Tu Venus orta mari venias tu filia Patris,
Exaudi penis carmina blanda, precor,
Ne sit culpa nates nobis futuisse viriles,
Sed caleat cunnus semper amore meo.

                                       „Hymn do Wenus” inkantacja wykonywana podczas rytualnego stosunku                                                                                        na VII stopniu wtajemniczenia O.T.O

 

„Czy naprawdę myśleli, że wszystkie te doświadczenia oznaczają Oświecenie? Nie – to tylko „śmieci”, niepotrzebne „rupiecie”, które trzeba wyrzucić![…] Trzydzieści lat doświadczeń z Śakti to zajęcie dobre dla głupca, ale nie przyniosą mu one przebudzenia.”

                                                                                    Avatar Adi Da -The Methods of the Siddhas

 

 

Proszę o przedstawienie wzajemnych, nawet tych najbardziej intymnych, relacji pomiędzy Jezusem a Marią z Magdalii.

Doświadczyłem ciekawego przeżycia sennego.
Powrócę na chwilę do sennych mechanizmów wyboru ścieżki którą sen ma się rozwijać dalej.

Doświadczyłem już takiej sytuacji trzy razy. Za każdym razem, tamta strona próbowała narzucić mi taką ścieżką jaką sama, z jakichś powodów, uznawała za najwłaściwszą. Niemniej po moim proteście, bez większych oporów udostępniano mi tę wersję którą sam wybrałem a czasem nawet dawano mi dostęp do obydwu wersji, rozwoju zdarzeń.
Być może te punkty wyboru, te „zwrotnice” działają pod wpływem nas, ziemian, a nie tamtej strony Dopiero po dzisiejszej podróży nocnej zrozumiałem, że te „ zwrotnice” to mechanizm działania TABU.

Nigdy nie przypuszczałem, że mechanizm ten ma jakąś energetyczną „instalację” i działający odpowiednik, po tamtej stronie.

Otóż tej nocy, odpowiedzią na zadane pytanie było postawienie mnie przed „wyborem” rodzaju przekazu jakiego chcę doświadczyć. Tyle tylko, że tym razem,wybór jaki mi dano, sprowadzał się do akceptacji tego co wybrano za mnie !!!

Przedstawiono mi trzy propozycje, trzy kule. Ta z prawej i ta z lewej były czarne , środkowa zaś była aktywna i płomieniście rozświetlona.
Obudziłem się bo już we śnie zrozumiałem, że pozbawiono mnie rzeczywistego wyboru. Zażądałem więc uaktywnienia tej, kuli z informacją , która jest najbardziej z prawej strony.
Niestety w odpowiedzi uzyskałem sen bez jakichkolwiek obrazów i najdrobniejszych nawet wspomnień !!!
Mamy więc tabu w działaniu. Działające jak cenzor. Ciekaw jestem na czyje polecenie i przez kogo jest kontrolowane takie tabu ?
Poprosiłem Szirin o kruszenie bariery przez cały dzień .Wieczorem zaatakujemy na nowo.
A tymczasem zapraszam do lektury .

Jasnym jest, że prędzej czy później zapragnę towarzyszyć w Męce samemu Jezusowi , dlatego też zapisałem niezwykłe tropy jakie udało mi się znaleźć w Koptyjskiej Apokalipsie Piotra, odkrytej w 1945 roku w Nag Hammadi przez człowieka o imieniu Muhamed Ali (!) , podczas kopania nawozu.

„Ten , którego widzisz pod drzewem(krzyża),który jest pogodny
i śmieje się , to właśnie żyjący Jezus. Ten zaś, któremu przybijają
gwoździami ręce i nogi , to owa Cielesność, należąca do niego,
to znaczy to , co podmienione. Czynią z niego przedmiot zawstydzenia,
z tego , który powstał z jego obrazu”.*

*Bart D. Ehrman „ Naśladowcy Jezusa prawda i fałsz, Piotr, Paweł i Maria Magdalena”. Demart S.A.Warszawa 2010.Przekład : Przemysław Hejmej.)

