Minionej nocy śniłem o tym, że zjadłem czterokilowe ptasie mleczko, a po przebudzeniu okazało się, że zniknęła moja poduszka.
Randy Milholland, New Gold Dreams
Kiedy kończyłem pisanie artykułu o Czod, przeglądałem małą książeczkę, poradnik dla chrześcijan: Wprowadzenie do medytacji, autorstwa Clodovis M. Boff. Właśnie tam znalazłem koncept o wykorzystaniu osobistego zawołania. Zawołania które może stać się naszym osobistym znakiem rozpoznawczym, znakiem mistyka. Dotyczy to oczywiście nie tylko chrześcijan. Koncept wydawał się uroczy zatem włączyłem go do wspomnianego artykułu. Postanowiłem jednak sprawdzić jak to jest z tym indywidualnym zawołaniem w praktyce duchowej, na prawdę. Poprosiłem mojego 'ibbura o zaprojektowanie takiego zawołania i przepełniony ciekawością zasnąłem. Zakładając, że takie zawołanie ze snu będzie bardziej właściwe, niż wymyślona przeze mnie na jawie.
Proszę o nadanie mi osobistego zawołania mistycznego.
Obserwuję jak zmarło się jakiemuś biedakowi. To jest asceta. Leży martwy oplątany czymś w rodzaju sieci. Przygotowany jest na dalszy transport. Kokon (!!!) z ascetą znajduje się po prawej a ja po lewej. Odgranicza nas od siebie spore zarośla. Przy ascecie uwijają się chyba ze trzy postacie ale są mało sprecyzowane bo są bardzo ruchliwe, jakby nie były z tej przestrzeni.
Gdzieś właśnie, na moment, odbiegły, wtedy ja chwytam kokon z ascetą i przeciągam(!!!) go przez zarośla na swoją , lewą, stronę . Jestem Jezusem !!!
Nie chodzi o to, że ja Jarek, zwariowałem i uważam się za Jezusa ale o to, że ja Jarek ,we śnie, wiedzący o tym, że jestem Jarkiem, mam w sobie Coś co jest Jezusem i przekazuje mi swoją narrację, wchodząc pomiędzy moje własne myśli.
Ciekawe jest to, że moje myśli przez cały czas dają się oddzielić od Jego przekazów, możliwy jest nawet rodzaj dialogu! Ten jest jednak tak szybki, że obydwie nasze myśli niemal się na siebie nakładają.
Narracja Jezusa cały czas płynie, i kiedy ja ciągnę ascetę na lewo, zdając sobie sprawę, że te Pająki (!!!) zaraz zaczną szukać swojego łupu, Jezus spokojnie opowiada mi, że dzisiaj są zupełnie inne czasy, niż kiedyś.
Właśnie skręciłem z kokonem do jakiegoś przejścia, prowadzącego w górę, jak na dworcu kolejowym czy w metrze. Przejście jest szaro srebrne(!) i wygląda na wyłożone szklistymi, geometrycznymi (!) płytami w tym odcieniu. Jest zupełnie puste. Przejście prowadzi na prawo, ku górze.
Ciągnę kokon a Jezus opowiada, że dzisiaj każdy może indywidualnie wybrać.
Docieram z kokonem ascety na górny peron, przy którym, po prawej stronie, stoi ultranowoczesny pociąg który nieodparcie przypomina stary z tego względu, że jak one, jak pierwsze pociągi, ma przedziały do których wsiada się bezpośrednio z peronu a nie z korytarza. Przedziały nie są zatem z sobą połączone, wewnętrznie. Pociąg jest przygotowany do jazdy w lewą stronę.
Taszczę ascetę do pociągu a Jezus pokazuje mi różne warianty tych przedziałów. Pokazuje, że są zbiorowe sale kinowe/projekcyjne ale chyba podziela mój niepokój, że na takiej sali, zanim zamknie się jej przedział, zanim zapełni się ludźmi, to pająki nas odnajdą.
Jezus wskazuje mi zatem indywidualny przedział, z telewizorem (na razie wyłączonym, czarnym ekranie) wiszącym na lewej ścianie przedziału informując, że to są i takie przedziały, dla indywidualnych podróżnych.
Lokujemy się w nim a ja, nieco nerwowo, próbuję zamknąć zasuwane, z dwóch stron, drzwi.
Nie udaje mi się to od razu ale to jedynie poprzez nadmiar emocji, jakie towarzyszą mi w trakcie ewakuacji ascety.
Ten przedział służy do indywidualnego oglądania filmu/projekcji.
Kiedy zatrzaskuję drzwi do naszego przedziału. Asceta uwalnia się z kokonu a raczej kokon znika i asceta przeistacza w kobietę. Wyjmuje skądś nóż i jednym ruchem obcina sobie obydwie piersi.
Ja i Jezus we mnie, jęknęliśmy ze zgrozy. Przecież to okaleczeni nie jest potrzebne, w dodatku nadmierne, bo od razu amputowano dwie piersi, kiedy upodobnienie się do Ducha Świętego wymagałoby co najwyżej jednaj ale i tak to samookaleczenie i mnie i Jezusowi we mnie, wydaje się barbarzyństwem i budzi zgrozę.
Jest w dzisiejszych czasach zbędne !
Dość zaskakujące ale wygląda na to, że te techniki krępujące naszą własną duchowość są procedurami kontrolowanymi przez Niemowy(Pająki) z poziomi -8 !
Jako bonus, krótki poradnik inkubacji snów dla śniących progresywnie. Dzisiaj „Skrzynia biegów” naszego pojazdu Świadomości 🙂
Aby śnić poziomy 1-4 , wkładamy pod poduszkę odpowiedni tom Krajobazów. Okładką tytułową do wierzchu. Jeżeli chcemy śnić cztery poziomy małej karmy jednocześnie nie powinniśmy wkładać czterech książek naraz bo wtedy nie da się zasnąć :)Wystarczy tom trzeci.
Jeżeli zamierzmy śnić na poziomie 5 zastosujmy odpowiedni tom ale jeżeli chcemy przekroczyć Granicę 5/6, część 5 Krajobrazów wkładamy pod poduszkę okładką tylną do wierzchu.
Jeżeli chcemy indukować sny z poziomów szeroko pojętej Duszy 6-8, wkładamy pod poduszkę Codex Gigas okładką tytułową do wierzchu.
Jeżeli indukujemy sny z poziomu Nieprzejawienia 8-12, wkładamy pod poduszką Codex Gigas, tylną okładką do wierzchu ale książka powinna być obrócona do góry nogami.