Pytam Szirin, czy nie postąpiliśmy zbyt brutalnie, bo może należało użyczyć wody potrzebującym, zamiast ich mordować?!

Stoję pośrodku gabinetu u siebie w pracy. Jestem zupełnie nagusieńki. Jak mnie Pan Bóg stworzył!

Trochę mi głupio, że ktoś wejdzie i mnie tak zobaczy. Spoglądam na zegarek. Mam dwa zegarki! Na jednym jest za piętnaście druga, a na drugim za piętnaście pierwsza. W najlepszym razie jeszcze piętnaście minut do końca pracy, w najgorszym – godzina i piętnaście minut, ponieważ pracę kończę w niektóre dni w tygodniu o trzynastej, w inne zaś o czternastej.

Zastanawiam się, jak ja stąd wyjdę. Po lewej w pracowni są dwie techniczki. Będzie mi głupio. Na szczęście, na wieszaku w gabinecie wisi biały fartuch wiązany do tyłu. Jak go założę i obwiążę paskiem, to niczego – no… może poza gołym tyłem – nie będzie widać. (We śnie nie przeszkadza mi wcale, że będę paradował bez spodni i butów!). Wyjdę tak ubrany z gabinetu i przez pracownię zejdę na dół do szatni. Tam mam ciepłą kurtkę.

Budzę się mocno zdumiony. Kurcze, trzeba się teraz w tym śnie jakoś ubrać!

Zasypiam.

Moje ciało zostaje natarte kremem (białym), następnie zostaję ubrany w białą, biblijną szatę sięgającą stóp. Kiedy przyglądam się samemu sobie z zewnątrz, to widzę, że z przodu na samym dole, na skraju szaty wyhaftowano małą, czerwoną truskawkę!

Budzę się i pytam: Czy to dobrze, czy źle?

Podchodzę z lewej strony do lodówki, która ma przód skierowany w stronę prawą. Lodówka ma mniejsze drzwiczki na górze, a większe na dole. Sama lodówka stoi bardziej po lewej niż na środku.

Niosę białą skrzynkę, która wygląda, jakby była zrobiona z mlecznego teflonu. Górne i dolne drzwiczki lodówki są otwarte. Skrzynka/wyściółka, którą przyniosłem, świetnie pasuje do górnej części lodówki, czyli do miejsca, gdzie w chłodziarkach są zamrażalniki. Górna część jest opróżniona, więc mogę od razu włożyć wyściółkę, natomiast dolna jest wypełniona po brzegi jedzeniem.

Głos:

– Całe bogactwo tej wiary!Zaczynam się budzić, ale po zapisaniu zdania zaraz zasypiam.

Głos:

– Przybywam za duchem!Budzę się. Ale ja nie chciałem poznać jeszcze jednej wiary, ja chciałem poznać prawdę!

Zasypiam.

Zostałem postawiony w roli bożka (!). Leżę w poprzek ekranu, głową w prawą stronę. Ubierają mnie czyjeś ręce. To bardzo przyjemne uczucie.

Budzę się. Umarłem!? Co to ma być? Jaka ma być moja rola w tym, co się tu dzieje? Chyba zasnąłem, bo słyszę…

Głos:

– Dostaniesz szafran!Obraz: Z lewej strony ktoś podaje mi szafran.

Głos:

– Ale musisz uważać, aby się nie zaplamić, jesteś w bieli!Obraz: 69

Budzę się. Że niby co? To znaczy, że czym mam się teraz zajmować?

Zacząłem ponownie zasypiać.:

Obraz: Zanim się zorientowałem, co się dzieje, mignęło mi kilka postaci, które, nadbiegając z lewej strony, weszły w przestrzeń po prawej. Przeskoczyły przez jakieś okno, które tam prowadziło. Nadal mam trudności z liczeniem we śnie, ale mogły to być trzy, cztery osoby. Nie więcej.

Dostałem przy tej okazji przekaz mówiący, że jest teraz we mnie ich zbiorowa mądrość!

Budzę się. Zwariowałem albo mnie opętało, jak w biblijnych opowieściach o oczyszczeniu domu, do którego potem wchodzą nowe, oczywiście, jeszcze gorsze (jak to w Biblii) duchy!

Zasypiam. Chcę już tylko spokojnie zasnąć i obudzić się dopiero rano.

Głos:

– Zostałeś uprawomocniony!Budzę się. Nie powiem o tym nikomu, to przecież koronny dowód na moje szaleństwo!

Zasypiam.

