„Ojciec jest Synem Syna, staje się w retrospektywie Ojcem tylko dzięki temu, że istnieje jego syn- tak samo jak wiek archaiczny życia bożego staje się w ścisłym sensie przeszłością tylko za sprawą samego ustanowienia teraźniejszości.”
Światowieki -F.W.J.Schelling
Z Moralności Boga, wybiorę kilka zagadnień, które mogą nas, śniących, zainteresować.
Czy Bóg jest dobry ?
Całą noc nieuchwytne sny. Niemniej odnoszę wrażenie, że była mowa o dwóch skrajnie(!) różnych stanach.
Nad ranem kiedy zaczynam się budzić, widzę jak wielka rozbiórkowa kula z łatwością zagłębia się w dach dziesięciopiętrowego wieżowca. Przebija dziesiąta piętro i sięga piętra dziewiątego.
Drugi śniący
Czy Pam Bócek je la nos dobry?
Najwięcej snów miałem nad ranem, tych z nocy nie zapamiętałem, jako takich, a jedynie wnioski i moją interpretacje, więc Bóg nam daje wybór i generalnie to oznacza, że jest dla nas dobry.
Pamiętam dobrze tylko jeden sen a drugi jak za mgłą. Ten mglisty to był o tym, że byliśmy gdzieś na wakacjach i były to takie wakacje zorganizowane(!!! JB) więc mieliśmy sztab ludzi, który się nami zajmował, ale my traktowaliśmy ich też po ludzku, więc czasem tamci się rozpraszali i próbowali wakacjować z nami, a wtedy przychodziła ich szefowa i ich opierniczała, że nie oni są na wakacjach i mają swoje obowiązki.
(Sen opowiada o relacjach wewnątrz Przejawienia które zachodzą pomiędzy poziomami Świadomości. Śniący co prawda deklarował, że w pierwszym śnie powiedziano mu, że mamy wybór to w drugim okazało się, że jest ona jednak zorganizowana w pewne ramy „obozowe”. Oczywiście chodzi o Konieczność. JB)
Teraz sen najbardziej konkretny. Leżę z tyłu, w samochodzie i mam otwarte okno. Wokół samochodu jest pusto, znalazłem sobie ciche, spokojne miejsce aby zaparkować. Nagle podchodzi jakiś facet, staje zaraz koło samochodu, przy otwartym oknie i zaczyna palić papierosa, cały dym zaczyna mi wlatywać do środka!
Jestem wkurzony nie na żarty, ale do faceta zwracam się grzecznie aby nie palił akurat w tym miejscu i proszę go by się gdzieś oddalił bo cały dym mi wlatuje do auta.
Facet jednak odpowiada agresją i napierając na mnie, zaczyna celowo dmuchać mi dymem w twarz.
Zaczynam się z nim szamotać ale jakoś w międzyczasie udaje mi się zadzwonić po policję. Zabierają nas na komisariat i tam go spisują itd. Facet wychodzi stamtąd totalnie wkurzony, a mordę ma bandziora. Czuję i odczytuję z jego miny, że będzie chciał się okrutnie zemścić, zabijając mnie.
Gdy tamten wyszedł przez szklane(! JB) drzwi jeden z policjantów wyciągnął broń i strzelił do tego gościa, trafiając go w głowę (! JB) i zabijając (! JB). Patrzyłem na to ze zdumieniem, a policjant mi na to, że to straszna szumowina i na pewno on zabiłby mnie, w akcie zemsty.
Policjanci jednak nic z tym nie robią, pomimo tego, że mają przecież trupa przed komisariatem. Mówią, że nie mogą się ujawnić, że to oni zrobili.
Przyjeżdża inna ekipa policyjna , próbują zaglądać przez szyby komisariatu ale wygląda na to, że nic nie widzą.
Pytam tych z komisariatu czy mają weneckie lustra w oknach, a ci, że nie, tylko tamci udają, że nic nie widzą, bo wiedzą, że to policja zabiła tego faceta ale sprawę muszą jakoś zatuszować bo oficjalnie policja nie ma prawa zabijać. Ale wszyscy wiedzą, że tu jest posterunek i stało się to zaraz przed posterunkiem.
Policjant odpowiada, że tu jest posterunek ale nieoficjalny(! JB) i wiedzą o nim tylko inni policjanci. Wygląda na to, że tamci to zatuszują, gdyż jako jedna organizacja wzajemnie się wspierają .
