Zdaję sobie sprawę z tego, jak irytujące jest dla niektórych z Państwa to moje besserwisserstwo, ale od dzieciństwa byłem skrycie przemądrzały, co niektórzy określali nieśmiałością, i taki chyba już zostanę aż do końca. Postanowiłem dodać i do tego tematu swoje trzy grosze. Zapytałem swojej sennej przewodniczki, jaką ma wiedzę na temat Ajahuaski. Pomogło mi w tym dwóch podróżujących nocą.
Proszę o podróż do ducha Ajahuaski
Zbliżam się do domu (ciało mentalne). Na ulicy jest jakieś zamieszanie. Zdaje się, że ogrodzenie jest niepełne. Kiedy Podchodzę do drzwi i widzę na podeście wielką bryłę lodu. Jest wielkości pralki. Drzwi są otwarte, bo bryła nie pozwala się im zamknąć. To szwagier ją tu postawił. Teraz – kiedy stoję w świetle otworu drzwiowego – widzę, że przed domem stoi biały transit (!!!). To chyba szwagra. Wkurza mnie ta bryła lodu, bo jest zimno i wieje do wnętrza domu, więc skądś chwytam spory topór i walę w bryłę – tak mniej więcej w jednej trzeciej jej szerokości, patrząc od lewej strony. Nie zaniechałem swojego działania nawet wtedy, kiedy zorientowałem się, że w bryle lodu jest zamrożone ubranie szwagra. Uderzałem tak długo, aż cały lud się rozleciał i zniknął. Wtedy zamknąłem drzwi do domu.
Wejście do naszego domu położone jest nisko – tak na poziomie sutereny, a moje mieszkanie (ciało mentalne) jest tak jakby na pierwszym piętrze, zatem poziom sutereny jest czymś niższym od ciała mentalnego, czymś w rodzaju nieświadomości ciała mentalnego.
Wojtek
Proszę o podróż do ducha Ajahuaski
Sen pierwszy. Akcja rozgrywała się w jakimś ciepłym kraju skolonizowanym przez Hiszpanów. Piękna, młoda dziewczyna miała mieć występ w jakimś nocnym klubie. Ja byłem takim jej protektorem i wiedziałem, że jeden ważniak, starszy gość, smalił do niej cholewki, ale generalnie mówił, że po prostu jest zachwycony jej talentem. Facet chciał się z nią spotkać w tym klubie, a ja miałem co do niego jakieś złe przeczucia. W drodze do klubu, który był chyba nad brzegiem morza, zboczyliśmy z drogi i skręciliśmy w stronę rzeki. Szliśmy jej brzegiem po rozgrzanym za dnia piasku. Wieczór był bardzo ciepły. Wszedłem do rzeki. Była jakby martwa, albo raczej nie miała nurtu – po prostu stała. Woda w niej była mętna i pełna szlamu, ale takiego od glonów. Ze względu na to, że woda stała – była też bardzo ciepła. Zastanawiałem się, dlaczego rzeka jest tak zaniedbana i nikogo nie obchodzi jej los. Myślałem też, nad tą rzeką, nad losem rdzennej ludności wypieranej przez Hiszpanów oraz dominacji języka hiszpańskiego i coraz większej degradacji języka ludności tubylczej.
W końcu dotarliśmy do tego klubu, ale było już chyba po występie. Do piosenkarki przypałętał się ten gość i jakoś źle mu z oczu patrzyło; widać było, że jest napalony na piosenkarkę. Przyszedł też chłopak mojej podopiecznej i gdy to zobaczył – zaczął się ostro rzucać do gościa. Zaczęły się przepychanki, a nawet bójka; wkroczyłem, bo myślałem, że tamten gość go zniszczy, a może nawet zabije tego młodego, ale w sumie do tego nie doszło i stary zboczeniec odpuścił. Odjechaliśmy stamtąd samochodem. Najdziwniejsze jest to, że to nie miało się tak skończyć, bo chłopak miał zginąć (skądś to wiedziałem), ale jednak nie zginął. Później to wyglądało tak, jakbym oglądał jakiś film, którego tytuł był tak bezsensowny, że go nie zapamiętałem. To był totalny bełkot.
