„Pan Vance – Oo,wie pani, pani Joyce, on będzie musiał przeprosić.

Pani Joyce – Och tak…Słyszałeś , Jim?

Pan Vance – Bo jak nie – jak tego nie zrobi-przylecą orły i przekłują mu oczy na wskroś.

Pani Joyce – Och, ale jestem pewna, przeprosi.

Joyce – (pod stołem do siebie)

Oczy na wskroś,
Przeproś,
Przeproś,
Oczy na wskroś.

Przeproś,
Oczy na wskroś,
Oczy na wskroś,
Przeproś.”

(J.Joyce. Epifanie)

Pieśni zdrady

das Hohngelachter der Hölle

Dotyczy to wszystkich religii jakie znamy. Wszystkie zdradziły, podzieliły i zawłaszczyły drogę dostępu do Źródłowej Świadomości, prowadząc tych którzy im zaufali swoją wyobrażeniową doktrynalnie skodyfikowaną ścieżką.

Ci którzy niepostrzeżenie odeszli na bok , w czasie wspólnego marszu, zapatrzeni w otwartą przestrzeń , niewiele stracili, niektórzy nawet zyskali. Nie wszyscy jednak z tych którzy odeszli , część z nich zaplątała się bowiem we własne nogi, część wpadła do przydrożnego rowu, a byli i tacy których zagryzły wilki.

Pieśń Pierwsza

„Nie ma powodu, aby ktokolwiek osądzał działania stworzeń ani ich motywy. Nawet gdy widzimy, że coś jest grzechem , nie powinniśmy go osądzać, ale okazywać święte i szczere współczucie i ofiarować je Bogu z pokorą i oddaną modlitwą.” (św.Katarzyna ze Sieny, na łożu śmierci)

Podziały pomiędzy prawdą i fałszem tak jak pomiędzy dobrem i złem nie biegną w poprzek tak jak przywykliśmy to sobie wyobrażać. Rzeczywistość nie składa się jedynie z dobra i zła czy z ich braku. Część zła jak i część dobra jest konstruktywna a część z tych aktów destruktywna. Również wśród destrukcji można odnaleźć elementy w ostatecznym rozrachunku pozytywne albo negatywne. Pozytywne elementy nie są pozytywne we wszystkich swoich wymiarach, część jest tylko pozytywna dla część podmiotów w nie zaangażowanych i tylko w wybranym kontekście a część nie.

Nie ma w tym niczego złego ale i nic dobrego, to mechanizm Przejawienia. Musi być zrównoważony na każdym z poziomów ponieważ jest tylko pozorną wielością i wszystko co przesuniemy na lewo musi pozostawić po sobie miejsce po stronie prawej i na odwrót, równe co do wartości a przeciwną co do swojego „wektora”. To Brahman 8 który do samej granicy 9=13, kiedy analizujemy tę przestrzeń patrząc od naszej strony, jest dualistyczny, nawet w swojej najwyższej formie, w jedności przeciwieństw. Dopiero we wnętrzu Szczeliny 8-12 staje się Jedynym Świadkiem-Parabrahmanem/napełnionym obróconymi do góry „nogami” znaczeniami (jeszcze spolaryzowanym dwu biegunowo Androgynem/10. Głębiej staje się Iśwarą /11- Androgynem zrównoważonym) aby ostatecznie stać się jego „ustami”/12)- w tym Punkcie Źródłowym wszystkie znaczenia ulegają wynicowaniu. Tu Świadomość nie jest już nawet Świadkiem a samym Byciem Świadkiem, nie jest Postrzegającym a samym Postrzeganiem. To relacja jaką ma Nieprzejawiony Bezwymiarowy Pozaczasowy Świadomy wobec Kryształowego Zwierciadlanego Wiru Przejawienia.

Szejk Al-Alawi opisuję tę Najwyższą Stację jako stan upojenia Boską Esencją(Wir), w którym zachowuje się trzeźwość(Punkt).Właśnie ten stan oddaje wirowy taniec derwiszów z zachowaniem nieporuszonej świadomości wirujących .

Suficcy mistycy naprowadzają nas w ten sposób na prawdziwe źródło niektórych zakazów istniejących w islamie. Przedstawiania postaci ludzkich na malowidłach religijnych czy odurzania się. Zakazy dotyczyły oczywiście zwykłych wiernych. Picie wina czy używanie haszyszu w celu wzmacniania mistycznych transów stosowano choćby wśród Ismaelitów z Alamutu , szyickich gnostyków nazywanych Hasisi (Asasynami), właśnie od słowa haszysz.

W czasie kształtowania się islamu malowidła miały tylko religijny charakter. Tak jak w średniowiecznej Europie nie nastąpiło jeszcze oddzielenia profanum od sacrum. Zakazano zatem malowania wyobrażeń jakichkolwiek postaci poza formami roślinnymi. Obydwa muzułmańskie zakazy miały u swojego źródła uniknięcie tworzenia natręctwa wyobrażeniowego, myślokształtów stanów mistycznych, ich niskich kopii.

Podobnego pouczenia doświadczyłem kiedy moje odwiedzanie Świątyni /Wiru 8-12 we śnie przybrało formę pragnienia powtarzania tego stanu. Pouczono mnie, że nie powinienem tego robić zbyt często ponieważ wytworzę sobie urojeniowy obraz tego poziomu.

Zanim ruszymy dalej , przypomnę tradycyjnie, że androgyniczność poziomu poprzedzającego „usta” to jedynie nasz sposób postrzegania drżącej nadpercepcyjnie, naprzemiennej, gwałtownej zmiany polaryzacji Bezwymiarowego/ Punktu-potencjalności/”męskość” w Pole Przejawiania się-Wir/”żeńskość” tkające Przejawieniowość.

Immanencja to sposób postrzegania przez Świadomość Źródłową a transcendencja przez urojoną świadomość „ja”.Transcendowanie, mimo odmienności mitów założycielskich każdej z cywilizacji, niewiele od siebie się różni. Siedem kroków Buddy , odpowiada wniebowstąpieniu szamana syberyjskiego wykorzystującego nacięcia wykonane na ceremonialnej brzozie ( 7, 9 lub 12 nacięć symbolizujących 7, 9 lub 12 Niebios) lub drabinie z siedmioma szczeblami po których wspina się inicjowany w misteriach Mitry, siedem mieszkań Teresy z Avila, Poglądy o Niebie podzielonym na siedem części znajdziemy u niektórych teologów patrystycznych. Aryston z  Pelli w  Dialogu Jazona i  Papiscusa mówi wprost o  siedmiu Niebiosach (hepta ouranous). Św. Ireneusz porównywał Niebiosa do siedmioramiennego świecznika (możliwy jest tu wpływ Apokalipsy (4,5) oraz Filona Aleksandryjskiego). Apokryficzny utwór Wniebowzięcie Izajasza (z II w. n.e.) przedstawia koncepcję siedmiu Niebios trzykrotnie . Podobne  koncepcje znajdziemy także w ludowych wierzeniach islamu, według których Allach stworzył Niebo z oparów wodnych, a potem podzielił je na siedem Niebios. Według Talmudu (Chagiga 12b) w siódmym Niebie mieszka również „sprawiedliwość, sąd i dobroczynność oraz zasoby życia, pokoju i błogosławieństwa”; tam też przebywają dusze sprawiedliwych oraz jeszcze nienarodzonych; a także rosa, za pomocą której Bóg wskrzesi kiedyś zmarłych. Gwoli prawdy należy wnieść poprawkę że niebiańskiej rosy możemy doświadczyć na poziomie Nicości 8/2.Mamy zatem potwierdzenie istnienie siódmego nieba nawet w literaturze rabinicznej.To że właściwie rozpoznano poziomy Świadomości już wtedy potwierdza talmudyczna infromacja że Piekło(Gehenna) znajduje się w trzecim Niebie czyli według mojego podziału na poziomie wyobrażeniowo – emocjonalnym, minusowym -3 a nawet jeszcze „niżej” bo na poziomie energetycznym minusowy -2.Testament Lewiego również dokonuje prezentacji siedmiu Niebios (TestLev 3,1‒8) w  układzie bliskim Wniebowzięciu Izajasza. Wszechświat, przez umysł ludzki, jest postrzegany jako mający siedem, osiem, nałożonych na siebie pięter. Ten wszechświat siedmiopiętrowy odpowiada w śnieniu progresywnym poziomom 7 i 8 , ponieważ jak odkryto to już przed wiekami Atman naprawdę jest Brahmanem. Dalej jest już Nieprzejawienie 8-12.Po przekroczeniu poziomu siódmego/ósmego cofamy się do Świadomości z początku Przejawienia, stajemy się współcześni początkowi Świata. Stajemy się Pierwszym Przejawionym, Praprzodkiem Przejawienia. Wierzchołkiem Góry Meru , Drzewa Kosmicznego Świata , Pępkiem w którym rodzi się czas i przestrzeń ale nie sama Świadomość Źródłowa. Ta jest jeszcze „głębsza”/”wyższa”.Przewrotna w swojej głębi ,rzec by można. Najstarsza świadomość bycie sobą , najstarsze Ja .Jungowski starzec który jest jednocześnie właśnie narodzonym dzieckiem. Jednocześnie. Taki właśnie sens ma Boże Narodzenie. Dlatego kiedy we śnie śnią się nam dzieci mamy do czynienia z najstarszymi strukturami Świadomości których jeszcze nie zintegrowaliśmy .

Wróćmy zatem na ziemię a raczej do Przejawienia i zbadajmy trzeci poziom Brahmana/8. Osobowego Boga „naszego” Przejawienia czyli Metatrona, spoczywającego po tej stronie Zasłony-Paroket (po tamtej stronie Zasłony-Granicy 8/9, niejako podszewką Metatrona jest Czerwony<10) . Spróbujemy wydobyć na jawę mechanizmy Jego działania a także wyjawić sposoby obrony(!) przed Nim, jakie wykształciła ludzkość.

Należałoby rozpocząć od tego, że wszystkie religie są duchowymi pompami które zamiast brać udział w obiegu Świadomości i kierować jednostkowe , dojrzałe świadomości do ich Nieprzejawionego Źródła ,w kierunku wnętrza Szczeliny 8-12, przekierowują ów wstępujący strumień ku najwyższemu duchowemu bytowi Przejawienia który ani myśli do Źródła wracać. Żydzi od wieków nazywali go Metatronem. Mistycy żydowscy wiedzieli o jego ograniczającej przejawieniowości i dlatego zwali go osobowym bogiem tronującym przed zasłoną Niebytu- Paroketem. Odkryli również, że ich bóg plemienny Jahwe nie jest tym najpotężniejszym Źródłowym Bogiem, spoczywającym w otchłani Niebytu, ludzie prości nie mający dostępu do tej ezoterycznej wiedzy wciąż jednak uznawali go za Boga Najwyższego. Osobowy bóg Przejawienia – Złota Korona Przejawienia8/3 jak go czasem nazywam a którego gnostycy nazwali Złym Demiurgiem, jak każdy administrator uzurpujący sobie władzę źródłową rozgrywa byty przejawione, w tym ludzi, pomiędzy sobą jak i przeciw Bogu Źródłowemu, doskonaląc różnorakie pompy duchowe-panteony bogów, religie, aby podtrzymywać ich wydajność energetyczną. Plemiona , narody posiadające przestarzałe duchowe generatory mocy ulegały, nie bez ingerencji Metatrona, potężniejszym duchowo czyli cywilizacyjnie wydajniejszym społecznościom.

Właśnie z tego powodu ludy semickie utracił swoją integralność i wolność.

Skupmy się na momencie gdy kapłani przyprowadzili lud Izraela z niewoli babilońskiej i postanowili monoteizm babiloński przenieść na własny grunt.

W Babilonie zaobserwowali jak funkcjonuje kult Marduka , boga może nie tyle jedynego co naczelnego (sum. damar-dutu, „Młody byczek boga Utu”, warto porównać z buddyjskim dharmadhatu, ofiarnym bykiem Mitry czy greckim mitem o Zeusie/byku wychodzącym z morza i porywającym Europę, to wszystko mity o wynurzeniu się ciężkiej materii ze środowiska falowego).W szczytowym nasileniu kultu Marduka w Babilonie innych bogów uważano za sługi bądź jedynie inne aspekty jego osobowości.

Powód jaki kierował kapłanami był oczywisty, tamten model dawał potęgę a ich dawał niewolę. Nie do końca jednak poznali mechanizmy rządzące Bogiem Jedynym.

