Rzeczywistość powstaje dzięki przejściu Boga ze stanu ukrycia do stanu światła. Bóg-Absolut objawiając się w formach jest jednocześnie sobą i czymś innym niż on sam, ponieważ jako objawiony ogranicza się , podczas gdy nie posiada granic. Poza tym staje się widoczny gdy tymczasem nie można go widzieć. Ten rodzaj objawienia jest postrzegany przez tak zwany umysł aktywny, który rozkazuje zmysłom podczas snu lub jawy. Z drugiej strony, w myśl teorii Ibn’Arabiego mistyk musi dostrzec, że wszystkie byty są formami epifanicznymi, a więc uświadomić sobie , iż są inne niż stwórca i zarazem są stwórcą. Zadaniem umysłu aktywnego jest funkcja pośrednia pomiędzy światem ukrytym(alam al-gayb) a światem oglądanym( alam aś śahada). W tym umyśle pojawiają się istoty duchowe które tutaj przyjmuję swoją formą. Poza tym jest to miejsce spotkania idei czystych z danymi zmysłowymi. Stworzenia otrzymują cień istoty boskiej, która rzuca na nie światło swoich imion. Zrozumieć, czym jest Bóg objawiony, oznacza dla umysłu teofanicznego-zrozumieć siebie. Ibn’Arabi uważa , ze Bóg objawia się w sercu mistyka. Serce natomiast przybiera za każdym razem odcień formy pod jaka objawia się byt boski. Serce mistyka może przyjąć wszystkie formy teofanii, podczas gdy serce innej osoby , nie będącej mistykiem tej możliwości nie ma.

J.Wronecka- Wstęp do Księgi o Podróży nocnej do najbardziej szlachetnego miejsca- Ibn’ Arabiego

 

Brahman 8

Atmo, dlaczego Brahman (8) utworzył poziomy w ciele Świadomości, a poziom materialny w szczególności? (Atamana 7 – Duszę 7 możemy traktować również jak formę żeńską, Atmę, ta chyba bardziej pasuje do hipostazy Dobrej Matki. Ewolucja (zstępowanie), jak rozumiem, jest bezstopniowa, immanentna, odwrotnie inwolucja (wstępowanie), która ma transcendujące poziomy jak drabina/schody ze snu biblijnego Jakuba, gdy oparł głowę na kamieniu, który okazał się mieszkaniem Boga).
Jestem w pracy. Akcja rozwija się z lewej na prawą stronę. Zostałem oddelegowany z braku zajęcia z miejsca mojej pracy podstawowej (poziom buddyczny 6!) do zajęć na zewnątrz (!). Nie bardzo potrafię sobie uzmysłowić przez kogo, ale po lewej ktoś się już prawie uzewnętrzniał, jego formy jednak mój filtr umysłu nie przepuścił na jawę. Zewnętrze- jawa, do którego zmierzam, jest po prawej stronie i w tym kierunku prowadzą drzwi z gabinetu, w którym pracuję na co dzień (pomieszczenie nie jest odwzorowaniem mojego prawdziwego gabinetu, raczej czymś w rodzaju wszystkich gabinetów, w jakich pracowałem dotychczas – innych inkarnacji/aspektów mojego Atmana). To trochę dziwne, ale we śnie czuję się jak pracownik zatrudniony przez tego kogoś z lewej strony, a nie samodzielny lekarz.
Skoro mam iść, to się zbieram. Zasłaniam okno (!) z lewej strony gabinetu, zdejmuję biały fartuch i naciągam na gołe ciało czerwony (<10-5-1!), nieco przyciasny T-shirt (zstępuję zatem w przejawienie wewnątrz przyczynowe!). Okazuje się że moim zadaniem będzie nadzorowanie pracy mojej asystentki (!) poza gabinetem, po prawej stronie. Asystentka poszła do nowych zadań, jeszcze zanim ja zdążyłem się przebrać w czerwoną (!) T- koszulkę.
