„W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego – O Strażnicy – wychodzę teraz na wolność. Modlę się, byście i wy się uwolnili.Trzymanie ludzi w więzieniu jest zbrodnią wobec ludzkości i grzechem wobec Boga.O strażnicy, jesteście kryminalistami i grzesznikami.Odseparujcie się.Bądźcie wolni. Amen!”
List Timothego Learego, pozostawiony w celi, w dniu ucieczki z więzienia.
Czy Najwyższy Bóg jest jedynie najstarszym z ludzkich wyobrażeń ?
Idę Alejami Racławickimi w stronę domu (4), po prawej stronie ulicy. Kilkanaście metrów przede mną idzie wysoki mężczyzna (Jestem zatem w minusowości, a byt przede mną dysponuje wyraźnie wyższą Świadomością, przynajmniej ja o tym jestem przekonany we śnie, skoro powstała taka dysproporcja). Kiedy dochodzimy do niewielkiego skrzyżowanie z ulicą Legionową (z dołu z prawej strony !!!) do mężczyzny, który szedł przede mną, podchodzi dwóch ciemno ubranych dryblasów (Nigredo 8/1) i powala go na asfalt.
Kiedy już go przyziemili, jeden z ciemnych typów wstaje i kieruje się w moją stronę. Niewiele myśląc, odwracam się, na pięcie i zawracając w lewo, z chodnika na jezdnię, wybiegam na pustą ulicę i biegnę z powrotem w kierunku centrum miasta.
Uciekam, bo mam ze sobą pięć (5!) stówek (00 to poziom Duszy szeroko pojętej 6-8) mojej żony i trochę swoich, chyba trzysta (3!) złotych. Uciekam pustą ulicą, co sił w nogach, aby tylko szybciej dotrzeć do jakichś ludzi.
Jak widać, uciekam, nie chcąc stracić wpływu, na swoje wyobrażenia na poziomie Duszy szeroko pojętej. Ta akcja Czarnego 8/1, który obala postać Wysoce Świadomą, zapowiada walkę z wyobrażeniem na temat Boga. Co ciekawe z tym wyobrażeniem w moim śnie walczy Czarny Pan Wszelkiej Iluzji !!!
Drugi sen.
Stoję na niewielkim parkingu, przy ogródkach działkowych(3). Rozpoczyna się sezon więc wszyscy, którzy w zimie(-) w altankach trzymali samochody (!!!), przyjeżdżają, aby je z nich wydobyć.
(Takie odmrożenie pojazdów świadomości na poziomie 3. Jak widać utrwalone iluzje, zaraz się odmrożą 🙂
Sen jest nielogiczny, bo oni tymi samochodami przyjeżdżają, aby je wyprowadzić z altanek !!!
Stoję obok dwóch jasnych, zaparkowanych po lewej stronie, przodami skierowanych w prawo. Właśnie podjeżdża kobieta i ustawia swoje auto w poprzek, przed frontem tych stojących z lewej.
Wszyscy, którzy wyprowadzają z altanek samochody, pierwszą czynność, jaką podejmują to naciśnięcie klaksonu. (Znamy ten dźwięk, to oczyszczający karmę, rozpuszczający myślokształt, a o to właśnie tu chodzi, dźwięk CI)
We śnie wydaje się to głupie, bo na pewno mają słabe akumulatory i pierwsze co powinni robić posiadacze zimowanych samochodów to starać się uruchomić silnik, aby nie tracić resztek energii ze swoich akumulatorów.
Trzeci sen.
Obserwuję na dachu domu trzygwiazdkową (!!!) antenę satelitarną. Obserwuje ją również ktoś z lewej strony.
Antena zwrócona jest swoją czaszą na prawo i wychwytuje sygnał z satelity nadbiegający z tej strony.
Czwarty sen.
Obejmuję kierownictwo teatru. Ze stołu, przed którym stoję, wystają dwa niewielkie stożki. Są oszlifowane dawno temu, nierówno, chyba przez poprzednią dyrekcję, a ja widzę konieczność powtórnego ich przeszlifowania, szczególnie tego stożka z lewej. Stożki kojarzą mi się z dwoma oszlifowanymi kłami, na które należałoby zrobić korony !
