Mistycy i teolodzy chrześcijańscy twierdza, że Anioły podlegają zasadom hierarchiczności. Jedynie Orygenes temu przeczył. Powstało wiele klasyfikacji hierarchii anielskich, szczególnie w średniowieczu, pasjonowano się ich badaniem. W przeciwieństwie do gnostyków, kościół twierdzi, że Anioły nie są hipostazami Boga a zostały przez niego stworzone podobnie jak ludzie czy zwierzęta. Są pozbawione cielesności chociaż mogą przybierać formy psychiczne a nawet widzialne w świecie fizycznych form. Uważa się, że Anioły tak naprawdę są bezforemne i mogą przybierać dowolne postacie. Nawet formę koła jak w widzeniu Ezechiela czy uskrzydlonych, nawet wieloskrzydłych postaci, również bezskrzydłych postaci ludzkich.
W moich snach spotkałem te byty jako grupę bytów złożonych, sześcioskrzydłych. Na wyższym poziomie były pozbawione skrzydeł ale były złożone z trzech bytów. Jedna para skrzydeł przypadała zatem na jeden osobowy element takiego konglomeratu. W mojej wizji pomiędzy skrzydłami nie było żadnego ciała, mimo to jeden z Tych Serafinów przemawiał do mnie.
Według Dionizego najbliższe ludziom są :
Aniołowie potem Archaniołowie, Księstwa. Następnie zarządcy kosmosu-Panowania, Potęgi/Mocarstwa, Zwierzchności. Najbliżej Boga są kolejno licząc od strony człowieka; Trony, Cheruby i Serafy (Gorejący/Sześcioskrzydli).
Jednym słowem trzy hierarchie a w każdej z nich trzy chóry, mają związek ze strukturą Trójcy Świętej. Niektórzy z autorów dodawali jeszcze po Serafinach Feniksy. Kabała posiadała jeszcze jeden stopień więcej, maskę samego Boga czyli Metatrona. Chrześcijaństwo nie znało tego najwyższego stopnia w hierarchii anielskiej.
Anioły przybierają postać taką jaka najłatwiej wchodzi w relację z osobą której się objawiają. Z tym sądem zgadza się większość mistyków. W jakiejś mierze Anioły są Egregorami ponieważ są tworzone przez Boga i jego Hipostazy ale również przez ludzi. Dlatego uważa się, że Anioły są posłańcami-formą informcyjną. Ponieważ powstają również w czasie ludzkiej modlitwy. Bóg zaś „myśli” Aniołami są one przejawem jego stanów wewnętrznych właśnie czymś co nieodparcie przywodzi na myśl Egregory.
A zatem ; Anioł to egregor/myślokształt a Hipostazy Boga są z kolei tym co Jung nazywałby pozorną autonomią postaci od archetypu. Tak jak opisywałem to mówiąc o bogach Przejawienia jako o fałdach Zasłony Bytu 8/9
Odwiedzam poziom sześcioskrzydłych Serafinów.
Do tajemnicy sześcioskrzydlności Serafinów należy dodać jeszcze straszniejszą. W Księdze Powtórzonego Prawa rzeczownik saraf od którego pochodzi seraf określa węże o palącym jadzie. Biblia Tysiąclecia używał nawet określenia Smok Skrzydlaty na oddanie zwrotu saraf meofef ! Egipski rdzeń s-r-f (srrf) oznacza skrzydlatego węża –Ureusza zdobiącego koronę faraonów. A zatem do Adamowego upadku nakłaniał go głos samego Boga , w formie Serafina(wężowatość to falowość(woda 6-8) co wskazuje na to, że ta postać Serafina jest postacią z obszaru Przejawienia , natomiast płomienistość to jego postać z Nicości 8/2. Nie widzę w tym żadnej sprzeczności. Paradoksalnie Żydzi sami oddawali cześć miedzianemu wężowi, którego Mojżesz na pustyni okazał im jako antidotum na jad pustynnych węży. Owego miedzianego węża Żydzi czcili przez kolejne siedemset lat pod imieniem Nechusztana. Jakaś pierwotna forma późniejszego Szatana?