Jestem na ulicy, na której mieszkam (dom w mieście, poziom mentalny 4 ). Mijam jednak nasz, mój i siostry, dom i idę nieco niżej. Celem mojej podróży jest dom sąsiadów usytuowany nieco niżej niż mój dom (poziom 3). Jestem nieco zaskoczony celem swojej podróży. Czuję się nieco skrępowany tą sytuacją. Dla mnie to nawet jakiś rodzaj degradacji (!), zejść z góry z własnego gabinetu (gdzie mam białe, a potem czerwone ubranie) i mijając swój, jak by nie było, dom 4 i zejść jeszcze niżej do sąsiadów, których nigdy specjalnie nie darzyłem sympatią (-3). Będę nadzorował u nich pracę swojej asystentki. Takie zawracanie głowy. Jakby nie można było beze mnie.
Dom sąsiadów ma dobudowaną część z lewej strony. Dzwonię do drzwi, w tej dobudowanej części budynku. Otwiera mi młode małżeństwo. Obydwoje są nago!
Otwiera kobieta, a mężczyzna stoi w głębi, ale tego dokładnie nie jestem pewien, kiedy zapisuję sen. Trochę mnie ich nagość zaskakuje, ale oni wydają się nie zdawać sobie sprawy ze swojej nagości. (No to mamy biblijną historię, jak się okazuje, jeszcze sprzed nastania czasu, kiedy Adam i Ewa zaczynali dopiero myśleć, czyli zanim poznali, co jest dobrem, a co złem!). W każdym razie ich to nie krępuje, bo ochoczo przekierowują mnie bardziej na prawo, do starszej części budynku, gdzie mieszkają ich rodzice. Tak, teraz jestem już pewien, moje zajęcie ma polegać na opiece nad opiekunką (moją asystentką), która ma opiekować się małym dzieckiem tych nagusów. Czy ono jest dzieckiem tej pary z lewej, czy pary z prawej, tego we śnie nie jestem tak do końca pewien.
Idę więc do drzwi, na prawo. Otwierają mi rodzice. (Na jawie zdaję sobie sprawę z tego, że ojciec młodej pary zmarł już kilka lat temu. Czyli widzę tak naprawdę w tym śnie Matkę aktywnej strony Przejawienia, a Ojciec jest tylko martwym wariantem co jest typowe dla symboliki przestrzeni Nieprzejawienia 8-12. Zawsze tak bywa, że rodzice są tam albo jednym albo drugim z nich, nigdy naraz. Na wyższym poziomie są niewidzialni, a jedynie obecni na niższych poziomach są widoczni. Są zatem jedną osobą w różnych fazach swojej obecności i na niższym poziomie ta rozdzielność zapowiada ich wyższą jedność w androgyniczności).
Proszą mnie na prawo, do kuchni. Kiedy wchodzę do przedpokoju, na wprost drzwi, na jego końcu widzę swoją asystentkę siedzącą na krześle, przodem ku lewej stronie. Ma gołe nogi i całą resztę chyba też, ale jest częściowo zasłonięta przez coś, co trzyma na kolanach. Pewnie to jest to dziecko, którym się ma opiekować.
Wchodzę do kuchni i siadam za stołem, po lewej stronie. Za stołem, po prawej siedzą rodzice: matka po lewej, mąż po prawej (tak jak wspominałem wyżej, patrząc na jedno, nie widzę drugiego). Mężczyzna mówi, że od razu(!) mi zapłaci, bo tak wypada. Trochę mi głupio brać pieniądze od sąsiadów, ale widzę, że małżeństwo jest niemniej skrępowane zaistniałą sytuacją. Chyba nie przypuszczaliśmy wszyscy, jak się tu razem znajdujemy, że moja nowa praca będzie polegała na opiece nad sąsiadami, rodzicami oraz ich dziećmi i wnukami. Mężczyzna podaje mi dwa banknoty (dwudziestozłotowy i pięćdziesięciozłotowy – zatem odpowiedź rzeczywiście dotyczy poziomu siódmego ze zwróceniem uwagi na energię 2 -pieniądze i ciąg przyczynowo skutkowy 5!). Biorę je do ręki, tłumacząc się, że to wszystko wzięło się z braku zajęcia w moim gabinecie (poziom buddyczny 6 jest pozbawiony warstwy przyczynowo skutkowej jak my ja postrzegamy, stąd brak zajęć).
