De venatione sapientiae
Wprowadzenie
Rozpocznę od krótkiego omówienia dzieła Nishidy Kitaro, jego logika paradoksowa i filozofia nicości absolutnej zyskała bowiem potwierdzenie w trakcie moich badań nad strukturą rzeczywistości prowadzonych za pomocą snu progresywnego. Da zatem świetną podstawę do jej dalszej analizy. Aby zapoznać się szerzej ze snem progresywnym należy sięgnąć po „Krajobrazy mojej duszy ,księgę o podróży nocnej” , sześciotomowy dziennik śnionych podróży do miejsca najbardziej paradoksalnego.
Większość z Państwa zapewne nie zna tego autora, postaram się zatem nieco przybliżyć jego osobę i dzieło, jak również porównać jego tezy z własnymi obserwacjami we śnie.
Nishida Kitaro (1870-1945) jest twórcą filozofii nicości absolutnej (zettaimu), uważa się go za najwybitniejszego współczesnego filozofa japońskiego.
W niniejszym artykule przeanalizuję kluczowe pojęcia filozofii Nishidy. Wykażę, w jaki sposób Nishida – który twierdził, że jego filozofia nicości absolutnej nie jest ani mistyczna, ani irracjonalna – w jednym systemie łączy harmonijnie filozofię religii z filozofią nauki; ponadto porównam jego wnioski z moimi, które uzyskałem w trakcie śnienia progresywnego. Moje pełne stanowisko w tych kwestiach można poznać w ostatniej części „Krajobrazów mojej duszy, księdze o podróżny nocnej”, noszącej podtytuł Codex Gigas.
Rozpocznę od refleksji natury ogólnej.
Uważam, podobnie jak Nishida Kitaro, że za rozwój duchowy nie powinni się brać wszyscy, bo taka jest akurat moda lub mają taki pomysł na spędzenie czasu. Najczęściej chcą znaleźć się w pierwszej lepszej grupie, która da im wsparcie i pozbawi lęków egzystencjalnych. Autosoteriologia, czyli samozbawienie, jest iluzją tworzoną przez ja, które – aby się wzmocnić – potrafi wejść nawet na ścieżkę „rozwoju duchowego”, czyli z duchowości uczynić niejako swoją specjalność, którą rozwijając (poprzez kolekcjonowanie, naśladowanie, lekturę relacji osób w jego mniemaniu, czyli mniemaniu ignoranta, duchowo rozwiniętych) – będzie gnębić i zyskiwać przewagi mentalne wobec innych i czerpać ze swojej „posługi” egoistyczną satysfakcję lub dochody.
Prawdziwe pragnienie spotkania Absolutu, powrotu do Źródła, nie ma nic wspólnego z przyjemnością i miłą ekscytacją, tak jak miłość traktowana serio w ostatecznym rozrachunku nas wypala, tak ten stan nie jest uczuciem, lecz poziomem Świadomości, który pożera nasze ja. Podobnie jest i z wezwaniem do powrotu ku Źródłu: pochodzi z naszych wyższych struktur Świadomości. Jeżeli kogokolwiek perspektywa takiego wypalenia, utraty ja przeraża – powinien zastanowić się, czy to właśnie nie przemawia ego, które chciałoby uniknąć konfrontacji ze Źródłem Świadomości, czy to nie ono jest tym przerażaczem. A jeżeli tak, to na nic zdadzą się nasze wysiłki „duchowe”, więc nie warto się nimi zajmować i tracić czas na duchowe pozy. Należy poczekać na prawdziwe wezwanie. Na to, co chrześcijanie nazywają łaską wiary.
Utrata ja w wyniku „rozwoju”, która przeraża „normalnego” człowieka, nie wygląda tak, jak spodziewa się przeciętny zjadacz „duchowych” treści. Nishida, stosując swoją logikę paradoksu, wyjaśnia, że polega to na zupełnie czym innym:
„Chociaż w świecie absolutnie sprzecznej samotożsamości [inaczej Nishida określa to absolutną nicością, co ja nazywam Nieprzejawieniem i wnętrzem Szczeliny 8-12] jedno jest wszystkim, a wszystko jest jednym, to każda jednostka zachowuje swoją autonomię. Oczywiście jest to autonomia zgodna z logiką paradoksu, czyli stan, w którym jednostka jest autonomiczna i jednocześnie jest nieautonomiczna”.
Ja określam ten stan Świadomości Świadomością Świadka, którą przyjmuje zaawansowany podróżujący w snach.
