Zrozumiawszy, że chcąc dokonać całkowitej przemiany w strukturze swej psychiki, nie możemy opierać się na żadnym zewnętrznym autorytecie, spotykamy się z nieskończenie większą trudnością odrzucenia swego własnego wewnętrznego autorytetu, autorytetu swych odrębnych, drobnych doświadczeń i nagromadzonych opinii, wiedzy, pojęć i ideałów. Jeśli wczorajsze doświadczenie czegoś nas nauczyło, to staje się ono nowym autorytetem- ten autorytet dnia wczorajszego jest równie szkodliwy, jak autorytet sprzed tysiąca lat.
                                                                                                                                                    Jiddu Krishnamurti

 

Po latach, ponownie chcę spotkać we śnie Apsary/Gandharwów. Sprowokował mnie do tego autor „Jogi snu, królewskiej drogi do oświecenia” Michaela Katz, który w swojej książce utożsamił Gandharwów i Apsary z inkubami i sukkubami, znanymi z europejskiej demonologii, bytami pasożytującymi na energii seksualnej ludzi. Inkuby i sukkuby, po raz pierwszy, szerzej, zostały opisane w „Młocie na czarownice”.

Apsary przybywajcie 🙂
W pustym karmniku, zawieszonym w ogrodzie (3), za domem(4) jakieś jaskrawo wielokolorowe ptaszki, wielkości drozda. Rozpoczęły budowę gniazda. Jestem zdziwiony bo karmnik jest pozbawiony ścian i na gniazdo nie bardzo się nadaje ale chyba przejrzałem intencje owych kolorowych ptaków. Będą miały zapewnione dostarczanie pożywienia bo to one teraz będą władały karmnikiem który przecież nie zmieni swojej roli którą do tej pory spełniał. Nawet mnie to zaintrygowało i zastanawiam się czy nie podjąć z nimi gry, zamiast je stamtąd przepędzić.

Domyślam się, że Apsary zagnieżdżą się na moim poziomie wyobrażeniowo-emocjonalnym 3. Będą wyjadać pokarm/energię która pochodzi z moich emocji i wyobrażeń jakim karmię inne „ptaki”.
Ćwiczenie trochę ryzykowne ale ma swoją dobrą stronę, upewni mnie we właściwym rozumieniu procesów zachodzących w moim umyśle.

Kolejnej nocy oglądam kwadrat, który symbolizuje Przestrzeń. Z lewej i prawej Przestrzeń zostaje z wolna zasłaniana, jak scena teatralna, kurtyną. We śnie nie jest to dosłowna kurtyna, raczej rozprzestrzeniające się ku środkowi, zszarzenie bocznych krawędzi kwadratu. Budzi się we mnie sprzeciw przeciw temu, nadciągającemu ograniczeniu.
Wtedy „zasłony” wyjaśniają mi pozawerbalnie, że to ile one zasłonią/pochłoną wewnętrznej przestrzeni kwadratu zależy od prężności mojej energii. To ja je powstrzymuję lub nie, na krańcach tej przestrzeni. Kiedy osłabnę zamkną ją i moje 'ja’ zniknie.
To ciekawy przyczynek do refleksji nad istnieniem 'ja’, życiem w ciele biologicznym w szczególności. Trwa dopóki jesteśmy w stanie Apsary/Gandharwów trzymać na dystans, odpychać ich aby utrzymywać przestrzeń dla swojego zaistnienia. To nasz ciągły wydatek energetyczny!
Czym są tak naprawdę te byty? Czy banalnym pasożytami astralnymi ?

Przypomnę kiedy pojawiły się owe Apsary/Gandharwowie w mojej przestrzeni psychicznej. Oto fragment IV księgi Krajobrazów.

Pytam, czy nasza Naddusza 7+ jest konstrukcją zaawansowanej cywilizacji czy emanacją Boga 8-12 ?