Miałem ogromny zaszczyt spotkać Serafiny we śnie mimo, że są one skupione na ciągłej adoracji Boga( są jego protoprzejawieniowym wynicowaniem, tak jakby z wewnętrznego horyzontu zdarzeń Źródłowej Świadomości wyłaniały się właśnie cztery ( Czerwony <10 który wypełnia protoprzestrzeń w formie krzyża jest ich niższym stanem).Serafiny to strażnicy Świątyni Kryształowego Wiru 8-12, jej cztery stożkowate, płonące filary, z ludźmi kontaktują się naprawdę rzadko. W Źródłach historycznym można by było takie przypadki policzyć na palcach jednej ręki ; Izajasz, św. Franciszek,Teresa z Avila.
Moje spotkanie z nimi zakończyło się formą przekazu ze Świadomości do świadomości. O tym, że poznałem to co chciałem ale w inny sposób niż się tego spodziewałem.
Sny
Cała noc trudno uchwytnych snów. Przed obudzeniem:
Idę, po raz drugi (!). Mijam duży budynek obchodząc go z prawej strony. Zaglądam do lokali za wielkimi szybami (!!! elementy Kryształowego Wiru 8-12), które mam po lewej stronie. Nikogo nie widać ale jest w środku jakaś świadomość którą wyczuwam stojąc nawet na zewnątrz. Wiem, że w tych pomieszczeniach prowadzona jest pewna forma psychoterapii, pracy nad świadomością.
Coś z poza moich pleców podpowiada mi, że po tamtej stronie budynku są niewielkie wspólnoty(!!!)mieszkańców i, że to nieprawda, że są egoistyczni(czyli pozbawieni więzi wspólnotowej-wspominałem już o ich zbiorowej/troistej formie)
Teraz widzę siebie (Obserwator) wychodzącego z za tego budynku. Tak jakbym patrzył od strony owych wspólnot mieszkańców. Wychodzę na otwartą przestrzeń, z lewej strony budynku .
Wiem ,że ta przestrzeń jest nowa(nowoczesna) ale nie w znaczeniu, że jest nowa w ludzkim rozumieniu tego słowa. W ludzkim rozumieniu ta przestrzeń jest najstarsza. Pierwsza.
Drugi śniący
Sny o tych tam, aniołach czy jakiś innych serafinach, z 3 parami skrzydeł
Przynajmniej dziś miałem jakiś normalny sen, którego nie uświadczyłem już dawno.
Pierwszy sen był o walce z wrogami, mieczem. Walczyłem ostro, aż w końcu na przeciw mnie stanęła piękna wojowniczka. Co ja mam robić? Jest ładna i mam nad nią olbrzymią przewagę. Mogę ją z łatwością zabić. Mało tego zabijam zazwyczaj z wielkim okrucieństwem tnąc ciała na kawałki. Jest mi jednak jej żal. Nie chcę jej zabić…
[Mamy tu opowieść o Cherubinie z wirującym ognistym mieczem i rozważanie czy rozkawałkować przestrzeń przejawiania się ! (JB)]
Drugi… Jestem na budowie jakiegoś domu i widzę, że popełniają dużo błędów konstrukcyjnych. Przeciskam się przez szczelinę/otwór(!!! – JB) dalej przeglądając budowę, ale nie mogę z powrotem przez nią wrócić. Jest za wąska, choć w tą stronę się dało ( Blokada powrotu do Nieprzejawienia ! – JB). Jednak po tej stronie budowa wygląda inaczej. Jest rozbudowana bardziej i inna trochę. Spotykam kierownika budowy. Wspominam mu, że sam jestem kierownikiem budowy i się na tym trochę znam. Mówię mu o błędach a w szczególności pokazuję, że trzeba podeprzeć belkę konstrukcyjną. Przekonuje mnie nie, że nie trzeba bo jest łukiem(odwrócony Wir 8-12- JB) a więc trzyma się na zasadzie rozporowej. W zasadzie to okazuje się, że budowa jest nad wodą ( 6-8 – JB). Postanowiłem, że przeskoczę z tego miejsca na inną platformę przez wodę ale nie udaj mi się doskoczyć i wpadam do wody. Nie panikuję i staram się wypłynąć na powierzchnię ale nie wziąłem pod uwagę, że mam strój i tkanina oraz ciężar wciągnęły mnie głęboko pod wodę. Próbuję wypłynąć ale jednak jestem za głęboko. Tonę ale jak gdyby zachowuję świadomość i wiem, że utonąłem. Nic nie widzę i nie czuję, jestem w ciemności, jednak nagle dochodzą do mnie jakieś głosy. Próbują mnie ratować. Mam nadzieję, że mnie nie zostawią, bo ja żyję i mam świadomość. Próbuje wykrzyczeć, że żyję i w końcu mi się to udaje. Jestem z powrotem wśród żywych, chyba w szpitalu. Teraz nie wiem o co chodzi ale napisałem „absurd” ale nie wiem o co chodziło. Może absurd sytuacji, że mnie ratowali, a ja żyłem? Nie wiem teraz…( Absurdalność bierze się z przekroczenia granicy 5/6, obracająca o 180 stopni, drogą minusowo urojeniową. Wydobyto owego zstępującego/upadającego Anioła z małej karmy 1-5 w jaką wpadł, na poziom Szpitala 6 ,poziomu buddycznego 6 – JB)
Sześcioskrzydły Serafin jest rzeczywiście kimś kto odpowiada nadkierownikowi budowy świata przejawionego a kierownik to Metatron 8/3.
