„Podejdźcie do krawędzi”, powiedział.
Odparli: „Boimy się”.
„Podejdźcie do krawędzi”, powiedział.
I podeszli. Popchnął ich.
Pofrunęli .
Guillaume’a Apollinaire’a
Czy Ojciec naszego Przejawienia ma „na boku” Przejawienie w którym nie ma dualizmów ???
Drugi śniący
Czy Ojciec naszego Przejawienia ma „na boku” inne Przejawienie, w którym nie ma dualizmów?
Eeee… Zadałem to pytanie z pamięci i nie jestem pewien czy zapytałem o dualizmy czy nie.
Chyba sny o tym są jakoś mniej fabularne, a raczej składają się z krótkich snów albo obrazów.
Pierwszy sen śniłem o Jobsie. Jak się przebudziłem to byłem trochę wściekły, bo to przecież książka którą słucham właśnie i pomyślałem, że to error ale po chwili przemyślałem w sumie o czym to było i nabrało to trochę sensu.
W tym śnie jak i w książce genialny ale i niedoskonały Jobs pracuje nad swoim produktem, doprowadzając go do perfekcji i nie chce iść na żadne kompromisy, w związku z tym – musi stworzyć perfekcyjny produkt.
(Czyli produkt który tworzy jest w jego rozumieniu perfekcyjny a właściwie tworząc ów produkt Twórca(Nieżyjący !) dąży do perfekcji. JB)
Kolejny sen był o tym jak przyjechałem gdzieś i miałem rozbić namiot na polu namiotowym, gdzie jak przyjechałem praktycznie nie było miejsca a dodatkowo namioty rozstawione były tak gęsto, że jeden namiot dosłownie dotykał drugiego. Znalazłem jakieś miejsce pomiędzy namiotami, gdzie w teorii mógłbym się zmieścić ale bałem się, że będę za bardzo wystawał na przejście/drogę pomiędzy namiotami. W dodatku miejsce to nie było trawiaste(3), a jakieś ubite(!) częściowo klepisko a nawet częściowo chodnik. Trochę mi było głupio, rozwijać się z tym namiotem pomiędzy ludźmi których nie znam.
(Dla mnie to komunikat, że to przejawienie „na boku” jest faktycznie niemal w przejściu -pobliże Bramy w Brahmie! Na dodatek miejsce to jest pozbawione zieleni 3!-. Inne namioty to oczywiście te inne Przejawienia 15 we wnętrzu Nieprzejawienia 8-12.JB)
Kolejny sen był o tym, że poszedłem na zajęcia do szkoły ale od razu chciałem wracać do domu. Jak postanowiłem ,tak zrobiłem, choć jednak pomyślałem, że komuś o tym powiem.
(To jest potwierdzenie tego, że „ przejawienie na boku” jest blisko Nicości 8/2, ledwie „weszło”/przejawiło się, już chce powracać do Nieprzejawienia 8-12. JB)
Poszedłem chyba gdzieś do dziekanatu albo czegoś podobnego. Tam czekałem na coś, na kogoś, a wciąż słyszałem pukanie. Zaczęło mnie denerwować to pukanie i podszedłem do osoby pukającej. Mówię do niej, że już dawno powinna się domyśleć, że za drzwiami NIKOGO NIE MA (!!! podkreślenie-JB). Ona na to: ale ja przyniosłam ciasteczka do szkoły i umówiłam się z profesorem. Te ciasteczka tracą ważność jutro, a profesora nie ma. Powiedziałem jej, że skoro przyniosła te ciasteczka do szkoły to niech je porozdaje w szkole. Mówię, weź szklankę z wodą( 6-8 we wnętrzu wiru 8-12) albo herbatą, talerz z ciastkami i pospaceruje po szkole rozdając ciacha.
Tyle pamiętam
(Nieobecność jest typowa dla Katedry która kieruje Nasz Profesor. To charakterystyczne dla snów na temat Boga Nieprzejawionego 8-12.JB)
Ja
U mnie zupełnie nic. Albo informacja się ładuje albo zapomniałem 🙂 Nie jestem jednak tego do końca pewien, bo albo to było na jawie, albo we śnie- ktoś pytał mnie czy jestem ortodontą ?
Kolejnej nocy pytam raz jeszcze: Czy Ojciec tego Przejawienia ma „na boku” jakieś drugie które ma inne cechy niż nasze ?
No i chyba się załadowało 🙂
Przekaz był bardzo subtelny i musiałem sporo się nagimnastykować aby nie uronić niczego po obudzeniu.
Mimo to mam wrażenie, że owa treść po przełożeniu na słowa stała się i tak dość toporna.
Wszystkim się wydaje, że to czynność jednorazowa, natychmiastowa.
A to nie tak. Trzeba się pojawić (wejść w ten punkt przestrzeni). Jakby pojawiać się raz za razem (będąc wciąż jednym a nie narastającą wielością) i to pojawianie czyni tę wielokrotność .
To następstwo, to taka wielokrotność jednoczesna !!!
Zapisałem i myślę sobie noooo …. niełatwo to zrozumieć. Zasnąłem.
Dotarliśmy, wraz z kolegą (Drugi śniący), po długich poszukiwaniach do małej, zapomnianej uliczki, w centrum miasta.
Na ziemię opada duża kartka z adresem ale nie wykazujemy nią zainteresowania.
Stoimy przed wejściem do kamienicy. To jest prawdziwy cel naszych poszukiwań.
Jeżeli będziemy mieli taką potrzebę to skorzystamy z wiedzy o istnieniu tego miejsca, mimo tego, kolega jest jakiś , taki ….. zniechęcony. Chyba nie ma tu żadnego interesu do załatwienia bo to jest sala weselna !
Kiedy będzie trzeba, to znając to miejsce, wrócimy tutaj. Budynek stoi przy trzeciorzędnej uliczce, w centrum miasta.
Po obudzeniu moją uwagę zwróciła kartka, którą we śnie ledwie zauważyłem. Pytam zatem- Czy ta kartka z początku snu to jakaś mapa?