Nishida kwestię samozbawienia ujmuje w ten sposób:
„Uważam bowiem, że także w zen oświecenie nie jest osiągane o własnych siłach, gdyż podmiot nie może przekroczyć samego siebie. Mistrz zen, Bankei Yotaku (1622-1693), porównywał takie podmiotowe dążenia do samoprzekroczenia, do skazanej na niepowodzenie próby zmycia krwi krwią. Z kolei w szkołach buddyzmu, które określa się mianem „łatwej ścieżki” [dotyczy to każdej religii, również chrześcijaństwa – JB], adept, wbrew swoim oczekiwaniom, napotyka piętrzące się trudności. Sam Shinran twierdził, że „nikt nie osiągnął czystej wiary, chociaż droga do niej jest łatwa”. Miał na myśli właśnie to, że samo powtarzanie inwokacji do Buddy Amidy nie gwarantuje oświecenia automatycznie, gdyż niezbędnym warunkiem jest prawdziwa wiara w inną moc, oznaczającą całkowite wyzbycie się własnej mocy w akcie samonegacji, który sam w sobie jest paradoksem – podmiot musi zanegować sam siebie, ale dopóki stara się to uczynić, nie może tego dokonać, gdyż cały czas jest obecne to, co powinno być zanegowane.”
Właśnie ten moment ma na myśli Castaneda, opisując skakanie w przepaść uczniów Don Juana. Ci, którzy poddają się iluzji posiadania ja, spadają na jej dno, do minusowości, jak ja to nazwałem, zaś ci, którzy nie tracąc ja, nie traktują go jak „własnej własności”, zyskują Świadomość Świadka i stają się jednym ze Świadomością Źródła. Trzeba się zwyczajnie puścić tej iluzji, jaką jest Przejawienie wypełnione indywiduami. Nishida definiuje to jako absolutną sprzeczność samotożsamości.
W odróżnieniu od dwuwartościowej logiki klasycznej, w której prawdą jest albo afirmacja, albo negacja – logika paradoksu jest jednowartościowa, ponieważ prawda jest tylko jednoczesną negacją i afirmacją.
Paradoks u Nishidy jest zawsze paradoksem prawdziwym, w przeciwieństwie do paradoksu pozornego, tzn. takiego sądu, w którym każdy ze sprzecznych ze sobą elementów dotyczy innej sfery (czasowej i/lub przestrzennej), np. idzie dwóch studentów: jeden w płaszczu, drugi na uczelnię, taki paradoks pojawia się w rezultacie nieścisłego sformułowania sądu.
Z punktu widzenia logiki klasycznej – to, co jest sprzeczne, nie może się łączyć; właśnie dlatego, że nie może nastąpić połączenie, mówimy o sprzeczności. Jeżeli tylko istnieje najmniejszy punkt styczności, nie może być mowy o sprzeczności/paradoksie.
Nishida jednak starał się właśnie udowodnić, że to logika paradoksu, a nie logika klasyczna opisuje prawa rządzące rzeczywistością.
Był przekonany, że rzeczywistość jest światem absolutnie sprzecznej samotożsamości, którego prawa i struktury są logiczne.
Każdy element świata, będąc odrębnym i niepowtarzalnym, jest bowiem jednocześnie tożsamy z wszystkimi innymi elementami; ujrzeć w ten sposób rzeczywistość może jedynie osoba, która doświadczyła duchowego przełomu, oznaczającego przekroczenie dualizmu podmiotu i przedmiotu poznania.
Z punktu widzenia logiki absolutnie sprzecznej tożsamości (absolutnej nicości, dla mnie to poziom Nieprzejawienia Szczeliny 8-12) przeciwieństwo tezy i antytezy jest tożsame z syntezą. Synteza w takim ujęciu jest właśnie absolutnie sprzeczną tożsamością, ponieważ przeciwne elementy (teza i antyteza) są połączone, chociaż nie mają najmniejszego punktu styczności. Według Nishidy tak pojęta synteza, rozumiana jako nierozwiązany paradoks, nie jest postulatem rozumu, ale formą rzeczywistości. Synteza jednego i wielości nie oznacza jedni, w której odrębność jednostkowych cech została w jakikolwiek sposób zniesiona czy zawieszona – ”Wielość pozostaje wielością, a jednak jest jednym; jedno pozostaje jednym, a jednak jest wielością. Właśnie w takim sensie nasze ja (1-5) i Świadek (8-12) jest jednocześnie jednym i tym samym, ale i osobnym zarazem.”
Nishida twierdził, że logika Hegla nie jest „absolutną dialektyczną logiką”. Prawdziwie dialektyczna logika jest jedynie logiką absolutnej sprzecznej samotożsamości, czyli logika paradoksu. Dla Nishidy niezwykle ważny był aspekt bezruchu, który przez Hegla był całkowicie pomijany. Nie ma w filozofii Hegla także odpowiednika pojęcia intuicji aktywnej, która „ustanawia i zawiera w sobie rozwój dialektyczny, a jednocześnie ten rozwój wygasza” (to równoznacznik mojego Kryształowego Wiru we wnętrzu Szczeliny 8-12).
