„Postęp ma w ogóle to do siebie, że zdaje się dużo większy, niż rzeczywiście jest”
Nestroy
„Gdy ktoś chce mi powiedzieć całą prawdę – zauważa postmodernista Gianni Vattimo – z pewnością chce mną zawładnąć. Dąży do tego zarówno teizm jak i ateizm, ale nie ma już absolutnych prawd – są tylko interpretacje.”
Osoby wciąż posługujące się przednowoczesnymi i nowoczesnymi, tymi sposobami myślenia które poprzedziły czasy ponowoczesne, starymi algorytmami myślowymi, na obronę swojej argumentacji mają już tylko rosnącą napastliwość, próbę zastraszenia polemistów urojoną karą za złamanie domniemanego monopolu na jedyną prawdę. Wiedzą dobrze, że w ich systemach wszystkie demony zrodziły się z dawnych bogów. Bronią zatem swoich pozycji myślowych, czując przez skórę, że właśnie spotyka ich ten sam los, że stają się na naszych oczach demonami i o paradoksie, właśnie w ten sposób nimi się stają.
J.Bzoma „Philonirische Untersuchungen”
1. Augustyn w Wyznaniach 1/8:’ Gdy starsi wymieniali na głos jakąś rzecz i stosownie do
dźwięku ciałem się ku czemuś zwracali, widziałem i rozumiałem, że nazywają oni tę
rzecz za pomocą tego właśnie dźwięku, który wydają, ilekroć chcą na nią wskazać. A że tego właśnie chcą, to było widać z ruchów ciała, z owych przyrodzonych niejako wyrazów mowy, którymi są mina, spojrzenie, gest, oraz brzmienie głosu ujawniające nastrój duszy, która czegoś pragnie, coś ma, coś odrzuca lub czegoś unika. Słysząc często te słowa użyte na właściwym miejscu w różnych zdaniach pojmowałem stopniowo, jakich rzeczy miałyby być znakami, a wprawiwszy do tych znaków usta, odtąd wyrażałem już nimi swe własne życzenia”. (Przekład J. Legowicza)
W słowach tych otrzymujemy, jak sądzę, określony obraz istoty ludzkiego języka. Mianowicie taki: wyrazy języka nazywają przedmioty — zdania są splotami takich nazwań. W tym obrazie języka odnajdujemy źródła idei: każdy wyraz ma znaczenie. Znaczenie to jest wyrazowi przyporządkowane, jest przedmiotem reprezentowanym przez wyraz. W sprawie różnic między częściami mowy Augustyn się nie wypowiada. Kto w taki sposób opisuje uczenie się
języka, ten myśli, jak sądzę, przede wszystkim o rzeczownikach, takich jak: „stół”, „krzesło”, „chleb”, oraz o imionach osób; dopiero w drugim rzędzie o nazwach czynności i własności, a o pozostałych częściach mowy jako o czymś, co się z czasem wyjaśni. Pomyśl więc o takim oto użyciu języka: wysyłam kogoś po zakupy. Daję mu kartkę, na której znajdują się znaki:
„pięć czerwonych jabłek”. Ów ktoś niesie kartkę do sprzedawcy, ten otwiera skrzynię ze znakiem „jabłka”, następnie odnajduje w tabeli wyraz „czerwone” ze znajdującą się obok niego próbką koloru, wreszcie wypowiada ciąg liczebników głównych — przyjmuję, że zna je na pamięć — aż
do słowa „pięć”, przy każdym liczebniku wyjmując ze skrzyni po jednym jabłku w kolorze próbki. Tak, i podobnie, operuje się słowami. „Skąd on jednak wie, gdzie i jak szukać winien wyrazu 'czerwone’ i co począć z wyrazem 'pięć’?” Cóż, przyjmuję, że działa on tak, jak to opisałem. Objaśnienia mają gdzieś swój kres. — Ale co jest znaczeniem wyrazu „pięć”? — O czymś takim nie było wcale mowy, a tylko o tym, jak wyraz „pięć” został użyty.”
Wittgenstein- Dociekania filozoficzne
Historia snu wymaga jeszcze napisania a wejrzenie w nią-zdecydowanego obalenia za pomocą danych historycznych przesądu o przyrodniczym uwarunkowaniu[snu]. Śnienie ma udział w historii.
Walter Benjamin-Pasaże
Czym jest sen ? Polem świadomości różnicującym się na oddzielne fluktuacje o rosnącej samoświadomości. Umysł ludzki nadaje im kształty znane z jawy według specyficznego klucza który można rozpoznać zadając Świadomości pytania szczegółowe. Można z Polem Świadomości uzgodnić warunki przekazu pomiędzy naszym światem linearnym a Jej Światem polowym. Świat snu jest pozbawiony strony zewnętrznej, odwrotnie do świata jawy gdzie na co dzień mamy do czynienia jedynie ze stroną zewnętrzną, nawet otworzenie ciała wciąż w zadziwiający sposób pozwala nam doświadczać tylko jego zewnętrzności ,nawet kiedy posuniemy się do analizy w skali komórkowej i mikroskopowej. Świat snu jest do tego stopnia pozbawiony strony zewnętrznej, że kiedy próbujemy przekroczyć trójwymiarowe tło we śnie świadomym zasypiamy we śnie. Zewnętrznością snu zatem nie jest jawa , zewnętrznością snu jest przestrzeń oddzielona granicą świadomości 5/6 jaką znamy ze świata czasu i przestrzeni , przyczyny i skutku. Świat snu pozaświadomego jest tak gęsty, że nawet narracja jaką przedstawia nam umysł po obudzeniu jest dziwnie gęsta i pozbawiona odległości, nawet zdawałoby się przestrzeń senna oddzielająca senne postaci i przedmioty jest rodzajem istnienia. Po przebudzeniu doświadczamy zdziwienia odległościami na jawie i ich brakiem w snach nieświadomych. (W OOBE-3 , LD-4 czy RD-5 przedmioty są już pooddzielane pustą przestrzenią tak jak na jawie).
To odczucie wypychającej gęstości snów nieświadomych powyżej granicy 5/6 i podzielenie 'nas’ na obserwatorów i nas uczestników sennej narracji, pozornie oddzielnych od siebie, można by nazwać fałdą Świadomości. Dla nas sen z tych poziomów jest jej pierwszym doświadczeniem ale pierwotny poziom tego podzielenia na podmiot i przedmiot percepcji znajduje się znacznie wyżej, w Nieprzejawieniu 8-12 gdzie od Źródłowej Świadomości oddziela się Pierwszy który zaprzecza jego Jedności. Sięgając do Genesis znajdziemy określenie Logos, rodzaj wibracji która wyłaniając się z Boga staje się przyczyną powstania wszystkiego co przejawione. Gdyby chcieć konsekwentnie zbadać tę kwestię z wykorzystaniem narzędzi teologii chrześcijańskiej to Logos jest Jezusem i Szatanem jednocześnie 🙂 Oczywiście to pułapka zastawiona na samych siebie przez teologów którzy nie doświadczając wglądów mistycznych całą koncepcję wyprowadzili z najpłytszej warstwy narracyjnej Pięcioksięgu i w trakcie dyskusji pomiędzy sobą.
Za jakiś czas 'ja’ potrzebuje powrócić do owej ściśliwości, to naturalny proces zachodzący w relacji pomiędzy Przejawieniem(1-8) a Nieprzejawieniem(8-12), wciąż dążą do jedności i jednocześnie do różnorodności (stąd wynika pozaczasowa Konieczność) wtedy świadomość jaką 'ja’ posiadło , świadomość oddzielności od Źródła przyjmuje znak odwrócony i to przed czym uciekało teraz je przyciąga. Lepkość, potrzeba powrotu do Źródła, przy odpowiedniej uważności, daje się doświadczyć również na jawie. Najczęściej przejawia się jako obsesyjna chęć poznania ostatecznej prawdy. Niestety to czyste pozbawione chęci wywyższenia się nad innych pragnienie jest często wykorzystywane przez instytucjonalne religii albo zwykłych oszustów, jako możliwość pochwycenia powracającego w urojeniowe raje które właśnie dzięki takim siłaczom duchowym mogą istnieć w Przejawieniu kosztem odcięcia im dalszej drogi do Źródła.
Co z tego wszystkiego wynika dla nas, śniących ? Przywykliśmy sądzić, że nasza świadomość pochodzi z wnętrza naszego organizmu, najczęściej umysłu lokalizowanego przez nas w głowie, dopiero śnienie uzmysławia nam, że pochodzi ona z zewnątrz a nasze jej odczuwanie na jawie we własnym wnętrzu bierze się z tego, że percepcja jawy ogniskuje się poprzez zmysły w ciele , w przeważającej większości w głowie. Kiedy zdamy sobie sprawę, że świadomość konstytuująca nasze jawowe 'ja’ jest na zewnątrz nas (to to samo co obrót na granicy 5/6 we śnie) jasnym stanie się czym jest aura nas otaczająca postrzegana przez niektóre osoby. W snach z ponad granicy 5/6 Świadomość jakiej doświadczamy wręcz rozdziela się, na nas takich jakich siebie znamy z jawy i na nas Obserwatorów z przestrzeni Duszy 6-8. Kiedy doświadczymy świadomości zewnętrznej, spoza naszego ciała fizycznego zdamy sobie sprawę, że na jeszcze wyższym/głębszym poziomie percepcji nie ma żadnej odległości pomiędzy tym co na zewnątrz ciała i tym co wewnątrz(Odpowiada to we śnie granicy 8/9 odwracającej percepcję „do góry nogami”). Dotyczy to również przedmiotów i bytów które postrzegamy jako znajdujące się na zewnątrz nas na jawie. To niesie z sobą dodatkowe zrozumienie, niejako przy okazji, że wszystko co wyłania się przed naszymi oczami na jawie musi być samoświadome podobnie do nas bo swoje wyłonienie się z próżni zrealizowało w tym samym mechanizmie w którym my wyłoniliśmy się w świecie, w tym świecie materii. Poprzez iluzję bycia oddzielnym(a to wymaga samoświadomości) od niezróżnicowanego pola Świadomości. To jednak nie koniec tej dziwnej relacji pomiędzy małą świadomością 'ja’ a niezróżnicowaną podstawą Świadomości z której to pola się owe iluzje oddzielnego istnienia wyłaniają. Identyczny mechanizm obserwujemy w zjawisku określanym reinkarnacją. Po śmierci organizmu biologicznego który żył w iluzji, że jego świadomość ulokowana była wewnątrz ciała, na zewnątrz pozostaje owa forma świadomości zewnętrznej która odwracała swoją percepcję przy udziale umysłu o 180 stopni. Forma ta tworzona a właściwie wciąż wzmacniana(bo dziedziczona po poprzednim istnieniu) jest od urodzenia. Na jej strukturę składają się wszystkie wyobrażenia podtrzymywane poprzez całe życie biologicznego ciała. Wyobrażenia te przybierają formę subtelnie materialną bo trudno nazwać je już duchową tak trwałą, że nie zanika wiele dni, miesięcy a czasem lat po śmierci biologicznego umysłu. Ta subtelna skorupa/przetrwała forma urojeniowa, opanowuje nowo kształtujący się zarodek istoty o potencjale rozwinięcia odpowiedniej pojemności mózgu i tworzy dla niego matrycę , DNA komórek zarodka jest rodzajem rezonatora rozwijającego ciało i tworzącego samoidentyfikację odpowiednią do subtelnej formy myślokształtnej pozostawionej przez poprzedniego użytkownika tworząc nową iluzję bytu oddzielnego od niezróżnicowanego pola Świadomości. Znowu widzimy że jest odwrotnie niż by się mogło zdawać. To karma tworzy nasze 'ja’ a my powiększamy ją lub wygaszamy jedynie reaktywnie ! Nie możemy zatem twierdzić, jak wydaje się większości wierzących w karmę, że rodzimy się ponieważ mieliśmy taką karmę. Właśnie taki proces miał na myśli Siakjamuni kiedy pytany przez uczniów zaprzeczał istnieniu podstaw do tego by twierdzić, że karma realnie istnieje. Cykl narodzin w urojeniowym świecie pozytywowo-negatywowym dla takiej urojeniowej matrycy kończą się w momencie kiedy wszystkie iluzje ją tworzące zostają poprzez aktualną kopię użytkownika rozproszone a matryca karmiczna rozpuszczona, w ten sposób matryca urojeniowa jako zaburzenie niezróżnicowanego pola Świadomości zanika a wszystko co wydawało się oddzielne od otoczenia zlewa się w jedno z otoczeniem które okazuje się jedynie niezróżnicowanym polem Świadomości Źródłowej. Pierwszym stopniem urojeniowego splątania dla naszego przejawienia jest poziom 8/3 (Metatron) wyłaniający się z 8/2(Nicość) i formujący swoje urojenie w tańcu ze swoim odbiciem 8/1(Nigredo/Albedo).Tworząc kolejny stopień splątania w postaci 7+(Naddusza) z kolei stając się macierzą wszystkich poziomów 7(Dusza indywidualna) a ta z kolei 6(Dom aspektów Duszy). To ta część splątania która jest „na zewnątrz nas” i stanowi kanwę dla naszego osobistego wątku iluzji (małej karmicznej matrycy), że świadomość jest wewnątrz nas i jest oddzielna od wszystkiego co nas otacza, stąd obrót o 180 stopni na granicy 5/6. Mylił by się jednak ten kto wysnuł by wniosek, że aura jaką można dostrzec dookoła ciała fizycznego to jego Dusza 7. Aura to myślokształtne zanieczyszczenia z poziomów 2,3,4 i 5 które w postaci barw żółtej,zielonej,niebieskiej i czerwonej zasłaniają świetlistą ultrafioletowość Duszy 7. Kiedy zniknie urojeniowość tych poziomów(1-5) spod niej dopiero wyłoni się świetlisty ultrafiolet Duszy 7. Stąd aureole wokół prawdziwie zrealizowanych świętych. Osiągnięcie tęczowego ciała to urzeczywistnienie za życia całkowitego rozpuszczenia urojeń myślokształtnych poziomów1-5(mała karma) i wyłonienie się w jego miejscu Świadomości Duszy 7. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że Dusza 7 również pozostaje w iluzji bycia oddzielną od Źródła Świadomości i również realizuje swoją karmę (wielką karmę)choć dysponuje nieporównanie mniej materialną świadomością , jej karmę nazywam wielką karmą 1- <10(albo 6- <10). Wszystko co się z nami i wokół nas jak i z duszą dzieje (jesteśmy swoistym rodzajem ekspresji i zakotwiczenia Duszy 7 w oddzielności od Źródła) to co dzieje się w przejawieniu jest wyświetlane z jednego Źródłowego Punktu wewnątrz Nieprzejawienia 8-12.Poziomy Świadomości jakie wyróżniłem w swojej topografii Świadomości są tak naprawdę sobą nawzajem tyle, że są to różne formy iluzji oddzielności. Dopóki pozostają w iluzji transcendencji wobec siebie są rozciągnięte i uwięzione w Przejawieniu(1-8) do momentu kiedy to urojenie zaniknie i wszystkie staną się jednym Punktem Źródłowym i immanentną Świadomością pozbawioną rozbicia na podmiot i przedmiot percepcji. Dla nas Źródło z którego jest wyświetlana ta struktura znajduje się za plecami ciała biologicznego, na wysokości serca, jest czerwonym punktem połączenia ze Źródłową Świadomością <10 Czerwonego , znajdującą się już w Nieprzejawieniu. Tak naprawdę nie ma pomiędzy nimi żadnej odległości ani poziomów względem siebie transcendentnych. Tak przedstawia sobie tę nieodległość umysł dzieląc je na poziomy ponieważ nie jest polowy a linearny i przyczynowo skutkowy.
Zastanawiałem się ostatnio, dlaczego dla Duszy (7) tak istotne są jedynie nasze emocje a nie zdobyta przez nas wiedza czy wyrafinowane myślenie, pozbawione emocjonalnego zabarwienia?
Wydaje się że znalazłem odpowiedź.
Emocje nigdy nie są fałszywe.
Mechanizm działania emocji.
Idę ze swoją animą (żona po prawej) oraz z przewodnikiem/przewodniczką tej przestrzeni (1-5) po lewej. Zbliżamy się do wodnej wieży ciśnień (6-8). Przewodnik/przewodniczka niesie miskę z różnymi zmieszanymi ziarnami. Z wieży wychodzi kobieta z dwiema takimi samymi miskami również napełnionymi. Przewodnicy rozmawiają z umysłu do umysłu. Wychodząca mówi już je nakarmiłam. Nasz/a odpowiada idę pokazać jak to działa. Wychodząca nie jest tym pomysłem zachwycona ale oddala się bez zatrzymywania na prawo (w stronę 4). Wiemy , to przekaz, że w wierzy ciśnień karmione są tym ziarnem myszy(potencjalne stany urojeniowe -2/-3) które stają się końmi (Pole rodzących się/umierających Form , przedsionek Nicości 8/2). Znamienne jest to, że karmienie minusowych zarodków emocji daje w efekcie podwojenie ilości nasion a nie ich ubytek. Nasiona nie trudno się domyśleć czym są , to nasiona karmy która nas ukształtowała do tego życia.
Jako komentarz do tego snu pojawił się ,paradoksalnie przed nim, inny sen. Opowiadał o mojej wizycie w ogromnym zamczysku i spotkaniu z jego kustoszem (po lewej stronie). Jakoś tak w dłuższej rozmowie pojawiła się kwestia wolnych mieszkań w zamku( urojeniowa wersja wnętrza Szczeliny 8-12). Podobno na górnych piętrach można zamieszkać w ogromnych (!) komnatach. Bardzo mi się to spodobało. Na serio zacząłem rozważać czy nie zostawić mojego małego (!) mieszkania i nie przenieść się tutaj. Bardzo lubię taką atmosferę. Podpytuję więc ile to kosztuje. Okazuje się że nic (!). Pytam zatem czy są jeszcze jakieś wolne. Dowiaduję się że jest sporo niezamieszkałych. Jestem nico zaskoczony bo piękne otoczenie, bezpiecznie i za darmo? Nie ma chętnych? Dlaczego ? Okazuje się, że jest spora rotacja (!) ponieważ te idealne wprost warunki powodują że mieszkańcy się szybko zniechęcają.
Emocje mają ścisły związek ze stopniem urojeniowości, najczęściej minusowej, a ta z kolei z karmą którą użytkujemy a raczej ona użytkuje nas. Wzmacniamy/przebudowujemy ją swoimi tworami wyobrażeniowo- emocjonalnymi. Karmę można regulować stopniem iluzji własnej oddzielności od całego Pola Przejawiania. Można się w nią zanurzać lub z niej wynurzać. Przy odpowiednim stopniu świadomości możemy planować „swoją” przyszłą karmę a nawet jej brak. Oczywiście jak już wspominałem to co w swojej formie zmaterializuje karma jako przyszłe życie nie będzie nas personalnie ale kolejne życie będzie czymś do nas podobnym, rodzajem duplikatu oczywiście bez naszej dzisiejszej świadomości personalnej. Ta będzie się tworzyła w kolejnym tworze biologicznym od nowa na kanwie przetrwałej karmy. Jednym słowem dzisiaj tworzymy karmiczną formę dla kolejnego powielenia (1-5), dla kolejnego człowieka . Nazwijmy go karmicznym sobowtórem, synem albo córką.
Gdyby przyszło nam na myśl zachowanie osobowego ja (dzisiejszego Jaśka czy Kaśki) musimy zerwać połączenie z Duszą 7 i stać się oderwaną od strumienia Świadomości(Wielkiej Karmy 1- <10) samodzielną chmurą karmiczną (-2,-3) która już się nie wciela a egzystuje jako byt posesywny/opętujący, pasożytujący na ludziach albo innych źródłach energii 2 i 3, zwierzętach czy bytach astralnych lub niskich egregorach religijnych, narodowych czy wprost satanistycznych.
Sam byłem ciekaw jak sen odpowie na pytanie o różnice pomiędzy uczuciami a emocjami ale to, że odpowie byłem pewien.
Siedzę na podłodze, na wysokości oczu(głowy), mam blat stołu. Nic się nie dzieje. Nawet nie bardzo mnie porusza pojawienie się po tamtej(!) stronie blatu garści naboi. Dopiero kiedy jakaś nieokreślona siła podnosi te naboje i ma najwyraźniej w świecie zamiar zacząć strzelać nimi w moją stronę, oooo……… wtedy pojawiają się emocje 🙂
Oczywiście moja refleksja na ten temat pochodzi z nieco szerszego materiału sennego niż dzisiejszy sen o stole i nabojach.
Uczucia są interpretacją jaką nadaje nasz umysł przestrzeniom(poziomom-blat) jakie obserwujemy/doświadczamy umysłem przemieszczając się w Polu Świadomości. Robimy to w każdej chwili ,na jawie jak i we śnie . I tak, na przykład, nie jest miłością ku komukolwiek podniesienie naszej świadomości do poziomu 7 w wyniku spotkania osoby która w nas taki stan wywołuje i nie jest uczuciem podniosłości przemieszczenie naszej małej świadomości na poziom 7+ w wyniku słuchania Oratorium , hymnu państwowego czy modlitwy a jest rezonansem jaki powstaje w naszym umyśle w zetknięciu z konkretnym poziomem Świadomości.
Nasz umysł ten rezonans personalizuje/nakłada na znane nam już z życia emocje o podobnym zabarwieniu. Same poziomy Świadomości są puste, są jedynie przestrzeniami o różniących się, dla naszego umysłu, pomiędzy sobą „pojemnościach rezonansowych” które odpowiadają na nasz aktualny poziom świadomości , na charakterystykę naszej małej karmy 1-5 w tych zakresach. Tak jak wchodząc kolejno do pustych pomieszczeń, o różnej kubaturze i kształcie i klaszcząc, usłyszymy różne echo. Emocje są odpowiedzią umysłu sformatowanego przez karmę, obciążonego wzorcami reaktywnymi na zapamiętane zdarzenia o podobnej charakterystyce. W jednej osobie spotkanie z bytem z poziomu brahmanicznego, na przykład z Czarnym 8/1 czy Metatronem 8/3 wzbudzi zachwyt czy uległość a w innej strach lub nienawiść. Sam taki spersonalizowany przez nasz umysł byt( w przestrzeni w której go doświadczamy, bo to my go tam spersonalizowaliśmy, to nic innego jak nasze lustrzane odbicie, np.w snach o Bogu Bóg ma naszą nieco zdeformowaną twarz) jest sam w sobie neutralny, nasza jego interpretacja , określenie go Szatanem czy Bogiem i związane z nią emocje są tylko nasze, sformatowane przez karmę której jesteśmy reaktywną projekcją.
Właśnie dlatego Czarny 8/1 przez jednych nazywany Szatanem a przez innych Mahakalą(jego przestrzeń przejawiania się to Kali) ma również swoją Białą postać, nie inaczej Metatron 8/3 który poza Formą Miłosiernego Boga Przejawionego potrafi być mściwym, karzącym, bezwzględnym Ojcem. Tak jak Nicość 8/2 która tworzy lub niszczy formy przejawiające się.