Zasypiam.
Kartka która pod koniec snu wypada mi z rąk, rozpada się na dwie części. Mniejszą i większą!
Towarzyszy temu przekaz:
To rodzaj GLEJAKA !Taką informację otrzymuję od snu, na sam koniec.
Glejaki – grupa nowotworów (!!!)centralnego(!!!) układu nerwowego wywodząca się z komórek glejowych (stanowiących zrąb tkanki nerwowej i pełniącej wobec neuronów funkcje podporowe, odżywcze oraz naprawcze).Etymologia słowa Glejak – łac. glioma, l.mn. gliomata, z nowołac. glia – „glej” z gr. γλία (glía) – 1. „klej”, 2. „coś lepkiego / śliskiego / tłustego” + -oma
Domyślam się, że obydwie części kartki łączyła ta sama kleistość która znana jest mi z podróży poprzez Nicość 8/2.Centralny Układ Nerwowy i Nowotwór to typowe senne określenia nowo przejawiających się bytów.
Drugi śniący
Czy Ojciec naszego Przejawienia ma „na boku” inne Przejawienie w którym nie ma dualizmów?
Miałem kilka snów i cholera, same dziwolągi !
Sen namber łan: Żona miała dziwnego pasożyta. Wydaliła go do wanny, a ten się wił jak piskorz i od razu chciał wracać z powrotem ale go czymś polałem i unieszkodliwiłem. Wielka bestia wyglądała jak wąż ale taki biały i miał ryj tasiemca z zaczepami. Byłem przerażony, bo mógł przejść z żona do mnie.
Sen wtaroj: szedłem do znajomych, w nocy, w sprawie jakichś dokumentów lub cholera wie czego. Po drodze przede mną, na ulicy, przewraca się facet. Podbiegam do niego i pytam czy wszystko z nim ok. Facet jest czarny i jakoś czuję, że mi nie ufa.
No dobra, nie przepadam za czarnymi, ale to jest człowiek potrzebujący pomocy i nie widzę w nim tego czarnego (zresztą jak w wielu czarnych, których znam i lubię). Ten mówi, że z nim jest ok i mam go zostawić.
Zadzwonić po pogotowie, pytam, a on mówi, że nie, ale widzę, że jego stan się pogarsza. Tymczasem dzwoni mój telefon ale go nie odbieram, bo to ja chcę zadzwonić po pogotowie i pomóc leżącemu – akcja się rozmywa.
Przybyłem do znajomych. Pytają dla czego szedłem tak długo?
Mówię o zdarzeniu i pytam czy dzwonili za mną. Tak dzwonili, bo się spóźniałem. Oni zajmują się jakąś księgowością. Mówią mi, że jakiś facet na mnie narzeka bo się ze wszystkim spóźniam. W sumie to prawda, w realu tak nienawidzę wszelkiej maści papierów, że je zaniedbuję bardzo często.
Kolejny sen: jestem w szpitalu z moją mamą i moja mama ma rodzić! Jak kobieta w jej wieku ma urodzić ?!?
W dodatku dowiaduję się, że chcą aby mama urodziła naturalnie! Wariaci!
Rozmawiam z mamą i jestem bardzo podenerwowany, ale z drugiej strony podekscytowany. Dowiaduję się, że będę miał siostrę. (Demeter-Persefona, nowa przestrzeń przejawiania się, zapewne chodzi o tę „na boku”. JB)
Wyobrażam sobie, że zadzwonię do żony i jako pierwszej, jej o tym powiem, myśląc tak jednocześnie dzwonię. Mówię przez łzy, że mam siostrę i jestem szczęśliwy.
Myślę nawet, że pokocham ją, prawie jak swoją córkę i będzie taką moją „drugą córką”.
Jeszcze coś było ale tyle pamiętam. Nic z tych snów nie kapuję.
Jak to ? Przestrzeń Przejawiania się naszego wszechświata urodziła twoją siostrę, prawie jak córką – nową przestrzeń przejawiania się. Wcześniej Czarny 8/1 podziękował ci za pomoc widać chodzi o pomoc w zagospodarowaniu owej nowej przestrzeni, dlatego leżał przyjmując polaryzację stacjonarną. Słowo pogotowie kiedy mu się przyjrzeć mówi o czymś co się pojawia po „ugotowaniu” czegoś :)Nie jest wykluczone że narodziny pasożyta przez twoją żonę są narodzinami twojej siostry czyli tego drugiego siostrzanego świata który składa się z modułów mimo. że jest jednym pasożytem !!! (o tym impulsach będących jednocześnie całością. Pasożyt córeczka to taka kundalini na odwrót. Pasie się życiem. Modułowe ciągi(pociągi/tasiemce) śnią się przy okazji styczności z Niewidzialnymi, taki ciąg to złożenie obrazów tego samego bytu który porusza się szybciej niż możemy rozpoznać jego pojedynczość.
Aż cierpnie skóra 🙂
Pytam o drugie Przejawienie jakie utworzył Ojciec Brahman .Ten drugi kawałek kartki.
Sen wstępny, na kanapie, przed telewizorem.
Jestem w okolicy jaką znam, ale nakładają się na nią inne, bardziej albo mniej znane mi krajobrazy.(Wjazd do Lublina od strony Niemiec(!)-naprawdę pod Lublinem jest miejscowość o nazwie Niemce 🙂 i okolica gdzie stoi mój dom na wsi, w kierunku przeciwnym ale są i elementy innych miejsc.
Stoję po prawej stronie jezdni. Ten cały obszar jaki widzę przed sobą nosi cechy Miasta Niebiańskiego ale budynki są normalnej wielkości. Są zachwycająco białe i odnowione. Po lewej stronie, za jezdnią, widzę nieco niżej niż poziom ulicy, posadowiony mały neogotycki pałacyk a po prawej, przede mną ale nieco niżej niż stoję w tej chwili spore wzniesienie na którym stoi sześciokątny pomnik. Przez ten pagórek( po jego powierzchni) prowadzi przejście na drugą stronę !!! Tam dalej za tym pagórkiem, stoi mój biały dom (Ziemia).
