98. As-salik powiedział: Zapytałem: Co to za światło i blask? Wysłannik odrzekł: To Drzewo Lotosu Ostatniej Granicy*. Następnie szlachetny wysłannik zaczął czytać i tylko on poznał ten stan. Milczeliśmy, nie mówiąc o tym, co zobaczyliśmy. Ty również zamilkłeś, by kontemplować tego, kto został wybrany przez Boga, a także chłonąć ciszę niemowy i ślepca. W jego obecności aluzja i symbol tracą swoją moc. A on (Prorok), gdyby był krasomówcą i mędrcem, wypowiedziałby wszystkie słowa. Nie mówi więc, mimo że stwierdził. Drzewo Lotosu było okryte tym, co je okrywało. Zatrzymał się tutaj i nie szedł dalej. Następnie powiedział: Nikt nie jest w stanie Go opisać. Gdyby tak było, czy ktokolwiek mógłby określić Jego rzeczywistość? Jest godne uwagi, że ty zatrzymujesz się tam gdzie on się zatrzymał i chcesz wznieść się do pałacu, gdzie mieści się najwyższa rada.
99. Stąd bierze się wołanie na wysokościach: Jak możesz przejść przez zasłony sam, jeżeli pomiędzy tobą a rafarim**, jest szlachetny tron, który rozstrzyga każdą ważną sprawę. Tron jest obecnością etykiety dla ludzi ambicji i pożądania. Do niego przybywają zbawieni i przed nim zatrzymują się zakryci***. Zachowaj to co ci powiedziano! Ogranicz się do testamentów jego dwóch mieszkańców.
Ibn’Arabi, Księga o podróży nocnej do najbardziej szlachetnego miejsca.XV. Lotos Ostatniej Granicy
Pytam, czy bóstwa, które są istotą słońc i ich układów planetarnych chcą egoistycznie zatrzymać twory swojej duchowej ewolucji planetarnej dla siebie, czy też ich intencją jest praca nad powrotem do Źródła Świadomości ?
Pływam łódką, razem z żoną, po jeziorze (6-8). Po jego lewej połowie. Nie to jest jednak w tym śnie najważniejsze, jestem bowiem w nim również Obserwatorem i moją uwagę jako obserwatora skupia na sobie, to co się dzieje, po prawej stronie jeziora.
Tu z wody wystaje, ledwie na kilka centymetrów, zamaskowany dach jakiegoś pojazdu.
Jako obserwator wiem, że pod tym dachem kryje się urzędnik skarbowy(!), który śledzi wszystkie poczynania siedzących w łódce, po lewej stronie jeziora.
Chyba właśnie kończy się mu czas(!) pracy, bo widzę jak z wolna zaczyna dryfować na prawo, ku brzegowi, tak aby skryć się za wodnymi chaszczami. Pewnie chce się wynurzyć.
I rzeczywiście, zaraz za chaszczami, pojazd wynurza się niemal całkowicie. Wygląda jak duża sześcienna kostka z okienkami na bokach (poziom form). Nikt jednak z pojazdu nie wysiada, a cała kostka obraca się pod kątem dziewięćdziesięciu stopni i znów zapada niemal całkowicie w wodę (taki obrót to zajęcie innej pozycji, ale również stacjonarnej, coś jakby nastąpiła zmiana obserwowanej przez Skarbeusza (!) przestrzeni). Najbardziej zaskoczył mnie kolor pojazdu. Był ogniście rudy !!!
Kiedy tak, obróciwszy się dokoła, zanurzał się na powrót w wodzie, nawet się ucieszyłem. Nie przepadam bowiem za urzędnikami skarbowymi a ten wyraźnie czekał na błąd który popełnię ja pływający w łódce po lewej stronie jeziora.
Jednym słowem szukają pretekstu, aby nas przytrzymać i dzieje się to na granicy lustra wody 6-8, czyli w przestrzeni szeroko pojętej Duszy !!! Skarbeuszowy neologizm, aż sam się ciśnie na usta. Skarabeusz był w Egipcie symbolem słońca toczącego się po nieboskłonie (Bóstwo Starożytnego Egiptu znane pod nazwą Chepri było czczone pod postacią skarabeusza. Jego imię znaczy „Ten, który się rozwija”. Egipcjanie wierzyli, że skarabeusze rodzą się same z siebie, ponieważ ich młode pojawiały się jakby z nicości, wychodząc z kulki mierzwy).
Druga śniąca.
