„Sanitariuszki na czworakach w panieńskich zębach żołnierzy noszą dziurawych. A ja strzelam, strzelam, jakem „Białowieża”, już kwadrans puszczam serie-tym jednym nabojem, wiernym, ale nie pasującym do karabina. – Niemcy też ludzie, więc rozumieją. – Kamienice, piwnice. Granaty dzielimy jak ostatnie kartofle. Koledzy proszę bliżej. Sfotografujmy się! To dla Historii.
A tu już pięcioletni Wacuś leci z pustą butelką do matki, żeby mu z piersi nadoiła benzyny- bo czołg niemiecki tuż-tuż, a jego butelka pusta….mały zadowolony…pomiędzy kule! Z tą butelką (pełną oczywiście) wraca. Przed samym czołgiem. Niemcy go widzą. A on im na nosie gra. Aż Niemcy w śmiech. I machnęli ręką. Woleli nie ryzykować. Wycofali się.”
Marian Pankowski
Czy zło staje na naszej drodze tylko wtedy, kiedy zaczynamy zbaczać z drogi rozwoju ?
Udaje mi się jedynie uchwycić ogólny sens snu: Czasem musimy zaczekać w jednym spełnionym już aspekcie naszego rozwoju, zatrzymać się w tym miejscu na jakiś czas, zatrzymać jego dalszą realizację, aby nie krzyżował się on, nie spowodował kolizji z innymi aspektami, które wymagają jeszcze dopracowania! (Chyba właśnie tu tkwi odpowiedź na pytanie, tę fazę intermedialną traktujemy jako nie pożądany zastój a próba jego przełamania prowadzi do zachwiania równowagi naszej świadomości jak i procesów wynikających Konieczności i prostą drogą wiedzie nas w świat urojeniowości minusowej i rozbudowywania karmy).
W warstwie fabularnej wygląda to mniej więcej tak:
– Ojciec musi zaczekać, aby nie zaszkodzić rozwijającej się, swojej rodzinie, swoim już zakończonym cyklem rozwoju.
To nie JA składa ofiarę, tylko ja !!!!
Nad ranem zapamiętałem wizytę ciekawej osoby.
Niewysoka brunetka przyszła na podwórko kamienicy. Ja, wraz z żoną (anima) obserwuję zachowanie brunetki-patrzymy na nią z okna- na parterze oficyny. Widzimy jak kobieta po wejściu na podwórko zaczyna się przeistaczać w mężczyznę !
Zakłada czarną brodę na gumce i zmienia całą swoją powierzchowność na męską. Jedynie ta gumka na policzkach zdradza jej prawdziwą tożsamość.
Nawet mi się to podoba, bo wiem, że ona zakłada to przebranie, chcąc się ze mną zaprzyjaźnić, jak mężczyzna z mężczyzną.
Mam chyba nawet zamiar udawać, że się nie zorientowałem, że jest przebraną kobietą.
Antycypuję przyszłą sytuację, jak będę z nią rozmawiał, za jakiś czas, kiedy wejdzie do nas, do mieszkania.
Moja żona jest obok mnie, w stanie niewyraźności podobnie jak niewyraźna kobieta, która towarzyszy brunetce.
Wszystko wygląda na to, że odwiedziła mnie istota podszywająca się pod Androgyna. Jego urojeniowo minusowa postać.
„Skąd się bierze zło?
jak to skąd
z człowieka
zawsze z człowieka
i tylko z człowieka”
Tadeusz Różewicz
Drugi śniący
Czy zło spotyka nas tylko wtedy kiedy schodzimy z naszej drogi rozwoju, czy niezależnie od tego?
Sen 1. Akcja rozgrywa się w domu rodziców. Było trochę dziwnie. Było sporo ludzi, głównie kobiety, oprócz mnie i ojca. Ktoś wpadł w livingu w podłogę i zniknął. Ojciec kazał mi to zbadać!
Okazuje się, że w jednym miejscu podłoga jest dziwnie plastyczna jak membrana i stając na niej spadasz w dół i membrana ponownie się zasklepia, pozostając jakby niewidoczna. Pod membraną widzę jakąś otchłań, a w otchłani płynącą lawę. Mówię ojcu o tym a on mnie opiernicza jak ja zbudowałem tą podłogę! Dziwne, że nie dziwi go sama otchłań, ale źle zrobiona przeze mnie podłoga!
Tłumaczę mu, że ja podłogę zrobiłem bardzo dobrze i zgodnie ze sztuką, a to jest niezależne od tego. To jakaś wciągająca cipka !