Ja nagle się pytam czy ten budynek to numer 17, a oni, że tak. Przecież ja tu mieszkam, a nic o nich nie wiedziałem! Oni mówią, że tak, wiedzą o tym i mnie bardzo dobrze znają!
Policjant mówi, że zna mnie i wie, że się chowam w szafie i próbuję przełamać swoje słabości oraz, że mam kolegę który mi pomaga. A jak się nazywa ten kolega pytam. On mówi, że Waldek. A ja na to czy przypadkiem się nie pomylił i nie jest to Jarek? On na to Jarek, Waldek to nie istotne.
(Zabawne, mam dwa imiona; Jarosław i Waldemar o czym śniący nie mógł wiedzieć.
Ta opowieść policyjne jest minusową wersją opowieści o procesach zachodzących w przestrzeni brahmanicznej 8. Stąd dym(mgła),szklane drzwi, agresywna postawa śniącego wobec Dymiącego (Brahmana) i Jego reakcja na zwróconą uwagę jest tak naprawdę wyrazem zstępowania śniącego w Przejawienie. Zabicie „awanturnika”to tyle co zawrócenie go do przestrzeni Nieprzejawionej 8-12. Mamy zatem pięknie wyłożony przykład świadomości ludzkiej która Boga potraktowała jak agresora. To przyczyna/wyraz zstępowania Świadomości w Przejawienie. Zanegowanie swojego Źródła. Numer 17 mówi nam, że mieszkaniem opowiadającego jest przestrzeń 1-7 oraz 8 jeżeli przejdzie w percepcję niedualną. JB)
Pamiętam jeszcze jeden fragment, który uznałem za mało ważny ale z tymi snami to tak przecież jest, iż nie wiadomo co jest ważne.
Miałem gdzieś jechać – gdzieś się dostać i poszedłem na przystanek, z którego między innymi, jechał autobus do miejsca docelowego mojej podróży. Podjechał autobus, taki mały, ale nie byłem pewien dokąd on jedzie, chciałem sprawdzić na rozkładzie, ale jak się obróciłem i już wiedziałem, że to ten, to kierowca, który wcześniej stał na przystanku i czekał nagle ruszył – trochę złośliwie, bo na pewno domyślał się mojej niepewności. Wróciłem do rozkładu a tu duża niespodzianka bo okazało się, że jest ich tylko dziewięć w ciągu dnia – no to se poczekam, pomyślałem zasmucony.
(Wahanie co do wyboru kierunku spowodowało że śniący musi na powrót do Nieprzejawienia (9) jeszcze poczekać. Na tym właśnie polega ów wolny wybór 🙂 Kiedy się wahamy to zostajemy tu gdzie jesteśmy ! JB)
Trzecia śniąca
Hej.. a mnie się śniło… powiem krótko, bo mało pamiętam.. byłam w piekarni i tam rozdawali świeży chleb….. ja dostałam od piekarza duuuży bochenek 🙂
(Piekarnia to Nicość 8/2 a chleb zapewne był z formy 🙂 a dostałaś go na drogę 🙂 wygląda, że drogę do życia. JB)
Czy Bóg jest dobry ?
Poszedłem do państwowego ośrodka zdrowi (6). Towarzyszy mi żona. Wchodzimy do środka i ustawiamy się na końcu długiej kolejki, do rejestracji. Pulpit rejestratorki jest w głębi ekranu śnienia.
Zadziwiająco szybko ubywa tej kolejki. Kiedy przed nami jest już tylko jeden pacjent, ze swoją żoną (!) wyjaśnia się cała tajemnica „szybkiej” obsługi pacjentów. Są „zawracani” !!!
Facet stojący przed nami pokazuje swoją górną jedynkę i mówi, że wypadła mu z niej plomba i chce się zapisać do dentysty(8-12). Rejestratorka spogląda na górną jedynkę, którą potencjalny pacjent trzyma w ręce (!!!) i mówi, że ona nie widzi w tym zębie żadnego defektu. Facet przekonuje, że na pewno wypadła z niej plomba, bo on pamięta jak ta jedynka wyglądała wcześniej. Rejestratorka znowu swoje.
Spoglądam przez ramię pacjenta i już z daleka widzę, że z zęba odpadła cała licówka ale nic nie mówię, nie włączam się do sporu. OBSERWUJĘ !
Żona szepcze mi do ucha ; powiedz że jesteś dentystą i potwierdź rację tego mężczyzny. Ja na to, że jak się przyznam to stracę całą zabawę a tak dowiemy się jak ten system działa !