Pamiętam z tego snu moją radość, że mój dom stoi w tak pięknej i zadbanej okolicy!!!
Kiedy położyłem się spać, już do łóżka, zmienia się koloryt i temat snów.
Kupiłem sobie czarne(!) buty z cholewkami. Od środka mają trzypłatkowy, czy też raczej potrójny ornament kwiatowy, o jagodowym kolorze.
Buty są prawie męskie, chociaż mają w swoim wyglądzie trochę elementów damskich.
Z jakiegoś powodu, chyba chcę nadać im indywidualny charakter, odrywam z prawego but , po jego zewnętrznej stronie, czarny płat skóry. Buty mają taką opcję bo i jeden i drugi ma perforowaną z zewnątrz cholewkę i to oderwanie jest opcjonalne i nie niszczy buta. Indywidualizuje(Personalizuje) go!
Po oderwaniu wierzchniego fragmentu cholewki widzę, że pod spodem cholewka jest w kwiaty, jasna i kolorowa. Chyba już starczy tego ozdabiania bo element kobiecy przeważy nad męskim i będę w tych butach głupio wyglądał. Lewy but pozostawiam zatem bez tej modyfikacji.
Jak widać w obydwu częściach snu pojawia się zagadnienie bliźniaczego podobieństwa, wszędzie dotyczy mnie osobiście, chociaż wszędzie pojawia się moja osobista kreacja i to raczej o charakterze urojeniowym. Zastanawiam się czy czasem ten drugi świat stworzony przez Brahmana to nie jest moja urojeniowa kreacja tego pierwszego który jest w Przejawieniu w pewnym sensie obiektywnie istniejący? Dwa buty to mała karma 1-5 a Niebiańskie miasto w formie pomniejszonej to również pewna idealizacja ale z poziomu małej karmy.
Drugi sen .
Zjeżdżam, siedząc w pociągu, z górek Czechowskich (na jawie to są właściwie kilkunastometrowe pagórki i oczywiście nie ma tam kolei). Z lewej na prawo, w stronę ogrodzenia ogródków działkowych. Kiedy pociąg dojeżdża do ogrodzenia zakręca, nie zwalniając, pod kątem prostym, w głąb ekranu śnienia. (To tak jakby się odbił od ogrodzenia ogródków pod kątem prostym.)
Siedzę w jednym z wagonów przy oknie, po prawej stronie. Przeciążenie podczas zakręcania jest tak duże, że uderzam w ścianę prawym ramieniem a potem wypadam na zewnątrz. Sformalizowany ciąg zdarzeń jaki symbolizuje w snach pociąg wyrzucił mnie w tym miejscu !
Wylatuję przez otwór w mętnej, kremowego koloru membranie(!), jaka jest w oknie. Mamy tu zatem, nieco minusowo-urojeniową przedstawioną Szczelinę 8-12.
Stoję teraz na zewnątrz i przyglądam się czy pociąg nie wypadł z szyn. Wygląda na to że nie !!!
Na dodatek wcale się nie potłukłem (w tym rejonie w oczywistości nie ma żadnych torów, w dole biegnie dwupasmowa droga tranzytowa .To na tory biegnące we śnie w tym samym kierunku co droga na jawie, skręcił pociąg ze snu, pod kątem prostym). Przez chwilę próbuję wejść przez otwór w membranie z powrotem do pociągu ale mimo kilkakrotnych prób nie udaje się mi ta sztuka !
Pociąg się nie wykoleił i jedzie, chociaż już nieco wolniej, w głąb ekranu, po szynach.
Po kilkunastu metrach skręca w prawo, zjeżdżając z torów!!!
Jedzie dokoła ogródków działkowych po trawie. (Ogródki działkowe (!) to minusowy obraz Pola Świętych Jabłoni czyli Przejawienia na poziomie 7+).
Ja podążam za nim na piechotę, obserwując go bezustannie. Nie mam problemów z nadążeniem za pociągiem. Pociąg zatoczył pętlę w prawo i zaczął wjeżdżać na ogromną górę która uwidoczniła się w środku ogródków(taka Góra Meru, inaczej kabalistyczne Drzewo Życia) dopiero teraz, kiedy pociąg i ja dotarliśmy do tego miejsca.
Po raz pierwszy w życiu widzę jak sprawnie radzi sobie pociąg bez torów(Bez dualnych szyn) !!!
Wspina się pod ten wielki ziemny kopiec i robi się coraz mniejszy. Nie tak, jakby to sugerowała zwykłą perspektywa i oddalanie się pociągu. Pociąg staje się tak mały jak zabawka, a góra jest wciąż tej samej wielkości, ja jestem również wciąż tej samej wielkości, jak na samym początku snu, mimo że wciąż jestem niedaleko pociągu. Może być jednak zupełnie odwrotnie to Góra i Ja stajemy się coraz wyżsi a pociąg jest normalnej wielkości ! Spychamy pociąg pozbawiony dualnej trakcji w minusowość !
Kiedy pociąg jest już całkiem mały przychodzi pora aby wszyscy wyszli z pociągu i powrócili na piechotę .
Idziemy i się wstydzimy(!!!) bo to jest Obce Terytorium !!! A my musimy wracając przejść przez nie w rytm piosenki która jest we śnie wyraźnie wokoło słyszalna. Jej refren brzmi :
„My Polacy, pedofile i buracy(!)…”
Budzę się trochę zdziwiony, trochę speszony, a trochę rozbawiony. Pytam z niedowierzaniem co to za terytorium? To ten mniejszy(!!!), drugi kawałek mapy/ drugie niedialektyczne Przejawienie ??? Jak widać ze snu dostanie się tam wymaga zmiany polaryzacji(90stopni) i przeskalowania, zejścia z torów dialektyki która w naszym świecie stanowi przymus logicznego, ukierunkowanego i dialektycznego sposobu myślenia. Coraz natarczywiej zaczyna mi się to kojarzyć z warunkami jakie musiałem spełnić aby wejść w kontakt z Niewidzialnymi żyjącymi razem z nami na Ziemi.