Śnię i niczego mimo, że budzę się dwa razy, nie mogę sobie przypomnieć.
Budzę się o 7.30. Jestem zdziwiony, że na tak postawione, zdawałoby się proste pytanie, nie otrzymałem żadnej odpowiedzi.
Pytam więc, dlaczego tak jest? Dlaczego?!
Udało mi się jeszcze na chwilę zasnąć.
Ktoś pyta:
– Dlaczego, mimo że nie mam do tego uprawnień, chcę poznać DNA(kod/imię) tego mężczyzny. Tego się nie da zrobić!
Ja sugeruję rozwiązanie.– Po lewej stronie proponuję utworzyć dwie kopie dokumentu, który jest na środku ekranu, jedna pod drugą. Pokazuję, że w razie utraty zawartości jednej z kopii, zawsze mamy zapasową, nie mówiąc już o oryginale.
Mój rozmówca jest wyraźnie zaskoczony tą propozycją. Nie ukrywa uznania wobec mnie.
No ale co z tego, kiedy trzeba już wstawać!

Skoro doszliśmy do porozumienia co do metody, kolejnej nocy poproszę o odpowiedź, kto skonstruował Nadduszę.

Sen wydawał mi się jasny, świetne dostrojenie. Kiedy się budzę, wszystko się komplikuje.
Zacznę od tego, że budzę się z dwoma słowami na ustach:
Gandarwowie i Rakszasy!
Budzę się mocno zadziwiony, takim obrotem sprawy! Sprawdzam w grubych księgach, co to za swołocz. Dziwi mnie pojawienie się tych określeń bo od lat nie zaglądałem do mitologii indyjskiej i nie mam pojęcia co one znaczą. W ogóle zaskakuje mnie, już samo pojawienie się elementów hinduizmu w moim śnie. Domyślam się oczywiście, że to jakieś rodzaje bytów znanych hinduizmowi, podobnie jak tysiące innych o których wspomina ta religia wyjątkowo bogata w formy bogów , półbogów i demonów.

„Gandharwa (sanskryt: gandharva, pali: gandhabba) – w mitologii indyjskiej klasa nadnaturalnych istot, żywiących się pięknym zapachem drzew i kwiatów (gandha – zapach)”Wikipedia
„Gandharwa – (sanskr. gandharva, muzyk, pieśniarz, wytwarzający brzmienie, dźwięczący); niebiańscy muzycy i śpiewacy; śpiewające i muzykujące anioły; niebiański chór anielski. Żeński odpowiednik Gandharva to Apsara(sa). Gandharwa związani są z siłami natury, z drzewami i kwiatami, a ich muzyka jest muzyką wibracji natury niosącą pokój i zdrowienie. Gandharva to także wojownicy, zdolni rycerze i eksperci sztuk walki, biegli w kalarpayat, mieszkańcy królestwa Boga Indra w niebiosach.
Gandharva (gaMdharva) oznacza istoty grające, śpiewające i tańczące w kręgach ganów z pomocą instrumentów takich jak ghana. Gandharva to wedle nauk wedyjskich półboskie (upadeva) istoty pełniące często rolę posłańców bogów (Dewów) do ludzkości, istoty czy także rodzaj dusz niosących boskie orędzie z pomocą muzyki, tańca i śpiewu.
Istoty te potrafią podróżować po niebie, w przestrzeni kosmicznej, często mają wygląd ludzi z cechami ptaków lub koni (anioły ze skrzydłami, Pegaz, Ptah, etc.). Gandharwy strzegą niebiańskiego napoju leczniczego zwanego Soma, patronują leczniczym, uzdrawiającym wywarom roślinnym.
W kulturze wedyjskich Indii istnieje rodzaj zaślubin zwanych zaślubinami Gandharwów, gdzie kobieta i mężczyzna z własnej woli składają przysięgę wierności na Niebo i Ziemię sobie wzajemnie stając się faktycznie małżeństwem.
Są towarzyszami apsar, pięknych niebiańskich nimf, jako posłańcy bogów potrafią latać (stąd często przedstawia się ich w postaci ptaka z ludzką głową), są znakomitymi muzykantami – liczne wizerunki gandharwów z instrumentami w dłoni, przygrywających do tańca apsarom.
Idea gandharwy często zlewa się z postacią kinnary, sąsiedniego plemienia himalajskiego, stąd w sztuce Birmy i Tajlandii wizerunki gandharwów w postaci półptaków są nazywane kinnara”Himalaya-Wiki