„Rankiem trzeciego dnia z nieba rozległ się gromki głos, niebiosa otworzyły się, a do grobu zstąpiło dwóch mężów. Kamień sam stoczył się ze swojego miejsca osłaniając wejście i obaj mężowie weszli do środka. Pełniący wartę żołnierze pobiegli obudzić Petroniusza , a kiedy opowiedzieli mu ,co się wydarzyło, spostrzegli trzech mężczyzn wychodzących z grobowca. Dwaj z nich byli wysocy jak góry, ich głowy sięgały niebios. Podtrzymywali trzeciego, który był jeszcze wyższy, gdyż głowa jego znikła ponad sklepieniem niebieskim. Za ich plecami, usytuowany na zewnątrz grobowca , wyrósł krzyż. Rozległ się głos z nieba :”Czy nauczałeś tych którzy śpią?”. A krzyż odpowiedział: „Tak”.*

*Bart D. Ehrman „ Naśladowcy Jezusa prawda i fałsz ,Piotr,Paweł i Maria Magdalena” .Demart S.A.Warszawa 2010.Przekład : Przemysław Hejmej.)

Mamy tu kapitalny przykład wizji sennej, śniących z poziomu urojeniowo minusowego ! Kiedy poprosimy o sen z poziomu -2 i zapytamy o to jak zorganizowane jest piekło na tym poziomie, spotkamy owych trzech czarnych, bardzo wysokich mężów.

Bardzo trafna konstatacja Lurkera : „W micie i symbolu empiryczny świat staje się przejrzysty aż po dno egzystencji, w obydwu prześwieca prawdziwy byt, przekraczająca czas i przestrzeń, wszechogarniająca „inna” rzeczywistość .”Prawdziwe” mity nie tylko opowiadają , „autentyczne” symbole nie tylko odsyłają , lecz także aktualizują, uprzytamniają i pozwalają partycypować tym , którzy są z nimi obeznani. Funkcja mitów i symboli nie ogranicza się po prostu do informacji lub określania , o wiele bardziej właściwa jest im funkcja znaczeniowa .”*

*Lurker Manfred „Przesłanie symboli w mitach , kulturach i religiach” Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2011

Warto napomknąć o tym że Jung przed swoją śmiercią przyznał, że archetypy mają tak wielką autonomię, że można by było je uznać za samoświadome byty duchowe !!!

Dodam, że to co Jung ma na myśli mówiąc o archetypach, relacjach pomiędzy nimi, to to samo czego doświadcza u podstaw przejawienia (poziom 8) śniący obserwując w snach pierwsze formy przejawieniowe wyłaniające się z Nicości 8/2 przyjmujące postać geometrycznych figur i relacji pomiędzy nimi.
Po raz kolejny proszę o informacje na temat ziemskich relacji jakie miał Jezus z Marią z Magdalii

Następują dwa sny o bardzo dobrym dostrojeniu z których po obudzeniu nie udaje mi się sobie przypomnieć ani jednego słowa czy obrazu. !!!

Teraz to już się wkurzyłem nie na żarty i mówię do sprawozdawcy, po tamtej stronie , ty Sssk. . . . .nu
Tu następuje ciąg frazeologiczny słów, powszechnie uważanych za obelżywe !!!