Mężczyzna uparł się i nie pozwala zbyć się, tak jak cała kolejka petentów, przed nim.
Rejestratorka widząc, że się go stąd nie pozbędzie, tak łatwo, wzięła od pacjenta ząb, jedynkę, i poszła do gabinetu dentystycznego, aby lekarz rozstrzygnął spór.
Poszła i nie wraca już pół godzinie ! (Minusowość 0,5)
Ja oczywiście przyszedłem również do dentysty, również ze swoją własną górną jedynką. ( Usta według mapy Człowieka Kosmicznego to Szczelina 8-12, zębom można przyporządkować poziomy o 1-8(+/-) i traktować jako ich reprezentacje).
Mam co prawda jakieś dziury w zębach z tyłu, na dole(we śnie) ale postanowiłem najpierw wypróbować system opieki (!) zdrowotnej na tej jedynce.
Nasze sny oczywiście nie odpowiadają na pytanie czy Bóg jest dobry bo on nie jest ani dobry ani zły ale jest dla nas taki jakim my go widzimy, jest odbiciem nas samych. Jest systemem który powoduje obieg pacjentów a leczą się z choroby życia tylko ci którzy się uprą i są zdeterminowani 🙂
Trzecia śniąca (będąc osobą z kanału wstępującego-białą) oczywiście widzi go jako uczynnego piekarza obdarowującego chlebem życia. Drugi śniący (z kanału zstępujacego-czarny) jako złośliwego mściwego typa którego powinna zastrzelić policja metafizyczna i jeszcze na dodatek zatuszować całą sprawę. Ukryć w Nieprzejawieniu 🙂
Tak go Drugi śniący widzi na poziomie ósmym(1+7) i na poziomie dziewiątym (dziewięć kursów dziennie) widzi Boga jako złośliwego kierowcę który nie chce go ze sobą zabrać i każe czekać na następny kurs .
Ja (zodiakalny Byk – czarny) widzę go jako lenia idącego na skróty, bo ma nad wszystkimi przewagę, władzę nad ich zdrowiem i życiem, żelazną pięść która może wbić się na każdą głębokość Budowli Przejawienia chociaż piętro dziewiąte stanowi pewną barierę przez którą przechodzi już tylko impet. Jestem jego minusowo- urojeniową kreaturką, Jego miniaturką, jak wszyscy dentyści 🙂
Myślę, że dziś sobie nie odmówimy i zapytamy czy Bóg nas kocha ?
W kilka osób siedzimy w więzieniu. To jedna cela, bez widocznych łóżek. Jedynie po lewej, nieco za mną, stoi szafa a na niej, leżą nasze graty.
Wszyscy poza mną, zostali z celi wyprowadzenie ale wiem, że zaraz wrócą.
Korzystając z chwili samotności rozglądam się dokoła. Moją uwagę zwraca, niezbyt gruby zeszyt, leżący na szafie, pomiędzy rzeczami współwięźniów.
Mam świadomość, że zostaliśmy w tej celi zamknięci ,nie z powodu jakiegoś przestępstwa, a z powodu przewinień administracyjnych, przekroczenia jakichś uprawnień, czy nie dopełnienia obowiązków.
Na dodatek, chyba tylko na kilka dni, więc atmosfera w celi jest raczej kolonijna (!) a nie tak na serio, że „zabij mnie Stachu i do piachu”. (Trochę przypomina to czyściec, czyli Szpital w Domu Duszy 6)
Korzystając z nieobecności współwięźniów, sięgam po zeszyt. Spodziewam się, że to pamiętnik któregoś z nich.
Kiedy kartkuję zeszyt, okazuje się, że to jakiś rodzaj instrukcji, czy też dokładnego planu postępowania z więźniami i sposób działania samego więzienia !
Pod koniec zeszytu kartki są zapełnione jakimiś rubrykami, chyba pustymi. Kiedy przeglądam zeszyt otwierają się drzwi i moi współwięźniowie, z powrotem, wchodzą do celi.
Odruchowo odkładam zeszyt na szafę, ale po chwili orientuję się, że to rzeczywiście nie jest zeszyt żadnego z nich.
Ktoś go nam chyba podrzucił i jedynie ja wiem o jego istnieniu, sięgam więc z powrotem po niego i dalej przeglądam jak swój.( To dziennik snów, z jawy, który służy właśnie do rozpoznania struktury tego tymczasowego więzienia!)
I chyba się nie mylę, co do tego, że to nie jest zeszyt nikogo z więźniów, bo pomimo, że wszyscy widzą jak go przeglądam, nikt nie reaguje.