„Rakszas, Rakszasa (sanskr. rākṣasaḥ) – w mitologii hinduskiej demon – ludojad, tytan, rodzaj złośliwego, złego ducha, olbrzyma, szkodnika, złośliwy potwór – olbrzym grasujący po zapadnięciu zmierzchu i żywiącego się surowym mięsem, także ludzkim. W hinduizmie symbolizuje naturę mroczną (tamas), czyli taką, w której przeważa nienawiść, naturę złą, która zadaje innym niezgodne z dharmą (religią) rany, cierpienia i krzywdy. Rodzaj żeński to rakszasi. Wodzem rakszasów jest Kuwera.
Wedle indyjskich mitów, cała rasa rakszasów została pierwotnie stworzona przez Brahmę, boga – stwórcę, jednak uległa degeneracji. Rakszasowie byli strażnikami cennych pierwotnych wód ziemi. Mitologia ludowa przypisuje rakszasom odrażający wygląd, wielką otyłość, nienaturalnie długie ręce, kształty olbrzymów lub karłów, większą liczbę nóg, obwisłe brzuchy i piersi (u rakszasic), kończyny zakończone szponami, wystające zęby czy wyłupiaste oczy. Opisuje się głowy rakszasów jako głowy gadów, osłów, koni lub słoni. Odpowiedzialni są za gwałcenie kobiet oraz wypijanie krwi czyli wampiryzm. Mogą przybierać na ciele barwy czerwoną, niebieską lub zieloną, wydają okropne ryczące dźwięki, a kiedy zabijają zwierzęta lub ludzi dla pozyskania ich mięsa, rozrywają ciało w bardzo nietypowy, makabryczny sposób. Można powiedzieć, że obraz rakszasa to obraz wszelkich patologii i deformacji oraz okrucieństwa i wynaturzenia.
Najbardziej znanym przedstawicielem rakszasów jest Rawana, król Lanki, który porwał Sitę, małżonkę króla Rama, co jest przedmiotem eposu Ramajana. Historia zbrodni Rawany podkreśla jedynie wszelkie negatywne cechy rakszasów jako złych demonów, złych duchów, które jednak mogą się inkarnować w ludzkie ciała, które wedle wielu ruchów hinduskich, będą mieć jakieś rakszasowe oznaki w postaci wspomnianych deformacji. Inna część hinduskich grup kultowych zabrania nawet wymawiania nazwy rakszas, gdyż może to ich zdaniem wywoływać złego ducha, demona z okolicy. Dla wielu wyznawców hinduizmu opisane deformacje bywały w historii podstawą do odsuwania się od osób o cechach rakszasowych, podczas gdy dla innych były mobilizacją do pomagania takim osobom jako obdarzonym złą karmą, czyli złym losem odziedziczonym z poprzednich wcieleń lub po przodkach. Uważa się jednak powszechnie, że rakszasowe deformacje są odzwierciedleniem cech i skłonności, które są w jakiś sposób nieczyste, demoniczne.
Rakszasa potrafi udawać przyjaciela i pokazywać się w boskich, pięknych kształtach, jednak nie potrafi tego utrzymać zbyt długo i z udawanego przyjaciela szybko staje się zajadłym wrogiem na śmierć i życie. Typowo opisywana cecha rakszasów w dziedzinie moralnej to zaprzyjaźnianie się z gospodarzem domostwa po to, aby uwieść jego żonę. Opisuje się też przypadki tak zwanych fałszywych wielbicieli, którzy przymilają się do jakiegoś guru, po to tylko, aby zniszczyć jego misję czy wręcz zabić przywódcę i zająć jego miejsce. Zdolność ukazywania się rakszasów w pięknych kształtach odnoszona jest do błędnych wizji i fałszywych objawień jakiś nieziemskich istot podających się za dawnych bogów, dewów, aniołów, etc. Hinduizm generalnie przyjmuje zasadę weryfikowania wizji i stanów mistycznych natchnień przez uznanych i sprawdzonych, żyjących nauczycieli czy guru. Niektóre ruchy działające na marginesie hinduizmu odrzucają całą mitologię związaną z rakszasami” Himalaya-Wiki