Odwracam się na drugi bok i . . .
Siedzę w grupie wspólnie muzykujących ludzi. Grupa jest skupiona na podłodze , po mojej prawej stronie. Pośród nich, siedzą również osoby grające na bębnach. Co chwilę do wspólnego grania dołącza się dźwięk kolejnego z bębnów. To już trzeci z kolei bęben przyłącza się do wspólnego grania.
Każdy z bębniarzy swoje stopienie się, z ogólną harmonią utworu, rozpoczyna kilkoma uderzeniami w bęben, poza melodią. Uderzenia te nie są w rytmie utworu, to takie przedstawienie swojego bębna i umiejętności, włączającego się do wspólnego grania.
Pierwszy bęben zanim stopił się z melodią zabrzmiał trzy razy kolejny kilka razy więcej, trzeci włączył się trzema uderzeniami .
Sen zmienia narrację:
Ktoś znajdujący się na przystanku autobusowym, po mojej lewej stronie , prosi mnie o pomoc . Idę pod górę ulicą Wileńską, lewym chodnikiem.
Nie mam ochoty angażować się w tę pomoc ponieważ zajmie mi to niepotrzebnie czas i zwiąże mnie z tą osobą w sposób emocjonalny. Osoba która do mnie się zwróciła tłumaczy, że nie chce mnie angażować w swoje sprawy ale ja mam silniejszy głos (!) więc w razie czego będę mógł wezwać pomoc.

Jestem w szpitalu im . Kardynała Wyszyńskiego . Podchodzę do okna centralnie umieszczonego na ścianie sali. Podchodzę, idąc z prawej na lewą a właściwie z prawej ku środkowi . Staję twarzą do okna. Słyszę jak mówię sam do siebie (!!!) :
Tym razem mi się pomyliło, moje dziecko nie jest w szpitalu tylko jest dziedziczne (!).

Głos śnienia: Trzeba sprawdzić kim są te wcielona istoty!

Budzę się .
Jednym słowem, Szirin spycha mnie ku środkowi. Tak jak mi nakazano wcześniej w chwili wyboru trzech wariantów odpowiedzi. Nic nie pomoże mój upór. Albo się podporządkuję albo nici ze snu. Czy moja pomyłka dotyczy zapewne oczekiwań spotkania tej pary na poziomi Szpitala 6 a tymczasem to ciągi hipostaz.
Mam sprawdzić te wcielone istoty?
No dobra , sprawdzam !(„Trzeba sprawdzić kim są te wcielone istoty !”)

Ktoś z kim przyszedłem i wszedł do pomieszczenia po prawej stronie. Słyszę strzał.
Ten gość chyba kogoś zastrzelił !!!
Wychodzi i siada przede mną , na podłodze, pod ścianą. Ja siedzę twarzą do niego, chyba siedzę na krześle .
Wyciągam pistolet i celuję w jego pierś. On pyta mnie :
– Co tu robisz Wilhelmie ? Palisz mięso ?
Ja odpowiadam :
-Twoje !
Strzelam do niego!
Facet do którego strzeliłem ma teraz na twarzy przyciemnione okulary. Zanim strzeliłem w ogóle ich nie miał.
Rozumiem, że to taki filmowy zabieg reżysera (!)
Tymczasem ja, zabójca zabójcy, siadam po lewej stronie zabitego (lewa strona na ekranie śnienia). Teraz najwidoczniej ja który obserwuję całą scenę będę musiał zabić siebie, zabójcę zabójcy, nie jest wykluczone, że zabójcy z prawej strony .

Budzę się, nieco zakłopotany. Zasypiam.

Głos: Ja aż z Tokio* muszę jechać !
Obraz : Na przeźroczystym ekranie, z dołu do góry, przesuwają się białe linie napisów (przypomina to fałdy Paroketu-Zasłony Bytu 8/9).
Za ekranem, po jego lewej stronie, ktoś próbuje przedostać się przez płaszczyznę ekranu. Niestety jest dla niego nie do pokonania. Widzę jego otwarte dłonie obmacujące bezradnie ekran .
Budzę się i pierwsze co mi wpada do głowy to myśl , że ta „grupa” przybyła tu z samej stolicy krainy wschodzącego słońca , po to aby ponieść, świadoma swojego wyboru, męczeńską śmierć .
Czyli, jest jeszcze ciekawiej niż przypuszczałem wczoraj !!!