Widać z tego, że ta boska miłość polega na tym, że jak ktoś jest spostrzegawczy i zdeterminowany to może po ten zapis sięgnąć i dowiedzieć się jaka jest struktura więzienia i że nie ma się co stresować , z powodu tej chwilowej odsiadki.
Nad ranem mam jeszcze jedną ciekawą wizję.
Widzę kilka kubeczków, z których każdy ma przyklejony sznurek. Sznurki mają punkt zaczepienia wewnątrz kubka !
Wszystkie sznurki są drugim końcem przyczepione do drewienka nad nimi. Jak marionetki ! Na dodatek po podniesieniu drewienka wszystkie ustawiają się automatycznie(!) w swojej kolejności!
Drugi śniący.
Mało pamiętam. Coś w nocy śniłem, razem z wnioskami, że tak, ale… Tyle pamiętam.
Później mi się śniły jakieś szkoły, w których był problem z nauczycielami i ktoś mi mówił, że lepiej nauczycieli robić ze świeżych absolwentów niż starych profesorów, gdyż ci młodzi mają lepszy kontakt z uczniami i wiedzą jak uczyć, a starzy są już bardzo spaczeni przez wiek. Nic więcej nie potrafię sobie przypomnieć.
(Miałem kiedyś bardzo podobny sen , bo już ten temat sondowałem kilka razy 🙂 Jednym słowem nauczycielem powinien być ktoś, kto właśnie skończył swoją edukację i jak to mówią, jeszcze pamięta jak „cielęciem był”.JB)
Pytam ponownie czy Bóg nas kocha, a może nas nienawidzi ?!
Sen jest z wyższego poziomu. Obrazowi był przyporządkowany przekaz.
Obraz to dwa sześciany(w jakiś sposób chyba nawet połączone), obok siebie, które zmieniają wielkość odnośnie do skali i kontekstu ciągu tła (Pole Świadomości), za nimi, do którego je porównuję.(Sen geometryczny z poziomu form 8/2)
Znaczy to mniej więcej to, taki przekaz temu obrazowi towarzyszy, że:
Można żyć w ludzkiej (podwójnej !!!) skali i odnosić ją do pojmowania rzeczywistości(to jest właściwe). Albo zmniejszyć ten ludzki dualizm, przeskalować i zrównać z ciągiem na którego tle staramy się rozpoznać ich znaczenie. Wtedy ludzka skala staje się tożsama z tłem (ciągiem w tle, Polem Świadomości), wtedy też widzimy, że jest jedynie niewielką częścią całego pasma możliwości, równym im co do znaczenia. To jest możliwe do wykonania !!!
Nad ranem, pojawia się drugi sen, na poziomie niższym, bo mojego mieszkania(4) i symboliki postaci, a nie brył geometrycznych:
Kończy się turnus(!) na którym byliśmy razem z żoną. Turnus odbywał się w naszym mieszkaniu(4). Konkretnie w salonie !!!
Zaproponowałem, żeby sprawę wypisu(!), na zakończenie turnusu, załatwić wcześniej (! Co czynię właśnie, śniąc), niż on się zakończy naprawdę. Potem pewnie będzie długa kolejka współ turnusowiczów.
Stanąłem w kolejce do okienka wypisowego.(To powtórzenie niedawnej, sennej, kolejki do „dentysty”.)
Przed nami, na taki pomysł, wpadło już inne małżeństwo i ustawiło się przed okienkiem zanim jeszcze okienko(!) zostało otwarte.
Mimo, że jeszcze nie nadeszła godzina(!) jego uruchomienia widzę, że siedzi za nim pani która obsługuje te sprawy i rozmawia z mężczyzną który wraz ze swoją żoną właśnie stoi przede mną.
Okienko we śnie jest naniesione na ścianę z mojego „ jawowego” przedpokoju, w miejscu gdzie na jawie, na ścianie wisi duże lustro.
Moja żona chodzi po salonie, niezbyt zainteresowana bezpośrednio, staniem do okienka ale przekazała mi swoje papiery i zdjęcie(!) jakie jest konieczne do wypisu. Stoję więc czekając, aż para przede mną zostanie obsłużona. Trzymam dwa pliki papierów. Każdy w innej ręce, swój i mojej żony. Kartki są białe i dość luźni złożone, niczym nie spięte. Gdzieś pomiędzy nimi, włożone jest zdjęcie każdego z nas i właśnie te zdjęcia wypadają mi na podłogę ,co jakiś czas, raz jedno a raz drugie. Walczę więc z tymi papierami i małymi zdjęciami, próbując ich nie pogubić.