Z racji zawiłości pytania, nie powtarzam go, zamawiam sen, na ten sam temat co Jarek 🙂
Śniłam ostatniej nocy, że brałam udział w wyścigach samochodowych, ja jechałam w czerwonym aucie z niskim podwoziem. Jak kolega siedzący obok naciskał białą wajchę, to zapalały się czerwone kontrolki w moim kasku (Kask to nakładka na 8-12, kolor przywołuje na myśl <10 Wielkiego Czerwonego Kontrolera).
Dojechaliśmy do mety jako 3 para, na podium jednak nie było miejsca dla nikogo, mimo że powinny być trzy. (Symbolika trójki, w tym kontekście dość oczywista. JB)
Te miejsca zajmowały worki, ogromne worki świętego Mikołaja. Potem był bankiet, wszyscy się upili, tylko ja byłam trzeźwa. Wzięłam taksówkę i pojechałam do domu. Kierowca wydawał się znajomy. Wysiadając dał mi wizytówkę, na której była jakaś animowana reklama nogawek. (1-5; JB)
Ah i miałam jeszcze jeden sen, ale pamiętam tylko fragment- otrzepałam jakiś koc, i na łóżeczko córeczki wskoczyła cala masa pcheł, ale szybko z niego uciekały, jakby się jej bały.
Wygląda na to że bogowie solarni, tacy jak nasz , przedstawiający się w snach jako apoliński byt z naelektryzowaną fryzurą afro, to Świadomości osobowe o bardzo skupionej (!) silnie(!) kontrolujące podległe sobie ewoluujące, na poziomach 1-8, świadomości planetarne i mniejsze świadomości je zamieszkujące, te o cechach negatywnych umykają przed jego blaskiem (światłem dziennym)
Skoro bóg solarny jest taki nieustępliwie sprawiedliwy i kontrolujący, jakby był hipostazą samego Czerwonego <10, co zapewne jest prawdą 🙂 to dlaczego sam nie wróci do Źródła i nie połączy się z Najwyższą Prawdą ?
Trzeci śniący
Dużo, bardzo dużo snów, ale niewiele pamiętam. Jeden sen, trochę.
Poznałem kobietę, w której się zakochałem, a ona we mnie. Przebywaliśmy ze sobą jakiś czas, ale ja musiałem w końcu wrócić do obowiązków, a ona niby też (Oczywiście ta opowieść nie jest zwykłą opowieścią a o relacjach Przestrzeni Przejawiania się, w której pojawiły się gwiazdy i Potencją Źródła Świadomości jako kreatorem samej Przestrzeni i Tym, Który nadaje jej Potencję do tworzenia bytów Przejawionych 1-8; JB), ale poszedłem do pracy i ona tam była.
Cieszyłem się, że ją widzę, ale zastanawiałem się dla czego nie poszła do siebie.
Powiedziała mi, że tak się czuje świetnie w moim towarzystwie, iż nie chce mnie opuszczać i woli sobie nawet mnie obserwować, gdy jestem zajęty. A ja byłem w moim sklepie/markecie, gdzie właśnie przygotowywałem go do otwarcia. Drzwi frontowe były jednak tylko przymknięte. Któryś z niecierpliwych ludzi otworzył je i wszedł. Mówię do niego, że otwieramy dokładnie o czasie i nie mogę nikogo wpuścić przed – nie pozwalają na to przepisy.
Otworzyłem drzwi a tam stało już masę ludzi. Mówię do nich, że muszą poczekać jeszcze pół godziny (0,5 to tyle, co -5. ta minusowość przyczynowo skutkowa to rzadka w snach sytuacja, wskazuje na urojeniowo minusowy- „piekielny” charakter tego zmuszania bytów do oczekiwania; JB), bo sklep możemy jedynie otworzyć o czasie – ja jako szef straciłbym stanowisko, gdybym otworzył przed czasem.
Ot tylko tyle pamiętam.
Ciekawym aspektem snu, Trzeciego ze śniących, jest sama relacja kobieco (Przestrzeń)- męska (Potencja stwórcza). Powrót jak widzimy jest określony czasem. Sądzę nawet, że nie chodzi tu wcale o czas konkretny, ostateczny jak w Apokalipsie Janowej a o stan świadomości powracających wyrażony ich pojmowaniem czasu. Dopóki coś pamiętają lub czegoś oczekują, drzwi do Nieprzejawienia 8-12 pozostają dla nich zamknięte. Trzeba zjawić się o czasie, czyli w świetle tu i teraz. Ogołoconym z pamięci i pragnień. Dotyczy to również bytów solarnych, chociaż skądinąd wiem, że na poziomach 6-8 byty te -również nasza Dusza 7- potrafią tym czasem manipulować świadomie. Ta manipulacja czasem, Świadomości tej przestrzeni, przypomina mi trochę rzucanie patyka psu, wydłużanie się i skracanie odległości, na jaką biegnie pies, a potem powraca do Pana. Nie ja pierwszy zauważyłem, że God to doG 🙂
Pytam jeszcze raz o wczorajszy sen, jakieś rozwinięcie odpowiedzi na pytanie- dlaczego bóstwa solarne nie powracają do Źródła ?