Parę osób jeszcze wpadło, ale widzę, że są idioci co sami w to skaczą! Przecież już wiadomo, że to otchłań a te debile jak muchy, do gówna! Trudno!!!
Zaczynam naprawiać podłogę w pokoju. Zastanawiam jak sobie poradzę nad tą otchłanią. Mam nadzieję po prostu, że nie wpadnę! Więcej nie pamiętam z tego snu!
Sen 2. Zostałem skierowany do naprawy jakiegoś bardzo ważnego przełącznika (Przełącznik to samo co w poprzednim śnie symbolizowała membrana. JB) na budowie. Jest do niego podłączona masa kabli. Najgorsze jest to, że wszystkie są pod prądem i ciężko ten prąd wyłączyć. Odkręcam wszystkie kable i po prostu ciągnę obudowę przełącznika prosto w dół. Oczywiście następuje spięcie i wysiada prąd wszędzie. Obok widzę, że jedzie pociąg. Nie wiedziałem, że tu jeżdżą pociągi! Teraz bez prądu są one bardzo niebezpieczne, bo nie ma sygnałów ostrzegawczych, że jadą a obok masa ludzi i mogą wejść na tory! Nie tracę jednak ducha i mówię do kogoś obok: wiesz jak jest po czesku uwaga pociąg? Pozor vlak!
Tyle pamiętam
To opowieść o tym, że zło pojawia się po zejściu w Przejawienie 8-12. Niektóre cząstki Świadomości doznają tego stanu nieświadomie inne robią to celowo. Pozbawienie dopływu energii Świadomości Źródłowej jest powodem, że łatwo wpaść przez nieuwagę/nieświadomość na tory pędzących tendencji, pędzących z mroku Nicości 8/2 ku niższym stanom świadomości 1-5.
Trzecia śniąca
Miałam dziś potargany sen, jakiś taki…
Zadałam pytanie:
Czy zło spotyka nas tylko wtedy kiedy schodzimy z naszej drogi rozwoju, czy niezależnie od tego?
Jesteśmy w Gorzowie (Sądzę, że to symbol Nicości 8/2. JB), jedziemy na jakiś zlot – ale też tam mają być ludzie ode mnie z pracy. A mimo to, mam świadomość, że to zlot mojej starej paczki z dawnych lat.
Jedziemy autem… zatrzymujemy się przed ulicą biegnąca w poprzek, na przejściu dla pieszych, jesteśmy w drodze na spotkanie.
Przed przejściem dla pieszych stoi małe dziecko, takie maciupkie – ale stoi.
(Skrajny przykład mikropsji postaci(-), czyli bycia w stanie minusowo urojeniowym, z którego wynika zło tak jak my go doznajemy. JB)
Chyba boi się przejść, w końcu przechodzi a ja idę za nim.. Tak jakbym mu pomogła (Otóż to jest sedno odpowiedzi na pytanie a za chwilę nastąpi uzasadnienie- skąd zło?/Unde malum? Na właściwy trop odpowiedzi na to pytanie prowadzi nas refleksja, że zło pojawia się tam, gdzie zadający je i doświadczający zła, pozostają w urojonym przekonaniu o swojej nie tożsamości, wzajemnej oddzielności, nieciągłości. JB).
Kiedy przeszedł ten dzieciak to mówi do mnie – Nie chcę szukać nikogo, żadnych rodziców.
Ja się pytam – nie chcesz szukać?
A ono mówi: nie nie, ja chcę to załatwić polubownie. Niech oni mnie szukają.
To ja na to: Chodź z nami, w takim razie, jak nie chcesz szukać rodziców.
No więc pojechało z nami, samochodem, potem jak się zatrzymaliśmy to ten dzieciak gdzieś uciekł.
Jestem w jakimś dziwnym ogromnym budynku. Idę na spotkanie. Moim celem było dotarcie do kogoś i wymasowanie mu kręgosłupa.
Byłam na parterze, ale zajęcia miały być na górze – na samej górze- kilka pięter w górę…
Byłam już na górze, ale musiałam zejść na dół, znaleźć oliwkę do masowania.
Zamiast oliwki znalazłam krem do rąk.
(Opis podróży z dołu na górę i powrót na poziom rąk co na mapie człowieka kosmicznego wskazuje na poziom szeroko pojętej duszy 6-8 i jej charakter regulacyjny w przepływie świadomości w obrębie Świadomości. Krem to symbol mgły brahmanicznej. JB)
Przyszła jakaś osoba i miała na plecach taki dziwny szyld z napisem- Pierwsza pomoc – NHS (National Health Service – czyli to jest brytyjska służba zdrowia).