Dla osób które nie znają mojej klasyfikacji poziomów Świadomości przedstawiłem je w punkcie 26.
Wielu z podejmujących trud śnienia progresywnego obawia się, że nie zrozumie wielości symboli które pojawiają się w snach , tym bardziej i ich znaczeń. Tymczasem warto wiedzieć, że to symbole dopasowują się do naszego sposobu ich rozumienia i zawsze dobierają się w takie grupy które są dla nas zrozumiałe choćby w jednej płaszczyźnie. Płaszczyzn takich, pól świadomości jest oczywiście ogromna mnogość ale na ich kontemplacje przyjdzie pora za jakiś czas, kiedy odczytamy ponownie swój dziennik snów za rok, dwa. Niewiele, a może wcale nie różnimy się pod tym względem od kabalistów. Tyle, że karty ich świętych tekstów; Tory, Talmudu , Zoharu czy Sefer Jecira nam zastępuje interaktywny, trójwymiarowym ekranem śnienia.
„Mistyk odnajduje swe doświadczenie w świętym tekście. Często nie da się rozróżnić, czy promieniuje ono z tekstu na niego, czy raczej sam mistyk je do tekstu wnosi. Genialność mistycznej egzegezy polega na ogromnej precyzji, z jaką ta rozsadza dosłowny tekst pisma, zmieniając go w corpus symbolicum. Im precyzyjniejsza taka mistyczna egzegeza, tym większe szanse trwałego uznania tak przeobrażonego tekstu także w sensie dosłowny, tworzącym jedynie bramę, przez którą kroczy mistyk, ale taką którą trzyma on zawsze otwartą.” Gershom Scholem
cd. „Philonirische Untersuchungen”
2.Wszystkie odczucia negatywne wobec wyższych poziomów Świadomości nie powinny być rozumiane jako negacja, brak etyki czy opętanie złem. To naturalny stan samoświadomości lokalnej która realizuje drogę zstępowania, w cyklu składającym się z przejawiania się i powrotu do nieprzejawienia. Przy zmianie kierunku ze zstępującego na wstępujący to co w sferze duchowej budziło w nas irytację teraz będzie powodem naszego zachwytu i atencji.
3.Sny obsceniczne i takie zachowania w snach, które kulturowo są zazwyczaj piętnowane, na przykład kazirodztwo, zdrada, seks przygodny itp. nie powinny być interpretowane przez nas jako nieetyczne, obciążające nas poczuciem winy zepchniętym w nieświadomość, ponieważ są wyrazem nieprzestrzegania ludzkich tabu małej świadomości przez Matkę 10 czy Duszę 7. Sen daje w ten sposób wyraz przekroczenia granicy kulturowej oraz świadomości ludzkiej. Stąd moralnie zaskakujące, nieludzkie, zachowania bogów w mitologiach większości religii. Śmierć w snach jest sygnałem o pojawieniu się w polu naszej świadomości elementów Nieprzejawienia 8-12.
4.Postacie jakie obserwujemy w snach, rozpoznawane przez nas jako konkretnie osoby z naszego życia na jawie nie są nimi we śnie. Te które znamy z życia, których świadomość przenika do naszych snów pojawiają się w nich jako osoby o rysach trudnych do określenia ale towarzyszy im pewność śniącego, że to właśnie one. Osoby których rysy są wyraźnie są projekcjami naszego umysłu nakładanymi na jeden z nurtów świadomości wyłaniający się z Pola. Taki nurt ma jakąś cechę która powoduje, że jawi się nam w formie znanej nam z antroposfery jako osoba ale również jako zwierzę , roślina, minerał znane nam z posiadania konkretnej cechy.
5.Każdy ze stanów świadomości zmierzających do jej podwyższenia ma w snach cechy wznoszenia się lub wzrostu temperatury, rosnącego natężenia światła i jego krystaliczności. Kiedy świadomość indywidualna kieruje się ku obniżeniu poziomu świadomości śni się nam opadanie. Kiedy przekraczamy poziom gruntu znajdujemy się w przestrzeni minusowej co sygnalizuje mniejsze natężenie światła i niska temperatura. Na wyższych poziomach świadomości ta cecha jest reprezentowana, na przykład, przez zmętnienie światła. Każdy z poziomów Świadomości ma swoją minusowość urojeniową. Nawet te najwyższe. Minusowość jest przestrzenią urojoną przez podmiot śniący często tą która pozbawia ja możliwości samodzielnego wydostania się z takiej przestrzeni. Poziomy Świadomości w jakich powstają takie wiążące nas projekcje są tak naprawdę puste.
5.Kolory w snach nie są przypadkowe i mają związek z długością fali czyli z szybkością upływu czasu i ciągnącej się z nim przestrzeni według ludzkiego standardu(odnośnik do punktu 26)
6.We śnie nic nie pojawia się przypadkiem. Kiedy mamy trudności z przypisaniem znaczenia symbolizowanym przedmiotowo elementom Pola Świadomości możemy zapytać się Świadomości przed kolejnym zaśnięciem o taki szczegół. Nie powinno nas zrażać że powstały sen ma odmienną narrację czy symbolikę. Interpretację zawsze powinniśmy odnosić do zapytania jakie postawiliśmy przed zaśnięciem. Łatwość w poznawaniu znaczenia snów wynika z interpretowania snu w sposób najgłębiej abstrakcyjny a nie dosłowny. Na przykład pies nie jest konkretnym psem ale strażnikiem lub przewodnikiem w jawiącej się przestrzeni Świadomości. Matka nie jest naszą matką ale wszystkim co reprezentuje wyłanianie się z abstrakcji ku konkretowi, samochód nie jest samochodem ale pojazdem naszej świadomości pozwalającym podróżować po jej szerszej postaci. Podobnie jak pojazdy liniowe(pociągi, autobusy) są nurtami którymi podróżują formy zbiorowe świadomości, takie jak grupy o wspólnych zainteresowaniach,powiązaniach , rodziny, narody itp.
7.Są sny które możemy przypomnieć sobie jedynie we śnie ale te dotyczą przestrzeni jeszcze głębszych bo przypomnienie następuje nie we śnie świadomym a już w tym nieświadomym. Sny, ich narracja jest czymś co moglibyśmy porównać do testów Rorschacha. Interpretacją zawirowań Pól cząstkowych/tendencji Świadomości przeprowadzoną przez umysł, pól pozbawionych konkretnych kształtów i dosłownych znaczeń. Znaczenia/informację jakie w sobie niosą są znaczeniami wielkimi. Tendencjami w których uczestniczymy całymi dniami i latami na jawie. Na poziomie bliższym jawy jeszcze przed zaśnięciem we śnie Pole Świadomości jest polem pozbawionym wymiaru i czasu. Dla nas jest Obecnością , czym jest dla siebie ? Poznamy to kiedy zaprzestaniemy usilnych starań bycia od niego oddzielnymi. Posiada każdą zdolność, jaką sobie wyobrazimy ponieważ jesteśmy jego wyobraźnią – również wolą mocy, jakby to określił Nietzsche. Wola mocy kojarzy się nam z chęcią do osiągania swojego widzimisię przemocą, wydaje się jednak, że nie o to chodziło filozofowi . Wolę mocy powinniśmy rozumieć jako wolę realizowania możności lokalnej wynikającej z wszechmożności /Konieczności, grę jednostki z Polem. Wciąż jesteśmy jako 'ja’ zanurzeni w Polu Świadomości a nasza oddzielność od Niego jest urojeniem „rozpruwającym” Pole Świadomości na podmiot i przedmiot percepcji. Nie zdajemy sobie sprawy że przedmiot naszej percepcji zawiera w sobie tę samą Świadomość którą mamy i my.
8.Wrażenie wyjątkowości wynika z iluzji ,że tylko my ją mamy. Inne byty biologiczne podejrzewamy również o posiadanie jakiejś , oczywiście w naszym mniemaniu innej niż nasza świadomości, ponieważ możemy obserwować akty woli tych bytów. Kamienie z góry skazujemy na brak świadomości ponieważ się nie poruszają i nie posiadają organów wewnętrznych przetwarzających materię im podobną na energię pozwalającą na ruch. Wzrost kryształów traktujemy jako proces bierny, zaprogramowany w ich strukturze chemicznej.
Wszechmożność aby nią być potrzebuje swojego zaprzeczenia. Tym zaprzeczeniem są właśnie węzły ja które ulegają iluzji że otaczają je podmioty – nie ja. Poszczególne narracje na jawie i we śnie tworzymy łowiąc umysłem w tej przestrzeni struktury które poddają się interpretacji przez konkretny poziom Świadomości. Dla naszego umysłu poziomy są transcendentne, dające się odróżnić jeden od drugiego. Dla Świadomości Źródłowej to immanencja, dla świadomości lokalnej to wielka liczba wymiarów jakby ujął to nasz transcendujący/separujący umysł XXI wieku.
9.Czas. Aby pojąć czas należy najpierw przyjrzeć się naszemu ja(rozróżniającemu/transcendującemu). Jest częścią polowej struktury Ja Świadomości Źródłowej (nierozróżniającemu/immanentnemu). Z naszego punktu widzenia jest ich jakaś najprawdopodobniej , w domyśle, skończona liczba. Natomiast z punktu widzenia Ja nie ma ani jej liczby ani tym bardziej skończoności czy nieskończoności.
10.Czas dla ja powstaje równocześnie z przestrzenią. Ponieważ ja jest punktem który rozdziela Pole Świadomości na ja i ni ja. Tak jak robi to suwak w zamku błyskawicznym. Tyle że po lewej stronie nie ma linearnego zamka a dwunastowymiarowa(dla naszego transcendującego umysłu) przestrzeń, po prawej stronie powstają zaś dwie pozornie oddzielne przestrzenie rozdzielające Pole na to co sądzimy o tym polu i na to co pozostało z tego Pola po odjęciu naszego urojeniowego sądu. Tak powstaje iluzja czasu dla punktu rozdzielającego Pole Świadomości nierozróżniające na ja i nie ja . Na to co urojone -odległe, odbiegające, ulinearniające, kwantujące Świadomość Pola w świadomość oddzielności od Niego. Mała świadomość odkształca niezróżnicowane Pole według swojego urojenia.
11.Przestrzeń jest oczywistą funkcją czasu. Odległością pomiędzy kolejnymi aktami urojeniowymi ponieważ te są skwantowane. Kwantowane są w akcie tworzenia iluzji czasu i przestrzeni przez umysł obserwatora oddzielającego swoje ja od obserwowanego przedmiotu- ja rozróżniające.
12.Mała świadomość oddzielnego ja jest wciąż dynamicznie tworzącą się czasoprzestrzenią po prawej stronie ekranu śnienia w punkcie zaburzenia Pola.
13.Sny zapytane o funkcję świata urojeniowo minusowego wobec całej reszty świata który wydaje się nam realnym odpowiadają że tego „realnego” nie byłoby gdyby nie świat urojeniowy. To on tworzy formę dla „realności” naszego umysłu. Kiedy urojenie co do oddzielności znika, znika również świat realności (oddzielność pozostałości Pola ). Interpretują wszystkie zmysły, nie tylko umysł.
14.Istotnym elementem dla zrozumienia czasu i przestrzeni jest grawitacja. Co sny mówią o grawitacji ? Mówią że grawitacja jest iluzją powstającą w umyśle który swoją urojeniową pozycję w lokalnej urojonej przestrzeni traktuje jak stabilne istnienie materialne. Wynika z tego że grawitacja jest urojeniowym elementem małej karmy. Kiedy śnimy o grawitacji widzimy że to co bierzemy za realność małej karmy jest jedynie jej przesunięciem w przestrzeni , tak jak gdyby obiekty fizyczne nie znajdowały się w miejscu w którym je postrzegamy a były nieco przesunięto w stosunku do naszej ich lokalizacji w przestrzeni.
15.Iluzja doświadczenia unii z nielokalnością nazywana przez lokalność oświeceniem jest jej iluzją tyle że dla każdej lokalności realizowaną na sposób charakteryzujący konkretny tym urojenia bycia oddzielnością. Co po ludzku powinno się rozumieć jako urojeniowość Oświecenia a dążenie do niego jako urojenie istnienia drogi i celu owej drogi. Dopóki jest dążący jest droga i cel kiedy dążący znika jako oddzielny od Pola znika droga i cel.
16.Ewolucyjny rozwój umiejętności widzenia a nie tylko patrzenia i wyodrębnianie z przestrzeni, z jej tła , z Pola Świadomości, poszczególnych obrazów i coraz większej liczby dostrzegalnych szczegółów i relacji pomiędzy nimi obserwujemy również w czasie zagłębiania się w sen , w penetracji coraz głębszych poziomów Świadomości. Widzenie konturowe odnosi się do poziomu Nicości 8/2 i świadomości człowieka pierwotnego aby z czasem rozwinąć się w widzenie perspektywiczne i wieloperspektywowe zmierzające do przywrócenia stanu Polowego Świadomości, na razie jednak jego urojeniowy potencjał wielodzielności prowadzi nas wprost na jawę , niejako od podszewki. To bardzo interesujące patrzyć na jawę oczami snu.
17.Liczby i cyfry pojawiające się w snach mają własną swoją logikę i nie są przypadkowe. Ilość zer ; jedno, dwa czy trzy oddają charakter przestrzeni. Ludzki, duszy, ducha. Cyfry po przecinku/ułamki oddają przestrzeń minusową. Ja wyróżniłem w Polu Świadomości 12 poziomów. Istnieją tylko dla umysłu ludzkiego który może przekraczać swoje ograniczenia w percepcji jedynie drogą odróżniania jednego poziomu od drugiego, arbitralnie wybierając silniejsze cechy. W rzeczywistości Świadomość nie jest skwantowana a konkretna cecha ciągnie się przez całe pole wzmacniając się lub gasnąc. Stąd ludzie postrzegają wyższe poziomy i ich reprezentantów jako transcendencję podczas gdy Świadomość jest jako taka immanentna. Nieprzejawienie jakiemu przypisałem poziomy 8-12 są niedostępnością jedynie dla poziomów Świadomości niższych i wynika z przeformatowania samej struktury ja /nie ja ponieważ formą Świadomości na tych poziomach jest stan unii mistycznej czyli braku rozróżnienia pomiędzy podmiotem a przedmiotem postrzegania. W snach reprezentantami tej przestrzeni są byty, osoby, przedmioty o cechach jakie nasz umysł określa jako androgyniczne, dwupłciowe lub homoseksualne.
19.Tworzenie przejawienia podobnie jak wielki wybuch z powodu braku czasu u swoich podstaw trwa wciąż, to stan permanentny i nie jest odległe w czasie jak chętnie postrzega to ludzki umysł.
20.Nieprzejawienie 8-12 nie jest jedynym Nieprzejawieniem. W snach pojawia się poziom 15 jako zbiorowa reprezentacja tej formy Świadomości a liczba 14 jako separator. Wszystkie elementy jakie obserwujemy przy przekraczaniu granicy 8/9 a zatem Nicość 8/2 Kryształowy Wir i Źródłowy Punkt dają się uchwycić w przestrzeni materialnej i odpowiadają Supermasywnej Czarnej Dziurze w centrum naszej Galaktyki określanej dzisiaj jako Sagitarius A*. Opis poziomów brahmanicznych i poziomó Nieprzejawienia 8-12 odpowiada cechom zewnętrzny horyzont zdarzeń, spagetyfikacji w Nicości 8/2 ,wewnętrzna przestrzeń Czarnej Dziury-Kryształowemu Wirowi , z której Świadomość może wyjść wcześniej, jednoczasowo lub później ( Nigredo8/1 / Metatron 8/3) niż się w niej zanurzyła oraz wewnętrznemu horyzont zdarzeń -Źródłowemu Punktowi który jest wspólny dla wszystkich Nieprzejawień 15/-Czarnych Dziur Wszechświata. Sny informują nas że kiedy Świadomość powraca do Szczeliny 8-12 robi to znacznie szybciej niż formy które były jej pojazdami w Przejawieniu.
21.Wir Kryształowy 8-12 to odpowiednik Nieprzejawienia 000, woda to Dusza 00 a stabilne podłoże małej karmy to 0, odpowiednio Duch, Dusza, świat ludzkiego postrzegania zmysłowego. Wiatr/Zgrzytliwy Dźwięk to poziom 000. Ogień/Wyoska temperatura i efekty jej działania to poziom Nicości 8/2 w przestrzeni 00. Mętność światła to poziom 8 jako całość będący; kiedy niszczy minusowością górnych poziomów 00 a kiedy oczyszcza dodatnim jej stanem. Ich minusowymi przejawami są szum lasu który jest minusowością połączonych 0 i 000 jako szum wody 00 i 000. Zanurzanie się pod powierzchnią wody to minusowość przestrzeni Duszy 6-8 czyli 00.Schodzenie do piwnicy jest minusowością przestrzeni 0.
22.Zło osobowe jest urojonym minusowym wyobrażeniem dobra tak jak byt jest urojoną minusowością Niebytu. Przyjawienie-byt typu ludzkiego tkwi swoimi korzeniami w Nieprzejawieniu 8-12 na poziomie <10 (chrześcijanie określają go Chrystusem/buddyści Czerwonym Buddą). Źródłem dla wszystkich form naszego Przejawienia jest poziom 8-12 który tak naprawdę jest niepodzielny, jego „poziom” poprzedzający „najgłębszą warstwę” (wewnętrzny horyzont zdarzeń)można określić Logosem-to dla naszego „wewnętrznego ucha” zgrzytliwy dźwięk przechodzący w pogłos dzwonu napełniający drżeniem wszystko co wewnątrz i na zewnątrz nas. Logos jest bezpośrednią formą pierwszego rozdzielenia się na podmiot i przedmiot Świadomości i gdyby nie dzisiejsze negatywne znaczenie określenia nadawanego temu Polu można by go nazwać Szatanem czyli Pierwszym Oddzielającym się od Źródła. Oczywiście w jakimś sensie to Źródło jest powodem cierpienia dla cierpiących w Przejawieniu którzy oddzielają od siebie cierpienie – cierpiącego i samą podstawę cierpienia czyli wszystko co nim nie jest, dla radujących się lub obojętnych jest analogicznie. Pełnią Świadomości zrozumienie jest właśnie „Chrystus” czyli poziomem Czerwonego <10 , Pan Wielkiej Karmy który tym kto przekroczyli świadomość rozdzielającą na podmiot i przedmiot percepcji pozwala połączyć się z Nieprzejawieniem.
23.Wszystkie negacje jakie pojawiają się w czasie snu jak i na jawie są produktem naszej świadomości i prowadzą w efekcie do urojeniowości minusowej i powoduje pozostanie w Przejawianiu. Akceptacja wszystkiego co postrzegamy w Przejawieniu wyrażona jako wdzięczność(nie musi być ukierunkowana) wprowadza nas na drogę ku Nieprzejawieniu. Negacja i wątpliwości jakimi cechuje się sceptycyzm jest sam w sobie barierą zagradzająca nam swobodne przemieszczania się ku wyższym poziomom Świadomości i możliwość poznania przekraczający nasz aktualny stan świadomości. Jak celnie zauważył Emil Cioran;
Cechą sceptycyzmu jest to, że – skorośmy go poznali – nie możemy już w żaden sposób oderwać się od niego i nieuchronnie doń powracamy. To choroba cykliczna.
24.Wytwory naszej wyobraźni i myślenia zasilone emocjami mają swoją reprezentację w snach ale stają się również bytami pozornymi zależnymi od naszej energii fizycznej, emocjonalnej i myślowej które mają zdolność wpływania na naszą jawę. Jako myślokształty(egregory) mają możność łączenia się z innymi wedle swojego podobieństwa emocjonalnego lub myślowego. Trwałość, forma, zakres oddziaływania na inne formy urojeniowe zależy jedynie od źródła-operatora zasilającego myślokształt.
25. Podobnie do naszych myśloształtów powstają wszelkie formy jakie postrzegamy jako zanurzające się w Przejawieniu, możemy je postrzegać jako byty duchowe lub fizyczne. Dla odróżnienia ich od ludzkich tworów egregorialnych powinny być określane hipostazami lub stopniowalnym zstępowaniem bytów duchowych ponieważ górne jego warstwy wciąż są bazą dla niższych a sam proces jest takim tylko dla ludzi, tak naprawdę pozostaje jednoczasowy i niezróżnicowany przestrzennie, jeszcze inaczej zwykło się wśród ludzi określać ten proces upadkiem wysokich bytów duchowych w materię lub ich wznoszeniem się. Ocena kierunku należy do stanu świadomości postrzegającego ten „proces” za pomocą umysłu dialektycznego a nie od samego „procesu”.
26.
NICOŚĆ I NIEPRZEJAWIENIE W INTERPRETACJI J.BZOMY ZDEFINIOWANEJ W WYNIKU ŚNIENIA PROGRESYWNEGO
cd. J.Bzoma „Philonirische Untersuchungen”
26. Większość nowoczesnych filozofów, poza wymienionym powyżej Nishidą Kitaro, z prozaicznych powodów czyli z braku osobistego doświadczenia mistycznego a w związku z tym oparciem swoich dociekań jedynie na logice dialektycznej uważa, że nicość nie istnieje albo jest dialektycznym partnerem , tłem bytu albo, że nie da się o niej niczego powiedzieć. W przypadku Andre Nehera nicość ma być kresem(negatywnym) każdego bytu który ustaje w aktywnym podtrzymywaniu swojego istnienia. Podobnie jak Neher z pozycji judaizmu a Welte z pozycji chrześcijańskich próbują zdyskredytować Nicość, przerazić nią słuchaczy i wymóc na nich mniej lub bardziej świadomą deklarację ucieczki przed Nicością i powrotu do bytu a nawet wzmacnienia swojej urojeniowej oddzielności od Źródła Świadomości. Tę technikę stosują religie które właśnie obydwaj filozofowie reprezentują. Chodzi o zatrzymanie powrotu do Nieprzejawionego Źródła jaki mogli by zrealizować wyznawcy tych religii o odpowiednio szerokiej Świadomości. To postawa typowa dla religii opartych na wielkich egregorach i ich ciałach mistycznych które wymagają ciągłego zasilania. Nie chodzi w nich o to aby wierni uzyskali prawdziwe wyzwolenie w Nieprzejawieniu 8-12 ale aby zawracali na poziomie egregor religijnego(najczęściej okolica 7+) ku małej karmie 1-5.
W eksploracjach Świadomości snem progresywnym wykazałem że Nicość 8/2jest przedsionkiem Nieprzejawienia 8-12. Nieprzejawienie i Nicość jawią się takimi jedynie naszej ułomnej percepcji. Rozpad bytu w Pole Świadomości jest częścią cyklu przekształcania się Nieprzejawienia w Przejawienie i powrotu do stanu Nieprzejawionego i nie wynika z samorzutnych starań czy ich braku podejmowanych przez byty przejawione a z procesu Konieczności , Bezczasowego i Bezprzestrzennego Kompletnego stanu Źródła Świadomości. Przez umysł nawykły do kategoryzowania i tworzenia konstrukcji transcendujących określanego jak Przyczyna Wszystkiego.