(Ciekawe, że ja również odniosłem wrażenie oglądania filmu. Widać narracja, jaką tworzy duch Ajahuaski, jest naszą projekcją, a nie jego własną narracją. Interesująca jest stojąca woda – J.B.)Sen drugi. Tu wiele nie pamiętam, ale chodziło o to, że byłem w okolicach jakiejś knajpy, która co prawda już była zamknięta, ale wiedziałem, że na podwórku (za tą knajpą) jest toaleta, z której chciałem skorzystać. Wszedłem więc przez bramę na podwórko i zacząłem szukać do niej drzwi, ale ku mojemu zdziwieniu drzwi nie były oznaczone, a ja nie byłem pewny, które to. Otworzyłem w końcu jedne z nich i okazało się, że wybrałem złe, wlazłem bowiem komuś do mieszkania. Przeprosiłem i powiedziałem, że szukam toalety. Trochę pewnie dziwnie to wyglądało, bo już było bardzo późno, ale ludzie pokazali mi w końcu te właściwe drzwi. Kiedy wszedłem do środka, okazało się, że jest to jakaś dziwna toaleta. Pomyślałem, że pewnie jest dla niepełnosprawnych, bo zautomatyzowana, tyle że w jakiś niesamowicie straszny sposób: kibel podjechał do mnie na wysięgniku, maszyna chwyciła mnie i usadziła na tym kiblu. Przy okazji chwyciła mnie za głowę i usztywniła. Próbowałem się wyrwać z uścisku tej maszyny… Było to bardzo przerażające doświadczenie!
(To podkreślenie faktu, że będąc we władzy Ajahuaski, nie możemy wyjść spod jej wpływu wtedy, kiedy chcemy. To, niestety, wada wszystkich enteogenów – J.B.).
Sen trzeci. Sen był w Katowicach, w moim dawnym mieszkaniu. Wchodzę na klatkę i widzę, że jest remontowana. Inne zresztą też, bo wszystkie wezmą udział w konkursie na najładniejszą. Większość z nich była już pomalowana. Idę po schodach i w pewnym momencie zauważam, że kolejny ich ciąg został całkowicie rozebrany. Byłem bardzo zdziwiony. „Kto się tego dopuścił i dlaczego?!” – pomyślałem.
Musiałem wejść do mieszkania sąsiadów i przez nie jakoś przejść na górę do mojego mieszkania. Gdy wlazłem – sąsiedzi zaczęli ze mną gadać; okazało się, że mają do mnie pretensje o to, że przez to, iż moje mieszkanie jest tak duże, to ich jest mniejsze. Powiedziałem im, że ich pretensje są niedorzeczne, bo przecież to nie ode mnie zależy, tylko od tego, kto kiedyś to mieszkanie wybudował; tym kimś jest spółdzielnia, która tak to rozplanowała, więc dlaczego mają pretensję do mnie? Niech mają do spółdzielni!Tyle na dziś. Napisz, co o tym myślisz i jak dalej pytamy. Szczerze spodziewałem się czegoś innego – może ciekawszego. Może nie jakiejś jazdy, ale może jakieś fraktale albo cuś, a tu takie śmieszne fabularne sny…Ja
Otóż jest w tym pewna myśl. Mianowicie nasza kreatywność pod wpływem „medycyny”, jak mawiają curanderos. Co ciekawe, ten ostatni sen opowiada o tym, że co prawda poziom, jaki osiągnęliśmy po remoncie (ajahuaskowym), jest rozległym doświadczeniem, to kiedy próbujemy wrócić do niego na jawie, nie możemy odnależć schodów i musimy odwoływać się do niego przez oboczności, czyli wspomnienia, nasze wewnętrzne poziomy, które – jak widać – są zazdrosne o samo doświadczenie ajahuaskowej rozległości.
Czy ajahuaska obdarza nas jakąś własną mocą, czy jest tylko katalizatorem naszych ukrytych możliwości?
Elementy są w ruchu. W chmurze. Kiedy rozpoznajemy konkretną formę, wybieramy, którym z elementów otworzymy obraz zawarty w formie.
Kolejnej nocy powtarzam pytanie
Po każdym zetknięciu się z Ajahuaską pozostaje w systemie (umyśle?) ślad.
Mówię do kogoś:
– To w takim razie nic prostszego, jak znaleźć różnicę i w ten sposób obchodzić/usuwać jej wpływy.
Ten ktoś odpowiada, że to nie takie proste, ponieważ po każdym kontakcie ślad się zmienia.
Pytam kolejnej nocy, po raz trzeci
Nie przetłumaczyłem pewnego zdania (zaklęcia?), nie pomyślałem do końca myśli, nie przełożyłem jej z języka, który jest używany w tym świecie (tym po lewej, a nie naszym).