Byłam na jakimś wykładzie, po tym, jak wzięłam ten krem do rąk, zamiast oliwki, której nie mogłam znaleźć. Byli tam ludzie, których w ogóle nie znałam, widziałam ich po raz pierwszy na oczy, ale też byli i znajomi – z którymi pracuję i z którymi znam się z Polski.
Mąż (animus 1-5) szedł na jakiś wykład. Poszedł do budynku i później zobaczyłam go na górze i wisiał na jakimś gigantycznym krzyżu.
Udawał Jezusa, a ja mówię do niego – zejdź na dół.
A on – zobacz, będę Jezusem.
Ja mówię złaź na dół, no i zszedł.
Jak widać wyprostowanie kręgosłupa/kanału centralnego, prowadzi Duszę 7 i jej niższą reprezentację -animusa 1-5 ku Czerwonemu <10. Niechęć do udawania – chciałoby się rzec „O naśladowaniu Chrystusa” – przez śniącą, powoduje powrót do małej karmy. Właściwie pojęta śmierć ciała jest drogą narodzin do Nieżycia Wiecznego 8-12. Odpowiedź na drugą część pytania, czy rozwój jest możliwy wynika sama ze struktury snów. Jest możliwy pod warunkiem, że tego chce nasza Dusza będąca hipostazą Ojca/Matki, nasza rola w tym procesie jest wtórna. Mamy jedynie nie stawiać oporu swoimi urojeniowymi projekcjami.
Trzecia śniąca dodaje odpowiedź na jej własne pytanie:
Czym jest podświadomość i śpiące ciało?
Pierwszy sen:
Miałam dwoje dzieci – niby te dzieci były moje, bo ja tak czułam, ale jednak wydawały się być jakieś obce dla mnie.
(Dzieci w naszych snach to poziomy Świadomości, których jeszcze nie zintegrowaliśmy, nie zsynchronizowaliśmy się z nimi, aby je w pełnie eksplorować, naszą ludzką świadomością. Właśnie wtedy interpretujemy je i doświadczamy ich na jawie jako nieświadomości. Zło, jak wykazały sny pojawia się w naszym życiu/pojeździe świadomości, na nasze wyraźne zaproszenie, nawet jeżeli konsekwencji owej zgody nie byliśmy świadomi, a zło wydaje nam się bezradnym dziecięciem, które musimy wziąć na ręce :). W snach często, kiedy próbujemy ostatecznie pozbyć się urojeniowo minusowych konstrukcji, z naszej świadomości, zło prosi o litość maskując się pod postacią bezradnych form godnych naszego współczucia I niestety często dajemy się na to nabrać !!! Zło nie tyle jest brakiem dobra, jak często definiują je kaznodzieje, prędzej dobrem w niewłaściwym miejscu o nie właściwej porze, ale chyba trafniej wyrazić je jako przestrzenie świadomości, z których dobro się wycofało poprzez zaniechanie albo których jeszcze nie zajęło. Dla człowieka zło jest nieoddzielne od cierpienia, nawet jeżeli początkowo na nie nie wygląda. Dobro wyrazem empatycznej wspólnoty świadomości doświadczających życia osób/bytów. Zło brakiem wspólnoty świadomości zło czyniących i zła doświadczających. Podobnie dzieje się w świadomości naszego 'ja’, kiedy nie dostrzegamy związków pomiędzy naszymi działaniami a ich odległymi skutkami. Zło osobowe oczywiście istnieje, możemy je w snach obserwować, ale to domena bytów małej karmy 1-5, po przekroczeniu Granicy 5/6 zło, jakie znamy z ludzkiego doświadczenia, staje się surowością i dominacją. JB)
Czasami miałam wrażenie, że nie wiem kim one są.
Jednak przeczucie mi podpowiadało, że ja jestem ich matką.
Bardzo dziwne było to, że z godziny na godzinę one były większe i starsze – chyba chłopiec i dziewczynka.(Potencja świadomości poziomu i jej pole przejawiania się. JB)
Miałam wrażenie, że rosną jakby jeden rok na godzinę.
Ubierały się, bawiły, śmiały, jeździły na rowerach i kłóciły. Ja patrzyłam z boku, myśląc – kim one są – czy ja je znam – czy to są moje dzieci?
W końcu chłopiec podszedł do mnie i mówi – mamo – zrobisz nam kiszone ogórki?