Chcę złożyć te papiery tylko po to, żeby na koniec turnusu nie tłoczyć się w kolejce, ponieważ w salonie jest dużo więcej osób, nie tylko ja i żona !!!
A zatem. Dla zapobiegliwych zmiana pomiędzy, zstępującą(pomniejszającą) niechęcią i wzrostem dobrej(wznoszącej) relacji ja-Ja jest możliwe.
Drugi śniący.
Czy Bóg nas kocha? – podejście drugie.
Miałem kilka snów, ale nie zapisałem, i teraz pamiętam tylko ostatni.
Sen był taki, że – cholera już wie, o co w tym chodzi – i w tym śnie są jacyś inni bohaterowie. Dosłownie, to ten sen był jak taki film. Początek też jakiś mętny. Bohaterka(!) snu (niby ja), poznaje się z jakimś kolesiem i od samego początku ma jakieś złe przeczucia co do niego, więc go sprawdza na różne sposoby. Niby jest o.k. ale ona ma wciąż wątpliwości.
W mieszkaniu, mieszkają w trójkę ale trzecia osoba jest niewyraźna. Facet trenuje loty quadokopterem, bo musi wykonać jakąś ważną misje szpiegowską. Ma ona polegać na wykradzeniu danych z budynku znajdującego się naprzeciw naszego. (Śniący zatem ogląda siebie samego z pozycji swojej animy! JB)
Jest to jakiś ściśle chroniony budynek, zawierający coś, co warto chronić. (Odpowiedź na pytanie śniącego! JB)
Którejś nocy(!) postanawia zrealizować swój plan i w tym celu wychodzi przez okno na podwórze. Wlatuje tym qadokopterem do budynku naprzeciw, jakoś w końcu udaje mu się dolecieć do celu. Jest tak zadowolony z siebie, iż zaczyna śpiewać jakąś piosenkę. Ja wychylam się z okna i karcę go, żeby był cicho bo zaalarmuje ochronę.
Ucisza się, ale ktoś podchwycił tę melodię i śpiewa ją nadal, potem ktoś następny i tak po kolei coraz więcej osób, w innych, okolicznych domach, zaczyna śpiewać.
Robi się coraz głośniej, robi się harmider. (Taki właśnie jest efekt propagowania śnienia progresywnego 🙂 JB )
Ochrona budynku zaczyna być poruszona, zapalają się światła. Używają też takiej dużej mocnej lampy – szperacza, którym zaczynają świecić w nasze okno(!). Zasłaniam zasłony(!) bo mnie to światło razi (!)
Później następna scena: jest pokazana wystawa, na której stoją karykatury nas trojga, odzianych w królewskie szaty. Nie jesteśmy królami, a jest to prześmiewcza zapowiedź procesu naszej trójki. (Scena niemalże nowotestamentowa. JB)
Później pokazana jest sala procesowa, która przypomina trochę kościół. Pełno ludzi, między innymi są moje uczennice?!
Zaczynają śpiewać aby dodać mi otuchy i okazać solidarność. (Pieśni w snach są pieśniami mocy , można ich używać nawet przez kilka kolejnych nocy, jako sposób na podniesienie poziomu świadomości. JB)
W sumie, to nie ja się tam włamywałem tylko ten chłopak, a to że z mojego mieszkania, to co mogłem zrobić ? To wszystko.
Jak dla mnie, bez sensu. Miałem sny ciekawsze, to wiem, ale nie potrafię sobie wystarczająco ich przypomnieć. Wiem, że w jednym z nich odwiedzałem moje stare mieszkanie, które ktoś znacznie powiększył i rozbudował choć użył do tego sporo komunalnej powierzchni i to bez jakiś zezwoleń.
Ja.
Ten facet który leciał qadokopterem to też ty, wszyscy troje to ty, w tym twoja Dusza 7 Obserwator, działał chłopakiem . Złapali cię kiedy chciałeś dowiedzieć się czegoś czego nie powinieneś. Moja dusza kiedyś też miała taki proces. Opisałem to w pierwszym tomie Krajobrazów. Złapali ją i postawili przed sądem Nadduszy 7+ 🙂
Przekroczyłeś, w rozszerzaniu swojego pojmowania, swoje uprawnienia 🙂 Nie szkodzi, nic ci nie będzie 🙂 Fajne były te chóry anielskie, które cię wspierały !
