Kto wierzy, nie mając żadnej racji, by wierzyć, ten jest rozmiłowany w swych własnych tworach fantazji, lecz ani nie szuka prawdy tak, jak powinien, ani nie okazuje należytego posłuszeństwa swemu Stwórcy, który chciałby, aby człowiek danych mu zdolności używał na to, by unikać błędu i złudzenia.

                                                                                                                             John Locke

 

Cóż to za pomysł z tą świata powtarzalnością ?

Wychodzimy, zdaje się z żoną z ceremonii pogrzebowej, która odbyła się w czymś co przypomina raczej sklep z wielkimi szklanymi oknami wystawowymi od strony ulicy a nie kościół. Nieboszczyk jest widoczny nawet stąd, z drugiej strony ulicy. Wszyscy już chyba wyszli a nieboszczyk został w środku .Tymczasem z prawej strony nadbiega siostra nieboszczyka. Mija żonę nieboszczyka, nie zwracając uwagi na swoją bratową ubraną na czarno, która w rozpaczy słania się na nogach i z bólu kładzie na parapecie prawego okna. Siostra jest pobudzona i chyba ma zamiar pomścić śmierć brata, wbiega do środka budynku i staje „z zaciśniętymi pięściami” przed ciałem spoczywającego w szklanej szafie.
Moja żona, stojąc po lewej (urojeniowej) stronie, jak grecki chór dodaje do tej sceny komentarz:
-Popatrz ta, tu wskazuje na żonę nieboszczyka, biorąc z nim drugi ślub (czyli po raz kolejny stając się zamężna) wzięła na siebie to, że nie dostąpi zmartwychwstania a tamta, moja żona wskazuje w tym momencie na siostrę nieboszczyka, nie dostąpi zbawienia.
Zerkam na swoją żonę ukradkiem, ale widzę, że ona mówi to zupełnie serio, jakby w to wierzyła. Nie wytrzymałem i mówię do niej półszeptem;
Co ty pieprzysz ?!? Przecież to wszystko są wymysły !

Reasumując. Zmartwychwstanie i zbawienie to właściwie jedno i to samo tyle, że jedno jest aktem jednorazowym/wielorazowym a drugie stanem permanentnym tak jak żona i siostra martwego poza szklaną witryną.Oczywiście to obraz Boga, który z punktu widzenie życia biologicznego jest martwy i jego żeńskiej strony aktywnej. Ładne nawiązanie do Martwego Boga Nietzschego :).
Tak samo jest ze światami powtarzalnymi. Zależy z czyjego punktu widzenie mówimy o powtarzalności lub jednorazowości, a raczej permanentności. Koncept powtarzalności świata wyniknął z tego, że trudno było jego twórcom pojąć stan permanentnego pozaczasowego i pozaprzestrzennego, jednoczasowego istnienia wyższych poziomów Świadomości, tej jednoczesności tworzenia i zanikania w Przejawieniu na poziomie Nicości 8. Pewnie z tej przyczyny, że Einstein swoją teorię rozwinął przed II Wojną Światową już po śmierci propagatorów owej zdaje się zapomnianej już dzisiaj teorii wielokrotnego świata. Nam łatwiej to pojąć, bo mamy już jakieś narzędzia teoretyczne, którymi możemy wesprzeć swoją wyobraźnię. Z jej punktu widzenia to, co fizycy określi wielkim wybuchem wciąż tam trawa a czas i przestrzeń rozwija się zaś jak pajęczyna, w której centrum tkwi Metatronalny 8/2 pająk tej osobliwości.

Czymże jest dokładnie to, co budujące? Pierwsza odpowiedź na to, czym jest to, co budujące, jest taka: to jest to co przerażające. To, co budujące, nie jest dla zdrowego, ale dla chorego, nie dla silnego, ale dla słabego; przypuszczalnie zdrowemu i silnemu musi jednak najpierw ujawnić się jako to, co przerażające. Chory naturalnie zgadza się, by być pod opieką lekarza, ale dla zdrowego byłoby to oczywiście przerażające, gdyby odkrył, że wpadł w ręce lekarza, który z miejsca potraktowałby go jako chorego. Tak samo jest z tym, co budujące, które najpierw jest tym, co przerażające: dlatego, kto nie ma pokornego i skruszonego serca, najpierw jest to co przytłaczające. Tam, gdzie nie ma w ogóle nic przerażającego i żadnego przerażenia, tam nie ma również w ogóle nic budującego i żadnego zbudowania.

                                                                                                                                       Soren Kierkegaard