Głos:

– Zaraz zacznie się robota!Obraz: W głębi ekranu śnienia, na wprost, widzę wnękę. Pośrodku stoi sześcian. Wychodzę zza niego i myślę sobie: „Zacznie się robota? Ja się nie nadaję do żadnej ciężkiej roboty, mogę najwyżej przygotować coś koncepcyjnie.” Kiedy idę zza pudła w stronę obserwatora ekranu (obszedłem pudło zgodnie z ruchem wskazówek zegara), widzę po mojej prawej stronie siebie idącego, a po lewej – patrzącego na talerz z obiadem. Schabowy, kartofelki i tak dalej…

Coś we mnie stwierdza w moim imieniu:

– Do pomocy wziąłem sobie duchy i teraz będę ewangelizował Ziemię!Głos:

– Aista!Budzę się. Już wiem! To ja sam do siebie gadam przez sen, jestem po prostu mitomanem! Co za ulga, a już myślałem, że oszalałem albo, co jeszcze gorsze, że to dzieje się naprawdę.

Zadowolony z takiego obrotu spraw – zasypiam.

Budzi mnie budzik. Właśnie chwilę wcześniej przyglądałem się rozłożonej przede mną na cząstki, jak płatki kwiatu, pięknej soczystej pomarańczy.

Udałem, że niczego nie widziałem!

Wygląda na to, że biblioteka z poprzedniej nocy nie bez powodu miała łazienkową blokadę od wewnątrz. To była taka oczyszczalnia/resetownia; oczyściło mnie do gołego. Namaścili mnie, przyodziali, wręczyli pudełeczko z szafranem i kazali iść głosić z pustej głowy, ale o pełnym brzuchu, Owocową Nowinę. Od przyziemnej truskawkowości po pomarańczową szafranowość. Na razie mam do poczęstowania siebie i innych pomarańczową rozetą.

Ani słowa o spragnionych „Hiszpanach”? No, chyba że ta biała wkładka do zamrażalnika to jakaś cwana sonda wodna.

No pięknie. To nawet zabawne! Ciekawe tylko, czym się to skończy?

Zapomniałem dodać, że to – być może – dziedzictwo, jakie kazano mi zabrać ze sobą po śmierci sondy. Czyżby miało to jakiś związek z innym głosicielem nowiny ? Nadchodzi przecież noc realizacji projektu Golgota!

 

* Szafran – Mnisi buddyjscy ubierają się w szaty barwione szafranem. Kolor ten to symbol mądrości.
Szafran pomaga podtrzymać dobry nastrój i równowagę emocjonalną. Najnowsze badania naukowe mechanizmu biochemicznego również dowodzą, że szafran może być pomocny także w leczeniu łagodnej i średniej postaci depresji. Od siebie dodam, że kolor szafranowo-pomarańczowy to senna odmiana koloru złoto-perłowego, jaki daje się obserwować na poziomie buddycznym.

** Truskawka – uważana dawniej za symbol rzymskiej bogini piękna i miłości – Wenus.

Owoc pomarańczy – symbolizujący szczęście – w snach pojawia się rzadziej.

W religiach misteryjnych przyjęło się, że mista może wejść na kolejny stopień wtajemniczenia dopiero wtedy, gdy jego bóg przekaże we śnie mistagogowi, że on już do tego dojrzał.Nazywano taki sen snem Saturna. Zatem wtajemniczenie i uzyskanie wyższego stopnia nie zależało od woli samego misty, nie było też w gestii prowadzącego go wyższego kapłana, mistagoga.W śnieniu sytuacja jest znacznie prostsza – sami jesteśmy swoim mistagogiem. Mówiąc „sami”, mam na myśli nasz poziom atmaniczny. On jest Obserwatorem i pozwala podnieść, przy spełnieniu pewnych warunków, naszą ludzką świadomość do swojego poziomu. Wtajemniczamy zatem sami siebie. Nie zwalnia nas to jednak ze ślubowania zachowania tajemnicy przed osobami niepowołanymi do takiego poznania. Świetnie nada się nam do tego fragment apokryfu J:

„Przeklęty jest każdy, kto wyda je (te słowa)

za podarunek albo za jedzenie

albo za picie, albo za szatę,

albo za jakąkolwiek inną rzecz.

I tego rodzaju sprawy zostały mu przekazane

w tajemnicy mystrion.”

 

Toteż i ja odstępuję Państwu to – co ujrzałem we śnie – w wielkiej tajemnicy.

 

                                            KONIEC

Jarosław Bzoma

Korekta przez: Roma Wolny (2014-11-07)