Drugi śniący.
Powiem Ci, że tak te chorały były piękne i nie pasowały do tego snu, były przed tym lotem i później na procesie.
Ja.
Chciałbyś powtórzyć te chóry ? 🙂
Lecimy posłuchać anielskich śpiewaków, ze snu Drugiego śniącego.
Dotarłem do estakady.
Pod jednym z wiaduktów jest przejście, w głąb ekranu śnienia. Nie mogę jednak przejść pod wiaduktem, na drugą stronę, ponieważ na drodze leży jakiś kabel zakończony wtyczką.
Kabel biegnie z prawej strony, ku środkowi przejścia. We wtyczkę jest włożona jakaś blokada. To jakby antygen zablokowany przez przeciwciało. To ta blokada nie pozwoliła przedostać się Drugiemu śniącemu na drugą stronę. Co ciekawe, i kabel, i blokada należą do niego !!! Wiem o tym we śnie!
Kiedy stoję przed zablokowanym przejściem, rzeczywiście odczuwam coś błogiego ale ja nie odbieram tej błogości jako dźwięku dobiegającego do uszu, ale jako błogość rozlewającą się po całym ciele .
Drugi śniący.
Zapomniałem dać intencji przed spaniem, a dałem ją dopiero nad ranem, że chcę znów posłuchać chorałów i nic, ale wcześniej miałem sen, być może powiązany z tematem. Byłem w domu rodziców, spotykałem znajomych z młodości i spędzałem miło czas, ale najpierw jeździłem po okolicy samochodem a później przesiadłem się na rower, bo mi samochód zamarzł (ciekawa logika ;))
(Samochód to niższa forma pojazdu świadomości -dialektyczna , rower to już wyższy poziom jednośladowy. Ciekawe, że do zmiany dostrojenia na wyższe-wzrost temperatury w czasie jazdy rowerem- posłużyła śniącemu warstwa minusowo urojeniowa dialektycznego pojazdu świadomości. To ten antygen-przeciwciało! Blokada/klincz. JB)
Jechałem tym rowerem chyba do domu i jakoś źle skręciłem przez nieuwagę ale pomyślałem, że co mi tam (właśnie to jest echo tego minusowo urojeniowego przeskoku, z auta na rower. JB) tędy też dam radę i nagle zrobiło się zwężenie ale i tak dałem radę przejechać, choć nawet spadłem z roweru, ale jak spadłem, nagle powiedziałem: no i spróbuj tu przejechać autem! (Mamy tu obraz tej blokady i jej udrożnienia w Drugim śniącym. JB)
Poprośmy o to samo, raz jeszcze, zobaczymy czy twoja blokada w moim śnie będzie faktycznie odblokowana.
Kolejnej nocy:
Drugi śniący.
Zacznę od tego, że nie pamiętam prawie nic, a jedyne co, to motyw, że u mnie, z pracy, odszedł manager – hindus(Czarny 8/1. JB), ale w sumie mimo, że ciapa to akurat w porządku facet. Wyjechał do Hameryki. I tyle co pamiętam – intencja ta co wczoraj.
Teraz opowiem jednak o moje „przygodzie” na jawie. Siedziałem sobie na krześle przy biurku, jak to mam w zwyczaju z nogami do góry (na blacie) i zaczęło mi się coś dziwnego dziać w klatce piersiowej, nad przeponą. Nie był to ból, kłucie czy pieczenie ale takie dziwne pulsowanie albo uczucie jakby się coś otwierało w środku i zamykało. Gdy spuściłem nogę z biurka, przeszło, ale po jakimś czasie wróciło. Nie byłem zaniepokojony, ale po pewnym czasie zaczęło się to nasilać jak podnosiłem nogi do góry. W końcu po jakimś czasie poszedłem do ubikacji i jak siadłem to uczucie się bardzo nasiliło i trochę mnie to już zaniepokoiło. Gdy wyszedłem z w.c. zacząłem się czuć dziwnie: zaczęło mi być duszno, kręciło mi się w głowie i po chwili miałem uczucie odpływania. Zawołałem żonę i poprosiłem aby zadzwoniła po pogotowie, przestraszyłem się już nie na żarty. Wyszedłem na dwór bo było mi w domu duszno. Dostałem też dreszczy. Pogotowie było po paru minutach – szpital jest niedaleko i cóż. Zbadali mi wszystko, ale okazało się, że puls ok, ekg ok, tlen w krwi dobry, cukier ok, ciśnienie dobre. Powiedzieli, że nic nie widzą i ,że to atak paniki.