Zasypiam, coraz bardziej zaciekawiony.
Ta sama topografia co przed chwilą tyle, że niema pociągu ale wciąż jest ogrodzenie ogródków działkowych przed którym, we śnie wcześniejszym, nastąpił skręt/odbicie pociągu o dziewięćdziesiąt stopni. W ogrodzeniu(granica -zapewne 8/9, widziana na zielono 3) jest furtka ( pełna, a nie z siatki/matrycy ).
Idziemy w jednym rzędzie, tak jakbyśmy stanowili pociąg z przed chwili tyle, że nie skręcamy pod kątem 90 stopni a przechodzimy przez otwartą furtkę (bez ugięcia fali). To coś co ma związek z moim wcześniejszym przejściem przez membranę w oknie pociągu.
Nie wszyscy jednak. Kobieta (chyba matka chłopca, który idzie przede mną, pozostaje za furtką a ja wraz z biegnącym przede mną chłopcem przechodzimy na drugą(!) stronę, do ogródków działkowych. W tym śnie jednak zamiast wielkiej góry na terenie ogródków, z tej strony idąc (bez ugięcia) jest wielki dół !!!
(Mamy zatem kolejną odwrotność. Podobnie jak w śnie Drugiego śniącego pojawił się odwrotny tasiemiec u mnie pociąg zmieniający proporcje. Tu wszystko jest odwrócone i ma zmienione proporcje ale nie poziomo jak w lustrze tylko pionowo. Ma to jakąś wspólną notacje z Granicą 8/9 odwracającą do góry nogami ale tu odwrócenie jest urojeniowo minusowym odwróceniem funkcji a nie postaci.)
Schodzi się do niego po schodkach. Chłopiec który mnie poprzedza ma na imię Edyppek !!! Towarzyszy nam również jakaś puchata zabawka albo kuliste zwierzę koloru jagodowego(kolor taki jak ornamentu kwiatowego na moich butach z poprzednich snów-minusowy odcień fioletu 7).
Biegnie po naszej lewej stronie i klaszcze uszami !!! (Tak jakby kwiaty ornamentu na butach okazały się psem z uszami zamiast płatków !!!)
Sen zmienia swój krajobraz ale ja wciąż . . . . . . .idę z góry. Jestem już sam. Wcześniej w tym śnie coś się działo ale nie udało mi się tego zapamiętać. Zapamiętałem, że mam wstąpić do sąsiadki, która ma dom (4) po lewej (tej samej co mój dom) ale nieco wyżej (czyli kiedy idę z góry jej dom jest jeszcze przed moim(5) ).
Niosę małą wanienkę z ocynkowanej(srebrnej 8/1) blachy. W drugiej ręce, owalną przykrywę do tej wanienki. Wanienka jest dla dzieci ale to wanienka zabytkowa (chyba z chłopca i zwierzaka zrobiła się wanienka i pokrywa!).
Wanienka jest stara i na dnie ma jakiś osad ale to mnie nie zniechęca. Zaniosę tę wanienkę do domu i wrócę do sąsiadki, mam od niej odebrać dokument (!!!).
Minąłem jej dom i postawiłem wanienkę pod drzwiami swojego. Wracam pod górę, teraz po lewej stronie mam nie dom sąsiadki do której idę (ten jest teraz oczywiście wyżej po prawej) ale dom innej sąsiadki, z naprzeciwka, który stoi nieco poniżej(-) poziomu jezdni.
To dziwne ale nigdy nie widziałem tej sąsiadki a dom miał zawsze zasłonięte okna. Dzisiaj okna są odsłonięte i rozświetlone od wewnątrz. Z poziomu ulicy widać sufit i to, że w środku nie ma żadnych ścian. Fajnie, myślę sobie coś jak w lofcie. Muszą tam mieszkać ciekawi ludzie.
(Po obudzeniu oczywiście wiem, że domy ze snu są całkiem inne niż te w rzeczywistości , najciekawsze jest to że dawno temu kiedy dopiero co się tu sprowadziłem w miejscu o którym śnię był jednoizbowy drewniany , obity czarną papą stary wysoki bieda – domek. Zawsze budził we mnie ponure myśli. Jego stara lokatorka wyglądem przypominała czarownicę z bajki o Jasi u Małgosi.
Kiedy zbliżam się do domu sąsiadki z prawej widzę, że z za ogrodzenia tego domu-loftu z lewej wychodzi kobieta i idzie ku wejściu domu do którego i ja zmierzam. Wyprzedziła mnie we wspinaczce do drzwi tego modernistycznie zaprojektowanego domu. Do tego domu nie prowadzą schody mimo, że wejście jest co najmniej cztery metry ponad poziomem jezdni ale nierówne kamienie jak na osuwisku tyle, że mocno osadzone. Podejście jest bardzo strome. Trzeba sobie pomagać rękami. Kobieta z loftu wdrapuje się przede mną a ja słyszę jak gada do siebie, że ta do której idzie to flejtuch i brudas !!!
Oooo , myślę sobie, jaka życzliwa sąsiadeczka!
Kiedy ja się wspiąłem na taras, przed wejściem, kobieta z loftu już dobija się do drzwi.
Kiedy zobaczyła że i ja idę w ich kierunku zaczęła do mnie skakać i mnie obrażać .
A ja miałem jeszcze chwilę temu tę kobietę za osobę z niebanalną wyobraźnią ?!?
Nie pozostaję jej dłużny i mówię do niej bez ogródek:
A idź stąd, ty brudna chamko . . . .!!!
Baba chyba się przestraszyła, albo obraziła, bo poszła na dół, do siebie.
Spojrzałem za nią i dopiero w tej samej chwili zorientowałem się, że stojąc na wysokim tarasie, życzliwej mi sąsiadki, mogę dokładnie obejrzeć, co jest w domku tej baby z loftu .