Dobre samopoczucie kapłanów narodu wybranego przerwał sam Jahwe/Metatron któremu odmówiono prawa posiadania żony. Może to się wydawać śmieszne ale na poziomie metafizycznym to tak, jakby kapłani narodu wybranego pozbawili swojego boga żeńskiej przestrzeni do przejawiania się. Odebrano mu Aszerę a w zamian ,nie pytając , zadecydowano, że nową Szechiną dla Jahwe będzie sam naród Izraela, na mieszkanie awansowanemu bogu plemiennemu wyznaczono zamiast namiotu Świątynię z kamienia. Nazwano to nowym przymierzem. W zamian za monogamię zaproponowano, „wałęsającemu się” od wieków za swoim ludem, w dzień w postaci tumanu kurzu a w nocy słupa ognistego, bogu stanie się Bogiem Jedynym. Na płaszczyźnie praktycznej zamontowanie w świadomości grupy ludzi Boga Jedynego zawsze doprowadza do oddalania się ludzi od Boga i tworzenie niezliczonej liczby stopniowalnych pośredników, stanu kapłańskiego jak i bytów wyobrażeniowoduchowych. Właśnie w tej przestrzeni wyobraźnia ludzka montuje egregorialnych bogów, stopniowalne hipostazy odległego, obojętnego na ludzkie wezwania Źródła Świadomości . Dlaczego tak się dzieje? Twórcy bóstw pośredniczących zawsze liczą na to, że będą mogli nimi się posługiwać. Niestety te konstrukcje zawsze na pewnym poziomie duchowej abstrakcji trafiają na prawdziwego kontrolera Przejawieniowości. Na Metatrona. To ten poziom Świadomości który wieńczy każdą ze Świadomości niższych, nie dając się kontrolować ludzkiemu umysłowi. Jego celem jest utrzymywanie równowagi za wszelką cenę , musi być zatem Egotykiem. Brzmi to nieco przewrotnie ale każdy z poziomów Świadomości jest tak naprawdę pusty a to co się na nim jawi w zetknięciu z jego polem generatywnym to urojeniowe ja , interferencja Źródłowej Świadomości. Zatem nawet wielkie Ja Metatrona jest jedynie odpowiednio głębokim autourojeniem takiej interferencji. Wróćmy zatem do próby wyprowadzenia Metatrona, przez lud Izraela, w pole(nomen omen).

Przekierowanie potencjalnej energii Metatrona z abstrakcyjnego pola przejawiania się Szechiny-Aszery na plan fizyczny narodu Izraela musiało doprowadzić do jego rozprzestrzenienia się co na tle historii przejawiło się, z powodu jego słabości militarnej, nie na ekspansję a na Exodus. Zatem bezpośrednią przyczyną wielowiekowej tułaczki Żydów były duchowe aspiracje i wykreowanie w jego zbiorowej świadomości urojeniowego obrazu Boga Jedynego. Holocaust był zaś punktem zwrotnym świadczącym o odwróceniu się owej metafizycznej tendencji w wyniku postępującej laicyzacji Żydów, z „ekspansji” na ponowne zogniskowanie się w spójne społeczeństwo. Wniosek tylko na pierwszy rzut oka wydaje się absurdalny.

Wróćmy jednak do czasów przełomu obydwu Testamentów.

Metatron to byt nie do końca Przejawiony który wyłania się permanentnie ze Szczeliny 8-12 stając się w swoim egomniemaniu Bogiem Twórcą przejawieniowości .

Zanim lud Izraela eksplodował na cały ówcześnie znany świat, Jahwe/Metatron próbował przywrócić równowagę obszaru duchowego i fizycznego zajmowanego przez semitów.

Zawładnął duszą poczętego w tej przestrzeni mamzera. Pominę tu kwestię czy Jezus to postać historyczna czy złożona z kilku autentycznych historii żyjących podówczas osób, w każdym bądź razie na pewno prawdą jest , że syn dla matki jest bogiem a matka dla syna dziewicą.

Jahwe-Metatron – sześcioskrzydły Serafin z jedną parą skrzydeł rozpadających się , jedną martwych i jedną sprawnych owładnął zatem jego duszą . Jezus nie stał się przez to Bogiem, tak jak Metatron nie stał się Źródłem Przejawienia a jedynie Jego przejawem. Obydwaj mieli jednak o sobie takie mniemanie.

Jezus, kiedy dojrzał intelektualnie i duchowo próbował pertraktować z Metatronem czego świadectwo znajdujemy w Ewangeliach synoptycznych, opisano je jako kuszenie na pustyni. Metatron nie był zachwycony lokalnymi mrzonkami o Bogu Jedynym jakim uległ Jezus, zawiódł pokładane w nim nadzieje zreformowania judaizmu i przywrócenia równowagi Metatronowi . Postanowił go usunąć stosując metodę znaną dziś ze wschodnich sztuk walki. Przedstawił mu wizję Czerwonego <10 celu . Jezus zinterpretował ją jako krwawą ofiarę z siebie. Kiedy Jezus sięgnął po kielich spełnienia proroctwa zdarzenia wymknęły się spod jego kontroli.

Tymczasem Metatron na kolejnego nosiciela idei zrównoważenie swojego Przejawienia wybrał niejakiego Szawła z Tarsu na którego napadł na pustyni korzystając z nadarzającej się okazji. Tym razem wybraniec sprawił się dzielnie i poniósł przekształconą odpowiednio do potrzeb Jahwe/Metatrona ideę zrównoważenia Ojca, Syna i Matki do Europy. Duch Święty jest zbitką ,w ten sposób symbolicznie przedstawionych, „przestrzeni” już Nieprzejawionej Świadomości Źródłowej <10/10/10 z wnętrza Szczeliny 8-12.

Ową najistotniejszą modyfikacją judaizmu była oczywiście tak zwana Matka , element Trójcy Świętej który pozwala przejawiać się Metatronowi , „zazdrosnemu bogu” , w przestrzeni duchowej wyznawców nowej religii , a zarazem w psychicznej przestrzeni całej planety.

Tym razem tworząc religię Pawłową ustrzeżono się błędu kapłanów Izraela którzy technologię duchową Babilończyków skopiowali niedbale, skutek okazał się odwrotny do oczekiwanego.

Los Izraela stał się dla późniejszej inżynierii religijnej wielką przestrogą. W nowej religii w wyniku zastosowania w niej Matki Boskiej oddzielnej od pozornej niepozornie troistości zyskano stabilność, co świadczy o wielkim kunszcie konstruktorów wyobrażeniowego obrazu boga. Dopóki Matka będzie oddzielna od Trójcy w sobie Jedynej Niejedynie dotąd będzie istniało chrześcijaństwo. Nauczony przykrym doświadczeniem Metatron, jeszcze nowocześniejsze rozwiązanie zastosował tworząc Islam.

Metatron w stosunku do Mahometa przyjął taktykę odmienną niż wobec Jezusa i Pawła. Wśród tego odłamu Semitów rola kobiet była jeszcze bardziej marginalna zatem zamiast Matki czy Żony, Metatron zaproponował swoją jeszcze ponętniejszą formę przejawiania się w żeńskości, przywodzącą na myśl Lilit judaizmu, zwielokrotnione nałożnice jako nagrodę po śmierci dla ludzi oddających swoją duchową energię Allachowi/Metatronowi, chodzi oczywiście o żeńską przestrzeń przejawiania się Metatrona z poziomu prawie 9 , liczba którą Mahomet wymienił dosłownie, 72 kobiety to właśnie to prawie 9. Mahomet jednak również okazał się nie do końca lojalny, o czym mało kto wie do dzisiaj. Pewnie dlatego ta religia nie jest stabilna. Kiedy sprawdzaliśmy w śnie progresywnym prawdziwą naturę siedemdziesięciu dwóch dziewic okazało się, że wszystkie są w pierwszym rzędzie Mahometem a nie Allachem/Metatronem. Jak widać nikomu nie można ufać, do samego końca.

Reasumując. Najpierw Izrael zdradził Metatrona, potem Metatron zdradził Izrael. Maria z Nazaretu zdradziła swoją żydowską gminę łącząc się z przemytnikiem i fałszerzem wina będącym Rzymskim agentem, legenda o centurionie Pantherze jest zatem tylko częściowo prawdziwa, co sprawdzono w snach.

Później Marię zdradził Metatron . Może nie tyle zdradził co nie dopowiedział jej do końca wszystkiego o sobie , zwiastując jej, że urodzi Boga.

Nie powiedział, że jest Metatronem/Serafinem z czterema rozpadającymi się skrzydłami ,utrzymującym się na powierzchni Przejawienia jedynie za pomocą ostatniej, ich trzeciej pary. Chore były zanurzone w Nicości 8/2 a martwe w Nieprzejawieniu 8-12. Oczywiście mówiąc o Jezusie myślę o człowieku który stał się kanwą dla późniejszego wyobrażeniowego Jezusa chrześcijaństwa, człowiek ów w młodości był drobnym opryszkiem z czasem oddając się głębszej refleksji nad swoim życiem, zapewne jeszcze przed rytualnym podtopieniem w Jordanie, usłyszał przynaglający do działania głos Metatrona.

Co dla wielu może być interesujące, przedurodzeniowe opętania zdarzały się częściej, ich ślady znajdujemy w dawnej Persji , Egipcie i wszystkich wielkich kulturach świata nawet w szamanistycznych, zdarzają się do dzisiaj. Duch opętuje dziecko jeszcze w łonie matki, która widzi go we śnie, duch ten najczęściej jest określany w szamanizmie Duchem ospy. Warto zapoznać się z archiwalną relacją Diuchade Kostiorkina . Zachorowanie na ospę jest często początkiem powołania szamańskiego czy prorockiego. Ospie bowiem towarzyszy zapalenie opon mózgowych które pozostawia po sobie skłonność do migren i padaczki skroniowej, odpowiedzialnej za spontaniczne stany dysocjacyjne czyli to co współczesna ezoteryka nazywa eksterioryzacją, podróżowaniem poza ciałem a dawna mistyka określała teofanią, dawna psychiatria Padaczką Dostojewskiego.

Wracając do zdrady.

Jezus próbował oszukać Jahwe/Metatrona(pod postacią Czarnego 8/1) kiedy ten objawił się mu podczas postu na pustyni chcąc natchnąć go swoją władczą misją . Starając się służyć Bogu Jedynemu Izraela a nie Serafinowi/Metatronowi/prawdziwemu Jahwe w fazie Czarnego 8/1 którego błędnie rozpoznał jako Szatana , odrzucił wizję królowania nowej formy religii, religii totalnej.Religia Jezusowa, gdyby przetrwała bez ingerencji Pawła, mogła by stać się religią typową dla innych religii tamtych czasów i zasadzać się na miłości boskiego Syna do boskiej Matki , stawania się kochankami ,w których Bóg Ojciec, ustępuje miejsca synowi, stając się Bogiem odległym, nieruchomym, tak jak w mitach o Tammuzie, Attisie czy Adonisie. Cechą charakterystyczną takich religii „edypalnych” jest to, że boscy Synowie cyklicznie umierają i zmartwychwstają. Tymczasem na kartach Ewangelii synoptycznych autorzy z uporem budzącym podejrzenia podkreślają obojętność i wielokrotne oddalanie od siebie Matki przez Syna. O metafizycznej prowizorce Ewangelii świadczy dodatkowo brak na jej kartach jakiejkolwiek innej bliskiej Jezusowi kobiety-partnerki. To właśnie ukryty wyraz odmowy Metatronowi przestrzeni do przejawiania się.

Z metafizycznego punktu widzenia „edypalny” układ boskich zależności jest jak najbardziej właściwy ponieważ oddaje prawdziwą relację pomiędzy poziomem Czerwonego <10 i Dobrą Matką 10 która jest naprzemiennie Ojcem 10 ponieważ to faza już/jeszcze niestabilnego Androgyna Szczeliny 8-12. Niezły Trójkącik.

Paweł rozwiązał ten problem w inny sposób. Przestrzenią przejawiania dla Metatrona uczynił instytucjonalny, widzialny kościół. Utożsamił go z Matką, inaczej jednak niż uczynił to ze swoją wspólnotą judaizm chrześcijanie nie podjęli się zostania narodem wybranym, Paweł kościołowi jako wspólnocie nadał realną twarz , twarz matki Jezusa. To wielka różnica metafizyczna, właśnie dlatego chrześcijaństwo zaczęło działać sprawnie jako pompa duchowa Metatrona i rozprzestrzeniło się.