Czarny 8/1 przyczyna blokady odjechała do Ameryki, odblokowując czakrę serca. Przechodziłeś przez tę blokadę już od kilku dni. Sny zapowiadają prawdziwe zdarzenia a raczej są ich częścią, fizycznym wyrazem.
Mój sen z tej samej nocy co sen drugiego śniącego był taki: Chcę przedostać się przez blokadę, razem z Drugim śniącym, do sfery śpiewaków.
Sen o wysokim dostrojeniu.
Pusty zarys kwadratu(formy Nicości 8/2) przemieszcza się z prawej na lewo. Przekaz płynący od niej jest taki, że tylko formy mają trwały byt! Wszystko co było we wnętrzu tej formy, było nietrwałe i zostało po prawej stronie, zanim jeszcze forma przesunęła się na lewo!
Forma to wygląd, a treść wypełniającą formą stanowi nasza interpretacja formy, stworzona na podstawie urojeń na temat prawdziwej treści , niewyrażalnej. Wartość zabawy Świadomości z umysłem we śnie głębokim, zabawy bryłami geometrycznymi , które w snach z poziomu brahmanicznego 8 są z reguły przezroczyste, polega na tym, że w zasadzie umysł nie jest w stanie przyporządkować żadnych treści figurom geometrycznym. Jest w stanie pierwotnego określania swojego stosunku do nich. Przyporządkowywania pierwszych przymiotników formom rzeczownikowym. Może jedynie powiedzieć trójkąt, kwadrat, koło itp. Dopiero po jakimś czasie równoboczny, czerwony etc.
W tym właśnie momencie, w formie intuicji, ze Źródła Świadomości do umysłu napływa przekaz który nie jest hamowany przez umysł swoimi sądami i ocenami które zamykają drogę na jawę źródłowym treściom metafizycznym. Figury geometryczne stają się oknami z widokiem na Nieprzejawienia 8-12.Nie możemy jednak owego geometrycznego okna mylić z Nieprzejawialną dla świadomości Treścią, która przezeń wnika w Przejawienia. Inaczej, mówiąc o Bogu, że jest jakiś, tworzymy jego maskę-personę/larvę*, fałszywy obraz, mistyczne uroszczenie. Czystą formę zapełniamy naszymi dialektycznymi majakami na temat tego co niewyrażalne, ale jednak możliwe do doświadczenia bezkoncepcyjną Świadomością. Zamiast starać się doświadczać owej unii mistycznego poznania, własnym staraniem, najczęściej stwarzamy sobie, o wiele mniej od nas wymagające, pozory tego doświadczenia, draperie Zasłony Bytu, w których tonie źródłowy przekaz.
*Słowo „larva” już przez Rzymian używane było w znaczeniu trupa astralnego,„czegoś pustego” – inanis, beztreściowego.Wiecznie głodnego. Wabiącego nas ku sobie, swoim „syrenim głosem”. Samo pojawienie się kierunku w którym mielibyśmy się udać, jest iluzją oddalająca nas od Źródła. Wszystko co jest Źródłem jest tu, teraz i bazwarunkowo. Wszystko co jest tego przeciwieństwem to pseudorzeczywistość, myślokształt, egregor. Choć trzeba i to przyznać, że zawsze, nawet w każdym egregorze, jest niewielki punkt- źródłowa idea, przez który można przejść do nierzeczywistości, do której maska rości sobie prawa, trzeba jedynie tę szczelinę zauważyć.
Kolejnej nocy pytamy: Co się w drugim śniącym działo, że aż wymagało to interwencji pogotowia?
Jadę autobusem. Z tyłu, po lewej stronie, zaraz obok drzwi, siedzi stary „rabin”. Stoimy na przystanku, a przed otwartymi, tylnymi drzwiami, na ulicy, stoi młody „rabin”.
Albo wysiadł przed chwilą albo ma dopiero wsiąść. Wcześniej coś się we śnie działo ale tego nie pamiętam.
Ja w tym autobusie stoję, w samym środku. Pomiędzy mną, a starym rabinem, na podłodze stoi spora puszka. Puszka jest pusta, na ściankach ma zaschnięty osad po czymś, co wcześniej w niej było.
Obserwuję puszkę stojąc pomiędzy życzliwym (!) kierowcą i starym rabinem. Pomiędzy młodym a starym rabinem wywiązała się wcześniej jakaś dyskusja, na temat tej puszki.