A jest co oglądać.
Rzeczywiście, cały dom jest jednym pomieszczeniem, o powierzchni około stu merów kwadratowych.
W środku, w pobliżu drzwi wyjściowych, po lewej stronie, kręci się kilku robotników i mąż kobiety.
Instalują wewnętrzne okiennice. Takich okiennic jeszcze nigdy nie widziałem.
To wielkie, przesuwane na szynach płyty, które uruchamia się wielkimi kołami, jak w sejfach bankowych, tyle że całość okiennic jest zdobiona, w ornamenty roślinne oraz krajobrazy (motyw z butów z drugiego snu ).
Dopiero po wielokrotnym obróceniu kolistego elementu(dharmy/karmy), w okiennicy, można okiennice przesunąć z lewej na prawo.
Dziwny dom, myślę sobie o nim, we śnie.
Ci sąsiedzi muszą być zamożnymi ludźmi ale wolą się od innych izolować(są zamknięci !). Wolą oglądać malowane na ścianach i okiennicach krajobrazy niż to co jest za oknem. Nie wydają się chętni do współżycia z otoczeniem.
Mamy zatem opowieść o drugim obszarze naszego Przejawienia, nieco minusowym w stosunku do nam znanego na co dzień ! Ukrytego przed nami z ich/jego własnego wyboru. Niezbyt nam życzliwego a przynajmniej niezbyt życzliwego nam jako całość. Niewidzialni dla nas, mają wobec nas dwa kierunki postępowania, mimo że są pozbawieni wewnętrznego dualizmu !!!
Dualne jest wszystko co jesteśmy w stanie pomyśleć i czego możemy doznać. Jesteśmy uwięzieni w dualizmach. Świat niedualny miałby zatem dla nas samosprzeczne cechy dobra i zła w jednej osobie, działaniu, intencji działania. Ich wyraziciele-osoby nie mogły by być wyraźnie od siebie oddzielone, musiały by przechodzić w siebie, rzeczy nie mogły by być stale takie same, tych samych gabarytów a związki międzyludzkie fluktuowałyby od miłości do nienawiści bez wyraźnych powodów a nawet przemienności w czasie !
Zainteresowały mnie te dwa domy i dwa kawałki mapy im odpowiadające. Ten mniejszy nie jest pewnie mniejszy tylko głębiej osadzony niż ten drugi położony wyżej. Ciekawe, że ten umiejscowiony niżej był zamykany od środka, hermetyczny. My staramy się raczej przekraczać swój dom co zapewne wynika z chęci zwiększenia dialektycznej różnicy pomiędzy nami i otoczeniem.
Zwiedzę zatem i porównam, obydwa domy. To właśnie zadanie na dzisiaj.
Wraz z przewodnikiem siedzimy nad wielką planszą podzieloną na niewielkie kwadraty. To tabelaryczne zestawienie osób (Tylko kobiet!- przestrzenie przejawiania) które mają zyskać jakiś rodzaj zatrudnienia(zajęcia !). Ma to związek z użyciem pary technologicznej (!Mgła brahmaniczna!)
Ja zwracam uwagę przewodnikowi, że kobieta, która jest pozbawiona wolności (w domyśle, zakład zamknięty) a której kwadrat jest na środku planszy od razu zwraca na siebie uwagę bo jej kwadrat ma wiele(!!!) źródeł pary nie tak jak u innych kobiety(!) których kwadraty mają tylko po jednym takim źródle.
Widzę już do czego to zmierza. Istotne jest ,że ta kobieta która w moim poprzednim śnie mieszkała w domu bez działowych ścian wewnętrznych z hermetycznie zamykanymi oknami ma wiele źródeł zasilania w parę czyli to nic innego jak przestrzeń leżąca na skrzyżowaniu wielu Przejawień, tak jak wcześniej pokazywano to w formie symbolicznej, leżące na samy Przejściu (Nicość 8/2). Dom był usytuowany na innym poziomie względem ulicy(przejścia) i domu (pomnika) na górze.
Jaka jest relacja hermetycznego(niedualnego) Domu(loftu) do Nicości 8/2 ?
Byliśmy, w kilka osób ,w małym mieszkaniu ale teraz idziemy do większego. Idziemy odwiedzić rodzinę kolegi. Moją żoną, tutaj, nie jest kobieta o powierzchowności mojej ziemskiej żony, która zawsze towarzyszy mi w takich przedsięwzięciach ale bardzo wysoką (!) kostyczna kobietą o twarzy mającej wiele cech męskich!!!( Coś w rodzaju Ducha Świętego)
Wchodzimy w cztery osoby(Kolega, ktoś mu towarzyszący , moja nowa żona i ja. ) na prawo , do mieszkania rodziców kolegi. Ci witają nas w przedpokoju. Zrobiło się trochę ciasno ponieważ oprócz nas i rodziców kolegi (niewyraźnych), w przedpokoju, do wyjścia przygotowuje się przyjaciel rodziny. Starszy człowiek ubrany w ciemny płaszcz(8/1). To chyba jakiś inżynier/budowniczy(!) czy wiertniczy(!). Wydaje się, że nie lubi zbytniego tłoku(ciśnienia/koncentracji) i dlatego nie ma ochoty być tutaj dłużej.
(Sen kilka lat wcześniej ukazuje mi poziom 15, z wnętrza Nieprzejawienia 8-12 i jego Bogów Jedynych, wtedy nie zdawałem sobie sprawy z wagi tego snu!)
Kobieta zastępująca mi w tej przestrzeni żonę, towarzyszy mi ale utrzymujemy wobec siebie pewien dystans. Nie tylko fizyczny ale i kontakt niewerbalny pomiędzy nami jest jakiś chłodny i pełen dystansu.