Stary aktor przygląda się temu, stojąc po lewej stronie. Nie bardzo wiem, co mam tutaj robić więc na razie trzymam się kurczowo pomysłu o przeszlifowaniu stożków i założeniu dwóch koron.
Obalono na moich oczach dominujący byt, nadszedł czas rozpuszczenie myślokształtu, który jest wyrazem dualizmu i nie poddaje się logice zachowania energii. Jest w tej formie wampiryczny i to ja chcę uczynić z niego koronę stworzenia. Tymczasem to tylko przedstawienie. Stara forma jak widać, była dla mnie mało doskonała zatem zarządzam jej udoskonalenie.
Dzisiaj Pytamy tak:
To nic złego, że Bóg Najwyższy jest tylko egregorem. Przyznajcie się tylko do tego !
Byłem kimś w rodzaju syna maharadży (!!!), ale wszystko wyglądało po europejsku, po polsku, powiedziałbym nawet.
Przywiozłem do domu koleżankę, chyba znamy się ze studiów. Mam wobec niej jakieś zamiary matrymonialne, ale martwię się, czy jestem dość bogaty, aby wydać się atrakcyjnym, jej rodzicom.
(Tu coś w związku z tymi rodzicami śni mi się dość dziwnie, bo być może to są wspólnie nasi rodzice, ale nie chodzi tu o jakiś związek kazirodczy, to coś całkiem w innym sensie).
Moja dziewczyna gdzieś tu teraz jest, ale w tej chwili stoję sam w oknie balkonowym (taki balkonik, który ma tylko balustradkę, a nie ma płyty balkonowej). Patrzę z piętra na wielki dziedziniec domu moich rodziców (Państwa Maharadżostwa 🙂
Dokoła widać skrzydła(!) budynku a dziedziniec jest rodzajem atrium. (Trochę to przypomina postawę anioła z arki przymierza, ze złożonymi przed sobą skrzydłami)
Nie pamiętam jednak aby dziedziniec był zamknięty w głębi ekranu. Nie ma końca ? Jest otwarty na głębię?
Właśnie przyszło mi do głowy, aby nie iść na dół, schodami, tylko przeleźć przez tę balkonową balustradę i zeskoczyć na dół.
Wyglądam na zewnątrz, widzę jednak, że to trochę jak dla mnie za wysoko. Wycofuję(!) się zatem. Z pokoju wychodzę na lewo.
Idę korytarzem. Na ścianie po prawej stronie widzę automat do serwowania kruchych ciasteczek. Przypomina bankomat. Kiedy go mijam, widzę, że przyczepiono nad nim napis iformujący, że niestety, nie można tej maszyny obsługiwać samodzielnie (!!!), a to ze względu na liczne nadużycia i marnotrawstwo (rzeczywiście cała ściana wokół „ciastkomatu” jest usmarowana pokruszonymi ciastkami!!!), w związku z tym, kiedy się chce dostać ciastko, trzeba wezwać panią ciastkarkę, która obsługuje tę maszynę.
Napis zawiera jakieś archaizmy, ale, mimo że zapisane w moim języku to ich składnia nie jest typowo polska.
(Kiedy zapisywałem sen, w nocy byłem przekonany, że zapisałem treść napisu, używając właśnie tych archaizmów !
Jakież było moje zdziwienie, gdy rano odczytując sen, nie znalazłem ich w zapisie!!!)
To obostrzenie to jest na pewno działanie mojej matki (Maharadżyni 🙂 Czuję w tym jej rękę!
Kiedy mijam ciastkomat, z naprzeciwka, zza zakrętu w prawo, wychodzą dwie kobiety. Kiedy się mijamy (one idą po lewej stronie korytarza) budzę się.
Zapisałem sen i pytam nieświadom jeszcze, dość oczywistego sensu snu; jaki to ma związek z postawionym przeze mnie wieczorem pytaniem o Boga i jego egregorialny charakter. Prowokowałem również wyższe poziomy do przyznania racji tak postawionej tezie ?
Jak widzimy mamy obraz wcale nie urojonego a realnego bytowania Wielkiej (Maha) Rodziny z Synem. Niewidzialnymi rodzicami, których obecność jest wciąż aktywna. Szczególnie Matki, na której wspomnienie z prawej strony pojawia się nierozłączna para kobiet Matka/Córka. Rodziny zamieszkującej dość niecodzienny budynek. Rodziny nieakceptującej marnotrawstwa. Mimo bogactwa
Zasypiam.