Fundamentalne w poszukiwaniu Przyczyny Wszystkiego jest uświadomienie sobie, że to wielkie pytanie metafizyczne należy stawiać na każdym z poziomów Świadomości. Czym innym bowiem jest Przyczyna Wszystkiego z punktu „widzenia” bytu fizycznego pozbawionego zdolności formułowanie myśli czy emocjonalno-wyobrażeniowego zdolnego wyobrazić sobie dowolną konstrukcję i nadać jej cechy emocjonalne a czym innym kiedy pytanie to zadamy bytowi myślącemu dialektycznie. Jeszcze czym innym jawić się będzie bytom pozbawionym ciał małej karmy 1-5. Weźmy za przykład choćby poziom Świadomości 8/3, bytów określanych w hinduizmie Dewami realizującymi się w kontrolowaniu rozpadu form Świadomości w Nicość 8/2. Warto również wiedzieć, że nie wszystkie byty są wyposażone w pełny, dostępny naszej eksploracji komplet poziomów Świadomości. Struktura ta jest bowiem bardzo płynna i wcale nie jest uszeregowana liniowo. W trakcie eksploracji Świadomości można również napotkać sterowane z wyższych poziomów roboty duchowe, BOTy/ZRy które jedynie pozornie przypominają hipostazy bytów wyższych będąc tak naprawdę rodzajami maszyn świadomościowych stworzonych przez byty o odpowiednio szerokiej świadomości. Bez obawy o nadużycie można również domniemywać, że pełny komplet Świadomości przejawionej zawiera znacznie więcej poziomów , struktur, sny bowiem informują, że na poziomie Nicości 8/2, gdzie powstają pierwsze formy również naszego Przejawienia możemy napotkać oprócz form użytkowanych przez przejawione byty również formy jeszcze „puste”! Człowiek nie jest bytem wyposażonym we wszystkie możliwe poziomy jakie zawiera Świadomość. Ludzka świadomość obejmuje poziomy od 1 do 5. Już poziom szósty jest określany przez sny jako poziom „nie ludzki”. Potem, kiedy ujmiemy to linearnie, występuje znowu „nasz poziom” czyli Dusza indywidualna 7 (hind. Atman), ale wszystko co powyżej poziomu 7 znowu nie jest „nasze”. Jednym słowem jedyne co możemy osiągnąć na drodze pozbycia się ludzkiej formy świadomości a co za tym idzie ciągłego odradzania się małej karmy 1-5 to zanik urojeniowego wyobrażenia o byciu oddzielnym od świadomości indywidualnej Duszy 7(świadomość Obserwatora). Dopiero ta świadomość jest w stanie zrealizować wycofanie się z Wielkiej Karmy 1-10. Iluzją wyobrażeniowo-mentalną jest przypuszczenie, że możemy zrealizować wycofanie się z Przejawienia 1-8 siłą naszej (ludzkiej)determinacji z pominięciem Konieczności realizowanej przez indywidualną Duszę 7 (poziom atmaniczny). Odpowiednio silna determinacja ludzka może co najwyżej doprowadzić do zaniku matrycy egregorialnej małej karmy 1-5 i zatrzymania się tej świadomości urojeniowo indywidualnej , będącej jeszcze niecałkowicie tożsamą ze świadomością Obserwatora jaką dysponuje Dusza 7 , ta „poczekalnia” znajduje się na poziomie 6 (Wyspa Świętych/Stacja Przesiadkowa) do momentu realizacji powrotu Duszy 7 do Źródła 8-12 ,w wyniku wypełnienia się Jej celów zawartych w Konieczności.
Po raz kolejny podkreślam, że stopniowalność (transcendowanie Przejawienia) to ułomny(!!!) ograniczonością zmysłów i umysłu ludzkiego sposób widzenia immanentności Źródła Świadomości.
Nieprzejawienie:
Pisząc Nieprzejawienie lub Nicość mam na myśli to co Nishida Kitaro nazywał Nicością absolutną i względną. Aby nie mylić jednego z drugim Nieprzejawienie nazwałem Szczeliną 8-12 a Nicość poziomem 8/2.W sensie fizycznym Nicość 8/2 to zewnętrzny horyzont zdarzeń masywnej czarnej dziury będącej centrum naszej galaktyki. Jej wewnętrzny horyzont zdarzeń to Bezwymiarowy Punkt, Źródło Świadomości dla „naszego” Przejawienia. W moim rozumieniu Nicość 8/2 jest progiem Nieprzejawienia. Świetlista lepkość rodzaj ciągliwej świetlności , jaka otacza podróżnika Świadomości w trakcie przechodzenia z Przejawienia 1-8 do Nieprzejawienia 8-12 poprzez Granicę 8/9 to właśnie ową śliskość umysł w trakcie śmierci klinicznej interpretuje jako świetlisty tunel . Właśnie tym jest spagetyfikacja jaką postulują fizycy kiedy obiekt fizyczny przekraczałby zewnętrzny horyzont zdarzeń czarnej dziury. Mgła brahmaniczna 8 w rozumieniu fizyki to pierwotna plazma jeszcze przed powstaniem atomów. Poziom 14 to separator pomiędzy poziomami 15.Wewnętrzny horyzont zdarzeń Nieprzejawienia (czarnej dziury – Sagittarius A* , okoła 4 mln. mas słońca) jest wspólny dla wszystkich Bogów Nieprzejawionych, wszystkich wszechświatów, galaktyk.
W Nicości 8/2(Chaosie Greków) , na Granicy 8/9 , w zewnętrznym horyzoncie zdarzeń, rozpadają się lub powstają formy przejawione. We wnętrzu czarnej dziury zachodzi sytuacja w której teoretyczny byt mógłby się z niej wyłonić wcześniej niż się w niej zanurzył, zapewne korzystając z tej zasady Metatron 8/3 będący przejawionym Czerwonym <10 z tamtej strony zewnętrznego horyzontu zdarzeń pozornie w ciągłym teraz , w nieporuszeniu po tej stronie Granicy 8/9. Obiektywnie aby trwać w teraz wciąż się zanurza w Nieprzejawieniu aby w tym samym momencie wyłonić się z Nieprzejawienia. Kiedy wyłoni się nieco wcześniej niż się zanurzył w Nieprzejawieniu rozpoczyna stwarzanie Przejawienia. Kiedy się opóźni zapoczątkowuje jego rozpada. Może te wszystkie trzy funkcje realizować jednoczasowo! Nieprzejawienie to w moi rozumieniu to co istnieje(!) obiektywnie. To co my uważamy za przejawione, włącznie z nami samymi jest tak naprawdę iluzoryczną tkaniną uplecioną przez Źródłowy Punkt i Pierwszego Przejawiającego się, który to proces ma swoje korzenie już w Nieprzejawieniu ponad wewnętrznym horyzontem zdarzeń (Źródłowym Punktem) w Kryształowym Wirze który zeń się wyłania w sposób jeszcze dla nas Nieprzejawiony. W snach Tkanie wygląda jakby Źródłowy Punkt ulegał polaryzacji o 90 stopni i wracał do swojego podstawowego stanu jednoczasowo. To trudne do wyrażenia ale ten podstawowy stan to stan narodzin Samoświadomości Źródła. Aby ten proces w ogóle miał miejsce musi następować polaryzacja na Postrzegającego i Postrzegane choć jeszcze dla nas Nieprzejawione. Ten stan permutuje tak gwałtownie, że dla naszego oka byłby niedostrzegalny, owa zmienność jest szybsza niż światło jakie zna nasze oko(nadświetlność postrzegana nawet przez umysł podróżującego we śnie jako gorąca czerń) i czas jaki zna nasz umysł a odległość krótsza niż jakakolwiek przestrzeń dostrzegalna przez zmysły zrodzone z materii. Dlatego piszę o Źródłowym Punkcie -pozaczasowy i pozawymiarowy a na dodatek niebędący światłem. To Czarne Światło mistyków, to światło nadświetlne ale w innym sensie również podświetlne, dla oka nawet duchowego niepostrzegalne, senny zasób symboli przedstawia Je jako przezroczyste a jednocześnie „czarne”. Czarna materia i energia Fizyków . Na dodatek Czarny czas(Konieczność) na którego trop jeszcze nie natrafiono. Czas, przestrzeń i światło jakie znamy powstaje dopiero po wydostaniu się jej Czarnych odpowiedników ze Szczeliny 8-12 poprzez Nicość 8/2 na poziom 8/3. Można by te cechy dotyczące wnętrza Szczeliny 8-12 określić Nadświetlnością /Podświetlnością, Nadczasem/Podczasem lub Nadmaterią/Podmaterią i Nedenergią/Podenergią. Dlaczego przedstawiam to w dwóch wariantach Nad i Pod? Ponieważ Przejawienie tylko z naszego punktu widzenia ma początek i koniec, z obiektywnego punktu widzenia należałoby sobie Je wyobrażać jak hermetycznego Ouroborosa połykającego swój własny ogon. Próba wydostania się we śnie, zachowując świadomość oddzielności, poza kres naszego fizycznego wszechświata kończy się zawsze wpadnięciem w samego siebie (wynicowaniem na poziom urojeniowo minusowy) jako byt przejawiony i nie chodzi tu wcale o przebudzenie się na jawie. Identycznie choć odwrotnie (!) kończy się próba wejścia przez Usta Iśwary(Ostatecznego Androgyna) w jego głębię (Głębię Bezwymiarowego Pozaczasowego Punktu Źródłowego/wewnętrzny horyzont zdarzeń), zostajemy jako samoświadome Ja wypluci z powrotem w Przejawienie. Analogicznej sytuacji, choć proporcjonalnie mniej dotkliwie doświadczanej doznajemy już wcześniej, kiedy próbujemy przekroczyć w „górę” Granicę 5/6 wyposażeni w zbyt niską świadomość, wtedy budzimy się we śnie w którym budzimy się we śnie w którym budzimy się we śnie …, jak w „Dniu świstaka”.
Czerń może nam się źle kojarzyć więc można by to również nazwać ją Cienistością .To nawet bliższe tego co widzi się w dalekodystansowych snach bo podczas zbliżania się do Źródła doświadczamy pewnej Szklistości, Kryształowości, Niemalprzezierności tej struktury. Dlatego nazwałem Ją Kryształowym Wirem zbiegającym się w Źródłowym Punkcie wewnętrznego horyzontu zdarzeń. Przejawienie zatem zaczyna się już w Szczelinie 8-12 tyle, że w ramach Jej Kryształowego Wiru ma jeszcze postać „podprzejawieniowo-nadprzejawieniową”, Szkliściecienistą. Oczywiście natychmiast kojarzy się to z Wielkim Wybuchem, Osobliwością dającą początek wszechświatowi. Ale ta Osobliwość Źródłowa o której piszę daje początek wszystkim wszechświatom jakie się przejawiają(permanentnie). Ona wciąż powstaje i jednocześnie zanika w Czasie Cieniściekryształowym. Z mojego podróżowania wynika, że wszystko co jest przejawione jest utkane (!!!) przez grę Źródłowego Punktu i jego Zwierciadlanego „odbicia” czyli Pierwszego Oddzielającego się . Hindusi nazwali by ten proces tańcem Sziwy a przejawianie się które musi ulec entropii ubijaniem masła które musi się roztopić. Wszystko co stało się Przejawione rozpada się ulegając entropii. Jest bowiem iluzoryczną tkaniną Źródłowego Punktu i Pierwszego Oddzielającego się (permanentnie) „osnową i wątkiem” drgającą w odmiennych polaryzacjach tak szybko, że przekracza to nasze wyobrażenie o czasie i ruchu jaki znamy, tworzącymi jednocześnie przestrzeń Przejawiania i samą iluzję jego zawartości. To co można określić Szkliściecienistą materią(energią) jest podstawą/wnętrzem materii/energii Przejawionej, a nie wypełniaczem luk pomiędzy nią aby zamknąć naukowy bilans do 100% masy wszechświata.
Teraz kilka słów poświęcę Szczelinie 8-12.
Szczelina 8-12(Parabrahman/Iśwara). Zwana w innych systemach mistycznych Rigpą, Szechiną(Polem Świętych Jabłoni), Przestrzenią w której głębi znajduje się Nieprzejawiony Bóg. Zawiera poziomy Androgynów pośrednich prowadzących do Androgyna Ostatecznego 12. Jego zewnętrzna Szata to właśnie Zasłona Bytu= Paroket =Granica 8/9(13) = Kryształowy Wir = Kryształowy Mur=zewnętrzny horyzont zdarzeń . Usta Androgyna są „centralnym” położeniem Bezwymiarowego Punktu(Kunszi/Niecierpliwego/Tego o Wąskiej Twarzy/wewnętrznego horyzontu zdarzeń) w tej Nieprzejawionej przestrzeni. Bezwymiarowy/Bezczasowy Punkt „leży” w Ich(ust) głębi, poza ten Punkt nie można się już wydostać w snach. Natomiast kiedy zaczniemy wykonywać nawet najmniejszy ruch naszą dyskursywną świadomością spadniemy w przepaść urojeniową wracając do fizycznego ciała.
Usta Androgynicznego Iśwary (Androgyn wygląda niesamowicie, przypomina klauna,jest bezrozumny , czasem śnimy go jako pijanego) w których wszystko co istnieje i nie istnieje zostaje wywrócone na nice, dotyczy to Ojcomatek jedynie o odczuwalnej obecności (11) i Matkoojców 10 którzy są widzialni naprzemienie(! Ponieważ istnieje wiele Przejawień takich jak nasze, są od siebie odizolowane poziomem 14, ich Wiry wychodzą z tego samego wewnętrznego horyzontu zdarzeń czyli Punktu Źródłowego!) wraz z Czerwonym <10 tworzą Najwyższą Trójcę.
W innej narracji Ojcomatka 11 jest jedynie obecna(obecność jest odczuwalna ale Ojciec/Matka nie widzialna) to androgyn męskokobiecy a Matkoojciec10 widzialny to androgyn kobiecomęski. W pewnych narracjach Szczelina 8-12 ma również strukturę architektoniczną. Kiedy zbliżamy się do kryształowego muru/wiru zaglądając przez bramę 8/2 widzimy biegnącą Oblubienicę w stronę stojącego Oblubieńca, po prawej stronie Otchłani. To początki Przejawiania się Źródła jeszcze w Nieprzejawieniu, Subprzejawienie.
Źródło(Bóg) nie jest bytem , który można określić liczbą lub rozmiarem. Chrześcijaństwo w swojej głębi nosi rozwiązanie tej tajemnicy ale nie jest ono dostępne szerokiej rzeszy wiernych nie tylko przez brak właściwego zrozumienia nauki ale chyba przede wszystkim przez ograniczenie umysłowe które zamyka dostęp do zrozumienie szerszej liczbie wiernych. Ojciec/Matka,Syn i Duch (który jest „Atmanem” Ojca/Matki a my postrzegamy owego Atmana właśnie jako jedno , nasze ale z nieskończonej liczby Przejawień), nie są owe trzy Osoby wynikiem równania 1+1+1= 3 ale tym, że Nieprzejawienie(10-12/1)+ Nieprzejawienie(10-12/2)+Nieprzejawienie(<10)=Nieprzejawienie (8-12). Ojcowie kapadoccy; Bazyli, Grzegorz i Grzegorz z Nazjanzu nauczali, że chodzi w tej troistości o to aby przestać myśleć o Bogu w kategoriach racjonalnych. To mit mówiący o prawdzie niedostępnej rozumowi i jak każdy mit dostępny jedynie w bezpośrednim doświadczeniu , w działaniu. To zabieg który ma zapobiec tworzeniu obrazu, myślokształtu Boga.
„Uważaj na to, abyś podczas swojej modlitwy
nie uczepiał się żadnych wyobrażeń,
lecz abyś utwierdzał się w głębokiej ciszy.
Tylko wtedy Ten, który lituje się nad niewiedzącymi,
nawiedzi tak nic nie znaczącego człowieka jak ty,
i obdaruje cię największym ze wszystkich darów:
modlitwą.”
Ewagriusz z Pontu.O modlitwie 69
W islamie temu samemu celowi służy zakaz tworzenia obrazów ludzi i zwierząt. Tajemnica Trójcy nie jest zagadką z konkretnym rozwiązaniem ani czymś co należy przyjąć na wiarę. Dla naszego sposobu pojmowania to Nierzeczywistość której każda próba poznania doprowadza do granic języka a nawet granic wyobrażeniowości. Dostępna jest jednak jako misterium, w momencie kiedy zawiesimy dialektyczną percepcję widzialnej i myślnej rzeczywistości. Tego nauczają wszystkie mistyki w ramach wszystkich religii. Nie chodzi też o to aby przestać doświadczać, zatrzymać się w apercepcji ale „krążyć” w uniesieniu. Jak pisał o tym Grzegorz z Nazjanzu w swoim Oratio;
„Gdy jedną z trzech Osób sobie wyobrażę, uważam Ją za całość, mam tego pełne oczy, a nawet wtedy większa część uchodzi mego wzroku. Nie mogę objąć Jej wielkości i nie mogę dać więcej pozostałym[Osobom]. Gdy zaś trzy [Osoby] zbiorę w rozważaniu widzę jeden blask, nie mogąc rozdzielić ani zmierzyć Światłości Zjednoczonej.”
Jak widzimy ekstatyczne poznanie Boga Nieprzejawionego to czynność a nie abstrakcja poznawalna logicznie. Poznajemy ponad intelektem, przez całkowitą niewiedzę. Musimy potwierdzić, zaprzeczyć a potem zaprzeczyć zaprzeczeniu( we śnie to granice 5/6,8/9 i wynicowujące „usta” w Nieprzejawieniu 8-12). Każdy z elementów Nieprzejawienia jest zależny od innych i nie jest oddzielny od pozostałych. Właśnie dlatego śnią się jako formy androgyniczne o różnym stopniu owej jedności w dwoistości a ich suma zawsze jest czymś więcej niż wynika to z ludzkiej arytmetyki.
Zapytałem niedawno czy Bóg w rozumieniu bycia Nieprzejawieniem 8-12 ma własną Duszę i co nią jest , czy czasem nie jest nią Przejawienie? Odpowiedzią był sen w którym za szybą (granica 8/9 czyli 13) obracało się puste naczynie. Naczynie zmieniało pozycję z pionowej na poziomą (przybierało pozycję stacjonarną/trwałości wyrażoną obrotem o 90 stopni). Kiedy puste (!!!) naczynie obracało się, na jago brzegu wychylały się trójkątne zastawki które nie pozwalały aby owo „NIC” wydostało się z niego do przestrzeni poza szybą(13). Wygląda na to że jakąś Duszę Bóg ma ale jest ona nieoddzielna od Niego i nie jest Nią Przejawienie jakby chcieli widzieć to niektórzy teologowie.
Otchłań to przestrzeń Przejawienia. Wewnętrzna „przestrzeń” zwierciadła 13 , jego głębia (od naszej strony to granica 8/9 czyli Paroket), przestrzeń urojeniowości nad którą prowadzi, most cienki jak włos,do Świątyni znajdującej się na przeciwległym końcu. To z niego spada się w otchłań Przejawienia kiedy tylko zaczniemy tworzyć jakiekolwiek wyobrażenia świadczące o naszej oddzielności, czy w ogóle poruszymy umysłem jako mistyczni podróżnicy. Warto zaznaczyć że mistycy żydowscy wiedzieli że aby przekroczyć Granicę 8/9 należy stanąć na wprost Nieprzejawionej Świątyni inaczej błędna polaryzacja nie pozwoli nam przekroczyć bramy Nicości 8/2. Kiedy uda się dotrzeć do stopni Świątyni czeka nas konfrontacja z czterema Płomienistymi Stożkami Światła, którzy czasem przyjmują postać sześcioskrzydlną. Czasem pozwalają pokonać podróżnikowi brak(!!!) wyobrażeniowej narracji za drzwiami Świątyni i wtedy po ich przekroczeniu możemy zobaczyć dwa niezrównoważne Androgyny. Na wprost Męską kobietę a po lewej, za niepełną zasłoną (!) Kobiecego mężczyznę. Obydwa niepełne androgyny są spolaryzowane w stosunku do siebie pod kątem 90 stopni. Jeżeli dotrze się do tego miejsca bardzo prawdopodobna jest unia mistyczna z androgynem Męskokobiecym i wygląda ona już nie jak połknięcie podróżnika ale orgazmiczne połączenie. Przy małym dystansie powstaje tak silne przyciąganie, że pomimo tego, że płeć Androgyna jest indyferentna trudno się oprzeć procesowi przyciągania , „na szczęście” sam proces kreowania tej narracji wytrąca nas bardzo szybko z procesu i wyrzuca w urojeniowe Przejawienie. Niemniej należy pamiętać o tym, że Świątyni nie powinno się odwiedzać zbyt często i o tym przypomni nam współpracujący z nami Serafin już za drugą czy trzecią próbą dostania się tam spowrotem 🙂 ponieważ mamy przyrodzoną skłonność do tworzenia sobie urojeniowych wyobrażeń tego stanu co degraduje nas do poziomu Choronzonicznego, Niebiańskiego Miasta urojonej wiedzy na poziomie Czarnego 8.1 i może nam wejść w przyzwyczajenie wpadanie w tę „pętlę”. Może się wtedy zdarzyć , że narzucimy innym ludziom swoją własną urojeniową wersję Boga myląc własną wyobraźnię z obiektywnością Nieprzejawienia.
To o tej Szczelinie, grocie/stajence opowiada dość znana legenda o narodzinach Człowieka/Boga w stajence 8-12, w jej wnętrzu widzimy dziecię <10 , Matkę 10 i Ojczyma 11. Świadkami „byli” trzej jeszcze mądrzy królowie Czarny 8/1, Dymny 8/2 i Złoty 8/3 i Źródłowy Punkt spoczywający w Nieprzejawieniu – Gwiazda, całkiem pozbawiona rozumu!
Podobne obrazowanie było zawarte w micie o narodzinach Gośali (narodzonym w stajence) założycielu Adżiwikizmu który ze względów politycznych został wyparty przez buddyzm i dżinizm u zarania ich powstania.
Granica 8/9 której zewnętrzna (dla nas ludzi) warstwa 9 jest jednocześnie poziomem 13 jeżeli patrzymy na Granicę od strony „wnętrza” Szczeliny 8-12. Jej cechą jest odwracanie obrazu i znaczeń „do góry nogami”.To co wewnątrz wydaje się być na zewnątrz. To Zwierciadło w którym przegląda się Źródło Świadomości i „ogląda” swoje Urojeniowe odbicie którym jest Przejawienie.
Warstwy Świadomości o których opowiadam, w snach bywają nazywane również Cesarzami. Mamy zatem do czynienia z trzynastoma Cesarzami z których ostatni jak określają to sny jest wygnany i trwa w izolacji. Znamy to również z innej opowieści o …. Judaszu.Ta opowieść dotyczy właśnie zwierciadlaności poziomu 13(9) i zawartej w nim zwierciadlanej iluzji(zdradliwej) Przejawienia.
Tak naprawdę wszystko co „oglądamy” za tą granicą jest nie na zewnątrz a wewnątrz Przejawienia, jest jego podszewką.