Kontynuując moje sprawozdanie z dzisiejszej podróży, opowiem teraz, co udało się jeszcze, zapamiętać z powyższego snu.
Kiedy budziłem się i słyszałem, a właściwie wypowiadałem w głębi swojej świadomości słowa „Gandarwowie” i „Rakszasy”, cały, do tej pory jasny i sensowny obraz snu zamknął się, dopełniając formę!
Tą formą była karta sporych rozmiarów. Wyglądało na to, że treść spokojnej narracji przeniosła się na nią, została zapisana. Strona była podzielona na dwie kolumny. W prawej, na środku była miniaturka tej dużej karty, na której widniały takie same dwie kolumny tekstu z kolejną miniaturką w połowie prawej. I tak dalej, i tak dalej… Jednym słowem fraktal!
Jedyną różnicą, jaką dostrzegłem pomiędzy pierwszą kartą a jej pierwszą miniaturą, było to, że miniatura była nieco przykurzona i miała lekko zawinięty prawy dolny róg. Wyglądała tak jakby często przewracano ją palcami.
Kiedy obserwowałem tę miniaturę, wiedziałem, że na niej jest to samo, co na pierwszej karcie, tyle że wyrażone na sposób hinduistyczny! Wtedy właśnie obudziłem się ze słowami „Gandarwowie” i „Rakszasy”.

Zasypiam, niezbyt pewny tego, co mnie teraz spotka. Tymczasem śnię trzy kolejne sny. Jakieś takie zupełnie zwyczajne, do tego stopnia, że nie chce mi się ich zapisywać, czego po obudzeniu oczywiście żałuję!
Udaje mi się zapamiętać ostatni z nich, bezpośrednio po nim nastąpi pełnometrażowy wielki sen.
Mały sen:
Stoję na wprost kobiety. Obserwuję tę sytuację również z zewnątrz. Ona jest z prawej, ja z lewej. Ściska z boków swoje odsłonięte piersi i pociera brodawkami o moją klatkę piersiową. Oczywiście skutek jest taki, że obwód się zamyka! Nie, nie, nie dochodzi do zbliżenia. Po prostu powstaje energia seksualna, która zaczyna pomiędzy nami przepływać. Co ciekawe, nie towarzyszą tej akcji żadne emocje. Czyżby to była Apsara ?
Zasypiam głębiej.:
Wracam na Ziemię . Idę z kilkoma osobami, z góry na dół, w stronę wiejskiego domu.
Orszak jest niewyraźny, właściwie towarzyszy mi jedynie świadomość jego obecności!
Zatrzymuję się pośrodku drogi i oglądam wielkie kiełkujące pędy. Wiem, że to kiełkują nasiona, jakie posadziłem, kiedy jeszcze wszystko było skute lodem(-). Tyle tylko, że byłem przekonany o tym, że te nasiona sadziłem z lewej strony drogi. Teraz, kiedy ziemia na wiosnę odtajała, okazało się, że posadziłem je częściowo obok, a częściowo już na drodze. Miejscowa ludność, jadąc pod górę, stara się omijać pędy, tak aby ich nie uszkodzić. Mijam od prawej tę śróddrożną rabatkę i obchodząc ją dokoła, przykucam po drugiej stronie. Teraz jestem twarzą zwrócony w kierunku, z którego nadeszliśmy. Przywołuję w pamięci wygląd nasion. Były wielkie i ciemne, wielkości piłek tenisowych. Mogą z nich wyrosnąć ogromne kwiaty na wysokich łodygach. Myślę, że to kłopotliwe dla ludzi, którzy będą próbowali jechać do góry. Na szczęście miejscowi poradzili sobie z tym problemem. Tuż przed zaporą z kwiatów skręcają pod kątem prostym w lewo i jadą dalej już tylko w tę lewa stronę.
Kiedy stałem u góry, nie widziałem tej nowej drogi, pojawiła się dopiero wtedy, kiedy znalazłem się poniżej przeszkody!
Myślę, że to dobrze, że tak rozwiązali ten problem. Wiem, że zrobili to przez szacunek dla mnie, aby nie zepsuć mojej pracy! Mam zamiar wykopać kilka tych kiełkujących roślin i posadzić je również na swojej Ziemi. (Śnię z pozycji Gandharwów, ich orszaku !)
Odwracam się z powrotem w kierunku, w jakim szliśmy do tej pory. Schodzimy całym orszakiem w kierunku wiejskiego domu (na Ziemi). Czuję się trochę jak patriarcha, wszystko zależy od mojego słowa!
Zbliżamy się do bramy, która jest z prawej strony drogi. Wiem, że wydzierżawiłem swój wiejski dom młodemu małżeństwu, młodym rodzicom. Ci ludzie maja dwoje dzieci. Właśnie wybiegły nam na powitanie. Rodziców nie ma w domu, poszli pracować. Dzieci są same, zamknięte na obszarze ziemskiej posesji.
Otwieramy bramę. Dzieci biegną przed nami w kierunku domu. Każę osobom mi towarzyszącym zamknąć za nami bramę. Pilnuję, aby zrobili to dokładnie, sam dodatkowo zabezpieczam ją (oprócz zamka zamykanego na klucz) przy użyciu czegoś na kształt zapadki.
Robiąc to, przestrzegam białe dzieci, które są w obrębie mojej posiadłości, aby pod żadnym pozorem nie kontaktowały się z tymi czarnymi, które biegają po drodze (poza Ziemią), po tamtej stronie bramy. Wiem, że obydwie grupy maluchów bardzo są siebie nawzajem ciekawe. Te czarne, które są wolne i mają swobodę poruszania się po całej okolicy, w jakiś sposób mogą zagrażać tym białym dzieciom, z ogrodzonej przestrzeni Ziemi.
Idziemy w stronę domu, usytuowanego po prawej stronie podjazdu, nieco niżej niż brama. Przed wejściem, tyłem do nas, stoi biały samochód.
Kiedy zaczynam się budzić, próbuję odpowiedzieć sobie na jeszcze jedno pytanie:
Gdzie podziali się rodzice dzieci, skoro samochód stoi przed domem? Mieli przecież udać się do pracy?
Wygląda to trochę tak, jakbym stał się świadomością boskiego Gandharwy, który był ojcem, twórcą pierwszych rodziców, pierwszych ludzi. Zaskakujący jest zakaz kontaktowania się w okresie dzieciństwa białych ludzi z czarnymi! Zapewne chodzi o Czarnych wywodzących się od Czarnego 8/1.