A ja – tak, już są gotowe – idź do kuchni i sobie weź ile chcesz.
(Ogórki w tym śnie symbolizują minusowe urojenia z poziomu -3, jak i minusową odmianę Świadomość na poziomach szeroko pojętej Duszy 6-8 (zanurzenie, mętność, fermentacja, gnicie), i naturalną skłonność do popadania naszego ja na nowym poziomie Świadomości, w kolejne urojenia. Jest jednak w tej minusowej urojeniowości czynnik wzrostowy, jeżeli zostanie przygotowany wcześniej przez Matkę 10. To taki wyraz Konieczności odbycia pełnego cyklu kiszenia 🙂 JB)
Drugi sen:
Trampolina przed ogromnym budynkiem – mnóstwo skaczących na niej osób. Ja z mężem, stoimy obok i patrzymy co się dzieje.
Nagle zza jakichś drzew wyskakują Samuraje (Poziom 2, energetyczny, chcą zmusić śniącą do podniesienia energii, poziomu świadomości. Co ona i jej animus odbierają jako formę zagrożenia dla ich śniącego na jawie ciała. JB) i zaczynają nas zaczepiać.
Mówią, że jeśli nie wejdziemy na trampolinę, to nie będziemy mogli dziś w nocy spać.
Ja się przestraszyłam, mąż wyciągnął jakiś sztylet (Poziom mentalny 4- refleksja umysłu. JB) i mówi, że my nigdzie nie będziemy wchodzić, bo trampolina pod tymi ludźmi zaraz się zarwie, i że ja jestem w ciąży to może coś mi się stać i nie będziemy narażać swojego życia i życia naszego dziecka.
Samuraje zaczynają skakać przed nami i te dziwne ich ruchy przeradzają się w taniec.
Nagle słyszę muzykę z oddali – coś w rodzaju indyjskiej, ze śpiewami i bębnami.
Tańczymy z nimi – zapominamy o ich groźbach.
Budzę się.
(Scena na końcu snu przywodzi na myśl, taniec energii, taniec Sziwy- twórcy i niszczyciela wszechświata, czyli Kryształowego Wiru 8-12. JB)
Trzeci sen – dość krótki i dziwny
Jakiś facet z babką stoją przede mną na krzesłach i patrzą z góry, opowiadając mi o tym, że niebawem będzie koniec świata, a ja ciągle jestem zmęczona.
Robią mi wykład o tym, jak powinnam żyć pełnią życia, żeby przed samym końcem świata zrobić sobie rachunek sumienia.
To akurat najprostszy do rozszyfrowania element snu. Wykład Ojca/Matki o celu naszego życia!
Śniące ciało jako ekspresja nieświadomości to dość szeroka koncepcja najdawniej i najpełniej rozwinięta u Aborygenów a w świecie zachodu przez Arnolda Mindella, zainspirowanego ich Czasem snu.
A ja miałem dzisiejszej nocy, na zakończenie tematu, taki sen:
Obserwowałem jakiś rodzaj pulpitu, platformy, która była otoczona czymś co można by było opisać jako falbanka, a w większej skali nazwać to murami obronnymi. Ta falbana miała miejsca o różnej wysokości. Takie bramy albo bardziej wyeksponowane, ozdobne fragmenty. Temu widokowi towarzyszył przekaz:
– To nieubłagany ciąg następstw, które rozpoznajemy po tych winietach/bramach. To tak jak one byłyby określnikami – reprezentacjami wnętrza.
Rozumiem to w ten sposób, że wszystko jest reprezentacją jednej Świadomości spoczywającej we wnętrzu a różnorodne obramowanie to przejawione formy bytu na różnym poziomie rozwoju. Nie są od siebie tak naprawdę oddzielne. Przez nie, przez bramy, Świadomość Źródła przesącza się do Przejawienia.
„Jeśli się nie mylę, jeśli gromadzące się znaki są zapowiedzią nowego wstrząsu w moim życiu, no to jest się czego lękać. Co nie znaczy, że moje życie jest bogate czy pełne, czy drogocenne. Boję się jednak tego, co ma nadejść, zawładnąć mną – i pociągnąć, dokąd? Czy jeszcze raz będę musiał gdzieś pójść, wszystko zostawić poza sobą, badania, książkę? Czy znów, za kilka miesięcy, za kilka lat, mam się obudzić, zmordowany, rozczarowany, pośród nowych ruin? Chciałbym rozeznać się w sobie, póki nie będzie za późno”.
Jean Paul Sartre-Mdłości