Progowa warstwa brahmaniczna 8 . Granica pomiędzy Nieprzejawieniem a Przejawieniem, już po „naszej” stronie.
Poziom 8 (Brahmaniczny).Trzywarstwowy.
Złota korona 8.3 ; szata, czasem inne królewskie/kapłańskie atrybuty. Przechodzi w zasłonę bytu/Zwierciadło, Paroket 8/9,generuje impuls do przejawiania się Nieprzejawienia Szczeliny 8-12 i do szukania form swojego wyrazu. Śni się jako stożkowy, złoty pełen ornamentów płaszcz pusty(!) w środku. Przypomina strój liturgiczny prawosławnego popa, czy kapłański w ogólności, zapewne nie jest to przypadek.
Nicość 8.2 przestrzeń w której magazynowane są formy ale również rozpuszczane są te które przybyły ze swoją zawartością z Przejawienia. Samoświadomy podmiot doświadcza w czasie eksploracji tego obszaru wzrostu temperatury i powleczenia świetliście lepką substancją formatywną. Czasem można również ujrzeć zmagazynowane formy które wywodzą się z jednej, macierzystej dla wszystkich pozostałych form. Istnieją również formy puste o zagadkowej funkcji.
To podczas przekraczania tego poziomu jeden z Serafinów, płomienistych sześcioskrzydłych (!) strażników Świątyni(Wiru/Szaty/Zasłony-Paroket) „usłyszałem” ze Świadomości do świadomości;
– „Poznałeś to co chciałeś ale w inny sposób niż się tego spodziewałeś”.
To na poziomie Nicości 8/2 pojawiają się przed naszymi oczami sceny których główną bohaterką jest wysoka temperatura. Nie trudno sobie wyobrazić, że zamiast wydostać się do Nieprzejawienia wyznawcy tak dobrze znanej nam religii zawracają na niższe poziomy, szamocąc się po drodze ze swoim własnym Nigredo/Cieniem „Szatanem” lub przywierają do Albedo „Jezusa” urojeniowego. Na tym poziomie również zlokalizowane jest Pole Zdychających Koni czyli Ri-Pole(tak je nazwano w moim śnie, Ri to 18 czyli dziewiąty(!) wymiar, dziewiąty poziom Świadomości, przesunięcie jest o 1 bo pewnie „tam” się nie uwzględnia poziomu fizycznego. Ponieważ tak naprawdę 1=5). Pole rozkładające Pojazdy Duszy czyli jej formę przejawieniową. To poziom bardzo wolno zmieniających się symboli, zapewne szroty z rdzewiejącymi samochodami pojawią się tu dopiero za kilkaset lat.
Nigredo/Albedo 8.1, największa koncentracja urojeniowości a jednocześnie jej pierwotne źródło, kiedy Świadomość zstępuje forma jest jeszcze pusta i zdolna do niezliczonej liczby permutacji, kiedy wstępuje jest wypełniona wszelkimi urojeniowymi iluzjami jakie pusta forma stworzyła w związku ze swoją iluzją bycia oddzielną od Źródła przejawiając się. Wizje „Demonicznych” bytów na tym poziomie jakich doświadcza podróżnik Świadomości to właśnie owe iluzje (cień) nagromadzone przez podmiot doświadczający Przejawienia i traktujący je jako rzeczywiste.(Odsyłam do czwartego Venatio i Choronzona333 na Tarace). Na tym poziomie pojawia się również Granica urojeniowa o kolorze srebrnym. Granica ludzkiego pojmowania, jakichkolwiek możliwości ludzkiej wiedzy. Coś jak w fizyce nieprzekraczalna stała Plancka .Na nasze spotkanie zanim ujrzymy Czarnego(ze zrozumiałych względów dużo rzadziej Białego) wybiega adekwatnie umaszczony pies o jednej głowie. Niektórym ta uwaga może wydawać się pozbawioną sensu, cóż bowiem dziwnego w pojedynczym/jednogłowym psie ale ci z was zmienią swoje zdanie „niżej”, na granicy 5/6 gdzie napotykamy jeszcze innego psa stróżującego, potrójnego. Czarny 8/1 w snach jawi się nam wysokim, czasem nawet trzy metrowym mężczyzną, śniadym, Cyganem,Hiszpanem, Włochem, generalnie południowcem, czasem bywa nawet zupełnie czarny. Ze zrozumiałych względów Nigredo 8/1 podobnie jak każdy cień z niższych poziomów Świadomości jest tej samej płci co podróżnik. Odwrotnie jest z uzupełniającym „przewodnikiem” , filią Duszy, z poziomów 1-5, ten zawsze jest płci dopełniającej.
Czarny 8/1 tak moderuje naszą świadomością że wpadamy w iluzję mentalną minus 4 i dostrzegamy w jego neutralnej przestrzeni Nigredo/Albedo 8/1 własny strach przed wibracją tego poziomu, na tym polega ta gra to nie Bóg gra z nami tylko my z sobą samym 🙂 To właśnie dotyczy obrazu Boga w postaci Matki i Ojca, jeżeli są w snach wyraźni to jesteśmy w Przejawieniu , tym bardziej jeżeli występują w polu widzenia razem. Czym wyżej i ku Nieprzejawieniu ta oddzielność, jednoczesność i wyrazistość nieco się modyfikuje aż do Androgyniczności. Czasem spotykamy byt z dwiema róznymi piersiami, jedną męską i jedną kobiecą, to właśnie jedna z faz zstępowania Matko/Ojca a nie Lucyfer. Ponadto Szatan i Lucyfer to nie to samo. Szatan to pierwsza faza oddzielania się od Źródła a Lucyfer to Serafin , dystrybutor Światła którego udziela podróżującemu (często śni się jako kontroler biletów).Obydwaj nie mają niczego wspólnego ze złem to my nadajemy im to zabarwienie. Nasza relacja do własnych ojców i matek nie jest tak jak twierdzili psychoanalitycy przeniesiona na Boga a odwrotnie. Kiedy budujemy iluzję swojej oddzielności(będąc w fazie Pierwszego Oddzielającego się) negujemy Boga czy fizycznego ojca jako autorytet, właśnie po to aby się od Niego/niego oddzielić. Projektowanie naszego lęku i agresji na Czarnego 8/1 nie pozwala przekształcić tej przestrzeni w Białego 8/1 .Przestrzeń ta staje się chytrą pułapką zawracającą nas w stronę urojeniowości minusowej Przejawienia. Aby iść dalej drogą Nicości 8/2 ku Nieprzejawieniu 8-12 a konkretnie ku Czerwonemu <10 który będąc Panem Wielkiej Karmy jest kolejną pułapką na 'ja’-Świadomości należy okazać wdzięczność i akceptację Czarnemu 8/1 . To ta wielka tajemnica Bafometa Templariuszy, masonów i wolnych mistyków. Czarny 8/1 to analogiczna pułapka jak ta przed granicą 5/6, gdzie własne odbicie bierzemy za wroga i walczymy z nim jak zapaśnik . Czym z większą determinacją walczymy tym większą nadajemy Czarnemu 8/1 realność i tym bardziej grzęźniemy w minusowo urojeniowych warstwach Przejawienia. Walka na tym poziomie to oczywiście walka o zachowanie własnych urojeń, o zachowanie oddzielnego 'ja’. Tylko Naddusza 7+ jest w stanie stawić czoła tej warstwie Konieczności. Kiedy przestaje stawiać opór pragnieniu zachowana 'ja’ wnikamy w Nicość 8/2 pod czujnym trójkątnym okiem(!) Metatrona 8/3. Podobne walki wręcz zmagania fizyczne ze strażnikami małej karmy odbywają się na poziomie 5 poprzedzającym granicę 5/6 odwracającą świadomość o 180 stopni z ludzkiego ja na Świadomość Ja Duszy 7 czyli Świadomość Obserwatora. Większość technik obserwowania myśli, pranajamy,zazen, jogi, modlitwy, kontemplacji, medytacji sprowadzić można właśnie do jak najtrwalszego obrócenia 'ja’ umysłu ludzkiego do pozycji Ja Obserwatra 7.
Przejawienie :
(Omówię tu strumień, można by rzec typu ludzkiego i podobnych nam innych samoświadomych bytów, z tego Przejawienia .)
Naddusza 7+(świetlisty błękit/Paramatman).Bezpośredni kontakt z Nim bywa niezapomnianym przezyciem. Często przejawia się jako błękitna dłoń wyłaniająca się z mgły brahmanicznej 8, głaszcząca czule podróżnika po policzku.
Wykrywamy ten poziom kiedy poruszamy się z góry do dołu, ponieważ kiedy podnosimy naszą świadomość snu do góry 7+ pokrywa się z poziomem 7, Duszą jednostkową(Atmanem).Właśnie dlatego w snach informuje się podróżnika, że „do góry” jest mniej poziomów niż kiedy wraca się „na dół”. Śni się również ale już urojeniowo jako forma męska-potencjalna-Ogrodnik(Warto sobie przypomnieć określenie Szechiny-pola przejawiania się Boga czyli inaczej Szczeliny 8-12 jako Pola Świętych Jabłoni) albo żeńska- będąca Jego Polem Przejawiania się. W moim przypadku nazwano ową żeńską formę Maestrozą. Każdemu śniącemu jawi się ona jako dojrzała (!) hieratyczna piękność , często w otoczeniu purpury, pozwalająca podziwiać poli-kreacje jakie powstają na jej scenie.
Dusza indywidualna 7 (świetlisty fiolet, nawet do przezierności /Atman).
Wedy pouczają nas, że Atman jest tożsamy z Brahmanem i jak widać po tamtej stronie w pewnym sensie jest to prawdą. Kiedy podróżnik dociera do tego poziomu spotyka się z samym sobą, przezroczystym i ze zdziwieniem konstatuje, że ma z nim wspólną głowę. Przeżycie jedni jest tak silne i pełne wzruszenia, że często budzimy się płacząc. Mistycy to doświadczenie nazywają Darem łez.
Przy odrobinie szczęścia Atman pokaże nam jak tworzy iskry życia naszych równolegle żyjących aspektów wywodzących swe małe karmy z Domu Dusz poziomu 6. Tak jest, mamy wielu braci/sióstr z którymi dzielimy wspólną duszę 7, którzy żyją w tym samym czasie albo w tym co my nazywamy przyszłością albo przeszłością. Kwestia małej karmy dotyczy pojedynczego aspektu i jest zaplątaniem się we własne wyobrażenia o realności poziomów1-5. To co powyżej Granicy 5/6 to wielka karma którą Dusza7/Naddusza7+/Brahman8(w tej przestrzeni to właściwe jedno) tworzy w sposób zamierzony niemal w pełni nad tą projekcją panując. Ulega tylko jednaj iluzji-bycia oddzielnym od Źródła ale to tylko do momentu w którym nie zostanie odtrąbiony(!) wielki powrót. Odtrąbiony bo przyjęło się uważać w tamtym świecie, że jeżeli ktoś usłyszał zgrzytliwofanfaryczny wibrujący dźwięk Kryształowego Wiru rozpoczyna powrót do Źródła. Doznanie wypełnia nas śniących z zewnątrz i wewnątrz. Nie da się tego zapomnieć. Nie zawsze tej wibracji doświadczymy „słuchem” czasem doświadczamy jej „wzrokiem” jako mglistości poziomu8 albo zalanie ultrabłękitnym światłem.
Poziom buddyczny 6(biel/cytrynowy/jasny pomarańcz), jest wielowektorową, polową, nie naszą (!) przestrzenią. Podobnie jak nie nasze są te powyżej poziomu7. Składa się z trzech pól, odpowiedno ; Domu Dusz, Szpitala Dusz i Wyspy Świętych. Dom Dusz zawiera w sobie naszą Rodzinę Duszy i czyli wszystkie aspekty naszej duszy 7. Nie trudno dostrzec pewną analogię z poziomem 8 jako, że to jego hipostazy.
Granica 5/6.To granica odwracająca obraz i znaczenia o 180 stopni. To początek małej karmy 1-5/krótkiego życia (Wielka karma/Długie Życie zawiera się pomiędzy Czerwonym <10i poziomem 1 ). Powyżej tej granicy spostrzegawczy podróżnik ze zdziwieniem stwierdza, że widzi samego siebie na zewnątrz swojego ciała, biorącego udział w narracji rozwijanej przez sen. To Świadomość Obserwatora która często umyka śniącemu/medytującemu/modlącemu się ponieważ odnosi wrażenie ,że jet wciąż sobą, 'ja’ z poziomów 1-5 ponieważ wciąż Ja/Obserwator wie co myśli ten drugi, mały 'ja’ mimo, że dzieli ich przestrzeń. Na poziomach minusowych, urojeniowych poniżej granicy 5/6(piekielnych , niskotemperaturowych!!!) dochodzi jeszcze zabawna sytuacja bycia pomniejszonym względem Obserwatora jeżeli świadomość spoczywa w urojeniu minusowym (dewaluującym świadomość)lub powiększonym wobec małego ja kiedy spoczywa w Obserwatorze,lub w urojeniu pozytywnym 1-5.Każdy z poziomów Świadomości ma taki minusowy poziom urojeniowy. Nawet poziom 8 (Choronzon-Nigredo/Albedo 8/1) i kto nie rozumie, że śnienie/medytacja/wizje wykorzystują tę ścieżkę iluzji i utożsamia się dosłownie z narracją snu czy wizji medytacyjnej zostaje z powrotem wchłonięty przez urojeniowość. Należ być wciąż świadomym, że zależnie od tego przez którą z bram opuścimy małą karmę będziemy świadkami specyficznej dla charakteru tej bramy wizji, kolorów i symboli. Bramy są cztery ; eteryczna (2), astralna (3), mentalna (4) i kauzalna (5).To wyjścia z małej karmy 1-5. Z poziomu 1 również można wyjść śniąc w OOBE/LD, medytując bez przekraczania granicy pomiędzy małym a wielkim 'ja’l ub …. umierając 🙂 Bramy mają swoich strażników, jak już wspomniałem najtrudniej wyjść przez czerwoną bramę kauzalną 5 bo tej strzeże troisty byt spychający nas z powrotem do małej karmy który kiedy się nad tym dobrze zastanowić jest trzema naszymi własnymi iluzjami 2-3-4. Bramy 3 i 4 pilnują boty/ZR-y nasze urojenia karmiczne albo hipostazy wyższych bytów, które wpychają nas spowrotem do karmy już na poziomie hipnagogów ale one są łatwe do pokonania wystarczy lekko podnieść poziom swojej świadomości we śnie na tych poziomach (OOBE(3) i LD(4)). Potem spełniają już tylko rolę barometrów informujących nas jaka jest „pogoda” na zewnątrz. Na poziomie 2 za strażników wystarczą Głodne Duchy 🙂 Te Bramy prowadzą z czterech poziomów małej karmy do przestrzeni ponad granicą 5/6, najczęściej na poziom Duszy 7/Nadduszy7+ i są formą karmicznego urojenia korespondującego jednak z rzeczywistym charakterem poziomów Świadomości powyżej tej granicy. Poziomy Świadomości są bowiem puste i generują jedynie odpowiedź adekwatną do stanu naszej świadomości; przerażającą, neutralną lub wzniosłą. Tylko dlatego da się zbudować narrację dalekich podróży. Symbole są dość stabilne w związku z czym przy pewnej wprawie bardzo czytelne, powtarzalne w ich głębszej warstwie znaczeniowej. Jak już wspominałem gdyby nie ta iluzyjność/urojeniowość wielowymiarowej tafli Zwierciadła 13 której deformacji podlega Świadomość Pierwszego Oddzielającego się bylibyśmy(byłby On) jedynie świadkiem Czystej Podstawy Świadomości Nadświetlnej-Podświetlności Szczeliny 8-12. Tym z was którzy zetknęli się z jogą snu i śnienia -dzogczen, jungdrung bon od razu przyjdą na myśl cztery kolorowe tigle boczne i centralne „supertigle”-piąte błękitne (Dusza 7/Naddusza7+). Szczelina 8-12 to w tym kodzie Rigpa a Źródłowy punkt to Kunszi. Podobnie kompatybilna jest kabała i inne systemy mistyczne. Poziom 5(czerwony) przyczynowo -skutkowy. Wszelkie zdarzenia z naszego życia są splecione ze niedostrzegalnymi strumieniami Świadomości które jawią się nam jako otaczające nas zjawiska zachodzące dokoła nas. Tak nie jest bo skutek jest przyczyną przyczyn prowadzących do skutku, jak już pisałem w De venatione sapientiae na Tarace. Istnieje jedynie Konieczność. Próba opuszczenia tego poziomu i przedostania się bezpośrednio przez granicę 5/6 jest tłumiona przez Strażników karmy (w trzech osobach, często ich powierzchowność ma związek z symbolem urodzeniowym naszego zodiaku albo kulturowo uniwersalnym i jest wtedy np. potrójnym(trójgłowym) psem Cerberem lub trzema osobami najczęściej naszej płci co śniący(cień) choć z racji kulturowych kobietom śnią się również zespoły mieszane lub całkowicie męskie. Kiedy powracamy do małej karmy „od góry” są to trzy Parki, prządki losu, te nas zawsze chętnie widzą powracających do małej karmy. Środkowym Europejczykom jako strażnicy małej karmy poziomu czerwonego kauzalnego śnią się często Rusjanie (czerwoni) Tak jak na poziomie 8/2 Niemcy(Niemowy) a na poziomie 3 (najbardziej na lewo na tym poziomie, dalej niż nasza wyobrażeniowa minusowość) „Amerykanie”, cywilizacja dla której ten poziom jest tak realny jak dla nas świat fizyczny. Azjaci (żółty) personifikują poziom energetyczny 2. Poziom 4 (niebieski), to poziom mentalny, poziom spekulacji intelektualnych. Źródło jest rozumne dopiero na tym poziomie a nie jak to się Jemu błędnie przypisuje od samego początku, sugerując że posiada jakąś wszechwiedzę z naszego punktu widzenia i swoich Nieprzejawionych Źródeł. Wcześnie i to na poziomie Logosu/Szatana/Pierwszego Oddzielającego się (pomiędzy wewnętrznym i zewnętrznym horyzontem zdarzeń)„tylko” Jest którym Jest. Wcześniej Go nawet nie ma. Wszechmoc, Wszechsprawczość nie równa się wszechwiedzy ta jest realizowana poprzez wszystkie byty samoświadome konkretnego Przejawienia które wykształciły organ do poruszania się na poziomie mentalnym(w naszym przypadku jest nim mózg biologiczny) . Wszechmądrość jest zatem bezrozumna bo Nieporuszona ! Poziom 3 (zielony) astralny czyli emocjonalno -wyobrażeniowy. Tworzymy tu cały śmietnik formujący naszą małą karmę i na tym poziomie dziedziczymy tę indywidualną matrycę po pokoleniach poprzedników którzy wcale nie byli nami a twórcami wspólnej karmy indywidualnej. To tu mylimy emocjonalne urojenie nazywane miłością z doświadczeniem Jedni >7 które jest prawdziwą Miłością/Bogiem nie mającą nic wspólnego z uczuciem. Miłość wysokich z poziomów 7 i >7 niczym nie różni się od Bezwzględności!!! To czy w tym stanie czujemy się uniesieni czy pognębieni zależy tylko od naszych urojeniowych wyobrażeń na swój temat i na temat Boga. Tak naprawdę najgłębsze opuszczenie niczym nie różni się od największego wywyższenia naszego ja, to są nasze karmiczne cechy których jeżeli nie rozpoznamy umocnią indywidualnego karmicznego egregora po naszej śmierci a nawet czasem zanim jeszcze umrzemy i spoczywamy w nieprzytomności przedśmiertnej upoluje sobie następną ludzką lub nieludzką „samoświadomą” istotę. Byłem świadkiem takiego wydarzenia towarzysząc w snach umierającej , nieprzytomnej osobie.
Na jego minusie żyją ci którzy czerpią od nas nadmiar(lusz) energii emocjonalnej wydzielanej w chwilach tworzenia przez nas wyobrażeń i ulegania emocjom, nie tylko negatywnych również pozytywnych. Pasożytują na kanale którym ta energia jest normalnie transportowana do naszej duszy 7 i „wyżej”. Sama energia jaka generowana jest na tym poziomie nie ma notacji szczęśliwości czy cierpienia dlatego ze zdziwieniem możemy się dowiedzieć na poziomie Szczeliny 8-12, że „Nikt” o naszym cierpieniu nie wie! Nie ma „czym” o tym wiedzieć. Z wielką goryczą dowiadujemy się, że to jedynie stany wzbudzenia naszego umysłu/mózgu generującego i synchronizującego się z poziomem mentalnym 4 i astralnym 3 w przestrzeni tworzącej małą karmę .W efekcie to one dają energię do zakotwiczenia się wyższych, odrywających się od Źródła, zstępujących poziomów Przejawiającej się Świadomości , dążących ku ciężkiej materii. To gigantyczny mechanizm duchowy pozbawiony emocji i rozumu, poza naszymi emocjami i myślami oczywiście. Pasożyty/urojenia z tego poziomu potrafią doprowadzić do przerwania łączności naszej świadomości z Duszą 7. Konieczna jest wtedy pomoc Ciągnika Dusz która oczyści to połączenie podnosząc za nas jego energetykę do poziomu 7. Z oczywistych względów jako ciągnik możemy wykorzystać każdą z tradycyjnie wielkich religii i ich egregorów. Nie musimy zostawać ich trwałymi wyznawcami. Największy zastrzyk energii zawsze otrzymamy kiedy jesteśmy na etapie neofitów. Możemy zatem w dobrej wirze posłużyć się nimi instrumentalnie.
Poziom 2(żółty) energetyczny/eteryczny. Po minusowej stronie jego Bramy czekają na nas Głodne Duchy(oderwane od duszy urojeniowe 'ja’ szaleńców i zmarłych w tym skrajnie minusowym urojeniu ) i wejście do najbardziej przykrego piekielnego poziomu -2 . To tam spotykamy minusową, urojeniową kopię siebie samego a nawet minusową kopię Boga który tu będzie oczywiście najpotężniejszym Złem Osobowym . Doświadczenie tego poziomu daje zrozumienie czym jest mikropsja i makropsja, utrata więzi z duszą i zimne piekło. Doświadczamy tego, że brak przewodnictwa duchowego pokazującego odpowiedni kierunek (nawet ze strony religijnego egregora!!!) może doprowadzić do utraty orientacji w przestrzeni urojonej minusowo i niemożności znalezienia drogi powrotnej do świata urojonego pozytywowo czyli do naszej realności połączenia z Duszą 7. Tak ,możemy stać się po śmierci, po utracie bazowego ciała fizycznego i po utracie połączenia z resztą Świadomości naszego kanału 1-12 więźniem poziomów urojeniowych -2 małej karmy i stać się Głodnym Duchem błąkającym się po przestrzeniach astralno-mentalnych walczącym o przetrwanie, o dostęp do każdego kwantu energii istot połączonych ze swoimi strumieniami Świadomości. Głodne duchy pasożytują na istotach biologicznie żywych na ich poziomach energetycznych 2 jak i na poziomach astralnych 3 a nawet mentalnych 4, co więcej, nawet na astralu osób zmarłych oczekujących resztką świadomości na ponowne inkarnowanie „swojej” karmy. Głodne duchy nie są w stanie przekroczyć Granicy 5/6. Są zlepkiem skrajnych autourojeń na temat swojej oddzielności, są pozbawione dostępu do strumienia Świadomości Duszy 7 która kiedyś je wygenerowała w przestrzeni małej karmy. Opisowi tej przestrzeni i przygód jakich w niej doświadczyłem, włącznie z ponownymi zaślubinami z własną Duszą kiedy udało mi się tę minusowość w końcu opuścić poświęciłem sporą część Codexu Gigas.