Pomyślałem, że przetłumaczę owo zdanie w drodze powrotnej do świata fizycznego po prawej.
Okazało się, że to może być wykryte i naganne!?! (czyżby Ajachuaska nie miała ochoty zdradzić swojej tajemnicy?)
Jestem na podwórku przed domem, w którym urodziła się moja matka (z 10 p.), co samo w sobie jest interesujące, bo ja na tym podwórku już kilka lat temu byłem i śniłem rzeczy wstrząsające. Co ciekawe – w tym dzisiejszym śnie dziwnością owo podwórko nie odbiega od tamtego dawnego snu. W tamtym dawnym śnie odcinałem (jednym zręcznym ruchem specjalnego narzędzia) biegającym po podwórku świniom kręgosłupy wraz z mózgiem. Świnie w ogóle nie były tego świadome i nie czuły tego. Pokazywałem swojemu koledze, jakim ewenementem na tej planecie jest układ nerwowy. Namawiałem go na to, aby się wcielić na poziomie istot neuronalnych, ale on nie był do tego pomysłu przekonany!!!
W dzisiejszym śnie byłem również z kolegą. Ostrzegano nas, aby uważać na biegającego po podwórku szczupaka (!!!), ale jakoś tak zlekceważyliśmy to i zajęliśmy się zaganianiem ogromnych (!) kur w kierunku stodoły, która stała po lewej stronie ekranu. Kury były wielkości strusia. Były białe, upierzone. Wtem zorientowałem się, że za kolegą, który szedł w pewnej odległości ode mnie (po prawej stronie), biegnie, mimo że nie ma nóg (!!!), szczupak wielkości krokodyla i zanim zdążyłem ostrzec kolegę o nadciągającym niebezpieczeństwie – szczupak, mający kolec z przodu dolnej szczęki, skoczył koledze na plecy i wbił ten kolec w jego kark.
Obudziłem się i pytam co się stało?Widzę, że samochód, który mam przed sobą, ma rozerwany na dwie połowy tylny zderzak.
(Widać z tego, że moje najwyższe, bo jeszcze nieludzkie struktury Świadomości, traktują Ajahuaskę jako byt agresywny, wbijający swój kolec z tyłu. Chodzi bowiem o to, abyśmy się nie zorientowali w jej napaści na nas. Robi to wtedy, gdy pragniemy wykonać swoją duchową pracę.)
Potem śniłem o tym, że położyłem sobie na włosach szampon wyciśnięty z tuby i zamiast na głowie rozetrzeć jego smugi, zostawiłem go na dłuższą chwilę, a ten w tej formie zasechł.Próbowałem go jakoś rozetrzeć, ale okazało się to już niemożliwe. Kiedy zajrzałem do lustra (!!!!) – zobaczyłem na swoim czole czerwoną, podrażnioną skórę z paskudnymi wypryskami.
Jakaś reakcja alergiczna??? Niezgodność pomiędzy mną/nami a duchem Ajahuaski?
Wojtek
No, to jest bardzo ciekawe, powiem, ale już wiem, że nie chciałbym chyba tego przeżyć naprawdę. Dlaczego? Gdyż mój umysł jest… Porównałbym go do narowistego konia, ale który nie ma tak naprawdę jakiegoś celu, ale za to naprawdę sam uwielbia się wkręcać w malignę i psychozy. Już sobie wyobrażam takiego tripa – byłby to póżniej przez wiele lat mój kolejny koszmar i ciężkie wspomnienie; na pewno dostałbym też mega ataku paniki.
Szkoda nawet za bardzo o tym dywagować, bo w tym ciele raczej nie będę posiadał już możliwości naprawienia mojego defektu, chyba że rzeczywiście spotkam kogoś, kto będzie potrafił to skorygować – może jakiś szaman albo nie wiem… Pamiętam, jak pisałeś, że jako szaman sam muszę sobie z tym jakoś poradzić i w sumie – muszę przyznać – ostatnio znów mam spokój.