Przecież jesteśmy hipostazami Źródła. Tymi, prawie na samym dole, ale to wszystko jest immanencją mimo że my postrzegamy to jako transcendentalnie odmienne poziomy.
Dzisiaj porozmawiamy z „tymi kimś” kto ma sześć skrzydeł. Niech nam opowie coś ciekawego 🙂
Kolejnej nocy, dalszy ciąg sześcioskrzydłych:
Zostaje mi przekazane doświadczenie istoty żeńskiej jadącej w czołgu .(Czołg jest taki, jakich używano w czasie pierwszej wojny światowej, z owalnym kadłubem którego boki obiegają gąsienice, czołg jest bezwieżowy (!))
To jakieś przebicie z Jej świadomości do mojej. Różnica polega na tym, że ja stoję w oknie czołgu atrapy!!! Atrapa jest z tektury a ja stoję na kładce wystającej z lewej strony atrapy. Nade mną wystaje z kadłuba również tekturowa gruba belka .Uczestniczę w przekraczaniu przeszkód itp.
(Krążące po obwodzie pojazdu gąsienice to koliście ułożone węże(Ouroborosy-Ofanim), koła z wizji Ezechiela, o czym będziemy mieli się przekonać już wkrótce.)
Sen zmienia poziom.
To tak, jakby powierzono mi ukrycie/przykrycie wielkiego wiru. Wiem, że nie powinienem go zniszczyć chociaż o tym mnie nie uprzedzono. Jestem obserwowany jak sobie z tym zadaniem poradzę. Dlatego, na samym końcu zadania poproszono mnie o okazanie tego wiru z powrotem (!!!)
Kolejny przeskok i widzę dwa pojemniki które sam wypełniam. Inne pojemniki mogą pozostać nie wypełnione, ponieważ ich wypełnianie jest mechaniczne(fabryczne) i chyba ten mechanizm nie jest gwarancją ich pełności.
Wygląda na to że sam nadaję osobiste sensy , jedynie dwóm poziomom, reszta czyli niższe zdają się być wypełniane automatycznie.
Kolejnej nocy proszę o powtórzenie tych informacji, na niższym poziomie.
Z wielkiego, ludnego, holu wchodzę do ubikacji. To wielki kompleks kiblowy. Kible są męskie. Szukam jakiejś intymności i większej higieny, ponieważ chcę usiąść na sedesie. Przechodzę prze drzwi do kolejnej sali, z kolejnym zespołem ubikacji i jeszcze do kolejnej. Tu jest pusto a sedesy nie są oddzielone (!) od siebie, żadnym przepierzeniem. Stoją pod ścianą w jednym szeregu. Jest ich kilka.
Kiedy stoję do niech twarzą, po prawej stronie ściany, pod którą stoją, jest wąska szczelina (!!!). Na tyle wąska, że trudno było by mi się nią przecisnąć.
Sama ściana nie sięga do sufitu, dlatego słyszę z poza ściany głosy (!!!). Głosy należą raczej do kobiet a nie mężczyzn.
W ubikacjach jakie mijałem, tak jak i w tej , w której się zatrzymałem, panuje obezwładniający, gryzący odór, chlorowanego wapna.
Wszędzie widzę porozrzucana, chyba szuflą, sterty tej białej substancji dezynfekującej. Kiedy się im przyglądam, dekując się tyłem na sedesie, widzę, że pod stertami chlorku wapnia leżą płachty z półprzeziernego materiału przypominającego włókninę (Zasłona 6/8).
