderzeniem z zewnątrz ?
Sen koryguje moje wnioskowanie.
Powtarza się epizod ciśnieniowy zachodzący w autoklawie, powiązany z otwierającymi się /obracającymi się drzwiami. Czyżby chodziło o siły powstałe we wnętrza ciała !? To wynik gwałtownego powracania do życia, wypchnięcie krwinek. Pocenie się krwią !

Na koniec, obiecane wyjaśnienie kim mógł być mężczyzna z podciętym, przeze mnie gardłem.
Szymonem z Perei. To on mógł być tym którego zawinięto w całun, który dzisiaj znamy jako Całun Turyński. To jemu odcięto głowę, w czasie walk z Rzymianami. To on, jeszcze zanim pojawił się Jezus, był uważany przez Żydów, za Mesjasza.
Pierwsze sny właśnie sugerują, że ten, najbardziej znany z całunów (pojazdów), nie jest tym, o który pytam. Ten Jezusa, jest skromny i pozostaje nieznany, przynajmniej szerszej publiczności.