Czasem ktoś się pokaże, ale to jest bardzo rzadkie (!). Dlatego minister Wierzbowski (chyba chodzi o wierzbę płaczącą, czyli inny symbol Płaszcza 8/przejawionej postaci Wiru 8-12 , który opada!) wysłał nas w rejon. A ja? Co ja mogę zrobić w rejonie, bez swojego dość skomplikowanego oprzyrządowania? Najwyżej udzielić prostej porady.
Kiedy to mówię, przez kuchnię, z mojej prawej, z góry do dołu, w głąb ekranu śnienia, przemyka jakiś niewyraźny cień. Pomyślałem we śnie, że to właśnie wspomniany minister, ale tego nie byłem pewien do samego końca.
Budzę się.
Minister Nigredo (= i< 8/1). To by się nawet zgadzało. Czegoś tak oczywistego nikt by nie wymyślił! Przy okazji nałożyły się kolory, ciała subtelne, symbole: gabinetu, mojego domu i domu sąsiadów. Teraz jest już wszystko jasne. Asystentka to nie kto inny jak moja senna żona, anioł stróż, taka Frawaszi z Awesty. Reszta symboli jasna aż do bólu. Gabinet to strefa, skąd Świadomosć zostaje oddelegowana niżej, do „pracy przejawieniowej, wewnątrzkauzalnej”. Poziom buddyczny 6, biały fartuch, jest niższym poziomem Atmana za oknem, oddzielonego zasłonką od pomieszczenia buddycznego. W gabinecie następuje już pierwsze rozdwojenie na mnie i na asystentkę, ale kiedy wciągam czerwoną koszulkę ciała przyczynowego 5, jestem już sam! Mój dom w tej peregrynacji do „rejonu” odpowiadałby ciału mentalnemu podzielonemu na piętra: ego i superego (siostra i jej rodzina = społeczeństwo). Młodzi, nadzy, odpowiadają ciału wyobrażeniowo -emocjonalnemu3 (aż chciałoby się wstawić w to miejsce Adama i Ewę, pierwszych „prototypowych” ludzi, jeszcze przed poznaniem owocu z drzewa wiedzy dobrego i złego, przed rozwinięciem poziomu mentalnego 4), dziecko na kolanach asystentki to aluzja do Dobrej Matki z hipostazującą córką albo synem na kolanach – zależy od religii, jaką byśmy się posłużyli do interpretacji tego symbolu. No i starsi rodzice nagiej pary to być może jakimś odniesione do niebiańskich rodziców. Jednak powstało we mnie jeszcze inne podejrzenie. Czy zapłata, którą odbieram niezwłocznie, nie oznacza, że to Świadomość 8 już zindywidualizowana Przejawieniem 8-1 przyjmuje na siebie odpowiedzialność za cały proces zstępowania poprzez poziom 7+-7-6 itd. Wydatkując na nie energię i zadania (Konieczne).

Kilka ciekawych myśli Maharaja z rozmowy z dziennikarzem potwierdzających moje konstatacje:

„A czy idea świata nie jest częścią pana prywatnego świata? Wszechświat nic nie mówi o tym, że pan jest jego częścią. To pan wymyślił całość, aby zmieści
siebie jako część. W rzeczywistości zna pan tylko swój prywatny świat, który tak dobrze pan wyposażył w swoje wyobrażenia i oczekiwania. […] Postrzeganie, wyobrażanie sobie, przewidywanie, antycypacja, iluzje – wszystko to opiera się na pamięci. Niełatwo dostrzec jakieś granice pomiędzy tymi zjawiskami. Zlewają się ze sobą, a każde jest oddźwiękiem pamięci.
[…]
Jestem świadomy, że czuwam lub śnię […] Pan w każdym z tych stanów zapomina o dwóch pozostałych, podczas gdy dla mnie istnieje tylko jeden stan, obejmujący i przewyższający trzy wymienione stany umysłu [jawa, sen, podświadomość – przyp. J.B.].