Wracając do Jezusa . Zemsta Jahwe za metafizyczny celibat nadeszła wkrótce.

Co z tego, że Jezus odnalazł drogę do Czerwonego z poziomu <10 skoro na tej drodze czekał na niego Metatron z krzyżem w „ręku”?

Warto wyjawić w tym miejscu, że Przestrzeń Świadomości (Nieprzejawionej) nazywana przeze mnie Czerwonym <10 „jest” rodzajem równoramiennego krzyża z wirem pośrodku. Wydaje się zatem, że nieszczęśnik którego zaciągnięto na Gologotę przeinterpretował swoją krwawą powinność/winę wobec Ojca.

Szaweł sprawił się lepiej, opętany przez tego samego Serafina /Metatrona zaczął tworzyć kościół egregorialny tak jak wcześniej oczekiwał tego Metatron od Jezusa . Paweł zdradził Jezusa nawet chyba nie będąc tego świadomym. Pełen wzniosłych natchnień założył kościół zdrady Boga który do dziś dnia prowadzi ludzi do Zbawienia w ciele egregorialnym którego Jezus jest już tylko logiem a nie Logosem .Treścią jego egregorialnej misji jest utrzymywanie przy życiu substytutu Boga Źródłowego pod postacią Jahwicznego Serafina, Metatrona.

Zdrada jednak nie zniknęła z kart tej historii.

Kościół początkowo został oszukany przez nieochrzczonego Konstantyna, chcącego stać się Jezusem i Apollem zarazem, tworzącego podwaliny swojego własnego apolińskiego chrześcijaństwa na soborze w Nicei, posługując się biskupami instrumentalnie. W odpowiedzi, kiedy słońce Konstantyna dobiegało kresu swojej wędrówki, kościół oszukał go na łożu śmierci, fałszując testament Konstantyna darowujący kościołowi w sukcesję Cesarstwo Zachodnie. Chrzest cesarza na łożu śmierci zapewne był równie prawdziwy co testament.

Nie warto wspominać nawet o historii zdrad w łonie samego kościoła, anty papierzach, sektach , heretykach, reformacji itd. Paradoksalnie jednak, jakby się losy tego nowego organizmu nie obróciły, zwycięzcą zawsze pozostawał Metatron, pojąc się cierpieniem, miłością do swojej maski -Jezusa egregorialnego, pragnieniami wiernych i odstępców od wiary, tratujących się w wojnach religijnych i masakrujących we wzajemnych prześladowaniach, kochających się z nienawiści.

Wszyscy razem, we wspólnocie z Metatronem zdradzili Boga Źródłowego ponieważ zamiast zmierzać do Źródła Świadomości, ku rozpadowi form i iluzji , zaczęli gromadzić się dokoła duchowych tworów Metatrona.Powrót kilku miliardów urojeniowych samoświadomości został zatrzymany.

Zdradzili Boga bo ukradli ze strumienia wstępującego, zmierzającego do rozpadu Ja pokaźny procent dusz. Aby wyrównać ten ubytek konieczne było zwiększenie liczby ateistów, agnostyków i wyznawców wszelkich rewolucyjnych idei humanistycznych, komunistycznych czy nazistowskich które miały w sobie zamontowany „gen” autodestrukcji. Tak ukształtowane duchowo osoby z reguły nie spodziewają się po śmierci żadnego istnienia, tym bardziej w formie ciała mistycznego jakiejś idei humanistycznej. Z natury rzeczy wielu z nich nadawało się do zassania przez Szczelinę 8-12 od razu. Można by ich przewrotnie nazwać świętymi ateizmu.

Tymczasem kościoły chrześcijańskie stały się największymi ośrodkami skupiającymi „arystokrację” karmy, sprzeciwiającą się powrotowi do Boga Źródłowego , wybierającą w zamian swój urojeniowy raj a potem powrót do karmy, o czym większość z wiernych którzy tworzą owo myślokształtne ciało mistyczne zapomniano poinformować.

Metatron tworząc religie , przenikając świadomość ich proroków , nie tylko chrześcijańskich, muzułmańskich czy żydowskich również , jest aranżerem wszystkich znanych nam form religijnych, to on jest wielkim hierofantem , najwyższym kapłanem , Baphometem, Jedynym Bogiem osobowym.

Osoby odwiedzające kościoły, synagogi i meczety są jego polem przejawienia się.

Można by te instytucje określić kościołami Szatana , ponieważ działanie Metatrona jest działaniem na korzyść ludzi pragnących uchronić swoje Ja przed dezintegracją. Pomijam tu oczywiście idiotów palących koty w imię urojonego zła osobowego.

Mam na myśli ludzi którzy nie chcą stać się bazrozumnym Nieprzejawionym Bogiem a pozostać nadal istotami oddzielnymi od siebie i od Boga Źródłowego, cieszącymi się mniej lub bardziej przyjemnym „życiem” w Przejawieniu.

Religie są zatem tak naprawdę zdradą ludzi wymierzoną w Źródłowego Boga Nieprzejawienia.

Oczywiście ostatecznie nie zaburza to procesu obiegu wewnątrz całej boskiej machiny Świadomości bo niereligijnych ateistów, zrozpaczonych, pozbawionych nadziei na życie „wieczne”, wolnych od urojeń i pragnienia powtórnego życia, którzy są przyzwyczajeni do myśli o nieuchronnym rozpadzie swojej świadomości po śmierci ,wliczając w to nieliczne grono rasowych mistyków jest wystarczająco wielu aby koło wielkiej karmy wciąż się obracało.

Pieśń Druga

Pewnymi symptomami świadczącymi o obecności procesów wyrównawczych przeciążonego systemu i nadchodzącego zahamowania zbyt wielkiej liczy wstrzymywanych powrotów jest laicyzacja , konsumeryzm oraz wzrost liczby ludności na Ziemi. Widać System próbuje się zrównoważyć. W tym procesie, Boskiej Naturze, w sukurs , przychodzą niehumanoidalne byty astralne zamieszkujące poziomy 3 i 4, które zredukują populację egregorian, wraz z ich wyobrażeniami o życiu wiecznym i nieśmiertelnym Ja.

Oczywiście nie mówię o satanizmie ludzkich religii jako o kościołach programowego krzywdzenia ludzi a o satanizmie jako zorganizowanej formie sprzeciwu ludzi przeciw unicestwianiu ich Ja przez Boga, prawdziwy, dojrzały satanizm to skrajny antropocentryzm.

Rajskie rozkosze jakie obiecują foldery tych religijnych biur pośmiertnej turystyki, propagujące tanie Zbawienie last minute, bierze się z gwałtownego spadku energii wstępującego do takowego Raju , to omdlewające doznanie powoduje kontakt z egregorem i stojącym za nim Metatronem pobierającym energię na potrzeby swojego istnienia w Przejawieniu. Naturalnym zaworem równoważącym przerośnięte Ja Metatrona jest byt znany na Ziemi jako Lucyfer. Nic dziwnego że ten naturalny konkurent Metatrona ma wśród jego podwładnych tak zła prasę. Lucyfer to ten prabyt który w snach jawi się nam jako kontroler uprawnień do podróży ku Źródłu, odsłaniający Źródło.

Kontakt z głodnymi duchami , na jawie czy we śnie ,powodujący podobną formę omdlewającego niepokoju , kontakt z myślokształtami i samoświadomymi subtelnymi istotami żerującymi na naszej świadomości na poziomie -2 czy -3 w czasie wybuchów gniewu , urojeniowych fantazji wielkościowych czy erotycznych, są spowodowane podobnym poborem energii tyle , że na mniejszą skalę niż dokonują to wielkie egregory religijne.

Jakże inne jest doświadczenie boskości w kręgu jeudeochrześcijańskomuzułmańskim od błogiej nieporuszoności, błogości ustania percepcji i odczuć tuż przed odejściem ze sfery uwarunkowanego istnienia czyli z Przejawienia w Nicość 8/2 a ostatecznie w Nieprzejawienie 8-12.

Zachęcam również do zapoznania się z moim artykułem „W stronę Metatrona”.

Oczywiście tezy jaki tu zawarłem warto sprawdzić samemu we śnie, do czego zachęcam.

A teraz przejdźmy do snów , oto relacja z takiego snu.

Czy religie są formą obrony nauczycieli duchowych/kapłanów i licznych wyznawców tych koncepcji przed powrotem do Boga Źródłowego ?

Pytam najpierw Czerwonego <10 a potem Dobrą Matkę 10.

Najpierw jestem nakłaniany do bycia częścią a nie całością. Potem wraz z kimś znajomym przybyliśmy wspólnie zbadać i udokumentować działalność pewnej sekty.

Stoimy przed wielką szklaną witryną sklepu ogrodniczego (to okolice 7+ Ogrodnik-forma męska Nadduszy ,potencjalna , jego żeńska przestrzeń przejawiania się sniła się już wielu z was( moja to owa hieratyczna lekko smagła Maestroza).

Jak już wykazaliśmy niedawno to również poziom ulokowania egregora chrześcijańskiego!

Przez szybę obserwujemy wnętrze sklepu które jest całkiem pozbawione przedmiotów (coś co udaje Nicość 8/2) ! Znajdują się w nim jednak cztery osoby. Osiowo ustawione twarzami do siebie dwie kobiety które są dla naszych oczu niemal zasłonięte czymś w rodzaju łącznika pomiędzy dwiema połowami witryny , lewą i prawą, oraz dwóch mężczyzn jednego właśnie po lewej stronie sklepu drugiego po prawej. Ten po prawej stronie to znany mi z jawy Krzysztof(!) który jest z pochodzenia Żydem. Ja stoję właśnie naprzeciw niego , oczywiście na zewnątrz sklepu. Jakub stoi po lewej stronie przed szybą za którą stoi ten drugi mężczyzna.

(Sklep i ustawienie osób jest wariacją na temat struktury Czerwonego <10 którą kiedyś badałem ale nie jest nią.

W sklepie rozpoczyna się obrzęd jaki ta sekta kultywuje.

Polega na tym, że stojąc w ustawieniu krzyżowym (!) dwaj mężczyźni stojący naprzeciw siebie rozpoczynają aktywność a dwie kobiety zachowują bierność. Aktywność mężczyzn polega na samogwałcie. Kobiety w tym czasie jak wspomniałem pozostają bierne. Mężczyźni obracają się twarzami do nas stojących na zewnątrz jakby chcieli nas ….. Obserwujemy we dwóch co dzieje się w środku i komentujemy ,że pewnie potem zacznie się kopulacja pomiędzy nimi a kobietami. Powstrzymujemy się od obserwacji uczestniczącej 🙂 i decydujemy się nie naśladować mężczyzna ze środka sklepu, uznając to za żenująco nieprzyzwoite(!). Mówię do Jakuba, że zrobię im kilka fotek.

We wspomnianym, dawnym śnie, o przestrzeni Czerwonego <10 również był układ krzyżowy ale podzielony na pomieszczenia otwartymi do wspólnego środka ścianami. W pomieszczeniu, tym najbardziej na lewo, Czerwony <10 kopulował z duszami na wielkim łożu, były tam również dwie bierne trochę zmieszane kobiety, drugim czynnikiem męskim po stronie prawej byłem wtedy ja. W samym środku tego układu czterech pomieszczeń znajdował się Wir (!) a w pomieszczeniu usytuowanym najgłębiej od obserwatora ekranu , za wirem znajdował się śmietnik w którym składowano odrzucone dusze. Był tam również zsyp którym zrzucano wybrakowane dusze na dół do Przejawienia wprost w ręce archetypowych starców , opisałem to szczegółowo w Krajobrazach. Wygląda na to, że ta sekta naśladuje sceny z życia Czerwonego <10 zwanego czasem przeze mnie „Chrystusem” 🙂

Pytam powtórnie o to czy to jest forma samoobrony przed powrotem do Boga i rozpadem Ja ?

Jestem nad morzem( Przestrzeń pomiędzy granicami 5/6 i 8/9). Jest godzina druga (!). Od morza dzieli mnie rozgrzana plaża(8/2 Nicość). Przyjechałem pojazdem z lewej strony .Jestem zatem na pozycji 8/3, Paroketu i patrzę „z góry” od strony granicy 8/9. Wiem, że tu istnieje jakiś wzajemny stosunek 4:2.To jakieś odniesienie do poprzedniego snu cztery osoby/ramiona w tym dwie aktywne.