A tu nowy materiał. Chcę śnić o tym samym co Jarek. Nie wiedziałem jeszcze, o czym śniłeś, ale sen był… i serio – jakiś taki, że trudno to nawet opisać. Oto sen:Jakieś zwłoki i dobytek nieboszczyka leżą w śmietniku. Jest tego dużo i nie będzie ciężko się tego pozbyć. Są to zwłoki kogoś bogatego i ważnego. Pozbycie się tego oznacza, że dostanę sporo kasy (majątku), jak gdyby odziedziczę. Śmietnik lub chlewik znajduję nad jeziorem. Próbuję przemyśleć, jak to zrobić i mam parę pomysłów, jak się tego truchła pozbyć, ale czuję, że latami by to trwało (tak napisałem, ale chyba chodzi, że długo). Problem w tym, że trzeba się pozbyć zwłok i rzeczy bardzo dokładnie i spowodować wręcz zniknięcie. Przybywa jakiś mój znajomy, były narkoman, zresztą ja też nim jestem (stąd się znamy); jest jeszcze jedna osoba (niewyraźna). Moglibyśmy to chyba zrobić w trójkę, ale będzie problem, bo później trzeba byłoby to coś podzielić, a ja nie wiem, czy kolega chciałby się dzielić. On przywiózł jakiś dziwny środek do neutralizacji, który jest niby kwasem, ale neutralizuje tak gwałtownie, że to, co jest neutralizowane, aż wybucha. Robimy próbę z kawałkiem ciała ciała i następuje wybuch, duży rozrzut. Wszystkie kawałki trupa wpadają do jeziora. W końcu dogadujemy się jakoś, co do podziału. Zapada decyzja, że dzielimy po 1/3. dla każdego i że mamy to razem zrobić – kolektywnie. Póki co, to na mnie zwalają całą robotę. Znajdujemy jakieś dobre rzeczy i są to 2. super profesjonalne wędki o dużym rozmiarze – takie na marliny (te duże ryby). Powiedziałem im, że chciałbym jedną wędkę. Wziąłem ją i poszedłem nad jezioro, na pomost, aby wypróbować. Na pomoście byli jacyś ludzie, a wśród nich jeden z moich dawnych kolegów. Zauważa mnie, ale jakoś nie zagadujemy do siebie. Nie jestem też zadowolony, że mnie widzi – to nie jest dobre dla sprawy. Idę do jakiegoś klubu nad jeziorem (podobnego do klubu z wczoraj, tego nad morzem, ale to może przypadek a nie podobne elementy). Tamci mi mówią, że nie powinienem tam iść, bo jestem narkomanem, a tam jest pełno narkotyków i co za tym idzie – pełno pokus. (Zapomniałem chyba dodać, że jestem narkomanem na odwyku do końca życia). Wchodzę jednak do łazienki, bo muszę iść do ubikacji. W kibelku znajduję kartkę, na której jest przepis na neutralizator nałogu. Świetna rzecz! Będę może się mógł tego pozbyć raz na zawsze. (Teraz, kiedy przeczytałem temat twojego snu, wiem, o co chodziło: ponoć Ajahuaska działa tak właśnie, że wyciąga z silnych nałogów). Wychodzę powoli z klubu, ale rzeczywiście doznaję dziwnego uczucia, jakbym przyćpał, choć tego nie zrobiłem. Wrażenie jest chwilowe i nie wiem, czy jest to wpływ tego, że tam się znalazłem, czy mojego uzależnienia? Wydaje mi się, że to jakby próbka tego, jak działa przepis (specyfik), ale nie jestem już tego pewien, bo to podobny haj. Jednak wiem, że mam przepis na ten płyn, więc głód narkotykowy i haj, który odczuwam, będę teraz mógł zneutralizować. Wiem też, że działa on bardzo szybko i za pierwszym razem. Wracam do gości i zwłok. Jest noc. Obserwujemy statki kosmicze, których pełno na niebie, jakby rodem z filmu „Gwiezdne wojny”. Jest tego całe mrowie (podobnie jak statki z innych snów). Robi ogromne wrażenie, ale się tym nie przejmujemy. Wiemy, że teraz są, a później znikną i nie ma się czego bać. Nic z tego po prostu nie wynika. Dyskutujemy na ich temat. Pierwszy raz wiem, że nie tylko ja je widzę, więc nie są wytworem mojej wyobrażni czy halucynacji. To powoduje, że są jeszcze bardziej realne, ale i obojętne,bo nic nie wnoszą – po prostu sobie są. Może ufo obserwuje nas, ale nie wchodzi z nami w kontakt. Dziwię się jednak, że tym razem jest tego aż tak dużo.