Wiadomo, że na takim sedesie nie usiądę tylko kucnę ale mam nawet z tym poważne problemy, ponieważ to są jakieś dziwne sedesy. Nie mają pełnego obwodu. Muszle sedesowe, podobnie jak amerykańskie deski klozetowe, mają przerwę z przodu. Tyle, że te sedesy mają tę przerwę nawet w ceramicznej muszli.
Przypominają przez to raczej niskie fotele ceramiczne a nie sedesy ( Przypominają parę białych skrzydeł złożonych od tyłu do przodu !). Przychodzi mi do głowy, że to pewnie są sedesy dla kobiet. Moje podejrzenie zostaje natychmiast potwierdzone. Przynajmniej tak mi się wydaje, we śnie.
Z mojej lewej strony. Tam gdzie teraz znajduje się , wcześniej opisana przeze mnie szczelina, w ścianie, wychodzi kobieta i nie zwracając uwagi na mnie, zmierza na wprost, do drzwi które znajdują się w przeciwległej ścianie. Drzwi do których kieruje się kobieta są bardziej na lewo niż te którymi ja tu wszedłem, z męskiej części ubikacji.
Sytuacja staje się krępująca, ponieważ za chwilę, może przyjść tu, jakaś inna kobieta . Wygramoliłem się zatem z muszli, w której udało mi się już, jako tako, usadowić .Wciągam spodnie i wracam do części męskiej.
Chyba mi się wszystkiego odechciało, bo po ponownym przejściu męskich sal ubikacyjnych, w drugą stronę, wyszedłem na hol/trakt zapełniony ludźmi.
Idę na prawo, ale czuje pewien dyskomfort. Podejrzewam, że śmierdzi ode mnie chlorem i wszyscy wiedzą, że właśnie wyszedłem z ubikacji ze Szczeliną, na samym końcu.
Co gadały te istoty za ścianą, nie pamiętam ale prorok Izajasz twierdzi, że unoszą się one nad Tronem Boga wciąż powtarzają po trzykroć; Święty, Święty, Święty jest Bóg Zastępów.
Wylądowałem zatem w Sali skrzydlatych Tronów ale w wersji urojeniowo minusowej. Ciekawe jest pojawienie się gryzącego zapachu chloru, pierwiastka który zabija wszystko co żywe (stan typowy dla Nieprzejawienia 8-12) i jest na dodatek Zielony !
Pomijając wersję urojeniowo minusową , wyraźnie niższą od pierwszej, ale to już na moje własne życzenie. To sen zdaje się wskazywać na poziom tuż przed Serafinami (sześcioskrzydłymi). Cherubiny. Nosiciele boskiego tronu.
Mają czworo skrzydeł i cztery twarze ( Z przodu człowieka , z prawej – lwa, z lewej – byka a z tyłu – orła .)
Co ciekawe zwraca się uwagę, opisując cherubiny, na to, że kiedy poruszają się do przodu, NIE ROZGLĄDAJĄ SIĘ NA BOKI !!!
Najciekawsze jest to, że ja, w tym kompleksie ubikacji, już kiedyś byłem ale chyba nie udało mi się tego wspomnienia wynieść ze snu. Dziury w tronach, prowadzą niżej na poziom dwuskrzydłych. Biel i aseptyczność, ostry zapach odpowiadający węchowo doznaniom słuchowym zgrzytliwego dźwięku, Kryształowego Wiru 8-12 i niewidoczna zieleń chloru, tak dojmująca, że obudziłem się z zapachem chloru w nosie.
( gr. chloros-zielonkawożółty to przestrzeń Al Khidra, Zielonego przewodnika mistyków.)
Mnie już kiedyś wpuszczono, za to wąskie przejście. Powracałem przez nie na prawo, idąc za ubierającymi się w jedno, jedyne i to samo ubranie, wieloczęściowymi bytami , które po przejściu przez Szczelinę zyskały sześcioskrzydłą postać. To właśnie wtedy usłyszałem, że poznałem to czego chciałem się dowiedzieć chociaż w sposób inny niż się spodziewałem.
Pytam o Cherubiny. Czterolice i czteroskrzydłe byty .
Widzialną podstawę niewidzialnego Tronu Boga. Pojazd Boga. W Świątyni zbudowanej przez Salomona przedstawiono ich w formie dwumetrowych olbrzymów.
Co do skojarzenia z naszym Światowidem, jego posągiem ze Zbrucza, wiele wskazuje na to, że był dziełem dziewiętnastowiecznego artysty, wynajętego przez jednego z romantycznych poetów. Był zatem swoistego rodzaju słowiańską termą. Zakopaną po to aby ją za chwilę odkryć. Należy zatem w jego czterolicości dopatrywać się , być może, inspiracji biblijnej a nie tylko prasłowiańskiej.