Pytam Dobrą Matkę 10. Jak Ona widzi tę sytuację; czy to możliwe żeby religie były samoobroną ludzi przed powrotem do Źródła ?

Przyjechałem swoim ciemnozielonym, niemal czarnym samochodem. Zostawiłem go na parkingu który załamuje się pod kątem 90 stopni. Zaparkowałem w ramieniu równoległym do obserwatora ekranu śnienia. Udałem się na ostatnie piętro aby odwiedzić Matkę. Kiedy wracam idę wzdłuż parkingu, jego boku biegnącego w głąb ekranu. Pierwszy samochód jaki widzę jest srebrny . Pomyślałem, że wsiądę do niego. Wsiadłem ale nigdzie nie pojechałem bo pomyślałem, że to nieprzyzwoite kraść samochody. Wysiadłem i poszedłem dalej, w kierunku w którym zostawiłem swój samochód. Co ciekawe wszystkie mijane są identycznego koloru jak mój i nawet o podobnej bryle. Raz czy dwa się niemal pomyliłem. Wszystkie samochody są różnych fazach kradzieży ! W jednym dezaktywuje się alarm inne maja niedomknięte drzwi od strony pasażera . Czuję niepokój bo nigdzie nie widzę swojego. Wciąż jednak uspokaja mnie myśl, że mój jest w głębi parkingu na jego poprzecznych stanowiskach. Docieram w końcu , do tego miejsca gdzie powinien stać mój samochód i ze zgrozą obserwuję zupełnie pusty parking . Zapamiętałem nawet histerycznie zieloną trawę wyrastającą spomiędzy perforowanych betonowych płyt w miejscu gdzie zostawiłem wcześniej samochód. Cholera jasna, trzeba dzwonić po policję. Ale to Warszawa , czuję się zatem trochę nie u siebie. We śnie wiem tyle, że taka kradzież nazywa się . . . . . . „KRADZIEŻĄ NA TRUPA!”

Obudziłem się zaniepokojony, po raz kolejny dając się nabrać na emocje związane z utratą samochodu we śnie.

Samochody kradną w okolicy granicy 8/9 pod domem Matki i Ojca , chyba wszyscy to już przerabiali. Niemniej ważna jest wskazówka, że kradną ci którzy uzurpują sobie prawo bycia nauczycielami. Sam nieomal nie ukradłem samochodu komuś srebrnemu ale powstrzymałem się z poczucia przyzwoitości , podobnie jak zrobiłem to w pierwszym śnie o rytualnym samogwałcie(!), nieprzyzwoitym/impotentnym naśladownictwie struktury <10.

No i mamy odpowiedź, nieco szerszą niż można się było tego spodziewać , jak to w snach progresywnych bywa.

Religie które są usytuowane na poziomach bliskich granicy 8/9 (buddyzm lokuje się na urojeniowych odnośnikach poziomu 8/2 (Nicość) a chrześcijaństwo 7+) uprawiają samogwałt i kradzieże pojazdów(form) dusz które przybyły na ten poziom w drodze do Nadduszy, Dobrej Matki i Ojca 10. Niektóre z religii rytualnie naśladują strukturę <10, ale to jest nieprzyzwoite oszustwo.

Żywa para skrzydeł Metatrona to Czarny 8/1, dlatego występuje w dwóch formach Nigredo/Albedo, poprzedzany jest przez psa o odpowiednim umaszczeniu, to buddyjski sześcioskrzydły Mahakala-Czadrupa(Wielki czarny/Wielki Czas) również występujący w odmianie czarnego sześciorękiego i białego Mahakali czterorękiego, Choronzon333 lub hinduski bóg Jama i jego dwa psy, chrześcijański Szatan. (Troiste psy/strażnicy -Cerber to granica niższa, 5/6)

Czarny8/1 który wraz z Nicością 8/2 i Metatronem8/1 są przejawionymi elementami Czerwonego <10 ?

Pieśń Trzecia

A gdyby tak spojrzeć oczami Metatrona, spojrzeć na wszystko „z góry”? Nie jest to wcale pomysł absurdalny, tym bardzie nie jest świętokradczy, ponieważ poziomy Świadomości są puste i każda forma osobowa ma charakter urojeniowy, w związku z czym możemy się z nią utożsamić.

Jak przedstawia się percepcja z poziomu Świadomości która obejmuje jednocześnie wszystkie przejawione byty jednostkowe?

Sen pierwszy.

Żołnierze w dwuszeregu maszerują tyłem i każdy z szeregów, idąc wciąż tyłem, zatacza pętlę. Jeden szereg skręcając w lewo drugi w prawo i wciąż tyłem po zatoczeniu pętli idą obok siebie dwoma szeregami. Kiedy to narysowałem, szkic wygląda przypomina linie sił pola magnetycznego.

Drugi sen. Mężczyzna co kilka chwilę siada z szeroko rozstawionymi nogami na krześle. Kiedy tylko usiądzie , pomiędzy jego nogami siada kobiet. Kobieta siada niżej , „na ziemi”, opierając się plecami o uda mężczyzny. Za każdym razem, siadając podchodzi do niego tyłem.

Wrażenia, po przebudzeniu, mam co najmniej dwojakie.

To rodzaj ufności ale i ślepego wykonywania swojej roli, również rodzaj dyscypliny która jest tak oczywista, że nie podlega żadnej dyskusji. Jest siła męska , sprawcza i żeńska wykonawcza, ślepo posłuszna. Na dodatek elektromagnetyczna!

Zacząć iść we śnie do tyłu !?!

Oto relacja z takiej wyprawy.

Aby uatrakcyjnić śnienie posłużymy się polem świadomości znkomitego alchemika ,żyjącego w XVI wieku. Odwiedzimy Michała Sędziwoja, barona de Seruebau. Zapytamy go dlaczego elementy Przejawienia poruszają się tyłem ?

Przez pół nocy siedziałem z jakimś facetem na dachu wieżowca , coś mi przez cały ten czas tłumaczył. Jednak zapamiętałem tylko ostatnią radę jakiej mi udzielił, już nad ranem. To była bardziej projekcja, z jego do mojego umysłu, niż konkretne słowa. Ostrzegał mnie abym niczym nie rzucał w tych którzy stoją na krawędzi dachu zwróceni tylnym przodem(!) do krawędzi, bo się przestraszą .Tam, przed nimi, nie ma niczego. To znaczy jest …. Nicość.

Po obudzeniu, nie to jednak najbardziej mnie zdziwiło. Przecież wiadomo, że jak się stoi zwróconym w stronę zwierciadła nie powinno się go mylić z rzeczywistością. Przyszła mi do głowy myśl straszniejsza. Że nasz ludzki przód , wszystkie nasze zmysły do nawiązywania relacji z przestrzenią, cała nasza percepcja i anatomia przystosowana jest do chodzenia do tyłu co z niewiedzy określiliśmy przodem !!! Oczywiście natychmiast taki sposób poruszania się przyniósł by rezultat w postaci siniaków na potylicy, nie o to mi jednak , nomen omen, chodzi ale być może, utrwalonego na jawie przyzwyczajenia, nie powinniśmy przenosić do snu.

Trzeba się zapytać co by się stało we śnie, gdybyśmy zaczęli chodzić naszym wyobrażeniem anatomicznego tyłu do przodu?

A oto relacja z biegania do tyłu we śnie.

My, to znaczy kilka osób i chyba ktoś spełniający tu rolę taką jak znana nam z jawy policja, stoimy naprzeciw siebie na dwóch przeciwległych skarpach opadających w nieckowate obniżenie, które nas od siebie oddziela.

Zaczęliśmy , jak to się kiedyś ładnie mówiło, urągać, „policjantom” z tamtej strony niecki.

Ja stosunkowo najmniej byłem w te zaczepki zaangażowany, z natury nie lubię prostactwa 🙂 Faceci którzy ,jak wspomniałem, przywodzili na myśl policję byli nieumundurowani ale represyjni jak policja. Niespodziewanie szybko znaleźli się po naszej strony podejścia z dna niecki .Ponieważ najbardziej odstawałem(!) od powierzchni gruntu to mną się zajął największy z nich. Zaczęliśmy z sobą zapasy. Obydwaj byliśmy jacyś śliscy, jakby naoliwieni, więc wszystkie chwyty i jego i moje ześlizgiwały się z przeciwnika. Przypominało to zatem nie walką a wzajemny masaż. Mój wielki przeciwnik miał jednak nade mną istotną przewagę. Był ode mnie dużo większy i cięższy mimo, że nie mógł mnie uchwycić, swoją masą pchał mnie w lewo pod górę, w coraz wyższą urojeniowość.

Obudziłem się i od razu zorientowałem, że to nie jest Policja Przejawieniowa tylko Cienie, czyli strażnicy karmy. Aby nie wydostać się z karmy pilnujemy sami siebie przy pomocy własnych urojeń. Ten wielki był ich szefem, Czarnym 8/1.

Skoro tak , czyli tak, że bieganie do tyłu jest walką z własnym cieniem to postąpię z nim nieco inaczej. Zasypiam.

Znowu jest nas kilku, wchodzę na scenę ekranu śnienia przez otwarte drzwi w głębi i zaraz za nimi po lewej ,patrząc od strony obserwatora ekranu (jestem w dwóch formach, uczestnika i obserwatora = przestrzeń pomiędzy Granicami 5/6 a 8/9), widzę jakieś człekokształtne „Coś”. Walę go w łeb bez ostrzeżenia ale w związku z tym, że głowa nie chce się mu oderwać zaczynam pięścią wbijać mu głowę do środka tułowia. Kiedy skończyłem swoją robotę jakoś tak mimowolnie, chyba tylko po to aby w sztukach się zgadzało zacząłem mentalnie tworzyć kopię tego przed chwilą pobitego przeze mnie. Kopię z papieru, z jakichś starych gazet, na szczęście szybko się zorientowałem i tę odrastająca kopię cienia również pogniotłem.

Trzeci sen nad ranem ograniczył się do podróży, najpierw moim a potem samochodem szefa, tego z 4 poziomu, mentalnego. Siedzę w samochodzie szefa na tylnym, prawym siedzeniu i spoglądam na podsufitkę gdzie utworzyła się czerwona plama z rdzy przesiąkającej z dziury w dachu. Żona szefa która siedzi a właściwie prawie leży, na siedzeniu z lewej strony, stopą zasłania ową plamę żebym nie doniósł złego wrażenia. Mówię że nie ma czego się wstydzić mój samochód na prawych drzwiach i z tyłu na bagażniku też rdzewieje.

Jak pokazują nam to sny, walka z cieniem to ciągłe zapasy i jak widać nawet na poziomie 4, poziom kauzalny 5 wciąż przecieka na dół, prowokuje nas to do tworzenia nowych cieni i wymaga ciągłej z nimi walki, choć trzeba przyznać, że z czasem polem zmagań stają się coraz wyższe poziomy urojeniowości a nasza determinacja rośnie :).

Pieśń Czwarta

Czy jest jakiś sposób na pokonanie Wielkiego Czarnego 8/1, raz na zawsze ?

Takie pytanie może zadać tylko ktoś kto nie rozumie struktury Przejawienia i istoty bytów jednostkowych. Zacznijmy od małej karmy czyli od końca ! Przestrzeni Świadomości 1-5. Dlaczego inkarnujemy jako ja w tej przestrzeni? Ponieważ mamy skłonność do tworzenia urojeń na temat ja istniejącego w świecie fizycznym jako oddzielny byt . Permanentne powstawanie iluzji bycia podmiotem, ja, nieźle uchwycił Lacan . Gdy tylko podmiot wypowie swoją kwestię , to , co wypowiedział, uzurpuje sobie jego miejsce; miejsce podmiotu zajmuje znaczący, a podmiot nieświadomości znika(podmiot nieświadomości to oczywiście Źródło Świadomości a wypowiedziana kwestia/znaczący to iluzja ja). Urojenie ja to iluzja krocząca !