Pośród grzecznościowych słów, jakie padają pomiędzy obecnymi w przedpokoju, pada nazwa miasteczka w którym nigdy nie byłem (Lidzbark czy Puck).Wydaje się, że wypowiada je opuszczający mieszkanie mężczyzna. Nazwa tego miasteczka jest w jego wypowiedzi powiązana z ciastkami. Moja zastępcza żona, w tym momencie wyraźnie się ożywia mówiąc, że ona właśnie pochodzi z tego małego miasta i zna te ciastka.(Mam zatem do czynienia z Duchem Świętym naszego Przejawienia !)
Wchodzimy do salonu Rodziców kolegi, na prawo. Dystans pomiędzy mną a zastępczą żoną powraca, na dodatek okazuje się, że pokój jest ogromną salą bankietową(przeciwieństwo ciasnoty sprzed chwili) a nadzwyczaj liczna rodzina, która miała przybyć, na skromne spotkanie, liczy kilkadziesiąt osób, które ledwie mieszczą się przy trzech długich stołach ustawionych w podkowę (otwartą w stronę obserwatora ekranu. Ciasnota przy stole jest personalna co ma zapewne związek z niezróżnicowaniem w świecie niedualnym, a podkowa symbolizuje magnes i jego specyficzne dwubiegunowe chociaż przecież niedualne działanie !!!).
Mój kolega siedzi za stołem, po prawej stronie.
Rozglądam się za żoną ale ta utrzymuje pomiędzy nami dystans (to podkreślenie, że my jesteśmy ze świata dualizmów, z tej strony, odpychających się świadomości, „magnesu”!), dystans tak duży, że dzieli nas cała długość stołu. Łączność pomiędzy nami, również szwankuje bo nie potrafię zachęcić jej do przybliżenia się do mnie.
Porozumiewam się z nią gestami, jak to na przyjęciu, ponieważ i tak nie słychać słów jakie się w takim tumulcie wypowiada, tym bardziej na taką odległość.
Zajmuję miejsce naprzeciw kolegi i tutaj chcę właśnie przywołać(ściągnąć) swoją towarzyszkę.
Kolega jest jedyną osobą którą tu znam ale, kiedy siadam naprzeciw kolegi, nieco bardziej na prawo, tracę na chwilę kontakt wzrokowy z zastępczą żoną, ta gdzieś mi znika!
Myślę sobie, że coś pomiędzy nami się nie klei ale, porównując ją w myślach z moją zwykłą żoną myślę, że gdybym się tak dystansował od własnej żony ta pewnie też by się poczuła urażona i wyszłaby z sali.
Zostawiam na stole do połowy opróżnioną szklankę( płn w szklance to 6-8 w wirze 8-12), z jakimś napojem i gestykulując usprawiedliwiająco, w stronę kolegi, ruszam na poszukiwania swojej tutejszej(DŚ) żony.
Wychodzę z sali na prawo i znajduję się w pokoju kobiet.(Tabela kobiet z początku snu-wielość Przejawień jakie mają swoje Źródło w Nieprzejawieniu 8-12)
To pewien rodzaj garderoby.
Kobiety które tu siedzą przy toaletkach, są niekompletnie(!) ubrane ale nie jest to sytuacja erotyczna.
Szykują się do wejścia na salę główną i po prostu niektóre jeszcze nie pozakładały sukienek !
Te kobiety są wyjątkowo kobiece, nie tak jak moja tutejsza chuda, kostyczna, o półmęskiej twarzy. Te są przy kości i emanują kobiecością. Atmosfera jaka tu panuje, jest całkowicie pozbawiona męskich elementów, do tego stopnia, że wprost czuję się wyparty przez tę ich kobiecość na zewnątrz !!!
(Podobną sytuację przeżyłem po połknięciu prze Iśwarę .Kiedy zachowałem swoją oddzielność po połknięciu mnie Punkt Źródłowy mnie wypluł !!!)
Znajduję się w kuchni. Tutaj jest również sporo kobiecych kobiet ale te chodzą w białych kucharskich fartuchach. Tutaj moja obecność wzbudza rodzaj macierzyńskiej opiekuńczości i tylko patrzeć jak będą mnie próbowały nakarmić. Tym razem to ja, z własnej inicjatywy, wymykam się stąd i znajduję się całkiem na zewnątrz całego budynku.
(Tym razem trafiałem do kuchni Nieprzejawienia 8012 do działu Dobrych Matek 🙂
Jestem teraz kilkaset metrów od niego. Budynek jest całkowicie zasłonięty przed moim wzrokiem krzewami i na dodatek oddzielony kanałem. Ten, płynie w głąb ekranu śnienia, po mojej lewej stronie i to właśnie za nim jest skryty, w krzakach, budynek z którego zbyt daleko „odskoczyłem”. Tutejszej żony(DŚ), jak nie było, tak nie ma, więc próbuję na własną rękę wrócić do budynku(8-12) w którym mieszka Rodzina kolegi. Nie będzie to zbyt proste bo nieopacznie przeskoczyłem(!!!) co najmniej dwie przeszkody jakie oddzielają mnie od ich domu. Dwie Granice.
Przewodniczka- Duch Święty/Sophia, która mnie tutaj przyprowadziła nie darzyła mnie wielką sympatią(przyciąganiem!), podobnie jak i kobieta z poprzedniego snu (opryskliwa baba z loftu), Przestrzeń przejawiania się Świata Niedualnego, która odpycha mnie nie z tego powodu, że mnie nie lubi ale dlatego, że takie są wymogi ich współistnienia, które zapobiegają starciu, katastrofalnemu zderzeniu się dwóch rodzajów Przejawień.
Druga przestrzeń jest przestrzenią grupową/wspólnotową nie jak u nas indywidualną. Może ma coś wspólnego z wyobrażeniami Nieba jakie stworzyła sobie ludzkość ? Piekło bowiem wyobrażamy sobie jako zindywidualizowane a Niebo, jako Pola Elizejskie, pełne radosnych miłych i lgnących do siebie ludzi i zwierząt. Co jeszcze ważniejsze, nasz Ojciec/Brahman/Iśwara ma wiele Przejawień o cechach dialektycznych ale tylko jedno(!!!) niedualne ! Co ma pewien, ponad logiczny ale łatwy do uchwycenie intuicyjnie sens!