Co ciekawe w literaturze starotestamentowej ostatnim poziomem uskrzydlonych bytów są właśnie Cheruby. Ezechiel wspomina bowiem również dwuskrzydłych i dwulicych Cherubinów, nie było dwuskrzydłych niższych Aniołów.
Pospolici Aniołowie nie byli wyposażenie w skrzydła, byli jedynie antropomorficzni !!! Cheruby nie przypominają znanych nam amorków z barokowych obrazów. Strzegły Bramy Edenu uzbrojone w ogniste, wirujące miecze. W naszej , śniących, nomenklaturze ta brama to Nicość 8/2 , Szczelina do przestrzeni 8-12.
Sny:
Śnię ale nie pamiętam prawie niczego. Jedynie pociąg (wężowaty nośnik świadomości) który mam napełnić sobą (!) wchodzę z prawej. Niczego więcej nie zapamiętałem ale….
Przypomniały mi się pojemniki ze snu z przed dwóch dni które w jakimś sensie były …pociągiem. Mam zatem stworzyć sam obraz tych Cherubinów, a reszta potoczy się automatycznie ?
Dziwne. Temat zdawałoby się ciekawy, a już drugą noc nie mogę niczego sobie, po obudzeniu, przypomnieć !
Jakaś blokada, czy ekranowanie ?
Drugi śniący
Trochę śniłem, straszny miszmasz, choć wydaje mi się to wszystko ciekawe.
Najpierw byłem na spotkaniu z mnichem buddyjskim, który miał wypalone znamię na szyi. To coś oznaczało. Mnich powiedział mi, że jesteśmy związani lub powiązani. Też chciał mi wypalić znamię na szyi. Rozmawialiśmy dużo ale nie wszystko pamiętam. Mówił o oświeceniu itd. Zadałem mu pytanie czy można być oświeconym i nie zdawać sobie z tego sprawy? On odpowiedział, że tak i on tak miał na początku, gdyż oświecenie wcale nie było jego celem (taki efekt dodatkowy albo coś w tym rodzaju) Opowiadałem mu o śnieniu i o Tobie. Mówiłem, że podążamy „inną drogą”. Zdawał się rozumieć o czym mówię. Nie był przeciwny temu…
Kolejny sen, to było straszne poplątanie z pomieszaniem, więc zupełnie nie wiem czy podam to w odpowiedniej kolejności.
Wsiadam z kimś na rower, ale nie jest to zwykły rower ale taki o olbrzymich kołach. Aby na niego wsiąść musimy wejść na niego z platformy, umieszczonej wysoko.
Jedziemy ale wspólna jazda jest bardzo niewygodna. Cóż, ten ktoś mnie tylko podwoził i zgadzał się ze mną, że jest to bardzo niewygodny rower i ciężko na nim jechać razem.
Wysiedliśmy znów, na rampie, ale o mało się nie wywaliliśmy. Dalej miałem jechać swoim rowerem. Ten był innego typu. Taki na którym jedzie się w pozycji pół leżącej. Żona też miała jechać rowerem ale swoim. Wyjąłem jej rzeczy i zapakowałem do torby. W zasadzie to upchałem je. Pojechałem dalej ale jak wjechałem na autostradę to najpierw wjechałem pod prąd, ale się zorientowałem, że jestem w Niemczech, chyba, i tu jest ruch odwrotny. Zawróciłem i pojechałem dalej. Miałem pojechać do jakichś znajomych konstruować rower. Właśnie taki model roweru, bardzo nisko położony na którym jedzie się w pozycji leżącej. Tak bardzo chciałem ten rower skonstruować, że przez nadgorliwość kupiłem podwójne(!) narzędzia.
Później mój kolega powiedział mi, że kupił swojemu znajomemu samochód. Był to samochód retro w dobrym stanie. Poszedłem go oglądać. Okazało się, że to był kamper. Weszliśmy do niego, a w środku okazało się, że jest ogromny. Miał pełno pokoi i korytarzy. Byłem w szoku. Wyszliśmy z kampera, stał nad jakimś zbiornikiem wodnym. Wyszliśmy i zobaczyliśmy 3 kobiety, które stały w wodzie po kolana. Zastanawiałem się, czy nie jest za zimno ale woda okazała się bardzo ciepła. Z jedną z tych kobiet zacząłem rozmawiać o kompie ale więcej nie pamiętam, o czym. To jeziorko znajdowało się na posesji znajomych.