Zasypiam:

Chodnik przed lotniskiem/dworcem. Po lewej jezdnia, po prawej wielkie drzwi dworca. Na środku, na chodniku , przodem do widza stoi, chyba kobieta, nachyla się nad stojącymi na chodniku pakunkami.
Głos : Wszystko to zostawisz Jugo Jolce?
Budzę się coraz bardziej zdziwiony ale po chwili zasypiam zastanawiając się ; Kto to jest ?Musiałem zasnąć bo słyszę :
Głos: W duchu ją WYKLEŁEM(!)!!!
Budzę się. Błąd gramatyczny nie jest w snach przypadkowy, to również jakaś informacja.

Chyba to Głos, ale już nie jestem pewien czy to nie ja sam mówię do siebie :
-Mówię do ciebie jak Jezus w przypowieściach!

Obraz : Na schodach prowadzących z bloku w którym mieszkają moi rodzice, opadających z lewej na prawo, oparty plecami o balustradę, przodem do mnie jako widza ( Patrzę z pozycji ściany, w tym miejscu w rzeczywistości jest ściana!!!) stoi facet o okrągłej twarzy z zarostem jak szczotka . Rzadki, sztywny zarost długości kilku centymetrów. Rzadki jak wąsy u kota tyle tylko, że jest ich więcej bo na całej gębie .
Głos śnienia: Pobić by go, na zewnątrz !

Budzę się. Kogoś mi ten facet przypomina. Aaa! Już wiem! Widziałem kiedyś podobną twarz na japońskim sztychu, to był jakiś wędrowny mnich czy ktoś w tym rodzaju.

Próbuje znowu zasnąć .
Blask po lewej stronie ekranu śnienia, silny jak flesz! Na środku zaoranego pola stoi pochylona kobieta .
[ Po prawej stronie jest moja wiejska siedziba ale we śnie jej nie widać,wiem tylko, że scena rozgrywa się na polu, na przeciw mojej wiejskiej posesji. Po prostu skądś to wiem.
Jak już wspomniałem, mój dom na wsi symbolizuje,w moich snach zazwyczaj Ziemię jako planetę. Kompozycja obrazu ta sama jak z obrazu spod dworca.
Swoją drogą bardzo ciekawe jest moje spostrzeżenie, że kolejne sny, następujące po sobie, mają tę samą topografię. Mimo zmiany osób a może tylko ich wyglądu a nie samych osób?]

Kobieta jest odziana w białe szaty i chustę, taką jakie nosiły kobiety w zamierzchłych czasach. Nachyla się nad białym barankiem. Chyba pęta mu nogi ?!
Po prawej stronie ekranu widać ścianę lasu .
Znowu się budzę . Zastanawiam się co to za „cyrk” ???!!!

Zasypiam :
Stoję przed pustą ramą obrazu. Rama jest złota . Gładzę jej lewy, górny róg. Robię to nie z jakiejś konkretnej potrzeby, to takie zachowanie „zamiast”.
Słyszę głos który zwalnia jak przy zmianie obrotów płyty, słowa stają się wolniejsze a dźwięk niższy.
Głos: Kaszyci to wielcy mędrcy !
Obraz: Mędrcy siedzą za mną, za moimi plecami a ja wiem, że tam są chociaż się nie odzywają . Wiem, że nikt się nie odezwie, choćby jednym słowem !!!
Wszyscy są zbyt mądrzy aby dać się sprowokować !!!
Co ważne, zajmują pozycję mojego cienia, czyli mojej egregorialnej karmy !

Budzę się i pierwsze co zwraca moją uwagę to łatwo dające się skojarzyć ze słowem Kaszyci , oboczności . Na przykład . Szyici. . . . . . kasza **. Zważywszy na etymologię ten neologizm oznaczałby tych którzy przeczesują, przeglądają, doskrobują się. W połączeniu z Tronem Jutrzenki (Tokio) to pachnie mi Ferlucym Facetem z Salzburga !