Sprzyja temu budowa mózgu o czym wielokrotnie pisałem. To właśnie owe urojenia tworzą niejako formę odlewową w której wnętrzu krystalizują kolejne ja małej karmy w czasie życia i po śmierci biologicznego ciała. Najzabawniejsze w tym jest to, że każdy z nas w dzieciństwie zadawał sobie pytanie , wydawałoby się zagadkę nie do rozwiązania; dlaczego ja jestem tym a nie tamtym z ludzi którzy mnie otaczają ? Co by się stało gdyby tatuś nie spotkał mamusi ? Czy mnie Jarka,Darka, Zosi wtedy by nie było? Otóż odpowiedź na te pytanie jest zaskakująco prosta. Byłabyś , byłbyś , ponieważ Źródło Świadomości jest jedno i w każdej z istot jaka istnieje w formie biologicznej , a nawet duchowej to samo. Owo małe, pozornie wielorakie ja jest jedynie zakłóceniem oceanu wielkiego Ja powstającym na iluzorycznej drodze pomiędzy Źródłem a Źródłem. Tym Ja jest Wielki Czarny 8/1 czyli tak naprawdę Metatron8/3 czyli Brahman 8 jako całość .Najbardziej Wszechstronna Forma „Maszyna Losująca”. To zakłócenie powstaje we wnętrzu Zwierciadła 9/13.Każde wyższe Ja tworzy ja niższe tak jak my tworzymy sobie podpory w formie mebli i maszyn, służące nam do umocnienia naszej pozycji. Pewnie dlatego gnostykom przyszło do głowy że ten świat stworzył zły bóg, bo tym bogiem był właśnie on – Metatron 8/3 tworzący Przejawienie poprzez formę Czarnego 8/1(Występującego w pozornie, dla naszego umysłu, dwóch formach Nigredo/Albedo, poprzedzany jest przez odpowiedniego koloru psa) to Choronzon 333 czyli buddyjski Mahakala(Wielki czarny/Wielki Czas) występuje oczywiście również w formie białego Mahakali. Z Mahakalą można utożsamić również hinduistycznego Jamę którego poprzedza pies, czyli Śmierć. W obszarze wielkiej karmy 1-8. Pies bardzo często pojawia się jako zwiastun Czarnego 8/1. Czarny 8/1 to oczywiście judeochrześcijańskoislamski Szatan/Satan , oskarżyciel człowieka przed Bogiem, ponury strażnik, jego biała wersja to ktoś w rodzaju dobrego strażnika Bramy , nomem omen Brahmy, czyli wejścia do Szczeliny 8-12.

Forma Mahakali jest znany również poza Tybetem w Nepalu , Indiach. W Chinach nazywany jest Daihewangh, w Japonii Daikokojin .

W Australijskiej mitologii w czasie Burari (Czasie snu) kiedy świadomość ludzi pierwotnych była mieszaniną jawy i oniryczności, zaobserwowano i przekazuje się do dziś wiedzę o Wielkim Czarnym 8/1.W Czasach snu dwaj bracia Bagadjimbiri (Nigredo/Albedo 8/1), wynurzyli się z ziemi(Matka 10) pod postacią dwóch psów dingo, po czym stali się dwoma olbrzymami ludzkimi, tak wielkimi, że głowami dotykali nieba. Zanim pojawili się bracia nic nie istniało, to oni spowodowali istnienie nadając wszystkiemu nazwy, itd.

Analogiczna obserwacja w czasach formowania się kultur prekolumbijskich przybrała formę mitu o dwóch wielkich braciach(8/1) i ojcu – kukurydzy(8/3).

Mahakala czyli Czarny 8/1 mimo, że jest uznawany w buddyzmie za jedno z przejawień bodhisattwy współczucia Awalokiteśwary( z poziomu Czerwonego <10), z wyglądu przypomina demona. Faktyczną naturą tego bóstwa jest tak naprawdę jedynie rzeczywisty stan umysłu podróżnika Świadomości. Czy to śniącego, medytującego, czy umierającego. Dlatego wszelkie formy osobowe bóstw czy bytów duchowych spotykanych w czasie podróżowania po świecie Świadomości , włącznie z naszym własnym „ja” powinniśmy traktować jako iluzoryczne zaburzenia podstawowego stanu spoczynkowego „poszczególnych warstw” Zwierciadła. Tak jakoś dziwnie się składa, że ludzki umysł postrzega jedynie rzeczy względne a całkowicie ślepy pozostaje na rzeczy bezwzględne. Podobnie jak kot który przestaje widzieć mysz kiedy ta przestanie się poruszać. Tak też i nasza świadomość, kiedy zaburzenie ja ustanie, przestanie postrzegać cokolwiek.

Utożsamienie się z osobowym bóstwem medytacyjnym/modlitewnym, egregorem religijnym, bez zrozumienia ,że jest jedynie urojeniową iluzją naszego umysłu , naszą indywidualną interpretacją pola Świadomości tej przestrzeni, jest przyczyną uwięźnięcia na takim poziomie Świadomości Przejawionej, w ciele „mistycznym” takiego urojenia. Natura każdego bóstwa jest pusta, jego forma jest kreacją , indywidualną lub zbiorową pozornych ja w przestrzeni o specyficznej wibracji. Aby taką kreację przekroczyć, w sposób ostateczny, powinniśmy właściwie rozpoznać i rozpuścić wszelkie nasze wyobrażenia jakie pojawiają się w kontakcie z Nią w naszym umyśle. Rozpuścić najłatwiej kiedy podzielimy ją na rywalizujące z sobą formy!

„Ja” , na poziomie Brahmana 8, formuje się dzięki zwierciadlanemu (Zwierciadło poziomu 9=13)odbiciu Nieprzejawionej Świadomości Źródłowej. Dla nas, bytów z samego dołu drabiny Przejawienia i dla naszego małego „ja” tym fragmentem Zwierciadła jest otaczająca nas rzeczywistość fizykalna podtrzymująca urojenie bycia oddzielnymi od wszystkiego co nas otacza w tym świecie, również w jego wersji psychicznej; emocjonalnej, wyobrażeniowej, myślowej, jednym słowem w świecie zdarzeń.

W przestrzeni Świadomości ponad granicą 5/6, w wielkiej karmie tym zwierciadłem dla „naszej” Duszy 7 jest właśnie Nigredo 8/1.To dzięki tym wyższym urojeniom bycia oddzielną od Źródła istnieje również Naddusza 7+, Brahman 8 i jego składowe.

Nie trudno zatem zrozumieć co stałoby się kiedy zostałby zniszczony „twardy dysk” Czarnego 8/1 który „multiplikuje” we wnętrzu Przejawienia wielkie JA Brahmana 8/3.

Faktem jest, że samodzielnie możemy zniszczyć nasz mały „dysk” ziemskiej karmy 1-5, naszej małej samsary, poprzez rozpad iluzji istnienia naszego małego „ja” ale nie możemy wykonać tego w przypadku projekcji Ja naszej duszy w Czarnym 8/1.To pozostaje w gestii wyższej struktury Świadomości w której jedynie uczestniczymy.

W przypadku uwolnienia się z małej karmy wszystkich aspektów konkretnej Duszy 7 jakie składają się na Rodzinę ich wspólnej Duszy( Dom Duszy 6) zaczyna się proces powrotu Duszy 7 do Źródła. Aspekty które rozpoznały iluzję ja wcześniej czekają na resztę swojej Rodziny Duszy na Świętej Wyspie 6 co odpowiada niebu mistyków,czyli małemu oświeceniu. Oczywiście w związku z tym, że obydwie struktury (1-5 i 6-8)dzieli granica 5/6, odwracająca wszystko, również znaczenia, o 180 stopni , nie jest to decyzja Aspektów 6 a decyzja Duszy 7, której potrzeby realizują wszystkie Aspekty na niższych poziomach. Ten proces to owa słynna łaska która jest do Zbawienia niezbędna.

Najciekawsze , najważniejsze, w demaskowaniu mechanizmów działania religii egregorialnych w wersji dla ignorantów, bo mistycy dają sobie z Czarnym radę całkiem nieźle, jest ujawnienie dlaczego ustawiono psychiczną zaporę przeciw Czarnemu i jego licznym formom wyobrażeniowym, obecnym we wszystkich kulturach świata ? Czy z niewiedzy, czy z fałszywie pojętego współczucia a może ze strachu przed utratą ja ?

Pieśń Piąta

Mahakala (Mahkali to Jego żeńska przestrzeń przejawiania się Wielka bogini Kali) ma kilka form które zadziwiająco przywodzą na myśl moje własne doświadczenia z eksploracji snem progresywnym poziomu Brahmanicznego 8 (1, 2 i 3).

Proszę sięgnąć do „Czwartego De venatione” i „Kart Świadomości”.

Mahakla powstał z rozkawałkowanego i powtórnie złożonego Awalekiteśwary czyli w typowo szamanistycznym procesie rozkawałkowania na poziomie 8/1. A oto formy Mahakali:

-Sześcioręki Mahakala czyli Wielki Czarny/Wielki Czas

-Czteroręki Mahakala czyli Opiekun o Twarzy Kruka

-Dwuręki Mahakala czyli Opiekun o Czarnym Okryciu

-Mahakala jako Opiekun Androgyniczny

-Mahakala jako Opiekun jak Namiot

-Mahakala w ciele bramina czyli Opiekun o Czterech Twarzach.

Ten ostatni wyraźnie prowadzi do czterech bram małej karmy przez którą można ją opuścić. Mahakala , Wielki Czarny, Choronzon 333 wydaj się być czymś w rodzaju wewnętrznej sieci urojeniowej całego Przejawienia.

W tych wszystkich formach nietrudno odnaleźć elementy poziomów 8-1,2 i 3 oraz Paroket i formy androgyniczne Szczeliny 8-12. Wieloręczność to to samo co wieloskrzydlność.

Oprócz strażnika przejścia takiego jak Wielki Czarny8/1 w rejonie brahmanicznym 8 pojawiają się również inni strażnicy będący również jidamami (hind.istadevata), formami medytacyjnymi/myślokształtami które mają połączenie z autentycznymi przestrzeniami Świadomości. Z moich badań wynika , że właśnie takim Jidamem medytacyjnym jest Jezus egregorialny z poziomu równoległego do 7+ Nadduszy. On również ma swoiste strzeżone połączenie z Czerwonym <10. W snach jawi się ono jako wejście chronione przez drzwi pancerne.

Tradycja lamaicka wyróżnia w tym rejonie :

  • Hajagriwę-Końskogłowego. W snach progresywnych śni się nam Pole Zdychających Koni jak i Koń który jest archaicznym symbolem pojazdu Świadomości.
  • Dharmaradżę-sędziego zmarłych o głowie byka. W snach wściekły i łagodny byk są strażnikami jednego z przejść z kanały zstępującego do wstępującego na wysokości zodiakalnego byka. Takich form strażników przejścia z kanału zstępującego do wstępującego również uniemożliwiających cofnięcie się w kanale zstępującym możemy wyróżnić wielu odpowiednio do znaków zodiaku;Brana,Byk,Bliźnięta,Rak,Lew,Panna.
  • Jamantaka , Lwiogłowy- Szingkiong i wielu ,wielu innych strażników których napotkać można w czasie śnienia. Oczywiście imiona w wielu systemach duchowych są ich autorskimi określeniami ale strażnicy ci są napotykani przez mistyków każdej z kultur duchowych , warto tu przywołać cztery biblijne zwierzęta. Wielu z tych strażników zostało opanowanych przez wielkich joginów takich jak Padmasambhawa czy Milarepa i przywiązanych do służby Dharmie co powinno obudzić naszą czujność.

    Ciekawym przykładem jest Ceringma i jej cztery siostry. Strażniczki długiego życia.(Długie i krótkie życie znamy już z Awesty, to Wielka i Mała Karma, strażnikiem Krótkiego Życia/Małej Karmy jest trójpostaciowy/trójgłowy Cerber , potrójny pies albo troista postać męska. I strażniczki i strażnicy są usytuowane po odpowiedniej stronie Granicy 5/6). Siostry Ceringmy są „odźwiernymi”, wpuszczającymi w głębsze/niższe warstwy Przejawienia, odpowiedniczkami trzech greckich Parek i dwóch żeńskich przestrzeni regulujących ruch zstępujący i wstępujący Świadomości z/do Nicości 8/2 na poziomie 8/1 gdzie definiują się jako męskie Nigredo/Albedo. Kiedy podróżujemy do góry widujemy je jako strzegące granic psy, kolejno ; troiste/trójgłowy Cerber (granica 5/6) i dwoiste , ciemny i jasny (granica 8/9).