[…]
Co znaczy „normalne” [życie – przyp. J.B.]? Czy życie spętane pożądaniami i trwogą, pełne napięć i walki, pozbawione sensu i radości, można nazwa
normalnym? Czy ciągłe odczuwanie swego ciała jest normalne? I czy można nazwa
normalnym stan, gdy się jest rozdzieranym przez namiętności, torturowanym przez natrętne myśli? Zdrowe ciało i zdrowy umysł nie są zwykle zauważane przez swego właściciela. Dopiero gdy pojawi się ból i cierpienie, wołają o uwagę i interwencję. Dlaczego nie zastosować
tej prawdy do całego jednostkowego bytowania? Można przecież funkcjonować
prawidłowo, reagować na wszystko, co się zdarza, w sposób właściwy i pełny, bez angażowania w to ośrodka świadomości. Gdy samokontrola staje się drugą naturą, świadomość przesuwa się ku najgłębszym pokładom egzystencji i działania.
[…]
Nie ma nic złego w życiu wolnym od problemów. Osobowość jest odbiciem rzeczywistości. Dlaczego odbicie zgodne z oryginałem nie może by wykonane automatycznie? Czy jednostka musi mieć jakieś specyficzne własne rysy? Życie, którego jest ona wyrazem, będzie ją kształtowało. A gdy człowiek zda sobie sprawę z faktu, ze jego osoba jest tylko cieniem rzeczywistości, nie zaś rzeczywistością samą, przestanie trapić się i niepokoi. Zgodzi się by kierowanym od wewnątrz, życie stanie się dla niego ciekawą podróżą w nieznane”.

Zapytam wprost:
Dlaczego to ludzie ponoszą najdotkliwsze konsekwencje za zstępowanie Atmana 7?

Siedzę przed telewizorem. Nie siedzę sam, za mną, głównie po lewej stronie, jest jeszcze kilka niewyraźnych postaci. Ja trzymam pilota, czyli zarządzam przepływem informacji „z góry na dół”. Ciągle staram się utrzymać ten sam program(Konieczny), ale chyba pod wpływem tych słabo widocznych osób tracę go z wizji. Telewizor przełącza się wciąż na jakiś inny kanał. W końcu sam nie wiem, czy to ja przełączam, czy to oni mi to sugerują. Kiedy pojawia się inny kanał, niż miał być, staram się nacisnąć podwójną strzałkę w lewo. Naciskam ją na pilocie, ale tak jakbym ją również mentalnie naciskał na dole ekranu telewizora.
Niestety po naciśnięciu tej strzałki nie wraca poprzedni program, tylko pokazuje się poprzednia scena z tego programu, którego i tak nie chcę. Kiedy naciskam ten guzik jeszcze raz, obraz w ogóle się zatrzymuje. Kiedy zbyt długo się zastanawiam, telewizor, który jest w głębi ekranu śnienia, obraca się tyłem w kierunku lewej ściany, a ekranem w stronę prawą, czyli bokiem do nas. To powtarza się kilka razy. Co prawda mam sposób na dostrojenie się do uprzywilejowanego przeze mnie kanału, ale to jest złożony algorytm i trudno mi go za każdym razem powtarzać, za każdym razem, kiedy ta zgraja za mną sprowokuje zmianę kanału.
Budzę się. Od razu widać, że program był z wysokiego poziomu (ekran telewizora), no i było krótko, ale treściwie!
A zatem ludzki umysł pełni rolę aparatu utrzymującego indywidualne dostrojenie do świata materialnego. Wygląda na to, że istnienie indywidualnego strumienia Świadomości wymaga ciągłego sprzężenia zwrotnego pomiędzy Atmanem a umysłem fizycznym. Inaczej Atma wróciłaby/rozpłynęłaby się w Paramatmie, a ta w Brahmanie. Umysł wraz z jego percepcją fizyczności stanowi zatem rodzaj zakotwiczenia w dolnym dostrojeniu! Oczywiście jest tu widoczny jeszcze inny rodzaj informacji. To świat przejawiony który traktujemy urojeniowo jako zewnętrzny ciągle odstraja nas od programu Konieczności i wcale nie jest łatwo – „mechanicznie” wejść z powrotem w jej nurt!