W dalszych podróżach tę mnogość Przejawień określę poziomami 15 i chyba właściwiej ulokuję je na swojej mapie, nie tyle w Brahmanie 8 co w Nieprzejawieniu 8-12. Co jednak w sytuacji istnienia tych wysokich, rozdzielonych od siebie Nicością 8/2 Przestrzeni w sposób wynicowujący się wzajemnie nie jest tak jednoznacznie uchwytne jakby się istotom o dialektycznej konstrukcji świadomości wydawało. Kiedy śniłem te sny traktowałem Nicość 8/2 i Nieprzejawienie 8-12 jako wspólny Niebyt. Powracając do drugiej części Bramy warto przypomnieć cyfrę 16 któa pada w odniesieniu do postaci o szesnastu rękach. Już kiedyś rozważałem tę koncepcję. Poziom 16 nie tak jak paradoksalnie 13,14 i 15 leżące we wnętrzu Szczeliny 8-12 musiałby leżeć poza Punktem Źródłowym, poza/we wnętrzu jeżeli w ogóle taki ma, Wewnętrznego Horyzontu Zdarzeń Nieprzejawienia. Co tu dużo mówić, musiałby być Światem Konstruktora/Programisty !
Zapytam o to. Czy to jest wzorzec Nieba? (Nie mam na myśli przestrzeni przekonań religijnych ale to co stało się ich inspiracją, czyli swoisty archetyp Nieba !!!)
Drugi śniący
Czy hermetyczne mieszkanie/loft baby ze snu Jarka to „Niebyt” ?
Coś tam mi się śniło ale moim zdaniem kicha, bo nie pamiętam wystarczająco wiele aby to miało ręce i nogi.
Byłem w jakimś domu, gdzie mieszkał pod naszą opieką papież.
Papież był na skraju życia i śmierci, ledwo się trzymał a my mieliśmy go pilnować. Jakoś się nie udało i wyzionął ducha.
Okazało się, że dla tego, że mu coś wlazło pod paznokieć?
A tu nagle widzę jego ducha. Mówi mi, że se opuścił ciało i gdzieś tam był, wraca a tu ciało nie żyje!
Tyle pamiętam ale to jakieś, może 2% z tego co śniłem.
(Sen dość jasny. Głowa, czegoś tam, na przykład kościoła,przejawienia, funkcjonuje na granicy życia i śmierci a może nawet lepiej było by to określić nieżycia i nieśmierci, czyli Nicości 8/2, powrót do martwego ciała to tyle co powrót z wyprawy w Przejawienie 1-8 do Nieprzejawienia 8-12. JB)
Jakiś inny sen. Obserwuje dwa dziwne obiekty latające, na niebie. Jeden goni drugi, chyba chce go zestrzelić, staram się to jakoś nagrać i może w końcu by mi się udało, ale patrze później, na filmie niem ma niczego(!!! JB) a na zdjęciach bardzo zamazane.
Jeszcze jeden durnowaty sen. Siedzę w jakimś takim dużym vanie na siedzeniu kierowcy ale van stoi. Do drzwi dobierają się jacyś ludzie, próbując je otworzyć, a ja usiłuje przytrzymać drzwi i tak się szarpiemy.
W końcu z rezygnacją krzyczę do gościa aby se dał spokój, bo nieczynne!
A on dalej szarpie. Otwieram w końcu drzwi a tam taki gość z mordą ruska- idioty patrzy się na mnie z porażającym debilizmem na gębie. Pokazuje mu na tabliczkę na drzwiach z godzinami otwarcia. On do mnie, że jak? To przecież hotel więc jak może być zamknięty. Ja na to, że jest zamknięty i tyle, i ma spierdalać. Faktycznie ten van to taki dziwny hotel i to w dodatku na godziny – czyli wiadomo po co…
Nie wiem – dla mnie same idiotyzmy, ale Ty pewnie coś w tym dostrzeżesz, dlatego zapisałem te głupoty.
Pewnie, że widać. Ten loft to nie jest Niebyt tylko niezdefiniowany albo trudny do zdefiniowania i przewidzenia, dla nas, sposób istnienia w Niedualnym Przejawieniu. Wszystko co się rozddziela, żyje nieprzewidywalnym, dla nas, życiem. My określilibyśmy je chaosem, w tej przestrzeni przejawione wszystko stara się łączyć ze wszystkim choć na krótko, „na godziny”. My tę próbę połączenia się z nami widzimy jako atak na naszą przestrzeń osobistą. Tymczasem z ich punktu widzenia rozłączenie jest powodem śmierci a połączenie w niezdefiniowaną zbiorowość, gwarantem życia, niemal wiecznego. Z naszego punktu widzenia, bytów w ciałach fizycznych, jest , a raczej wydaje się nam że jest, dokładnie odwrotnie 🙂
Czy to drugie Przejawienie naszego Ojca/Brahmana jest tym co ludzie nazywają Niebem ?
Snów niewiele ale za to zabawne 🙂
Po prawej stronie, stoją dwie kobiety w bieliźnie. Chyba mają małe piersi, każda z nich, w biustonoszu trzyma ugotowane na twardo dwa jajka
Kiedy częstują jajkiem kogoś kto tędy przechodzi, zanim wyjmą jajko odwracają się, aby uniknąć niezręczności, publicznego grzebania w staniku.