Tej nocy mam zamiar dowiedzieć się czegoś więcej na temat snu z poprzedniej nocy.
Zanim jednak położyłem się do łóżka, przysnąłem przed telewizorem.

Widzę zamknięte drzwi. W lewym dolnym rogu, w kącie pomiędzy drzwiami a progiem rozlana jest czerwona lepka substancja. Krew? ( Przeciekająca Czerwień <10)
Budzę się i oglądam dalej jakieś telewizyjne pierdoły. Znowu zasnąłem, bo widzę jak:
Przez ścianę, która dzieli mój ekran śnienia na dwie strony, lewą i prawą, przenika ostry klin, od prawej do lewej. Po prawej jest szary(8/1), po przejściu przez ścianę przybiera barwę krwisto-czerwoną(<10).
Budzę się. Nie, żebym robił to celowo. Po prostu film jest nudny, a ja siedzę przed telewizorem, żonie dla towarzystwa.
Znowu zasypiam. Tym razem słyszę głos:
– Czemu nie sprawdzicie, co jest z tyłu?
No i teraz to już obudziłem się na dobre.
Połaziłem, zajrzałem do komputera i po godzinie poszedłem spać. Oczywiście zapytałem: Co jest z tyłu?

Jest późno. Noc. Idę lewą stroną Krakowskiego Przedmieścia (w stronę Stolicy). To jest to samo miejsce, w którym usłyszałem drapieżny głos Ducha Świętego. Chodnik wyraźnie się zwęża z lewej strony (podobne zwężenie jest w rzeczywistości, to miejsce, gdzie budynek Sądu Rejonowego wcina się w chodnik).
Na chodniku, przede mną, powstaje mały zator. Z prawej mam, drzewo które dodatkowo blokuje ruch (w śnie o Duchu Świętym było również to drzewo. Drzewo różane, które miało gałęzie z kolcami, tyle tylko, że teraz pień drzewa jest o wiele grubszy/starszy od tego z dawnego snu.