Pojawia się zatem fundamentalne pytanie, w tym kontekście już chyba jedynie retoryczne: Czy my utrzymując swoją indywidualność, stan oddzielenia, nie podtrzymujemy właśnie rozdarcia Brahmana? W takiej sytuacji próba powrotu do Atmy i rozpuszczenie Świadomości bycia bytem oddzielnym od Źródła powodowałaby zanik iskry Atmaniczej w Brahmanie. Zapadnięcie się Przejawienia w Nieprzejawieniu! Czy to w ogóle jest możliwe? Przecież nieprawdopodobnym jest, aby powstawanie i zapadanie się dusz indywidualnych w Źródle nie wynikały z Jego natury (Konieczności), wręcz oczywiste jest działanie takiego mechanizmu. Musi przecież istnieć jakaś równowaga. Gdyby na tym Źródłowym, Nieprzejawionym (dla ludzkiego sposobu postrzegania) poziomie przekraczającym czas i przestrzeń był możliwy koniec takiego procesu, nie mógłby istnieć jego początek!
To zaś implikuje drugie, jeszcze bardziej podstawowe pytanie:
Czym dla Atmy jest Przejawienie, materia i sam człowiek?

Sen jest bardzo złożony i na wysokim poziomie dostrojenia. Przed samym przebudzeniem widzę manipulacje osoby stojącej po lewej stronie ekranu. Osoba manipuluje przy garnku ciśnieniowym stojącym na stole po prawej. Garnek w tej chwili jest otwarty, pokrywa jest nieco zsunięta na prawo. Gotowanie ciśnieniowe ma się odbyć dopiero za chwilę. W snach poprzedzających ten sen było więcej tego rodzaju pojemników o różnym wyglądzie, ale niestety zachowałem jedynie ich mgliste wspomnienie. Wracając do tego naczynia, na pokrywce widzę kolorowe klawisze szyfrowanego zamka (!).
Tuż przed obudzeniem dołącza się głos śnienia: Nie znam nazwiska tej osoby (!) i nie chcę go znać. Poznam je w odpowiednim momencie, kiedy ciśnienie będzie już odpowiednie i zamek szyfrowy się otworzy!
Budzę się. O co pytałem przed snem? Chwilę staram się sobie przypomnieć, o co pytałem!
A, o to, czym dla Atmy jest Przejawienie, materia i człowiek? No, to nawet może się okazać ciekawe.
Wygląda na to, że dla niej to wszystko jest przygotowywaniem „jedzenia” w garnku, jedzenia podanego presji. Nie jest nawet ciekawa indywidualnych cech swojego człowieka, którego tam w tym kauzalnym garnku szykuje aż do momentu, kiedy nie będzie już gotowy ten garnek opuścić! Zamek otwiera się automatycznie w odpowiednim momencie! Ah tak!?
Ciekawe, co jeszcze w takim razie ukryto przede mną i czego nie pozwolono mi zapamiętać. Żądanie odpowiedzi kieruję do Szirin:
Gadaj, stara wariatko, coście tam jeszcze ukryli przede mną?
Zasypiam.
Głos: Moja znajoma powiedziała, że nie ma cienia!
Ja: Czym są dla Atmy ludzie i materia?
Głos: Ciebie to ożywia, a mnie jest bez różnicy.
Ja: Jestem ciekawy, kiedy wyjdę z szybu (!). (Zapewne chodziło mi o śnioną właśnie windę, ale to chyba to samo co garnek!)
Głos: Po stu pięćdziesięciu latach!
Budzę się w szoku! Po pierwsze Atma jest koleżanką Szirin, a nie nią samą, i to moje podejrzenie właśnie zostało potwierdzone. Właśnie przypomniałem sobie moment, kiedy pierwszy raz ją symbolicznie ujrzałem, wyglądała jak wykusz doczepiony z lewej strony szoferki mojego czarnego samochodu. Wtedy nie pojąłem znaczenia tego symbolu. Czyżby zatem Szirin była naprawdę ‘ibburem nadzorującym mój rozwój duchowy? Reszty nie chce mi się nawet komentować, bo wszystko jest jasne! Szirin, opowiedz co jeszcze usłyszałaś od Atmy. (Kiedy myślę o Atmanie Atma, wtedy tworzy się we mnie taka plotkarska atmosferka. Będzie to można wykorzystać w odpowiednim momencie!)
Przekaz wraz z obrazem: To są same mowy!
Osoba po lewej stronie ekranu zagląda do kufra, który stoi na środku ekranu (ostatnio podobny kufer był czymś w rodzaju wrót do Nicości poziomu ósmego, ale jeszcze nie samą Nicością).