W drugim śnie dwaj królowie (ale chyba w tym śnie było ich więcej albo mi się tylko tak zdawało) wymieniają się co jakiś czas królestwami.(Akurat ten sen, o tym, że Bogowie Jedyni (15) z Nieprzejawienia 1-12, goszczą się nawzajem miałem już kilkukrotnie! To forma niestabilnej a raczej nadstabilnej Jedności Źródłowego Punktu jaka istnieje pomiędzy Wewnętreznym a Zewnętrznych horyzontem Zdarzeń Nieprzejawienia)
Dość dziwna opowieść. O zastępowalności jednych rzeczy przez drugie. To nie jest „Niebo” jest po prostu inną formą Przejawiania się. Na dodatek wydaje się być wymienna jedna na drugą.Tak jak królowie którzy w dalszych podróżach okażą się Jedynymi Bogami przejawień piętnastych a kobiety Ich Żonami/Dobrymi Matkami-Duchami Świętymi czyli Ich przestrzeniami przejawiania się, karmicielkami życia zrodzonego z „ciała”. W religiach gdzie zachowano dwie formy dla wyrażenia Jednego bóstwa (Jub/Jum) to nic nadzwyczajnego
Tak jak już pisałem wyżej, wszystko wskazuje, że Przejawienie Niedualne jest rodzajem wyjątku(niedualność ma tu również swój specyficzny wyraz). Ludzie go nie znają (jest przed nimi ukrywane) zatem nie jest pierwowzorem ludzkich wyobrażeń o Niebie. Zapewne jest dialektyczną formą poszukiwania najodleglejszego przeciwieństwa dla tubylczej-dialektycznej formy istnienia i tylko przez zbieżność logiczną pokrywa się z Przejawieniem Niedualnym „naszego” Brahmana
Pytam Szirin jak wiele jest Przejawień ?
Sen w środku nocy, udaje mi się przełożyć z obrazów na myśli, jeszcze zanim się do końca przebudziłem. Jestem zadowolony z takiego obrotu sprawy i . . . . zasypiam bez zapisywania sensu snu.
Na szczęście nad ranem mam sen precyzujący, z niższego poziomu. Z pierwszego snu zapamiętałem jednak tło które jest moralnością !!! i pojawiające się na jej tle liczne konglomeraty.
Sen drugi opowiada o tym, że każde tworzenie rozpoczyna się od przedstawienia pełnej jego palety(moralność ?!?) następnie pozwala się ją poddać totalnej krytyce adwersarza, a następnie tworzy się narrację która jest z kolei krytyką jego stanowiska.
Wszyscy to naśladują, to pomysł uniwersalny !!!
Jest wielu (!!!) NAŚLADOWCÓW (!!!!!) tego typu postępowania.
Jestem poruszony, nie tym, że jest wiele takich Przejawień i to nie związanych z naszym Brahmanem. To wiem od dawna. Najbardziej jestem poruszony tym, że podstawą tworzenia jest MORALNOŚĆ !!!
Do tej pory sądziłem, że Bóg jest amoralny, w sensie, bycia poza jej kryteriami.
Zapytam zatem dzisiaj(A opiszę, w następnej, 4 części Bramy.) co to za Moralność ? Czy, aby taka, jaką my mamy na myśli? A może to słowo ze snu ma związek z morale-gotowością wypełniania rozkazów ?
Na zakończenie tej cząstki Bramy, piękna wizja pochodząca z „Rzeźni numer pięć” autorstwa Kurta Vonneguta, wizja względności czasu i jego postrzegania. Co jest początkiem a co końcem, czy sens światu nadaje jedynie człowiek, a „prawdy nie ma, lecz się staje”? :
„Był z lekka obruszany w czasie i oglądał film od końca, a potem jeszcze raz we właściwej kolejności. Film opowiadał o amerykańskich bombowcach z drugiej wojny światowej i o ich dzielnych załogach. Oglądany od tyłu film wyglądał tak: Amerykańskie samoloty, podziurawione, z rannymi i zabitymi na pokładach, startowały tyłem z lotniska w Anglii. Nad Francją naleciało na nie tyłem kilka niemieckich myśliwców, wysysając pociski i odłamki z niektórych bombowców i członków załogi. To samo zrobiły z zestrzelonymi amerykańskimi samolotami na ziemi, które wzbiły się tyłem w powietrze, zajmując miejsca w szyku.
Bombowce nadleciały tyłem nad płonące niemieckie miasto. Tam otworzyły swoje luki bombowe i
wysłały jakieś cudowne promieniowanie magnetyczne, które stłumiło pożary, zebrało je do stalowych pojemników i wciągnęło te pojemniki do brzuchów samolotów. Tam zostały one ułożone w równiutkie rzędy.
Niemcy na dole mieli swoje własne cudowne urządzenia. Były to długie stalowe rury, które wysysały odłamki z ciał ludzi i samolotów. Mimo to nadal było kilku rannych Amerykanów i kilka uszkodzonych bombowców.
Dopiero nad Francją pojawiły się ponownie niemieckie myśliwce i zrobiły porządek, tak że wszystko było jak nowe.
Po powrocie bombowców do bazy wyładowano z nich stalowe cylindry i odesłano je z powrotem do Stanów Zjednoczonych Ameryki, gdzie pracujące dzień i noc fabryki rozmontowywały cylindry, rozdzielając ich niebezpieczną zawartość na minerały. Szczególnie wzruszało to, że pracę wykonywały prawie same kobiety.
Potem minerały rozsyłano do specjalistów w różnych odległych okolicach. Ich zadaniem było ukryć je pod ziemią w tak sprytny sposób, żeby już nikomu nie zrobiły krzywdy.
Amerykańscy lotnicy oddali swoje mundury i zmienili się w zwykłych uczniaków. I Hitler też zmienił się w niemowlę, jak przypuszczał Billy Pilgrim, choć tego nie było już w filmie. Billy kontynuował tylko myśl filmu. Wszyscy zmienili się w dzieci i cała ludzkość bez wyjątku brała udział w biologicznym spisku, aby wydać parę doskonałych ludzi – Adama i Ewę.”
Czy rzeczywiście, zbyt śmiałym jest przypuszczenie, że to co, po ludzku, uważamy za przyszłość jest przeszłością której nie jest dane nam poznać zanim nie przesunie się przed naszymi oczami, a to co uważamy za przeszłość jest przyszłością którą przeczuwamy i kształtujemy wciąż na nowo, myśląc o niej ?
C.d.n.