Chcę kupić bilet w kiosku. Po prawej stronie ekranu śnienia, w podobny sposób usytuowany był w poprzednim śnie „ciastkomat”.
Podaję kioskarce złotówkę i dwie dziesięciogroszówki. ( 1 i 2×0,1- ułamki to minusowa, na dodatek dualna, forma całkowitej Jedności !)
Kioskarka odpowiada, że niestety, nie może mi sprzedać biletu, ponieważ złotówka, którą jej podałem, jest jeszcze dla mnie zbyt grubym pieniądzem (W sensie, że nie jestem jeszcze uprawniony do jej używania !!!). Samych dziesięciogroszówek natomiast jest zbyt mało, żeby taki bilet kupić !!!
Zapisałem i pytam; co mam zatem zrobić, aby zyskać uprawnienie do operowania Jednością ?
-Był jakiś plebiscyt !
-Głosowali na mnie wszyscy !!
-Chyba nawet tych dwóch gejów z Włoch. Co nie znaczy, że uważają mnie za swojego!!!
To co zapisałem przed chwilą to dokładny sens przekazu jaki otrzymałem nad ranem. Wygląda więc na to, że zgodzono się na to abym nabył bilet(za jednostkowe ciasteczko, bo równoważność w okruchach jest z powodu przebiegłości mojej Matki Maharadżyni, dla mnie niedostępne!) na tę podróż .
Z czego nie omieszkam skorzystać kolejnej nocy.
Czy Najwyższy Bóg jest naszym, ludzkim, egregorialnym wytworem ?
To takie połączenie obrazu z jednoczesnym jego rozumieniem, we śnie.
Chcę uniknąć jakiejś warstwowej koncepcji tego, co na górze, związanej z facetem, którego uważam za zbyt prozaicznego. Na dodatek to jest jakieś ciemne. Dystansuję(!) się od tego śledząc to wszystko z dołu.
Tymczasem okazuje się, że na dole działa ten sam facet (!!!) tyle, że przestrzeń nie jest warstwowa, i na dodatek jest jasna !
Czy Najwyższe Bóg jest osobą w takim sensie, że ma jednolitą Świadomość czy może ma ją warstwową ?
Próbujemy stąd uciec.
Jest nas kilka osób. Droga ucieczki prowadzi przez szereg pokoi ustawionych w amfiladzie. Uciekamy pojedynczo.
Najpierw jeden, potem chwila przerwy i następny. Nikt nie wraca, ale i niczego nie słychać, co by mogło świadczyć o niepomyślnym rozwoju sytuacji uciekinierów.
Na koniec zostaje już tylko nas dwóch. Kolega i ja.
Kolega rusza przede mną. Widzę jak niknie za pierwszymi drzwiami.(O znikaniu można przeczytać również w „Całunie”.)
Mam poczekać, aż minie umówiony czas i ruszyć jako ostatni, po chwili.
Nie czekam jednak tyle ile powinienem. Ruszam tuż za kolegą.
Kolega ledwie zniknął za drzwiami a je już zrobiłem pierwszy krok.
W tym samym momencie drzwi otworzyły się szeroko i spoza nich wyszło dwóch mężczyzn ubranych w grube czarne kurtki z automatami w dłoniach !!!
Musieli go załatwić bezgłośnie, przebiegło mi przez myśl.
Zaraz i mnie zastrzelą, To dlatego nikt nie wracał i nikt nie krzyczał.
Tymczasem żyję a za mężczyznami pojawia się trzeci facet (!To trójka z pierwszego snu-Oni wcale się nie pobili !).
Skoro mnie nie zastrzelili od razu spróbuję z nimi pertraktować.
Wyciągam z kieszeni, gruby plik banknotów i pokazuję im, dając do zrozumienia, że chętnie się z nimi podzielę.
Dodaję, że powinniśmy żyć w pokoju, bo naszymi prawdziwymi przeciwnikami są Ruscy (1-5 do <10).