– Ktoś cię będzie kochał i szanował całe życie.
Te słowa brzmią w moich uszach w momencie przebudzenia się ze snu.
W śnie występowały dwie pary osób.
Ja i ktoś ze mną związany oraz druga para, kolega i kobieta będąca razem z nim.
Chodzi o to, że coś cudownego (!!!) jest zawieszone na drzwiach. To chyba zapowiada równie cudowne wnętrze za drzwiami. Coś godnego wielkiego podziwiania. Nie zwracamy na to „COŚ” wzajemnie, swojej uwagi, przez delikatność, aby nie spowodować jakiegoś „przeciążenia” (!!!) czy czegoś w tym rodzaju.
Może i dlatego, że nie chcę narażać, tej drugiej pary, na bezpośrednią konfrontację z tym CZYMŚ, zdaje się , że wynika to również z racji mojego „starszeństwa”, dlatego właśnie to ja otwieram te drzwi pierwszy.
Otwieram i okazuje się, że to jest …………….toaleta !!!
Zdaje się, że mam jakiś rodzaj biegunki(!) i dobrze się składa, bo będę mógł z toalety skorzystać. Osoba, blisko z którą jestem związany, wchodzi do toalety razem ze mną i kiedy ja siedzę na sedesie ona rozmawia ze mną, jak gdyby nigdy nic, zwraca moją uwagę na okienny (Szczelina 8-12) parapet, po prawej stronie. Na nim leżą dwie rzeczy, jedna zwykła a druga cudowna (!!!)
W tym czasie druga para została odesłana, chyba w dobrej wierze, zniechęciłem ich do wchodzenia przede mną, za te drzwi. Żeby się zbytnio nie angażowali.
Obudziłem się i myślę; co to za symbolika, cudowność za drzwiami od kibla ? To takie refugium zdawczo – odbiorcze przed wejściem do Nieprzejawienia?
Kiedy zasnąłem nastąpiła kontynuacja, tym razem, w formie przekazu.
Te drzwi to symbol który jest znakiem drzwi do poznania!
To co jest po ich drugiej stronie, po drugiej stronie symbolu- Nie musi być dobre !!! Ono chce takie być !!!!!!!!!!!
Obudziłem się nieco zaskoczony, ale nie za bardzo. Może jeszcze jakieś szczegóły ???
Jedziemy autobusem regionalnym. Już na samym przystanku do wsiadania, było dla nas za gorąco (! 8/2 !) więc obniżono, specjalnie dla nas, temperaturę.
Dojeżdżamy do jakiegoś przystanku, na którym niektórzy z nas ci, którzy jadą pierwszy (!!!) raz, zaczynają wysiadać myśląc, że to cel podróży. Tymczasem tak nie jest, to tylko przystanek w środku trasy. Faktem jest, że tu będzie miał miejsce nieco dłuższy postój a sam autobus manewruje tak aby stanąć pod kątem dziewięćdziesięciu stopni do dotychczasowego kierunku jazdy (!Wchodzi zatem na orbitę stacjonarną tymczasowego miejsca „postoju”, Możemy się domyślać, że w tym śnie pojazdem jest słońce). Tymczasem, pasażerowie rzeczywiście mogą na chwilę wysiąść i rozprostować kości, oraz pozwiedzać okolicę …..wzrokiem !!!
Za chwilę bowiem, jedziemy dalej.
Ze snu wynika, że jakieś zalążkowe świadomości indywidualne, znajdują się w powstającej gwieździe, kiedy ta pojawia się na swojej pozycji stacjonarnej we wszechświecie tak jak nasiona w owocu!
Trzeci śniący
Powtórka pytania, jakie zadał Jarek wczoraj.
Jeszcze nigdy nie miałem takiego snu, a przecież pamiętam tylko jego końcówkę.
Pojechałem do jakiegoś miasta, w Polsce i zignorowałem zapowiedź powodzi (Przeciekanie poziomów 6-8 do małej karmy 1-5, taka jungowska inflacja ego. JB). Jadąc jednak, zanim jeszcze dotarłem do miasta, do centrum, złapała mnie powódź w taki sposób, że zostałem uwięziony na „wyspie” bo woda mnie zalała dookoła.