Jeszcze jeden motyw. Byłem w domu rodziców ale tam nie było już rodziców. Teraz ja byłem gospodarzem. Usunąłem wiele rzeczy z podwórka. Wiem, że ojciec nie byłby zadowolony ale wiedział, że i tak to zrobię. Potrzebowałem przestrzeni. Zostawiłem tylko garaż.
Dużo więcej śniłem ale tylko tyle udało mi się przypomnieć.
Mój komentarz do powyższego snu, drugiego śniącego:
Ważne jest znamię na szyi bo wskazuje na poziom granicy 8/9 (wg. mapy Człowieka Kosmicznego)
Sen ma ciekawe zbieżności z widzeniem Ezechiela*. Wielkie koła! Koła pozwalające poruszać się Cherubinom, są oddzielnymi choć stowarzyszonymi z nimi bytami anielskimi, podobnie jak to ma miejsce z Sześcioskrzydłymi Serafinami, pozwalają się im poruszać we wszystkie strony bez odwracania „głowy” : „… a szum jaki powstawał przy poruszaniu się Cherubinów na Kołach jest tak wielki jak „zgiełk obozu żołnierskiego”.
Aniołowie o kształcie koła, w tradycji żydowskiej nazywani są Ofanim i odpowiadają tajemniczym Tronom o których wspomina Testament Lewiego a w Nowym Testamencie tylko raz(!) św.Paweł w liście do Kolosan. Trony wypełniają polecenia Cherubów i Serafinów.
Widać jakąś rolę Cherubów w przedostawaniu się z części przejawieniowej Wielkiej Karmy poprzez bramę Nicości 8/2 ku Czerwonemu <10 . są strażnikami tego przejścia.(jednoślad i wielkie koła wskazują właśnie na poziom 8)
(*Księgę Ezechiela można było czytać po przekroczeniu trzydziestego roku życia .W Talmudzie zakazano odczytywania publicznego Księgi Ezechiela, ze względu na możliwość obecności niepożądanych słuchaczy, oraz wielki wpływ mistyczny jaki wywierała na obecnych.)
Drugi śniący
Zrobiłem powtórkę i wyszło coś śmiesznego i tajemniczego.
Spotkaliśmy się razem w kawiarni, Ty i ja, lodziarni albo w czymś takim co ja za takie uważam.
Mieliśmy mieć spotkanie z osobami zainteresowanymi tym co robimy.
W pewnym momencie zadzwoniła komórka moja lub Twoja i zadzwonił jakiś facet. Generalnie nam groził i nie pochwalał tego co robimy oraz, że nas nie lubi i obserwuje. Z rozmowy wywnioskowaliśmy, iż ten facet musi nas teraz obserwować i stoi właśnie na zewnątrz kawiarni. Było tam sporo ludzi więc ciężko powiedzieć, który z nich ale mi się zdawało, że jeden właśnie używał komórki. Pokazałem Ci go – był to mężczyzna w koszuli w kratę. Zrobiliśmy jeszcze jeden trik i poszliśmy do innej kawiarni, i czekaliśmy kto pójdzie za nami. Oczywiście poszedł facet w koszuli w kratę i jakiś jego kolega. Pewnie jego współpracownik. Komu się naraziliśmy?
No właśnie, to może być wytłumaczeniem dlaczego już drugą noc nic mi się nie udaje zapamiętać. Lodziarnia i szyba wskazywałaby że jesteśmy w pobliżu granicy 8/9, jej minusowej wersji. Zaordynuję dzisiaj usunięcie z drogi wszystkich którym się nie podoba to co robimy, oczywiście jeżeli pozostanie to w zakresie naszych duchowych możliwości.
Drugi śniący:
Powiem Ci coś jeszcze czego Ci nie napisałem, z tego poprzedniego snu, bo nie wiedziałem jak to ująć Z tego snu i wobec relacji do Ciebie…
To może być dziwne, ale na tym rowerze tym drugim pasażerem byłeś chyba Ty. Po pewnym czasie zrobiło nam się niewygodnie razem więc musieliśmy zejść. Miałem takie dziwne odczucie i sobie to chyba źle zinterpretowałem i bałem się, że tak samo ty to zinterpretujesz. To jest trudne do wyjaśnienia.