W świecie absolutnej nicości mamy bowiem do czynienia z nieskończonym rozwojem (ruchem) i jednocześnie z absolutnym bezruchem, rozumianym jako symultaniczne istnienie wszystkich elementów. (To odpowiednik mojego Pierwszego oddzielającego się, który daje początek Dobrej Matce oraz to, co jest brzemiennym bezruchem, czyli nieporuszony Świadek w swojej fazie potencjalności; w snach jawi się nam to jako rozdzielenie płci aktywna-żeńska i pasywna/potencjalna-męska).
Według Nishidy filozofia Hegla „nie wyszła poza logikę uprzedmiotawiającą”, czyli logikę klasyczną. Błąd Hegla polega na tym, że proces dialektyczny wyprowadzał z tego, co przedmiotowe, a nie ze struktury absolutnie sprzecznej samotożsamości (absolutnej nicości), której uprzedmiotowić nie można.
Co ciekawe, Nishida wpadł również na to, że z absolutnej nicości (8-12 JB) byt się nie wyłania, ale jest absolutnie sprzecznie samotożsamy z bytem. Absolutnej nicości nie da się badać, ponieważ nie da się jej uchwycić przedmiotowo i tu Nishida się myli, bo w Śnieniu Progresywnym można to zrobić symbolicznie, o czym Nishida nie mógł wiedzieć, bo nie był podróżującym we śnie.
Według Nishidy badać się – da nicość względną (dla mnie to Nicość poziomu ósmego), ponieważ nicość względna jest nie-bytem, antytezą bytu, brakiem bytu. Nishida nie jest świadomy, no bo i skąd, prowadzi przecież analizę mentalną (poziom 4) podpartą intuicją (6-8), że Nicość poziomu ósmego to świat formowania się Nieprzejawienia w Przejawienie, granica 8/9.
Według Nishidy zatem, absolutna nicość jest i nie jest jednocześnie bytem. Równocześnie jest ruchem i bezruchem. Co więcej, „Rzeczywistość w swoim czasowym aspekcie jest bezczasowa i bez ruchu, a jednocześnie czas płynie od nieskończonej przeszłości do nieskończonej przyszłości.”
Nishida nie przypuszczał jednak, że całe przejawienie jest jedynie tkaniną „wyświetloną” przez Nieprzejawienie i obiektywnie, z punktu „widzenie” Źródłowego Świadka, jest jedynie jego iluzją, dlatego i tu się Nishida akurat nie mylił. Przejawienie nie jest emanacją, bo jest spolaryzowanym pod kątem dziewięćdziesięciu stopni, współistniejącym (splątanym) z Nim odbiciem Źródła (pierwsze zwierciadło jest tożsame z poziomem 13 i jest wewnętrzną warstwą Kryształowego Muru, czyli wnętrzem Granicy 8/9, inaczej mówiąc, najbardziej – z punktu widzenie Źródła – skrajną krawędzią Szczeliny 8-12). Cały iluzoryczny dramat Przejawienia rozgrywa się zatem na wewnętrznym ekranie Szczeliny 8/12 (niejako na zwierciadlanej ścianie Granicy 8/9, krawędzi Szczeliny 8/12), a jego pozorna głębia czasowo przestrzenna jest tylko serią odbić w kolejnych zwierciadlanych odbiciach. Oczywiście wszystko, co znajduje się po tamtej (dla nas) stronie Nicości poziomu ósmego, należy wziąć w symboliczny cudzysłów. Einstein się nie mylił: to co w jednym układzie może być dwoma punktami, które następują jeden po drugim, kreując czas i przestrzeń, w innym układzie odniesień może być bezczasowym bezwymiarowym punktem. Tak właśnie uszyte jest Przejawienie z bezwymiarowego, bezczasowego Źródłowego punktu i z jego spolaryzowanego o dziewięćdziesiąt stopni obrazu; w snach to Pierwszy Oddzielający się (ten bardziej męski androgyn) i Matka (w fazie Lilit to bardziej żeński z androgynów) – w snach często przybierają postać dziadka lub babci – i właśnie dlatego Przejawienie ma tendencję do zanikania (entropia) i musi być wciąż równoważone przez ciągłe pojawianie się bytów (powiedzmy że to coś na kształt wielkich wybuchów).
(Fragmenty tekstu objęte cudzysłowem pochodzą z książki Agnieszki Kozyry ”Filozofia nicości Nishidy Kitaro”)
Korekta przez: Roma Wolny (2016-09-24)