Później trafiłem do pubu i zachciało mi się sikać(!) bardzo(!), więc poszedłem do wc, tam spotkałem kogoś kogo szukałem? Znałem? ale gdy wyszedłem, z ubikacji za tą osobą, na zewnątrz czekał mój znajomy. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że mój znajomy nie widzi tego kogoś !
Zapewne jest duchem, pomyślałem. Obudziłem się, był już ranek, a jak się obudziłem to okazało się, że bardzo chce mi się sikać!
Oczywiście większość interpretatorów snów orzekłaby, że to parcie na mocz wywołało taki sen. Ja tymczasem jestem przekonany, że jedynie nadało formę treści snu, która była odpowiedzią na zadane przez Trzeciego śniącego pytanie- dlaczego bóstwa solarne nie powracają do Źródła? Odpowiedź to- ponieważ to forma pochwycenia, uwięźnięcia zestalonej świadomości bóstwa w zalewie powodzi Świadomości 6-8. Są tu jeszcze zawarte inne informacje, czasowość zalania i parcie, które powoduje akcję i reakcję zalewającej/otaczającej/definiującej indywidualną świadomość bóstwa solarnego, wody Świadomości 6-8. Ciekawe są również odmienne formy bytowania, po obydwu stronach drzwi (szczeliny 8-12), jakie przekroczyłeś idąc do toalety. Trochę ta dwoistość przypomina to co widziałem na parapecie okna w toalecie z mojego snu. Widzimy również że tworzeni się takich bytów jest Koniecznością, a nie ich wyborem.
Pytam dokąd pojedzie autobus po zmianie kierunku na przystanku?
Zapisuję tylko pierwszy sen, ponieważ ten nad ranem pamiętałem, co prawda jeszcze tylko przez chwilę po przebudzeniu, ale nie potrafiłem go wyartykułować !!! Bardzo dziwna sytuacja.
Sen pierwszy. Wysuszone zwłoki. Cienkie jak papier! Leżą w płytkim zagłębieniu .
To chyba jakiś święty!
W głąb ekranu przenoszę małe buciki. Miniaturki ?
Obecnymi w tej przestrzeni istotom, tłumaczę, że „dusza”, która opuszcza ciało za życia to całkiem co innego niż dusza, która trwa po śmierci, po obumarciu ciała. Chyba budzi to w nich jakiś niepokój, to pojawienie się „duszy”, która na chwilę wyszła z żywego ciała.
To dostrojenie rzeczywiście jest pod jakimś dziwnym kątem, bo trudne do uchwycenia.
Pytam o cel podróży autobusu ?
To jednak jest jakieś zagrożenie z zewnątrz !!!
Musiałem wyjść z domu(4), razem z osobą mi towarzyszącą.
Za domem(3) spotkałem jakiś byt, ale nie potrafię sobie przypomnieć charakteru naszej bezpośredniej relacji. Dziura w pamięci. Wiem jedynie, że oderwałem jego kawałek !!!!!!!
Aby nie stwarzał zagrożenia(!!!) przyniosłem ten fragment do domu i w suterenie w piecu do CO spaliłem go wraz z jakimiś gałęziami, które w piecu znajdowały się już wcześniej.
Gałęzie ledwo się tliły dlatego, aby płomień szybciej strawił, gałęzie i fragment przyniesionego bytu stanowiącego zagrożenie, pozostawiłem otworzone drzwiczki od pieca.
Tego, co zdarzyło się na zewnątrz domu, prawie nie pamiętam. Z trudem, wykorzystując różne wypróbowane techniki przypominania sobie snów, udało mi się jedynie przypomnieć, że kazano mi coś zrobić, kiedy już wyszedłem z domu, na lewo i poszedłem za dom. Kazano mi coś zrobić, ale ja schowałem oderwany od całości tego bytu fragment za siebie i tylko dzięki temu przyniosłem ten fragment z sobą do domu i spaliłem !
Snu nad ranem znowu nie pamiętam. To już kolejny dzień, kiedy nie pamiętam ostatniego snu, mimo że wiem, że mi się coś śniło.Coś, czego nie potrafię nawet wyartykułować.
Ciekawe, że kiedy wracałem nie było przy mnie osoby towarzyszącej mi przy wyjściu z domu .
Muszę zapytać zatem co stało się za domem ?
Trzeci śniący
Otóż jakoś tak się głowiłem przed snem, jak zadać pytanie i ostatecznie moja intencja wyglądała tak: Chciałbym towarzyszyć Jarkowi w jego podróży autobusem.