Czekam na Twój komentarz i jak zwykle nowy temat snu.Ja
Co tu komentować. Ajahuaska uruchamia procesy samoleczenia. Można się pozbyć w ten sposób własnego trupa z szafy. Wizje we śnie miałeś pewnie takie trochę ajahuaskowe, metafizyczne. Ja bym zapytał, czy sama Ajahuaska ma tę moc, czy też jest tylko katalizatorem naszych wewnętrznych procesów?
Zadanie śnienia na ten temat podjął również kolega z forum Taraki.
Roman Kam – Ajahuaska, sen na zamówienie
Sen, który udało mi się zapamiętać w odpowiedzi na pytanie do snu kolektywnego (szczegóły w komentarzach do: „Kilka uwag o Zawijawie„), które brzmiało: czy duch Ayahuaski ma własną moc, czy tylko otwiera naszą świadomość?
Stoję przy stoisku jubilera. Jestem świadomy, że jeszcze przed chwilą uczestniczyłem w przygotowaniu tego stoiska. Jubilerem jest stosunkowo młody, ciemnowłosy mężczyzna z brodą, który wyciągnął z worka (skórzanego?) przyniesione przedmioty i porozkładał je na szklanych, ułożonych jedna nad drugą, półkach (po przebudzeniu skojarzył mi się z tarokowym magikiem).
Dwóch mężczyzn wyciągnęło czwartą od góry (było ich chyba pięć) półkę-szufladę i głośno narzekało, dziwiąc się, że nie ma tu złota. Jubiler krótko to skomentował: – PREFERUJĘ ŻELAZO.
Ja oglądałem przedmioty na pierwszej, najwyższej półce. Szukałem czegoś, co kiedyś już miałem, ale to straciłem – jednak nie mogłem tego tutaj odnaleźć, lub zobaczyć. Również miałem wrażenie, że wystawa jest skromna, minimalistyczna. Przedmioty, po kilka w tym samym typie, stały pośród symetrycznych brył z szarego szkła, umieszczonych tu dla ozdoby. Z prawej strony, przy brzegu zainteresowały mnie wyraźnie temperówki. Bardzo proste, w kształcie nieregularnej klepsydry. Podobała mi się ich oszczędna forma, odpowiadająca wyłącznie funkcji, bez żadnych ozdobników. Szukałem drugiego przedmiotu. Powinien mieć napis, który zobaczyłem lub usłyszałem, jednocześnie się budząc: POSIADA CECHY LUDZI, BEZ SKAZY.
JaJa już śnię na ten temat pięć dni i wcale się mi to nie nudzi. Chciałbym zwrócić twoją uwagę na owe klepsyderki po prawej. Proszę porównać z moimi poprzednimi snami o Ajahuasce. To symbole otwierania się dróg na poziomie czwartym-mentalnym (czwarta szuflada). Złota nie ma w tej szufladzie, bo to nie jest poziom buddyczny, za to jest żelazo (mentalny to błękitno-szare szkło – więc takie żelazo czyściutkie). Żelazo stanie się rdzawe, kiedy się utleni, przejdzie na wyższy poziom. Owa czerwień to poziom kauzalny-czerwony. Na tym poziomie duch Ajahuaski, jak widać, nie ma mocy sprawczej. Dlatego twoja wewnętrzna odpowiedź brzmi: duch Ajhuaski otwiera drogi ciała mentalnego. Nie ma samodzielnej mocy, jest „otwieraczem”. Co ciekawe, z moich snów wynika, że za każdym razem otwiera inną drogę, dlatego ich wielość w twoim śnie. Duch Ajahuaski posiada cechy ludzi bez skazy, bez agregorialnych blokad ciała czwartego. W moich snach jest sporo na ten temat, ale jak zbiorę do kupy, to napiszę mały artykulik. No i jak? Macie jakieś wątpliwości co do realnego działania śnienia progresywnego?
Śnimy, czy Ajahuaska może zaszkodzić naszej Świadomości?(Oczywiście, podając to pytanie, mam na myśli skaczącego nam na plecy szczupaka wielkości krokodyla.)
Wojtek
Jakieś dziwne ciągi mi się śniły i budowa, tworzenie czegoś na komputerze – chyba programu. Później byłem u kolegi, który robił coś w HTML-u, dla swojej firmy robił stronę. Patrzyłem na to, co robi, i widziałem, że to takie prymitywne narzędzie i strony wychodzą z tego takie proste i kiepskie. Mówiłem mu, aby przesiadł się na najnowszy HTML5 i pokazałem mu stronę, którą sam zrobiłem; przy niewielkim nakładzie pracy można zrobić coś bardziej zaawansowanego. Poleciłem mu edytor i mówiłem mu o zaletach i o możliwości tworzenia nawet gier, etc. Mówiliśmy o edytorach html i grach. Pokazałem mu, jak łatwo się tworzy grę na gotowym silniku, że nie trzeba pisać od podstaw, tylko się wykorzystuje silnik gotowy wraz z edytorem. On mi powiedział, że woli zostać jednak przy swoim edytorze, bo niebawem ma dostać upgrade do HTML5 i będzie też miał takie możliwości.