Osoba przewraca w kufrze wielkie płyty, wyglądające na wielkie kromki razowego chleba. Płyty przewraca ku sobie, czyli na lewą stronę kufra. Kromki kruszą się tak bardzo, że nie można zachować żadnej z nich w całości.
Budzę się. Wszystko jest pokruszone, zapewne dlatego, że to blisko Nicości/Chaosu, na dodatek to są same mowy bez obrazu! Czyli z uszka do uszka, a nie z oczka do oczka. No dobra. Powtórz teraz to, co zapamiętałaś z tych mów Atmy. Czym dla niej jest człowiek?
Leżę, czekam na zaśniecie, wspominając moją rozmowę ze znajomym za dnia. Powiedziałem mu, że dotarłem do Ciała Atmanicznego. Na co on, że on jest tam już od dawna!
Musiałem się w trakcie tych rozważań zdrzemnąć, bo przebudził mnie głos: Nie zna właściwej odpowiedzi, to Atman jest tu, a nie on w Atmanie!
Natychmiast się ocknąłem. Muszę się chyba zgodzić z tym komentarzem!
Znowu dryfuję we wspomnieniach. Ten szyb, o którym moje śniące ja wspomniało, przecież już znam! To moja cała Świadomościowa konstrukcja. Ciało mentalne jest niebieskie. Musi być trzypiętrowe tak jak mój dom we śnie posiadający na dole suterenę nieświadomości, nieświadomości ludzkiego umysłu, a nie tej uniwersalnej, o jakiej myślał Jung, a którą ja nazywam Świadomością. To by się nawet zgadzało. Dolna część to czakra gardła, drugie piętro to trzecie oko, też odcień błękitu. Czakra korony to ciało buddyczne. Czakra serca, zielona, to ciało astaralne, tak chętnie wizytowane przez zbieraczy luszu. Splot słoneczny, ciemnożółty, to ciało eteryczne, rejon wizyt głodnych duchów. No ale gdzie się podziało czerwone ciało przyczynowe? Jest! Przecież to czakra podstawy. Dopiero teraz rozumiem. Wyobrażałem sobie to jak linearny wstępujący szereg, tak jak się te ciała wymienia! A tymczasem… garnkiem jest ciało przyczynowe (5), szyfrowym zamkiem, granica 5/6 i jej bramy. Poziomy 4, 3, 2 to te trzy, które dają podciśnienie w garnku. Eteryczne, astralne i mentalne. Ciało fizyczne (1) to drugi biegun ciała przyczynowego (5). Jednym słowem nasze ja dopóki trwa jest tym „podciśnieniem”, które zasysa przykrywę garnka nie pozwalając się jej otworzyć.
Zapytajmy Atmy o to, kim Ona jest dla Brahmana, a kim Brahman dla Niej ?
W moim śnie wybrzmiało tylko jedno słowo możliwe do zapamiętania: Apulia. Potem pojawił się i obraz przedstawiający postacie, które podeszły z lewej strony i posadziły na moim trawniku (3) spore drzewo z już rozwiniętą koroną. Musiało być już gdzieś hodowane dłuższy czas, i to przez kilka lat, ponieważ miało na pniu ślady po kilku poziomach odciętych gałęzi. Przyszli, posadzili i odeszli, a ja zostałem z zobowiązaniami (!) wobec nich. Stoję i patrzę na to drzewo, na trawniku, po prawej stronie ekranu i jestem nieco wkurzony. Nie chciałem aż tak dużego drzewa. Jest w tym trochę mojej winy, mogłem sam sobie posadzić jakieś małe, podobne do tych dwumetrowych, jakie rosną wszędzie obok, nie musiałbym ponosić aż takich kosztów .
Wygląda na to, że Atma jest dość starym drzewem z mojego człowieczego punktu widzenia, fragmentem ogrodu Brahmana. Pola Świętych Jabłoni -Szechiny jak określili by to mistycy kabały.