Strażnicy bywają dwojakiego rodzaju. Po pierwsze to urojeniowo samoświadome byty które są mieszkańcami każdego z tych poziomów, czasem są reprezentacjami wyższych bytów na niższych poziomach , nazwałem je ZR. Byty wysokie nie mogą zniżać się , jak to już dawno temu zauważył Swedenborg, ponieważ straciły by swoją wysoką świadomość, robią to tworząc kontrolowane przez siebie hipostazy(Znaki Rurowe). Drugim rodzajem są formy najczęściej antropo lub zoomorficzne, na poziomie Nicości 8/2 zdarzają się figury geometryczne, jakie nasz umysł nadaje nowo poznawanej/integrowanej przestrzeni. Tacy strażnicy są najpierw gniewni aby wraz ze wzrostem naszej świadomości takiej przestrzeni zamienić się w łagodnych przewodników a w ostateczności stać się tą przestrzenią. Taki sens ma właśnie korzystanie z Jidamów, to rodzaj metafizycznego adresu wybranej przestrzeni. Ostatecznie możemy stać się jednym z medytowanym Jidamem, na przykład wspomnianym Jezusem, Mahakalą, Jamą, Szatanem czyli naszym własnym Czarnym Cieniem lub Białym Cieniem. I tu właśnie tkwi ostatnia z wielkich pułapek. Możemy stać się ciałem mistycznym takiego urojeniowego bóstwa medytacyjnego na ziemskie wieki i nieświadomi zatrzymania wznoszenia się nie odkryć wąskiej ścieżki prowadzącej do wyższych poziomów na których straży stał taki egregor. Obezwładnieni spazmami rozkoszy utraty energii pobieranej przez egregora.Dlatego we wszelkiej medytacji/łączeniu się z takim przewodnikiem ważne są prawdziwe intencje podróżnika Świadomości, brak urojeń co do prawdziwej natury bóstwa. Również owe intencje decydują czy tworzymy adres czystego czy nieczystego ciała iluzorycznego. Właściwie we wszystkich religiach które posługują się takimi wizualizacjami postępuje się w ten sam sposób. Najpierw następuje faza budowania a potem faza spełniająca. Chodzi o trójstopniową dekonstrukcję i stopniowe przeniesienie świadomości z obszaru ciała (1-5) do Duszy(6-8) i do Ducha (8-12).Właśnie dlatego każdy z kolejnych stopni wizualizacji jest bardziej abstrakcyjny. (Jeszcze skuteczniej przeprowadza się tę projekcję kiedy uwzględnimy zaobserwowane we śnie Granice 5/6, 8/9 i Usta Iśwary) i obroty naszej pozycji na tych granicach. Tańce obrzędowe to właśnie opowieść o owych obrotach.)

Najpierw tworzy się obraz jidama/Istadevaty/bóstwa medytacynego czyli egregora, potem w jego sercu umieszcza się postać ostatecznego adresata podróży o wyższym stopniu abstrakcji(w przypadku Jezusa Miłosiernego w sercu tego jidama medytujący chrześcijanin umieszcza dwubarwne światło symbolizujące Boga osobowego czyli jakby nie było Metatrona) a w sercu tej drugiej z kolei formy umieszcza się sylabę nasienną która reprezentuje ideę, charakter,wibrację strażnika wybranego poziomu Świadomości. W chrześcijaństwie, formą o najdalszym zasięgu byłby Logos ale właśnie dlatego, że Jezus był jeszcze do niedawna egregorem pułapką owego Logosa brakuje w powszechnej świadomości wiernych , lub Logosa utożsamiono z Jezusem. Pewną próbą ,przyjętą przez kościół katolicki z wielkimi oporami, ponieważ powoduje uwolnienie spod jego władzy pewnej liczby dusz, był obraz/forma Jezusa Miłosiernego zaproponowany przez Faustynę Kowalską. Bezwarunkowe Miłosierdzie w tym przypadku spełnia właśnie funkcję Logosa.

Również podobnie ,we wszystkich religiach, postępuje się w fazie spełniającej. Najpierw wizualizuje się bóstwo na zewnątrz siebie a potem stajemy się nim my sami, umieszczając go w swoim sercu . W chrześcijaństwie utożsamienie się z Jezusem cierpiącym kończy fazę spełniania(Chrystus w sercu św.Pawła). Nikt z wiernych nie odważy się bowiem utożsamić z Bogiem Ojcem. Rozwiązano ten problem utożsamiając Jezusa z Bogiem ale właśnie to jest główną przyczyną więźnięcia wiernych w egregorialnym Jezusie. Ten tantryczny mechanizm prowadzony konsekwentnie do samego końca, przekraczający Jezusa a nawet Metatrona pozwala prawdziwym mistykom zagłębić się dalej i przeżyć doświadczenie szczytowe, unię mistyczną ze Źródłową Świadomością. Przebóstwienie. W zależności od stopnia czystości , stopnia braku urojeń, w doświadczeniu mistycznym występuje nieczysta lub czysta (Nigredo/Albedo) „substancja” bóstwa docelowego. Tak jest również właśnie w przypadku Metatrona i Nieprzejawionego Boga. Wielokrotnie w swoich rozważaniach Przyczyny Wszystkiego zaznaczałem już, że nasz stosunek do Źródła Świadomości jest zdeterminowany przez kierunek strumienia naszej podstawowej/głębokiej Świadomości/Duszy czyli Atmana 7=Brahmanowi 8. Jeżeli zstępujemy, wszystkie te procesy, również nasz stosunek do egregora religijnego nadzorowanego przez Metatrona 8/3 będzie odtrącający , natomiast w kanale wstępującym będzie lgnący. Niewiedza spowoduje jednak, że w każdym z obydwu przypadków uwięźniemy w naszej niechęci (-)lub w lgnięciu (+)do formy Metatrona. Aby go ominąć niezbędne jest właściwe rozpoznanie naszej sytuacji czyli brak iluzji Ja. Co powoduje brak iluzji oddzielności , nawet od Metatrona. Metatron sam w sobie nie jest ani przeszkodą ani pomocą , nie jest ani dobry ani zły. Tak jak każdy z poziomów Świadomości jest jedynie pustą przestrzenią o charakterystycznej dla takiego poziomu wibracji która modulowana przez nasze Ja tworzy urojone przez nas formy na mirę naszej wyobraźni. Oczywiście Ja działa tak jedynie w środowisku urojeniowym czyli w minusowości która istnieje na każdym z poziomów Świadomości. Ciekawe, że właśnie wtedy występuje zjawisko mikropsji i makropsji. Jeżeli przenosimy świadomość na poziom minusowy wszystko co jest „dodatnie” wydaje się ogromne i budzące lęk .Kiedy świadomość przenosi się do „dodatniości” wszystko co urojone jest maleńkie i budzi współczucie. Czym różni się minusowość od dodatniści ? Złem albo dobrem ? Wcale nie, różnica nie polega również na braku urojeń, te są bowiem wciąż tworzone dopóki nie wydostaniemy się z małej karmy. Różnica polega na utracie połączenie małego ja z poziomem 7. Indywidualną Duszą-Atmanem. Właśnie dlatego kiedy wychodzimy z dłuższej relacji z minusowością musimy ponowić zaślubiny z własną duszą !

Można śmiało powiedzieć, że przestrzeń urojeniowa(Puste Zwierciadło 9=13) składa się z przestrzeni pozbawionej urojeń(Źródłowa Bezwymiarowa Pozaczasowa Świadomość) + hipostazujące coraz głębiej Ja (Zaburzone, przez dyspersyjną strukturę zwierciadła, odbicie Żródłowej Świadomości) , kolejne , coraz bardziej poddane iluzji bycia w niejaprzestrzeni i zanurzeniu w czasie coraz bardziej rozciągniętym, Ja poszczególnych warstw Świadomości zdolne sobie w nich roić swoje coraz bardziej bezwładne formy. Urojenia oczywiście jak wspomniałem mogą być negatywne , pełne agresji ale i pozytywne pełne kwietyzmu ale to wciąż są urojenia ściągające Świadomość ku więźnięciu w formach urojeniowych a nie ku ich neutralnej podstawie , ku Czystej Podstawie Źródłowej Świadomości.

Ja -Nieja zaburzając/rozszczepiając Jej Przezierność na podmiot i przedmiot postrzegania.

Podobieństwo metod, technik medytacji musi oczywiście przynieść podobny rezultat duchowy. Czy to możliwe aby Metatron będący po tamtej stronie Granicy 8/9 , w Nieprzejawieniu Czerwonym <10 był tożsamy z tybetańskim jak i hinduistycznym Czterolicym Mahakalą będacym formą Sziwy spoczywającym w Nieprzejawieniu? Aby zagadkę uczynić jeszcze bardziej frapującą przypomnę, że przestrzeń w jakiej jawi się podróżującym Czerwony <10 ,utożsamiany przez chrześcijaństwo z Chrystusem, jest czterodzielna, czterokomnatowa jak . . . . krzyż, z wirem w miejscu zetknięcia się wszystkich czterech przestrzeni. Tak, to ta słynna kwadratura koła, śniąca się czasem jako studnia o przekroju kolistym od strony śniącego, spoczywającego w jej głębi i obracającym się czworokątnym przekrojem na końcu przeciwległym , to znak otwarcia drogi ku Źródłu . Czteroramieny krzyż zamienia się wtedy w cztery pomieszczenia ułożone w amfiladzie.

Dla dopełnienia warto również dodać, że podczas snów na temat Zła Osobowego na ekranie snu , po jego lewej stronie (urojeniowo minusowej) pojawia się pionowa (!) falująca membrana koloru ciemno granatowego.Zło Osobowe jest po prostu fragmentem Nigredo 8/1 na poziomie mentalnym 4 ,tworząc jego część urojeniowo mentalną -4.

Trzy elementy : Nigredo/Nicość/Metatron to zwieńczenie trzech filarów Przejawienia znanych z kabalistycznego Drzewa Życia , których podstawami na dole są :

-Urojeniowość minusowa,degradująca

-Równowaga niedziałania.

-Urojeniowość dodatnia(kwietyzm duchowy, konstrukcyjny)

Że trop jest właściwy upewni nas jeszcze jedna informacja na temat Mahakali Sześciorękiego (Czadrupy), czyli odpowiednika Metatrona/Serafina z sześcioma skrzydłami(jedna para martwa jedna chora a jedna przejawiona). Otóż ta forma Mahakali jako jedyne bóstwo tybetańskie jest opisywana nie od głowy do stóp a do stóp w kierunku głowy. Widzimy zatem że to nic innego jak obracanie do góry nogami jakiego podróżująca świadomość doświadcza na Granicy 8/9.Ponadto Czadrupa bywa widziany jednocześnie jako złoty(8/3) w tym samym czasie kiedy inni opisują go jako ciemno granatowego (8/1). Czadrupa jest ponadto otoczony płomieniami co wskazuje na nasz odpowiednik palącego poziomu Nicości 8/2. Przed pierwszym pojawieniem się Czadrupa miał ponadto przebywać w formie nieprzejawionej w czystej krainie (Szczelina 8-12).

Pieśń Szósta

Nawiązując do Metatrona i jednego z Jego jego proroków, Mahometa , któremu objawił się we śnie. Swojego czasu odbyliśmy zespołowo bardzo ciekawą podróż w głąb struktury Koranu :

Dzisiaj przed nami zadanie bardzo trudne i chyba nie mające swojego odpowiednika w dziejach cywilizacji nowożytnej

Pomożemy rozwiązać, naszym braciom muzułmanom, największą zagadkę Koranu .
Na początek krótkie wprowadzenie:
Sny i wizje nawiedzające Mahometa w miesiącach poprzedzających objawienie mu Koranu (również we śnie (!!!) tak , tak, Prorok był śniącym inaczej :)), składały się z pojedynczych doznań słuchowych i wzrokowych, których jednak Prorok nie potrafił zinterpretować. Pojawiały się one w formie liter-symboli alfabetu arabskiego, stanowiących rodzaj niezrozumiałych znaków, ale zostały przez niego, na szczęście dla nas :), zapisane mimo tego. Kiedy anioł Gabriel objawił Prorokowi treść Koranu , te tajemnicze litery zostały dołączone przez Mahometa do głównego tekstu Księgi , na początku kilku rozdziałów Koranu:

W Surze II są to litery : A, L, M
W Surze VII: A, L, M, S
W Surze XI: A, L, R

itd.

W języku arabskim tak jak w języku hebrajskim istnieje numerologiczny związek pomiędzy literami i cyframi ale do dziś dnia nie bardzo wiadomo co te litery miały wyrazić. W komentarzu El Dżeladin stwierdzono wprost , że „tylko Bóg jeden wie co chciał wyrazić za pomocą tych liter”.
W powstaniu Koranu rola snów była fundamentalna, nawet wezwanie do modlitwy jakie wykrzykują muezini zostało wyśnione, dlatego sen będzie najlepszym narzędziem do zbadania tej tajemniczej kwestii.
A zatem deszyfranci ….. w drogę .