*Tokio, oznacza „wschodnią stolice”. Można by rzec Tron Jutrzenki !!!
**Pochodzenie słowa kasza: Od XVI w., ale już w XV w. poświadcza ją nazwa osobowa Kaszka; ogsłow. (por.czes. kaše ‘kasza, papka; puree’, ros. kaša ‘ts.’) < psłow. * kaša (< *kas-ja) ‘kasza’; etymologia niepewna, być może utworzone od pie. *kes- ‘drapać, skrobać, przegrzebywać, przeczesywać’, co nawiązuje do sposobu uzyskiwania kaszy(Źródło :http://www.sciaga.pl/slowniki-tematyczne/8023/kasza/)

Pokuszę się o interpretację . My nazwalibyśmy ich masochistami ale w szerszym, duchowym planie to Przeczesujący Wszechświat , samo poświęcający się , wysoko rozwinięci duchowo, osobnicy którzy próbują zmodyfikować duchowo, oddzielić ziarno od plew, odwiedzane światy. Więc macanki miłosne im nie w głowie!
Pozostaje jedno pytanie, skoro baranka przywożą z innej, świetlistej rzeczywistości, to czy baranek jest zawsze ten sam, wybierają go spośród siebie czy też baranek jest pozbawioną autonomii przynętą dla ciemnych cywilizacji ???
A ostatni, ten który jest świadkiem do samego końca ,zostaje zamknięty w narracji, wykonanej przez tę grupę akcji ??? W naszym przypadku to chyba ostatnią która pozostała przyżyciu z tego desantu była właśnie Maria Magdalena ?!Czyli Jugo Jolka .
Jolka – rodzaj krzyżówki(!), Określenia wypisane są najczęściej w kolejności losowej, rzadziej w kolejności alfabetycznej odgadywanych wyrazów.
Jolanta od greckiego fiołek- fiolet to kolor poziomu 7.
Jug: z ros(Czerwony- kauzaln 5). Południe lub z ang.-zbiornik – dla mnie ten dźwięk kojarzy się z jarzmem ale bardziej w znaczeniu urządzenia wymuszającego tor ruchu a nie niewoli jako takiej.

Zagadka zadana mi przez mędrców Kaszyckich dotyczy zatem losowości(Konieczności) o polowych charakterze poziomu 7. Bagaż na plecach, czyli cień, o południowym charakterze. Charakter południowości ma jednak dwie cechy; ciemną karnacją(8/1), ciepło(8/2) i złotą (8/3) komponentę słoneczną która je wywołuje. Mamy zatem wskazówkę kierującą nas na poziom brahmaniczny 8.

Oczywiście czytelnik tego artykułu, na samym jego początku, zapewne wiele sobie obiecywał po tytule. Tymczasem to nie był artykuł o romansie obydwojga tytułowych bohaterów ani o magi seksualnej ani nawet o tantrze.

Co prawda w „Krajobrazach” zamieszczam, przy okazji poruszania wątku Jezusa i Marii Magdaleny, gnostycką opowieść o spotkaniu Jezusa i Marii na szczycie pewnej góry, gdzie Jezus wyjął z swojego boku kobietę z którą to w obecności zaszokowanej Marii Magdaleny dokonuje połączenia seksualnego ale tutaj, przewrotnie, tego nie uczynię.

„Jak to się stało, że tantra w krajach południowej Azji posiadała czysto ezoteryczny charakter, niewiele mający wspólnego z wyzwoleniem seksualnym czy zatracaniem się w zmysłach, zaczęła być postrzegana przez ludzi Zachodu jako rodzaj „uduchowionego seksu”? Odnoszę wrażenie, że do tej zmiany doszło na samym początku epoki kolonialnej, gdy dziewiętnastowieczni orientaliści i chrześcijańscy misjonarze zaczęli dywagować na temat religii indyjskich. Jestem wręcz skłonny postawić tezę, że to zainteresowanie tantrą wiązało się z ogólną obsesją na punkcie seksualności i jej zboczeń, jaka wybuchła w czasach wiktoriańskich.[…]
Hugh Urban- Joga seksu: tantra, orientalizm i magia seksualna w Ordo Templi Orientis.