Sny miałem i było w nich coś intensywnego, ale pamiętam tylko końcówkę: Moja asystentka poinformowała mnie o śmierci żony mojego kolegi. Pytam więc którego kolegi? Odpowiedziała, że tyle tylko wie. Patrzę na terminarz, w mojej komórce, a tam pisze o śmierci żony kolegi. Nie wiedziałem co mam robić, jeżeli to mój kolega powinienem jak najszybciej skontaktować się z nim i złożyć kondolencję, podnieść na duchu. I tylko tyle pamiętam.
Pytam co zdarzyło się za domem ?
Za domem jest przestrzeń, w której można dokonać podziału bytu na trzy sposoby. Można to również zinterpretować w inny sposób, czyli , że są w tej przestrzeni trzy byty dzielące się wewnętrznie na trzy różne sposoby.
W śnie jest to przedstawione jako trzy w różnych proporcjach wewnętrznie podzielone pionowe rury.
Mnie zademonstrowano jeden z podziałów (jednego bytu) na plastry. Zapewne dlatego wczoraj przyniosłem zza domu jeden z nich. Ciekawe, że spaliłem go, czując jakieś zagrożenie z jego strony ???
Bardzo trudne dostrojenie na granicy zapamiętania. Jeżeli sen Trzeciego ze śniących, relacjonował tę sytuację w sposób obiektywny to przeniosłem zza domu to co mi towarzyszyło kiedy z niego wychodziłem. Tyle tylko, że za domem to, co mi towarzyszyło okazało się częścią jednej z formy trzyczęściowej struktury bytu, jednym słowem przyniosłem swoją animę w sposób urojeniowy do Nicości 8/2 spalając ją w piecu?! Na szczęście w snach to nie to samo co na jawie. Wręcz odwrotnie to przeniesienie takiego elementu do wiecznego Nieprzejawienia 8-12.
W szerszym kontekście snów o bóstwie solarnym, a w szczególności w kontekście, słów ze snu:”To, co jest po drugiej stronie symbolu- Nie musi być dobre !!! Ono chce takie być !!!!!!!!!!!”, mam pewne wątpliwości co do otwartości gry, którą prowadzi słoneczne bóstwo z nami, szczególnie że na wredny charakter tej relacji już wcześniej wskazywało pojawienie się urojeniowo minusowej piątki, w czasie oczekiwania na chwilę otwarcia drzwi.Nie chodzi tu jednak o cechę oczekujących a Tego, który każe czekać! Czyżby swoją energię do istnienia Słońce czerpało ze spalania materii organicznej i duchowej? To tak jakby istnienie związanych z nim bytów było chwilowym przebłyskiem istnienia na wybranej orbicie z konieczności zaistnienia a potem wypalało się razem z blaskiem słońca. To rodzaj powtórnego zespolenie materii, duszy i ducha poprzez spalenie (stopienie jak w alchemicznym tyglu) po rozdzieleniu tych elementów w Przejawieniu lokalnym konkretnej gwiazdy i jego bóstwa solarnego. W końcu nie jest to aż takie dziwne, bo Nieprzejawienie 8-12 czerpie energię, na swoje nieprzejawianie się(!), właśnie z istnienia przejawienia. Byłaby to zatem solarna miniaturka takiego „podciśnieniowego” pieca Centralnego Ogrzewania.
Wielu zaskakujących przemyśleń może nam dostarczyć próba wyobrażenia sobie jak płynąłby czas mierzony na Słońcu przez samo Słońce(!). Co miałoby wyznaczać jego upływ. Dla człowieka punktem odniesienia jest słońce i długość ludzkiego życia mierzona czasem słonecznym dla Świadomego Słońca Jego Trwanie, z Jego punktu „widzenia”, może być przecież jedną chwilą. Stąd ilość istnień, jakie niesie w sobie Słońce i rozsiewa w całym swoim układzie planetarnym, również w dosłownym sensie, bo wszystko, co tworzy-planety, jak i jakiekolwiek formy życia (węzłów entropijnych)- z naszego punktu widzenia powstaje w czasie, z Jego punktu „widzenia” może się zawierać i je konstytuować bez świadomości upływu jakiegokolwiek czasu.
*Świetność Lotosu Ostatniej Granicy-sidrat al-muntaha, symbolizuje koniec, ukoronowanie wszelkich starań podczas uniesienia. W snach ten symbol reprezentuje Kryształowy Wir 8-12
**Rafarif- to poduszki, zielone dywany w raju symbolizujące miejsce wiecznego odpoczynku.
***Zakryci- Wybrani, którzy to światło widzą, muszą być zakryci. W snach dzisiaj śniących, w takiej sytuacji pojawiają się okulary przeciwsłoneczne.