A nie wiem też czy napisałem Ci, że ta istota chciała mi też wypalić znamię na szyi. Mówił, że takie powinienem nosić bo jesteśmy związani.
Proszę najwyższe warstwy Świadomości, na które mam wpływ, o identyfikację i neutralizację bytów które nas nie akceptują i utrudniają podróżowanie w eksplorowanej przez nas przestrzeni.
Nie muszę dodawać, że sen jest hiperrealny 5.
Wracamy z jakiejś wyprawy przez mokradła. Przyroda bujna, ale już w oddali za nami, jakby tropikalna(8/2) ale nie czuję gorąca. Moja świadomość wyłania się/krystalizuje z jakiegoś zamieszania sennego, którego już potem po obudzeniu nie potrafię dokładnie przywołać. Zachowałem jednak jedno wrażenie .
Jeździliśmy z drugim śniącym na wężu !!!
Teraz, jak już wspomniałem, wracamy. Ciapiemy po płytkiej wodzie, nie jest grząsko ot takie płyciutkie, szerokie rozlewisko. W pewnym momencie docieramy do miejsca w którym, na wodzie, leży mój materac, na który śpię w nocy, w świecie realnym. Drugi śniący idzie za mną więc mówię do niego , że chyba trzeba zabrać ten czerwony(!) materac ze sobą (normalnie na jawie materac bywa seledynowy albo pomarańczowy, takie mam prześcieradła frote, na zmianę).
Obchodzę materac dokoła. Mój towarzysz chwyta go z drugiej strony i próbuje podnieść jego brzeg aby ułatwić mi uchwycenie mojego. Okazuje się że jest to prawie niemożliwe. Materac nie daje się oderwać od mokrego podłoża.
Przy naprawdę wielkim, wspólnym wysiłku, w końcu, udaje się nam oderwać go od podłoża, od strony towarzyszącego mi śniącego i postawić na szerszym boku, pod kątem 90 stopni(!) do powierzchni podmokłej łąki. Sprawa wydaje się dziwna, ponieważ przyczyną tych trudności, nie mogło być, jedynie przyleganie mokrego materaca, do powierzchni wody. Materac wcale nie jest mokry a siły przylegania nie mogły być aż tak potężne.
Spoglądam za materac od spodu aby przyjrzeć się, co mogło powodować aż tak wielki opór .
Zamarłem !
Pod materacem widocznych jest kilka splotów grubego cielska, ogromnego węża !(Anakondy ???)
Wcześniej kiedy materac leżał wąż nie był widoczny, a po jego podniesieniu wynurzał się jedynie w obrębie tego prostokąta który wcześniej przykrywał materac. Stoimy zatem na ………………wężu !!!
Nasza decyzja jest natychmiastowa , uciekać, dając nura w przestrzeń. Ja mam zadanie ułatwione ponieważ wystarczyło że odwróciłem się na pięcie o 180 stopni i natychmiast znalazłem się w otwartych drzwiach !!!
Drugi śniący musiał uciekać za mną na wprost a na swojej drodze miał przecież czerwoną(!) przeszkodę, jaką stanowił materac, no i węża !!!
Kiedy już stanąłem na twardym gruncie, tuż za drzwiami, odwróciłem się ponownie i widzę, że wąż owiną mojego towarzysza, swoim cielskiem i zaczyna go dusić.
Bestia o wielkim cielsku wychyliła w końcu swoją głowę z mokradła, okazało się, że miała ją tuż przed drzwiami, w które wbiegłem !!!
Właściwie główkę, bo ta jest niewiele większa od mojej dłoni. Dysproporcja pomiędzy cielskiem a jego głową jest zaskakująca.
W jednej chwili chwytam go za szyję, tuż poniżej łba. Bestia ma co prawda zęby ale chyba nie jest jadowita. To raczej dusiciel. Wiedząc, że nie będę miał tyle siły, aby urwać jej głową gołymi rękami, przydusiłem jej łeb prawą ręką, do futryny. Sukinsyn trochę mnie gryzie a właściwie to ja sam sobie wbijam te jego zęby w krawędź dłoni, dociskając jego łeb ale we śnie nie czuję bólu mimo, że przygniatam ten łeb do futryny, z całej sił.