Śniący inaczej Pytanie : Co oznaczały w wizjach Mahometa litery; A, L, M , R, S itd ?

Sen pierwszy:
Widzę obraz namalowany realistycznie ze wszystkimi szczegółami a po chwili przed nim ustawiono drugi o identycznym formacie ,jakby tylko będący mniej doskonałą kopią tego pierwszego, ma tych szczegółów dużo mniej ale zachowuje kompozycję i kolorystykę pierwszego . Ma się tak do pierwszego jak obraz malarza impresjonisty do realisty.

Sen drugi:
Twarzą do mnie , na granicy drogi(jego prawa) i pobocza(jego lewa) stoi mężczyzna pogrążany w jakimś stanie ograniczonej świadomości przypominającym katalepsję. Po jego lewej stronie (na poboczu) stoi kobieta i ma ze sobą przygotowane wcześniej trzy rodzaje cienkich patyczków, są cieńsze od długopisu ale podobnej długości. Najpierw przesuwa przed ustami mężczyzny pierwszy z nich. Mężczyzna nie reaguje. Zauważa dopiero drugi i kiedy kobieta przesuwa go przed jego ustami otwiera je i pozwala sobie włożyć „pisak” do ust.

A zatem były przygotowane trzy wersje przekazu tak aby Prorok mógł w zależności od swojej pojemności „obliczeniowej” przyjąć odpowiednią formę zapisu.
Ciekawe jak wyglądała trzecia z proponowanych wersji Koranu ?

Śniąca II Zamiatam ulicę przy krawężnikach, do krawężnika podchodzi mężczyzna i swoim moczem oznacza granicę od którego miejsca mam sprzątać, przechodzi na drugą stronę, jest w samych spodenkach, wraca, podchodzi nie opodal do grupy dzieci, słyszę harmider i dzieci rozbiegają się we wszystkie strony na widok gościa w samych spodenkach. Do szarego samochodu wsiada kobieta i odjeżdża, na twarzy wymalowaną ma pogardę do naszej pracy. Czyli jest ulica, kobieta i mężczyzna jak wyżej u Jarka.

Śniący inaczej No i granica pomiędzy uporządkowaniem a nieuporządkowaniem.

Śniąca II Krzyki dzieci można porównać do głośnych modłów.

Śniący inaczej Najciekawsza jest kobieta która gardzi tą robotą, oddzielaniem chaosu/poliwalentnego (dzieci) „hałasu” i jego porządkowaniem

Śniący I Widziałem się najpierw z jednym kotem, potem z drugim. Któryś z nich to był mój prawdziwy kot, którego nie widziałem od lat, czarno-biały; wchodził mi na ramiona i kark. Oba koty nie miały jednej z łap.

Wyszedłem przed mieszkanie ciotki (które we śnie było chyba moim mieszkaniem) i oglądałem coś w rodzaju filmu instruktażowego z youtuby, na którym człowiek wyglądający na fana disco-polo tłumaczył jak grać na kontrabasie swego rodzaju przygrywki, właśnie trochę takie disco-polowe, w którejś ze skali mollowych, w takiej trochę średniowiecznej albo barokowej tonalności, jakby błagalnej. Nie wiadomo kiedy oglądanie tego instruktażu zmieniło się w to, że sam coś tam rzępoliłem na tym kontrabasie.
Wróciłem do mieszkania i natchnęło mnie na niesamowitą muzykę na fortepian i syntezator, zdążyłem nawet przeanalizować brzmienie tego syntezatora w mojej głowie i wiedzieć mniej więcej jak go zaprogramowano. Zacząłem zapisywać ten utwór i wtedy matka coś do mnie powiedziała. Niegrzecznie jej odburknąłem żeby siedziała cicho, bo jestem zajęty. Zauważyłem że w środku mnie jest coś co czuje jakąś dziwną dumę czy satysfakcję, że jest dla tej matki niemiłe.
Utwór zdążyłem zapamiętać i zapisać, ale żadnych związków z Koranem nie zauważyłem.

Śniący inaczej Kota ze „znikniętą” łapą, pewnie przednią lewą, jeszcze nie widziałem. Koty to symbole lunarne , symbole nocy/snu, jeden prawdziwy drugi urojeniowy. Mnie znikała nie tyle kocia łapa, ale własna ręka, raz kiedy była podniesiona w górę a innym razem kiedy wyciągałem ją przed siebie. Żydzi właśnie dlatego zawiązują filakterie na lewej ręce, to daje namiastkę, ma prowokować, zanurzanie w Bogu Nieprzejawionym. Tefilin na czole służy jako przyśpieszacz percepcji.

W twoim śnie następuje improwizacja zamiast konkretnego motywu . No i potem wymyślona kompozycja, z głowy i to na dodatek podszyta minusową arogancją , odburknięcie czyli urojeniowość minusowa.Pytanie dotyczyło formy Koranu czyli; co by się stało gdyby Mahomet był bardziej ograniczony niż był ? Skomponowałby swoje przesłanie, z głowy, zainspirowany jedynie wielopasmową improwizacją sennego przesłania !

Pytam o szczegóły dotyczące trzeciej forma Koranu która nie weszła do użytku.

Na lewo umyka jakaś forma, to ta którą się eksploatuje, po prawej widzę nieco większy sześcian koloru niebieskiego .Ten jest jakby nienapoczęty Domyślam się że ta forma z lewej to zielona forma Koranu a ta niebieska to ewentualność jaką musiałby wymyślić (poziom mentalny 4-niebieski) Prorok gdyby czuł potrzebę przekazania swoich wizji a nie mógł ich przekazać w sposób czytelny musiałby swoje odczucia ubrać w myśli.)
Najlepszy był komentarz głosu śnienia z jakim się obudziłem:
-Cisza jest wystawiona w wielu pomieszczeniach.

Pieśń Siódma

Jeszcze jedna podróż w świat tworów Metatrona.Tym razem miłosierdzie Jezusa.

Co dzieje się o 15.00 , w godzinie miłosierdzia ?

Wracam z małego miasteczka do swojego miasta. Idę (!) tędy co zawsze , wąską drogą przebiegająca przez stare wsie i osady. Niestety odkąd budowniczy drug i mostów(Pontifex !) zbudował po lewej stronie autostradę, aby uniemożliwić omijanie jej bramek i jazdę dawnymi bezpłatnymi drogami ,zerwał z tej starej drogi nie tylko asfalt ale nawet kamienna podbudowę. Teraz nieszczęśni mieszkańcy tych okolic grzęzną w błotnistej drodze gruntowej.

Idę tą drogą i im dłużej nią idę moje oburzenie bezwzględnością Pontifexów wzrasta. Zagaduję miejscowych. Są załamani !

Ten fragment drogi który pokonuję we śnie przebiega przez płytkie nieckowate zagłębienie terenu. Kiedy docieram do drugiego brzegu nicki, na wzniesieniu spotykam dwie kobiety. Starszą i młodszą.

Spotkaliśmy się na tej górce nie przypadkiem. One przyniosły ze sobą spore kwadratowe płyty betonowe, każda jedna płytę , a ja dwa długie czerwone betonowe krawężniki.

Mieliśmy je położyć w wyrazie protestu przeciwko Pontifexom. Położyliśmy nawet ta nasze znaki protestu na ziemi ale mówię do kobiet; to nic nie da, oni są bezwzględni. Zabierajmy to stąd.

Teraz idziemy w dół, wygląda na to, że schodzimy z jakiegoś wiaduktu(Granica) na dół, schodzimy po kręconych schodach. Starsza z kobiet przodem , młodsza za nią a ja na samym końcu. Kiedy jesteśmy na samym dole ciężary jakie niesiemy stają się dla kobiet zbyt wielkie. Szczególnie ta młodsza jest już tak wyczerpana, że stanęła na granicy życia i śmierci (5/6). Ja niosę te swoje krawężnikowe czerwone belki pod pachami i w zasadzie nie ciążą mi one zupełnie ale dopiero teraz zorientowałem się, że zamiast baz sensu taszczyć te czerwone belki mogłem je wyrzucić i pomóc kobieto nieść ich ciężary. Nawet się trochę zawstydziłem swoim brakiem empatii. Powinienem okazać im miłosierdzie. Wołam do nich, aby odłożyły swoje torby na ziemię (!)(ich szare kwadratowe płyty stały się w międzyczasie torbami) a ja odłożę tutaj te swoje dwie czerwone belki i pomogę im nieść ich bagaż. Położę jednak te belki w taki sposób aby nie wyglądały na wzmocnienie konstrukcji Pontifexów a na protest przeciwko ich bezwzględności wobec prostych ludzi. Kładę więc jedną belkę na ukos przejścia które w tym miejscu zakręca pod kątem 90 stopni a drugą w poprzek tej pierwszej .Nie ma co się oszukiwać powstał z tego krzyż w kształcie litery T , leżący w poprzek przejścia.

Obudziłem się i pytam a kim ja byłem w tym śnie , skoro szedłem za Dobrą Matką i Białą Boginią(Demeter-Persefoną)?

Sen życzliwie podpowiada:

Jesteś tym kto nakłania dziecko do podjęcia wielkiego trudu.

Obudziłem się. No tak Czerwony<10 z belkami granic czyli w jakimś sensie krawężnikami a jeszcze w innym krzyżem dla tego chłopca.

Czego jeszcze mogę się dowiedzieć o godzinie miłosierdzia ?

Jest noc , ciemno, że oko wykol. Po wyjściu z autobusu (!) idę piechotą ,skręcając na najbliższym skrzyżowaniu(!) pod kątem prostym(oczywiście to dalszy ciąg poprzedniego snu, tylko sen opada jeszcze niżej niż poprzedni ). Idę jezdnią bo dokoła jest całkiem pusto i ciemno.

To ulica Głęboka (!)

Chyba zrobiło mi się ciepło(8/2) bo do swojej czarnej lekarskiej torby wpycham czapkę i szalik i jeszcze jakąś część garderoby , torba się nie chce się zapiąć. Walczę z torbą (formą) i idę nieckowato opadającą ulicą (Jak z pierwszego snu tyle, że teraz jest zupełnie ciemno i ciepło – Nicość 8/2 ). Kilkanaście kroków za mną idzie kobieta która również wysiadła z tego samego autobusu liniowego. Czasem mnie wyprzedza, omijając mnie szerokim łukiem, to znów pozwala się wyprzedzić zwalniając. Ja kończę zmaganie z torbą i nieco zniecierpliwiony zachowaniem kobiety zaczynam się zastanawiać co ona ode mnie może chcieć ? Przecież chyba mnie nie podrywa? W takiej okolicy to byłby absurd. Nagle mnie „olśniło”! Ona boi się iść tędy sama i widać w ten sposób przyłączyła się do mnie, tak czuje się bezpieczniej (A choćbym szedł ciemną doliną …. itd.). Zatrzymałem się . Rozglądam się gdzie ona teraz jest ? Kobieta ma teraz fazę(!) bycia z tyłu za mną(To nie jest cień bo ten jest zawsze tej samej płci co podróżnik .) Odwracam się w jej kierunku. I Pytam : Proszę pani, czy chciała by pani iść razem ze mną ? Okazuje się że chce. Podbiega kilkanaście kroków i zajmuje miejsce po mojej lewej stronie(po lewej zawsze pojawia się przewodnik przestrzeni po które się właśnie poruszamy-urojeniowy). Jakoś tak z przypływu miłosierdzia i dla dodania sobie pewności podałem jej dłoń, ona ją przyjęła i pocałowała mnie w policzek. No i poszliśmy w tę Nicość jak Jaś i Małgosia 🙂

Budząc się zapytałem; no i co dalej ?

Głos śnienia, po chwili, odpowiedział skwapliwie :

– Świat Świętych Rękojmi !

