Jak przedstawia się percepcja na poziomie Świadomości który obejmuje jednocześnie wszystkie byty jednostkowe?
Sen pierwszy.
Żołnierze w dwuszeregu maszerują tyłem i każdy z szeregów zatacza idąc wciąż tyłem pętlę. Jeden szereg skręcając w lewo drugi w prawo i wciąż tyłem po zatoczeniu pętli idą obok siebie dwoma szeregami. Kiedy to narysowałem wygląda jak linie sił pola magnetycznego.
Drugi sen. Mężczyzna co kilka chwilę siada z szeroko rozstawionymi nogami na krześle. Kiedy tylko usiądzie , pomiędzy jego nogami siada kobieta. Kobieta siada niżej , „na ziemi”, opierając się plecami o uda mężczyzny. Siadając podchodzi do nie go tyłem.
Wrażenie mam co najmniej dwojakie.
To rodzaj zaufania ale i ślepego wykonywania swojej roli a również jakaś dyscyplina która jest tak oczywista że nie podlega żadnej dyskusji. Jest siła męska, sprawcza i żeńska wykonawcza, ślepo posłuszna. Na dodatek magnetyczna!
Przez drugie pół nocy siedziałem z jakimś facetem na dachu wieżowca , coś mi przez ten czas tłumaczył. Jednak zapamiętałem tylko ostatnią radę jakiej mi udzielił nad ranem. To była raczej projekcja do mojego umysłu niż słowa. Ostrzegał mnie abym niczym nie rzucał w tych którzy stoją na krawędzi dachu zwróceni tylnym przodem do krawędzi, bo się przestraszą .Tam przed nimi bowiem nie ma niczego. To znaczy jest Nicość.
Po obudzeniu jednak nie to mnie zdziwiło, no bo wiadomo, że jak się stoi zwróconym w stronę zwierciadła nie powinno się go mylić ze swoją rzeczywistością. Przyszła mi do głowy myśl straszniejsza. Że nasz ludzki przód , wszystkie nasze zmysły do postrzegania przestrzeni, cała nasza percepcja i anatomia przystosowana jest do chodzenia do tyłu co z przyzwyczajenia określiliśmy przodem !!! Oczywiście walnęlibyśmy w coś poruszając się na jawie do tyłu ale być może utrwalonego na jawie wyobrażenia nie powinniśmy przenosić do snu.
Trzeba by się zapytać co by się stało we śnie gdybyśmy zaczęli chodzić naszym wyobrażeniem anatomicznego tyłu do przodu?
Zasięgnę opinii Michała Sędziwoja, barona de Seruebau, największego alchemika XVI wieku. Zapytamy go dlaczego elementy Przejawienia poruszają się tyłem, może on coś wie ?
Bieganie do tyłu.
My, to znaczy kilka osób i chyba ktoś taki jak policja stoimy naprzeciw siebie na dwóch przeciwległych skarpach które opadają w nieckowate obniżenie które nas od siebie oddziela.
My zaczęliśmy , jak to się kiedyś ładnie mówiło, urągać „policjantom” z tamtej strony niecki.
Ja stosunkowo najmniej byłem w te zaczepki zaangażowany bo z natury nie lubię przesadzać 🙂 Faceci którzy jak wspomniałem przywodzili na myśl policję byli nieumundurowani ale represyjni. Niespodziewanie szybko znaleźli się po naszej strony podejścia z niecki ale ponieważ najbardziej odstawałem od powierzchni gruntu (!!!) to mną się zajął największy z nich. Zaczęliśmy z sobą zapasy. Obydwaj byliśmy jacyś śliscy, jakby naoliwieni ,więc wszystkie chwyty i jego i moje ześlizgiwały się z przeciwnika. Przypominało to zatem nie walkę a wzajemny masaż. Mój wielki przeciwnik miał jednak nade mną istotną przewagę. Był ode mnie dużo większy i cięższy mimo, że nie mógł mnie uchwycić swoją masą pchał mnie w lewo pod górę.
Obudziłem się i od razu zorientowałem, że to nie jest policja przejawieniowa tylko Czarni, czyli strażnicy karmy. Ten wielki był chyba ich szefem mógł być Czarnym 8/1.
Skoro tak , czyli tak że bieganie do tyłu jest walką z własnym cieniem to postąpię z nim nieco inaczej .
Zasnąłem i znowu jest nas kilku, wchodzę przez otwarte drzwi w głębi ekranu śnienia i zaraz za nimi po lewej patrząc od strony obserwatora ekranu (jestem w dwóch formach, uczestnika i obserwatora) widzę jakieś człekokształtne Coś. Walę go w łeb bez ostrzeżenia ale w związku z tym, że głowa nie chce się mu oderwać zaczynam pięścią wbijać mu głowę do środka tułowia. Kiedy skończyłem swoją robotę jakoś tak mimowolnie, chyba żeby w sztukach się zgadzało zacząłem mentalnie tworzyć kopię tego przed chwilą pobitego przeze mnie. Kopię z papieru, z jakichś starych gazet, na szczęście szybko się zorientowałem i tę odrastającą kopię cienia również pogniotłem.
Trzeci sen nad ranem ograniczył się do podróży , najpierw moi a potem samochodem szefa z 4 poziomu, mentalnego. Siedzę w samochodzie szefa na tylnym prawym siedzeniu i spoglądam na podsufitkę gdzie utworzyła się czerwona plama z rdzy przesiąkającej z dziurawego dachu. Żona szefa która siedzi a właściwie prawie leży na siedzeniu z lewej strony stopą zasłania ową plamę żebym nie odniósł złego wrażenia. Mówię że nie ma czego się wstydzić mój samochód na prawych drzwiach i z tyłu na bagażniku też rdzewieje.
Jak ukazują nam to sny,walka z cieniem jest niestety skazana na ciągłe zapasy i jak widać nawet na poziomie 4 poziom kauzalny(5) wciąż przecieka i prowokuje nas do tworzenia nowych cieni i wymaga ciągłej z nimi walki choć trzeba przyznać, że z czasem polem walki stają się coraz wyższe poziomy urojeniowości.