Kolejny sen. Już, już mieli mnie złapać i powstrzymać przed tym, co chcę uczynić. Tymczasem ja zdążyłem zapisać (!) już wszystkie banknoty właściwymi dla nich obrazami i wrzuci je w szczelinę (!) znajdującą się po prawej stronie ekranu śnienia, pod jakąś wielką skrzynią, albo raczej ołtarzem stojącym po prawej stronie. Ktoś, czyją głowę i ręce widzę w tej szparze, zdążył ode mnie przejąć te banknoty, zanim mi je odebrano. Zanim mnie pochwycono, tak abym powstrzymać mnie przed ich przekazaniem w szczelinę na dół do Przejawienia ! Zdołałem jednak ostatnim wysiłkiem popchnąć banknoty, już leżące na brzegu szczeliny, u stóp ołtarza tak, że wpadły w ręce tego, kto na nie czekał. Teraz kiedy je w ten sposób wprowadziłem do obiegu, nikt (!) ich nie odróżni od autentycznych, ponieważ stały się, po tym, co uczyniłem, prawdziwe!!!
Atmosfera wokół mnie, po tym, co zrobiłem, nie jest mi przyjazna. We mnie, pojawiło się odczucie satysfakcji, wśród tych, Którzy(15) próbowali mnie powstrzymać, świadomość naganności takiego zachowania!
Budzę się. Jednym słowem sprzeciw powstał już na tamtym poziomie! To sen o wewnątrzbrahmanicznym Prometeuszu. Pierwszym Oddzielający się, który przekazuje przez granicę 8/9 nie tyle ogień, co energię Świadomości. O banknotach, które miały jednocześnie wartość filozoficzną, śniłem w piątej księdze przy okazji pytania o to, co przewoził statek Mona Lisy, na swoim pokładzie! To właściwie jedno i to samo, tyle że nie w języku mitologii grackiej, a współczesnej. Jednym słowem to Pierwszy Odrzucony/ Oddzieląjcy się, przekazał Atmie (a wcześniej Paramatmie, Brahmie) Świadomość, zbuntował się jako pierwsza jego cząstka wydzielona z Nieprzejawienia (oczywiście w Nieprzejawieniu nie można mówić o pierwszym czy drugim, a tym bardziej o częściach, to raczej stan permanentny i Konieczny).
Pierwszy Oddzielający się to pierwszy zbuntowany przeciwko Bogu którym sam jest a który odkrył że jest ! Oczywiście nie chodzi o zło w ludzkim rozumieniu, ale o najwyższy poziom, na którym nastąpiło oddzielenie pierwszego Ja od pozaczasowego i pozaprzestrzennego Boga. Gordon, poznany przez ze mnie, we śnie Deva, pokazywał to w sposób, jaki widzą to wszystkie istoty Przejawione. Tymczasem było tak, jak on to opowiadał, ale jednocześnie i odwrotnie – z wiru wyłonił się krystaliczny płyn, a ten uformował wokół siebie kryształowe naczynie, kryształowy mur! Chociaż oczywiście w jakimś ogólnym sensie można by to również nazwać początkiem całego zła, jakiego doświadczamy my ludzie w naszym biologicznym życiu! W Mistyce żydowskiej Gershoma Scholema odnalazłem zdanie mówiące o tym, że momentem pojawienia się zła było rozbicie „naczyń”! Znowu nie byłem pierwszym, który to odkrył! Zasypiam.
Ktoś nie może zrozumieć, dlaczego ja nie chcę podjąć się sprzątania sam, a tylko je organizuję jako menadżer. Odpowiadam:
– Pani B , ja mam inne, poważniejsze zajęcia. Organizuję pracę innym, ale to jest dla mnie jedynie sposobem na utrzymanie.
Budzę się. Jednym słowem Pierwszy Oddzielający element Brahmana dał nam formę, w jakimś sensie historię życia –Konieczną do przebycia i energię, którą my porządkując (bo wyłoniła się z Nicości/Chaosu), umożliwiamy mu bycie! No jasne! Po to nas Sobie, Ma aby Sobie Być! Zasypiam.
Przekaz: Cieszę się, że nie jestem na witrynach! (Na banknotach?)
Ta kartka jest początkowo zapisana w języku Sydża (!), a potem dopiero normalnie.
Budzę się. Pierwszy przejawiony obraz zapisany został w języku Sydża!?
Nawet nie mam zamiaru szukać informacji o języku Sydża, bo nikt zapewne o nim nigdy nie słyszał. To zapewne coś najbardziej pierwotnego. Jeszcze starszego niż Język Anielski który opisał John Dee.