Po chwili wahania, jeden z tych dwóch, trzymających automaty, bierze ode mnie plik banknotów i mija mnie obchodząc z prawej strony. Obracam się za nim, o sto osiemdziesiąt stopni (5/6) aby zobaczyć, co chce zrobić.
Tymczasem, obydwaj Czarni podeszli do okna, po prawej stronie i próbują wyskoczyć na zewnątrz.
Trzeci z nich, który wszedł na samym końcu a jak sądziłem, nie posiadał żadnej broni (Tak jak to oceniałem również na początku tego cyklu, że był bezbronny wobec dwu Czarnych dryblasów), mijając mnie, jakoś tak, jak mi się początkowo wydało, przypadkowo, chwycił rękaw mojej kurtki.
Po chwili jednak zorientowałem się, że musi mieć w ręku nóż i chcąc mnie nim pchnąć, najpierw wbił mi jego ostrze w lewe ramię, a kiedy zorientował się, że chybił, wyciągnął je i pchnął mnie w klatkę piersiową w okolicę serca.
W tym momencie obudziłem się.
Takie tam, wygłupy, skonstatowałem. Nie przejmując się zbytnio. Zapisałem i zasnąłem.
Śni mi się jeszcze kilka, podobnych snów. Decyduję zatem nie budzić się i nie zapisywać, ale nad ranem słyszę:
– Gabinet na Ziemi a ty siedzisz u małego !?
Obraz: Przeglądam jakieś papiery, u kogoś, u kogo jestem z wizytą.
Drugi śniący
Czy Bóg Najwyższy jest osobą, w takim sensie, że ma jednostkową Świadomość?
Śniłem, pamiętałem i zapomniałem 🙁
Jedynie jakąś ucieczkę pamiętam, samochodem z żoną. Coś mi pasowało do tego, że Bóg jest osobowy, ale to było skomplikowane.
No właśnie i te sny są najdziwniejsze, bo nijak nie pasują do naszych wyobrażeń o Bogu !
Pojawiają się trzy silne osoby w czym jedna jest podstępna i nieustępliwie agresywna. Ci, którzy są agresywni jawnie są ustępliwi.
Myślę, że ten, który jest w zażyłości i dwojakiej formie relacji z Czarnym 8/1 jest naszym osobowym wyobrażeniem Boga. Tym który jak mi się chyba jedynie wydaje, cierpi jak sądziłem, na początku i tym który zadaje cierpienie, na końcu. Nie bez znaczenia jest Jego atak na moją rękę, która na poziomie brahmanicznym 8 zazwyczaj znika i wbicie noża (Wiedzy urojeniowej- Daat 8/1) w serce, które jest bramą do świata duchowego.
Drugi śniący.
Intencja: Proszę o ponowną próbę spotkania z Bogiem, w postaci Trójcy, ale nie tej w wersji katolickiej.
Zacznijmy od tego, że nie dałem tej intencji w sposób tradycyjny, czyli przed snem, bo se kurde zasnąłem szybciej, niż się spodziewałem.
Sen nie był krótki, ale krótki raczej będzie jego opis, tyle zapamiętałem.
Byłem swojego rodzaju managerem na budowie, ale nie najwyższym. Mój szef najwyższy dawał mi ciągle zadania, ale robił to w taki sposób, że gdy przychodziłem na budowę po wykonaniu jego zadań już go nie było, a jedynie znajdowała się instrukcja z nowymi zadaniami do wykonania. W sumie mi to nie przeszkadzało, bo zajmowałem się takimi zewnętrznymi sprawami, ale chciałem go kiedyś uchwycić, lecz ani razu mi się to nie udało. Byłem tym trochę zbulwersowany, ale z drugiej strony wiedziałem, że szef ma do mnie bardzo duże zaufanie skoro nie musi widzieć mnie twarzą w twarz uczestniczyłem przecież w projekcie i byłem jego częścią, choć jako jego bezpośredni podwładny nie miałem za wiele do powiedzenia, na samej budowie, robotnicy mnie praktycznie nie znali, ale mimo tego byłem na tej budowie personą.
Ot tyle, jasne i czytelne.
Nooo, pięknie! Wiesz teraz z własnego doświadczenia, że Trójca przybiera różne formy. Nawet my możemy stać się jej elementem, wyrazem jej działania. Nie zawsze doświadczamy jej z „zewnątrz”.