Poziom 1 ciało fizyczne/w naszym przypadku biologiczne i układ nerwowy ewoluujący w mózg. Na jego minusie nie bez udziału poziomu 5 czyha czasem na nas w całkiem fizycznej bramie jakiś ktoś z pałką w ręku, czyli w pewnym sensie my sami bo poziom 1 to tak naprawdę nieodłączna część poziomu 5. Na plusie poziomu 1 czeka nas życie na usługach Duszy 7 i jeżeli postaramy się żyć z nią z harmonii przejdziemy przez życie ,które jest przecież rozciągniętą w czasie i przestrzeni Koniecznością, po najmniejszej linii oporu.
Obrót naszego ciała we śnie o 90 stopni na każdym z poziomów Świadomości informuje, że wchodzimy na orbitę stacjonarną takiego poziomu i przestajemy się poruszać do góry lub do dołu. Obroty o 180 stopni i do góry nogami omówiłem przy okazji opowiadania o Granicach 5/6 i 8/9.(Tu warto przeprowadzić analogię pomiędzy obrotami ciała subtelnego we śnie i na jawie w czasie tańców czy zachowań rytualnych! )
Zmieniające kąt percepcji Granice 5/6 i 8/9 powodują, że zawarte pomiędzy nimi „warstwy” Świadomości nakładają się na siebie w związku z czym kolory które się powtarzają w snach na różnych poziomach a różnią się jedynie „świetlistością” a nie barwą są w bezpośrednim kontakcie z sobą jak w złożonej tkaninie. Nie zapominajmy, że to Szata bez szwów!
Poziom 1 jest tak naprawdę elementem poziomu 5 (Chyba dlatego tak wyśmiewany przez mało doświadczonych amatorów podróży mistycznych Castaneda nazwał go punktem połączenia, jednym z 600-oczywiście nie chodzi tu o liczbę a o odnośnik do poziomu 6/00/. Dzogczen nazywa go czerwonym tigle, jest zlokalizowany pomiędzy łopatkami naszego ciała, czasem bywa przesunięty nieco wyżej u osób próbujących nim manipulować).W mistyce hermetycznej tożsamość odcieni/poziomów Czerwieni określa się skorupą czerwonego jaja. To jajo hermetyków znane również w filozofii indyjskiej hiranjagarbha . Tyle że tamte są złote z wierzchu a czerwone w środku. Dlaczego? Ponieważ opisują stan wynicowania czyli opisują tę strukturę z punktu widzenia Szczeliny 8-12.
Wszystkie poziomy o których pisałem są ułożona jak łupiny cebuli. Oczywiście to nasz transcendujący punkt widzenia. Często w dawnej mistyce porównywano trzy podstawowe obszary tej struktury; ciała(1-5), duszy(6-8) i ducha(8-12) do trzech warstw struktury jaja.
Tym samym są Swedenborgiańskie poziomy/części ciała Człowieka Kosmicznego odpowiednio; nogi, tułów i głowa. Talia to Granica 5/6 a szyja 8/9.
Usta, wiadomo co, Szczelina 8-12.
Warto również podkreślić, że lewa strona we śnie to kierunek ku naszej urojeniowości minusowej a w prawo ku urojeniowości dodatniej czyli temu co przywykliśmy traktować jako realność a jest Koniecznością rozciągniętą w urojenie wolnej woli i dziania się jej pozornych aktów w czasie i przestrzeni. Właściwie naprawdę wolna wola to realizacja urojeń minusowych które prowadzą do zerwania połączenia z Duszą 7.
Opis poziomów Świadomości jest jedynie niewielkim fragmentem tego o czym opowiadam w Krajobrazach.
Po latach badań przedmiotu które stały się źródłem moich refleksji dotarłem do wniosków podobnych do tych które, przed laty, sformułował Whitehead.
Po pierwsze nie powinniśmy przywiązywać zbyt wielkiej wagi do sprzeczności pomiędzy światopoglądami ponieważ Jak pięknie to sformułował wspomniany filozof ; „Niezgodność doktryn nie jest klęską – lecz szansą. […] W logice formalnej sprzeczność to oznaka niepowodzenia, ale w ewolucji realnej wiedzy oznacza ona pierwszy krok na drodze ku zwycięstwu.”
Osiągnęliśmy moment kiedy trudno z naukowych i religijnych kolein poznania ruszyć ku otwartej przestrzeni . „Całość gubi się w jednym ze swych aspektów.”
Do swojego „ostatecznego podsumowania” refleksji metafizycznych używa Whitehead sześciu grup antytez, które formułuje następująco:
„Tak samo prawdą jest powiedzieć, że Bóg jest stały i Świat płynny, jak, że Świat jest stały I Bóg jest płynny.
Tak samo prawdą jest powiedzieć, że Bóg jest jedno i Świat wiele, jak, że Świat jest jedno I Bóg wiele.
Tak samo prawdą jest powiedzieć, że, w porównaniu ze Światem, Bóg jest eminentnie
aktualny, jak, że, w porównaniu z Bogiem, Świat jest eminentnie aktualny.
Tak samo prawdą jest powiedzieć, że Świat jest immanentny w Bogu, jak, że Bóg jest
immanentny w Świecie.
Tak samo prawdą jest powiedzieć, że Bóg transcenduje Świat, jak, że Świat transcenduje Boga.
Tak samo prawdą jest powiedzieć, że Bóg stwarza Świat, jak, że Świat stwarza Boga”.
Parafrazując Einsteina; nie da się odpowiedzieć na pytania graniczne w języku który je postawił. Jakimś wyjściem zatem jest przekroczenie naszego języka, zastanej wyobrażeniowości jemu towarzyszącej , rozciągnięcie, a co za tym idzie zwiększenie jego pojemności ale i stworzenie nowych przestrzeni pojęciowych nie znanych dotąd umysłowi współczesnego człowieka. Takie próby podejmuje zazwyczaj filozofia i sztuka.
Na zakończenie przypomnę tekst Aleksandra Wata napisany w 1920 , na fali europejskiego modernizmu i surrealizmu Andre Bretona, będącego zapewne inspiracją dla Joyce’a i jego spóźnionego o dekadę Finnegans Weake . Współcześnie podobne próby podejmuje poezja i proza generatywna (cyberpoezja, cyberproza) które są próbą takiej transgresji. Może się nam wydawać, że są to ślepe tory, jak w przypadku aplikacji „Utwórz nowy wiersz”, ale to okaże się dopiero za jakiś czas.
Namopanik barwistanu -Aleksander Wat
baarwy w arwach arabistanu wrabacają powracają racają na baranah w ranah jak
na narah araba han. abraam w myrrah z bramraju wybieera nab bogawę narrawę
byh nad boogawotami boogowatami trombowali barwiotacze oracze barwiotucze
obrucze barwiotęcze obręcze. Karawaany – o wronacze w złotawah
zwiastabiawali wojnawicz i w pysznawah banawiali księżycole wiatrawili
wihrony i wihroby wihrobiny śmierćiwgony gorewiny. O gorale gorawale – w
grodałach mychohi-goremyki.
gwiazdowory wewrykali śmierćiawry i gwiaźdź śmierćostry babiał na liśćoczu
drzewobanu ńebiatuszek.
O barwy o baruwy – a raby barbaruw, barany herubuw
O biarwiacze o czabary – babuw czary, o bicze rabuw
o barwiasy o syrawy – o basy wiary, o bary ras!
o barwioki o barwioczy o barwiony o barwiohi
o barwigje o barwalie o barwiecze o barwiole
o kroony barw!
O krale koloruuw – o bawoły barw o każdyći barwoh kral w ńebiapaszni – o
każdyci barwoh kraluje nogahi na śmierćeży – takoh na czarnoszczu kraluje
wszem kolorom białość i po śmiercieży powendrujem do oraju do ograju
Barwistanu.
1920
Od kilku lat coś ściągało mają uwagę w stronę twórczości Aleksandra Wata. Aż całkiem niedawno, z niemałym zdziwieniem, dowiedziałem się, że matka Aleksandra Wata (prawidłowo; Aleksandra Chwata) pochodziła z rodziny Izaaka Lurii. Twórcy kabały luriańskiej !
Nietzsche wyjrzał z Otchłani i ujrzał martwego Boga. Nie przyszło mu do głowy, że On jest martwy ze swojej natury więc popadł w błąd ignorantów orzekłszy, że śmieć Boga wydarzyła się niemal przed chwilą w której Fryderyk ten fakt skonstatował.
Społeczeństwo do jakiego powinniśmy dążyć winno opierać się na miłosierdziu a nie na prawdzie. Wiele bowiem wskazuje na to, że ostateczna prawda jest niemiłosierna, obojętna na nasze cierpienie i bezrozumna, nie wie nawet o naszym istnieniu niczego więcej ponad to czego my się dowiedzieliśmy o sobie. O ironio ta Prawda reaguje na nasze zawodzenia ale na swój bezrozumny pozbawiony emocji sposób. Jeżeli uda się nam odmienić los, to czego mieliśmy doświadczyć , doświadczymy w innej formie w innym czasie. Na Jej poziomie wszystko jest nieporuszone i to co nas spotyka jest jedynie rozpisaną na pozorne role Koniecznością w której skutek jest przyczyną przyczyn doń prowadzących. Obiecujący Zbawienia i Oświecenia zapomnieli nam powiedzieć, że nie obejmie ono naszej osobowej ludzkiej samoidentyfikacji. Ci którzy liczą na uwolnienie ze świata urojeń z zachowaniem swojego urojeniowego 'ja’, iluzji swojej oddzielności od Boga doświadczą Zbawienia urojeniowego. Iluzja jakobyśmy na głębszych poziomach Świadomości doświadczali miłości , spotkali wszech rozumną wolę , ulegali ekstazie unii mistycznej pochodzi z refleksji jakiej doświadcza nasz własny umysł – nośnik iluzji 'ja’ wchodząc w relację z poziomami o coraz bardziej nieporuszonej czasowo, przestrzennie i świadomościowo Źródłowej Podstawie. Wrażenie doświadczania miłości, euforyczności tych stanów, wynika z tego że powyżej granicy 5/6 świadomość uwalnia się od lęku wolnopłynącego który towarzyszy nam nieustannie kiedy jesteśmy w ciele. Te odmienne stany świadomości i to czego w nich doświadczamy są jedynie reakcją umysłu na zmiany warunków przestrzenno-czasowych a nie miłością, wszechwiedzą czy wolą. Nie ma obiektywnego zbawienia czy oświecenia , to które udaje się osiągnąć jednostkom jest dostępne jedynie ludzkim istotom. Nawet iluzja jakoby wszystko pochodziło ze światła i w owej jasności znajdowało swój kres jest naszą projekcją. Kiedy pojmiemy to co moglibyśmy nazwać nadświetlnością i że byłoby interpretowane przez umysł jako całkowity brak światła zrozumiemy, że jesteśmy uwięzieni w przejawieniu, w świetle , w pragnieniu uwolnienia się od lęku, pozbawieni narzędzi wolności pozwalających przekroczyć subiektywną realność, zobiektywizować ją o własnych siłach. Nawet przy najlepszej woli nie wydostaniemy się stąd jako my, aby siebie przekroczyć musimy porzucić samoidentyfikację i stać się Nieporuszoną Świadomością . Nawet wolność jest jedynie wrażeniem jakie chętnie nadajemy procesom Konieczności których z racji jej wielopolowości nie jesteśmy w stanie śledzić. Nie potrafimy nawet odróżnić wolności wyboru od wrażenia jej posiadania jakiej ulegamy indywidualnie czy zbiorowo. Zatem nawet dążenie do światła jest wiążącą umysł iluzją. Nikt nie chce nam uzmysłowić tej zdawałoby się oczywistej nawet dla pobieżnego obserwatora prawdy. Jest tak rozczarowująca, że nie wymaga ukrywania bo i tak nikt nie chciałby w nią wierzyć. Wprowadzona zbyt wcześnie, przy poziomie powszechnie panującej świadomości ja-moje-dla mnie, rozpętała by piekło. Jesteśmy Autokefalicznym Wydziałem Prawdy do spraw ludzkich. Z czasem warto będzie zasięgnąć rady innych, obarczonych samoświadomością, choć nieludzkich, Autokefalii.
J.Bzoma „Philonirische Untersuchungen”
Moja Księga Umarłych:
1. Wiadomo co!
2. Obojętnie, czy świadomie, czy nieświadomie, gdy mija się ten poziom (2), upływa pewien czas, zanim człowiek ustabilizuje swoją świadomość i zacznie zbierać przeżycia do swojego worka (!). Poczucie bezładu jest tak paraliżujące, że głos, albo obecność kogoś na zewnątrz ciała, staje się wielce pomocna.
3. Na tym etapie przyjmujesz kodę (!). Symbolikę, w jakiej rozegra się dalszy ciąg. Świadomość procesu pomocy z zewnątrz ciała (to znaczy: zwoje, czytania, modły) mogłaby się wydawać pomocna, ale to nieprawda!!! Wybieram wersję dla europejskiego ateisty (Tym razem nie dałem się nabrać na wybór drugiej wersji z dwóch. Podobnie jak w innych przypadkach śnienia na inne tematy i tym razem mogłem wybrać pierwszą z lewej – ateistyczną, albo drugą z prawej – religijną. We wcześniejszych snach odruchowo wybierałem dotąd zawsze wersje z prawej strony).
4. Na tym etapie wierzącemu wali się tylko świątynia, niewierzącemu wali się cały znany dotychczas świat!!!
5. Cały proces na tym etapie porusza się, ale bardzo powoli, ponieważ zaczynam szukać dobrych stron jego przebiegu. Znajduję powoli drobne przyjemności, wynikające z bycia w tym stanie!!! Na tym etapie można utknąć, doznając subtelności (!) urojeń. „Człowiek” popada w złudzenie trwałości tego poziomu i próbuje się na nim zadomowić!!!
6. Do tej pory stosowałem kryteria mózg/głowa, teraz zostaję tego pozbawiony. Dołącza się obraz dwóch osób: ta po lewej ekranu ma głowę, ta po prawej – nie!!! Już mieszkałem w tej przestrzeni podczas poprzednich wizyt. Jeżeli chcesz – zostajesz, jeżeli nie – możesz z niej wyjść.
7. Po raz pierwszy od początku podróży odnoszę wrażenie, że ktoś poza mną sprawuje nad tym procesem kontrolę!!! Mogę biernie obserwować formy tworzące się przede mną po lewej stronie, kolorowe romby i inne figury geometryczne. Możemy próbować je współtworzyć albo iść dalej. Formy wyświetlane są za jakąś ciemną skrzynią, stojącą bliżej obserwatora, również po lewej stronie ekranu.
8. Jeżeli zezwalamy (!) na podróż, wsiadamy do „łodzi”, „rury”, czegoś, w czym można się ześliznąć!!! To pojazd, którym dałoby się wydostać ze świata czasu i przestrzeni. Na tym etapie nie jestem pozbawiony możliwości odczuwania tej śliskości i potrafię delektować się tą świadomością.
9. Stoisz teraz przed oknem, gdzie należy wnieść opłatę. Możesz płacić przed okienkiem albo przejść przez drzwi (po prawej stronie okienka) i robić to osobiście, stojąc przed przyjmującym opłatę twarzą w twarz. W pierwszym przypadku trwa to krócej, w drugim dłużej!!! Personalizowanie jest przyjemne, ale spowalnia proces.
10. Stajemy przed formą związaną z naszym wyobrażeniem największej dla nas świętości!!! Obraz: mój obraz składa się z cebulastej, cerkiewnej, kopuły i ze szpicu, na którym zatknięta jest okrągła, tatarska gęba!!! Jestem zaskoczony, więc otrzymuję dodatkowy komentarz. Obraz: obracające się przednie, lewe koło otoczone nadkolem samochodu (logo firmy z gwiazdą). To błotnik naszej wirującej świadomości!!!
11. Na tym poziomie napotykam kogoś, kto nie porozumiewa się na poziomie naszego rozumienia słowa. Ale możemy wymienić się informacjami i intuicjami. Obraz: po lewej stronie, na posłaniu, z głową zwróconą w głąb ekranu, nogami ku mnie (obserwatorowi), leży byle jak ubrany (buro, szaro)… ktoś. Ja, podróżnik, stoję po prawej stronie ekranu, patrząc w twarz leżącego „kogoś”. Głos:
– Nie musi być świetlisty, może wyglądać byle jak.
12. Na tym etapie odnosimy wrażenie, że doczekaliśmy momentu, kiedy wyruszymy w dalszą drogę. Obraz: po lewej stronie ekranu stoi załadowany pakunkami (na dachu) autobus. Tutaj też możemy opóźnić podróż, próbując wejść w relacje personalne z przewodnikiem/kierowcą.
13. Na tym etapie po raz pierwszy od wyruszenia w podróż zostałem posadzony przed pełną miską. Obraz: siedzę w głębi, twarzą do widza, przede mną miska, po prawej stronie ekranu widza „ktoś”, kto podaje mi tę miskę napełnioną czymś, co przypomina kaszę poprzetykaną czymś o kolorze szpinaku.
14. Na tym etapie doświadczamy sympatii kasjerki. Obraz: poczekalnia w kinie Kosmos.
15. Na tym etapie, po przekroczeniu Oceanu, wszyscy mają dobry charakter. Aż trudno się do tego przyzwyczaić. Obraz: ktoś, kto oberwał kawałek framugi drzwi, po lewej stronie wyjeżdża na prawo, w głąb, do Ameryki.
16. Teraz wszyscy chcą naprawić szkody, jakie kiedykolwiek wyrządzili, ale to już nie ma większego znaczenia, bo nikt tych przewinień nie pamięta ani nie ma sposobu, w jaki można by im zadośćuczynić. Obraz: układanie kamieni brukowych pod ścianą stojącą po prawej stronie. Trzy osoby wciskają tu jakieś kamienie, bo już cała droga jest wybrukowana, tymczasem one chciałyby dołożyć swoje siły do wysiłku wcześniej tu przybyłych, tylko pod ścianą został wąski pasek niezabrukowanej ziemi.
17. Na tym etapie jesteśmy postawieni w niezręcznej sytuacji, chcemy innym przebaczyć, ale nas to bardzo krępuje, staramy się jednocześnie za wszelką cenę ułatwić kajanie się osobom, które czują się winne wobec nas, te stoją w przebłagalnej pozie, po prawej stronie ekranu śnienia. Nasze miejsce jest na środku, na krześle.
18. Na tym etapie chodzi o doprowadzenie się do „bezrefleksyjnej głupkowatości”!!! Dosłownie – do stania się bezrefleksyjnym prostaczkiem. Obraz: to nawet trudno przekazać, na środku ekranu stoi osoba będąca w „roztrzepaniu”!!!
19. Na tym etapie, w zależności od stopnia opróżnienia się, na stopniu poprzednim, dostajemy odpowiednią zbroję. Po lewej stronie ekranu. Im mniej udało nam się pozbyć poprzednich wyobrażeń i emocji, tym cięższą zbroję dostaniemy. Jeżeli jesteśmy opróżnieni z poczucia winy z jakiegokolwiek powodu, możemy nie dostać żadnej zbroi!!!
20. Na tym etapie nawet największy dziwoląg otrzyma szacunek naszego Ogrodnika!!! Obraz: jakiś czworonożny dziwoląg, o różnych odcieniach i różnych nogach, zostaje okryty przyjemną w dotyku narzutką.
21. Na tym etapie, kiedy przebaczenie i poczucie winy będą równie bolesne do zniesienia, do tego stopnia, że nie będziemy chcieli ich więcej doświadczać, wtedy osiągniemy równowagę, która nas uwolni. Kiedy jak „pławik” (to określenie ze snu) będziemy powolni ruchom ośrodka, jakiemu się poddajemy, osiągniemy stan doskonałości. Obraz: pławik to chłopiec, który szkicuje każdą moją pozę na zawołanie, bez poczucia zmuszania go do szkicowania z mojej strony i bez poczucia zniechęcenia ze jego strony. Leżę po lewej stronie (tak jak poprzednio „ktoś byle jaki”, tyle że głową zwrócony w stronę widza patrzącego na ekran śnienia, „pławik” zaś wychyla się zza stołu stojącego na środku ekranu w ten sposób, że patrzymy sobie twarzą w twarz).
Budzę się. Skończyliśmy za piętnaście siódma. Wiem, że to nie do uwierzenia, wręcz nieprawdopodobne, ale żadnego słowa nie zmyśliłem!!! Około ośmiu minut na zaśnięcie, jedną podróż, obudzenie się i zapisanie. Sam nie wiem, jak to było możliwe?!
Czyżby „pławik” to „synem Żeglarza” szkicujący obrazy z podróży, a leżący to Żeglarz?Ja i moje wyobrażenie Duszy 7 ?
Wielu z nas pamięta telewizyjne porady Adama Słodowego. Proponuję kontynuację jego programu.
Zacznijmy metodą zrób to sam, budowę czegoś co nawet panu Adamowi wydawało się niemożliwe.
Zbudujmy sobie wszechświat !
Tworzenie własnego wszechświata
( Nie zamieściłem opisu tworzenia własnego wszechświata w Kodeksie z kilku powodów, jednym z nich była chęć zachowanie pewnej hermetyczności jako, że dostęp do Krajobrazów mogą zyskać osoby niepowołane, tymczasem tutaj będę miał nad tym tekstem stałą kontrolę, w razie potrzeby będę mógł go uzupełniać, weryfikować a nawet całkowicie usunąć.)
„Kiedy Bóg stwarzał swój świat, stworzył najpierw Księgę Stworzenia i zaglądał do niej w trakcie pracy. Kiedy zakończył dzieło, włożył ją do Tory i pokazał Abrahamowi, który jednak nic z niej nie zrozumiał. Wtenczas rozległ się głos z nieba i rzekł: Czyżbyś chciał porównywać swój rozum z moim? Sam nie zdołasz przecie nic z niej zrozumieć. Wtedy poszedł do Ebera i do Sema, swego nauczyciela, i przez trzy lata snuli nad nią rozważania, aż w końcu umieli stworzyć świat. Podobnie Rabha i rabbi Zera zajmowali się księgą Jecira i nauczyli się stwarzać cielę, które zabili, przez trzy lata zajmowali się nią także Jeremiasz i Ben Sira, i udało im się stworzyć człowieka , który miał na czole napisane emet, Prawda”.(Bet ha – Midrasz, t.VI(1877)s.36-37.W niektórych miejscach tekst trzeba było poprawiać.)