Wróćmy do zatoru w przewężeniu chodnika. Drogę zagradza mi niezbyt trzeźwy (!) mężczyzna (Ojciec 10)i grupka kobiet idąca od strony stolicy(Matka 10 z szeregiem swoich hipostaz przejawieniowych/Córek). Czyżby to ten sam wczorajszy orszak tyle , że widziany z drugiej strony?
Przeciskam się pomiędzy drzewem a mężczyzną, który się ociąga z dalszym marszem. Znajduję się w sytuacji, kiedy niemal dotykamy się, wszyscy po kolei, swoimi piersiami(Tak jak poprzednio z Apsarą). Jest ciemno. Kiedy minąłem mężczyznę, czuję jak któraś z kobiet dotyka guzików mojego ubrania. Mam duże, wypukłe jak połówki piłek pingpongowych(nasiona z wczorajszego snu !) mosiężne guziki. Początkowo nie reaguję, przy takim ścisku to zachowanie, jest jeszcze kulturowo akceptowalne. Jej ręka jednak, wędrując z góry na dół, dotyka w końcu również zamka w moich spodniach. Odruchowo robię krok wstecz i … budzę się! Czuję wyraźny dotyk na podbrzuszu. nawet w chwilę po obudzeniu.

Zasypiam, ale już mi coś świta w głowie, to drugie zwarcie z Apsarą z wczorajszego snu, tym razem odpychające.
Zasypiam.
Głos:
– Apollo 997!
Obraz: Obserwuję, jak przez płyty chodnika przesiąka woda, powoli go zalewając. Obraz z wypływającą wodą już się kiedyś pojawił we śnie okołolucyferycznym. Czyżby licencji na informację udzielił mi sam Ferluca Facet z Salzburga? Wszystko wskazuje że za Gangharwami i Apsarami stoi Ojciec i Matka 10. Wraz z Czerwonym <10 stanowiący Boga w Trójcy Jedynego !!! To w tym sensie Gandharwowie są twórcami Nadduszy wraz z Czarnym 8/1 stojącym za Rakszasami.Panami iluzji oddzielności w Przejawieniu. Bez nich nie zasiały(nasiona!) by się i nie wykiełkowały z Pola(!) Przejawienia 1-8, Naddusze.

997 – numer kontaktowy z policją, ale również liczba którą numerologicznie możemy zredukować do cyfry 7. Duszy 7 ale i czegoś więcej niż 7 bo dwie dziewiątki to tak naprawdę 18(1-8 Przejawienia) ale i kolejna jedna/wyższa/ dziewiątka. Dualizm Przejawienia przechodzący w jedność(androgyniczność) Nieprzejawienia 8-12 oddzielonych Granicą 8/9.
Mowa zatem jest i o Duszy indywidualnej 7(Atmanie), Nadduszy 7+ czyli zbiorowości Dusz i Brahmanie 8. Atman jest Brahmanem, co odkryto już tysiące lat temu, w Indii.

Na koniec, niewielki przypis który potwierdza zasadniczą zgodność snów nie tylko z hinduskim wariantem mitologii ale również i greckim.

„Apollo (gr. Ἀπόλλων Apóllōn, zwany też Φοῖβος Phoibos „Jaśniejący”, łac. Apollo) – w mitologii greckiej syn Zeusa i Leto. Urodził się na wyspie Delos. Był bliźniaczym bratem Artemidy. Uważany za boga piękna, światła, życia, śmierci, muzyki, wróżb, prawdy, prawa, porządku, patrona sztuki i poezji, przewodnika muz (Ἀπόλλων Μουσηγέτης Apóllōn Mousēgétēs). Przebywał na Parnasie, skąd zsyłał natchnienie. Apollo był najmłodszym i najprzystojniejszym bogiem spośród mężczyzn. W rzeczywistości bóstwo o szerokich, często sprzecznych, kompetencjach. Pierwotnie, androgyniczny [!!!!- JB] (śladem tego bliźniacza para Apollo – Artemida), bóg gwałtownej śmierci – Grecy wywodzili jego imię od ἀπόλλυμι (apóllymi) „niszczę, zabijam”, ale por. też indeur. *abol (<*obol-) „jabłko” (symbol – źródło wiedzy)

[Stąd pojawienie się nasion wielkości piłek które w snach symbolizują skompresowaną informację, ich kiełkowanie oznacza jej otwarcie się -JB]