Tymczasem, lewą ręką, chwyciłem skrzydło drzwi i walę nim w szyję węża, z całej siły. Nie udaje mi się odciąć mu głowy drzwiami ale uścisk węża, którym dławił drugiego śniącego, wyraźnie osłabł. Wąż podciągnął cielsko z oplątanym nim śniącym bliżej drzwi. Na tyle blisko, że śniącemu udało się oderwać od pogruchotanych drzwi sporą drzazgę i próbuje nią sam odciąć łeb bestii, w miejscu gdzie drzwi najbardziej zgniotły wężową szyję. Wąż jest oszołomiony więc wykorzystując ten moment zwalniam nieco uścisk prawej ręki, właśnie zauważyłem za sobą, kilka leżących na podłodze, ostrzy i niewielki zardzewiały toporek. Aby go uchwycić muszę jednak nieco odsunąć, trzymany wciąż w prawej dłoni łeb bestii, od framugi .To ryzykowny manewr bo wąż może odzyskać przytomność i zaatakować ponownie. Na szczęście, udaje się mi ta sztuka i chwytam palcami lewej dłoni, trzonek siekierki. Walę jej ostrzem węża w szyję i głowa odpada !
Mój śniący towarzysz jest wolny a ja budzę się z realnego snu, śnionego na poziomie kauzalnym.
Strażnik rajskiej bramy właśnie próbował nas załatwić. Pomiędzy granicami 5/6 i 8/9. Pociąg , napełnianie dwóch jego jego elementów. To my dwaj na wężu .Ogromne koła „roweru”, w tym kontekście, również są zrozumiałe. To Ofanim anielskie pojazdy(formy aktywne) Cherubinów będące kołami w formie Uruborosa . Rajski wąż to nic innego jak to właśnie bydlę, pilnujące przejścia przez przestrzeń 6-8. Facet w kraciastej koszuli, za oknem(szybą) kawiarni(!), który nas obserwował, to ten sam który pojawił się pod moim materacem. Kraciasta koszula to ta sama matryca która leżała pod stertą gryzącego zmysły, chlorku wapnia we wcześniejszym śnie. To o nim , wężu odwiecznym , jest ta biblijna legenda i to on namówił pierwszych nieświadomych niskich wibracji przedludzi (jeszcze wtedy bezcielesnych Świadomości) aby zeszli na poziom kauzalny i zaczęli pędzić życie w kole (!!!) inkarnacyjnym. To on a nie jakiś szatan autorów biblii czy zły Demiurg gnostyków, był tego przyczyną. Oczywiście skoro aniołowie są „myślami” Boga to w tym kontekście była to Świadoma boska robota, plan był odgórny. Jednakże stawiałbym na automatyzm, o którym była mowa w snach, na początku tej anielskiej wyprawy. Tak działa automatyzm zstępowania , wstępowania i wewnętrznej kontroli tych procesów składających się na Konieczność. Biblia przedstawia te procesy emocjonalnie i wyobrażeniowo. Ale jak tu nie ulec emocjom kiedy te zdarzenia jeszcze dziś, w snach budzą, dreszcz przerażenia w naszych Świadomościach.
Drugi śniący: Kto nas śledzi?
Siedzę w stojącym vanie (6-8). Nagle ktoś podchodzi i siada na przedniej szybie(!). Co to za debil, myślę i niewiele się zastanawiając, włączam spryskiwacze i leje nimi na niego. Widzę, że zrobił się mokry ale nic sobie z tego nie robi. Nagle, jakby przeniknął przez szybę i siadł na siedzeniu pasażera. Patrzę się na niego i zdumiewa mnie to, że skądś znam jego facjatę (nie mam pojęcia teraz kto to był ale w śnie go znałem). Nagle, z wielką siłą, wyciąga bezceremonialnie rękę i wypycha mnie zza kierownicy. Nie potrafiłem oprzeć się jego sile. Na początku byłem po prostu w szoku ale później próbowałem przeciwdziałać ale nie miałem siły. To wszystko.
To relacja drugiego śniącego, z tej samej nocy której ,w moim śnie, urwaliśmy głowę anielskiemu strażnikowi. Należy zapewne rozumieć to zdarzenia jako pokonanie wewnętrznego strażnika przestrzeni 6-8. Każdy ze śniących musi tego dokonać , jeżeli stanie na jego drodze. Co ciekawe, kiedy po dwóch latach, wybrałem się ponownie zbadać miejsce w którym pokonaliśmy jednego z Węży, okazało się ku mojemu zaskoczeniu, że jego „wrak” leży tam do dziś dnia !!! Sądzę, że każdy ze śniących może obejrzeć jego subtelne, pozbawione połączenia z „Głową” ciało, we śnie.