Pytam jak można tego dokonać? Czy z własnego poziomu atmanicznego (7)? Skąd wziąć energię na utrzymanie go po śmierci ciała fizycznego? Domyślam się że należy tworzenie rozpocząć od utworzenia i otwarcia bramy do niego.
Cała noc snów nie do zapamiętania. Nad ranem.
Bywało różnie. W okolicach Florencji był taki odcinek drogi że przeprowadzano(przemycano cudze) noworodki nawet w czasie pielgrzymek bo nikt tam tego nie sprawdzał. Otrzymałem również sugestię że być może jest tak po dziś dzień.
(Mniej więcej rok od nocy której śniłem ten sen trafiłem na ciekawy trop dotyczący Florencji, znalazłem go w książce Jonathana Blacka”Dante, sekretna historia”.Otóż Dante Alighieri urodził się i jakiś czas mieszkał we Florencji .Black sugeruje że Boska komedia zawiera wiedzę jaką można było zdobyć tylko w drodze wtajemniczenia. Wtajemniczenia Dantego miał dokonać niejaki Brunetto Latini, sprowadzając go do naturalnej wielkości podziemnej „kopii” Piekła służącego do inicjacji podobnej do tej w Eleusis , takiego samego podziemia jakie Robert Paget odnalazł w 1962 w pobliżu Neapolu, nieopodal dawnej siedziby wyroczni Sybilli Kumańskiej, kompleksu podziemnych korytarza i izb, które zdawały się pasować do opisu Wergiliusza zawartego w szóstej księdze Eneidy. Black sugeruje że podobne podziemia inicjacyjne istniały pod jednym z florenckich domów należących do Templariuszy i istnieją tam do tej pory.)
Spróbuję zatem rozpocząć dzieło tworzenia w okolicach starożytnej „Florencji” .Tam umiejscowię swoją Bramę i wniosę przez nią swojego noworodka.
Przez całą noc w mieście które jest bardzo stare. Jak Kraków. Trwają przygotowania. Ja nie uczestniczę w nich bezpośrednio. Od tego mam trzymetrowego(! Jestem zatem na poziomie minusowym i tam przeniosłem swoją główny poziom percepcji !) dryblasa o ciemnej(mój najwyższy cień, Nigredo poziomu ósmego) powierzchowności. Niestety nie znam jego twarzy bo wciąż widzę jego plecy. Jest tak szybki że nie nadążam za nim i dlatego widzę jego plecy a nie twarz. Krząta się po całym mieście .Przygotowuje jakieś elementy do montażu w jego różnych punktach. Towarzyszy mi kolega .Najczęściej jest po mojej prawej stronie .To człowiek .
Nad ranem nadchodzi moment kiedy dociera do mnie informacja, że należy już się stąd ewakuować ze wszystkimi materiałami przygotowanym do budowy ponieważ zbliża się inspekcja (po prostu zaraz się obudzę i wrócę pod nadzór mojego lokalnego Demiurga i Panów Karmy którym byłaby nie w smak rosnąca pod bokiem konkurencja stwórcza i usamodzielnienie się jednego z ich tworów!!!) .
Z towarzyszącym mi kolegą chcemy sprawdzić czy to prawda. Niedawno przechodziliśmy koło sklepu z armatami (lufy starego typu jak z naszego XVIII wieku). Lufy leżały przed sklepem jedna obok drugiej. Wiem że aktywny wykonawca mojej woli budowy mojego wszechświata obstalował jedną czy kilka z nich ale jak w całym tym mieście wszystko było przez nas zamówione ale jeszcze nie odebrane.
(Miasto na zapewne miasto niebiańskie gdzie rozpoczyna się tworzenie wszystkich cywilizacji w moich dawnych snach nosiło nazwę Chorezm)
Przyszliśmy zatem sprawdzić czy pogłoska o konieczności ewakuacji jest prawdziwa licząc, że jeżeli to prawda moje elementy do budowy wszechświata powinny zacząć stąd znikać. Podchodzimy do sklepu z armatami który znajduje się po prawej stronie mojego ekranu śnienia i widzimy ,że rzeczywiście jedna (z moich) lufa zniknęła. Skoro dopiero co byliśmy tutaj mój wykonawca musiał tu być dosłownie przed chwilą. Decyduję się przyspieszyć i dogonić go . Pewnie z taką armatą pod pachą musiał zwolnić. Biegniemy z kolegą i widzimy jak ktoś kto niesie armatę schodzi do przejścia podziemnego. Nie jest to jednak mój własny Wielki Budowniczy a jego pomocnik. Również czarnoplecy ale niewysoki osiłek. Wcale nie porusza się aż tak wolno jak się spodziewałem ciężar nie zrobił na nim wielkiego wrażenia. Teraz kiedy mocno wyciągamy nogi odległość pomiędzy nami przestała się zwiększać mogę się przyjrzeć mojej armatniej lufie. Wygląda właściwie jak stylowy żeliwny słupek do tworzenia ogrodzeń miejskich ulic. Jest na końcu nieco zakręcony co przypomina element jakiegoś systemu rur.
Widać ogrodzenie i materiały do tworzenia zostały już przetransportowane poza Florencję(Nazwa jest mówiąca) a właściwie pod nią , jakby nie było mój wszechświat będzie niżej usytuowany niż te najstarsze. Dzisiaj będę mógł zacząć tworzyć świat z pomocą mojej siły aktywnej, mojej Demiurgiczności która wydzieliła się jako pomocnik z trzymetrowego Nigredo linii Świadomości do której należy mój Atman(7) i Paramatman(7+) czyli iluzji Boga jaka powstała nie tylko z moim udziałem w tej „mojej” linii Świadomości. Ja tworzę swój wszechświat poprzez pomocnika(w pewnym sensie mnie) czyli moją iluzoryczną , minusową reprezentację odgałęzienie wszechświata którego jestem przecież częścią (Tak powstają właśnie fraktalne wszechświaty). Marzy mi się jak każdemu początkującemu Demiurgowi aby ten mój wszechświat był pozbawiony cierpienia , chorób , śmierci i smutku. Jestem ciekaw czy to możliwe, czy przykre odczucia których chcę oszczędzić swoim samoświadomym tworom takim moim Adamowi i Ewie (ale bez przesady bo nie mogą być przecież cwańsi ode mnie) nie są jednak warunkiem istnienia czegokolwiek.
Zobaczę co się okaże siódmego dnia stworzenia i czy uznam że jest ono dobre.
Nie staram się tworzyć mojego wszechświata od swojego poziomu astralnego , emocjonalno – wyobrażeniowego jak uczyniłby to każdy człowiek ponieważ byłby to wszechświat narażony na wpływy dość niskich bytów astralnych a i Panowie Karmy tego wszechświata w którym jestem tylko stworzeniem mieli by nad nim władzę , ideą tego wszechświata jest aby był utworzony z poziomu brahmanicznego, zapewne uformują się i niższe poziomy ale będą przesunięte wobec moich tak jak mój kauzalny jest przesunięty wobec kauzalu Czerwonego”Chrystusa” który dla mnie jest poziomem <10 .
Jednym słowem tworzenie nowego wszechświata zajmie mi siedem dni ponieważ na poziomie siódmym mojej istoty będą miały swoje dusze z którymi jako ich Atman/Brahman będę połączony. Tworzenie własnego wszechświata pozwoli mi lepiej pojąć ten w którym to ja jestem stworzeniem a nie stwórcą.
W każdym bądź razie, jak wspomniałem wyżej, jakieś warunki wstępne chcę postawić. Nie wiem jaki naprawdę będę miał wpływ na swój wszechświat, czy on aby istnieć nie rozwinie się podobnie do tego w jakim ja zostałem stworzony a którym nie jestem zachwycony , czy będzie odbiciem mojej świadomości? Oby nie był gorszy od zastanego przeze mnie. Aby nie mylić moich tworów z ludżmi z mojego świata ziemskiego dodam do określenia ludzie pierwszą literę imienia Szirin
To dziwne odczucie ale kiedy pomyślałem o Sludziach już poczułem do nich miłość mimo że jeszcze nawet nie powstał ich wszechświat. Pragnąłbym aby byli piękni .Duchowo i fizycznie. Będą przecież samowzrastajacymi elementami mojej świadomości. Chciałbym również abym mógł obserwować historię powstawania i ewolucji ich cywilizacji ale do tego potrzeba aby mój dzień trwał ich milion dni albo choćby ze sto tysięcy wtedy mógłbym się nacieszyć ich rozwojem .
A zatem na początku mojego wszechświata będzie również słowo, z sympatii i wdzięczności do mojego 'ibbura będzie ono brzmiało : SZIRIN
Swój wszechświat trzeba tworzyć na konkretnym poziomie Świadomości od początku do końca. Stworzyć inteligentne istoty które będą rozwijać swoją świadomość która tak naprawdę jest twoją Świadomością minusowymi iluzjami (mikropsja) do których będziesz przenosił swoją świadomość jako Obserwatora i czerpał energię z emocji i myśli swoich krasnoludków. W ten sposób zapewnisz sobie życie po śmierci nie popadając w małą reinakrnację w obszarze granicy 5/6 a nawet w tę wielką w obszarze obejmującym przestrzeń do granicy 8/9.
Czerwonego z poziomu <10 jednak nie pokonamy tworząc nawet swój własny wszechświat i to on ma nad nami nadrzędną jurysdykcję puki nie przepuści nas wyżej ku Źródłu. Masz jeszcze dwa wyjścia. Utknąć w iluzorycznej Takości ciała buddycznego albo zostać zbawionym czyli wrócić do Czerwonego i poddać się jego osądowi. Zawsze można liczyć na wsparcie Dobrej Matki z poziomu dziesiątego bo on musi uwzględniać jej osąd! Stworzenie własnego wszechświata pozwala zostać jednym z niższych Archontów i żyć w oddzielności od swojego stwórcy tysiące ziemskich lat .Jest jeszcze kilka sposobów na spowolnienie inkarnacji : życie w astralu tak jak robili to faraonowie i żerowanie na swoich poddanych podobnie jak korzystający z zasobów energetycznych egregorów religijnych czy narodowych albo zostanie po śmierci ciała duchowym przewodnikiem jakiegoś świadomego bytu , tak zwanym 'ibburem 🙂
Stworzenie własnego wszechświata , dzień pierwszy.
Na początku nocy trzy osoby tłoczą się w windzie.
Nad ranem Przestrzeń samoistnie uwypukla się w prawą stronę a w przestrzeń wnikają trzy promienie, może również być tak że przestrzeń uwypukla się pod wpływem ich wniknięcia.(Trzy osoby będą mi towarzyszyły a może raczej będę jedną z nich trzech dość często w tej podróży , pojawimy się we trzech nawet na samym jej końcu , widać mała trójca nawet w działaniach demiurgicznych jest niezbędna przy zakładaniu każdego ze wszechświata.)
I tak kończy się dzień pierwszy. Kończy się stworzeniem przestrzeni dla przyszłego wszechświat.
Drugi dzień stwarzania
Jestem z żoną wewnątrz wielkiej hali, na jakichś targach. Przygotowałem dość toporny zestaw trójelementowy (!!!). Żona chodzi dokoła i patrząc smętnym wzrokiem na to wszystko co stworzyłem w pewnym momencie mówi :
– To że jeszcze rozmawiamy to . . . . .
Oczywiście znam moją żonę i wiem że to początek godzenia się po jakimś spięciu albo przynajmniej początek rozładowania mojej fiksacji na tym do czego doprowadziłem. Żona znajduje się po drugiej stronie czworoboku który wyglądem przypomina sprasowany kolorowy filet tyle że nie z ryb a z czegoś przypominającego ludzi. Nie jest sprasowany zbyt mocno ale wyraźnie da się zauważyć jego zagęszczoną strukturę. Chodzimy dokoła zgodnie ze wskazówkami zegara (To kierunek przejawiania się, powstawanie czasu i przestrzeni, oczywiście napięcie pomiędzy kobiecością i męskością to miniatura każdego tworzenia. To narodziny pierwszego oddzielającego się , tka sprzeczka lokalnego boga z lokalną Lilit/Dobra Matką) , wciąż po przeciwnych stronach tego płaskiego sześcianu.
Najdziwniejsze jest to że mam świadomość że to jest jakieś wysokie piętro. Jakby dziesiąte ale jakieś inne dziesiąte, pewnie to dziesiąte piętro mojego własnego wszechświata.
Drugi sen.
Przyszliśmy z żoną do restauracji w której szefem kuchni jest Marta Gesler(Master szefowa śnił mi się już wielokrotnie przy innych okazjach, to wyobrażeniowa reprezentacja Dobrej Matki, również jedna ze składowych Trójcy). Restauracja jest wąska i długa jak rękaw.
Od razu poczułem się w niej jak inspektor. Oglądam półki. Pod półkami są schodki na dół. Mówię do żony, że to skandal że Gesler wszystkich ocenia a u niej jest bajzel. Pokazuję na grubą warstwę kurzu na półkach wiszących na ścianie. Od razu biorę się za ich ścieranie aby tym bardziej narobić jej wstydu przy personelu który przemyka chyłkiem po restauracji. Zostawiłem kurz na najwyższej(!) półce żeby Geslerowa nie mogła się wyprzeć swojej niedbałości.
Geslerowa chodzi po restauracji ale obchodzi nas z daleka, chyba czuje respekt. Ktoś z personelu po lewej stronie pcha srebrny metalowy wózek, Geslerowa zatrzymała go i na rogu wózka zaczęła kroić jakąś złożoną z kilku warstw sprężystą substancję przypominająca kalmara.
Teraz to już się wkurzyłem nie na żarty. Narobiłem wrzasku naśladując jej zachowanie z jej własnego programu (!!!), z jej inspekcji innych restauracji .Wrzeszczałem że krojenie w takich warunkach jest karygodne ! Personel miał niezła zabawę .
Jak widać oberwało się Dobrej Matce mojego wszechświata bo w jakimś sensie Dobra Matka mojego wszechświata jest przecież hipostazą tej najważniejsze dla nas ludzi , tej z poziomu dziesiątego naszego nadrzędnego Przejawienia i Nieprzejawienia. Ja nie będę tolerował takiego burdelu jak Bóg naszego wszechświata!
Sen trzeci.
Obserwuję dużą budowle stojącą ukosem po lewej stronie ekranu. Na jej środku niedawno dobudowano prostopadłe skrzydło(mój wszechświat!) w prawą stronę ale dopiero co nieco je skrócone co widać jeszcze w tej chwili bo po obcięciu kawałka dobudowanego skrzydła widać otwory zasłonięte prowizorycznymi zasłonami. Podobno ma to przywrócić proporcję całego budynku ale ja uważam ze to nadużycie .Według mnie nowa odnoga było właściwych rozmiarów.((Widać zrobiono to po mojej awanturze bo jak z tego widać bajzel(Nicość i Nieprzejawienie) jest niezbędną częścią każdego wszechświata aby ten mógł zachować proporcję. Sam więc sobie spartoliłem robotę!)
Poinformowano mnie również, że pojazdy tutaj będą miały koła szesnastki. To aluzja do tego, że będzie w całkiem innym porządku niż istniejące Przejawienie/Nieprzejawienie, czy raczej poza tym porządkiem bo 'nasze’ jest 12 poziomowe a pozostałe ale pochodzące ze wspólnego 'naszemu’ Źródłowemu Punktowi to 15-tki.
To nawet interesujące.
Dzień trzeci
Wieczorem starłem się z jakimś osiłkiem (Strażnik karmy który zepchnął mnie w minusową maleńkość) wypychał mnie na lewo i do tyłu a ja próbowałem machać nogami, że niby takie kung –fu chcę zastosować ale nic z tego, sam miałem świadomość że to lipa i tak naprawdę nie potrafię oprzeć się jago presji.
Przez całą noc mnóstwo snów o jednym.
Następuje zamiana elementów indywidualnych na uniwersalne albo odwrotnie.
Nad ranem jestem w gabinecie (c.buddyczne 6) i proszę pacjentkę aby przesiadła się z jakiegoś prowizorycznego fotela po prawej na prawdziwy fotel stomatologiczny po lewej. Ma być profesjonalnie.
Chyba próbuję wrócić do normy po ominięciu strażnika stroną minusową (strony na poziomie buddycznym jak to po tamtej stronie granicy 5/6 odwrócone)
I nastał :
Czwarty dzień stworzenia
Jestem żona swojego męża i nim jednocześnie albo naprzemiennie. Bardziej jednak żoną!
Weszliśmy w jakiś interes z przystojnym zadbanym mężczyzna. Zanim jednak wejdziemy w ściślejsze relacje zaprosił nas do mieszkania po lewej stronie. Mieszkanie jest długie (!!! Analogicznie jak w restauracji Geslerowej! Męskość to czas płynący wstecz w stronę statycznej potencjalność Nieprzejawienia , żeńskość to czas płynący w stronę tworzenia przestrzeni czyli Przejawienia ) i wąskie. Poprosił nas abyśmy poczekali bo musi się przygotować i umyć. My zdecydowaliśmy się mu w tym nie przeszkadzać i poczekać na zewnątrz. Ja z ciekawości łamię to niedopowiedziane porozumienie i co chwilę zerkam w prawo w głąb wąskiego mieszkania wsuwając jedynie głowę do środka przez otwarte drzwi. Na końcu mieszkania widzę mężczyznę kąpiącego się za mlecznobiałą szybą. Widać mu właściwie tylko głowę wystającą z ponad szyby a reszta ciała jest rozmyta z ta przesłoną.(To typowy obraz dla rozmytego ciała Brahmana poza szklanym murem we wnętrzu Szczeliny 8-12!)
Wtem przychodzi nieznana nam kobieta .Dziennikarka albo kontrolerka ponieważ wiemy że teraz mężczyzna będzie musiał opowiedzieć jaj cała prawdę o sobie !
(Uwaga ! Uwaga! Brahman opowie coś o sobie !!!)
Mężczyzna widząc ją przerywa ablucje i stara się utrudnić mi podsłuchiwanie ich rozmowy. Stara się przymknąć drzwi za kobietą która weszła do środka. Mężczyzna wie że nie będę wpychała(!) się do środka za tamtą kobietą więc bez ogródek w końcu zamyka mi drzwi przed nosem. Przykładam ucho do zamkniętych drzwi a potem idę w prawo i przykładam ucho do ściany w miejscu gdzie oboje powinni się według mojej oceny znajdować. Całe mieszkanie jest na poziomie ulicy zatem przemieszczając się na zewnątrz chodzę po chodniku .Mąż stoi nieco na prawo , kilka kroków od budynku. Trochę go irytuje moja wścibskość.(Przeniosłem swoją świadomość JB do przestrzeni mojej przewodniczki z 1-5 !!!)
A jednak opłacało się podsłuchiwanie ponieważ w pewnym momencie usłyszałam z wnętrza chełpliwe słowa mężczyzny skierowane do kobiety:Niech pani spyta kogokolwiek w Warszawskim Szpitalu Neuropsychiatrycznym o mnie .Tam wszyscy mnie znają !
(Kiedy to czytam po roku omal nie popłaczę się ze śmiechu 🙂
Biegnę z tą nowiną w stronę męża i mówię to jakiś psychopata. Leczy się w szpitali psychiatrycznym !
Zaczynamy biec w prawo w tę stronę gdzie wiemy, że znajduje się mieszkanie tego mężczyzny. Ale to nie jest Warszawa a mieszkanie w którym mężczyzna się kąpał po lewej stronie ekranu śnienia nie było tym mieszkaniem do którego teraz biegniemy w prawą stronę ekranu.
Dobiegliśmy do długiego (!!!) kilkupiętrowego budynku i biegniemy w górę schodami z pietra na piętro. Mijamy siedzących i stojących na poszczególnych piętrach ludzi. Gdzieś tu jest jego mieszkanie ale nie wiem po co my do niego biegniemy skoro chcemy od tego mężczyzny uciec !?!Mąż biegnie za mną nieco z lewej. (Wszystko nawet moja świadomość jest odwrócone !!!)Wtem słyszymy nieprzyjemny wysoki dźwięk silnika pojazdu mężczyzny przed którym do(!!!) niego uciekamy. Przypomina dźwięk jednocylindrowego silnika motoroweru o niewielkiej pojemności.
To jego SUDAPTER !!! (Oczywiście to dźwięk jaki nie raz już słyszałem skrzeczenie drapieżnego ptaka czyli Ducha Świętego !!!)
Poznaję go od razu. Trochę panikuję ale mąż mnie uspokaja że przecież on nas nie goni a jedzie do swojego mieszkania , nie wie że my tu jesteśmy. Biegniemy chyba o piętro wyżej niż poziom jego mieszkania i w głąb tego długiego budynku. Spoglądam z otwartego na prawo korytarza w dół. To rzeczywiście sudapter tego mężczyzny! (To nazwa ze snu!)
Obudziłem się. Wygląda na to że to jakiś byt demoniczny i to dobrze pokręcony jakaś odwrócona , ninusowo na wysokim poziomie postać Boga. To ciąg dalszy zdarzeń z poprzednich nocy. Najpierw był zdystansowaną Geslerową(aktywną , żeńską stroną przejawianiem się) potem ciemnym bytem który wypchnął mnie na miusową stronę a teraz chciał wejść z nami w jakąś więź duchową .Ot, wygląda na to że do każdego wszechświata próbuje dostać się Bóg tyle że skoro wszechświat jest wyobrażeniowy to i jego postać jest jakaś minusowa. Najbardziej wstrząsnęło mną to że w ty śnie jestem swoją żoną i sobą jednocześnie a na dodatek uciekamy w stronę bytu przed którym uciekamy !!!!
Czyżby to było jakieś boskie szaleństwo, minusowość Boga, samoświadoma urojona strona Świadomości ?
Na wszelki wypadek pytam czy do każdego nowo tworzonego wszechświata wpycha się zło osobowe?
Patrzę w głąb mieszkania o podobnej topografii jak to z prysznicem ale na końcu widzę nie mężczyznę za szklaną zasłoną a niższego faceta z plecakiem.
-Niby on nim jest a nie jest. Mówi to ktoś jakby relatywizując jego moralność , ten ktoś znajduje się z jego lewej strony(dziennikarka/kontrolerka ?).
-To turysta. Dodaje po chwili.
Potem po prawej stronie widzę drapieżne zwierzę stojące na niewielkiej skarpie.
-Drapieżnik jest i nie jest ale wszystko widzi i trzyma na wszystkim łapę(lwią).
Obudziłem się . Zatem zło osobowe jest podróżnikiem a nie tym boskim dziwakiem którego oglądaliśmy. Jego odwrotności nie są nośnikiem zła a raczej iluzjami, zwierciadlanymi odwzorowaniami.
Zapytam jak się pozbyć takiego drapieżnika, podróżnego zła ?
Widzę jak wierzchołkami wzniesień przemieszcza się jasna (!) postać, z prawej na lewą stronę.
Wiem jednocześnie że ta postać jest poza tonem (!!!) i , że wszyscy już wszystko wiedzą !