Bóg jednocześnie solarny i chtoniczny. Zabijając węża – smoka Pytona (lub Delfyne, będącego hipostazą pierwotnej Magna Mater), strzegącego bramy do tajemnej wiedzy ukrytej pod/w ziemią/i, przejął władzę nad wyrocznią w Delfach (gr. delfys „macica”). Zabójstwo Pytona, podobnie jak zabójstwo Wrytry przez Indrę, było wielkim, bohaterskim czynem,ale i przekleństwem, z którego należało się oczyścić.
[Niedawno pisałem o dwóch takich faktach z moich snów, w artykule o Czod i Powrocie z przestrzeni 6-8-JB]
Ustanowił więc igrzyska pytyjskie, zszedł też do podziemia. Stał się przekaźnikiem boskich (Zeusowych) wyroków, szczególnie w sprawie obrzędów oczyszczenia po zbrodni zabójstwa. Oddalał (apotropaios) i oczyszczał (katharsios) od zła (zbrodni mordu), które sam wywołał (por.: Dionizos).
Łuk i lira, którymi posługuje się Apollo, mogą być interpretowane jako narzędzia przeciwstawne (mordu i oczyszczenia). Może być to również w rzeczywistości jedno, najbardziej pierwotne, instrumentum – symbol władzy nad życiem i śmiercią oraz wiedzy (zarówno jako instrument muzyczny – przygrywający podczas szamańskiego obrzędu, jak i łuk miotający strzały, na których szaman podróżuje w zaświaty).
Apollinowi był także poświęcony wawrzyn szlachetny.

M.Eliade stwierdza, że krwawa mitologia apollińska odbija proces przenikania kultu Apollina do Grecji i przejmowanie przezeń atrybutów bóstw przedindoeuropejskich (o charakterze rolniczym, tellurycznym i tradycji jeszcze megalitycznej – delficki omfalos). Istnieje też hipoteza (na gruncie irańskim co prawda) o powstawaniu tego typu mitów w wyniku syntezy dwu oddzielnych nurtów życia religijnego (żeńskiego: rolniczo-przydomowego i męskiego: nomadycznego lub półnomadyczno-wojowniczego) w obrębie jednej wspólnoty plemiennej. Mimo degradacji i asymilacji atrybutów Bogini Ziemi, przepowiednie nadal głosiła kapłanka Pytia (w poważniejszych sprawach stosująca maneisa, szał poetycki, stan profetycznej ekstazy znany z innych religii indoeuropejskich i obrzęd zstępowania do podziemi, ad uterum), której przekaz tłumaczył prorok. Z czasem ta złowróżbna strona bóstwa zostaje oswojona, Apollo coraz bardziej staje się bogiem porządku i prawa – harmonii świata”(Wikipedia).

Kiedy ludzie na masową skalę porzucili by umysły i staliby się Obserwatorami z przestrzeni 6-8 czyli, mówiąc to innymi słowami, gdyby powrócili w czas snu, jak określają ten stan Aborygeni, mieli by tę samą moc tworzenia czy raczej śnienia wszelkiej materii i wszelkich rodzajów istot świata materialnego, które byli by w stanie kreować wolą podobnie jak czynią to Apsary i Gandharwowie. Już teraz, jako ludzie, możemy tworzyć maszyny, budowle, książki a nawet ich subtelne kopie we śnie jasnym czy poprzez projekcję mentalną w przestrzeni astralno-mantalnej.

Tacy wyśniewacze/przeciekacze, podobni do Naddusz z poziomu 7-8 mają moc tworzenia/projektowania, ewolucyjnego, form cięższych w subtelności jak i fizycznych, biologicznych, w szczególności. Wyobraźmy sobie, że każdy gatunek jaki obserwujemy na naszej planecie jest formą autorską któregoś z takich nadbytów/bogów, często określanym jako dusza gatunku. Do nich należy tworzenie małokarmicznych światów wraz z istotami je zamieszkującymi . To nawet coś więcej bo owe stworzone prze Nich istoty, poprzez własne ograniczenia i zaprojektowaną „wyżej” specyfikę postrzegania zmysłowego, tworzą wyizolowane z Pola Świadomości światy indywidualne i szerzej gatunkowe wraz z ich specyficznie pozornym następstwem zdarzeń i czasem powiązanym ściśle z iluzją przestrzeni jaka powstaje w umysłach tych tworów.
Spójrzmy zatem na mrówkojada czy słonia jak na biologiczny zapis, jedną z wielu jej kopi, pracę magisterską któregoś z Gandharwów 🙂