No i mamy odpowiedź. Godzina miłosierdzia jest pozainstytucjonalną, pozareligijną , naturalną ścieżką, może nawet wbrew instytucjnalną, współczującą ingerencją Dobrej Matki i Czerwonego<10 w życie bytów Przejawionych, od momentu przejawienia się bytów i zstąpienia na poziom fizyczny do momentu powrotu do Nieprzejawienia. Ma związek z krzyżem a nawet z Jezusem/symbolicznym człowiekiem 1-5(stąd godzina 15), to jego/nas obarczył wysiłkiem życia Czerwony <10 .Krzyż dla dzisiejszych Pontifexów jest tylko zabawką, pośmiewiskiem z Czerwonego <10 , byty wysokie z wnętrza Szczeliny 8-12 odbierają Pontifexów jako uzurpatorów idei powrotu do Źródła, tymczasem krzyż w swoim pierwotnym sensie miał być symbolem sprzeciwu przeciwko instytucjonalnej religii egregorialnej która ku rozczarowaniu wyższych bytów zaczęła ostatecznie posługiwać się krzyżem jak pałką, zawładnęła nim czyniąc z krzyża logo, kierunkowskaz/drogę szybkiego ruchu do urojeniowego egregora religijnego. Miał być ramami dla Czerwonego<10 a stał się powodem zawstydzenia, jego ostateczne odrzucenie miało wyrażać współczucie dla Dobrej Matki i jej niższej hipostazy -Białej Bogini/Brzemiennej ludźmi Dziewicy, która sięga w swoim dalszym przejawianiu się w bytach, nawet poziomu -2, o czym pisałem szeroko w Codexie. Te dwie czerwone belki to zarówno znak równości , jak i ramy , granice w jakich tworzy się Przejawienie, jego całościowa forma ale i wyraz sprzeciwu przeciwko podstępnemu utrzymywaniu bytów w Przejawieniu. To właśnie jest wyraz miłosierdzia okazywanego przez Czerwonego <10. Pana wielkiej Karmy i Jego Matkę/Ojca >10.

I jeszcze, jako bonus, krótki fragment katechezy z Radia Maryja, wyjęty na światło dnia, z mrocznej atmosfery ortodoksji katolickiej, wydaje się tym bardziej poruszający:

„Co roku niemal 170 tysięcy chrześcijan oddaje życie, ginąc męczeńską śmiercią. Ta męczeńska śmierć jest zasiewem Jezusa. Miłość Jezusa przynagla nas do takiej ofiary.”

Brrrr. Aż przechodzi mnie dreszcz.

Świadoma śmierć męczeńska jako metoda na sadhanę z bóstwem jest wstrząsającą kwintesencją jogi cierpienia jaką rozwinęło wiele dawnych religii i jeżeli nie jest najwyższym ludzkim wyrazem porzucenia swojego ego, jest tylko jedną z odmian barbarzyńskiej ofiary składanej urojeniowemu bóstwu z ludzi przez ludzi.

Pieśń Ósma

Jak postępować z bóstwem do którego zanosimy modły aby nie stać się więźniem jego ciała mistycznego ani za życia ani po śmierci? No i w ogóle, po co się do niego modlić skoro istnieje takie niebezpieczeństwo. Po pierwsze modlitwa jest pewnego typu ofiarą. Składamy ją aby wyrównać naruszenie obecnej równowagi rzeczywistości która jest dla nas niepomyślna. To taka rekompensata za naruszenie status quo kauzalnego nurtu zdarzeń. Nie chodzi tu o moralność kontraktową i nie do końca o zwykłe instrumentalne użycie bóstwa a o teurgię. Kiedy je przywołujemy, przestrzeń jego poziomu „istnienia” , kiedy na nas spływa/harmonizuje nas z tym poziomem, zostaje nam przybliżona. Pozwala rozpocząć wszystko od nowa na wyższym poziomie i wpłynąć w ten sposób na niższy. Wyklucza to manipulację, zakłada bowiem oddanie się we władanie poziomu bytowania bóstwa. Inaczej niż w operacjach magicznych na bytach o niższej niż człowiek świadomości. Mówię o poważnych bóstwach takich jak Jezus czy Jahwe. Modlitwa-ofiara ułatwia możliwie bezbolesne przejście przez stany opresyjne związane z niekorzystną tendencją rzeczywistości w jakiej akurat jesteśmy zanurzeni.

Pewne wskazówki możemy uzyskać analizując buddyjską tantrę.

Poniżej opiszę taką sadhanę (metodę realizacji), uobecnienia się bóstwa, zharmonizowania naszej świadomości z jego poziomem. Stania się z bóstwem jednością. Co ciekawe słowa sadhana i siddhi zawierają wspólny rdzeń- sad. Sadhana taka otacza nas przestrzenią duchową bóstwa, spływa na nas, jest nam przybliżona.

„Tak zwane zwykłe istoty pod wpływem nagromadzonego karmana postrzegają świat jako świat niedoskonały, zwykły. Tantra, utożsamiając sansarę i nirwanę, stawia za cel doprowadzenie zwykłej percepcji adepta w tzw. czystą percepcję, w której świat postrzegany jest jako dharmadhatu(Natura buddy). Wydaje się, że istotniejsze są tu mechanizmy psychologiczne aniżeli sam przedmiot teologiczny(np. bóstwo medytacyjne), który wykazuje wielką zmienność zarówno w warstwie przypadłościowej, jak i ikonograficznej. Warunkiem sine qua non pełnej efektywności tantrycznych ćwiczeń ma być uprzednie doświadczenie pustki zjawisk, generatywnej przestrzeni, która umożliwia zaistnienie dowolnych fenomenów. Takie doświadczenie stanowi pierwszy etap fazy budowania. Późniejsza wizualizacja rozgrywa się jako świetlisty przejaw dynamiki samej przestrzeni. Według tantry , ta faza sadhany oczyszcza doświadczenia momentu śmierci i głębokiego snu i stanowi pomost do doświadczenia ich jak dharmakai(Ciało ostatecznej prawdy,bezforemne(8-12). Kolejny etap wizualizacji, polegający na wyobrażeniu sobie przez adepta mantrycznej sylaby i atrybutu bóstwa, ma oczyścić zjawiska okresu pośredniego pomiędzy śmiercią i ponownymi narodzinami oraz fazy snu z marzeniami sennymi, stanowiąc symboliczny analogon sambhogakai(Ciało radości bodhisattwów (6-8), „foremne”.Trzecim ciałem buddy również „foremnego” jest Nirmankaja(1-5).Ciało emanacji, manifestujące się dla pożytków wszystkich rodzaju czujących istot o mniej lub bardziej korzystnej zasłudze, nawet w piekłach)[…]

Wizualizacja bóstwa jest instrumentem, który ma umożliwić oczyszczenie umysłu , to jest zastąpienie dualistycznego, konceptualnego ujmowania rzeczywistości, tzw. czystym postrzeganiem będącym poza przeciwieństwami.[…]

Kolejną częścią rytuału jest przypomnienie okoliczności pierwszego dokonania przez bóstwo działania magicznego. Odwołaniu się do aluzji mitologicznych towarzyszy przeświadczenie, że w trakcie wykonywania rytuału wydarza się ponownie to samo. Taka rewaloryzacja mocy ma zapewniać skuteczność odprawianego rytuału.

Następny etap- adoracja bóstwa, czyli hołd, ofiary, laudacja itp.- wydaje się mieś podobny przebieg i znaczenie we wszystkich tantrycznych sadhanach.

Później następuje symboliczne przywołanie z pomocą trzech sylab(om a hung) reprezentujących ciało, mowę i umysł buddy- faktycznych cech bóstwa. Aspekt wizualizowany ma się przekształcić w rzeczywiste bóstwo.” (J.Grela, „Mahakala”)

Oczywiście w przypadku Jezusa należałoby użyć chrześcijańskich analogonów.

W przypadku Mahakali/Czarnego 8/1 adept przez cały czas powinien sobie nad jego głową wyobrażać swojego przewodnika lub mistrza .W zależności od celu danego etapu przewodnik ten przybiera inne kolory wskazujące na rodzaj wzbudzonej aktywności:

-żółty (2)dla pomnażającej

-biały(6) dla uspokajającej

-czerwony(5) dla przyciągającej

-czarny(8/1 i 8/2) dla gwałtownej, tzw. odwracanie czyli odczynianie uroków

Oczywiście w zależności od celu naszej sadhany możemy przywoływać w ten sposób wyższe poziomy:

-świetliście czerwony/różowy , Czerwony <10

-złoty , Metatron 8/3

-mgliście mleczny Brahman 8, jako całość 1/2/3.

-błękitny czyli Paramatmana 7+

-świetliście fioletowy/ultrafioletowa przezroczystość, Atman 7

– cytrynowy/biały/pomarańczowy odpowiednie poziomy warstwy buddycznej 6.

W przypadku egregora Jezusa rolę adresu odpowiedniej przestrzeni, nad głową egregora, spełnia aureola.

Przy pierwszej próbie wizualizacji egregora/jidama Jezusa lub jego świętych natychmiast zorientujemy się, że aureole jakie otaczają ich głowy są ustawione na poziom Metatrona 8/3.Są złote. Można przy odrobinie koncentracji zmieniać ich kolor i ukierunkować moc Jezusa na odpowiednio niższe zadanie.

We śnie progresywnym daje się zauważyć pewną trudność przy podłączaniu się do egregora Jezusa której nie jesteśmy świadomi na jawie ani w modlitwie. Wynika ona z różnicy poziomu energetycznego. Wierni którzy są dawcami i współuczestnikami ciała mistycznego Jezusa są dokowani bezproblemowo ponieważ używają słów i wyobrażeń kluczy. Podróżnicy którzy nie utożsamiają się z tym egregorem na co dzień są narażeni na „szok bezpośredniego kontaktu”, swoiste porażenie wynikające z braku specyficznego „transformatora”. Dlatego warto poprosić przed snem o utworzenie osobistego portalu dokującego do takiego egregora jak Jezus, można zastrzec aby połączenie było blokowane w razie gdyby egregor próbował pobierać energię od nas. Mój wygląda jak papież z podniesionymi do góry rękami. Oczywiście sen sam zaproponuje formę takiego połączenia nie powinno się go wymyślać samemu.

To może zaskakujące ale Źródło Świadomości 8-12 nie jest mściwe. Nasze nieposłuszeństwo traktuje jako dodatkowe zaangażowanie i docenia nasz wysiłek. Nauczono nas, że krytyczne, niezależne, pozbawione lęku myślenie o sprawach boskich jest wyrazem działania sił demonicznych. To tylko urojony świat przejawienia dający się formatować na różne sposoby, tym łatwiej im więcej samoświadomych bytów w to się angażuje.

W moim przekonaniu warto zwrócić uwagę na to, że w zasięgu ręki mamy ogromne źródło mocy, związane z dominującą na tym obszarze religią które możemy wykorzystywać bez wikłania się w zawiłe i niejasne intencje kościołów chrześcijańskich i posłużyć się ukształtowanym przez nie egregorem do realizowania własnych celów, bliższych czy dalszych. Doświadczenie metafizyczne powinno bowiem być ściśle powiązane z naszym życiem codziennym i być spójne a nie dzielące naszą świadomość na nieprzydatne sacrum i przydatne profanum.

Celem tych działań oczywiście jest nieteizm. Świadomość Źródła pozbawiona jakichkolwiek form wyobrażeniowych. Ateizm/Nieteizm mało elastycznym umysłom zachodu wydaje się być materializmem. Tymczasem brak wyobrażeń Boga jest jedynym sposobem na uniknięciem pochwycenia przez pola egregorialne.

Twierdzenie że religie teistyczne są postępem, źródłem etyki, jest nieprawdą.

Systemy nieteistyczne wydają się być najwyższą formą religijności bo kto inny poza dawnym Adżiwiką czy dzisiejszym Dżinistą mógłby zaproponować przypadkowo spotkanemu na ulicy człowiekowi z zachodu, bezinteresowne wzięcie na siebie jego grzechów, przeszłych i przyszłych ???

Najstarsze religie nieteistyczne takie jak religia Adżiwików której poglądy wynikały z tego samego Źródła co poglądy wszystkich śniących, z przestrzeni Wielkiego Snu, religie Konieczności, chętnie dyskredytowane w wiekach Czarnych,(Maha)Kalijugi, zabarwionym lekceważeniem określeniem, skrajnego determinizmu, nie powodowały, jakby oczekiwał tego dzisiejszy „człowiek religijny” rozpasania a wręcz przeciwnie,skrajny ascetyzm i tkliwy szacunek dla wszystkich form życia.

Narodzony w stajni , Gośala (Makkhali), głosiciel Adżiwikizmu nie przez przypadek zyskał przewrotne odzwierciedlenie w innym narodzonym w stajni i w jego prawdziwym kreatorze, Metatronie, spoczywającym w pobliżu Nicości 8/2, w Polu Rozpadających się i Powstających (naprzemiennie) Form-pojazdów Świadomości, Ri-Polu, Polu Powstających i Zdychających Koni.