Trudna sprawa. To byt zewnętrzny poza toniczny czyli niezharmonizowany z moim wszechświatem. Sama zdecyduje kiedy odejdzie! Jak z przypowieści biblijnej. Lew ryczący który krąży czyhając na ofiarę.
Tak zakończyłem dzień czwarty, na osobistym spotkaniu z tworzywem naszych wszechświatów.
Piąty dzień stworzenia
Czy da się stworzyć wszechświat bez zła osobowego ?
Pierwsza połowa nocy to nauka robienia pustych przestrzeni pomiędzy fragmentami ciągłej świadomości.
(Widać zaczynają powstawać świadomości jednostkowe, powstają istoty świadome siebie ale i przekonane że są oddzielne od całego strumienia świadomości zbiorowej.)
W drugiej części nocy.
Jest nas trzech ! (Znowu trójca!). Opuszczamy hotel.
Ja jako ostatni lustruje wzrokiem pusty pokój. Okazuje się że w prawym kącie pokoju na krześle pozostało jeszcze ubranie syna mojej żony(Tego samego przewodnika który towarzyszył mi w podróży na poziom minusowy drugi ale i na poziom minusowy Szczeliny 8/12.)
Zrobiło się niewielkie zamieszani ponieważ syn żony wyszedł wcześniej. Ostatecznie nie zapamiętałem który z na zabrał to ubranie. Nie udało mi się rozpoznać trzeciej osoby która nam towarzyszyła .
Budzę się i pytam czy można stworzyć świat bez zła osobowego, jestem nieświadomy tego,że odpowiadanie na to pytanie właśnie się rozpoczęło.
Pakuję cały bagaż do jednej, własnej walizy!!! Synowi żony już nic nie pozostanie do niesienia . Ja dam radę sam ciągnąć walizkę po chodniku a on będzie mi pomagał w momentach podnoszenia jej na wyższy poziom.
(Taka pomoc przy przekraczaniu kolejnych coraz „wyższych” poziomów plusowych stroną minusową,wyobrażeniową, jest bardzo pożyteczna, tak łatwiej się wznosić!!!)
Zastanawiam się przez chwilę czy z trzech ciemnych butelek wlać płyn do jednej dużej i schować ją do środka walizki czy trzy mniejsze ciemne butelki bez przelewania schować do zewnętrznej kieszeni walizki. Decyduję się na to drugie rozwiązanie.(Pozostajemy zatem wszyscy trzej jako oddzielni!)
Zjadłem obfity obiad razem z synem żony i zamiast na dalsze zwiedzanie góry po drugiej stronie przełęczy zadekowaliśmy się na mszy dziękczynnej mimo że specjalnie nas to nie rusza. W ten sposób odpoczywamy po obiedzie. Jest nas tylko dwóch. Ten trzeci gdzieś zniknął.
Kiedy msza dziękczynna już się skończyła stoimy i kombinujemy czy schodzić z góry na dół i rzeczywiście eksplorować tę drugą górę którą stąd widać.
Wtem dzwoni żona i pyta czy już zwiedziliśmy górę (!) po tamtej stronie. W związku z tym że chce się nam coraz mniej odpowiadam pokrętnie że wyruszamy czy też jesteśmy w trakcie zwiedzania.
Schodzimy z góry wraz z synem żony ale to już jest inna góra. To okolica mojego domu na wsi (Ziemi!).
Towarzyszy mi świadomość zasług kogoś trzeciego którego tu nie widzę bo jest nas tylko (?!?) dwóch , ja i syn żony (?).Wiem o tym trzecim we śnie że:
-Można by go na nazwać szkodnikiem społecznym ale to dzięki niemu powstała cała ta infrastruktura która nas otacza !!!
No, tośmy odbyli wycieczkę a nawet pożywiliśmy się w Hotelu Przejawienia, jak na zło osobowe przystało a msza dziękczynna była dla nas nie egzorcyzmem a miłym rozleniwiającym wytchnieniem. Zgroza ?
Może i tak.
Po obudzeniu jestem nieco zdziwiony .To ciekawy przykład „Incluza”.Ten trzeci przejął ubranie syna żony. Obarczył mnie całym wysiłkiem nie chcąc się łączyć z nami na stałe ale chcąc wpływać na nasze czyny sprawia wrażenie że jest pomocny. Ma z tego żarcie a nas dwóch mami że to dzięki niemu zachodzi postęp. Obiecał mi również że będzie mi pomagał w taszczeniu mojego bagażu z wyżartymi częściowo przez siebie duszami na wyższe poziomy ale jak widać z końcowych scen nie bardzo mu się tak naprawdę chce to robić(wdrapywać na przeciwległą górę plusową). Łatwiej mu polować po stronie minusowej !!!
Widać z tego że zło osobowe posługuje się innymi bytami , ich powierzchownością. Najłatwiej im to robić po stronie minusowej. Po to aby zaprząc nas do roboty na ich korzyść samemu nic w zamian nie dając poza mglistą deklaracją pomocy w rozwoju !!!
Dzień piaty upłynął na rozpoznaniu zła osobowego z którym miałem już do czynienia i zapewniam was że jest hipnotycznie potworne czego w tych snach nie widać bo nie o taką prezentację prosiłem.
Dzień szósty stworzenia i próba izolacji mojego wszechświata od zła osobowego
Przez całą noc udało mi się jedynie zapamiętać jak czemuś o kształcie cygara odrywam koniec i przyklejam go tym oberwanym końcem do podłoża. Trudno powiedzieć czy to podłoże jest u góry czy na dole. Nie wiem czy chodzi o postawienie jakiegoś bytu w pionie czy o znany obsceniczny gest ze strony zła osobowego .
Pozostaje dzisiaj w nocy zrobić otwarcie twojego nowego równoległego wszechświata , podłączenie do sieci i obserwowanie co z tego wyniknie 🙂
W nocy również podłączę swój wszechświat do wspólnoty wszystkich wszechświatów 🙂 Dlatego właśnie Florencja z pierwszych snów to nic innego jak taki kwiat kwiatów wszystkich wszechświatów 🙂
Uruchomienie wszechświata!
Jestem małym chłopcem który wyszedł z wspólnego mieszkania i idzie w głąb ekranu ku wielkiej hali. Ni to pływalni ni to stadionowi. Nie bardzo mogę zobaczyć co jest za szklanymi drzwiami bo drzwi są jakoś tak specyficznie skonstruowane (To oczywiście kryształowy mur wnętrza Szczeliny 8-12). Muszę stawać na palcach to znów się nachylać aby móc objąć wzrokiem fragment po fragmencie całą przestrzeń wewnątrz. (To typowe zachowanie w obliczu Boga kiedy chcąc go objąć wzrokiem nie jesteśmy tego w stanie uczynić jednym aktem , miałem już kilka snów bardzo podobnych właśnie w tym kontekście.) W środku widzę kilka kobiet dość niedbale przyodzianych. Tak jakby nie zwracały uwagi na swoją nagość. Kiedy widzę że zmierzają w moją stronę , do wejścia biegnę spowrotem do wspólnego mieszkania. Zdążyłem uciec w ostatniej chwili tak aby kobiety mnie nie zauważyły. Zdążyłem nawet zamknąć za sobą szklane drzwi od domu na klucz i schować się za lewym narożnikiem. Trochę w tym dziecięcego podglądactwa i chęci ukrycia się i bycia niezauważonym przez dorosłych. Kiedy kobiety otwierają drzwi które przed chwilą za sobą zamknąłem uciekam na lewo do sali w której wspólnie śpimy (Czy właśnie to już ten mój nowy wszechświat ?) .W drzwiach mijam zamyślonego mężczyzną opartego o framugę. Zapewne to ja w roli samotnego demiurga w pozie nieco romantycznej.
Do samego rana mam sny o dużych grupach ludzi(dość ciasno stłoczonych)którzy dyskutują ze sobą na różne tematy. W zasadzie w tym moim świecie żyją ludzie wyglądający jak ludzie ale ich forma wzajemnych relacji jest wspólnotowa nie izolują się od siebie pod żadnym względem . Wszędzie widzę duże zaangażowanie w wymianę myśli , brak pruderii a jedynymi „przekroczeniami” są co najwyżej niektóre zbyt śmiało wypowiadane tezy nie mające do końca uzasadnionego podparcia logicznego.
Chcę poznać strukturę tego mojego własnego wszechświata
Idę w głąb ekranu. To już koniec Targów. Stoiska są składane. Po prawej stronie mijam stoisko na którym leżą dwa sery w okrągłych pudełkach. Podchodzę razem z innym mężczyzną do stoiska. Obsługujący proponuje nam je za darmo. Mnie podał ser wielosmakowy a mężczyźnie stojącemu przede mną jednosmakowy. Mówię do mężczyzny że możemy się zamienić bo ja już taki wielosmakowy mam jest dobry i go polecam wolałbym zatem skosztować tego jednosmakowego. Biorę zatem od niego jednosmakowy a oddaję wielosmakowy (!). No i właśnie to jest ta różnica pomiędzy wszechświatem wspólnym jaki znamy wszyscy tu obecni a moim własnym o jednym smaku
Kiedy odchodzę z sera jednosmakowego który trzymam w ręku robi się śmigło !!!
Pytam co naddusza 7+ sądzi o moim wszechświecie?
Pierwszy sen to obraz czegoś co przypomina zeszyt/drzwi z niewielkim prostokątem w ich górnej połowie. Z lewej wznosi się linia, przebiega przez prostokąt skręcając w prawo i opada symetryczną parabolą na prawą stronę. W miejscu w którym przenika przez prostokąt staje się jakaś nie moja a może raczej nie tylko moja. Ma jakieś inne wibracje ale nie traci ciągłości.
Drugi sen jest o tym że za moim domem(poziom mentalny 4) nad ogrodem (astralny 3), została zbudowana kładka. Taka jakie biegną nad autostradami. Biegnie z lewej strony na prawą. Przyglądam się tej kładce , szczególnie jej poprzecznemu elementowi. Odnoszę wrażenie że ktoś tam się na niej porusza. Mówię do Pilota(!) który stoi obok mnie z prawej , trzymając niewielkiego pieska na smyczy (!) że chyba zaraz wejdę na tę kładkę zobaczyć jak mój dom wygląda z góry. Pilot odnosi się do mojego pomysłu życzliwie i nie ma nic przeciwko temu pomysłowi ale sam idzie na prawo dołem. Nie mam o to do niego pretensji , bo przyznam się że sam nie miałem ochoty aby mi towarzyszył. Wchodzę zatem na kładkę i pnę się do góry ale co stamtąd zobaczyłem tego już nie pamiętam. Poprzeczna część kładki pojawiła się w czasie mojej rozmowy z Pilotem. Nie pamiętam czy już wtedy pojawiła się prawa, zstępująca jej część.
Trzeci sen.
Mam przed sobą półkolistą(!) ścianę w której wjazd (a może raczej wyjazd) jest po jej prawej stronie. Ja tymczasem wjechałem samochodem w ścianę po stronie lewej, tam gdzie nie ma żadnych wrót. Samochód zatrzymał się w połowie swojej długości w ścianie. Nie rozbił się o nią a tylko wniknął na tyle w tę ścianę. Za ścianą jest prawdopodobnie wjazd do góry , na piętrowy parking.
Budzę się ze słowem Waruny, w głowie . (To wezwanie Waruna czy raczej dopełniacz chociaż chyba to wychodzi na jedno i to samo nawet gdyby chodziło o warunki 🙂
Waruna
„Słowo Waruna wywodzi się od wara znaczącego w sanskrycie rozległość. Jego imię oznacza tego który wszystko przykrywa i jest powiązane z niebem i wodą. Taka forma imienia jest etymologiczne tożsama z greckimimieniem Uran(os) (Oυράνος – niebo). Był jednym z najważniejszych bogów okresu wedyjskiego oraz pra wedyjskiego w Indiach. Był przedstawiany jako wszechmocny i wszechwiedzący. Odpowiedzialny był za wędrówkę słońca po niebie, rozdzielność dnia i nocy, zachowanie formy przez Ziemię, znał lot każdego ptaka i każdą ludzką myśl. To strażnik siły zwanej ryta, odpowiedzialnej za istnienie wszystkiego zgodnie ze swym porządkiem, również porządku moralnego. Jest surowym strażnikiem porządku, stosującym dość drastyczne metody karania tych którzy go naruszają. Dzieli przez to swą pozycję z Jamą, bogiem śmierci, jednak może też zsyłać nieśmiertelność.”( Wikipedia )
Mamy zatem trafnie określoną tożsamość Pilota posługującego się śmigłem.
Pytam; co to za uwięźnięcie w ścianie i czym jest zaburzenie w części środkowej ?
Jestem w pracy(poziom buddyczny 6). Nie jest to jednak mój gabinet. Pomieszczenie ma jakąś odnogę na prawo i jest skrzyżowaniem kilku pomieszczeń jakie znam. Ma kształt leżącej litery T. Po środku ramienia przednio-tylnego które w głębi ekranu kończy się drzwiami wyjściowymi a za obserwatorem drzwiami ogrodowymi leży materac z kołdrą taki na jakim śpię w domu.
Po jakiejś relacji prywatnej z szefową (z 4-go mentalnego poziomu , we śnie szefowa znajduje się w tej poprzecznej odnodze, z prawej strony ) szefowa znika a zamiast niej pojawiają się dwie kobiety; starsza, którą biorę z sprzątaczkę i młodsza, czuję że jest do mnie nastawiona sceptycznie.
(Oczywiście to tandem Demeter-Persefona czyli Dobra Matka i Biała Bogini)
Mówię do starszej że chcę zapłacić za jej usługi i sięgam po pieniądze do kieszeni. Wiem że to są moje pieniądze a nie firmowe szefowej. Sprawa jest prosta bo to co zapłacę tej starszej kobiecie odbiorę sobie z materaca bo tam pod kołdra są pieniądze firmowe !!!
Kobiety nie zareagowały. Widzę że pierwsza z pomieszczenia w którym jesteśmy wychodzi ta starsza kobieta a młodsza idąc za nią w głąb ekranu ku drzwiom wyjściowym rzuca mi niezbyt przyjazne spojrzenie. Aby wyjaśnić dlaczego nie wychodzę za nimi mówię że jeszcze pozamykam wszystkie drzwi i dopiero będę mógł wyjść stąd.
Kiedy kobiety wyszły odwracam się i przez drzwi ogrodowe wychodzę na zewnątrz aby zamknąć furtkę prowadzącą na ulicę za domem/pracą (powstała jakaś zbitka 4/6 i pewnie to utknięcie w ścianie miało miejsce na granicy 5/6).
Na zewnątrz jest noc. Mam lekkiego pietra bo za płotem ktoś chodzi. Zamykam niemal po omacku furtkę na zamek a potem drugą parę drzwi furtkowych ale te są bez zamka, tylko ot tak na zacisk. Zwracam uwagę że w tych drugich drzwiach w miejscu dziurki na klucz jest włożona zaślepka. Dla mnie jest ważne że to ja mam klucz i kontroluję te drzwi , jedne i drugie. Odwracam się o sto osiemdziesiąt stopni i staję twarzą do budynku z którego wyszedłem . . . . . jest dzień !!! (Coś czuję tu działanie owego Waruny -Pilota)
Spoglądam na prawo. To jest już posesje sąsiada(wewnątrz budynku to równoległość do prawej odnogi gdzie stała szefowa. Podchodzę do murowanego słupka ogrodzeniowego na którym siedzi wielki kot. Kot ma głową kocią ale tułów ma jakiś większy , jakby niedźwiedzi !!! Mówię do kota kizi -mizi czy coś podobnego ale kot jet zaskakująco poważny jakby czegoś pilnował. Kiedy spoglądam w stronę części budynku sąsiada widzę że stoi tam drzewo które nie ma ani jednego liścia ale za to ma owoce wielkości jabłek albo dużych renklod. Jest ich tak wiele że praktycznie owoce stykają się z sobą. Gałęzie drzewa mimo to nie uginają się pod ich ciężarem.
Do rana mam jeszcze kilka snów ale nie chce mi się ich zapisywać zapamiętuje jedynie to że chodziło w nich o dwanaście poziomów.
Wygląda na to że powstała jakaś blokada spowodowana zwarciem poziomów po obydwu stronach granicy 5/6, na dodatek uraziłem Demeter-Persefonę co sprowokowało działania ze strony Waruny którego realności do tej pory nie brałem pod uwagę. Chyba swoim pomysłem tworzenia wszechświatem obraziłem bogów ! Dwie pary drzwi , dwie furtki w tym jedna zamykana na zacisk a druga na klucz to nałożone na siebie dwie drogi w ścianie miejsce gdzie wyrąbałem sobie przejście na siłę i ugrzęzłem, to ta druga furtka z zaślepką do której nie mam klucza! Sam sobie zamknąłem drogę i dlatego utknąłem na granicy 5/6. Ciekawe czym jest to drzewo i kot/sfinks który go pilnuje.
Nie spodziewałem się że moje wygłupy wywołają aż taką reakcję !
Co to za drzewo i kim jest stróżujący koci „sfinks” ?
Sny są pozbawione kolejności ale widać w tej przestrzeni że czas i następstwo wydarzeń są traktowany nieco inaczej niż w świecie poniżej granicy 5/6.
Rano byłem w suchej niecce(Niecka w Szczelnie 8-12?). Można było tam wchodzić i wychodzić bez żadnych konsekwencji . Niecka jest jakąś wielką atrakcją dla podróżujących tędy więc pod koniec dnia wraz z jeszcze dwoma osobami wyprawiamy się powtórnie do niecki po prawej stronie ekranu śnienia. Jest jednak po deszczu i warunki nieco się zmieniły. Ciekawe że kiedy wychodziliśmy z budynku ktoś próbował nas powstrzymać .Ten epizod jest w mojej pamięci zatarty niemal zupełnie istnieje jednak jako wspomnienie jakie ujawniło się podczas powrotu kiedy to znowu ktoś próbował na nas wpłynąć ale o tym za chwilę.
Udajemy się do owej wielkiej atrakcji którą jest teraz błotnista(!) niecka. Idziemy wzdłuż jej prawego brzegu a kiedy dochodzimy do jej dalszego brzegu gdzie droga ją opasująca skręca w lewo schodzimy kilka metrów po grząskim zboczu w głąb niecki. Przed nami jest jakiś cypel który teraz dla nas schodzących w dół jest po prawej(echo wypustki budynku z wczoraj ?).Grzęznąć w mazistej glinie, trawersem próbujemy go ominąć. Tu, jakby czekając na nas ,stoi(!) młoda kobieta (odpowiednik kociego sfinksa ?).
(Grząskość pachnie mi minusową formą słonecznej niecki i niebezpieczeństwem wpadnięcia w urojeniowość oraz spadkiem na sam dół do poziomu minus dwa !)
Ostrzega nas abyśmy stąd uciekali dopókiśmy nie zabrnęli zbyt daleko bo po tamtej stronie występu są inni którzy w tym błocie ugrzęźli i tych wyłapują dyżurujący na krawędzi. Na potwierdzenie jej słów widzę spoglądając z głębi wykopu do góry dach nadjeżdżającej karetki. Ślizgając się uciekamy. Obsługa karetki skupiła się na wyłapywaniu tych próbujących wydostać się z błota po tamtej strony cypla i chyba tylko dlatego zdołaliśmy się wydostać z niecki zanim nas jej błoto nie pokryło. We śnie wiem że chodzi o popadnięcie w niewolę!!! Jednak nawet kiedy idziemy już po powierzchni , drogą nie czujemy się pewnie bo przecież można poznać żeśmy w tej niecce byli bośmy się umazali. Wracamy w stronę budynku z którego wyszliśmy. Kiedy jesteśmy już w jego wnętrzu zapada ciemność. Idziemy pomieszczeniem które ma łukowate sklepienie(Odwrócona niecka do góry nogami jak i ciemność wskazuje na Nicość poziomu ósmego). Z za filaru który mamy z prawej strony wyłania się ciemna postać dużo niższa od nas (minusowa). Nie spodziewała się że jest nas trzech(!) na dodatek jesteśmy od niej wyżsi, inaczej przestraszyłbym się jej i chyba owa postać na to liczyła. Tu następuje zaburzenie w narracji. Postać wyłania się i cofa kilka razy jak na replayu. Trochę nawet nas to bawi tym bardziej że wiemy że jest wobec nas bezsilna i nie spróbuje użyć wobec nas jakiegoś narzędzia o którym wiemy że je posiada. To w tym momencie następuje sklejenie naszego wyjścia i powrotu i zapewne to ta sama postać próbowała nam przeszkodzić kiedy wychodziliśmy w stronę niecki.
W tym samym momencie nakłada się jeszcze inna scena. Trzymam w dłoniach starą księgę. Ma nieco ubłocone okładki .Otwieram ją jak książkę żydowską. Jej przednią okładką jest ostatnia strona w naszym rozumieniu. Przeglądam ją . To księga męska (!!!) kiedy mijam środek księgi księga staje się księga kobiecą. Po przełożeniu kilku kobiecych kartek księga kończy się i obraca tak że teraz mam przed sobą książkę w naszym układzie a na jaj pierwszej stronie zapisano że to księga której autorką jest kobieta.
Treścią książki jest niewola!
Obudziłem się w jakimś zamęcie zbyt wiele snów na raz. Kiedy jednak się uspokoiłem przeżyłem moment oświecenia. To drzewo ta bezlistna rajska jabłoń pilnowana przez sfinksa.
To BIBLIOTEKA!
A złociste owoce na nim wiszące to Roty. Księgi. To co trzymałem w rękach to Księga stworzenia tego wszechświata ! Oraz niewoli jaka spada na byty w nim uwięzione. To Kronika Akaszy! Pamiętam inny sen w którym zdejmowałem z szafy jeden z wielu typów laptopów i ten „mój” był dwudzielny w stosunku 1,0 do 1.1 na korzyść męską. Ta księga miała również zaanektowaną większą niż połowa część swoje kobiecości na korzyść księgi męskiej.
To pod tą biblioteką, Kroniką Akaszy, nastąpiło biblijne poznanie i rozdzielenie boskiego androgyna na „kobietę” i „mężczyznę” a potem upadek w błotnisty wszechświat gdzie Panowie Karmy łowią nieszczęśników którzy skuszeni obietnicą ujrzenia złotej , słonecznie boskiej niecki i samego Boga(cypel w jej wnętrzu) wpadają w błoto swoich urojonych wyobrażeń o boskości. To ostatnia z pułapek zastawionych na nasze pragnienie stania się równym Bogu !
To rajskie drzewo to również Drzewo Życia kabalistów.
Początkowo nie zgadzał mi się obraz drzewa rajskiego z wielką ilością owoców/ rot z obrazem Drzewa Życia jakie reprodukuje się we współczesnej literaturze popularno – kabalistycznej. Było tak jednak do momentu w którym w moje ręce wpadły reprodukcje oryginalnych sztychów sporządzonych przez kabalistów sprzed kilkuset lat.