Kierowca autobusu zamyka drzwi i rusza dalej. Pomiędzy mną, kierowcą i starym rabinem nawiązuje się jakaś niewerbalna komunikacja. W jej wyniku, jasnym dla mnie staje się, że muszę drewienkiem zeskrobać osad wewnątrz puszki i na najbliższym przystanku nabrać do niej świeżej wody.
Autobus zatrzymuje się na kolejnym przystanku a ja biorę do ręki puszkę i wychodzę z autobusu. Kierowca bezsłownie zapewnił mnie o tym, że poczeka na mnie, aż wrócę.
Przechodzę przed maską autobusu na lewą stronę. Tu, w niewielkim obniżeniu,widzę dwupiętrową (!) fontannę.(Na jawie, w tym istniejącym realnie miejscu, w obniżeniu, stoi barokowa kapliczka z siedzącym w środku Jezusem!).
Obchodzę fontannę, tak aby podejść z drugiej strony. Fontannę obsługują dwaj(!) mężczyźni. Ten wyżej, zawiaduje dystrybucją wody, ten niżej chyba tylko pomaga w jej zaczerpnięciu (To „rabini” z autobusu!).
Kiedy podszedłem do fontanny, zaczynam się zastanawiać, czy nie będzie im przeszkadzało, że moja babcia(! Przestrzeń Pierwszego Oddzielającego się od Źródła!) ma odczyt(!)na temat tego ,że Hitler lubił świeże bułeczki. W rachubę zdaje się wchodzi sto bułeczek ! ( Dwa zera to przestrzeń szeroko pojętej Duszy 6-8, zapewne dlatego fontanna ma dwa piętra. Podobnie jak zakres działania Jezusa egregorialnego !)
Tak jakoś skojarzyło mi się to z „Fontanną miłości” Boscha. Jednym słowem ta najstarsza przestrzeń protoprzejawienia odczytała to czego była autorką, zdarzenia na poziomach 6-8 jak i zatoru na poziomie 1-5! Hitler i świeże bułeczki to banalność zła. Hitler był autorem całkiem innych aromatów . Na płaszczyźnie Babki, Hitler, uosobienie zła, jest bliski Pierwszemu Oddzielającemu się a świeże pachnące bułeczki to rodzaj krzepiącej ulotności (8/2)którą przyjmuje w siebie, równoważąc swoją negację Źródła (Fontanna która powraca do siebie samej !)
Puszka została przemyta a drugi śniący w wyniku tego przeżył silne doświadczenie egzystencjalne 🙂
Na zakończenie tej części Bramy, krótka refleksja Kurta Vonneguta o Jezusie.
„Brakiem wszystkich opowieści o Jezusie, twierdził ów przybysz z Kosmosu, jest to, że Jezus,
który nie prezentował się zbyt okazale, był w rzeczywistości Synem Najpotężniejszej Istoty Wszechświata.
Czytelnicy wiedzieli o tym od początku, toteż kiedy dochodzili do sceny ukrzyżowania, myśleli sobie to, co
Rosewater odczytał na głos:
O rany, też wybrali sobie faceta do linczowania!
Za tą myślą jak cień szła inna: są inni faceci, których można linczować. Jacy? Tacy, którzy nie mają
pleców. Zdarza się.
Przybysz z Kosmosu podarował Ziemianom nową Ewangelię. Jezus był w niej naprawdę nikim i stał ością w gardle wielu facetom, którzy mieli znacznie lepsze plecy niż on. Mimo to nadal głosił wszystkie te cudowne i zagadkowe rzeczy, które znamy z innych Ewangelii.
Tak więc pewnego dnia ludzie zabawili się, przybijając go do krzyża i wkopując ten krzyż w ziemię.
Uczestnicy linczu byli przekonani, że sprawa nie wywoła żadnych następstw. Czytelnik powinien być również o tym przekonany, ponieważ nowa Ewangelia podkreślała przy każdej okazji, że Jezus był nikim.
I nagle, na chwilę przed śmiercią tego włóczęgi, rozwarły się niebiosa wśród grzmotów i błyskawic i rozległ się głos Boga. Bóg powiedział ludziom, że adoptuje tego włóczęgę, czyniąc go swoim synem i dając mu wszelką władzę i przywileje Syna Stwórcy Wszechświata na wsze czasy.
I powiedział Bóg, że od tej chwili będzie karał okrutnie każdego, kto spróbuje znęcać się nad jakimś biedakiem, który nie ma pleców.”
Kurt Vonnegut – Rzeźnia numer pięć.
C.d.n.