W zasadzie to tyle, ale nie wiem, na ile Ty to pokapujesz, bo to chyba nie Twoja bajka 😉 Jak dla mnie – odpowiedź jest konkretna, ale też pojawił się ciekawy wątek, tylko nie wiem, czy dotyczy śnienia, czy normalnego życia. Edytor HTML-a rozumiem jako edytor świadomości i tu chyba porównywane jest Śnienie z Ajahuaską. Wydaje mi się, że Ajahuasca to bardziej rozbudowane i wyższe narzędzie, ale wynika z tego, że śnienie dostanie upgrade. Teraz nie jestem tylko pewny, czy śnienie, czy normalna świadomość dzienna, ale stawiam na Śnienie. Moim zdaniem wiadomość bardzo ciekawa :).JaJa to rozumiem odwrotnie. To ty reprezentujesz śnienie i masz wyższy, bo piąty HTML 5, czyli z ciała kauzalnego. Ajahuaskowicz za to ma starego HTML’a, czteroliterowego – poziom mentalny (4), jak ty to mówisz, jeszcze bez upgrada 🙂
Zapytałem osobę z Taraki, zza morza, która zażywała Ajahuaskę i w jej śnie podkreślona była prostota Ajahuaski. Skoro zapytałeś o zagrożenia dla świadomości ze strony Ajahuaski, to sen powinien dotyczyć Ajahuaski i świadomości, a nie śnienia. Czyli Ajahuaska jest wolna, ale jej obsługa ma w planie zacząć działać na piątym, czyli kauzalnym poziomie, na którym ty JUŻ działasz 🙂 Potwierdza to jego sen, mówiący o tym, że Ajahuaska działa tylko na poziomie czwartym, czyli mentalnym a nie kauzalnym.
Pytam, czy Ajahuaska jest szkodliwaOdpowiedź krótka, uzyskana od postaci stojącej pośrodku ekranu.
– Uzależnia.
Pewnie od swoich kolorów i ekstatyczności, bo fizjologicznie jest przykra.
Kolejnej nocy pytam, która z metod jest lepsza: Śnienie czy Ajahuaska?Podobna postać (niejednorodny cylinder) prezentuje przekaz ze środka ekranu śnienia. Odpowiedź brzmi:
– Naturalna.
Po obudzeniu wypada jedynie skomentować, że odpowiedzi otrzymałem iście rabiniczne :).
Wojtek
Czy Ajahuaska jest lepsza od śnienia?
Kupiłem pizzę w pizzerii i jak się potem okazało, była związana z tym zakupem jakaś dziwna sztuczka z odroczoną płatnością.
Za pizzę można było zapłacić później, ale płatność była tylko odroczona na następny dzień, ale jak się spóźniłeś o ten jeden dzień, to płaciłeś bardzo dużą karę, niewspółmierną do ceny pizzy. W sumie przez tę karę za zwykłą pizzę musiałbym zapłacić 100£, co jest dużą przesadą. Chodziło też o fakt zdecydowanej próby naciągania klienta przez piekarza. Poszedłem sobie go zobaczyć, wyglądał na osiłka o drwiącym uśmieszku na twarzy. Postanowiłem poszukać jakiegoś darmowego prawnika, aby pomógł mi w sprawie. Ciężko było takiego znaleźć; szukałem bardzo długo, ale nie znalazłem.
Ja
Pizza to symbol pełni, jungowska mandala. Otrzymujemy doświadczenie pełni pod warunkiem, że stać nas na ten „luksus”. Inaczej… szkoda gadać. Trzeba „nazajutrz” szukać ratunku i miłosiernej pomocy.
Wojtek
No tak, ale możesz to zrobić pod opieką odpowiedniego szamana – prawnika, którego jest bardzo trudno znaleźć lub jest to nawet niemożliwe.
Ja
Otóż to. Samo podanie Ajahuaski jest tylko pierwszą połową spektaklu, drugą zaś jest zapłacenie za owo doświadczenie.