Okazuje się że ich idea była zadziwiająco zbieżna z moimi sennymi obserwacjami ale również że współczesnymi teoriami na temat powstania, trwania i równoległości wszechświatów. Mówi się że po wielkim wybuchu powstała materia i antymateria czyli pierwsza cząstka i jej ,w pewnym sensie, obraz. Kiedy jednak zderzą się obydwie, cząstka i jej obraz nie wszystko ulega anihilacji zawsze ze stu cząsteczek materii i stu cząsteczek antymaterii pozostaje jedna cząstka materii dlatego istnieje ona fizycznie w tym wszechświecie. Skąd wzięło się sto kiedy dopiero przed chwilą mówiłem o jednej? Nie było nikogo po „naszej” stronie kto byłby świadomy liczby , jednym słowem jak w koanie zen jedna cząstka równa się ich dowolnej liczbie. Oczywiście czy nasz wszechświat jest stworzony z cząsteczek materii czy antymaterii jest rzeczą umowną. Dla nas to co nas konstytuuje jest zawsze treścią a nie jej obrazem nawet gdyby dla obiektywnego obserwatora było odwrotnie i wszystko wskazuje na to że właśnie tak jest że to Przejawienie jest iluzję stworzoną przez Nieprzejawienie! Na tym polega androgynia najwyższej hipostazy Boga ???
Kontynuując refleksję nad dawnymi obrazami Drzewa Życia. Otóż na tych starych rycinach widzimy jak z poszczególnych sefirot , niejako w głąb , odchodzą kolejne drzewa życia. Tak jakby każda z sefirot mogła być Keter (Koroną) kolejnego drzewa , kolejnego wszechświata. Byłby to wszechświat o dominującej cesze sefiroty z której wyniknął. Tak też rozumie to współczesna fizyka mówiąc że są miejsca w naszym wszechświecie gdzie dochodzi do kolejnych wielkich wybuchów i pączkowania kolejnych wszechświatów. Należy oczywiście zdać sobie sprawę , że i nasz fizyczny wszechświat jest jedynie lokalnością innego. Wiedziano już o tym od dawna ale przedstawiano to w formie symbolicznej , ezoterycznej. Dzisiaj nazwalibyśmy taki wszechświat fraktalem albo Multiwersum. Właśnie owe ryciny natchnęły mnie pomysłem stworzenia własnego wszechświata którego ja będę pierwszą przyczyną – koroną a En sof (kabalistyczną brzemieną nicością , potencjalnością , męskim Bogiem) na jakiej tle wykreowałem swój wszechświat jest znany nam wszechświatem w którym żyjemy fizycznie. Mój wszechświat powstał na poziomie siódmym , na poziomie mojego Atmana. Kabaliści nazwali by ten poziom. Chochma „Madrość”albo pierwotna myśl Boga i Bina – manifestująca się „Inteligencja” Boga. Dwie naraz ponieważ to moment androgyniczności Boga, równowaga pomiędzy wstępowaniem i zstępowaniem ale już po podjęciu decyzji o stworzeniu wszechświata. Rozdzielający się Adam i Ewa (stąd powstanie z żebra Adama). Różnią się kierunkiem przepływu czasu.
Kiedy nad tym się zastanawiałem musiałem na chwilkę przysnąć bo usłyszałem:
-Kat na tydzień przed narodzeniem dziecka zostaje zawieszony w byciu katem!
Wszechświat którego byłem jedynie przedmiotowym elementem, niewolnikiem, odpowiedział zaburzeniem, jak tafla wody kiedy rzucimy w nią kamień ale zdaje się że powoli zaburzenie zaczęło się uspakajać .Wszystko wskazuje że względu na zbyt duży potencjał jaki potrafiłem staremu wszechświatowi przeciwstawić, zapewne potencjał tylko nieco większy niż wymagany potencjał krytyczny.
Chciałbym obejrzeć księgę swojego wszechświata.
Skręcam z korytarza na lewo, do pokoju w którym ktoś zazwyczaj urzęduje ale akurat nikogo w nim nie ma. Chcę zajrzeć do szafy która stoi po lewej stronie obok drzwi. Pamiętam ,ponieważ już kiedyś tu byłem, że była oszkloną witryną (!) a kiedy przyszedłem teraz nie mogę jej odnaleźć . Wszystkie szafy po tej stronie są pozbawione dużych przeszkleń. Czuję przy tym dreszcz emocji, nie chciałbym aby ktoś mnie na tym przeszukiwaniu nakrył.
Teraz jestem z powrotem w holu. W holu jest spory ruch. To chyba uczniowie czy studenci. Wszyscy biegają pobudzeni jakby się coś stało. Nie widzę jednak co mogłoby być przyczyną ich zachowania. Kiedy spoglądam w głąb holu niczego takiego nie widzę. Być może przyczyna jest widoczna dopiero za zakrętem holu, w prawo(!) ale tego nie obejmuję wzrokiem.
Teraz znajduję się w jakimś zakamarku w którego lewym rogu za czymś w rodzaju kotary stoi kilka osób .Widzę tylko ich nogi .Nie bardzo wiem co oni tam robią. Po prawej stronie stoi lekarska leżanka więc sobie na niej usiadłem. Tymczasem od strony kotary nadbiegł niewielki piesek i chwycił mnie za krocze. Okazało się że byłem całkiem nagi czego wcześniej nie zauważyłem i kiedy usiadłem na brzegu leżanki pies miał ułatwione zadanie. Na szczęście nie czuję bólu ale wiem że jeżeli nie rozewrę psu szczęk to ten pozbawi mnie męskości. Próbuję to zrobić na różne sposoby tarzając się z psem uczepionym mojego krocza. Pies jest sprytny bo kiedy próbuję rozewrzeć mu szczęki rękoma ten obraca się tak że nie mogę tego zrobić. Szamotanina trwała do momentu aż się nie obudziłem.
Ha! Zdecydowano się na pozbawienie mnie potencji twórczej. Pilot użył do tego Nigredo 8/1?
Powtarzam prośbę o pokazanie księgi mojego wszechświata
Żeński byt (ogromny !) nie potrafi wykonać, z mojego punktu widzenia prostego przekształcenia i tylko dlatego nie może dokonać przelewu .
Chodzi o to że nie potrafi wykazać jak ma się procent tego czegoś(przelewu) do całości. Przez cały czas widzę że ponad tymi procentem i całością jest jakaś druga nieokreślona wartość a one są tylko jej niższą reprezentacja ( procent i całość jest jej niższą reprezentacją)!
Ja chojrakuję i mówię Jej że ja Jej w tym pomogę!
Budzę się no i powtarzam już świadomie, że ja mogę w tym Jej pomóc bo to dla mnie proste i logiczne (!) przekształcenie. Widzę z tego, że żeński przejawiony stary wszechświat udaje że nie wie jak się oddziela taki mały osobisty wszechświat od dużego. Zasypiam.
Syn żony( przewodnik po minusowości, dla niezorientowanych dodam, że minusowość urojeniowa to mniej więcej to samo co piekło) załatwił mi zajęcie, mam udekorować niewielkim stolikiem mieszkanie jakieś kobiety. We śnie nie mam tej świadomości ale po obudzeniu od razu zdaję sobie sprawę że to mieszkanie jest kopią mojego własnego pokoju (poziom mentalny 4).
Przyniosłem trójnożny(!) stolik który jest pozbawiony jakiegokolwiek lakieru czy farby, jest starym mebelkiem jedynie pobieżnie zaimpregnowanym aby nie ulegał degradacji biologicznej.(Ten mebelek to mój surowy jeszcze wszechświatek) Ustawiam go pod ścianą na której również u mnie w rzeczywistym mieszkaniu wisi wielki obraz. Obracam stolik różnymi stronami ponieważ na jednaj z nóg chcę umieścić plakietkę. Mam ją jedną więc zastanawiam się czy przyczepić ją jako dodatkową ozdobę na zewnątrz jednej z trzech nóg czy wewnątrz .Wtedy musiałbym obrócić szafeczkę o sto osiemdziesiąt stopni(!). Na blaciku umieszczam jakieś bibelociki których przy okazji chcę się pozbyć z mojego (!?!) domu. Syn żony stoi nieco z lewej a ja nachylony nad szafeczką demonstruję mu niektóre z tych bibelotów(bibeloty to wyobrażenia minusowe/mikropsja).
Do tej pory nie znałem osobiście lokatorki tego mieszkania. Kiedy w końcu kobieta pojawia się , syn żony przedstawia nas sobie. Czuję że łączy ich intymna relacja. Aby przywitać się musiałem wstać i wyjść z za sporego stołu który miałem za plecami. Teraz widzę przyniesioną przeze mnie szafkę w szerszej perspektywie. Mogę obejrzeć dokładniej również obraz wiszący na ścianie na który wcześniej , przed przybyciem kobiety nie zwróciłem uwagi. Teraz przyglądam się obrazowi z pewnym zaskoczeniem. W oryginale wiszący u mnie w domu obraz to obraz olejny polskiego impresjonisty międzywojennego, w kolorach zgaszonej zieleni , żółcieni i błękitu płynącej przez las strugi i w oddali odbitych od ściany odległego lasu słonecznych odblasków. Ten który wisi w mieszkaniu kobiety ze snu jest foliową techniczną reprodukcją o kolorach pomarańczu i czerwieni .Na dodatek po lewej stronie obrazu „płótno” wystaje poza ramę jakby nie mieściło się w niej.
(Jednym słowem mieszkanie i wyposażenie a nawet jego właścicielka to minusowa podróbka mojego poziomu mentalnego!)
Kobieta jest przekonana że ja i moja żona jesteśmy artystami malarzami więc chcąc sobie dodać znaczenia nie wyprowadzam jej z błędu (a może to wcale nie jest błąd ???) W związku z tym kobieta traktuje mnie z pewną typową dla relacji kobiet z artystami atencją. Ta nasza relacja zaczyna przybierać jakiś zbyt prywatny charakter, chcąc przerwać rodzące się pomiędzy nami lgnięcie zwracam jej uwagę na szafkę którą przyniosłem mówiąc, że jej surowy wygląd jest zamierzony i nie powinno się jej lakierować na jakikolwiek kolor a jedynie konserwować bezbarwną bejcą.
Zaczynam podejrzewać że księga o którą pytam jest tak naprawdę minusową reprodukcją zawartości mojego poziomu mentalnego czyli myślokształtem a kobieta kimś w rodzaju minusowej kopi żony i Dobrej Matki jednocześnie.
Proszę o obejrzenie obrazu mojego własnego wszechświata
Jestem u siebie w pracy(6) w części laboratoryjnej. Właśnie tworzę koronę . To ma być korona górnej prawej(!) czwórki albo piątki. Podchodzimy do technika i zwracamy mu uwagę że na powierzchni pracującej korony powinien zrobić swój znak(!!!) aby było wiadomo że to jego dzieło. On zwraca naszą uwagę że właśnie taki znak umieścił na tej powierzchni .Rowek który biegnie dokoła guzka jest właśnie jego inicjałem. To G albo raczej 6 !
Jednym słowem zwieńczenie, pełny obraz mojego wszechświata jest wykonany na poziomie szóstym ale jego kauzalność 5 jest nakładką wykonaną z poziomu 4, mentalnego.
Powracam do snów o moim wszechświecie po kilku tygodniach
Jak dalej rozwija się mój wszechświat?
Śnię z poziomu mentalnego (4). W moim domu. Po prawej mam dwie osoby. Nie pamiętam szczegółów.
Nad ranem dowiaduję się że zaciągnąłem kredyt którego nie uda mi się spłacić nawet w małym procencie za życia. Nie jestem tym zmartwiony raczej mam z tego pewnego rodzaju satysfakcję !
Kolejnej nocy pytam jeszcze raz o stan mojego wszechświata.
(To zabrzmiało jak stan konta , wszechświat jest stworzony przeze mnie po prostu na kredyt zaczerpnięty u wielkiej kobiety-Dobrej Matki !)
Znowu śnię z poziomu mentalnego. W pokoju za regałem który zakrywa całą ścianę była niewielka szczelina. Głoszący kazania/proroctwa(chyba jest ich dwóch tak jak we wczorajszy śnie kiedy ich nie rozpoznałem ) dostawali się za regał z jego lewej strony i wspinali się poprzez szczelinę na prawo, na sam wierzch skąd głosili swoje słowo.
Postanowiłem udoskonalić i uporządkować tę przestrzeń .Odsunąłem regał od ściany na szerokość człowieka. Okazało się że pod ścianą pomiędzy regałem a ścianą stoją niewielkie szafki. Odkurzyłem je wszystkie i posprzątałem stare zapomniane rupiecie. Plan mam taki aby ustawić drabinę albo dwie wzdłuż tej nowej poszerzonej przestrzeni i w ten sposób ułatwić głoszenie słowa owym kaznodziejom.
Drugi sen był o tym że podróżowałem z lewej na prawo jakimś autobusem albo samolotem. Otrzymałem na drogę paczuszkę której wygląd obiecywał jakąś specjalną zawartość. Niestety kiedy po przybyciu na miejsce szykowałem się do wyjścia przez drzwi po prawej stronie , na początku pojazdu, zapomniałem owej paczuszki. Na szczęście po kilku krokach sobie o niej przypomniałem i zawróciłem w stronę pojazdu. Stojąc na dole proszę kierowcę/pilota ( To Waruna kontrolujący przesyłkę do mnie! Teraz to już będą kontrolować mnie na każdym etapie), o to aby podał mi ową paczkę. Mężczyzna nie idzie po nią sam .Wysyła swojego pomocnika (jest ich dwóch jak kaznodziejów!) kiedy ten ją przynosi kierowca otwiera aby sprawdzić czy nie przemycam czegoś w paczce ,czegoś czego nie powinienem posiadać (!).
Opakowanie sugerowało wartościową zawartość. Pilot(Waruna) otwiera paczkę i wyjmuje zawartość . Zawartość paczki widzę po raz pierwszy i jestem nią mocno rozczarowany .To zafoliowana ryba .Pilot ogląda pod światło zafoliowaną torebkę w której jest to coś co przypomina kawałek łososia czy śledzia. Ja nieco się zżymam na taką nadgorliwość ale on podchodzi do swojej roboty nadzwyczaj skrupulatnie, ogląda pakiet pod światło i maca czy w rybie nie ma jakiejś niespodzianki. Nawet pomocnik który przyniósł mu tę paczkę z głębi autobusu trochę się z niego podśmiewa no bo co można przemycać w zafoliowanym fabrycznie kawałku ryby ?
Z tych snów widzę że ten wszechświat to wiele hałasu o nic. Wygospodarowana w przestrzeni ciała mentalnego wąska minusowa przestrzeń która pewnie po dłuższej obróbce zajmie większą część ciała mentalnego. Niestety nie udało się stworzyć owego wszechświata na poziome atmanicznym a na technicznym poziomie buddyczny i minusowym mentalnym . Odnoszę wrażenie że wraz z upływam czasu mój wszechświat ulega wchłonięciu albo degradacji do poziomu urojeniowego. Dlaczego ?!? O to właśnie trzeba spytać dzisiaj.
Zapytałem dlaczego nie udaje mi się stworzyć wszechświata na poziomie atmanicznym (7) a tylko na mentalnym z przebiciem (a raczej ugrzęźnięciem) na poziom buddyczny?
Stoję naprzeciw stołu za którym znajduje się lekarz. Stawiam na stole tackę ze sterylnymi przedmiotami. Przynajmniej dołożyłem wszelkich starań aby takie były. Lekarz (biel to poziom 6) przyjmuje je ode mnie jak by były sterylne , ma do mnie zaufanie. Za lekarzem po prawej stronie stoi moja żona. Te przedmioty mają posłużyć do zeskanowania jej ciał i określenia w których miejscach występują uszkodzenia. Kiedy lekarz zaczyna ją skanować przechodzę na drugą stronę , poza stół i uczestniczę w badaniu. Odnoszę wrażenie że skanując moją żoną lekarz w jakiś sposób skanuje również mnie. Lekarz przegląda wszystkie warstwy od samej głowy do dołu i mówi że wszystko w porządku, niepotrzebnie się obawialiśmy , nie ma żadnego chorobowo zmienionego miejsca w mojej żonie.
Nad ranem wysyłam kolejno trzy kule(roty) wielkości niedużych piłek. Powtarzam tę czynność trzy razy ponieważ odnoszę wrażenie że wykonałem coś nie do końca poprawnie.
To chyba odniesienie do trzech kolejnych nocy .Pytam o coś niepotrzebnie?
Widać problem nie leży po mojej stronie. Zatem co jest przyczyną niemożności utworzenia przeze mnie wszechświata na poziomie atmanicznym 7? Wygaszono mnie z zewnątrz ? Zafoliowano/zaizolowano jak tę rybę i poddano kontroli ? Odizolowano od energii która kredytowała mój wszechświat!
Po kolejnej, kilkumiesięcznej przerwie, znowu sprawdzam jakie są dalsze losy mojego wszechświata
We trzech(!) z prostej formy w której umieszczone są jakieś nici utworzyliśmy bardziej skomplikowaną (trzyczęściową?) . Forma jest przezroczysta i te nici w środku są rozłożone w miarę równomiernie. Obracamy formę głową do dołu( Granica 8/9) i przez stopy wlewamy czekoladę(Nicość poziomu ósmego i forma naszego wszechświata ). Trochę się nam te nici osunęły i większość opadła do głowy która jest na dole ! Kiedy wlewaliśmy czekoladę nawet się trochę obawiałem że w przewężeniach zostanie trochę powietrza ale po wyjęciu okazało się że nie. W ten sposób w formie powstało jej lustrzane odwzorowanie (Granica 5/6).
W drugim śnie leżymy w płytkiej transzei po prawej stronie i oglądamy chyba te odlewy. Jeden z nas przyniósł skądś po jednym kiju dla każdego z nas. Są bardzo przydatne bo pomagają się zaklinować nam w tych transzejach .Bez nich ciągle byśmy się unosili i na pewno te czekoladowe odlewy by nas zauważyły.
Po przebudzeniu zaczynam w końcu się domyślam o co chodzi. Forma jest jedna a gorąca Nicość tworzy w niej kolejne odwzorowania wszechświatów jest wiele ale wszystkie pochodzą z jednej formy. Na dodatek same są obserwowane niczego nie widząc. Próba utworzenia prywatnego wszechświata jest oczywiście iluzją,zaburzeniem które zostanie rozładowane przez opór wszechświata w którym taka iluzja powstała, co wcale nie wydawało mi się takie oczywiste na samym początku.
Zasnąłem z pytaniem czy to wszystko prawda.
Jestem razem z żoną na przyjęciu. Wiem że tu jestem dobrze znany takich jak ja w naszym kraju jest tylko dwóch. Jestem snajperem który trafia z karabinu pozbawionego wszelkiej elektroniki i optyki w punkt z odległości stu metrów ! To jest tak niebezpieczne że kiedy przyjeżdża Putin (Czerwony <10) to nas dwóch wywożą pod konwojem z kraju albo pilnują każdego oddzielnie w kilka osób w zamknięciu.
Żona nie dowierza kiedy jej mówię że kiedy strzelam to na dodatek nic nie słychać. Oczywiście na tym przyjęciu mam swój karabin z sobą pokazuję żonie jak to robię i strzelam ze środka sali przez drzwi. Karabin ma na końcu lufy tłumik wielki jak szklanka i rzeczywiście niczego nie słychać .Nawet nikt z obecnych nie zwrócił na mnie uwagi. Żona mówi że nie było słychać bo w sali jest gwar. Na co ja prowadzę ją przez drzwi na zewnątrz budynku. Za drzwiami jest most na drugą stronę kanału prowadzi do kamienicy pod jego drugiej stronie (jak to bywa w Wenecji).Tu jest zupełnie cicho na dodatek kiedy strzelam kieruję lufę w stronę kanału. Słychać jedynie cichuteńki plusk naboju wpadającego do wody pod sporym kątem.
Żona jest pod wrażeniem a ja nonszalancko chwyciwszy karabin niechcący naciskam spust. Widzę błysk rykoszetu o ścianę kamienicy po drugiej stronie mostu a potem drugi błysk drugiego rykoszetu odbitego od ściany pomiędzy mną a żoną po naszej stronie kanału. Facet który siedział za oknem kamienicy i czytał czy też pisał coś na biurku aż podniósł głowę zaniepokojony hałasem. A mnie zrobiło się aż ciepło na plecach bo niewiele brakowało a rykoszet mógł kogoś z nas trafić. Tym bardziej że dla podkreślenia dramatyzmu sen dodał żonie córeczkę która trzyma za rączkę(to para Demeter-Persefona/Matka-Córka/Maryja matka-Maryja dziewica!). Oczywiście niczego po sobie nie pokazałem. Udałem że tak miało być i obudziłem się.
Jak widać w tej mojej celności jest sporo zbiegów okoliczności czy raczej łutu szczęścia a może raczej działanie opaczności. W każdym bądź razie na moją trafność może składać się kilka z tych elementów!
Obudziłem się i pomyślałem:
– A, dajcie wy mi wszyscy święty spokój. Pomyślałem również że miło by było przytulić się do własnej duszy nie szukać guza i tak zasnąć. No i zasnąłem a nad ranem przyśniło się mi że z tym przytulaniem to nie jest taka prosta sprawa. Do duszy przytulać się można w konkretnych konfiguracjach jej aspektów inkarnacyjnych ponieważ dusza jest zajęta przez cały czas i przybywające grupy aspektów robią to zbiorowo i w odpowiedniej kolejności. Muszę się zatem przyłączyć do jakiejś grupki ze wspólnego Domu Duszy 6 !?
Ręce opadają !
Oczywiście co światlejsi kabaliści zdawali sobie sprawę że Jecira nie podaje przepisu na stworzenie czegokolwiek w sensie cielesno-realnym, lecz uznaje owe twory za”stworzenia myślowe”, jecira machszabbit.
Sam Abulafia , najwybitniejszy przedstawiciel ekstatycznej kabały XIII wieku piętnował:”szaleństwo tych którzy badają księgę Jecira, by stworzyć cielę , gdyż ci , co tak czynią , sami są cielętami.”
Nie znaczy to jednak że stworzony egregor -myślokształt„świata”- Astralnej Przestrzeni Wolności, „cielęcia”- zwierzęcia mocy, czy Golema-Tulpy nie mają cech użytkowej trwałości.
Prawdziwym Światem, jaki koniec końców udało się mi jednak stworzyć, są „Krajobrazy mojej duszy” które oprócz tego, że są książką zawierającą spory zasób informacji metafizycznych są jednocześnie sprawnie działającą maszynerią psycho-duchową, moją indywidualną kopią zastanego wszechświata z której mogą korzystać również inni zainteresowani budowaniem swoich własnych Przestrzeni Wolności które przetrwają czas dany ich twórcom. Jednak należy być świadomy, że tak jak to mówi się w Nifl’ot Maharal 'im ha-golem wydanym w 1909 roku w Piotrkowie:
„A gdyby nawet spisał te kombinacje, przecież już jego towarzysz nie mógłby z nich zrobić użytku, jeśli sam dzięki własnemu zrozumieniu nie nauczył się potrzebnej w tym celu koncentracji myśli. W przeciwnym razie wszystko to będzie dla niego nadal ciało bez duszy.”